- Ale masz nadal jeść, brać tabletki i oszczędzać siebie, słyszałaś ? – Nathan mówił tym samym tonem co ja
- Oj słyszałam. A tam – machnęłam ręką – Najważniejsze, że mogę wrócić do „EandJ”. –
- Ja ci zaraz dam „a tam” ! Słyszałaś co mówił lekarz ?! Masz dobrze się odżywiać. –
- Przecież przytyłam 1kg .-
- No hoho zaszalałaś. To jest bardzo dużo ! –
- Przestań ! – zaczęłam się na niego wkurzać
- Nie bulwersuj się tak. Złość piękności szkodzi. – wyszczerzył się i objął mnie ramieniem
- Mi już nie zaszkodzi. – prychnęłam
Nathan
wybuchnął śmiechem, mocniej ścisnął mnie w talii i ruszyliśmy w stronę domu.
- Heeeej –
krzyknęliśmy od wejścia
- Cześć ! –
odkrzyknęli wszyscy domownicy- No co tak długo ? – z kuchni wyszedł Jay, wycierając ręce w szmatkę – Vicky zrobiłem ci kotlety sojowe. –
- Ok, dzięki. –
Nathan zdjął mi
płaszcz, a ja udałam się do łazienki umyć ręce.
- W ogóle jak ja ci
się Jay odwdzięczę ? Gotujesz dla mnie same pyszności … to znaczy odgrzewasz
najpyszniejsze mrożonki. – spojrzałam w lustro, poprawiając włosy- Victoria chciałbym się przypomnieć, że wczoraj to ja na zmianę z Sivą robiłem za kucharza. – o framugę łazienkowych drzwi oparł się Max, zakładając ręce – Może dla nas też jakaś nagroda by się znalazła … ? Znaczy dla Sivy to nie potrzeba. – poprawił się od razu – Ale ja nie pogardziłbym. – pomachał brwiami
- Max, jesteś niemożliwy. – zaśmiałam się i przechodząc obok Łysolka poklepałam go po umięśnionym ramieniu
Zaszłam do kuchni.
Na talerzu miałam kolorową bombę witaminową na obiad. Chłopaki naprawdę starali
się pomóc i codziennie po kilka razy gotowali mi i odgrzewali przeróżne rzeczy.
Jadłam wszystko po trochu nawet z tego względu, żeby żadnego nie urazić, widząc
ile serca wkładali w przygotowania dla mnie posiłku.
- Co powiedział
lekarz ? – wszedł do kuchni Siva- Ogólnie w porządku. – wyjęłam z szuflady widelec
- A szczegółowo ? – spytał Max
- Nooo … -
- Jeszcze lipa – wszedł Nathan i nalał sobie wody – Czekamy na wyniki badań krwi, ale lekarz dał do zrozumienia, że szału nie będzie. –
- Ale ogólnie jest dobrze. – zacięcie powtórzyłam
- Jeszcze do dobra to brakuje. – powiedział Nathan i poszedł do siebie na górę
- A tego co ugryzło ? – wskazał za kolegą Tom
Wzruszyłam
ramieniem i wzięłam się za jedzenie kiedy Jay oświadczył;
- Zmykam ja do
Lisy. –- ZNOWU ?! – krzyknęliśmy chórem
Loczek trochę się speszył.
- No co ? – uśmiechnął się nieśmiało
- Od przedwczoraj kiedy pogodziłeś się z Lisą co chwila do niej jeździsz. – przypomniałam
- Albo dzwonisz do niej. – odezwał się Max
- Albo mówisz o niej. – przytaknął Siva
- Albo gadasz przez sen o niej. – zakończył Tom
Chwila ciszy, bo
Jay przeleciał po nas wszystkich wzrokiem i nie wiedział co powiedzieć, więc
palnął w końcu;
- Parker ty milcz
lepiej dobrze ? Ty też nie jesteś lepszy. Tylko Kelsey to, Kelsey tamto. –- O matko – wzięłam się za czoło, wzdychając, bo tak jak myślałam Jay z Tomem zaczęli po chwili licytować się, które dziewczyna jest lepsza
Uniosłam z powrotem
głowę.
- Lisa ma
przynajmniej dystans do siebie. –- A Kelsey jest doprawdy urocza. –
- Chłopaki błagam … - powiedziałam cicho
- Lisa to naprawdę –
- Cicho bądźcie ! – krzyknęłam ze śmiechem
Zamilkli i popatrzyli na mnie.
