poniedziałek, 29 września 2014

Powiesiłabym go własnoręcznie za jaja - rozdział 133.

Szłam pomału w stronę światła, zastanawiając się kogo spotkam. Przekroczyłam próg kuchni, a moim oczom ukazała się postać;
- Kelsey ?
Blondynka odwróciła się. Popijała wino.
- Czemu nie śpisz ?
Wzruszyła ramieniem po czym uśmiechnęła się smutno; - Właściwie mogę spytać o to samo. - mierzyłyśmy się chwilę wzrokiem – Nalać tobie ? – kiwnęła na butelkę z czerwonym napojem
- Nie, dzięki. Przyszłam po wodę.
- A może jednak ?
- Nie, naprawdę dziękuję.
- Jak chcesz …
Podeszłam do kredensu, nalałam sobie wody do szklanki i zawróciłam się przodem do dziewczyny, opierając się tyłkiem o szafkę.
- Wszystko w porządku ?
- A czemu pytasz ?
- Nieczęsto widuje się w nocy siedzącą w kuchni dziewczynę, która pije samotnie wino.
- I to w dodatku czerwone !
- Kelsey … - podeszłam i usiadłam obok niej – Wiem, że się gniewasz na Toma, ale nie możesz tak tego przeżywać …
- Ja „się gniewam na Toma” ? Ja jestem na niego wściekła, rozumiesz ?! WŚCIEKŁA !
- Rozumiem, bo sama pewnie bym była na twoim miejscu … - popiłam wody
- Victoria, co ja mam zrobić, co ? Udawać, że nic się nie stało i w domu całować go i kochać się z nim jak normalnie, a przy kamerach chować się i udawać, że jesteśmy sobie obcy i, że nic nas nie łączy czy ułatwić mu zadanie i najzwyczajniej w świecie zerwać z nim, hm ?
Wryło mnie. - … Chcesz z nim zerwać ?
- Skoro on wyczynia takie idiotyzmy, nie licząc się ze mną to czego mi więcej potrzeba ?!
- Kelsey … mówisz poważnie ?
- Sama nie wiem co mam robić. – wypiła duszkiem połowę kieliszka i nalała sobie jeszcze – Wiesz … momentami wszystko bym oddała i zrobiła dla niego, ale czasami jak na przykład teraz, powiesiłabym go własnoręcznie za jaja.
Zaśmiałam się cicho. – Tak, znam to skądś ...
- Też tak masz ?
- Tsa. Średnio 2 razy na miesiąc.
- Rany czy oni nie mogą być normalni ? Nie dość, że każdy z nich jest na swój sposób popieprzony, to jak zebrali się w piątkę to już w ogóle !
- Nie chcę pogarszać sytuacji, ale ty chyba wybrałaś najbardziej „popieprzonego” …
- Widzisz ?! Hej ! Nie śmiej się !
- Przepraszam … - zakryłam dłonią usta – Ale wydaje mi się, że właśnie takiego go kochasz Kelsey. Nie wyobrażam sobie ciebie albo Toma z kim innym.
- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że ja też jestem popieprzona ??
W odpowiedzi wyszczerzyłam się.
- No dziękuję ci bardzo. – skwitowała
- Wiesz, ja bym nie wpadła na to, żeby w upały na sankach zjeżdżać ze schodów w domu …
Wzięła się za boki. - Który już ci zagonił ?!
- Nieważne – machnęłam ręką, śmiejąc się – Chodzi mi o to, żebyś nie podejmowała tak ważnych, życiowych decyzji w przypływie złości i gniewu, bo szczerze mówiąc ten twój pomysł wydaje mi się fatalny …
- To co, mam udawać, że nie rusza mnie to i przystać na te debilstwo ?
- W sumie to już chyba nie masz nic do powiedzenia.
- No właśnie ! To jeszcze lepiej !
- Tom walnął głupotę, ale ty też możesz się mu za to odwdzięczyć.
Zmrużyła oczy. – Co masz na myśli ?
- Jeśli on jest taki mądry i podjął decyzję, że w mediach nie będziecie na jakiś tam czas parą, to ty zrób protest osobisty i zrób bunt na pokładzie, a co ! Może to go czegoś nauczy.
- Vicky możesz jaśniej ? Co to za bunt miałby być ? Czego miałby dotyczyć ?
- Już ty wiesz czego. – puściłam oko, a Kelsey roześmiała się
- A wiesz, że to całkiem niegłupi pomysł ?
- Wiem.
- To jeszcze mi powiedz czy działa.
- A skąd mogę wiedzieć ? Sama jeszcze nie byłam postawiona pod ścianą przez Natha, więc nie testowałam !

