czwartek, 31 stycznia 2013

I co teraz ? - rozdział 4.

- Ta – wypsnęło mi się
- Powiedzmy –
- Ej stary ! Nic nam nie mówiłeś, że twoja znajoma będzie robiła z nami wywiad ! –
- Nie jestem jego znajomą ! – syknęłam
- Uuuuu Nathan musiałeś przegiąć … -
- Wręcz przeciwnie – spojrzał mi w oczy z satysfakcją – To ona –
- Możemy zacząć ten wywiad w końcu ? – wypaliłam
- Twoje życzenie jest dla nas rozkazem – Nathan dosiadł się do kolegów na kanapę, usiadłam naprzeciwko nich na krześle
- Jak już wiecie, a przynajmniej niektórzy – zatrzymałam wzrok na Nathanie – nazywam się Victoria Minc. Za chwilę włączę dyktafon i zadam wam parę pytań . –
- A co będzie jeśli nie odpowiem na jakieś ? – spytał Nathan z zadziornym uśmiechem
- A planujesz nie odpowiadać ? –
- No na niektóre wolałbym nie, np. jeśli dotyczyłyby ruchu drogowego. –
- Ruchu drogowego ??? – chłopaki patrzyli na niego jakby spadł z księżyca

Ja wiedziałam o co mu chodzi. Popatrzyłam jeszcze na niego przez chwilę po czym stwierdziłam, że wracam do wywiadu, który zapowiadał się ciekawie … Musiałam uzbroić się w cierpliwość, ignorować wszelkie inne aluzje 1/5 The Wanted i wykonać perfekcyjnie swoją pracę. Czterej pozostali przedstawili się: mulat z wystającymi kośćmi policzkowymi to Siva, głowa z loczkami to Jay, przeciwieństwo jego to Max, a brunet to Tom.
Ok, zaczynamy. Włączyłam dyktafon.

- Magazyn „Billboard” wybrał najgorętsze piosenki 2012 roku. Wasz utwór „Glad You Came” zajął na tej liście wysokie 6.miejsce. Co wy na to ? –
- A na ile miejsc była ta lista ? – zapytał nie kto inny jak uśmiechnięty Nathan
Oddychaj Victorio.. – Na 100 – odpowiedziałam najłagodniej jak tylko umiałam, ścinając Sykesa- nie mogłam się powstrzymać
- To dla nas wielkie wyróżnienie. Tym bardziej, że na tej liście znalazły się gwiazdy wielkiego formatu, z którymi nie możemy się porównywać . Jeszcze. – uśmiechnął się Siva

- „Let me love you” Ne yo w waszym wykonaniu to spokojna, romantyczna ballada. Wykonaliście ją w akompaniamencie pianina, co brzmi naprawdę dobrze. Dlaczego taki pomysł ? – zadałam pytanie
- A dlaczego nie ? – oczywiście: Sykes
- To jest wasza odpowiedź ? – uniosłam brew, patrząc co na to reszta
- Nie. Oczywiście, że nie. – Max popatrzył srogo na przedmówcę – Większość naszych coverów powstaje tylko przy pomocy gitar czy to pianina jak wspomniałaś. Lubimy tak sobie raz na jakiś czas pokombinować i zrobić coś innego. –

Pokiwałam głową – Dlaczego przełożyliście datę premiery swojej płyty ? –
- * Wszystko zależy od nas. – głos zabrał Tom – Jesteśmy artystami i może się to nie podobać wytwórni, ale nic na to nie poradzą. W tym roku dużo podróżowaliśmy, kiedy mieliśmy pracować nad nowym materiałem ? Mamy na razie 9 piosenek, z których jesteśmy zadowoleni i , które moglibyśmy zaprezentować, ale wolelibyśmy mieć pełen album, z którego będziemy dumni. –
- Nathan ostatnio w ciągu jednego dnia napisał dwie piosenki . –dodał Siva
Zdolna bestia …
- Chcesz coś dodać ? –spojrzałam na Sykesa, który wzruszył ramionami, za co dostał kuksańca od obok siedzącego Toma
- Stawiamy na jakość nie na ilość . – odezwał się
- Okeeeeej … - skwitowałam
- Victoria, możemy cię poprosić o dwie minutki przerwy ? – spytał Max
- Musimy coś wyjaśnić. – odezwał się po raz pierwszy Jay, patrząc na Nathana

Trochę mnie to zdziwiło. – Dobra.. to… zostawię was …- zmarszczyłam brwi. Wstałam i wyszłam z pokoju. Oparłam się o ścianę, myśląc co dalej.
- Młody co ty wyprawiasz ? – Max
- Czemu jesteś jak wrzód na tyłku ? – Tom
- Co ci ona zrobiła, że nie możesz się normalnie zachowywać ? – Jay
- Weź się ogarnij. – Siva

Chłopaki wsiedli na Nathana. Nie chciałam tego słuchać. To nie była moja sprawa. Przeprowadzam z nimi tylko wywiad. Poszłam do łazienki. Wróciłam i zajrzałam do pokoju, gdzie chłopaki już ze sobą żartowali.
- Już można ? –
- Tak, jasne. – uśmiechali się do mnie. WSZYSCY. Włącznie z panem N.S. -,-
Weszłam do środka i zajęłam swoje miejsce.
- Kolejne pytanie : Czy to prawda, że zaproponowaliście chłopakom z One Direction bójkę, która ostatecznie miałaby rozstrzygnąć, który z boysbandów jest lepszy ? – spojrzałam uważnie na każdego po kolei
- Od kilku miesięcy trwają słowne przepychanki między nami. – zaczął Tom
- *Jestem tym zmęczony – kontynuował Jay – i zaproponowałem wreszcie pół-żartem pół-serio, że spory te powinny być rozstrzygnięte w bójce. To powinna być tradycyjna barowa bójka. Nie wyglądałoby to elegancko, w końcu nie trenujemy kung fu, ani nic takiego. To byłaby męska nawalanka. –
Uśmiechnęłam się – Kto by wygrał ? –
Jay roześmiał się - *A jak myślisz, kto ? –
- *Chyba tak naprawdę im się podobamy – pokiwał głową Max – W ten sposób z nami flirtują. – puścił zacieszony (xd) do mnie oko
- To byłoby interesujące. – przyznałam z brechą
- No na pewno niezły skandal by wyszedł. – Nathan spojrzał na mnie znacząco
Chłopaki jak jeden mąż odwrócili się w stronę Sykesa.
- O co wam chodzi ? – wyjechał do nich, Vicky oddychaj…
- Rozmawialiśmy przed chwilą o tym. – przypomniał mu Max
- A co ja takiego robię ? – udawał niewiniątko
- Stroisz fochy jak jakaś nadęta panna. – wypaliłam co spowodowało, że momentalnie wszyscy na mnie spojrzeli
- O to to ! –
- WŁAŚNIE TO ! – chłopaki przyznali mi rację
- Victoria do mojego gabinetu !! – dopiero teraz zobaczyłam, że John stoi w drzwiach – Natychmiast ! – warknął. Był wściekły . . .

