- Hej –
- No cześć Vicky.
Słuchaj, nie dam rady dziś się wyrwać, bo mamy ten wywiad do magazynu. – mówił
„suchym” tonemWestchnęłam tylko – No ok, co mogę więcej powiedzieć ? –
- Przepraszam, wiem, że mieliśmy gdzieś wyskoczyć, ale naprawdę nie dam rady … -
- W porządku, rozumiem. Przecież wczoraj ja nie mogłam. –
- A przedwczoraj znów ja … Ale wiesz co ? Zawiozę cię jutro na lotnisko, co ? – miałam wrażenie, że chłopak się podniósł
- A będziesz mógł ? – spytałam lekko rozbawiona
- Jutro już tak – oświadczył – Będę w „Sweet Dreams” o 16. O której masz lot ? –
- O 18 –
- To elegancko się wyrobimy. – podsumował dumnie – Sorry Vicky, muszę kończyć. Widzimy się jutro, pa. –
- No pa – odłożyłam telefon
Tak, dziś czwartek,
a jutro piątek i wylot do Polski na weekend, na Patrycji urodziny. Od czterech
dni nie widziałam się z Nathanem. Aż dziwne. Wcześniej spotykaliśmy się prawie
codziennie i muszę się w tym momencie przyznać, że przyzwyczaiłam się do tego.
Naprawdę ^^. W tym tygodniu nie było dane nam się umówić, bo albo jemu albo mi
coś wypadało i tak jedynie odwiezie mnie jutro na lotnisko. Dobre i to.
Nie rozkminiając
więcej nad czymś, na co i tak nie mam wpływu, dokończyłam ostatnie broszury.
Jak zwykle; punkt 15 i Wiktoria wychodzi z „EandJ” J.W „Sweet Dreams” skierowałam się od razu do siebie na górę i przebrałam się z eleganckich, oficjalnych ciuchów do pracy ( w których po domu było mi nadzwyczaj źle chodzić ) w wygodne (luzackie), codzienne, a włosy zebrałam w niedbałą, luźną kitkę.
Postawiłam taboret
przy szafie, wlazłam na niego i z samej górnej półki starałam się wyciągnąć
torbę podróżną.
- Co tak ambitnie
się wspinasz ? – do pokoju zajrzał Bob- Chcę … wyciągnąć … torbę … - dukałam, wspinając się na palce i wyciągając ręce najdalej jak tylko potrafiłam
- Czekaj, ściągnę ci ją. –
- Już mam ! – oświadczyłam z radością, ściągając upatrzoną rzecz
- Będziesz się dziś pakowała ? –
- Tak – odpowiedziałam, schodząc z taboretu – Przynajmniej dziś na spokojnie wezmę to co będzie mi rzeczywiście potrzebne, bo jutro w tej panice zapomnę o najważniejszych rzeczach … - popatrzyłam na torbę – Bob … dasz wiarę, że ona tam leżała na samej górze, nietknięta od chwili mojego pierwszego rozpakowania się i przylotu tutaj ? –
- Rzeczywiście … - mężczyzna usiadł na łóżku – Dokładnie pamiętam twoje pierwsze wejście do cukierni. – zamyślił się – Na podwórku lało wtedy równo i wbiegłaś tu taka cała przemoczona i zmarznięta … - uśmiechnął się, przywołując wspomnienia – Ale wiesz … mimo tej ulewy, gdy weszłaś tu i zaczęłaś z nami rozmawiać, uśmiechać się … to w „Sweet Dreams” świeciło już słońce. –
- Woooow Bob, powinieneś zostać poetą. – skomentowałam z małą ironią J
- No tak, nabijaj się ze starego faceta … - wyrwał z zamyślenia
Parsknęłam śmiechem – Oj dobra, nie gniewaj się. –
- Nie mam takiego zamiaru. – wyszczerzył się po czym obydwoje wybuchnęliśmy śmiechem
- To ty się tu pakuj sobie spokojnie, a ja może zabiorę swoją żonę do kina … -
- Bardzo dobry pomysł Bob ! –
- Też tak myślę. – uśmiech numer 5
Zaśmiałam się
tylko, a po chwili zostałam już sama w pokoju. Pakowałam pojedyncze ciuchy –
jakieś 2 bluzki na zmianę, para spodni, sweterek, płaszcz ( w Polsce będzie o
wiele zimniej niż tu ) i oczywiście sukienkę na imprezę. Nie miałam co więcej
wkładać ubrań – w końcu lecę tylko na 2 dni. Nie zajęło mi to dużo czasu.
