niedziela, 31 marca 2013

A preferujesz trójkąty ? - rozdział 23.

Zabrałam swoje ciuchy, otworzyłam drzwi i wyszłam z pokoju. Na korytarzu spotkałam Maxa, który wyglądał jak 7 nieszczęść. Widząc mnie w samym t-shircie swojego kolegi odezwał się z szelmowskim uśmiechem;

- Wy najlepiej się chyba zabawiliście. –
- Maaaaax … -
- No już mi nie wkręcaj, że wy niby nic. –
- Właśnie, że my nic. –

Chłopak coś syknął, skrzywił się i wziął za głowę. Ahhh ten kac morderca ^^ …
- Idź jeszcze spać. – poradziłam
Ściął mnie wzrokiem od góry do dołu, uśmiechnął się i wrócił do swojego pokoju.

Weszłam do łazienki. Mamciu – full wypas. Ogromna wanna, dalej prysznic, duża umywalka i jeszcze większe lustro. Doprawdy – nie podejrzewałabym ich o takie luksusy, a jednak ;). Zauważyłam pod szafką wagę, z której zapewne korzysta Tom, dbając o swoje ciało i przybierając masę. Postanowiłam się zważyć, bo ostatni raz robiłam to jakieś pół roku temu. Ustałam na wagę i doznałam szoku – PRZYBYŁO MI 6 KG. Teraz wszystko jasne dlaczego nie mieściłam się w jedną parę spodni. Czułam, że przytyłam, ale nie, że aż tyle ! O nie Wiktorio – bierzesz się za siebie i się odchudzamy – trzeba wrócić do dawnej wagi. Zaczęłam się myć i malować – dzięki ci Aniele Stróżu za to, że zawsze w torebce noszę kosmetyczkę z pudrem, różem i tuszem. Doprowadziłam się do ładu i zajrzałam jeszcze do pokoju Nathana. Spał słodko. Nie chciałam go budzić, więc zeszłam na dół.
Hmmmm do pracy jeszcze o wiele za wcześnie, a do „Sweet Dreams” wracać bez słowa i to na godzinę to bez sensu. Postanowiłam, że coś im upichcę. Zrobiłam na śniadanie zapiekankę, której zapach rozszedł się po całym domu, a gdy zapiekankę wyjęłam z piekarnika, wstawiłam do niego ciasto. Wiedziałam, że chłopaki to łasuchy i, że na pewno zjedzą. Już miałam wołać ich na śniadanie, gdy do kuchni wszedł Nathan.

- O, cześć – uśmiechnęłam się
- Cześć – podszedł do mnie i dał mi buziaka w policzek
- Jak się czujesz ? –
Spojrzał na mnie błagalnie i usiadł przy stole.
- Ładnie pachnie. –
- Nakładaj sobie. –
- A to tylko ja już wstałem ?? –
- Mhm … -
- O nieee … to przydałoby się ich obudzić. – wziął do ręki garnek i łyżkę
- Nathan czekaj ! – wyprzedziłam go o sekundę – Może nie rób aż takiej drastycznej pobudki tylko pójdź do nich na górę i ich normalnie zbudź. – poprosiłam – I tak cały dzień będziecie nie do życia. –

Chłopak chwilkę postał.
- Ohhh … jesteś zbyt dobra. – odłożył gar na stół – Idę ich potrącam. –
- A ja zrobię wam dużo porcji wody z cytryną. –

Za chwilę słyszałam już jęki i pomruki chłopaków. Śmiałam się pod nosem. Pierwszy do kuchni przyszedł Tom. Wyglądał okropnie.
- Hej słońce – usiadł i oparł rękę o stół, potrącając garnki co sprawiło trochę hałasu – O eeeezuuu … kto to tu postawił ? – przymrużył oczy i złapał za głowę
- Hej słońce. Nathan położył tu garnek. Chciał was nim obudzić. –

Tom spojrzał na mnie wzrokiem zbitego psa.
- Jeżeli to ty odwiodłaś go od tego pożal się Boże pomysłu to wycałuję cię. –
- To ja – zaśmiałam się
- Pozwól zatem. – wstał z rozłożonymi rękami
- Weź najpierw prysznic. –
Tom pociągnął nosem. – Masz rację. – poszedł na górę

Przygotowałam cały dzban wody z cytryną. Spróbowałam wypić łyka – myślałam, że oczy wyjdą mi z orbit, a język stanie dęba od tej kwasoty.
Do kuchni weszli , nie. To złe słowo - wtoczyli się Jay, za nim Max, a na końcu Nathan. Loczek z Łysym usiedli do stołu, skacowani równo ! Postawiłam im na środek dzbanek z piciem. Obydwoje rzucili się od razu na niego, nie czekając na szklanki.