**

- Vicky, wstawaj. – ktoś brutalnie wyciągnął mi spod głowy poduszkę
- Auć ! – głowa bezwładnie opadła na prześcieradło
- Budzę cię i budzę od 15 minut. – tym „kimś” był oczywiście Nath w świetnym nastroju – Ile można spać ?!
- Syyyyykeeees !!! – wydarłam się z zamkniętymi oczami – Ja przysięgam, że za te znęcanie się nade mną zrobię ci kiedyś krzywdę !
- A wiesz, że będziesz musiała mi potem płacić dożywotnie odszkodowanie ? – nachylił się i dał mi buziaka – No już. Wstawaj. Masz 20 minut.
- O ile byś w ogóle przeżył ... 20 minut ?! – zerwałam się z wielkimi oczami
- Mhm …
- Dlaczego aż tyle dajesz mi czasu ?
- To źle ?
- Podejrzanie !
Przewrócił teatralnie oczami. – Korzystając z tego, że jeszcze cię tu mam, zabieram cię na plan kręcenia teledysku do naszego singla.
Uniosłam brew. – Serio ?
- Serio
Chwila zastanowienia. – To czemu dopiero teraz mnie budzisz ?! – i wystrzeliłam jak z procy do łazienki, potrącając po drodze pufki



Jakieś 40 minut później;

- Jesteśmy na miejscu. – oświadczył kierowca
Wysiedliśmy posłusznie z auta. Przed nami rozciągał się budynek przypominający coś niczym;
- Hala produkcyjna kurczaków albo garmażerii ? – skrzywiłam się. Tom z Jayem parsknęli, a Nathan dał mi kuksańca. – Aua ! No co ? – masowałam bok
- Przywołuję cię do porządku.
- W takim razie sam się przywołaj ! – pacnęłam go po ramieniu – To bolało !
- Chodź wreszcie. – zaśmiał się i pociągnął mnie za sobą, podążając za resztą
- Czy mój instynkt samozachowawczy dobrze mi podpowiada, że gdzieś tu w zakamarkach kryje się Scooter ?
- Twój instynkt samozachowawczy wzorowo ci podpowiada.
Uniesiona, zniesmaczona brew. - Szał.
- Uzasadniony.
- Nath !
- Vicky !
- No co ty ?!
- Chyba nie myślałaś, że kręcenie klipu obejdzie się bez obecności managera ?
- Jeśli chodzi o Scootera to uwierz, ja wolę nie myśleć.
- No tak – chrząknął – wiem coś o tym. O ! – zza rogu wyłonił się właśnie Braun – Cześć !
- Cześć – podali sobie ręce – jak samopoczucie ?
- Świetne
- W końcu niecodziennie nagrywa się w takiej obsadzie teledyski, co nie ? – dodał pewny siebie Scooter – A ty Vicky co o tym myślisz ?
- Patrząc na okazałość budynku z zewnątrz to bardzo obiecująco. – w tym momencie Nath, wyczuwając moja ironię, mocniej ścisnął mnie za rękę – Aua ! – aż się przechyliłam – Trzymam kciuki. – dodałam potulniej
- Nie ma takiej potrzeby, wszystko pójdzie rewelacyjnie.
Facet wkurzał mnie swoją osobą na całego ! Gryzłam się tylko w język, byle nie odezwać się i nie narobić chały swojemu chłopakowi.
- Nath, idź już do charakteryzatorni. Nie traćmy czasu.
- Jasne – powiedział po czym zwrócił się do mnie – Obok będziesz miała Kelsey i Nareeshę.
- Przecież się nie zgubię, poradzę sobie.
Uśmiechnął się. – Dobrze. To ja idę, zobaczymy się niebawem.
- Jasne – uśmiech, całus Natha na odchodne w czoło i na szczęście Scooter poszedł razem z nim. Jedne nerwy mniej ;). Rozejrzałam się, by namierzyć dwie znajome dziewczyny w tym tłumie ludzi. Po wytężeniu wzroku udało mi się to. Siedziały dwie na kanapie w głębi. Nareesha przeglądała jakieś czasopismo, a Kelsey przeglądała coś w telefonie. Podeszłam do nich.
- Scooter porwał mi Nathana.
- Tak jak mi Toma.
- A mi Sivę.
- Jak ta cała akcja ma w ogóle przebiegać ?
Nareesha spojrzał znad gazety. - Mówisz o nagrywaniu teledysku ?
- A o czym innym ?
- No cóż … - skwitowała – teledyski średnio nagrywa się albo kilkanaście godzin pod rząd albo kilka dni. W tym wypadku m.in. ze względu na stan Nathana zdecydowano, że lepiej będzie rozłożyć pracę na kilka dni. I tak dziś będą nagrania do kilku scen, a jutro do kolejnych … - słuchałam jej uważnie. Chyba zbyt uważnie, bo spytała; - Nie rozmawiałaś ze Scooterem ? Nic nie wiesz ?
- Nie rozmawiałam z nim. – oznajmiłam
- I bardzo dobrze. – kiwnęła głową z uznaniem Kelsey
- Dziwne jesteście … - skomentowała jeszcze mulatka, by ponownie zagłębić się w lekturę
Wymieniłyśmy znaczące spojrzenia z blondynką, która zrobiła miejsce obok siebie, przy brzegu. Usiadłam.
- Jak się dzisiaj czujesz ?
- Trochę lepiej aczkolwiek i tak jakoś dziwnie. Jeszcze nie potrafię oswoić się z tą sytuacją …    
- Kelsey …
- Wiem, wiem, nie musisz mi powtarzać.
- Ale ja wcale nie chciałam. – uśmiechnęłam się kącikiem ust
- To co niby chciałaś powiedzieć ?
- … że wstrzemięźliwości nigdy za wiele. – wymyśliłam na poczekaniu
- Tom oczywiście by tu się z tobą nie zgodził. – roześmiała się
- A myślisz, że Nathan owszem ?! Proooszę cię ! - śmiechem wypełniłyśmy całą „salę garmażeryjną”

