Kobieta zdziwiła
się, widząc mnie o tak wczesnej porze. Po krótkiej rozmowie dała mi listę
zakupów i poszłam do supermarketu załatwić sprawę J. W czasie drogi w jedną i druga stronę słuchałam muzyki. Słuchawki aż
dudniły, ale co ja poradzę, że kocham głośne bity J ? Trafiły mi się nawet dwie czy trzy piosenki The Wanted – wcale się
nie wypieram, że mam ich na swojej playliście.
Mimo pochmurnej
pogody miałam dobry humor. Może dlatego, że słuchając właśnie „Glad you came”
myślałam o wczorajszej bliskości z jednym z członków zespołu ? Coraz bardziej
lubiłam przypominać sobie ten moment.
Załadowana z dwóch
stron torbami wchodziłam do „Sweet Dreams”, gdy przyłapałam samą siebie, że idę
z bananem na twarzy J. Zaniosłam
zakupy do kuchni, gdzie była Lucy. Postawiłam je na stole i opadłam na krzesło.
- Ciężko było nieść
? –- Trochę … -
- Nie musiałaś iść. Mogłam wysłać Chrisa. –
- A tam – machnęłam ręką – Chciałam się dotlenić. –
- Rozumiem –
Wstałam z krzesła.
- A ty gdzie już lecisz ? –
- Na górę Lucy. Muszę zrobić znowu dokładny porządek w pokoju. Naprawdę nie mam pojęcia czemu w ciągu całego tygodnia nigdy nie odkładam rzeczy na swoje miejsce … Chyba, żeby w sobotę się nie nudzić i sprzątać te stosy. –
- No widzisz jak o siebie dbasz ? – zaśmiała się Lucy
- Aż za bardzo – oceniłam – To idę ja, bo póki się z tym zmierzę to północ mnie zastanie. –
- Nie odpoczniesz jeszcze po tym ciąganiu toreb ? –
- Odpocznę potem. – zawróciłam się
- A śniadanie ? – usłyszałam za sobą
Odwróciłam się i
chwyciłam dwie kanapki, które Lucy przygotowała. Z uśmiechem i śniadaniem
poszłam na górę. Ostatni kęs chleba i zabieramy się do roboty.
Ścierałam kurze,
składałam ciuchy, które leżały, a raczej zostały rzucone po każdym założeniu na
fotel, bo niby po co chować je do szafy ? Grrr …
Następnie
szeregowałam bluzki – niektóre musiałam włożyć do worka, bo stwierdziłam, że
już są zbyt poniszczone i z ciężkim sercem trzeba je wyrzucić. Wychodziłam z
tym workiem z pokoju, gdy z łazienki wyszedł Chris. Był w samych bokserkach, a
przez ramię przewieszony miał ręcznik. O Boże. W życiu nie widziałam tak ładnie
wyrzeźbionego, męskiego brzucha ( na żywo oczywiście – gazety, tv się nie liczą
;p ). Blondyn zauważył, że przyglądam mu się chyba trochę zbyt długo, bo
uśmiechnął się uroczo.
- Cześć – zaczął
Dopiero wtedy
mrugnęłam i od razu spuściłam wzrok.
- Hej –- Co tam ciągniesz za worek ? –
- Robię porządki i wyrzucam niepotrzebne rzeczy. – kierowałam się na schody
- Zostaw to, zaraz ci pomogę. –
- Poradzę sobie. –
- Zostaw powiedziałem. –
Spojrzałam na niego. – Do żółtego kontenera. – poinformowałam i powtórnie musiałam spuścić wzrok
Rozpraszał mnie
swoim negliżem zbyt mocno ;D, więc wróciłam z powrotem do siebie. Upewniłam się
czy na korytarzu już nie ma Chrisa i z zaplecza ( tzn. z dołu ) przytaszczyłam
po schodach odkurzacz. Myślałam, że się z nim prędzej zabiję niż przyniosę do
pokoju, ale udało się. Posiłowałam się jeszcze z łóżkiem i szafą; chciałam je
odsunąć i za nimi porządnie odkurzyć.