Kierrrrrrwaaaaa. Cała przygoda w redakcji przeleciała mi przed oczami. Spojrzałam na chłopaków, którzy byli równie zdziwieni co ja. Wstałam i poszłam do pokoju Smitha. Facet siedział w fotelu świdrując mnie wzrokiem;
- Co to było ? – burknął. Przygryzłam wargę. – Pytam się ! –
Wzięłam głęboki oddech – Sprowokował mnie. – powiedziałam nie patrząc na Johna
- Ty chyba jesteś niepoważna ! – zaczął podnosić ton – Przeprowadzasz z gwiazdą wywiad i mówisz do niej, że „stroi fochy jak nadęta panna” ?! Czy ty słyszysz co wygadujesz ?! –
- Wiem jak to mogło wyglądać, ale to nie tak ! – próbowałam się bronić
- Niezależnie od tego co by ktoś mówił masz zachować twarz i przeprowadzać dalej wywiad ! – walnął pięścią w stół

Widzę konflikt rozumowań -,- . . .
- To jak ktoś jest wobec mnie niekulturalny albo w ogóle chamski to mam to zignorować i udawać, że wszystko jest w porządku ?! To pana zdaniem znaczy „zachowanie twarzy” ?? – Bob oparł się o fotel – Wiem, że nie powinnam dać się sprowokować, ale on już przegiął i to było silniejsze ode mnie. Wszyscy to widzieli . – mówiłam już spokojnie
- To było nieprofesjonalne. –
- Zdaję sobie z tego sprawę. – westchnęłam – Przepraszam. Następnym razem ugryzę się w język. –
- Nie będzie następnego razu. – podniosłam brew – Nie przedłużę z tobą jutro umowy. Zwalniam cię. – John dumnie się wyprostował

Słowa te dochodziły do mnie z opóźnieniem. Byłam zszokowana i dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że gapię się na niego z otwartymi ustami.
- Zaraz zaraz . . . Za to jedno zdanie pan mnie zwalnia ?? A co z ponad trzema tygodniami ciężkiej pracy i tymi wszystkimi artykułami wydanymi w gazecie ?? – nie mieściło mi się to w głowie
- Są lepsi – oznajmił mi z uśmiechem na twarzy

Czułam, że ze zdenerwowania robię się czerwona. – To jest pana ostateczna decyzja ? –
- Tak –
Nie mam już nic do stracenia – To wiedz pan, że jesteś zwykłą łajzą, manipulantem i wkrętaczem bez skrupułów i cienia przyzwoitości . – powiedziałam mu to prosto w oczy.

Zatkało go. JOHNA ZATKAŁO ! Role się odwróciły. Teraz on patrzył na mnie z otwartą japą, a mi ulżyło.
- Masz tam gdzieś w dokumentach numer mojego konta. Czekam na kasę za przepracowany czas. Powodzenia. – rzuciłam i wyszłam z gabinetu.

Zamknęłam za sobą drzwi. Dopiero teraz zrobiło mi się smutno i przykro. Do każdego, który np. właśnie został wywalony z pracy czy nie zdał jakiegoś egzaminu dochodzi zaraz przygnębienie. Naprawdę miałam nadzieję, że dostanę ten etat … Nie chciało mi się płakać, ale wszelka wcześniejsza złość przeszła w żal. Po chwili przypomniałam, że w pokoju czeka The Wanted. Rany, jeszcze to wszystko się dzieje przed nimi … Jaki wstyd ! … Zacisnęłam zęby i poszłam ostatni raz do swojego pokoju. Chłopaki siedzieli w milczeniu i czekali na mnie.
- Przepraszam. Zaraz ktoś przyjdzie nowy i zrobi z wami wywiad jeszcze raz.- zaczęłam pakować rzeczy do torby i wyłączyłam dyktafon
- Ale co się stało ? – byli zdziwieni
Spojrzałam w górę, następnie przez okno. Wzięłam oddech – John właśnie powiedział, że nie podpisze ze mną umowy i, że mnie zwalnia. – powiedziałam jednym tchem

Chłopaki otworzyli szeroko oczy, nie wiedzieli co powiedzieć. Ustałam przed nimi z torbą na ramieniu.
- Jeszcze raz przepraszam za … całą sytuację. – głos drżał – Miło mi było was poznać. – ostatni raz spojrzałam na nich – Do widzenia – wyszłam z pokoju, zostawiając zdezorientowanych chłopaków.

Nie chciałam się z nikim widzieć, z nikim żegnać. Chciałam stamtąd wyjść jak najszybciej. Zeszłam po schodach, ostatnia prosta i wyszłam z redakcji.
- Victoria ! – usłyszałam za sobą
Odwróciłam się, dobiegł do mnie Nathan.
- Czego jeszcze chcesz ode mnie ? –
- To … przeze mnie ? –
- Daj mi spokój ! – zawróciłam się, żeby iść, gdy on złapał mnie za nadgarstek i odwrócił do siebie
- Nie możesz być ciut milsza ? – patrzył na mnie poważnie
- Nie możesz mnie po prostu zostawić ? Przynosisz mi pecha ! Mam przez ciebie same problemy ! Najpierw rozbity samochód, a teraz straciłam robotę, na którą ciężko pracowałam dnie i noce przez ponad 3 tygodnie, bo właśnie jutro miałam podpisywać umowę na pełny etat ! – staliśmy tak przed wejściem do redakcji.

Nathan słuchał uważnie tego wszystkiego nadal trzymając mnie za nadgarstek. Milczeliśmy przez chwilę, patrząc sobie w oczy. Jego wzrok był już bardzo poważny. Kompletnie inny od tego, którym „obdarowywał” podczas wywiadu.
- Odczep się ode mnie . – powiedziałam na tyle głośno, by usłyszał. Wyrwałam nadgarstek z jego dłoni, zawróciłam się i szybkim krokiem zmierzałam do „Sweet Dreams”.