Około 50 minut później;

- Moje drogie Ladies, panowie są gotowi. – charakteryzatorka otworzyła drzwi
- Aaaaaaa ! – zaczęłam piszczeć, Kelsey gwizdać, a Nareesha klaskać
- No ! Dawać pokaz !
- Już ! – krzyczałyśmy jedna przez drugą do przytworzonych drzwi, za którymi byli bohaterowie całego zamieszania. Pierwszy wyszedł Jay. Zaprezentował się ubrany cało na biało. W zasadzie niczym nie różnił się od codziennego ubioru.
- Co to ma być ? – żachnęła się Kelsey
- Sorry Jay, szału nie ma, dupy nie urywa, staniki nie latają. – roześmiałam się
- Następny ! – krzyknęła Nareesha
- Nie znacie się ! – wystawił do nas język i poszedł obrażony
Kolejno wyszedł Siva. Tu również zawód.
- Serio ?! – krzyknęła jego dziewczyna – Tyle was tam trzymali, żeby ubrać w zwykłe białe ciuszki ?
Mulat stanął w szerszym rozkroku. – Co, może mi jeszcze powiesz, że nie podobam się tobie ?
- Następny ! – krzyknęłyśmy zgodnie z Kelsey
- Dziewczyny ! – wytknął na nas palcem, a my puściłyśmy przepraszające oczko
Kolejno przesadzonym krokiem modela, z którego z dziewczynami padłyśmy ze śmiechu, wyszła nie inna gwiazda jak oczywiście Tom.
- Tak, tak, poproszę o te zasłużone brawa. – nastawiał uszu – I jak, panienki ? Poleciałybyście na taką dupę ? – poprawił białą marynarkę, która leżała idealnie i przykrywała delikatnie białe spodnie, następnie nieudolnie zaprezentował nam shake’i.
- Czy ja wiem … - skrzywiłam się ze śmiechem
- Ty nie masz prawa głosu ! – wytknął szybko ręką
- Czemu niby ?!
- Zajęta jesteś, mam ci przypomnieć ?!
- Nie pochlebiaj sobie.
- Gdzież bym śmiał …
- Czy ja mogę w końcu coś powiedzieć ?!
- Jasne Kels, mów kochanie …
- Wyglądasz mega apetycznie !
Tom spojrzał na mnie z wyrzutem. – Widzisz ?! Można ?!
Wysłałam mu całusa z uśmiechem i krzyknęłam bezlitośnie sama; - Następny !
- Na kogo stawiacie teraz ? – spytała w chwili oczekiwania Nareesha
- Ja chcę już zobaczyć Natha ! – pisnęłam, a w drzwiach stanął;
- Maaaaaaaax ? – Kelsey szczena opadła, zresztą nie tylko jej … Max uniósł zręcznie biały kapelusik, który opuszczony był na twarz, aby zagrać tajemniczość. Ubrany był również na biało jak jego poprzednicy, ale nie dano dla niego marynarki tylko biały podkoszulek, który doskonale ukazywał i eksponował jego wysportowane ciało i umięśnione ramiona.
- Uuuuuuu … gorąco ! – roześmiała się blondynka
Szczerze ? Widok Maxa naprawdę mnie wrył i to tak na dobre. On to dopiero wyglądał kusząco !
- No, nieźle wyglądasz. Naprawdę … - oceniła mulatka. Max z uśmiechem przyjmował komplementy aż w końcu spojrzał na mnie;