- Może ci pomogę ?
– usłyszałam za sobą głos Chrisa- Nie, dzięki. – wzięłam się za odkurzacz i przejechałam nim za meblami
Musiałam jednak go
wyłączyć, bo nie miałam przez chwilę najnormalniej w świecie sił.
- Może jednak na
coś bym się przydał ? – chłopak nie ustępował i rozejrzał się po pokojuWzięłam głęboki oddech. – W sumie mógłbyś odnieść odkurzacz na dół … - przede mną stała wizja jak turlam się ze schodów z tym sprzętem
Wejść z nim to był
wyczyn, a zejść to już w ogóle magia *_*.
Chris momentalnie
podniósł odkurzacz i zniknął z nim. Opadłam na fotel. Teraz musiałam odpocząć.
Spojrzałam na zegarek: już grubo po 13. W zasadzie zaraz 14. Gdzieś z torby
usłyszałam dzwonek swojego telefonu. Zgramoliłam się z fotela, wyciągnęłam
komórkę. Dzwonił Nathan. Położyłam się na łóżko.
- Halo – odebrałam
leniwie
- Dzień dobry ! Z
tej strony sam właściciel najlepszego kina w mieście! Podobno zamawiała pani 2
bilety dla siebie i przystojnego, najukochańszego, najseksowniejszego członka
zespołu The Wanted Nathana Sykesa. – udawał chłopak – Czy dobrze się
dodzwoniłem ? –- Pomyłka … - powiedziałam cicho, nie mając siły na żarty
- No nie gadaj, że ty jeszcze śpisz ! – wyrwał swoim głosem – 14 jest ! POBUDKA ! ! –
- Nie drzyj mi się do ucha. Już od sześciu godzin nie śpię. –
- To co ty taka bez życia ? –
- Bo byłam rano na zakupach, przywlokłam ciężkie torby do domu, a od czterech godzin walczę z bałaganem w pokoju i odkurzanie wraz z odsuwaniem mebli wykończyło mnie. – mówiłam monotonnie
- Musiałaś to wszystko robić naraz ? –
- W tygodniu nie mam na to czasu. – przypomniałam mu
- No nic, zbieraj się. Jedziemy do kina. – zarządził
- Myślę, że to nie jest dobry pomysł … Jestem mega zmęczona. –
- Oj tam, trochę z siebie wykrzesasz sił. Ubieraj się. –
- Nie … -
- Vicky ruchy, ruchy, ruchy. Wstawaj ! Ożywisz się trochę. – mówił radośnie do ucha
Do pokoju wszedł
Bob, chciał chyba o coś zapytać, więc pokazałam mu, żeby poczekał chwilkę i
zwróciłam się z powrotem do słuchawki;
- Nie słyszałeś ?
Jestem zmęczona ! Ledwo żyję ! – zaczęłam się denerwować – Mogłeś wczoraj coś
wspomnieć, że masz jakieś plany na dziś to bym porządki odłożyła na inny dzień.
Ale nie ! Jak zwykle informujesz mnie w ostatnim momencie! –- Bo na spontana najlepiej ! Już wsiadam w samochód i jadę po ciebie ! –
Miarka się przebrała i nerwy mi puściły;
- Nathan mógłbyś
chociaż raz pomyśleć o innych i choć na sekundę przestać być cholernym egoistą
?! – krzyknęłam do słuchawki
Po drugiej stronie
zapadła głucha cisza …
- … dobra Victoria,
nie było tematu. Cześć – rozłączył się
Westchnąwszy
zamknęłam oczy i opuściłam rękę z telefonem.- Vicky, coś mi się zdaje, że tym razem przegięłaś … -
Otworzyłam oczy i
spojrzałam na Boba, który był tego świadkiem. Spuściłam wzrok.