- Nie za kwaśne ? – spytałam pełna podziwu, patrząc jak piją bez opamiętania
- Nie –
- Zostawcie mi trochę ! – pisnął Sykes

Stwierdziłam, że muszę chyba dorobić „gumisiowego soku” i wzięłam się do roboty. Dostawiłam im po chwili nowy dzbanek. Przyszedł do nas pachnący Tom. Podszedł, złapał mnie od tyłu w pasie i zaczął dawać buziaki, gdzie popadnie: w kark, szyję, ramiona, włosy. Wyrywałam się i chichotałam, ale Tom był silniejszy. Chłopaki patrzyli tylko na nas wymownie;
- Tom, możesz mi powiedzieć co robisz z naszym dobroczyńcą ? – spytał Jay
- Możesz mi powiedzieć co robisz z Victorią ?? – Nathan założył ręce

Parker na chwilę odkleił się ode mnie;
- Właśnie jej dziękuję za dobre serduszko. – wyjaśnił po czym znowu zaczął okładać mnie całusami, a ja znowu zaczęłam chichotać i bronić się na darmo
- Tom, liczę do trzech i masz ją puścić. – burknął Nathan
- Wooohhoo – chłopaki zamruczeli
- Ktoś tu jest zazdrosny. – doszedł do nas Siva – Cześć Vicky – uśmiechnął się

Tom dał jeszcze jednego buziaka po czym puścił mnie i przysiadł się do stołu do chłopaków.
- Pozwól Victoria, że nie będę analizował co przed chwilą robił z tobą ten skacowany pijaczyna … -
- Oj Nath … - pogładziłam go po jego czuprynce z uśmiechem

Odwróciłam się do stołu, a chłopaki dosadzili się już do zapiekanki.
- Poparzycie się, spokojnie. –
- Wcale nie – chuchał Max
- Niebiańsko pachnie. – powąchał Siva
- Przepyszne – skomentował w końcu Nathan – Zupełnie jak naleśniki. – puścił do mnie oko, a ja uśmiechnęłam się
- Co jeszcze się piecze w piekarniku ? – spytał z pełną buzią Jay
- Ciasto czekoladowe. Pomyślałam sobie, że może będziecie mieli ochotę … -
- Wyjdź za mnie ! – klęknął przede mną Tom
- CO ?! –
- Najpierw zapiekanka, zaraz ciasto … - spojrzał błagalnym wzrokiem na piekarnik
- Nikt nam nie gotuje, a z kolei fast foody, pizza czy sushi szybko się nudzą. – wytłumaczył Max
- Sami gotować nie umiecie ? –
- No niekoniecznie … -
- To co, bierzemy ten ślub ? – Tom pomachał brwiami, uśmiechając się nadal na klęczkach
- Hmmm … - zaśmiałam się
- A preferujesz trójkąty ? – podszedł do mnie Nathan i objął ramieniem
- Ta – obruszył się Tom – Od razu sześciokąty. -

Tak parsknęłam, że nie byłam w stanie nic odpowiedzieć J. Po chwili uspokoiłam się i przysiadłam do chłopaków, by zjeść śniadanie.

- Matko jak mi łeb nawala … - jęknął Tom i położył się na blacie stołu
- Mi też … - przyznał Max
- Vicky zrobiłabyś jeszcze picia ?? –

Przewróciłam oczami z uśmiechem i wzięłam się za dorabianie życiodajnego napoju.
- Nath, wyjmij z piekarnika ciasto, co ? – poprosiłam, krojąc cytrynę
- Jasne –

Chłopak nałożył rękawicę i wyjął blachę na kredens lecz nie zamknął delikatnie ręką piekarnika a zapomniał się i kopnął go nogą, robiąc przy tym trzask i huk.

- Boże Sykes zabiję cię ! – warknęli jednocześnie Max, Jay i Tom, łapiąc się za głowy
Nathan również syknął i chwycił się za skronie. Siva zachichotał.
- Nie dam wam nigdy więcej polskiej wódki. – postawiłam kolejny dzban wody na stół
Chłopaki zabuczeli.
- Nie zrobisz nam tego. – mruknął Jay
- Wczoraj fajnie było. – dodał Nathan – No może dzisiaj troszkę gorzej … -
- Najgorzej było z pierwszymi dwoma kieliszkami, a potem poszło ! –
- No, Tom, poszło zwarcie po kablach. – założyłam ręce i spojrzałam na niego z uśmiechem

Parker wyszczerzył się tylko do mnie.
- Victoria, w ogóle nie rób sobie planów na najbliższą sobotę. – odezwał się Siva
- To znaczy … ? –
- Robię imprezę w klubie z bratem z okazji urodzin. Mam nadzieję, że przyjdziesz. – uśmiechnął się
- O matko, kolejny dzień wyjęty z życia. – jęknął Max
- Jasne, dzięki – roześmiałam się
- Chyba nie muszę chrząkać i się przypominać … -
- Oj przecież wiem Nath, że przyjdziecie razem. –
- Taaaaaak ? – udawałam zdziwioną
- A może ona ze mną chciałaby pójść ? – mruknął Tom
- No właśnie ! – specjalnie podsycałam Sykesa
- Phi ! – skwitował chłopak i wziął dokładkę zapiekanki

Po chwili oświadczyłam;
- Muszę już się zbierać panowie. Smacznego życzę i spokojnego dnia. –
- Jak to, już lecisz ? – zdziwili się wszyscy
- Tak. Trzeba do pracy iść. –
- Nie zjesz z nami ciasta ? –
Dieta Victoria !
- Nie … w ogóle gdzieś w pobliżu macie metro ? –
- Nie bardzo –