- A ty co powiesz ?
Milczałam, bo nie wiedziałam jak ubrać w słowa, żeby nie przesadzić, ale na szczęście wyręczyła mnie Kelsey i zaśmiała się;
- A co ona może powiedzieć ? … Następny !
Posłałam niewinny uśmiech dla George’a, który odpowiedział mi promiennym, pewnym siebie smilem i zwolnił miejsce dla ostatniej gwiazdy … Widziałam sylwetkę Nathana, który pewnie szedł prosto do nas. Gdy się wyłonił i zaczęłam obczajać go od butów, niczym nie różnił się od pozostałych, ale gdy przeszłam na twarz …
- Nath ?! – parsknęłam – Kto cię tak skrzywdził ?! Matko, co ty masz na twarzy ?
- I co z twoimi włosami ?! – podchwyciła Kelsey
- Fakt. Zaszaleliśmy trochę z pudrem.
- Trochę ?! – wstałam i podeszłam do niego. Przejechałam palcem po jego czole, zostawiając ślad jaśniejszy, koloru skóry. Śmiesznie kontrastował się z całą pomarańczową twarzą.
- Oj, nie rób tak, bo zniszczysz. – zabrał moją dłoń
- Ale tych przylizanych, tłustych włosów od nadmiaru żelu to nie chcę dotykać za darmo.
- Tfe ! – zmarszczyła się Kelsey
- Nath jesteś gwiazdą. – w końcu odezwała się Nareesha, która dopiero przestała zanosić się śmiechem od momentu zobaczenia Sykesa
- To co ... Do roboty ! – gwiazda wyszczerzyła się i poszła przesadnie bujanym krokiem naprzód …






Hejo ! Mam nadzieję, że ktoś tu jeszcze jest … ? Miałam zamiar opisać w tym rozdziale jeszcze jedną akcję, ale jestem tak zmęczona, że musimy zaprzestać na tym …
U mnie tyle się dzieje ! Co zresztą odzwierciedla się niestety na moim blogu … Nie będę tu tej całej masy prywaty wylewać, ale chcę podzielić się z Wami tym, że od piątku jestem znów w Warszawie, akurat dosłownie przed 30 minutami dopiero skończyłam ogarniać swój pokój, a dzisiaj uwaga … DOSTAŁAM PRACĘ !!!!! x milion GIBAMY ;) jestem bardzo zadowolona i mam nadzieję, że podołam :) Jutro przyjeżdża do mnie mój chłopak na kilka dni, a jeszcze wcześniej widzę się z przyjaciółkami, oczekując na dodatek przyjazdu K., która miała przyjechać dziś, ale się wymigała ;P.  
Jeszcze jedna rzecz, która mnie uszczęśliwia- przez przypadek na jednym z fanpagów Nathana na facebooku, zauważyłam, że tamtejsi Admini podali kiedyś mój blog w ogólnodostępnym poście tym samym na pewno Wantedowe Story zostały „podane dalej”, nawet nie wiem kiedy. Poza tym faktem jest to, że coraz więcej zagranicznych gości mamy i co mnie ogromnie cieszy – oni również komentują każdy rozdział. Nie umieszczam ich wszystkich komentarzy, bo jest ich sporo, ale niektórymi chcę się z Wami podzielić. 