- Jeju, to zaproście Kelsey i Lisę na kolację i nie będziecie mieli problemu, bo wszyscy się poznają. –
- I Młoda ma rację. – kiwnął głową Max
- A dziękuję bardzo. To był doprawdy iście kreatywny pomysł, na który tylko ja mogłam wpaść. – zironizowałam, machając teatralnie rzęsami
- Dobra, to ja pogadam dziś z Kelsey. –
- A ja z moją Lisą. –
- TWOJĄ Lisą ?! – postawiłam oczy na Jaya
- Nnnnnooo tak … -
- Ale świnia ! Czemu nie mówiłeś, że jesteście razem ?! – wybuchnęłam radością – Z kolei z niej też niezłe ziółko, bo zamknęła się i nie pochwaliła wczoraj przez telefon ! –
- Bo to na razie między nami miało zostać. – Jay podrapał się po głowie
- Uhhh będzie trzeba to uczcić. – zatarł ręce Siva
- Czemu nie – dodał Tom
Do kuchni wrócił
Nathan i niepoinformowany o nowym temacie został przy starym i oznajmił mi;
- Olivier będzie
zdziwiony, że jutro zobaczy cię w pracy. –- Nie będzie. –
- Jak to ? –
Wgapiłam się w brukselkę na talerzu.
- Victoria … - grożący ton Nathana
- Dobra, zadzwoniłam do niego. – walnęłam prosto z mostu
- Niech zgadnę … już przed wyjściem do lekarza, prawda ? – oparł się o stół naprzeciwko, szukając mojego spojrzenia
- Prawda … -
Zdenerwował się trochę.
- I nawet gdyby lekarz powiedział, że nie możesz jeszcze wychodzić z domu to i tak byś poszła prawda ? –
Przygryzłam tylko wargę, przybierając oczy kota ze Shreka.
- Victoria ! – chłopak na dobre się wkurzył
- Mówiłam ci czemu chcę wrócić do pracy. – zaczęłam się bronić i podniosłam głos – Rozmawialiśmy już o tym i nie krzycz na mnie, dobrze ?! –
- Ej, wiecie, że za 2,5 tygodnia święta ? –
- TOM !! – krzyknęliśmy obydwoje na Parkera, który stał przy kalendarzu
- No co ? – zrobił minę zbitego psa
- Nie widzisz, że rozmawiamy ?! –
- Raczej kłócicie się, Nathan … -
- Nieważne – przewrócił oczami
- Chyba dobrze, że dziewczyna jest ambitna i chce wrócić do pracy, nie ? –
- Nie ! –
Widząc
zdenerwowanego Nathana musiałam zaalarmować;
- Dzięki Tom, ale
sama to dalej wyjaśnię … Nath – zwróciłam się do chłopaka – Przecież doktor
pozwolił mi już normalnie funkcjonować. Prawie. – poprawiłam się przez
spojrzenie spod byka Sykesa – Będę na siebie uważała. –- Ale tu nie chodzi o to Victoria. –
Zgłupiałam.
Facepalm.
- To o co ? –- O twoją wieczną samowolkę. Zawsze sama podejmujesz decyzje, o których dowiaduję się na końcu. Poza tym nie myślisz o swoim dobru. –
- Od pierwszego spotkania i od pierwszej naszej rozmowy wiedziałeś, że mam trudny charakter. –
- To nie jest żadne wytłumaczenie. – kręcił głową
- Od zawsze byłam samodzielna i starałam się sama za siebie odpowiadać i załatwiać swoje sprawy bez wdrążania do tego innych osób. –
Nathan patrzył na
mnie uważnie.
- I nie widzę
potrzeby, żeby tego zmieniać. – dokończyłam- To skoro nie widzisz potrzeby to trudno. – westchnął, odstawił szklankę i wyszedł z kuchni
Ręce mi opadły.
- Nathan nie
zachowuj się jak dziecko ! – krzyknęłam za nimNawet się nie odwrócił tylko już wchodził po schodach na górę.
- Widziały gały co brały ! – krzyknęłam jeszcze głośniej wkurzona
- UUuuuu – mruknęli chłopaki, którzy byli świadkami „rozmowy”
Spojrzałam na nich
po czym przeniosłam wkurzony wzrok na okno i westchnęłam ciężko.