- No. Mi też tak
się zdaje … - przygryzłam wargę – A tam. Przejdzie mu. – sztuczny uśmiech - …
Co chciałeś ? –- Zawołać cię na obiad … -
- Już idę. Zaraz przyjdę. – poprawiłam się
- No … bo ja bym oddzwonił i przeprosił. – zlustrował mnie wzrokiem i wyszedł z pokoju
- Ooooohhhh !!! – rzuciłam się na poduszkę ze złości
Wiedziałam, że Bob
miał rację i wiedziałam, że niepotrzebnie naskoczyłam i obraziłam Nathana … Nie
miałam pojęcia co we mnie wstąpiło … Zrobiłam głupotę i trzeba teraz przeprosić
…
Wybrałam numer
chłopaka. Sygnał oczekiwania. Pierwszy … , drugi … , trzeci … I nagle poczta
głosowa. Oczy postawiłam jak 5 zł. No nie gadajcie, że mnie odrzucił !
Rozłączyłam się i spróbowałam jeszcze raz … To samo ! CO ZA BEZCZEL ! Rzuciłam
ze złości telefon do torby i zeszłam na dół.
- I jak, pogodzeni
? – spytał Bob, podając mi talerz ze spaghetti
- Nie odbiera.
Obraził się na mnie. Nie będę więcej do niego dzwoniła ! Bez łaski ! –- Nie nakręcaj się tak. Spróbuj jeszcze potem. –
Nic już nie odpowiedziałam tylko zaczęłam jeść. No co za typ z tego Sykesa ! Człowiek chce przeprosić, a ten fochy stroi ! No błagam … !
Jedliśmy w czwórkę
– ja, Bob, Lucy i Chris. Trójka rozmawiała i żartowała, ale mi nie było do
śmiechu. Zjadłam bez słowa, kulturalnie podziękowałam i poszłam do siebie.
Szykowałam jakiś film do obejrzenia, gdy ktoś zapukał do drzwi. Z niechęcią
odłożyłam laptopa i wstałam z łóżka. Otworzyłam drzwi;
- Przyniosłem ci
czekoladę. –- Dzięki Chris, ale nie mam ochoty … -
- Chcesz pogadać ? –
Z Tobą ?! O Nathanie ?! No jeszcze co !!
- Nie, za to też
dziękuję … -
- Victoria … -
wziął mnie za rękę – Nie bądź smutna. –
Spojrzałam na niego
bez emocji.
- Mogę zostać sama
? – zabrałam swoją dłoń z jego ręki- Oczywiście – powiedział i nachylił się, by mnie pocałować
Odsunęłam się. – Miałeś nie naciskać … - przypomniałam mu i ostatni raz spojrzałam na niego po czym wróciłam do pokoju
Całe popołudnie i
wieczór spędziłam u siebie. Raz- chciałam odpocząć, dwa – byłam wkurzona. Przed
zaśnięciem spróbowałam jeszcze raz dodzwonić się do Nathana. To samo – nie
odebrał.
- Dobra Sykes sam
tego chcesz; jutro robię ci wjazd na chatę. – warknęłam do telefonu po czym
odłożyłam go na szafkę obok, zgasiłam lampkę i ułożyłam się do snu.
Zbudziłam się po
11. Zregenerowana odsłoniłam żaluzje w oknie. Od samego rana myślałam o swoim
wczorajszym naskoczeniu na Nathana. Wczoraj byłam zła, ale bardziej na niego,
że się na mnie obraził, za to dziś byłam pewna, że przegięłam i cała wina
spoczywa na mnie.
W piżamie zeszłam
do kuchni i nalałam sobie mleka do kubka.