Zauważyliście gdzieś info o moim blogu ? Jeśli tak, to podsyłajcie info skąd ;)

Poza tym pomyślałam, że jeśli będziecie mieli w przyszłości do mnie pytania w komentarzach, to będę odpowiadała bezpośrednio pod danym komentem. Tak jak zrobiłam to ostatnio, nie wiem czy Anonimku zauważyłeś ;).

Kończę, bo muszę położyć się już po całym dniu wrażeń i biegania, a trzeba mieć siłę na zmierzenie się z całkowicie nowym jutrem :) Dodaję urywek zdjęcia z loków, o których ostatnio wspominałam, jak pisałam tak wykonałam i miałam fajne afro na głowie ;D




Mimo, że nie dodaję teraz często postów to uwierzcie lub nie – myślę o Was wszystkich codziennie i o pomysłach na kolejne rozdziały. Hyhy to już chyba się nazywa nałóg ;> ?

czwartek, 11 września 2014

Ty zawsze jesteś w stanie ! - rozdział 132.

Spędziliśmy w towarzystwie swojej paczki całe popołudnie. W końcu razem jak dawniej. Jednak po godz.20 Nathan wstał z kanapy;
- Idziemy na górę jeśli ktokolwiek by nas szukał. – wziął mnie za rękę i pociągnął za sobą, oświadczając pozostałym dodatkowo; - Mam nadzieję, że jednak nikt z was nie wpadnie na ten wspaniały pomysł, żeby zawracać nam głowę i dacie nam święty spokój.
- Wiesz Młody … - chrząknął Jay – Mi się wydaje, że pewnie wtedy przypomni mi się całe mnóstwo spraw, które miałem do ciebie …
- To niech ci się nie przypomni ! – wytknął palcem – Do jutra.
- Na razie – pomachałam niewinnie
Nareesha i Kelsey puściły oczka, a panowie zaczęli siebie szturchać jak małolaty i machać zabawnie brwiami.

- Czasami mam wrażenie, że oni powinni cofnąć się do podstawówki.
- W takim razie ty też.
- Jak to ? – odwrócił się
- Normalnie. Też z nimi przebywasz, więc kto z kim przystaje ten takim się staje. – wzruszyłam ramionami i poszłam przodem do pokoju
- Vicky …
Nie odwracając się weszłam do środka i podeszłam do okna.
- Vicky … - usłyszałam ponownie. Nie zareagowałam. Odgłos zamykanych drzwi, a po chwili poczułam rękę Nathana na swoim brzuchu, a jego druga dłoń odgarniała moje włosy z szyi. Jego wargi zaczęły muskać moją delikatną skórę, którą włosy zasłaniały. Chciałam oddać się subtelnej przyjemności, ale musiałam mu najpierw oznajmić o wcześniejszym powrocie do Londynu.

