niedziela, 29 września 2013

Tak, to jest moja miłość - rozdział 84.

- Victoria ! Po raz dziesiąty ci mówię; kładź się już spać.
- Ale Nathan, nie chce mi się ! – po raz enty poprawiałam poduszkę
- Ale jutro nie będziesz spała do południa, bo o 13 mamy samolot, więc wychodzimy z domu o 10.
- Wiem. Nie musisz mi to ciągle w kółko powtarzać.
- Zdaje się, że muszę, bo od godziny próbuję zasnąć, ale ty mi to uniemożliwiasz.
- Ja ?? – wskazałam na siebie
- Tak ! Wyobraź sobie, że ty ! To ty gnieździsz się od dobrej godziny na tym łóżku i nie możesz sobie miejsca znaleźć. Nie ja.
- Jakby ci się chciało naprawdę spać to byś zasnął.
Nathan położył się na wznak i westchnął. – To będzie doprawdy godne podziwu jeśli my jutro cali i we dwójkę wylecimy z Anglii …
Spojrzałam na niego cwaniacko. – A co, myślisz o pokonaniu morza swoim super wypasionym autem ?
Jak spojrzał na mnie zdenerwowany to parsknęłam śmiechem. Przewrócił się na drugi bok plecami do mnie i burknął ; - Dobranoc.
- Dobranoc. – odpowiedziałam przez śmiech

Położyłam się z powrotem na wznak i próbowałam zasnąć co jednak nie wychodziło mi najlepiej, bo przewalałam się z boku na bok. Sykes oczywiście nie podzielał mojego problemu, bowiem po 5 minutach od rozmowy słyszałam już jego głęboki, spokojny oddech. Tak. Spał jak suseł.
Zdawało mi się, że sen w ogóle do mnie tamtej nocy nie przyjdzie. Spojrzałam na zegarek. Ostro. Kładłam się z Nathanem ok.22, a już była 2.45. Wkurzona brakiem snu ostentacyjnie położyłam się na brzuch …

- Vicky wstawaj. – usłyszałam nad głową, ale udawałam, że nie słyszę – Vicky
- No nieee … - mruknęłam i otworzyłam jedno oko – Sykes, czego chcesz ode mnie ? – wymamrotałam
- Jest 8.40.
- No i ?
- Musisz wstawać.
- Ale człowieku ja niedawno zasnęłam ! – powiedziałam przez ziew i podniosłam głowę, by przełożyć ją na drugą stronę, ale Nathan szybkim ruchem zabrał mi poduszkę. Spojrzałam na pozostałe prześcieradło, które leżało pod nią i bardzo niezadowolona spytałam; – Co to było ?
Roześmiał się. – Wstawaj.
- Ale mi się nie chce jeszcze ! Chcę spać !
- Mówiłem ci wczoraj, żebyś się uspokoiła i spróbowała się położyć normalnie to nie ! Musiałaś swoje godowe harce z poduszką urządzać.
- No wiesz ! – prychnęłam i nie chcąc więcej słuchać jego tekstów wstałam i poprawiając jego przydługi t-shirt, w którym spałam minęłam go, wystawiając język mu przed nosem za co dostałam jeszcze poduszką po tyłku – Ale dostaniesz ! – syknęłam tylko, nie odwracając się
- To na rozpęd. – usłyszałam przez śmiech

Stojąc do niego tyłem pokazałam mu środkowy palec i weszłam do łazienki. Zakręciłam się w niej (dosłownie) i ogarnęłam, że nie wzięłam ze sobą żadnych ciuchów. Otworzyłam wkurzona drzwi z hukiem i wróciłam do pokoju, w którym Nathan ścielił łóżko. Widząc mnie z powrotem wybuchnął śmiechem.

- Patrzę, że niewyspana Vicky dysponuje refleksem szachisty.
Udałam, że nie słyszałam i podeszłam do walizki. Wyciągnęłam z niej ubrania, które leżały na wierzchu. Zamknęłam pokrywę nogą i zawróciłam się do wyjścia.