Stwierdzam, że zadupie -,- .
- Poczekaj, wybiorę się z tobą. – zaoferował się Nathan
- A niby po co ??! –
- No mogłabyś chociaż udać ciutkę zadowolenia. – kiwnął palcem
- Oj nie czepiaj się. – zmrużyłam oczy – Dobra jeszcze raz … - chłopak wyprostował się, czekając na moją poprawę – Chciałam zapytać po co masz mnie odstawiać do pracy ? Przecież ty jeszcze masz promile we krwi ! – przypomniałam mu
- A wiesz, że można iść piechotą ? Tylko trzeba znać skróty oczywiście. Poza tym odwiedziłbym dobrego znajomego Oliviera. –
- Aha, czyli widzę, że już to sobie zaplanowałeś i się uparłeś. –
- Wezmę z góry tylko full capa. – uśmiechnął się i wyszedł z kuchni

Poszłam do przedpokoju nałożyć płaszcz, gdy podszedł do mnie Tom;
- Fajnie, że wpadłaś i dzięki za polską wódką. Na pewno ją zapamiętam. –
- No nie wątpię … -

Parker jakby sobie coś przypomniał, bo uśmiech zszedł z twarzy i spuścił głowę.
- Tom, co się dzieje ? – oparłam się o ścianę, nie spuszczając z niego wzroku
- Co ? – spojrzał na mnie – Nic, wszystko ok –
- Przecież widzę. Od kilku dni jesteś jakiś nie swój. O co chodzi ? –
- … -
- Tom ! –
- Nic … -
Westchnęłam. – To inaczej … co chciałeś mi wczoraj wieczorem powiedzieć ? –

Przełknął ślinę. Był zmieszany.
- To co, idziemy ? – doszedł do nas Nathan
- Tak … Jeszcze wrócimy do tego tematu. – zwróciłam się do Toma – Cześć chłopaki ! – krzyknęłam do reszty
- Do zobaczyska ! –

Wyszliśmy z domu The Wanted i zaczęliśmy iść.
- Nath … -
- Hm ? –
- Co się dzieje z Tomem ? –
- A co ma się dziać ? –
- No nie udawaj, że nie widzisz jak on się zachowuje … Ma jakieś problemy ? –
- Victoria przesadzasz. – po chłopaku ten temat „spłynął”
- Może przydałaby się mu jakaś pomoc czy chociażby rozmowa … ? – nie ustępowałam
- Jakby to powiedział sam Tom: „przesadzasz słońce”. –

Westchnęłam głośno.
- Źle mi się idzie. – usłyszałam nagle
Spojrzałam zdezorientowana na chłopaka. Popatrzył na mnie i wziął za rękę.
- Ooooo od razu lepiej ! – uśmiechnął się słodko

Naprawdę nie miałam nic przeciwko temu ;). Jego ręka była taka cieplutka i fajna łiiii :D.
- Ale ty w ogóle słyszysz co ja do ciebie mówiłam ? –
- Mhm –
- Po prostu staram się jakoś rozwiązać ten problem. –
- Żadnego problemu nie ma Victoria. – Nathan mówił znudzonym tonem – Gdyby Tom miałby jakiś problem to by o nim powiedział, a tak … może po prostu jest zmęczony. –
- No przecież ! Czemu ja na to nie wpadłam ! –
- Vicky ! – spojrzał surowo i uniósł palec z dłoni, która była w moim uścisku – Przestań się martwić i denerwować niepotrzebnie. Nie zawracaj sobie tym głowy. –

Ok, poddałam się.
- Zauważyłaś, że po każdej libacji budzimy się obok siebie ? – Nathan spojrzał na mnie zawadiacko
- Aż sam jeden wniosek się nasuwa. –
- No słucham. – mruknął mi do ucha
- Nie możemy pić więcej alkoholu. –
- No wiesz ! Nie tego się spodziewałem. –
- A niby czego ? –
- Nie powiem. –
- O ! –
- No co ? –
- Powiedz ! –
- Nie – zaśmiał się – Kiedyś ci zademonstruję. –

Spojrzałam na niego wesoło.
- Mam się bać ? –
- Ja tam na twoim miejscu raczej nie mógłbym się doczekać. – puścił oko
- Oj Nath … - pokiwałam tylko głową
- Oj Vicky … - westchnął
- A wiesz … znaczy raczej nie wiesz – poprawiłam się – co wyprawiasz kiedy się napijesz ? –
- Zapewne dobrze się bawię. – wyszczerzył się
- Noooooo i to jak ! – nie oszczędzałam ironii
- Coś czuję, że chcesz mnie uświadomić … Słucham zatem. –
- W sumie nie wiem czy powinnam … - zawahałam się
- Oj dawaj … zresztą ! Nie musisz mówić. Jestem pewnie wtedy szarmancki, spokojny, grzeczny, kulturalny, słodki i niewinny … w sumie jak na trzeźwo. – wzruszył ramieniem
- I skromny … - mruknęłam – No właśnie nie za bardzo ! – powiedziałam normalnym tonem – A tą ostatnią „niewinność” to proszę sobie wykasować … -
- Jak to ? –
- Jakby ci to powiedzieć … - szukałam odpowiedniego, delikatnego słowa
- Wal prosto z mostu. –
- No popęd masz niezły. – wypaliłam ze śmiechem
- Cooooo ??! – zaśmiał się, patrząc na mnie
- Rany ! Mam tłumaczyć ci co to znaczy „popęd” ?! –
- Dobra, wiem już o co chodzi. – przewrócił oczami – To mówisz, że tak się bawię po alkoholu ? – puścił moją dłoń i objął w talii
- Do zabawy nie doszło. – zaznaczyłam
- Wiem. Pamiętam wszystko. – uśmiechnął się i dał mi buziaka w policzek po czym zdjął rękę z bioder i ponownie wziął mnie za rękę