Gotową torbę postawiłam przy drzwiach następnie usiadłam na łóżko z laptopem na
kolanach i zalogowałam się na Skyp`ie. Oczywiście moich przyjaciół- czyt. Patrycji
i Marcina nie było, ale była moja mama. Bez zawahania nacisnęłam na zieloną
słuchawkę.
- Cześć kochanie !
–- No hejka mamcik ! – szeroki uśmiech sam wystąpił, widząc ją na monitorze
- Jak żyjesz ? –
- W porządku. Wszystko ok. Nawet bardzo –
- O, chcesz się czymś pochwalić ? – mama zaciekawiła się
- Nie … -
- No mów. –
- Ale nie mam czym się chwalić ! – roześmiałam się
- Na pewno ? – podstępny wzrok
- Tak –
- To co cię wprawiło w taki doskonały nastrój ? –
Fakt, że jutro
przylatuję i będę siedziała tobie na głowie 48 godz. ;D.
- A nie wiem, po
prostu. – udawałam, wzruszając ramionami; Wiktoria jeszcze trochę musisz
wytrzymać, morda na łańcuch i nic więcej nie mówisz! – Co u was ? – zmieniłam
temat na „bezpieczniejszy”- Hmmm po staremu prawie … -
- Co to znaczy „prawie” ? – uniosłam brew
- Karol oświadczył się Joannie. –
- CO ?! – wypaliłam zaskoczona – Aśka będzie brała ślub ?! –
- Tak jest – uśmiechnęła się mama
- No nie wierzę w moją siostrę ! – śmiałam się – Eeejj to cieszę się bardzo ! Kiedy to było ? –
- 2 dni temu –
- I ja dopiero teraz się o tym dowiaduję ?! No nie zdzierżę … Ale faza ! – cieszyłam się – Będę miała szwagra ! –
- A ja zięcia – mama walnęła facepalma, a ja widząc to parsknęłam
- Dopiero dotarło ? –
- Tak … -
- Haha przyzwyczajaj się … A kiedy planują się pobrać ? –
- Jakoś pod koniec przyszłego roku … Jeszcze nie ustalili. –
- Eeee to jeszcze rok mam czekać na weselicho ? – skrzywiłam się – Zawiodłam się. Myślałam, że może się pospieszą i na początku roku w karnawale się zabawimy … -
- Nie marudź już, co ? – zaśmiała się mama – I tak dziadkowie i cała reszta obstawiała już, że to ty będziesz pierwsza. –
- No błagam … -
- Także ciesz się i szykuj na koniec przyszłego roku. –
Ktoś zapukał do pokoju.
- Przepraszam cię mamo na moment, ale ktoś puka … Come in ! –
Do pokoju wszedł
Chris;
- Victoria, I thought maybe you`re hungry … -- Not much … Not just yet. –
- But … I`m preparing something special now and I think it will be very delicious … Do you fancy try it ? –
- Chris … - westchnęłam z uśmiechem – Ok … I will finish my conversation and I will come to you. –
- Good. I will be waiting in the kitchen on you. –
- I don`t think so J. –
- You don`t have to hurry up. Meals are ready in 10 minutes. –
- Meals ?! –
- Yeeeess … Are you curious ? –
- You bet ! –
- In this way I`m inviting you on the downstairs. –
- Ok ok I will be … 10 minutes. –
- Sure – Chris uśmiechnął się i wyszedł z pokoju, a ja wróciłam do laptopa
- Nie znam
angielskiego co prawda, ale domyśliłam się, że to chłopak … - mama zaczęła
- Kolega – od razu
wyprostowałam fakty – Syn Boba i Lucy –- Fajny jakiś ? – uśmiechnęła się
- Fajny – dyplomatyczna odpowiedź
- Ale coś tam tego w inną stronę to idzie ? –
- Mamo ! – upomniałam ją, jak zwykle subtelność ^^
- Dobra już o nic nie pytam. – machnęła ręką
Uśmiechnęłam się –
Mamcik, będę powoli kończyła, bo muszę zejść na kolację … -
- Z tym chłopakiem
? – wyprostowała się
Wypchnęłam od
środka policzek językiem byle tylko nie dać w brechę.