- Dwa
nieposkromione charakterki w parze … - - Nikt nie mówił, że będzie łatwo. –
- Dzięki Max, dzięki Jay. – oparłam się ostentacyjnie o oparcie krzesła
- Spokojnie, pogodzicie się. – uśmiechnął się Siva
- I to jeszcze dzisiaj. – dodał Tom
- Mamy mąkę i jajka ? – wypaliłam
Chłopaków facepalm
? Jeszcze lepszy niż mój.
- Mamy. –
odpowiedzieli po chwiliWstałam i chwyciłam fartuch.
- Będzie ciacho ? – ożywił się Tom
- Będzie.- rzuciłam i szybko ze zdenerwowania zawiązywałam z tyłu fartuch – Może nawet i dwa albo i trzy. –
- Jest ! – chłopaki przybili sobie piątki
- Wreszcie jakieś normalne żarcie. – wzniósł oczy do nieba Max
- Jest jedna dobra strona zdenerwowania ciebie, wiesz Vicky ? –
- Wiem Siva. – wyciągałam z kredensu miski – Tata mi to zawsze powtarza. –
- Skoro pichcenie ją uspokaja to my tylko korzystajmy. – wyszczerzył się Tom
- Podziękujcie koledze. – mruknęłam pod nosem i zaczęłam rozbijać jajka
Pierwsze walnęłam w
róg kredensu z taką siłą, że całe się stłukło i nie miałam czego zbierać.
- Żesz ! –- Słońce spokojnie ! – obok pojawił się Tom – Bierz następne, posprzątam. –
- Dzięki … -
Wbiłam jajka
następne już bez problemu. Po umyciu rąk szukałam po szafkach jakichś
odpowiednich rzeczy do ciasta. Znalazłam interesujące mnie groszki, czekolady,
Toma zagoniłam do obierania jabłek, a sama wyciągnęłam z zamrażarki maliny.
- Masz coś
przeciwko dwóm ciastom ? – zwróciłam się do siedzącego za stołem Parkera, który
uśmiechnął się tylko szeroko – Oczywiście, że nie, po co pytam. –
odpowiedziałam sama sobie
Po niedługim czasie
Jay wyszedł z domu do Lisy zaś Tom na spotkanie z Kelsey. Zostałam na dole z
Maxem i Sivą. Nathan obrażony siedział u siebie na górze i nie wychodził.
Gdy pierwsze ciasto
siedziało w piekarniku usiadłam po krzątaninie na krześle i już bardziej
uspokojona zaczęłam zastanawiać się nad kłótnią z Nathanem. Nad samą sobą. Już
sama nie wiedziałam co myśleć. Przecież to, że byliśmy parą nie oznaczało, że
miałam się zmieniać i zmieniać swój światopogląd. Ale z drugiej strony jemu to
nie pasowało. I wybuchł mały konflikt między nami czyli coś było nie tak. Coś
trzeba było zrobić. Tylko, żeby sobie nie wyobrażał, że cała wina leżała po
mojej stronie …
Po 50 minutach
wyciągnęłam pierwsze ciasto, wystawiłam na blat stołu i włożyłam kolejne do
piekarnika.
Ustałam przodem do
okna i zastanawiałam się czy pójść do Nathana na górę czy przytrzymać go.
Musieliśmy to sobie wyjaśnić. To była ważna sprawa- najwidoczniej nie pasował
mu mój charakter. Jeśli nie dogadamy się to bez sensu się męczyć i kłócić co
chwilę …
- Pięknie pachnie.
– przerwał mi przemyślenia z salonu Siva i Max
- Jeszcze za gorące
do jedzenia. – odpowiedziałam monotonnym tonem, patrząc w dalUsłyszałam kroki na schodach.
- Chyba musimy porozmawiać. –
Odwróciłam się, a w
wejściu do kuchni zobaczyłam Nathana. Jego twarz była neutralna. Nie potrafiłam
wyczytać z niej żadnych emocji.
- Nie „chyba” tylko
koniecznie. – powiedziałam
Hej Dziubki J ! Jest 45 rozdział- yeah zdążyłam dobić z ustaloną ilością rozdziałów
mimo, że do urodzin jeszcze trochę czasu ;).