- Dzień dobry
śpiochu –
- Cześć Bob –
przywitałam się z mężczyzną, który wszedł do kuchni- Jak się spało ? –
- W porządku – łyk mleka
- Dogadałaś się ze swoim kolegą ? –
- Nie odbiera. –
- Uuuu … - skrzywił się – To rzeczywiście przechlapałaś sobie … -
- Nie pierwszy i nie ostatni raz. – skomentowałam – Ale pójdę dziś do niego i przeproszę go; niech mu będzie. – udawałam, że mówię z łaską
- Ale obiad z nami zjesz, co ? –
- Tak. Nawiedzę go pod wieczór jeśli jeszcze nie odbierze. –
- Mądra dziewczynka – uśmiechnął się Bob, poczochrał mi włosy i wrócił za ladę
Napiłam się jeszcze mleka i poszłam na górę w końcu w coś się ubrać.
Spróbowałam jeszcze
raz zadzwonić do Nathana. Zero reakcji. Dziękuję -,-.
Omg czyli będę
musiała rzeczywiście do niego pójść. Ugh … To będzie iście historyczna chwila –
Wiktoria przepraszająca Nathana. No comment please …
Chrisa na szczęście
nie było, bo poszedł spotkać się z kumplami. Ufff chociaż tego mam dziś z głowy
…
Zjadłam obiad z
Lucy i Bobem po czym poszłam na górę i spróbowałam wykonać ostatni telefon do
Sykesa. Teraz już miał w ogóle wyłączoną komórkę ! Osz ty dziadzie ! Niech ja
cię tylko dorwę. Z impetem otworzyłam szafę i zaczęłam wyciągać ciuchy, które
rzekomo mogłabym nałożyć na wizytę do The Wanted. Wczorajszy porządek szlag
wziął, ale to na marginesie …
- Tak się wystroję,
że kopara ci opadnie i zapomnisz, że jesteś na mnie obrażony. – mruczałam sama
do siebie, przeglądając ubrania
W końcu dobrałam moim zdaniem najlepszy zestaw. Włazience lekko pofalowałam włosy prostownicą, a następnie zrobiłam delikatny makijaż. Wyszykowana zeszłam na dół.
- Nie no, jak on
cię zobaczy to od razu o wszystkim zapomni. – palnął Bob, szczerząc się na mój
widok
- I o to chodzi –
podeszłam do niego – Tylko trochę się denerwuję … - przyznałam- Czego ? –
Zastanowiłam się chwilę. – Że niepotrzebnie tam idę … -
Rzeczywiście miałam
takie myśli, a w żołądku ściskało i to bardzo …
- Vicky, wyluzuj.
Dobrze będzie. – dotknął mego ramieniaWzięłam głęboki wdech. – To idę … - powiedziałam cicho
- Trzymam kciuki. – uśmiechnął się Bob
- Mam nadzieję, że nie zrobię z siebie idiotki … -
Odwróciłam się i
wyszłam z cukierni. Zaszłam do sklepu i kupiłam wino – trzeba mieć coś, żeby
się wkupić w łaski. Wzięłam taxówkę i podałam adres.
Denerwowałam się i
to okropnie … W żołądku ściskało, nogi zaczęły drżeć, w gardle wystąpił jakiś
bliżej nieokreślony gul, a na dodatek zaczęłam przeklinać siebie w myślach, że
musiałam wyjechać z takim ostrym tekstem do Nathana … Kiedyś uschnie mi ten
język przez te wszystkie odzywki …
Jechałam tak tą
taxówką, a droga wydawała mi się wiecznością. Wreszcie kierowca poinformował,
że jesteśmy na miejscu, a ja zapłaciłam i wysiadłam. Samochód odjechał. To
dobrze, bo może bym się jeszcze rozmyśliła i chciała wracać, a tak – drogi
powrotnej nie ma. Stałam przed drzwiami chłopaków z winem w ręku. Wchodzić czy
nie ? Wiktoria – co ty wyprawiasz ? Wracaj do domu, po co tu stoisz ? No,
śmiało – pukaj. Przecież chcesz tego. Zupełnie odmienne myśli konfrontowały się
ze sobą. „Za godzinę będziesz po wszystkim” – to zdanie zawsze mnie motywuje do
działania przed czymś, czego się stresuje. Zadzwoniłam do drzwi. Po pięciu
sekundach otworzył mi Jay;
- O, cześć Vicky –
był zaskoczony moim widokiem- Hej –
- Wchodź. – nie pozwolił mi niczego więcej powiedzieć na zewnątrz
- Jest Nathan ? – spytałam lekko drżącym głosem, wchodząc coraz bardziej w głąb
- Masz szczęście bo jest. – uśmiechnął się Loczek
- Szczęście … - taaa – Jak to „mam szczęście” ? –
- Chłopaki poszli do klubu i chcieli go wziąć ze sobą, ale on łazi jakiś wkurzony po domu od wczoraj i nie miał ochoty na disco. –
- Wkurzony … ? – powtórzyłam i spojrzałam na Jaya oczami kota ze Shreka
- No. Nie wiemy co mu jest. Zresztą nigdy nam się nie zwierza, nie lubi tego. – wzruszył ramionami – Ale przejdzie mu. Poza tym ty na pewno poprawisz mu humor. –
- No na pewno … - mruknęłam ironicznie już cała zdenerwowana
Jest wkurzony ; nie
rokuje mi to dobrze. Kurde :< .