Jeszcze trochę porozmawialiśmy i doszliśmy do „EandJ”. Nathan skierował się do Oliviera, a ja do swojego gabinetu. Chłopak oświadczył, że zajrzy do mnie przed wyjściem.
W pokoju odebrałam telefon od Lisy – umówiłyśmy się wreszcie na spotkanie tego samego dnia popołudniu w „Sweet Dreams”.

Stałam tyłem do wejścia przy biurku, przeglądając dokumenty, gdy usłyszałam pukanie.
- Proszę – powiedziałam, nie odwracając się, bo byłam pogrążona w papierach
- Ooooo niezły masz kącik … Zamawiała pani kawę ? – Nathan postawił mi na biurku kubeczek z napojem
- Dzięki – mruknęłam, czytając dokumenty
- Zamawiała pani towarzystwo uroczego pana Sykesa ? – objął mnie od tyłu
- Jestem zajęta … - kolejne mruknięcie
- Co tam czytasz ? – położył brodę na moim ramieniu i zaglądał
- Plany nagraniowe na ten tydzień … -
- Coś ciekawego ? –
- Mhm … -
- Dobra idę … - westchnął – Widzę, że nie masz czasu. – nie czułam już jego rąk na pasie
- Przepraszam, ale muszę się tym zająć. – oderwałam się od czytania i spojrzałam na chłopaka – Olivier i tak jest już zbyt dobry dla mnie. Pogadamy innym razem. – poprawiłam jego wystającą grzywkę spod full capa
- Ok, widzimy się popołudniu ? –

Przygryzłam wargę.
- Umówiłam się z Lisą na dzisiaj … -
- Jutro ? –
- Jasne – uśmiechnęłam się
- Świetnie. W takim razie przyjadę po ciebie jakoś po 17 i pojedziemy do sklepów poszukać jakiegoś prezentu dla Sivy. –
- Mhm … Kupiłabym jeszcze może jakiś ciuszek … - zrobiłam niewinną minę
- To może weź jutro sobie cały dzień wolny jak tak, co ? – zironizował
- Świnia ! –

Nathan roześmiał się.

- Zmykam, nie będę cię więcej zagadywał. –
- Do jutra –

Brunet zrobił do mnie krok i pocałował w usta. Miło było czuć przez chwilę jego przyjemne wargi na swoich ponownie. Trwało to tylko krótką chwilę. Uśmiechnęliśmy się i chłopak wyszedł, zamykając za sobą drzwi.
Dostałam jakiegoś doładowania i od razu wzięłam się za pracę, robiąc wszystko po kolei. O g.15 wyszłam z „EandJ” i wróciłam do „Sweet Dreams”. W cukierni powydurniałam się z Bobem i poszłam do siebie wreszcie się przebrać. 



 Za chwilę była już u mnie Lisa.
- Cześć ! –
- No hej Vicky. Wreszcie się złapałyśmy ! –
- Udało się. –
- Dobra, bierz sernik i chodź tu ! –

SERNIK ?! DIETA ! Wzięłam jedną porcję, dwie herbaty i podeszłam do stolika.
- A ty nie zjesz ze mną ? – zdziwiła się dziewczyna
- Nie … Muszę trochę zgubić … To o u ciebie ? – usiadłam
- Wszystko w porządku. Odpoczęłam sobie, pobyłam z rodziną i jestem gotowa do pracy. W sumie nie za wiele do opowiadania … A jak ty żyjesz ? – popiła herbaty
- Dobrze. W Polsce naładowałam akumulatory, wróciłam i tak byłam cały wczorajszy wieczór i noc u The Wanted. –
- No co ty ?? – wybałuszyła oczy – Co ty tam robiłaś ? –
- Odwiedziłam ich. –
- No to trochę te odwiedziny się przeciągnęły do dzisiejszego ranka jak tak. – pomachała brwiami
- Trzeba było pomóc chłopakom … - chrząknęłam
- Ok, nie wnikam. A jak z Nathanem ci się układa ? Jeszcze masz nerwy na niego ? Jeszcze się żrecie ? –
- Nie – zaśmiałam się – Już nie. Widać dawno cię nie było. –
- Jakieś zmiany ? – ożywiła się – Ale to wy jesteście razem ? – pisnęła ucieszona Lisa
- Nie wiem … - zmarszczyłam brwi, zaraz jednak dodałam, widząc zdegustowaną minę dziewczyny – No nie wiem czy to jest już to … Czy to ten … -
- Słuchaj Vicky, nie szukaj ideału, bo ideałów nie ma. Znajdź kogoś, kto zdenerwuje cię jak nikt inny. Kogoś, czyj dotyk sprawi, że odlecisz do innego świata. Przy kim nie będziesz chciała udawać nikogo innego. –