- Wszystko wzięłaś ? Żebyś zaraz znowu z pędem nie wróciła po coś, bo i do 10 się nie wyrobimy. – Sykes śmiał się w najlepsze
Uniosłam głowę wyżej i ze stosikiem ciuchów w rękach wyszłam z pokoju, rzucając; - Gnojek. – co jeszcze bardziej doprowadziło mojego chłopaka do głośniejszego śmiechu
W łazience jak na złość ochlapałam się zimną wodą i rozmazałam, malując się eyelinerem. W końcu po stoczonej batalii z rzeczami martwymi wyszłam z łazienki i zeszłam na dół, gdzie już wszyscy siedzieli w salonie z walizkami.

 

- OOoooo jest nasza śpiąca królewna.
- George ! Jeszcze słowo !
- No co ty ? Nie w humorze jesteś ?
- Zgadnij.
- Gdybyś gramolił się tyle w łóżku co ona to też byłbyś niewyspany.

Usłyszawszy to momentalnie zawróciłam się do Sykesa, otwierając już usta, by coś mu powiedzieć niekoniecznie miłego, ale wyprzedził mnie i słodko uśmiechnięty spytał ; - Kochanie, ile spałaś ?
Zmrużyłam oczy. – Ty chyba naprawdę chcesz aby ten sylwester był dla ciebie niezapomniany … - rzuciłam i już miałam odejść, gdy on szybkim ruchem złapał mnie od tyłu za brzuch i przyciągnął do siebie, śmiejąc się
- Bo będzie. – szepnął mi do ucha
- Mhm ... – uśmiechnęłam się mimowolnie, podkręcona tembrem jego głosu. Zaraz jednak oprzytomniałam i dodałam – Ale chyba nie mamy tego samego na myśli. – wyswobodziłam się z jego uścisku – Więc lepiej mnie nie drażnij.

Weszłam do kuchni i zaparzyłam sobie herbaty. Akurat Tom wyrzucał skórkę od banana do śmieci.
- Tom – zaczęłam
- Co tam ? – stanął przy mnie
- Bo … - zaczęłam kreślić wzorki na kubku – daj mi wagę, co ?
Od razu spoważniał. - Nie ma mowy.
- Ale Tom proszę cię. Tylko na minutkę !
- Nie ma mowy Vicky.
- Powtarzasz się.
- To nie proś mnie o to więcej.
- Ale ja chcę tylko tak zobaczyć … Dawno się nie ważyłam … - przygryzłam wargę
- I bardzo dobrze !
Westchnęłam niepocieszona. – Chcę tylko tak kontrolnie.
- Kontrolnie to ty do lekarza idziesz za parę dni, pamiętasz ? – spojrzał na mnie uważnie
- Pamiętam. – przewróciłam oczami – Ale
- Koniec dyskusji. – powiedział stanowczo i wyszedł z kuchni. Zawrócił się za wyjściem i spytał z uśmiechem; - Idziesz czy zostajesz tu sama ?
- Idę. – mruknęłam

I nie udało mi się wyżydzić wagi od Pakera, który gdzieś schował magiczne urządzenie przede mną. Chciałam sprawdzić ile ważę, bo zaczęłam źle czuć się z tym, że wracałam do normalnego jedzenia i przestrzegania tych wszystkich posiłków. Oczywiście nie mogłam tego nikomu powiedzieć, bo znowu każdy zacząłby patrzeć mi na ręce i pilnować czy jadłam, a do tego za nic nie chciałam dopuścić.
Zaczęłam przypominać sobie co ostatnio jadłam kalorycznego i ile mogło mi przez to dojść do wagi. Ogólnie czułam się o wiele grubsza i cięższa. Ile ja mogłam przybrać …