Po drodze dręczyły mnie myśli typu „I co teraz ?” , „Zostałam bez niczego” , „Nic mi się nie udaje”. To było naprawdę przygnebiające . . .
**
Weszłam do „Sweet Dreams” zdołowana. Lucy i Bob stali za ladą. Ruch był niewielki. Usiadłam przy stoliku, rzucając torebką. Położyłam dłonie na stoliku, zsunęłam się i na nie oparłam brodę, i patrzyłam przez okno.

- Co się stało Vicky ? –
- Bob … to jest jakiś koszmar . – nie odrywałam wzroku od ulicy
- A tak dokładniej ? – usiadł naprzeciwko
Westchnęłam ciężko – John nie przedłuży ze mną umowy. Zostałam bez pracy. – spojrzałam w końcu na Boba wzrokiem zbitego psa
- No coś ty … dlaczego ? –

Opowiedziałam mu wszystko.
- Ale to jest kawał skur – mężczyzna zdenerwował się
- Bob – upomniałam go, patrząc na klientów
Chrząknął – A nie mam racji ?? – nachylił się do mnie
- Masz … - gładziłam palcami blat stolika
- Wiesz co ? Ja bardzo się cieszę, że nie będziesz tam pracowała – nacisk na „bardzo” – starać się dla takiego – rozejrzał się po lokalu – dupka ? – powiedział ciszej – Sama pomyśl – wyprostował się
- Niby tak … Ale to nie zmienia faktu. Bob jaka ja jestem beznadziejna ! Nie mam samochodu, ani pracy, ani faceta . – położyłam czoło na blat stołu, podniosłam głowę – A za chwilę nie będę miała oszczędności. – dodałam
- Spokojnie, wymyślimy coś. – uśmiechnął się Bob, dotykając mojego ramienia
- Pójdę do siebie. – wstałam – Wiesz Lucy – mijałam kobietę przy ladzie – szkoda, że nie prowadzicie baru, bo wypiłabym wam dziś cały asortyment. – rzekłam i poszłam na górę, zostawiając zdziwioną Lucy, która nie zdążyła nic odpowiedzieć.
W pokoju rzuciłam torbę w kąt i przebrałam się w „nieoficjalne” ciuchy.

Włączyłam komputer i weszłam na skype. Potrzebowałam rozmowy z Patrycją albo Marcinem. Niestety- ani ten ani ten nie był dostępny. Nałożyłam słuchawki na uszy i włączyłam muzę najgłośniej jak tylko moje uszy mogły to tolerować. Nie chciałam już dziś więcej myśleć o swojej porażce. Po jakichś trzech godzinach weszłam jeszcze raz na skype. Marcin był dostępny ! Od razu nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Hej słońce, jak się masz ? – odebrał
- Hej – widząc jego na ekranie od razu zrobiło mi się cieplej w sercu – Daj spokój … Dzisiaj tak runęły mi sprawy, że nie mam pytań. Szkoda, że cię tu teraz nie ma … -
- Co się stało ? – Marcin zaniepokoił się

W tym samym czasie wszedł do pokoju Bob ;
- Zejdź na dół. Masz gościa. – poinformował z delikatnym uśmiechem
- Marcin przepraszam cię, ale muszę iść. Ktoś do mnie przyszedł. –
- Ale masz być potem ! – pogroził palcem
- Będę, będę. – uśmiechnęłam się

Zamknęłam laptopa i zeszłam na dół. Myślałam, że padnę, gdy zobaczyłam kto siedzi przy jednym ze stolików i na mnie patrzy …
 
Jestem znów :) od razu tłumaczę - tam, gdzie zdanie któregoś z chłopaków jest poprzedzone * - to jego prawdziwe zdanie, czyt.cytat- natknęłam się na parę wywiadów i wykorzystałam to perfidnie ;P ..btw miałam Was dłużej potrzymać w niepewności, chochlik mi podpowiadał, żeby dopiero jutro dodać nexta, ale nie mogłam się oprzeć ;> ... i co, wszystko jasne już kto jest kim ?;) Co do komentarza Anonimowego- przepraszam, że Cię zawiodłam, ale tak wyszło, że moje najbardziej ulubione 20% TW to Nathan ;) . Jedyne co mogę zapowiedzieć to fakt, że narazie będzie bez słodzenia ;p Czytajcie i komentujcie, bo właśnie siedząc przy kakao napisałam połowę następnego rozdziału. :>
Oj i jak mogłabym zapomnieć- dziękuję za miłe komentarze (choć jest ich mało, ale mam nadzieję, że ich licznik wzrośnie), nawet nie wiecie ile dają mi radochy tym bardziej, że naprawdę długo zastanawiałam się czy piszę z sensem i czy warto zakładać bloga. Szkoda, że nie widzicie ile uśmiechu sprawia czytanie mi Waszych opinii.
Dzięki ! :)

środa, 30 stycznia 2013

The Wanted ? - rozdział 3.

Obudził mnie z dołu głos Boba ; - Vicky wstawaj, bo spóźnisz się do pracy ! –
Z niechęcią otworzyłam jedno oko – Która to godzina, że tak krzyczysz ?.. – mruknęłam sama do siebie. Spojrzałam na zegarek – Cholera jasna ! – zerwałam się piorunem. Była 7.40 ! Zapomniałam wczoraj nastawić budzik na czas. Latałam w tą i z powrotem pakując rzeczy do torby, nakładając ciuchy, czesząc i malując się jednocześnie. Nie miałam czasu na związywanie włosów- rude, delikatne fale opadły na piersi.

Po niecałych 10 minutach siedziałam już w samochodzie. Wyjechałam spod cukierni i z piskiem opon wjechałam na główną ulicę. Przecznicę dalej jechałam już z większą prędkością niż była dozwolona, ale w ostatniej chwili na skrzyżowaniu zmieniło się światło na czerwone. Dałam po hamulcach. Po jakichś trzech sekundach usłyszałam za sobą pisk opon, a następnie huk połączony ze zgrzytem, dalej jakaś siła z tyłu pchnęła mnie na kierownicę. Na szczęście nie było to mocne uderzenie. Podniosłam głowę. Co to było? Skojarzyłam fakty. O nie. Nie mów, że ktoś wjechał mi w dupę… Postanowiłam zobaczyć czy moje przypuszczenia są prawdziwe. Wysiadłam… A jak! Przód jakiegoś czarnego luksusowego auta siedział w skasowanym tyle mojego i tak ledwo jeżdżącego garbuska. Opanowała mnie fala niesamowitego wkurzenia. Z tamtego auta wysiadł jakiś chłopak modnie ubrany, w okularach przeciwsłonecznych. Szedł w moją stronę.