Zamyśliłam się nad jej słowami.
- A wiesz, że względem Twojej definicji wszystko się w moim przypadku zgadza ? – uśmiechnęłam się delikatnie
- Ahhh – westchnęła kumpela – Zazdroszczę. –
- Spokojnie jeszcze nie masz czego. –
- Taaaa i jeszcze mi powiedz, że może nie masz motyli w brzuchu i uśmiechu, gdy o nim pomyślisz … Ta ta patrz, bo uwierzę. –
- Lisa – popatrzyłam na nią – miałaś jeść ciastko. –
- No jem przecież. – wzięła widelczyk – Ale i tak cię mam. My się znamy. – spojrzała na mnie spod byka i puściła oko

Już chciałam coś odpowiedzieć, ale usłyszałam za sobą odgłos dzwoneczka. Odwróciłam się i zdziwiłam kogo moje oczy ujrzały …

  

Witam świątecznie Słońca J ! Jej, ile wyznań dostałam pod ostatnim rozdziałem hah J Dzięęęęęęękiiii ;D ^^ Wasz każdy komentarz poprawia mi humor i jest takim słoneczkiem w czasie burzy kiedy właśnie mam teraz masę roboty na głowie i momentami wydaje mi się, że już „wysiadam”.
Fuksem udaje mi się dodać dzisiaj rozdział szczerze mówiąc. Mam nadzieję, że nikt nie usechł z tęsknoty ;p.

Spokojnych i rodzinnych Świąt ! Właśnie wróciłam od rodziny, a jutro drugi dzień robienia za rodzinnego drivera ;D.
Klik klik klik, jesteśmy coraz bliżej rozdziału, którego nie mogę się doczekać ;].

Zmykam - całus :* !

środa, 27 marca 2013

Nie wrócę dziś na noc - rozdział 22.

Chłopaki wypili od razu dwie kolejki, a potem następne 3, a ja patrzyłam na nich zdziwiona. Skubani tak się wprawili, że już nawet się nie marszczyli połykając – o zapojce też niekoniecznie pamiętali. W sumie na efekty nie musiałam długo czekać. Pierwszy zerwał się Tom;

- Ejj ten film wcale mi się nie podoba. – zrobił podkówkę z ust
- To wyłącz. –
- Robi się ! Ale .. – zaczął rozglądać się - … gdzie jest pilot ? –
- Ja mam. – pomachałam sprzętem po czym rzuciłam nim do niego

Oczywiście nie złapał co skomentował ;
- Jejć –

Chłopaki zarechotali z niego, a ja spojrzałam tylko na Toma błagalnie z uśmiechem.
- Ciśnij na stację muzyczną. – zarządził Max
- Wieeeem … tylko nie mogę trafić na odpowiedni przycisk. – zarechotał pijany Tom

Moja uwaga została przykuta jednak na czymś innym. Otóż na swoim przedramieniu poczułam czyjeś palce, które zataczały delikatne wzorki. Spojrzałam w tę stronę. To Nathan siedział obok i patrzył w oczy z uśmiechem. Jego oczka zaczęły się delikatnie emm .. rozpływać J.
- Łaskoczesz. –
- Nie, ja rysuję. –
- Ale to mnie łaskocze. – podrapałam się z uśmiechem
- Napij się jeszcze ze mną. – przysunął się bliżej
- Nie –
- Dlaczego ? –
- Jutro muszę iść do pracy to raz, a dwa; obiecałam, że się więcej nie upiję. – przypomniałam mu, uśmiechając się

Sykes nachylił mi się do ucha i usłyszałam ciche;
- Fajna jesteś jak się napijesz. –

Popatrzyłam na niego rozbawiona i nachyliłam się teraz do niego ja i rzekłam;
- Ty też jesteś fajny jak się napiję. –

Odsunęłam się i zaśmiałam, a chłopak tylko pogroził palcem.
- Te, młodzi ! Proszę się tu nie migdalić ! – burknął Jay
- Nikt tu się nie migdali ! –
- Vicky – Jay spojrzał na mnie deczko przepitym wzrokiem – Mam oczy, tak ? –
- Mhm … -
- I widzę. –
- Mhm … -
- No mam w końcu ! – wrzasnął Tom, który do tej pory siłował się z pilotem i dopiero teraz udało mu się wcisnąć odpowiedni przycisk

W telewizji zaczęło się akurat „One way or another” One Direction. Spodziewałam się, że któryś z nich krzyknie zaraz, żeby wyłączyć to „badziewie”, ale oni we czwórkę słuchali zawzięcie piosenki. Face palm -,- .
Nagle gwałtownie wstał Max- trochę go zachwiało, ale oparł się o róg kanapy i zaczął śpiewać kwestie Harrego bodajże. Za chwilę z wyciem dołączyli do niego pozostali nieźle przekręcając słowa, wzorowo fałszując i doskonale się przy tym bawiąc. Nie mogłam się powstrzymać i wyciągnęłam telefon, i zaczęłam ich nagrywać pokładając się ze śmiechu. Nathan wziął moją rękę i skierował na siebie telefon;

- Pozdrawiam cię Vicky skarbie. – powiedział i dał buziaka w kamerkę
Zaraz z pozdrowieniami dołączyli pozostali. Korzystając z tego, że byli zbyt mocno zajęci nagrywaniem się dla mnie, zabrałam zaczętą już trzecią butelkę, wypitą w sumie prawie do końca. Naprawdę nie wiem kiedy oni ją tak szybko oporządzili. Wzięłam ją do kuchni i zaniosłam do lodówki w nadziei, że może jej nie znajdą. Wróciłam do pokoju i usiadłam na kanapie jak wcześniej.