- Tak, z tym. –
odpowiedziałam po chwili- Oooo no to nie zatrzymuję cię … Tylko jeszcze zapytam jak zwykle; kiedy przylecisz ? –
- Oj nie wiem mamoooooo – teatralnie przewróciłam oczami – Mówiłam ci ostatnio, że w nowej pracy jeszcze urlopu nie dostanę … - udawałam z premedytacją
- Ty w ogóle pamiętasz, gdzie my mieszkamy ?? –
- Mamo nie zaczynaj znowu ! Kończę, całuję mocno ! –
- Niech ci będzie … My ciebie też. A! I pewnie pogratulować mam dla Asi od ciebie ? –
Sama jej jutro
pogratuluję -,- .
- Mhm – mruknęłam
tylko – Pa – dodałam po chwili- No cześć skarbie ! –
Rozłączyłam się.
Będę smażyła się w piekle za te swoje wkręty :< …
Rozmowa z mamą
doprowadziła do świetnego nastroju – jutro o tej porze już prawie będę w
Polsce, no a na dodatek Aśka zaręczyła się z Karolem. Wow !
Przejrzałam się w
lustrze i, gdy oceniłam, że może zbyt powalająco nie wyglądam w tych luźnych
ciuchach, zeszłam na dół do Chrisa.
- Co tak ładnie
pachnie ? – zaciągając się weszłam do kuchni- Same pyszności. Siadaj, bo już wyciągam. – odpowiedział blondyn
- Bob rzeczywiście poszedł z Lucy do kina ? – zajęłam miejsce przy stole
- Tak. Zdziwiona ? –
- Nawet jeśli to tylko pozytywnie. – uśmiechnęłam się, a pod nos został mi podstawiony talerz z piersią kurczaka w jakimś sosie wraz z ryżem i warzywami – No nie mów, że sam to zrobiłeś ! –
- Oczywiście, że sam ! – Chris uśmiechnął się i ze swoją porcją usiadł naprzeciwko mnie
- Tego uczą na twoich studiach ? – wzięłam do ręki sztućce
- Nie. Talent po rodzicach. –
- A no tak. To wszystko tłumaczy. – spróbowałam dania – Rany jakie to jest dobre ! – mówiłam, przegryzając
- Smakuje ? –
- Jest ekstra ! –
- W takim razie misja wykonana. – wyprostował się dumnie
Obydwoje jedliśmy
powoli w międzyczasie jeszcze oczywiście śmiejąc się, rozmawiając i wygłupiając.
Dopiero po jakiejś 1,5 godzinie ocknęłam się, że w sumie czas mi się zbierać na
górę. W końcu jeszcze jutro idę na rano do pracy i cały dzień będzie pełen
zawirowań, więc trzeba się w jakimś stopniu wyspać.
- Chris dzięki
wielkie za przepyszną kolację … Objadłam się od stóp do głów, ale muszę już
zmykać do siebie. – wstałam od stołu- Już ?? – chłopak skrzywił się
- Tak. Jestem trochę śpiąca, a poza tym jeszcze musze parę rzeczy dopakować … -
- No nic … - wstał również niepocieszony
- To … dobranoc – odwróciłam się, by już wyjść z kuchni, gdy jeszcze mnie zawołał, zawróciłam się z powrotem – Słucham ? –
- Chciałem zjeść z tobą tą kolację, bo wyjeżdżam z powrotem do Windsoru na studia. – oświadczył
Mina mi zrzędła. – Kiedy ? –
- W poniedziałek rano i nie wiem czy się złapiemy, czy już wtedy będziesz w pracy czy dopiero wrócisz z Polski … W każdym bądź razie chciałem się z tobą pożegnać … - mówił, patrząc mi w oczy
- A kiedy wrócisz z powrotem ? –
- Nie wiem Vicky, trudno mi powiedzieć … - rozłożył ręce
Zrobiło się smutno.
Bardzo L. Kurde, Chris
jedzie … A tak go polubiłam L !
Podeszłam i
przytuliłam się do niego. Objął mnie również.