- Co ty facet zrobiłeś ?! – wydarłam się na niego
- Ja ??!! Od kiedy to się tak gwałtownie hamuje ?! – był w podobnym stanie co ja
- A co ty ślepy, że czerwonego nie widziałeś ?! Czy binokle zaciemniły ci pole widzenia ?! –
- Gdyby przede mną nie jechała histeryczka tylko dobry kierowca to by do niczego nie doszło ! –

Ludzie trzymajcie mnie !

- Kto ci kazał jechać tuż za mną ?! Skoro już wsiadłeś za kółko to powinieneś wiedzieć coś o bezpiecznej odległości ! Masz szczęście, że ubezpieczyłam się od bałwanów na drodze! –
- A ty masz szczęście, że nie byłem egzaminatorem na twoim prawku, bo blaszki nie zobaczyłabyś przez 10 lat ! – koleś się rozkręcał
- A oprócz tych wszystkich głupot, które powiedziałeś masz coś jeszcze do powiedzenia ?! Nie ? – nie czekałam na jego odpowiedź – Świetnie ! – wyciągnęłam telefon, wybrałam nr do Boba i czekałam na połączenie

- Co robisz ? – spytał sprawca wypadku
Olałam jego pytanie, dodzwoniłam się do Boba : - Bob błagam cię, pomóż mi. Proszę przyjedź na przecznicę od „Sweet Dreams”. Tylko swoim samochodem. – zaznaczyłam
- Dobrze, ale o co chodzi ? –
Spojrzałam na kolesia w okularach – Jakiś super rajdowiec wjechał mi w tył. – ironizowałam, patrząc na typa. Chłopak ze złości zawrócił się do mnie tyłem i kiwał głową.
- Zaraz będę. Daj mi minutkę. – rozłączyliśmy się.

- Gdybyś jechała jak należy – zaczął tamten
- Zamknij się już okej ?! – warknęłam na niego – Mój znajomy zaraz przyjedzie to załatwicie wszystkie dokumenty. Choć i tak z mojego auta już pożytku nie będzie. – spojrzałam na rozwalony całkowicie tył
- Sama jesteś sobie winna ! – wytknął mi palcem
- Jeżeli chcesz siebie przekonać do tej wersji to krzycz to dalej ! – byłam zdenerwowana coraz bardziej jego gadaniem

Koło nas ustawił się znany mi samochód :
- Bob dobrze, że jesteś – zwróciłam się do niego, gdy wysiadł – Bo z nas dwóch – wskazałam na kolesia – jedno by nie wyszło cało. -
- Dobrze dobrze spokojnie. Co się stało ? – Bob spróbował opanować sytuację. W jednym momencie zaczęłam się z tamtym chłopakiem przekrzykiwać, opowiadając swoją wersję.
- Cisza ! – huknął Bob. Uciszyliśmy się od razu – Vicky, mów. – udzielił mi głosu
- A co tu mówić w sumie ..? Miałam czerwone i się zatrzymałam a ten – chłopak założył ręce, czekając na epitet – On – poprawiłam się grzecznie – nie wyhamował i wjechał mi w tył ! –
- Może nie pomijałabyś z jaką prędkością jechałaś ? – wtrącił już całkiem uspokojony chłopak
- Bob proszę cię załatw to, bo jak nie to ja załatwię jego ! – krzyknęłam po czym odwróciłam się, żeby odejść
- Jednak prawdę mówili, że rude to złośliwe – koleś wyraźnie był ubawiony. Odwróciłam się z impetem i przemierzyłam dystans nas dzielący w trzy kroki. Jak dali Bóg przyłożyłabym mu i Bob to zauważył, bo przede mną wyłoniła się jego ręka ;
- Łoł łoł łoł, Vicky spokojnie ! Idź lepiej do pracy. –
- No żesz kurde ! Jeszcze do roboty się spóźnię przez … -
- Nie dokańczaj. – Bob wziął mnie za ramiona i odwrócił – Poradzę sobie. Nie przejmuj się.-
- Narazie. – mruknęłam i zrobiłam krok w przód
- Miłego dnia ! – usłyszałam za sobą.
Odwróciłam się; chłopak w okularach wysyłał mi uśmiech z reklamy pasty do zębów.
- Oooooohhhhhh !!!!!! – wzniosłam tylko głowę do góry. Wiedziałam, że znowu chciał mnie sprowokować, ale tym razem musiałam odpuścić – czekała na mnie praca. Szłam skrótami. Byłam poddenerwowana. Cały poranek był „świetny”: najpierw siedzenie do 4.z pracą, potem budzik nie zadzwonił, wypadek i ten pewny siebie, zarozumiały właściciel auta.

Byłam w takim stanie, że żaden złodziejaszek czy bandyta nie podskoczyłby mi. Spieszyłam się do redakcji. Do budynku weszłam, gdy zegarek wskazywał 8:08. Chciałam nie wzbudzając żadnych podejrzeń przedostać się do swojego pokoju. Chytrze gnałam po korytarzach byle tylko nie natknąć się na Johna. Gdy otwierałam drzwi do swojego pokoju stałam tyłem, rozglądając się czy „przypadkiem” gdzieś zza rogu nie wychodzi „ukochany szef”. Tak też tyłem weszłam do pokoju, zamykając drzwi. Usłyszałam niespodziewane chrząknięcie. Podskoczyłam jak oparzona. Odwróciłam się- przede mną stali faceci. Kojarzyłam ich.
- The Wanted ? – spytałam głupkowato ze zdziwienia
- Tak – odpowiedział jeden
- Raczej nie renifery świętego Mikołaja – dodał drugi z uśmiechem
- A ja weszłam na pewno do swojego pokoju ? – patrzyłam na nich uważnie, łapiąc za klamkę
- Jeśli jesteś Victoria Minc to na pewno. –
- A wy nie mieliście w takim razie czekać w pokoju gościnnym? – patrzyłam na wszystkich po kolei
- Kazali nam przyjść tu. – wzruszyli ramionami
- Ok ok – czas było się ogarnąć – w takim razie usiądźcie, proszę – wskazałam im miejsce na kanapie, posłusznie na niej usiedli.

Podeszłam do biurka i zaczęłam rozpakowywać swoje rzeczy.
- Przepraszam, że się spóźniłam i musieliście czekać. –
- Spoko –
- My też niedawno przyszliśmy. –
Uśmiechnęłam się tylko do nich.

- Jeden jeszcze zaraz dojdzie, bo musiał załatwić coś na mieście.- uprzedzili
- Luz. To chcecie na niego poczekać czy możemy zacząć bez niego ? – spytałam ich. Spojrzeli na siebie. Porozumieli się wzrokiem ( bo inaczej tego wytłumaczyć nie umiem ) po czym odpowiedzieli mi, że lepiej poczekać, bo chcą być wszyscy razem, na co odpowiedziałam, że rozumiem. Wyjęłam tylko kartki na biurko i byłam już przygotowana.