- Vicky ! – podskoczyłam na wypowiedziane moje imię i szukałam błędnym wzrokiem kto mógł je wywołać. Skojarzyłam ostatni ton głosu i spojrzałam na Nathana.
- Mm ?
- Halo. Jesteś obecna ? Mówimy do ciebie od dobrych dwóch minut.
- Tak ? – ściągnęłam brwi – Zamyśliłam się.
- Ciekawe nad czym … - westchnął Tom. Spojrzałam na niego. Miał dziwny wzrok. Trochę srogi, ale i taki … jakby czegoś się bał
- Vicky – powtórzył Nathan. Wróciłam do niego wzrokiem. – Jesteś gotowa ? Masz wszystko z sobą ?
- Tak. Chyba tak.
- To zastanów się jeszcze, bo nie wrócimy specjalnie po twoją kosmetyczkę.
- Max, zamknij japę ! – żachnęłam się do rechotającego Łysego
- Zjadłaś śniadanie ? – spytał mnie czule Sykes

Patrzyłam w jego szmaragdowe oczy i już chciałam powiedzieć, że tak, ale w ostatniej chwili usłyszałam upominające chrząknięcie Toma. Wyszło mu to o dziwo naturalnie, ale i tak zrozumiałam aluzję. Opuściłam wzrok.

- Nie. Jeszcze nie.
- Chodź, zrobimy razem tosty, co ? – Parker od razu wstał uśmiechnięty i zachęcającym gestem zapraszał do kuchni
Uśmiechnęłam się blado do swojego chłopaka. – Zaraz wracam. – wstałam z sofy
- Ty mi nie chcesz powiedzieć, że znowu wróciłaś do tego świństwa, prawda ? – spytał głośnym szeptem Tom, gdy obydwoje znaleźliśmy się w kuchni
Ścięłam go wzrokiem. – Wyluzuj. To, że chciałam od ciebie wagę, żeby zobaczyć ile ważę to jeszcze nie powód do świrowania. – powiedziałam niby to z przekonaniem, ale szybko go minęłam, by podejść do kredensu
- Vicky nie podoba mi się to.
- Oj, daj spokój Tom ! Ostatnią rzeczą na którą mam dzisiaj ochotę to gadki umoralniające, wiesz ?
- Po prostu martwię się.
- Niepotrzebnie ! – niemalże krzyknęłam, odwracając się do niego przodem. Patrzył tylko na mnie tymi ciemnymi oczami, nie rozumiejąc mojego uniesienia. Szczerze to ja również jego nie zrozumiałam. Zrobiło mi się głupio. – Przepraszam. – powiedziałam ciszej – Nie było tematu. – dokończyłam i zawróciłam się do tostera
- I tak będę cię obserwował.
Odwróciłam się raptownie i nie wytrzymałam, i krzyknęłam; - Możesz przestać ?!
- Co tu się dzieje ? – do kuchni wszedł Nathan ze ściągniętymi brwiami
„Jeszcze tego tu brakowało” pomyślałam.
- O nic nie chodzi Młody. – Parker uśmiechnął się – Po prostu rozdrażniłem słońce, mówiąc, że musi wziąć wygodne buty na harce z tobą na parkiecie. – wymyślił na poczekaniu
- I tak się zezłościłaś ? – Nathan spojrzał na mnie
- Już się spakowała i nie chce się przepakowywać. – dorzucił Parker, a ja tylko kiwnęłam potwierdzająco głową
- Oj Vicky … - mój chłopak zaśmiał się i podszedł do mnie. Przytulił mnie. Przyłożyłam twarz do jego ramienia i spojrzałam na Toma, który nie spuszczał ze mnie tego dziwnego wzroku. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie. W końcu byłam mu wdzięczna za to, że nie ciągnął gadki przy Sykesie, bo życia już bym potem nie miała …