- Vicky ! Słońce ! Prosz ! WantedMonday nagrany. – podał mi telefon Tom
- Dzięki, jutro sobie obejrzę i pokażę wam, gdy będziecie zdychać. –
- Myyy ?! – krzyknął tragicznym tonem Parker i wziął się za piersi
- Tak – parsknęłam

Przysięgam ; z każdą minutą alkohol coraz bardziej im się odkładał i byli coraz bardziej weselsi.
- Victo – nie dokończył, bo czknął – ria –
- Co Max ? –
- Robimy razem sylwestra ? – uśmiechnął się szeroko, a w jego oczach dostrzegłam iskierki
- No jasne ! – wypaliłam z lekką ironią – Kiedy tylko ci pasuje. –

Max zrobił „lubię to” ; nie doszła do niego moja złośliwość xd.
Nathan zaczął się wiercić obok mnie.

- Co ci jest ? –
- Szukam wódki. –
- Wystarczy ci już. –
- Nie –
- Tak –
- Nie ! –
- Tak ! –
Wziął mnie za dłoń. – Vicky, ja dopiero się rozkręcam i chcę jeszcze. –
- Ale już wszystko wypiliście ! – oszukałam
- Wszystko ?! – wyprostował się Jay
- Tak. Równo do dna –
- O nieeee … - Loczek zakrył usta dłonią, żeby nie krzyknąć

Tymczasem Nathan wstał. Zarzuciło go, ale w ostatniej chwili;
- Opanowałem sytuację. – oświadczył, wyczuwając środek ciężkości – Idę. –
- Gdzie ? – spytałam
- Do łazienki – zawrócił się do mnie i nachylił się prawie mnie całując – A co, chcesz iść ze mną ? – mruknął
- Idź, póki ci nie zamkną. – odsunęłam go od siebie, a on wyprostował się i wyszczerzył, machając brwiami po czym poszedł, ale do kuchni
- Synek, łazienkę masz na lewo ! –
- Dzięki mamo ! – odkrzyknął i skierował się w dobrym kierunku, a chłopaki zachichotali
Tom wziął pustą butelkę, przytulił się do niej i zaczął „śpiewać” : "I found you in my darkest hour
I found you in the pouring rain
I found you when I was on my knees
And your light brought me back again.”

Jay z Maxem zaczęli wyć ze śmiechu z tego widoku. W sumie ja też parsknęłam, bo nie mogłam wytrzymać. Nathan wrócił chwiejnym krokiem i usiadł przy mnie.
- Jak było ? – palnął do niego Jay i wszyscy razem zaczęli chichotać
- No to was załatwiłam … - mruknęłam sama do siebie – A jutro będę was leczyć z kaca … -

Teraz wstał Tom, oświadczając, że przyszła i na niego pora. Miał na myśli łazienkę. Jay z Maxem zaczęli coś opowiadać między sobą. Wróć ! Zaczęli bełkotać do siebie, bo tego nie dało się zrozumieć, zaś Nathan wziął kolejny raz moją rękę. Spojrzałam na niego. Uuuuuuuu chłopcze jakie diabełki masz w tych swoich pięknych źrenicach.
- Vicky zostań dziś u nas na noc. – uśmiechnął się szeroko
- Nie, zaraz wracam do siebie. –
- Ale jest późno. – wybełkotał
- To nic –
- Oj proszę cię … jeden raz – patrzył błagalnie

W sumie nie byłam pewna czy można ich zostawić w takim stanie samych …
- Ok – westchnęłam tylko – Zaraz wracam – wyciągnęłam dłoń z jego dłoni i poszłam na schody

Musiałam zadzwonić do Boba i uprzedzić, żeby nie czekał na mnie z otwieraniem drzwi i poszedł spać. Wybrałam jego numer.
- Cześć Vicky, co tam ? –
- Hej Bob, nie wrócę dziś na noc. – przeszłam do sedna
- Aaaa rozumiem … Nathan i te sprawy … -
- Nie ciesz się tak, nic z tych rzeczy. Po prostu – spojrzałam na chwiejących się i chichoczących chłopaków – Po prostu mamy tu taki mały wypadek przy pracy. –
- Ok, żartuję. Nie musisz mi się tłumaczyć. W takim razie udanego wieczoru. –
- Dobranoc Bob – rozłączyłam się i zeszłam na dół