- Przepraszam, mogę otworzyć okno ? Ciepło tu. – spytał jeden
- Proszę – uśmiechnęłam się

Chłopak otworzył okno. Po chwili zawiał do środka wiatr i rozwiał moje kartki z biurka.
- O sorry ! – ten sam podszedł do okna i od razu je zamknął, dwaj podnieśli zapiski, które poleciały pod ich nogi.
Ja musiałam podnieść te, które wylądowały pod biurkiem. Zrobiłam, więc po nie nura. Usłyszałam, że drzwi do gabinetu zostały otworzone i ktoś wszedł :
- Sorry chłopaki, już jestem ! –
Zaraz zaraz, skądś znam ten głos ! Raptownie, instynktownie podniosłam głowę, by zobaczyć kto to, ale rąbnęłam w spód biurka, robiąc przy tym niezły huk.
- Wszystko w porządku ? – spytali wszyscy na raz
- Tak – jęknęłam, masując obolałe miejsce.

Wygrzebałam się już ostrożnie (!) spod biurka. Byłam na klęczkach z kartkami w dłoni, gdy zobaczyłam kto nowy przyszedł i stał naprzeciwko mnie …
- Serio ? – jęknęłam tylko na jego widok

To był sprawca wypadku … Już bez okularów przeciwsłonecznych na nosie- wystawały z kieszeni w kurtce. Uśmiechnął się i wyciągnął do mnie rękę, by pomóc wstać. Nie, dziękuję. Wstałam bez jego pomocy i takim sposobem znaleźliśmy się face2face.
- Taka panika, a jednak nie spóźniłaś się do pracy .- zaczął z szelmowskim uśmiechem
- Spóźniłam. Tak samo jak ty na wywiad. –
- Ale wszystko załatwione. – wzruszył ramieniem
- Czyżby ? – zironizowałam – Moje auto też zostało załatwione. Na amen ! –

Chłopaki patrzyli w szoku to na mnie to na niego.
- To wy się znacie ??? -


Ta dam! Jest i kolejny z nutką tajemnicy :] . Jakieś obstawienia który to z chłopaków ;> ? specjalnie kombinowałam, żeby to przytrzymać trochę ;P Nadążacie z czytaniem? Byłam na jakiejś fali i w godzinę codziennie rozdziały pisałam o_O . Publikuję od razu, bo od poniedziałku zaczynam szkołę, więc już tak różowo nie będzie, a chciałam mieć parę rozdziałów ;) Teraz łatwo nie będzie z nextem, bo muszę coś wymyślić, ale spoko- główka pracuje,a wy moje drogie komentujcie ;)
Ściskam ! :)

wtorek, 29 stycznia 2013

Będzie dobrze - rozdział 2.

One Direction udzieliło mi tego wywiadu. Wróć! „Odpowiedziało na parę pytań” ;P W sumie nie było tak źle- byli rozgadani, więc wystarczyło tylko umiejętnie słuchać i zadawać wnikliwe pytania. Podziękowałam im po czym wyszłam z budynku. Ogólnie rzecz biorąc nie było tak źle. A przede wszystkim zero kompromitacji. Spojrzałam na zegarek- 10.45. Kurde blaszka! –Na 11 miałam oddać artykuł. Nie patrząc na nic wsiadłam do autka i z piskiem opon ruszyłam do redakcji. Włączyłam jeszcze sobie w czasie drogi świeży wywiad z dyktafonu. Nie dostałabym za niego Oscara, ale był niezły. Co chwila patrzyłam na zegarek. Jak na złość miałam jeszcze kilka czerwonych świateł na skrzyżowaniach. Jedź, jedź, jedź- popędzałam gadaniem każdy samochód, który moim zdaniem w tym momencie toczył się zbyt wolno. Zajechałam pod redakcję o 11:05. Kurde, kurde, kurde- szpagatami leciałam do swojego pokoju po artykuł, a następnie do gabinetu Johna. Serce biło mi jak oszalałe. Przecież to nie była moja ostateczna wersja materiału. Chciałam jeszcze go sprawdzić, ale już nie było czasu. Zapukałam do pokoju „redaktora naczelnego Johna Smith`a”. Aż się wzdrygnęłam. Nienawidziłam do niego chodzić. Po suchym „proszę” weszłam do środka na lekko trzęsących się nogach, ale oczywiście nie mogłam tego po sobie pokazać.

- Spóźniłaś się Victorio. – stukał palcami o blat
Spojrzałam na zegar – Niecałe 8 minut. –
- O 8 minut – poprawił mnie dosadnie
- Ale to dlatego, że miałam zrobić NIESPODZIEWANIE wywiad – nacisnęłam na przedostatnie słowo, John spojrzał na mnie srogo – z One Direction przecież – dokończyłam milszym tonem
- Wykonujesz tylko swoje obowiązki – spojrzał na mnie spod byka
- Tak, ale –
- Chciałbym ci przypomnieć – wszedł mi w słowo – że nie jesteś tu jeszcze zatrudniona na STAŁE. –
Spuściłam wzrok. No tak. Przecież ja tu nie mam nic do powiedzenia.
- Mam nadzieję, że przynajmniej masz artykuł o gali. – uśmiechnął się cwaniacko
- Oczywiście, że mam. – zmrużyłam oczy i podałam mu zapiski. Wziął je od razu.
- To jest gotowy materiał? – przejrzał ilość stron
- Tak – odpowiedziałam pewnie, bo co mu miała powiedzieć? Sory facet, ale przez ciebie zawaliłam? To by było see you later, a tak nie mogło być.
- A wywiad masz? – lustrował mnie wzrokiem
- Jasne, że tak. – szybka odpowiedź
- Jutro o 8. Chcę mieć go na biurku. – burknął

Przełknęłam tylko ślinę. No to pa pa przespana nocko . . .
- Jakieś pytania? – znów ten jego ironiczny uśmieszek. Pamiętaj Vicky – ubiegasz się o pracę- nie możesz być karana.
- Żadnych. – udawałam niewzruszoną
- W takim razie żegnam. Jutro dam ci znać co myślę o tym. – machnął moimi kartkami
- Do widzenia. – wyszłam stamtąd bardzo szybko