~~
- Vicky wstawaj. – poczułam delikatne szturchnięcia – Jesteśmy w Berlinie. - otworzyłam oczy. Obok mnie siedział uśmiechnięty Nathan. – Jak się spało na moim ramieniu ?
Uśmiechnęłam się. – O wiele przyjemniej niż na poduszce. – przeciągnęłam się – Przespałam cały lot ?
- Nic dziwnego po nocnych harcach. – szeroki smile i ruch brwiami
Rozwaliło mnie to. – Taaaaak. Patrz, bo ktoś by w to jeszcze uwierzył. – roześmiałam się

Kilkanaście minut później wysiadaliśmy już z samolotu i szybko przetransportowaliśmy się podstawionymi samochodami do hotelu, w którym mieliśmy rezerwację. Staliśmy w kolejce do recepcji, ale w końcu doczekaliśmy się i Nathan wziął kartę do pokoju, jednocześnie dziękując recepcjonistce i łapiąc mnie za rękę, by po chwili pociągnąć za sobą.

- Hola, hola. Przecież idę za tobą. – zauważyłam
- Znając ciebie i twoją orientację w terenie, a raczej jej brak – zaznaczył doraźnie – to wolę cię mieć teraz cały czas przy sobie.
- No chyba nie myślisz, że zgubiłabym się w hotelu ! – prychnęłam
- Właź do windy lepiej.
- Ale … - mina mi zrzędła
Ściągnął brwi. - Co jest ?
- Na którym piętrze mamy pokój ?
- 5.
Przełknęłam ślinę. – Dla zdrowotności to ja kochanie pójdę schodami … - zawróciłam się
- Żartujesz chyba sobie ! – poczułam jak chwycił mnie za nadgarstek i zawrócił do siebie – Jedziemy windą. Nie będziesz z tą walizką łaziła po schodach.
Westchnęłam. – To weź moja walizkę do windy i spotkamy się na miejscu. – oddałam mu swój bagaż
- Victoria nie rób cyrków !
- …
- Victoria o co ci chodzi ? Bo znowu za tobą nie nadążam .
- Nath, proszę cię, nie denerwuj się. – złapałam się za czoło, krępując się wyznać prawdy. Stwierdziłam, że muszę postawić na szczerość. Przygryzłam wargę. – Mam klaustrofobię. – powiedziałam cicho
Sykes przewrócił oczami. – Daj spokój. Zajmę się tobą w windzie i nie będzie żadnej klaustrofobii. – nie zdążyłam nawet niczego powiedzieć, a pociągnął mnie za sobą do akurat otwartej windy i nim ogarnęłam, by z niej wyskoczyć-drzwi się zamknęły.

Przełknęłam nerwowo ślinę, złapałam się za poręcze i zaczęłam głęboko oddychać. Winda ruszyła.
- Vicky, wszystko dobrze ? – spytał Nathan, ale ciasne pomieszczenie przygniatało mnie i zaczęłam coraz gwałtowniej oddychać. Widząc moją reakcję stwierdził; - To nie był jednak dobry pomysł. Ale Vicky oddychaj. Nie panikuj. – uspokajał mnie – W ogóle mam inny pomysł na uspokojenie ciebie. – uśmiechnął się szeroko, przyciągnął mnie do siebie i pocałował tak czule i z taką namiętnością, że puściłam poręcze i niemalże odpłynęłam poprzez przyjemne uczucie. Założyłam ręce na jego szyję i zaczęłam zachłannie oddawać pocałunki, zapominając o tym, że znajdowałam się w ciasnym pomieszczeniu.