- Siedzi u siebie w
pokoju. – oświadczył Jay z uśmiechem – Chyba, że chcesz się najpierw napić ze
mną kawy ? –- Nie – odpowiedziałam szybko, patrząc na schody – To znaczy chętnie, ale najpierw chcę pogadać z nim. – wróciłam wzrokiem do rozmówcy
- Ok. Wiesz który to jego pokój ? –
- Tak, byłam tam jak ciebie nie było ostatnio. – skierowałam się na schody
Starałam się nie
stukać obcasami, żeby nie robić podejrzeń; zawsze mogłam się jeszcze zawrócić.
Zaszłam jednak na górę i stanęłam przed drzwiami, za którymi był wkurzony
Sykes. Adrenalina, mega szybkie bicie serca, puls, ciśnienie 170 na 220 …
Wiktoria weź się ogarnij do jasnej … ! Rusz tyłek i właź tam ! Uwaga –
zapukałam. Usłyszałam suche „proszę”. No to wdech i jazda. Wchodzimy.
Otworzyłam drzwi. Brunet siedział przy biurku i pisał coś w laptopie. Był w
dżinsach i bluzie granatowej z kapturem. Na nosie miał okulary. Omg jak uroczo
wyglądał *_* ( czy ja już wspominałam, że uwielbiam chłopaków w bluzach z
kapturem ? i w garniturze? Nie ?! No to już wspominam J są w nich tacy… mmmrrrr ! ) Nie odrywał wzroku od komputera.
- Jay mówiłem tobie
już tyle razy, że nie chcę piwa ! –- A wina ? – spytałam cicho
Chłopak momentalnie
spojrzał na mnie. Był mega zdziwiony.
- Victoria ? Co ty
tu robisz ? –- Nie przyszedł Mahomet do góry to góra przyszła do Mahometa … czy jakoś tak. – ściągnęłam brwi
Brunet delikatnie
uśmiechnął się lecz po chwili jego twarz przybrała srogi wyraz. Nic nie mówił
tylko patrzył na mnie, siedząc w fotelu, a ja nadal stałam w wejściu do pokoju.
Widząc jego minę westchnęłam;
- Nathan no
przepraszam no … Niepotrzebnie aż tak się uniosłam. –- „Aż tak” ? – uniósł brew
Przewróciłam oczami. – Niepotrzebnie cię obraziłam. – poprawiłam się – Nie powinnam była … - dodałam cicho
Nathan wstał i
powoli do mnie podchodził pewnym krokiem. Był zły … Oj był …
- Nie zaprzeczę, że
się wkurzyłem na ciebie – zaczął mówić – bo się wkurzyłem. – podchodził do mnie
bliżej – Ok, mogłaś nie mieć ochoty i ja mogłem nie naciskać – zatrzymał się,
będąc naprzeciwko mnie – ale to nie był powód, żeby od razu na mnie naskakiwać
tak brutalnie… -
Patrzyłam na niego
uważnie, gdy dawał mi wykład. Nagle jakiś chochlik znowu się we mnie odezwał.