- Rozumiem, że
musisz jechać, ale i tak mi smutno … Myślałam, że zostaniesz tu na dłużej … -
mówiłam
- Chciałbym, ale
mam egzaminy … Postaram się je wszystkie zaliczyć jak najszybciej i przyjechać
znowu. – odsunęliśmy się, by spojrzeć sobie w oczy – Pamiętaj, że będę o tobie
myślał i to co ci powiedziałem nie ulegnie przedawnieniu. Wrócę z podwójną siłą
i wtedy już mi się nie oprzesz. – uśmiechnął się słodko
- Oj Chris … Bardzo
cię lubię. – dałam mu buziaka w policzek i przytuliłam się znowu do niego –
Powodzenia na tych egzaminach. –
- Dzięki … a ty
nikomu się nie daj i bądź twarda. –Uśmiechnęłam się. – Dobranoc –
- Dobranoc. Spokojnej podróży. – odsunął się – A może podwieźć cię jutro na lotnisko ? – rozpromienił się
Hamowałam wybuch
śmiechu co zostało zauważone.
- Spóźniłem się ? –- Mhm – mruknęłam z przygryzioną wargą, a chłopak westchnął
- Trudno. Może innym razem. – dodał
Przytaknęłam ruchem głowy. – Cześć –
- Pa Victoria –
Ostatni raz
spojrzałam na przystojniaka z niebieskimi oczami, które miały dziś smutny wyraz
i poszłam na górę. Szykując się do spania było mi naprawdę smutno, że Chris
wyjeżdża … Będąc z nim zapomniałam o tym, że musi wrócić na studia prędzej czy
później … Nie lubiłam rozstawać się z ludźmi na czas nieokreślony. Mimo
wszystko pocieszałam się jego słowami, że wróci. I to z podwójną siłą –
cokolwiek miałoby to znaczyć. Pogrążona w małym dołku poszłam spać.
Ze snu wyrwał budzik. Dżizas ja chyba w życiu się do
niego nie przyzwyczaję -,-. Popędziłam migusiem do łazienki. Zrezygnowałam dziś
ze szpilek na rzecz trampek – będzie dziś dużo biegania, zaś włosy zebrałam do
gładkiego, rudego kucyka, żeby też mi się nie majtały niepotrzebnie J.
Zbiegłam na dół,
chwyciłam śniadanie i powędrowałam na metro.
W pracy centralnie
nie mogłam się na niczym skupić. Przysięgam ! Myślami byłam już w Polsce, w
domu. Co chwilę patrzyłam na zegarek, a ten jakby zatrzymał się ! Ohhhh –
pierwszy raz w „EandJ” czas mi się dłużył. I to jak niemiłosiernie ! W końcu
dotrwałam do tej szczęśliwej godziny jaką była w tym przypadku 15 i dosłownie
wybiegłam ze studia. Metro popędzałam w myślach, bo jakoś też dziwnie wolno
jechało. Nareszcie moja wysiadka i szpagatami już byłam w „Sweet Dreams”. Tylko
weszłam, a od wejścia już Lucy z Bobem zadawali pytania;
- Jesteś głodna ? –
- Nie ! -- Skarbie o której masz samolot ? -
- O 18 – rzuciłam
- A to jeszcze sporo czasu … -
- O 16 przyjeżdża po mnie Nathan. – wyminęłam ich przy ladzie, kierując się na schody
- Wiesz, że masz mało czasu ? – poprawił się Bob
Spojrzałam tylko na
niego rozbawiona i pobiegłam na górę. Jeszcze raz sprawdziłam czy wszystko mam,
a po upewnieniu się zadzwoniłam do Lisy. Dziewczyna od wczoraj wieczora była w
Londynie. Życzyła mi spokojnej podróży i przypomniała, że po moim powrocie