- No nie wierzę. – usłyszeliśmy po chwili Toma. Oderwaliśmy się od siebie z Nathanem. Okazało się, że winda już się otworzyła, a wszyscy nasi znajomi stali rozstawieni przy swoich pokojach na korytarzu i zaglądali na nas z ubawem.
- Nonono Nath gratuluję romantyzmu. – parsknął Siva
- Tobie by to też mogło się przydać ! – pacnęła go po ramieniu Nareesha
- Właśnie Tom … - Kelsey spojrzała znacząco na swojego partnera
- Jaaaaaay … ? - roześmiał się Max do kolegi, gdyż tylko oni byli we dwójkę solo
- Maxiu, wiem co masz na myśli. – Loczek pomachał zabawnie brwiami i wszyscy w tym momencie parsknęliśmy śmiechem
- Dobra, fajnie było, ale widzimy się za 20 minut na dole, bo jedziemy już na stylizację. – przypomniał Nathan i skierowaliśmy się do pokoi

Weszłam do hotelowego roomu i dech mi zaparło w piersiach.
- O jaaaaa … - wypsnęło mi się, rozglądając po pokoju
- Co tam ? – obok stanął Nathan – Bywało lepiej, ale jest nieźle.
- Słucham ?! – popatrzyłam na niego wielkimi oczami – Ty to cudo nazywasz byle czym ? Przecież w życiu nie byłam w bardziej wypasionym miejscu ! – podeszłam bliżej i rzuciłam się na wielkie łóżko. Było tak bardzo mięciutkie.
- Ooooo widzę, że bierzemy się za konkrety. – Nathan zostawił walizkę i zbliżał się do mnie, ściągając po drodze buty i bluzę – To co kotku … - był już nade mną i podpierał się po obu stronach mojej głowy na przedramieniach – przetestujemy najpierw łóżko ? – nachylił się, by przejechać po mojej szyi nosem, co doprowadziło, że miałam przyjemny dreszcz na całym ciele – Czy wannę ?
- A nie wiem, nie wiem … - zaczęłam się z nim droczyć, wpatrując się w jego szmaragdowe oczy – Może jedno i drugie ?
- Panno Minc, o tak o ? – uśmiechnął się zadziornie i delikatnie ugryzł mnie w dolną wargę
- A czemu nie ? – przyciągnęłam go do siebie i teraz ja przejęłam inicjatywę, wpijając mu się w usta
Dosłownie sekundę później drzwi otworzyły się z hukiem i usłyszeliśmy;
- WY ZNOWU ?!
Odepchnęłam od siebie Nathana i spojrzeliśmy na „gościa”. – Max ! – krzyknęłam
- Puka się George do cholery jasnej ! – Nathan nie pozostał dłużny
- Vicky ja wiem, że Sykes na ciebie jakoś tam działa i trudno tobie się jemu oprzeć, ale Młody na miłość boską, poskrom ten swój popęd, bo dziewczyna z rodzeniem dzieci nie nadąży ! – zarechotał Łysy
- Od tego są pewnego rodzaju środki an –Nathan zamknął mi swoją dłonią usta i powiedział;
- Max, nie przejmuj się. Może w końcu przyprowadzisz tej nocy do hotelu jakiegoś głośnego gościa i w końcu sam –teraz ja zamknęłam dla Sykesa usta swoją ręką
- Żebyście widzieli jak wyglądacie teraz. – parsknął Max

Rzeczywiście, może i wyglądaliśmy jakoś dziwnie; Nathan zasłonił mi dłonią moje usta, a ja swoją jego. Gdy ogarnęliśmy naszą pozycję, zabraliśmy ręce z ust partnera.
- Czego chciałeś ? – spytał Nathan
- Zmiana planów. Za 10 minut na dole. Nie za 20. Udało się wcisnąć i będziemy mieli próbę przed galą. – Łysy już zawracał do wyjścia, gdy jeszcze odezwał się. – Ale spokojnie ! W 10 minut też zdążycie. – i zarżał, zamykając za sobą drzwi
Spojrzeliśmy na siebie z Sykesem.
- Widziałaś go ? … Bezczelny się zrobił.
Roześmiałam się. – Troskliwy kumpel po prostu. – wstałam z łóżka
- Raczej zazdrosny kumpel ... Ej ! Wracaj tu ! – krzyknął i pogonił za mną na drugi koniec pokoju