Patrzyłam na jego usta, gdy do mnie mówił i ponownie miałam ochotę, i chciałam
poczuć ciarki na całej skórze.
- … w ogóle co to
miało być ? –ocknął mnie- Oj zamknij się już ! – wypaliłam po czym szybkim ruchem wzięłam go za szyję i przyciągnęłam do siebie, i złożyłam na jego ustach pocałunek
To była chwila –
Nathan nawet nie zdążył zareagować, a ja mogłam korzystać z ciarek i dreszczu,
które przeszły po całym moim ciele. To była forma ekstazy … Jego usta były tak
miękkie i ciepłe … Ciarki po jakichś czterech sekundach ustały, a ja tak jakby
„otrzeźwiałam” i od razu odsunęłam się od chłopaka. Popatrzyłam na niego sama
zdziwiona co zrobiłam … O ja … CO MI STRZELIŁO DO ŁBA ?! Debil. Po prostu debil
-,- . Jednak Nathan był chyba nieco innego zdania;
- Wow możesz to
powtórzyć ? – uśmiechnął się- „Zamknij się już”. –
- Nie … - zaśmiał się – Nie to … To drugie, następne. –
- Sorry nie wiem co mnie napadło … - nie potrafiłam się wytłumaczyć
- Nie masz za co przepraszać. – wzruszył ramionami, mówiąc radośnie – Mi tam się podobało. – włożył ręce do kieszeni
Wzięłam się za
czoło – było gorące. Nastała niezręczna cisza.
- Nie wiedziałam,
że nosisz okulary. – zwróciłam uwagę- Nie chciało mi się dzisiaj zakładać soczewek. – wziął za oprawki
- Zostaw, tak jest ładnie. – powiedziałam szybko – To znaczy … dobrze jest. – poprawiłam się z nieśmiałym uśmiechem, ogarnij się, co ci jest dziewczyno … ! – to może napijemy się wina ? – wysunęłam propozycję
- Jasne, tylko pójdę po kieliszki na dół. –
- Idę z tobą, poza tym obiecałam Jayowi, że wypiję z nim kawę, to dołączy się do nas i wypije wina. –
- No to chodźmy. – uśmiechnął się Nathan
…
- A nie mówiłem, że
młody będzie miał lepszy humor jak do niego pójdziesz ? – wyszczerzył się
Loczek, gdy zeszliśmy na dół
Spojrzeliśmy tylko
z Sykesem na siebie znacząco i wymieniliśmy uśmiechy.
U chłopaków
posiedziałam jakoś do 21, a potem taxówką wróciłam pod „Sweet Dreams”.
Oczywiście z Nathanem, który uparł się, że „musi mnie bezpiecznie odstawić do
domu”. Wysiadł ze mną i odprowadził pod drzwi.
- Zaprosiłabym cię
na jakąś kawę albo herbatę, ale już chyba zbyt późno. – uśmiechnęłam się
- Chyba tak … Wiesz
… cieszę się, że dziś do mnie przyszłaś i, że … - zamyślił się ze smilem – że
wyjaśniliśmy tą sytuację … Oboje jesteśmy nieźle uparci i nie wiem jakby to
wyglądało, gdybyś pierwsza nie wyciągnęła ręki. –- Umiem przyznawać się do błędów. –
- W ogóle … ślicznie wyglądasz. –
- Dzięki … -
Nastała cisza.
- To ja … Wracam do
siebie. – wskazałam ręką na cukiernię
- A ja do siebie. –
chłopak wskazał na taxówkę
Uśmiechnęliśmy się
i popatrzyliśmy sobie w oczy.
- Cześć –
powiedziałam po chwili- Cześć –
Jeszcze jedna
wymiana spojrzeń i zawróciłam się, i weszłam do budynku, a Nathan do taxówki.