koniecznie się widzimy. Ledwo co rozłączyłam się z nią i włożyłam telefon do
kieszeni, a usłyszałam pukanie do drzwi;
- Proszę ! –- Cześć śliczna – z uśmiechem wszedł Nathan
Matko jak ja go
dawno nie widziałam ! Całe 5 dni ! Nie miał full capa na głowie tylko uniesioną
grzywkę i był w skórzanej, brązowej kurtce i oczywiście w dżinsach – z
opuszczonym kroczem. J
- Cześć ! –- Co ty taka rozpromieniona ? Czyżby to reakcja na moją skromną osobę ? – pomachał zabawnie brwiami
- Mhm, tak to sobie tłumacz. – udawałam niewzruszoną – Lecę do domu. – przypomniałam
- A no tak. Dom – pokiwał z ironią głową
- Nie masz nic do roboty ? Bierz mój bagaż. – sprowadziłam go na ziemię z uśmiechem
- Pani życzenie jest dla mnie rozkazem. – usłyszałam po czym wziął torbę – Matko kobieto, co ty tam w niej masz ? Kamienie ?? –
- Oj nie przesadzaj … Nie brałam dużo. Na 2 dni nie potrzebuję wiele. – malowałam usta pomadką przed lustrem
- Każda tak mówi. -
- Ja nie jestem „każda”. – spojrzałam na niego srogo po czym wróciłam wzrokiem do lustra
- No tak, zapomniałem, że nie znosisz być wrzucana do ogółu … - żachnął się – Możemy już jechać czy mam wrócić za pół godziny ? – westchnął
- Nie bądź wredny dobrze ? Już chwila tylko poprawię jeszcze włosy … -
- Chodź już dziewczyno – pociągnął mnie za rękę sprzed lustra – Ładnie wyglądasz, ale nie ! Trzeba jeszcze miliard osiemset poprawek zrobić Bóg wie po co. – schodziliśmy już ze schodów, Nathan przodem, trzymając w lewej ręce moją torbę, zaś prawą za sobą ciągnął mnie
Opatrzność czuwała,
że rano nie nałożyłam szpilek, bo teraz by była gleba jedna za drugą …
- Do widzenia
państwu – powiedział kulturalnie uśmiechnięty do Boba i Lucy, mijając ich- Cześć ! – zdążyłam tylko im rzucić
- Udanego wyjazdu ! –
- Wracaj cała i zdrowa ! -
Wyszliśmy ze „Sweet
Dreams” i puścił moją rękę.
- Czy ja już tobie
mówiłam, że cię kiedyś zamorduję ??! –- Średnio powtarzasz to co drugie spotkanie. – uśmiechnął się jakby nigdy nic, a ja spojrzałam na niego srogo
Wsiedliśmy do
samochodu.
- Ale lubisz mnie
co ? – spytał rozbawiony- Nie ! – odpowiedziałam tonem obrażonego dziecka co doprowadziło Nathana do parsknięcia
- Lubisz lubisz – poprawił pewnie i puścił oko – Ja to wiem, ty to wiesz, obydwoje to wiemy –
- Świetnie – przerwałam mu – Możemy w końcu jechać ?! – spytałam jego tonem, gdy pytał mnie o to samo kiedy stałam przed lustrem
Spojrzał na mnie
zdziwiony, ale i lekko rozbawiony.
- Chyba będziemy
musieli poważnie porozmawiać jak wrócisz … Co to w ogóle za odzywki ? –- Uczę się od najlepszych. –
- No wiesz ! Że niby ode mnie ?! –
Popatrzyłam na niego wymownie po czym roześmialiśmy się i w końcu Nathan ruszył.
- Jak minęło 5 dni
beze mnie ? – spytał
Spojrzałam na
niego, a on uśmiechnął się niewinnie, nie spuszczając wzroku z drogi.