Bardzo cieszę się,
że moje opowiadanie poprawia Wam humorki. Jeden komentarz przypomniał mi
dawniejsze moje, kiedy zafascynowana innymi opowiadaniami zazdrościłam
dziewczynom talentu. Anonimku, bo zwracam się do Ciebie- jeśli czujesz, że masz
pomysły, zaczynasz pisać swoje opowiadanie, a po głowie chodzi myśl o założeniu
bloga, to naprawdę nie rezygnuj, nie chowaj głowy w piasek, nie bój się tylko
zakładaj i udostępniaj J ! Sama
kilka dobrych lat chowałam zapiski do szuflady, bo bałam się wyjawić je światu,
nikomu ich nie pokazywałam i żyłam w przekonaniu, że te bazgroły są
beznadziejne. A chyba jednak nie, bo czytacie i komentujecie, a ja nadal mam
masę pomysłów J. Odwagi
Anonimku J !
Wysyłam do Was tonę
buziaków, a sama zbieram się pakować bowiem dziś wracam do domu :* !
O jacie :) OMNOMNOMNOMNOM *.*
OdpowiedzUsuńAle nie nooo :< Dlaczego zakochańce się pokłóciły :< szkoda, ale mam nadzieję, ze wszystko szybciutko się wyjaśni ^^ Aż sama mam ochotę na ciaaasto :D Vick jak się wkurza, to piecze :) Omnomnomnomnomnom chyba Chłopcom to nie przeszkadza :D
Pisz szybciutko nexta
Wenyyy Kochana ♥
☺
Rozdział boski < 33
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że V i N się pogodzą .. :)
I wiesz, chyba masz rację.. Może jeszcze dzisiaj założę a jak nie to jutro :P Poinformuję w każdym bądź razie.. : *
Dziękuję za słowa otuchy < 33
coś ty wymyśliła ? -.-
OdpowiedzUsuńjak coś złego to .... masz problem !
naślę na cb moich ludzi !
i masz prze ... kichane :)
rdz super ale to nie zmienia faktu że zwąchałam coś złego :p
kocham <333333
Vi i Nath się pokłócili Uuuuuu
OdpowiedzUsuńjaki temperament ; )
ciekawe jak wybrniesz z tej sytuacji ; )
czekam na nexta i zapraszam do sb, gdzie dodałam nowiutki rozdział ; http://alltimethewanted.blogspot.com/
Ale czemuu.? ;((
OdpowiedzUsuńCzemu oni sie pokłócili.? ;((
I CZEMU VICTORIA DO JASNEJ CHOLERY MYŚLI Z NIM ZERWAĆ.?!!!
Ona chyba za dużo bierze tych tabletek. -.-
Oni nie moga się rozejść. Obiecałaś że będą Victorionathany. ;(( ^^
Więc oni się mają pogodzić i na koniec słoodki kiss. <3
A sie rozmarzyłam. ;D
A te chłopaczki, zawsze chętni na ciacho. ^^
No i Vicky. xd No nie mogę. Przepraszam. xd
Rozdział prześwietny(nie wiem czy takie słowo jest, ale niech jest. xd) ;**
Tak poprawiasz humor. I TO BARDZO.! <3
Cieszę się że się odważyłaś pokazać nam swój talent, moja droga. :D ;*
Dawaj nextaa. <3
Wow...
OdpowiedzUsuńZajebistoza...
Tobie to zawsze wychodzą świetne rozdziały :)
Dlaczego mi to tak łatwo nie przychodzi... :/
Jesteś najlepsza i tak trzymaj :D
Ja nie wiem jak ty to robisz, że każdy
OdpowiedzUsuńrozdział jest lepszy od poprzedniego:)
Wiem, że jak się pisze bloga to się che,
by każdy musiał z niecierpliwością
czekać na następny:D
Ale ty możesz być inna i nie kończyć w takich momentach! :D
Czekam na next i zapraszam do mnie na nowy rozdział:)
Ulala jaka kłótnia. Mam nadzieję, że nie wyniknie z tego coś złeego...
OdpowiedzUsuńAle rozdział jest zajebisty. Od razu pojawił się uśmiech na mojej twarzy :)
Haha a chłopcy jacy zadowoleni ze zdenerwowania Vicky:D Tylko korzystać:)
Pozdrowienia Kochana ♥ i do następnego
No to tak... kurcze znowu się kłócą ;/
OdpowiedzUsuńAle przynajmniej chłopaki dobrze się spisują! ;)
No no to wcale nie nie głupi pomysł Victorio z zaproszeniem obydwu pań!;)
Mam nadzieję ,że gdy Vicki poczuje się lepiej -dalej będzie jeść i wróci do pracy to nasze kochane dwa charakterki się uspokoją i będzie wyczekiwana przeze mnie i uwielbiana sielanka ;)
Dobrze radzisz siostro! ;)Do następnego!
a i zapraszam na moje dziadostwa nicely-story.blogspot.com
Ah te ich kłótnie :D
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny jak zawsze no co ja mogę powiedzieć :)
Ale w takiem momencie skończyć!?