Jednym ruchem zawrócił mnie przodem do siebie. Nasze czoła stykały się, a oddechy łączyły. I on i ja chcieliśmy tego samego. Jego dłonie zaczęły krążyć pod moją bluzką na nagim ciele. Zbliżył jeszcze bardziej twarz do mojej i już nasze usta połączyłyby się w jedno …
- Nath, muszę ci coś powiedzieć. – wyszeptałam
- Teraz musisz ? – szukał moich ust zachłannie
- Tak – odsunęłam się zdecydowanie – usiądź proszę.
Zmierzył mnie wzrokiem. – Coś czuję, że niekoniecznie będzie to dobra wiadomość. – mruknął i posłusznie zajął miejsce na łóżku – Słucham.
Przełknęłam ślinę. Śmiało Wiki, śmiało. Najwyżej cię zabije …
- Dzwonił do mnie Olivier …
Uniesiona podejrzanie brew. - … i … ?
Moje wypuszczenie oddechu. – Są nowi kontrahenci i wspólnicy …
- … i … ?
- Jest kocioł w „EandJ”, mnóstwo spraw do ogarnięcia i obowiązków …
- Nie zgadzam się ! – wypalił głośno, podnosząc się gwałtownie
- Ale …
- Nie zgadzam się, słyszysz ?! Jesteś na urlopie !
- Wiem, ale to wyjątkowa sytuacja … - potulny ton
- Victoria; NIE !
- Ale z twoją zgodą czy bez niej ja muszę wrócić do Londynu pojutrze ! – przekrzyczałam go
Ściągnął brwi. – Co ? Dobrze słyszałem ? POJUTRZE ?!
W odpowiedzi przygryzłam dolną wargę.
- Chyba oszalałaś ! Dopiero co wróciliśmy obydwoje ze szpitala, dopiero co zaczniemy pobyt w Los Angeles, twój urlop, a ty masz zamiar wracać do domu ?!
- …
- Oliviera chyba pogięło ! Co to ma być ?!
Patrzyłam jak Nathan „rzucał mięsem” i ciskał piorunami spojrzeniem. Był bardzo wkurzony i dokładnie tak wyobrażałam sobie jego reakcję.
- Poza tym masz jeszcze zwolnienie ze szpitala ! Mam ci przypominać, że powinnaś w nim leżeć jeszcze kilka dni, ale na własne życzenie się wypisałaś ? Jak zamierzasz pracować w niedyspozycji ?!
- Weź już przestań … - skrzywiłam się
- Jakie „przestań” ?! Victoria, nie mogłaś mu odmówić ?! Czy ty zawsze musisz ratować dupę komu innemu własnym kosztem ?!
- Ale nie dramatyzuj !
- Victoria ! – krzyknął i mierzył mnie srogim wzrokiem – Masz do niego zadzwonić i powiedzieć, że nie przylecisz, a jak nie, to ja to zrobię.
- No chyba zidiociałeś !
- No chyba ty !
W tym momencie drzwi do pokoju uchyliły się i zajrzała łysa bania Maxa;
- Ja rozumiem – zaczął – romantyczny wieczór we dwójkę i te sprawy … Ale możecie ciszej ? Nie słyszę co oglądam. – popatrzył to na mnie to na Nathana – Dzięki. – i zostawił nas samych
Chłopak ciężko westchnął i zaczął normalnym tonem; - Nie zgadzam się w żadnym wypadku na twój powrót do Londynu. W ani jednym procencie, jesteś w stanie to sobie zobrazować ?
- Trudno. Jestem dorosła i biorę odpowiedzialność za swoje czyny. To moja praca, z której w każdej chwili mogą mnie wylać i zostanę bez środków do życia, nie tak jak ty. – spojrzałam na niego, a on przewrócił oczami
- Przecież nieraz ci mówiłem, że nawet jeśli, to ci pomogę.
- Oczywiście. Będę utrzymywała się na pieniądzach chłopaka, super. – ironia po całej długości – Pojutrze wylatuję do Londynu. – oznajmiłam twardo jak na Wiktorię przystało, ruszyłam do drzwi i gdy je otwierałam, usłyszałam jeszcze za sobą;
- Jak ty sobie wyobrażasz kilkunastogodzinny lot w takim stanie ?

Fakt. Kompletnie sobie tego nie wyobrażałam, ale nie mogłam po sobie pokazać ani krzty wątpliwości czy słabości, bo Nathan tylko na to czekał i od razu rzuciłby się do ataku. Nie odpowiedziałam i zeszłam na dół.
- Oł !
- Co tak szybko ?
- Już po randce ?

Jeden przez drugiego pytali mnie na dole. Puściłam ich uwagi mimo uszu, natomiast zauważyłam brak Kelsey w salonie. Jay i Siva grali w ping-ponga, Nareesha ostrzyła pazurki pilnikiem, dopingując swojego chłopaka, Max coś oglądał, a Tom słuchał muzyki przez swoje nowe, odlotowe słuchawki. Poszłam bez słowa do kuchni. Nalałam sobie soku i usiadłam na wysokim krześle, przy barku. Nie siedziałam długo sama, bo po chwili doszedł do mnie Tom i spytał;