Jakieś przemyślenia
z dzisiejszego popołudnia ? Tylko takie, że muszę opanować następnym razem chęć
doświadczenia ciarek J.
Hahaha powalił mnie komentarz Anonimka, który napisał o kolejności następnych wydarzeń xD <3 prrr nie tak szybku napaleńcu ;D !
Od nexta przyspieszam akcję, bo mam iście wyrąbisty w kosmos pomysł co do pewnego rozdziału uuhuuuu już sama nie mogę się go doczekać, ale to za jakieś 7,8 rozdziałów pewnie ... ale się zdziwicie ;] !
A tymczasem komentujcie ten ^^
Kiss :) !
Był kiss, więc rozdział fajny :P
OdpowiedzUsuńZaczyna się robić coraz ciekawiej :)
Dawaj next'a ^^
łooooo !!!!!!!!
OdpowiedzUsuńBYŁ KISS !!!!!!!!!
FUCK YEA !!!!!!! :D
doczekałam się ale to i tak nie było to na co czekam xD
rdz super i czekam na next ^^
kocham <333333333333
Ejj no!Nie jestem napaleńcem! :D
OdpowiedzUsuńNo dobra nie patrz tak, może troszkę, ale tylko troszkę hihi^^
Bijaaaaacz! Był kiss! *.*
Też chce takie ciary <3
Chris to nie tylko człowiek, Chris to człowiek mol!
Ale musi być Chris, żeby była ustawka huehue:D
Czekam na następny;D
Jeeest był kiss <3
OdpowiedzUsuńKochana dziewczyna :3
Ale bym chciała takie ciary xD
Pisz szybko kolejny :*
Taaaaaaaaaaaaaaak!Awwwwwwwwww!Yeah!Coś na co długo czekałam ;)czyli kiss ^^
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle zachwyca ,że tak powiem.
Kurde tylko żeby im tam Cris nie namieszał bo w końcu zaczyna się tak zajebiście układać (no oprócz małego opiepepszu Vicki) ,ale jest git!
Do następnego!;*
podpisano : strange sykes
Moje małe kochane :D wreszcie był kiss! :D a co lepsze, VICKI ZACZĘŁA! Niech szybko zleci te 7, 8 rozdziałów bo aż nie mogę się doczekać co będzie potem!
OdpowiedzUsuńWycałowałabym Cię, gdybyś gdzieś tutaj była koło mnie! :d
Ten rozdział jest niesamowity , najlepszy moim zdaniem , ten pocałunek ahhhhh odpływam...
OdpowiedzUsuńO meeeeen... Aż brak mi słów! DZIEWCZYNO! ja siedziałam do tak późnej godziny i nie mogłam się oderwać od czytania!! Niesamowite! Tak to opisywałaś, że aż sama miałam ciary :D Ubóstwiam to opowiadanie!!!
OdpowiedzUsuńPisz szybko nexta i w ogóle szybko pisz kolejne odcinki, bo już nie mogę się doczekać, co Ci się ukazało w główce :D
Prrrrooooszę, nie każ mi długo czekać :< :D ;**
Możesz wpaść do mnie na pierwszy odcinek (http://zacznij-zyc-dla-siebie.blogspot.com/), dopiero zaczynam, ale może Ci się spodoba, ściskam! :*
Jestem właśnie po nadrobieniu wszystkich rdz tego opo i ... Wow xd
OdpowiedzUsuńTo jak piszesz jest po prostu niesamowite!
Jak juz było napisane powyżej, po prostu nie można sie od tego oderwać!
Już jestem twoją wielką fanką :D
A wierz, że trudno jest juz znależć coś co by mnie wciągnęło ;p
Ale to jest po prostu nieziemskie!
Z zapartym tchem czekam na nastepny rdz ;D
Wenyy ;****
Zapraszam do mnie ;) http://thelastoftw.blogspot.com/
Jestem bardzo ciekawa twojej opinii ;)