Jak ja kocham tego blogaa...
PiSZ szybko nexta i weny Kochana :**
PS. Dzięki za komentarz u mnie ^^
Uwielbiam te ich kłótnie są zajebiste :P
OdpowiedzUsuńJay i Lisa są parą wiiiiiiiii :)
Wszystko jest extra no po prostu nie wiem co mam pisać bo rozdział jest świetny :*
Dzięki za wpadnięcie do mnie i komentarz
3m się ,weny i do następnego :*
No i założyłam swojego bloga :)
OdpowiedzUsuńhttp://sydneyowewarzone.blogspot.com/ -------> wejdź jakbyś chciała, no i inni też mogą <33
No, to pierwszą kłótnię mają już za sobą:)) I to jeszcze z jakiego powodu... Oj, wybuchowi to oni są, nie ma co:P No, a skoro to pierwsza sprzeczka między nimi to nie powinni się nią przejmować, bo będą ich czekać jeszcze gorsze problemy i nieporozumienia;) Nic nie jest idealne, nawet taka niepowtarzalna miłość:)
OdpowiedzUsuńCoś mi się wydaję, że ta rozmowa będzie miała bardzo ciekawe zakończenie ^^ Zboczona ja:D
Już się nie mogę doczekać;pp I nie zapomniałam o Tobie, broń Boże;) Kamień spadł mi z serca jak dowiedziałam się, że przyjęłaś przeprosiny;))
Czekam na nexta;*
PS Oby był jak najszybciej:)
Jasny lukier! Nie wiem jak Ty to robisz, ale jak czytam kłótnie Nathana i Victorii, to z wrażenia w fotelu nie mogę usiedzieć i co chwilę zmieniam pozycję O.o Tyle mocnych argumentów po jednej i po drugiej stronie, że szok!:O
OdpowiedzUsuńNieeee no, kłótnie to Ci wychodzą bosko złotko^^ Z resztą o czym ja tu prawię :p Wszystko co napiszesz wychodzi Ci bosko^^
Kłótnie kłótniami, ale najlepszym sposobem na pogodzenie się jest... Sexy Time!;D No bo wiesz, przez łóżko do rozejmu :D Nowe powiedzenie, jeszcze ciepłe, stworzone przeze mnie Anonima^^
Rozdział full wypas i nie mogę się już doczekać następnego!;*
Ajj <3
OdpowiedzUsuńTa Victoria to taka samowolka jak ja widzę xD
Mam identycznie, że mój chłopak o wszystkim dowiaduje się ostatni, a ja sama podejmuje decyzje xD No ale cóż :P
Kłótnie są zawsze tak naprawdę, tylko kwestia ich rozwiązania ;D
A wiem, że Nath i Viki, mimo że oboje mają ciężkie charakterki to i tak potrafią dojść do porozumienia i będą umieli znaleźć jakiś kompromiiis ;D
I może jakoś ładnie się pogodzą.... ^^
W ogóle to rozwaliła mnie sprzeczka między Jay'em a Tom'em xD
Hahaha jak się licytowali, która kobieta lepsza xD haha ;D
No i dobrze, że się wszyscy teraz poznają z Kels i Lisą ^^
Także czekam na następny i na rowiązanie sporu między Nath'em i Viki ;D
Weny Słońce <333
woow :) nigdy nie myślałam ze bedę tak zachłannie czytać bloga , ale on jest świetny ! życzę Weny i oczywiście czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńSuuuper blog ^^ Nie no piękne! Czekam na nexta i jeśli masz ochotę zapraszam na
OdpowiedzUsuń-------------> nadzieja-nigdy-nie-umiera-zapamietaj.blogspot.com
No nie! Pokłócili się! ;c Mam nadzieję, że szybko im to przejdzie i pogodzą się. :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się ten troskliwy Nathan! <3
Rozdział jest cudowny - to chyba oczywiste. :)
Hahah, komentuję od tyłu, bo następny rozdział już przeczytałam. :D
Weny Kochana! :*