W tej samej chwili z łazienki wytoczył się Tom. Zielony Tom.
- Dobrze się czujesz ? – podeszłam do niego
- Vicky zarąbiście. – uśmiech numer 5 – Tylko wiesz … - skrzywił się – w głowie to mam taki … rore … lorel … - dukał
- Rollercoaster ? –
- No właśnie ! I w ogóle tam … w łazience … - wskazał za sobą
- Wymiotowałeś ? –
- Nie – zachichotał – Ale mało co nie zasnąłem. –
- Chodź, pomogę ci dojść do pokoju. – wzięłam go pod rękę
- Ale nie nie nie ! Impreza jeszcze trwa ! –

Chciało mi się śmiać z jego zangażowania do towarzystwa, ale delikatnie pociągnęłam go za sobą. Chłopaki jakby też nie zauważyli naszej nieobecności, bo byli zajęci rechotaniem w salonie.
Przeprawa z pijanym Tomem przez schody to był nie lada wyczyn … Chłopak był szczupły, ale mimo wszystko miał masę, a że cały nawalił się na mnie to można sobie ten obraz nędzy i rozpaczy wyobrazić. Jednak zaparłam się, że nie rzucę nim na którymś schodku i jakieś 10 minut później wchodziliśmy do jego pokoju.

Parkerowskie 4 ściany zostawmy w spokoju – niech syf żyje swoim życiem. Posadziłam Toma na łóżko, prostując się i biorąc głęboki oddech.
- Możesz już spać. Dobranoc – chciałam wychodzić
- Vicky ! – zawołał jeszcze - … bo … ja … bo ja muszę ci coś … powiedzieć … ważnego. – bulgotał
- Wiem, wiem. – mówiłam na odczepnego, kładąc go – Pogadamy jutro. –
- Ale tu chodzi o ciebie ! – wydukał z rozpaczą w głosie – Ja muszę ci coś powiedzieć ! – mówił tonem jakby miał się zaraz rozpłakać

Na szczęście na dole rozległ się dzwonek do drzwi. Chłopaki nie przerywali chichotów.
- Tom śpij już, muszę iść otworzyć. – powiedziałam łagodnie – Dobranoc –

Nie czekając na jego wywody zgasiłam światło, zamknęłam za sobą drzwi i zeszłam szybko na dół. Drugi dzwonek do drzwi – oczywiście – chłopaków nie ruszyło to nawet. Poszłam i otworzyłam.
- Siva, dzięki Bogu, że jesteś. – ulżyło mi na widok trzeźwego człowieka
- Co jest ? –
- Sam zobacz. – weszliśmy w głąb mieszkania
- Uuuuu panowie … - roześmiał się mulat na widok kolegów – Mam nadzieję, że niczego już nie piją. – zwrócił się do mnie
- No coś ty. Zabrałam im butelkę jakiś czas temu. –
- Dobra żule ! Podnosimy zady i idziemy spać ! –

Nathan, Jay i Max spojrzeli na niego i zarechotali ;
- Sam se idź ! –
- Oni nie doczłapią się sami do pokoju. Tomowi przed chwilą musiałam pomóc. –
- Dobra, zaraz się zajmiemy pozostałymi … Tylko Victoria, może zostałabyś już dziś na noc, co ? Jest późno, a tych idiotów nie można zostawić samych, więc nie dam rady cię odwieźć, a samej cię nie puszczę. –
- Spoko, już zostałam o to poproszona … To co, weźmiesz Jaya i Maxa ? –
- Jasne. A ty poradzisz sobie z Nathanem ? –
- Z tym chuchrem ? – uśmiechnęłam się – Bezproblemowo –

Pięć minut później. Czy ja mówiłam, że poradzę sobie z napitym Sykesem bez problemu ??! Cofam to !
- Nathan chodź no ! – ciągnęłam go za rękę, bo zatrzymał się na pierwszym schodku
- Nie chce mi się. –
- No błagam cię ! W ciągu ostatnich pięciu minut nie zmieniliśmy swojego położenia ! –
- Mi tam pasuje. – wyszczerzył się
- Nathan kurde ! –
- No co ? –
- Jajco ! Chodź ! –
- Ale gdzie ty mnie w ogóle ciągniesz ?? –
- Do łóżka ! –

Na twarzy chłopaka momentalnie pojawił się szeroki, zawadiacki uśmiech, a w oczach iskierki.
- To było trzeba tak od razu ! – teraz to on prowadził mnie na górę

Dopiero w tej chwili zdałam sobie sprawę co ja palnęłam.
Weszliśmy do pokoju Nathana.
- No dobra, to cię odprowadziłam, a teraz wracam na dół. –
- Czemu na dół ? –
- Bo tam będę spała. –

Chciałam wychodzić, gdy Nathan szybkim ruchem jak na pijanego przekręcił kluczyk w drzwiach i odsunął się z nim w ręku z szerokim uśmiechem. Westchnęłam ciężko.
- Daj mi ten klucz. – podchodziłam do niego
- Sama sobie weź. –

Już chciałam wziąć go z jego dłoni, gdy ten migusiem włożył kluczyk do przedniej kieszeni spodni bardzo głęboko. Popatrzył co ja na to i pomachał brwiami.
- Ale byś się zdziwił, gdybym wsadziła ci tam rękę. –
- Śmiało – wzruszył ramionami z pełnym uśmiechem
- Dobra, nie – zrezygnowałam