~~

- Nareesha. Stresuję się. – odezwałam się w końcu, siedząc z zamkniętymi oczami w pokoju, gdzie odbywało się malowanie mnie, dziewczyny Sivy i Kelsey
- Kochanie, nie ma czego. – poczułam jak mulatka złapała mnie dla otuchy za rękę
- Czuję się tak bardzo dziwnie … Profesjonalny makijaż i fryzura, zaraz ubiorę się w sukienkę, nałożę kolię i szpilki …
- I taka piękna pokażesz się Nathanowi. – dokończyła Kelsey
- Który na pewno zaniemówi jak ciebie zobaczy.
- A tam zaniemówi. – prychnęła Kels – Ja bym wolała, żeby dla Toma coś w spodniach urosło, a nie, żeby się zamknął.
Razem z makijażystkami i Nareeshą parsknęłyśmy.
- Kelsey ty zbreźniku ! – powiedziałam przez śmiech
- No nie oszukujmy się ! Przecież każdej z nas o to chodzi. –obruszyła się blondynka – Można jeszcze tutaj więcej psiknąć mi lakierem ? – poprosiła fryzjerkę
- Kiedy będę mogła otworzyć oczy ? – spytałam w końcu
- Już za chwilkę. Ostatnia kępka rzęs i będziesz gotowa. – mówiła makijażystka
- A fryzura skończona. – dopowiedziała fryzjerka
- I na czym w końcu stanęło ? – uśmiechnęłam się
- Na pięknym dobieranym francuzie, który będzie ci spływał z boku, na piersi. – wytłumaczyła Nareesha
- Oooołł brzmi ciekawie.
- Bo jest. – pisnęła Kelsey
- A co wy macie ? – spytałam nadal z zamkniętymi oczami
- Ja postawiłam na gładki kok, a Kelsey na uniesienie i karbowanie.
- Oooooochhh już tak chcę was zobaczyć wyszykowane ! – pisnęłam – Mogę już otworzyć te oczy ? – roześmiałam się
- Tak, właśnie miałam już ci mówić. Gotowe. – powiedziała zadowolonym tonem makijażystka

Otworzyłam oczy i … nie poznałam własnego odbicia ! Patrzyłam naprzeciwko w lustro i nie mogłam się słowem odezwać. Miałam ciemny makijaż, który podkreślał kolor mojej tęczówki. Cera była nieskazitelna, a kości policzkowe uwydatnione. Byłam kompletnie inną dziewczyną. Czułam się jak prawdziwa gwiazda.

- Vicky żyjesz ? – roześmiała się Kelsey
- O rany ! – wykrztusiłam z siebie, ale w końcu przeniosłam szczęśliwy wzrok na dziewczyny – Chcę jak najszybciej pokazać się Nathanowi ! – pisnęłam, a wszystkie roześmiały się z mojej radochy

10 minut później. Miałam na sobie już sukienkę, przerzuciłam warkocz tak jak stylistka kazała na przód; na lewą pierś, nałożyłam szpilki, bransoletę i kolczyki, a Nareesha zapięła mi kolię.

- Victoria ! – zawołała Kelsey, widząc mnie w pełnej okazałości – Uwierz mi, ze gdybym była facetem to jak nic zaciągnęłabym cię teraz do jakiejś toalety i w pełni świadoma wykorzystała !
- Kelsey !
- Wyglądasz tak cholernie seksownie … - rozmarzyła się
Nareesha uśmiechnęła się szeroko. – Cudo !
- A ten dekolt ! – zawołała Kelsey i zawróciła mnie do siebie tyłem
 