- Kto teraz ?
Popatrzyłam na niego nie rozumiejąc.
- Kto teraz wygrał ? Kolejne starcie, co ? – roześmiał się i ukradł mi sprzed nosa szklankę, upijając spore dwa łyki
- Słyszeliście ? – skrzywiłam się
- Nie dało rady nie.
- Sorry … - podrapałam się po czole
- Spoko, rozumiem … - miałam wrażenie jakby zmarkotniał, ale zaraz ożywił się podwójnie i zaczął ściągać swój nowy nabytek; - Vicky wiesz co ? Masz te słuchawki. Mi już się nie podobają.
- Tak po prostu ?
- Tak
- Oooooo dzięki Tom ! – i dopiero co dotknęłam nowego prezentu;
- To skoro jesteś moją dłużniczką to weź pogadaj z Kelsey, żeby się na mnie nie wkurzała.
Mina mi zrzędła. – A więc to o to chodzi ?
- No wkurzyła się na mnie niesamowicie i nie chce ze mną rozmawiać !
- Pozwól niech zgadnę … - zawróciłam się do niego przodem z uniesioną brwią – Zapytałeś ją co myśli o propozycji Scootera ? Albo nie ! Czekaj … Poinformowałeś ją o propozycji Scootera.
- My to bez słów się słońce rozumiemy. – westchnął
- Chyba nie muszę ci mówić, że w tej sytuacji okazałeś się kretynem ?
- Miałaś mi pomóc, a nie po mnie jeździć !
- Ale Vicky ma sporo swoich problemów i nie będzie kolejny raz ratować tobie tyłka. – ze schodów zszedł Nathan – Tom sorry, ale to ty sam naważyłeś sobie tego piwa, więc je musisz sam wypić. – dołączył do nas – Od początku mówiłem ci, że to kretyństwo.
- Rany, ty też się na mnie uwziąłeś z tym „kretynem” ?
- Nie. My po prostu jesteśmy szczerzy. – teraz Nath ukradł mi soku i wypił wszystko
- Ta, śmiało. Do dna. – mruknęłam, gdy postawił przede mną pustą szklankę
- Vicky słońce, nie zwracając uwagi na twojego chłopaka, proszę cię, weź pogadaj z Kels … Nie pamiętam kiedy ostatni raz ona tak na mnie się wkurzyła śmiertelnie …
- To jak „śmiertelnie” to nie wiem czy coś już będę w stanie zdziałać …
- Będziesz ! Ty zawsze jesteś w stanie ! – błagalny ton Parkera
- Tom, bądźmy szczerzy – nalewałam sobie ponownie soku – dobrze wiesz, że ja też hejtuję ten debilny pomysł, więc nie wiem czy wam bardziej nie zaszkodzę … - odstawiłam karton soku
- Bardziej to już się chyba nie da … - mruknął Tom, chwycił moją szklankę i duszkiem wypił całą zawartość, którą przed chwilą SOBIE nalałam – Po prostu … - odstawił przede mną puste naczynie – jakbyś z nią porozmawiała tak jak kobieta z kobietą to to już coś. A jeśli nie … - spojrzał dwuznacznie na Nathana – to nie.  I tak Vicky wiesz, że cię kocham. – zaśmiał się smutno i dał buziaka w policzek po czym odszedł
- Ekhm – chrząknął za mną nienaturalnie Nathan. Zawróciłam się do niego, a on założył ręce na piersiach, czekając na wyjaśnienia.
- No co ?
- Nie mieszaj się w to. To ich sprawa.
- Przepraszam cię bardzo … - czegoś tu nie mogłam pojąć – To jest twój przyjaciel. Nie obchodzi cię jego szczęście i spokój ?
- Obchodzi, ale rozmawiałem z nim o tym wcześniej i mówiłem, żeby tego nie brał, ale on oczywiście musiał zrobić głupotę, bo jakby to z Tomem inaczej … i teraz mamy tego taki a nie inny skutek.
- Każdy popełnia błędy.
- Oj Vicky … - przewrócił oczami – Już ci chyba kiedyś mówiłem, że całego świata nie uratujesz.
- A ja ci chyba kiedyś odpowiedziałam, że może całego nie, ale swój najbliższy tak. – uśmiechnęłam się wesoło i wstałam. Nathan przyciągnął mnie do siebie z zawadiacką miną.
- Chodź do basenu. Popływamy sobie. – puścił oko
- Przecież nie mogę … - mruknęłam
- A no tak. To co chcesz porobić, hm ?
- Obojętnie co, byle z tobą.
- Ooooooł ! – wyszczerzył się – Rozumiem. W takim razie – nachylił się i za jednym zamachem znalazłam się na jego rękach – porywam panią na salony.
- Chyba na sypialnie !
- Jak zwał tak zwał.
Sykes szybkim krokiem przemierzał schody.
- O, cześć Kelsey. – pomachaliśmy do dziewczyny, którą mijaliśmy
- Hej – uśmiechnęła się sztucznie. Grała, ale i tak zauważyłam, że miała szklane oczy …