- W porządku –
odpowiedziałam pewnie po momencie – Wczoraj rozmawiałam z mamą na Skyp`ie i już
nie mogę się doczekać kiedy będę na miejscu. –
- Chciałbym
zobaczyć ich zdziwione miny … -- No fakt, mogą być niezłe. – przyznałam – W ogóle dowiedziałam się, że moja siostra wychodzi za mąż za rok. –
- O proszę. To gratuluję. Nie wiedziałem, że masz siostrę … Starsza, młodsza ? –
- Oczywiście, że starsza ! Nathan błagam cię ! –
- No co ?? –
- To, że ja mam 19 lat, a wyobrażasz sobie, żebym miała jakąś młodszą siostrę biorącą ślub ? –
- Wiesz … w dzisiejszym świecie … -
- Nie przeginaj. – zagroziłam
- Dobrze już, dobrze – uśmiechnął się – Jak ma na imię ? –
- Asia – podkreśliłam polską wymowę, a Nathan ją powtórzył co zabrzmiało naprawdę słodko J
- Też taka wredna jak młodsza siostra ? –
Zlodowaciłam go
wzrokiem – Nie. Ale kopie równie dobrze co młodsza. –
Sykes roześmiał się
i zaraz zmienił temat ;
- Rozmawiałaś z
Olivierem ? –
- W celu ? –- Brania urlopu. –
- Nie brałam żadnego urlopu. –
- Nawet jednego dnia ? –
- Nawet – ściągnęłam brwi
- Jak ty zamierzasz funkcjonować w poniedziałek ? –
A o to się rozchodzi …
- Normalnie. Polecę
na kawie jakoś te 7 godz. w pracy i będzie dobrze. –
- Victoria
załamujesz mnie … - oderwał wzrok z drogi i spojrzał na mnie- Będziesz miał 2 dni na rehabilitację. – powiedziałam niczym się nie przejmując
- To nie o to chodzi ! Po prostu uważam, że –
- Ale sprawa zamknięta ! – weszłam mu w słowo – Nie wzięłam żadnego wolnego dnia i tyle ! Poradzę sobie. –
- Duma małej panienki w jeansach i t-shircie. –
- SŁUCHAM ?! – otworzyłam szeroko oczy
- Doskonale słyszałaś. –
- Jaka duma ?? W ogóle jakim cudem nazwałeś moje 174 cm małymi ? Sam jesteś niewiele wyższy ! –
- Ale jestem. – wytknął mi palcem – Nigdy nie dasz sobie niczego wytłumaczyć. Jesteś uparta jak osioł. – mówił Nathan
- Tylko mi nie mów, że masz z tym jakiś problem, bo się rozpłaczę. – zaczęłam ironizować
- I weź tu człowieku dogadaj się z babą … - westchnął cicho
- Baby to są w piecu ! – wyjechałam do niego na co on tylko przewrócił oczami
Po kilkunastu
minutach byliśmy już na lotnisku. Wysiedliśmy z auta, a Sykes wziął moją torbę.
Weszliśmy do budynku. Za chwilę miała być odprawa i te wszystkie inne duperele
;p. W każdym razie był to czas kiedy musieliśmy już się rozstać. Stanęliśmy
naprzeciwko siebie i uśmiechnęliśmy się.
- Dzięki, że mnie
przywiozłeś. – spojrzałam w jego szmaragdowe oczy- Czysta przyjemność – szereg białych zębów – To ten … spokojnego lotu życzę. W ogóle daj jakoś znać, że już jesteś w domu, co ? –
- Dobra, poświęcę swoje miliony. – udawałam, odgarniając filmowo kucyk po czym roześmiałam się – Zadzwonię. – zapewniłam po chwili
- Ok, a o której wracasz w niedzielę ? –
- Patrzyłam to wyszło, że coś pomiędzy 2 a 3 w nocy … -
- I ty wybierasz się w poniedziałek do pracy ?! – opadły mu ręce i spojrzał błagalnie
- Nie zaczynaj znowu. –
- Oj będziemy musieli porozmawiać, gdy przylecisz z powrotem … -
Uniosłam brew.
Widząc moje małe niezadowolenie uśmiechnął się uroczo i przytulił mnie.
- Wracaj szybko
cała i zdrowa. – powiedział, trzymając mnie w objęciach – No i udanej imprezy
życzę. – odsunął się z uśmiechem- Dzięki J - spojrzałam na zegar, musiałam już iść – Do zobaczenia za parę dni. –
- Uważaj na siebie. – dotknął mojego ramienia
Patrzyliśmy sobie w
oczy. Nie mogłam pójść. Jakaś siła trzymała mnie przy nim. Po paru sekundach
ocknęliśmy się i mimo tego, że nie chciałam od niego odejść, wzięłam torbę,
ostatni raz posłaliśmy sobie uśmiech, aż w końcu poszłam pod wskazane miejsce,
a Nathan zniknął mi z oczu.
Z jednej strony
było trochę smutno, bo … no dobra, bo chciałam tam z nim zostać. Zaś z drugiej
strony miałam delikatny uśmiech na twarzy – w końcu lecę do domu, w którym nie
byłam od kilkunastu tygodni.