Poszłam do swojego pracowniczego pokoju. Usiadłam na krześle. Czekało na mnie przesłuchiwanie wywiadu i po kolei zapisywanie wszystkiego, ustawianie w odpowiedniej kolejności i skomentowanie. Siedziałam tak nad tym do 15. Spakowałam rzeczy i zabrałam się do domu. Weszłam do „Sweet Dreams” i usiadłam z brzegu przy stoliku.
- Co jest Vicky ? – obok przechodziła Lucy
Wzruszyłam tylko ramionami.
- Oho. Chyba John dał popalić. – dodał głośniej Bob
- Wkurza mnie dziad. – wypaliłam, a za chwilę opowiedziałam im o całym dniu z pracy. . .
- Toć to jest czysty wyzysk !- oburzyła się kobieta – Victoria nie możesz tak dawać się wykorzystywać ! –
- Nie mam wyboru. – westchnęłam – Może tylko tak na próbę stara się mnie zniechęcić i odstraszyć, żebym sama zrezygnowała… Ale ja mu nie dam tej satysfakcji ! – uderzyłam ręką w stół aż filiżanka podskoczyła - …przepraszam.-
- Vicky jesteś pewna tego co robisz? – spytał troskliwie Bob
- Nie. Ale wiesz, że tak po prostu się nie wycofam – odpowiedziałam z uśmiechem
- No tak. Uparta i honorowa Victoria. – przewrócił teatralnie oczami
Spojrzałam tylko na niego z podniesioną brwią, ale rozbawił mnie. – Nie bądź wredny, bo przestanę cię lubić. – pogroziłam mu palcem, na co on podniósł ręce w obronnym geście
- W ramach zgody chodź zjeść obiad . – wziął mnie pod rękę do kuchni, gdzie nakładała jedzenie Lucy. Zjadłam z nimi i poszłam do siebie na górę- wywiad wołał mnie do siebie. Mega monotonne było takie włączanie dyktafonu, spisywanie kawałka i wyłączanie sprzętu, żeby nadążyć z pisaniem. I tak w kółko. Cały ponad godzinny wywiad. Około godz.20 zajrzała do mnie Lucy ;

- Chcesz iść ze mną może na spacer ? –
O TAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAK!!
- Nie mogę…- mina zbitego psa – mam jeszcze trochę tego – podniosłam kartki do góry
- Mogę ci jakoś pomóc bidulko ? – spytała z troską
- Mogłabyś zrobić kawy ? –
- No jasne. –
- Duuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuuużo kawy –
- Zaraz przyniosę. – uśmiech

Westchnęłam i wzięłam się dalej za pracę. Kilka godzin później byłam już po 3 kawach, a jeszcze trochę było przede mną … Ostatnie poprawki. Jest! Skończone ! Spojrzałam na zegarek ; 2.30 . Mmmmmmm ok.4,5 godzin snu. Me gusta -,-
Rano to samo- budzik bezlitośnie zadzwonił. Przecież dopiero położyłam się spać ! W łazience ogarnęłam się i już miałam nakładać buty na obcasie, ale o nie…dziś nie jestem w stanie- wybieram trampki.



Zbiegłam na dół, wzięłam bułeczki i pojechałam do redakcji. Musiałam jeszcze czekać na Johna. Oparłam się o ścianę i czekałam. Przyszedł po 10 minutach. Brawo o_O . Otworzył drzwi do gabinetu :
- Co z ciebie taki poranny ptaszek? – wszedł rozbawiony. Śmieszne -_-
- Mam wczorajszy wywiad. – pokazałam mu teczkę
- Świetnie. Zatem połóż ją tu. –
Nie ma za co .. –Jakie mam zadania na dziś ? – spytałam bez emocji
- Napiszesz o nowych singlach . Zaraz ci na maila wyślę listę . – już chciałam wychodzić- A! I pojutrze masz wywiad z Brianem McFadden, a po pojutrze z The Wanted, ale oczywiście musisz jeszcze napisać parę artykułów. – przymrużył oczy i oparł się wygodnie o fotel
- Oczywiście…- powtórzyłam ciszej
- Mówiłaś coś? – burknął John
- Nic – uśmiechnęłam się serdecznie- Zupełnie nic. – dodałam po czym wyszłam.

W pracy był Sajgon jak zwykle. Pod koniec umówiłam się z Lisą na wspólny obiad na mieście. W jej towarzystwie trochę się wyluzowałam. Wróciłam do „ Sweet Dreams” , dokończyłam artykuł, ale na szczęście o g.22 mogłam położyć się spać. Następnego dnia wstałam o wiele bardziej żywa niżostatnio. Ubrałam się:


, uwaga – ZJADŁAM W DOMU i pojechałam do pracy. Poszłam do Johna oddać jemu wczorajszą pracę.
- O proszę, to znowu ty. – odezwał się na mój widok w drzwiach. Też się cieszę, że cię widzę -,- ..
- Przyniosłam ostatni artykuł. –
- Ah no tak. Połóż, zaraz przejrzę. –
- Chciałabym najpierw zobaczyć swoje ostatnie dwie prace. – przypomniałam mu
- Jakie ? – chciałam już otworzyć usta, żeby się odezwać- Wiem już. O gali i…- szukał na biurku
- I wywiadu z One Direction . – podpowiedziałam mu życzliwie
- No mam już. Więc ..- chwila prawdy – artykuł o gali nie zachwyca, a wywiad nie powala. – spojrzał na mnie z satysfakcją
- Co jest w nich nie tak ? – świdrowałam go wzrokiem
- O gali za krótko, a w wywiadzie brakuje pazura. –
- Pazura ? – powtórzyłam za nim z podniesioną brwią
- No wiesz ..-
- Nie wiem 
- Nie ma żadnych pikantnych szczegółów ani niczego … -
- Ale zaraz zaraz! – przymknęłam na chwilę oczy- Emm.. ja miałam zrobić wywiad o nich jako o zespole. W muzycznej kategorii, a nie życia prywatnego! – powoli zaczęły mi puszczać nerwy
- Myślałem że się domyślisz, w końcu za to ci płacę.- założył ręce
- Widocznie nie jestem taka domyślna. – skwitowałam z ironią
- Zauważyłem – ściął mnie od góry do dołu baaaardzo dokładnie. No facet!- chyba coś ci się pomieszało ! Chrząknęłam.
- Niech będzie, dam to do druku. – wrócił wzrokiem do papierów. Ha! Czyli wcale nie wyszło tak najgorzej !
- Chciałabym tez wiedzieć kiedy kończy się mój „okres próbny” …- jak szaleć to szaleć
- Nie mówiłem tobie? Z końcem miesiąca .- mówił nie patrząc na mnie
- Czyli za 4 dni? – rozpromieniłam się
- Na to wychodzi. A teraz… mam pracę. I ty chyba też. – zerknął na mnie
- Tak – wyszłam z pokoju. Chyba po raz pierwszy wyszłam stamtąd uśmiechnięta