Po wtargnięciu do pokoju chwilę poszaleliśmy na łóżku, a następnie zabraliśmy się za oglądanie filmu na laptopie. Film akcji, Nath wybierał.
- Nooooo tyle testosteronu to ja dawno nie widziałam. – mruknęłam, gdy ukazywały się napisy końcowe – To trzeba mieć mózg, żeby zrobić taki film, w którym grają sami mężczyźni, bo roli ubocznej tej jednej panny nie liczę i, żeby cała akcja opierała się tylko na strzelaniu i nie posiadała innego wątku.
- Oj już nie narzekaj.
- Dobra – spojrzałam na zegarek, który wskazywał późną godzinę – nie wiem jak ty, ale ja już wchodzę pod kołderkę i zasypiam, bo oczy mi się kleją niesamowicie.
- Jak to ? – był zaskoczony – Nie oglądamy już niczego więcej ?
- Nie mam sił, wybacz. – owinęłam się kołdrą – A następnym razem ja wybieram. – zaznaczyłam i odwróciłam się do niego
- Vicky …
- Mm ? – przytworzyłam oko
- Chciałem jeszcze z tobą porozmawiać …
- O czym ? – mruknęłam
- O oświadczynach.
Nie wiem dlaczego, ale przełknęłam momentalnie nerwowo ślinę.
- Chciałem cię zapytać czy już myślałaś o tym poważnie.
Spanikowałam. Nie chciałam o tym rozmawiać. W tamtym momencie wydawał mi się ten temat nierealny. Chcąc uniknąć dyskusji i nerwów, skwitowałam;
- Nath musimy teraz na ten temat rozmawiać ? Jestem zmęczona, dobranoc. – i mocniej zawinęłam się w kołdrze
- Dobranoc … - zgasił lampkę i położył się tuż obok. Chyba nie takiej reakcji się spodziewał. Może nawet zawiódł się … Otworzyłam oczy i patrzyłam w ciemność, która przede mną roztaczała się. Nie wiedziałam dokładnie dlaczego tak nerwowo zareagowałam, ale wiedziałam na pewno, że nie miałam pojęcia jak załatwić przedtem sprawę z Maxem i jak potoczyć z nim rozmowę. Szczerą rozmowę. Chyba sprawa powoli zaczęła mnie przerastać …

Tej nocy nie mogłam spać. Śniły mi się same koszmary, kręciłam się, wierciłam. W końcu o trzeciej w nocy stwierdziłam, że nie będę się przewalać niepotrzebnie w łóżku, nie chcąc przy tym obudzić chłopaka. Zeszłam delikatnie z łóżka, nałożyłam cienki szlafrok i upewniwszy się, że Sykes smacznie spał, opuściłam pokój. Poszłam na dół, do kuchni. Malutka lampka pod szafką świeciła się, ktoś był w pomieszczeniu …






Cześć Istotki :) ! Po pierwsze – znowu przepraszam za długą nieobecność, ale jest ona spowodowana różnymi sprawami, o których nie będę tu wspominać. Po drugie – zauważyłam, że mimo pomysłów na dobrych kilkanaście rozdziałów, ciężko „wbić się” po dwutygodniowej przerwie i napisać płynnie next, także postawiłam sobie za zadanie, że jeśli nie codziennie, to co drugi dzień postaram się pisać ciąg dalszy.

Jeszcze 2,5 tyg w domu, a potem powrót do Wawy. Póki co muszę wykorzystać czas tutaj, gdzie jestem. Przy okazji odwiedziłam szkoły, do których chodziłam i nie uwierzycie, ale baaardzo tęsknię za tymi czasami. Baaaaardzo ! Domyślam się, że niektóre z Was pewnie teraz pukają się w czoło i dziwią się, że jak to można tęsknić za szkołą ? Haha, też tak mówiłam i zarzekałam się za czym jak za czym, ale za szkołą na pewno tęsknić nie będę, a jest kompletnie inaczej :P Fajne to były czasy ;p Może za kilka lat z perspektywy czasu będę tak dobrze wspominać studia, którymi na razie po całej długości zachwycona nie jestem. We will see.

A jak Wy znosicie początki roku szkolnego ? Da się przeżyć czy jest tragedia ;) ? A kto jeszcze wakacjuje jak ja, łapka w górę ?

Żegnam się z Wami i zabieram się za pokręcenie włosów, bo mam ochotę na loki, których wieki nie nosiłam :D !

Buziol ;* !





DZIĘKUJĘ ZA PONAD 200 TYŚ. WYŚWIETLEŃ !!!