Siedząc już w
samolocie postanowiłam, że na pewno zadzwonię po przylocie do Nathana. Może
jeśli usłyszę jego głos to nie będzie mi tak smutno, że on został tu i, że
przez parę dni nie będę miała się z kim kłócić J.
Bo co jak co, ale w
pyskówkach i kłótniach jak to kiedyś Tom powiedział; „trafił swój na swego”. JJołson ;D ! Oooommm tak mi ostatnio moje drogie nasłodziłyście, że się rozpływałam czytając komentarze :) ... Jej jak ja się cieszę, że jest Was coraz więcej i, że kradnę Wasz cenny czas po to, żebyście czytały moje opowiadanie ;)
Jak tam pierwszy dzień wiosny i dzień wagarowicza ;) ? U mnie ani śladu po wiośnie, a z wagarów też nie skorzystałam, bo miałam same przedmioty maturalne i fakultety. Za to jutro nie daruję i zostaję w domku :) może rozdzialik jakiś się napisze między nauką do maturki ;] ...
wgl dzisiaj miałam tak po prostu `niezapowiedzianą` maturę z polaka, bo przyjechał jakiś facet z OKE i kazał zrobić, bo mu sonda jest jakaś z tego potrzebna. No błagam ;x ... tak się wkurzyłam, że skupiłam się bardziej na napisaniu opinii na ostatniej stronie o tej maturze niż na tych wszystkich pytaniach ;D omg tak pocisnęłam, że az się zastanawiam czy mnie ścigać nie będą haha ;D.
Miłego wieczorku :* !
PS już się biorę za odwiedzenie blogów ( nowych też Anusiak i Sierr :) ) i za odpisanie na maila Ka_ren :).
Jak zwykle rozdział świetny!;)
OdpowiedzUsuńAle przyśpieszenie czasowe xD
Cris niedługo wyjeżdża powiadasz? ^^ czekam więc na gorące rozwinięcie znajomości z Nathem ;)(czyli więcej KISSÓW!)
Weny i do nexcika!;*
"Nie. Ale kopie równie dobrze co młodsza."
OdpowiedzUsuńNo po prostu mnie tym rozwaliłaś xD
Biedny Nath będzie tęsknił...
Ale dawaj tą imprę. Będzie pięknie :)
Coś mi się wydaje, że przesadzi z alkoholem :P
Dawaj next'a
ooo jaka 'szkoda', że Chris wyjeżdża :P
OdpowiedzUsuńW końcu nie będzie się wpieprzał między Nathana a Victorię :D
Popieram strange sykes, więcej KISSÓW! :D
Ciekawe jak zareagują Patrycja i Michał na przyjazd Viki :D
Czekam na neeext ;**
Boooskie <3
OdpowiedzUsuńNie no rozwala mnie Nathan z Vicky :D
pisz szybko kolejny :*
dlaczego sie nie pocałowali ? -,-
OdpowiedzUsuńchamstwo -,-
rdz super :D
czekam na next <3333333
Huhu Chris wyjeżdża?
OdpowiedzUsuńArive derczi, krzyż na drogę, asta lavista Chrisowi!
Bijaaaaacz! No! To teraz Sykes, bierz dupę w troki i działaj, działaj!
A tak ogólnie to rozwaliło mnie jedno zdanie w którym, ja, jak to ujęłaś napaleniec, doszukałam się podtekstu seksualnego :D
"A ty nikomu się nie daj i bądź twarda."- przeczytaj teraz to zdanie bez "się", hahaha :D
Czekam na kolejny i mam nadzieję, że będzie w nim wymienianie śliny z Sykes'em ^^
ja też zauważyłam ten podtekst ;)
UsuńUwielbiam, uwielbiam, uwielbiam i jeszcze raz UWIELBIAM! :D aaaaaa oni niedługo będą razem, ja to wiem! Nie wiem jeszcze kiedy, ale wiem! szybko next, raz raz raz! :D
OdpowiedzUsuńświetny rozdział....:)
OdpowiedzUsuńNo to jak Vicki wróci to Nath bd miał pole do popisu skoro nie bd Chrisa :D
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w końcu miedzy nimi coś bardziej zaiskrzy ;P
Dawaj mi tu zaraz kolejnego wspaniałego nexta! ;D ;*****
pisz szybciutko następny
OdpowiedzUsuń