- Co jest? – Lisa przechodziła obok
- Za 4 dni kończy mi się okres próbny. – pisnęłam
- Eeee no to super. A da do druku twoje artykuły ? –
- Powiedział, że tak, choć oczywiście zjechał i mnie i moje prace. –
Lisa machnęła ręką – Walić to. Najważniejsze, że je opublikuje, a to znaczy, że jesteś dobra, a to znaczy –
- Że mogę dostać robotę – dokończyłam za nią z pełnym uśmiechem, machając brwiami
- Będzie trzeba to uczcić .- stwierdziła Lisa
- Ok ok, tylko teraz weźmy się do pracy, bo będziemy świętowały wylot z redakcji jak John nas przyłapie na pogaduszkach . –

***
W domu pochwaliłam się Bobowi i Lucy o końcu próbnego okresu. Trzymali za mnie kciuki i powtarzali, że „będzie dobrze” .
Wieczorem wzięłam się jeszcze za przygotowania do wywiadu z Brianem. Pochłonęło mnie to nieźle. Bob przyszedł do mnie zdziwiony ; - To ty jeszcze pracujesz? –
- Tak jakby. Przygotowuję się do jutrzejszego wywiadu z McFaddenem.- wyjaśniłam
- Ale po kolacji już się za to zabrałaś i nadal nad tym siedzisz? –
- Wszystkiego muszę być pewna i musi być idealnie. –
- Jest dwunasta w nocy. – nie ustępował
- Dobrze, zaraz już się kładę spać. – machnęłam ręką
- Moim zdaniem niepotrzebnie aż tak się starasz. Johnowi i tak wiecznie coś nie pasuje i tylko wykorzystuje ciebie. –
- Myślisz, że o tym nie wiem ? – spojrzałam na Boba- Ale chociaż sama dla siebie muszę się postarać, żeby nie mieć potem wyrzutów sumienia. –
Mężczyzna uśmiechnął się – Nie siedź za długo. Dobranoc.-
- Dobranoc –

Upewniwszy się jeszcze 86 razy czy wszystko mam, położyłam się do snu. Rano jak zwykle te same bieganie po domu co zwykle. Tyle, że ubrałam się bardziej elegancko na przeprowadzenie wywiadu.

W redakcji zaczęłam pisać nowy artykuł, ale już po pół godzinie jechałam do kawiarni „Seven Heaven”, gdzie miałam spotkać się z Brianem McFadden. Zajęłam stolik. Nie czekałam na faceta nawet 5 minut. Elegancki upewniwszy się czy jestem z „On the top” przysiadł się i zaczęliśmy rozmowę. Mężczyzna był bardzo miły i bardzo szczegółowo odpowiadał mi na wszystkie pytania za co byłam mu niezmiernie wdzięczna. Po udanym (!) dwugodzinnym wywiadzie wróciłam do redakcji. Tam John dodał mi jeszcze jeden artykuł do napisania mimo tego, że tłumaczyłam mu, że pierwszy muszę skończyć, a wywiad jeszcze spisać. Nie. „Bo to jest też ważne.” Grrrrr… Nie czekając na żadne wybawienie wzięłam się do roboty. Po skończonych godzinach w pracy zabrałam się do domu, gdzie pracowałam rekordowo do g.4 w nocy. Musiałam jeszcze przecież przygotować informacje na temat The Wanted, z którym następnego dnia czekał mnie wywiad. John dał mi jeszcze wieczorem cynk, że zespół będzie o 8.rano w redakcji – o godzinie zaczęcia mojej pracy…  

Hej czytelniczki ! :) Od razu chcę zaznaczyć, że nie najlepiej mi szło pisanie tego rozdziału, ponieważ musiałam przebrnąć z akcją przez parę dni, żeby w kolejnych rozdziałach już coś `zaczęło się dziać` . Zastanawiałam się nad rozbiciem tego rozdziału na dwa, ale stwierdziłam, że nie będę już was zanudzać i przedłużać tego wszystkiego...A więc czeka wywiad z The Wanted. Ommm już mam wizję jak to będzie, ale ciiii...Nic nie zdradzę. ;P Kolejny next na dniach :) Co myślicie o dodawaniu fotek z ciuszkami? Zostawić czy pozbywamy się tego w następnych rozdziałach ? ;]
bye ;)

 

poniedziałek, 28 stycznia 2013

Zaczynamy imprezę - rozdział 1.

Obudził mnie drastycznie budzik. No tak : 7.30. Głęboki wdech, wzrok na sufit. Rad, dwa, trzy- wstajemy. Wstałam niewyspana, wzięłam ciuchy przygotowane na dzisiaj, po czym poszłam do łazienki się ogarnąć.

Spięłam rude kosmyki w kok, zrobiłam codzienny, delikatny makijaż i teraz mogłam pokazać się światu. Zbiegłam na dół po schodach, robiąc przy tym sporo stuku litami.
- Hej Bob, hej Lucy ! Dzień dobry wszystkim ! – rzuciłam krzątającym się po piekarni i cukierni właścicielom i pracownikom, którzy na nogach byli już jak zwykle od 4.rano.
- Dzień dobry ! – odkrzyknęli
- Vicky jadłaś śniadanie?! – spytał za mną Bob. Odwróciłam się do niego tylko z miną niewiniątka. – Tak  myślałem – przewrócił oczami – Łap ! – rzucił mi w folii świeżo upieczone, ciepłe, pachnące bułeczki.
- Bob, mówiłam tobie, że jesteś niezastąpiony ? –
- Dzisiaj nie. –
- Dzięki wielkie ! … Dobra lecę, bo się spóźnię! –
- Na razie ! –
Wybiegłam ze „ Sweet Dreams `` do małego czerwonego autka. Kupiłam używany ledwo jeżdżący, ale za to jaki śliczny , kobiecy gruchocik. Dzięki niemu miałam szybką drogę do pracy. Odpaliłam swój garbusek po czym włączyłam się do ruchu. Już bez problemów jeździłam lewą stroną choć przestawić się było trudno. Oj baaardzo trudno. Kierownica wiele razy z nerwów była pogryziona ;D .