Wyminęłam chłopaka i usiadłam na łóżku. Po chwili zawrócił się i usiadł z drugiej strony, plecami do moich, gdy nagle poczułam, że przesuwa się w moją stronę. Mimo to nie reagowałam. Myślałam jak wybrnąć z tej sytuacji. Poczułam jego oddech na swojej szyi, a po chwili jak składa na niej pocałunki.
- Nath, co robisz ? – spytałam cicho
- Całuję cię. – mruknął po czym kontynuował dalej

Podobało mi się to - zbyt bardzo. W brzuchu zaczęło mi ściskać. Zamknęłam oczy. Delikatne pocałunki Nathana na mojej szyi wywołały ciąg ciarek i bardzo przyjemne uczucie, którego nie chciałam przerywać. Nathan przysunął się jeszcze bardziej i już chciał mnie położyć, gdy ocknęłam się;
- Jesteś pijany. Zresztą ja do też do trzeźwych nie należę. – podniosłam się
- Viiiiickyyy … -
- Nie marudź. Idź spać. –
- Pomożesz mi się rozebrać ? – wyszczerzył się co mnie totalnie rozbroiło
- Nie – zaśmiałam się – Dasz mi coś w czym mogę się przespać ? –
- W szafie masz koszulki, do wyboru do koloru. – oznajmił

Wybrałam spośród całego dobra błękitny t-shirt i przebrałam się w niego za szafą, bo do łazienki nie miałam dostępu. T-shirt pięknie pachniał perfumą chłopaka i był przyjemnie za duży – sięgał do połowy uda.

- O matko jak ty mnie kusisz … - mruknął dosłownie zjadając mnie wzrokiem, gdy podchodziłam do łóżka
- Dobranoc – skwitowałam i weszłam pod kołdrę
Sykes nie ustępował; - A może … - nachylił mi się znowu do szyi
- A może nie – zaśmiałam się

Zrezygnowany przewrócił oczami i wstał, by się przebrać. Zawróciłam się na drugi bok choć kusiło niesamowicie, by go podejrzeć. Poczułam jak wchodzi z drugiej strony pod kołdrę.
- Dobranoc – powiedział tonem obrażonego
- Dobranoc – mało co nie parsknęłam

Zbudziłam się, gdy promyki słońca zaczęły wpadać do pokoju. Otworzyłam oczy. Na początku wystraszyłam się i nie wiedziałam gdzie jestem, ale zaraz wszystko sobie przypomniałam. Spojrzałam na prawo na zegarek; 6.50, następnie na lewo na Nathana, który spał słodko i wyglądał niewinnie.
- Pobudka – powiedziałam cicho
Zero reakcji.
- Nath, rusz się. – dotknęłam go
- Nie – usłyszałam mruknięcie

Ojjj coś czuję, że ktoś ma kaca jak stąd do wieczności ^^ …
- Nath, rusz się. –
- Nie –
- Nath wsta-
- Nie –
- Nathanie Jamesie Sykes –
- Hm ? –
- RUSZ SIĘ ! – krzyknęłam na tyle głośno, że zza ściany usłyszałam odgłosy jakby ktoś spadł z łóżka …

Wybacz Max.
- Nie – Nathan przykrył głowę poduszką
- To możesz mi chociaż dać klucz od pokoju ? –

Chłopak ściągnął z siebie poduszkę i spojrzał na mnie mizernym wzrokiem.
- Jesteś okropna. – mruknął niepocieszony i nachylił się do spodni, które leżały na podłodze
- Wiem. – uśmiechnęłam się – Życie i energia wręcz emanują z ciebie. –
- Już nie będę mówił czyja to wina. – podał mi klucz i opadł bezsilnie na poduszkę
- Dziękuję –
- Za „dziękuję” nic się nie kupuje. – wytknął mi i palcem wskazał na policzek
- Materialista – nachyliłam się i dałam mu buziaka po czym wstałam z łóżka

Zaczął się mój pierwszy poranek w domu The Wanted …




Eloszka słodziaki :) !  Woho to już 10 rozdział w tym miesiącu... Słuchajcie, nie wiem co się dzieje, ale zauważyłam, że mój ostatni post nie został zaaktualizowany ani w goglach ani na innych blogach, gdzie Wantedowe Story są w zakładkach jako polecany blog. Nie mam pojęcia co się dzieje. Szperałam w ustawieniach, ale nie znam się na tym :(. Mój blog został wyświetlony na 20 rozdziale ze starą datą i tak się coś zatrzymało -_- . Oj nieźle się wkurzyłam tym bardziej, że napisałam poprzedni rozdział z kissem, na którego czekałyście uparcie. Grrrr złośliwość rzeczy martwych. Miejmy nadzieję, że ten post zostanie już zaaktualizowany. Amen ^^
Tak na marignesie - jesteście już ze mną równo 2 miesiące :).

Mimo sprawdzianu z angola, matury próbnej rozszerzonej z polaka i korków z matmy mam dobry dzień :) Oj dużo powodów dziś mam do uśmiechu J.
Dobra moje drogie, teraz trochę odpocznę, a potem biorę się za naukę, bo za tydzień mam kolejną próbną rozszerzoną maturę, ale już nie z polaka ;p.

Enjoy ! <3