W czasie, gdy stałam w korkach mogłam podjeść bułeczki, od których zapachu ślinka mi leciała nieźle. Przed redakcją byłam o 7.45- jak zwykle. Zaparkowałam po czym szybciutko wysiadłam i poszłam do budynku. Tam przywitałam się z wszystkimi, których znałam i mijałam, i zajęłam miejsce przy biurku w małym pokoiku z oknem. Włączyłam komputer i wyciągnęłam z torby teczkę z kartkami z tysiącami zapisek. Musiałam dziś dokończyć artykuł o ostatniej gali rozdania nagród. Gotowy tekst miałam zanieść do Johna na 11. Spoko luz- wyrobię się. Wzięłam się za dokańczanie materiału… Po 1,5 godzinie mózg mi już parował. Do pokoju weszła blondynka:
- Hej Vicky! –
- O! Dobrze, że jesteś. Lisa, błagam przeczytaj to, bo ja już zdań nie potrafię składać. – podałam jej zapiski. Po chwili zaczęła, patrząc na kartki:
- Wiesz… -
- Bez sensu? Zero składni? Nie nadaje się? – patrzyłam na nią błagalnie, panikując
- Co? – jej wzrok spoczął na mnie- A nie.- uśmiechnęła się- Nie zaczęłam jeszcze czytać. –
- To o co chodzi ? – zmarszczyłam brwi
- John mnie do ciebie wysłał z nowym zadaniem …-
- Co on znowu wymyślił? – nie podobał mi się jej niepewny ton
- Zespół One Direction ma być nieopodal w studiu nagraniowym i John chce, żebyś zrobiła z nimi wywiad.-
- E no to fajnie! – podniosłam się. Kolejne ciekawe zadanie do roboty - Spoko, chętnie się tym zajmę tylko zrobię jeszcze poprawki w artykule i przygotuję pytania i wiadomości do wywiadu. –
- Tylko, że on kazał tobie jechać tam za kwadrans .-
- KWADRANS ?! –
- Tak… -
- On chyba oszalał ! Przecież miałam mieć czas do 11, żeby przygotować ten artykuł, bo na niego czeka. – byłam wkurzona, ale i jednocześnie załamana. Nie wiedziałam za co się wziąć.- Poza tym nic wcześniej nie wiedziałam o chociażby przymiarkach do takiego wywiadu .-
- Wiem, ale znasz go …- Lisa rozłożyła ręce
- W ogóle nie jestem przygotowana do wywiadu – przygryzłam wargę a przed oczami stanęła istna wizja mojej kompromitacji przed zespołem
- Sorry Victoria, ale ja też dziś jestem zawalona robotą, więc nie dam rady ci pomóc. –
- Nie no Lisa, daj spokój ! ..Dam radę.- sztuczny uśmiech
- To ja tobie nie przeszkadzam . . .Trzymam kciuki. – wyszła z pokoju

Wzięłam głęboki oddech i policzyłam do 10. Nie pomogło.. Jestem kwiatem lotosu…Nie pomogło. Weź się w garść i do roboty dziewczyno, a nie użalasz się nad sobą !- Full of power ;) ! Weszłam na wikipedię, żeby co nieco ogarnąć o One Direction. Widziałam ich teledyski nie raz, ale to nie wystarczyło, żeby przeprowadzić wywiad do gazety. Ogarnęłam tylko jak się nazywają i spisałam na kartkę nagrody jakie w ostatnim czasie zdobyli. Wsadziłam notatki do torby i wrzuciłam do niej dyktafon. Będzie totalna improwizacja, no ale cóż . . . Nie miałam już zbyt wiele czasu, więc popędziłam do auta. Pojechałam pod wskazany adres. Nigdy wcześniej nie byłam w tym studiu, więc nie wiedziałam, gdzie się kierować. Chciałam kogoś spytać, gdzie mogę iść, ale wszyscy biegali i nikt nie miał czasu mi odpowiedzieć. Podeszłam bliżej do tablicy, gdzie rozrysowany był plan ewakuacyjny całego budynku. Okeeeeeej.. pierwsze piętro- bufet. W końcu, gdzie jak gdzie, ale ploteczki m.in o gwiazdach zawsze rozsiewają się w takich miejscach, więc może ktoś łaskawie powie mi, gdzie jest te One Direction?! Już miałam wchodzić do windy, gdy zobaczyłam przy rogu chłopaka piszącego smsa. Wyglądał całkiem podobnie z profilu do Louisa- jednego z zespołu. A huk. Idę do niego.
- Przepraszam . . Louis Tomlinson? – zaczepiłam
- Tak, a o co chodzi?- nie odrywał wzroku od telefonu
- Jestem z redakcji „On the top” i miałam przeprowadzić wywiad z One Direction ..-
- Mhm ..- chłopak tylko pokiwał głową nadal pstrykając w telefonie co doprowadzało mnie powoli do nerwicy
- Chciałabym. Przeprowadzić. Z wami. Wywiad.- powtórzyłam oddzielnie każde słowo baaaardzo powoli
- Co? Jaki wywiad? – wreszcie spojrzał na mnie
Przewróciłam oczami – Do gazety. Dostałam takie zadanie. Zresztą … na pewno zostaliście o tym poinformowani. –
- No tak nie bardzo .. – podniósł brew
Powtórzyłam jego gest – Nikt do was nie dzwonił z „On the top” ? –
- Nieeeee…? –
Szczena mi opadła. Zabiję Johna! Powieszę ! Zakopię ! Odkopię ! AAaaaaggggrrrr!!!!
- Niemożliwe..- broniłam swojego, wiedząc, że jednak to prawda, ale przecież nie miałam po co wracać do redakcji bez wywiadu .
- Sorry – uśmiechnął się i już chciał odchodzić
O nie! Jeszcze z tobą facet nie skończyłam!
- A nie mógłbyś z kolegami odpowiedzieć mi na parę pytań ? – „parę pytań” brzmi delikatniej niż „pełny wywiad”. Chłopak westchnął ciężko. – Proszę. Bardzo mi na tym zależy. – zrobiłam maślane oczka. Louis chwilę na mnie popatrzył:
- Okej, tylko zawołam chłopaków. –

Fuck jeah - będzie wywiad! … Ale i tak wykastruję Johna …
Pierwszy jest :) Pewnie nie tego się spodziewałyście, ale nie chciałam od razu wyjeżdżać z The Wanted, za to chciałam najpierw zobrazować ``uroki pracy`` u Johna :D . W nexcie nie przewiduję dłuzszej akcji z 1D- dziś byli mi tylko potrzebni jako przykład. :) Może nie zlinczujecie mnie za ten rozdział .. ;-@
Do napisania i przeczytania ! - mam jeszcze tydzień ferii, więc na dniach powinien się ukazać ciąg dalszy. ;)
Peace & Love
PS dodaję rozdział a na 4funie- Let me kiss u -1 D xd