- Jak nic dzieci dzisiaj będą !
- Kelsey ! – roześmiałam się – Dość chwalenia mojego ! – zarządziłam – Wy wyglądacie zjawiskowo ! – patrzyłam na obydwie – Jesteście takie śliczne ! – rozczuliłam się
- Dobra dobra. I tak z nas trzech to ty dzisiaj szalejesz. – machnęła ręką Nar – To będzie twój wieczór.
- Zdecydowanie ! – dopowiedziała Kelsey
Mina mi zrzędła. – Właśnie tego się boję … - usiadłam na fotel
- Ej, co jest ? – mulatka z blondynką momentalnie były przy mnie
- Pamiętacie te wszystkie artykuły o mnie i Nathanie ? Boję się tych wszystkich dziennikarzy i ich pytań. Poza tym nie będę mogła się nawet obronić ani odpowiedzieć im niczego wrednego, bo zepsuję reputację Nathanowi i całemu zespołowi.
- I przyznaj, że to cię najbardziej boli ! – roześmiała się Kelsey – Że nie będziesz mogła się odgryźć.
- Mam nadzieję, że nie będę musiała …
- Vicky spokojnie … - Nareesha pogładziła mnie po ramieniu – Nie musisz nic mówić, nawet odpowiadać jeśli nie zechcesz. Wszystko załatwi Nathan. Zaufaj mu.
- Ufam mu. – uśmiechnęłam się blado
- Zatem wszystko będzie dobrze.
- Dzięki dziewczyny … - wzięłam je za ręce – Zresztą Kelsey ty też będziesz dziś łakomym kąskiem dla mediów. W końcu ciebie oficjalnie z Tomem nie widzieli.
- Mam na nich zdrowo wylane. – machnęła ręką blondynka

Zaraz po tym do charakteryzatorni wszedł Kevin- główny ochroniarz chłopaków. Widząc nas trzy uśmiechnął się szeroko.

- Oooooooo panieee – przeciągnął, nie odrywając od nas wzroku – wyglądacie przecudownie !
- Zapewne jak nasi panowie w garniturach.
- Oj Nareesho, nie ma porównania ! Chłopaki oczywiście mieli wąty co do nałożenia oficjalnego ubioru, ale w końcu nałożyli na siebie eleganckie ciuszki, ale i tak to im nie pomogło i wyglądają paskudnie. Jak zawsze. – zaśmiał się ochroniarz – Ale wy to co innego … - rozmarzony ton – Chętnie bym zostawił was tylko dla siebie i dłużej z wami posiedział, ale niestety czas tyka i musicie wyjść na korytarz, gdzie chłopaki już na was czekają.

W tym momencie poczułam jak moje serce zaczęło nie bić, a walić. Za chwilę, za parę sekund miałam wyjść na trzęsących się nogach i zobaczyć Nathana, który już w mojej wyobraźni w garniturze wyglądał bardzo pożądanie …
- Czy tylko ja zaczynam teraz panikować ? – spytała cicho Kelsey
- Siedzę w tym z tobą. – powiedziałam ciszej
- Oj dziewczyny – roześmiała się jak zwykle opanowana Nareesha – Idziemy ! – zarządziła i wzięła nas za ręce, ciągnąc do wyjścia

Po drodze zgarnęłam z blatu kopertówkę i głęboko oddychając, niepewnym krokiem wyszłyśmy we trzy na korytarz, gdzie chłopaki, ubrani na czarno stali przy ścianie i już na nas czekali. Pierwszego zobaczyłam Maxa, który spotykając się ze mną wzrokiem wyszczerzył się momentalnie i pomachał brwiami;
- Vicky kusisz. Ojjjj kusisz.

Uśmiechnęłam się szeroko z jego reakcji, ale bardziej chciałam zobaczyć zachowanie mojego chłopaka, więc szybko przerzuciłam wzrok na drugą stronę korytarza, gdzie oparty o ścianę stał Sykes. Dzieliły nas trzy kroki. Nasz wzrok się spotkał. On momentalnie wyprostował się i wyciągnął ręce z kieszeni. Patrzył na mnie dużymi oczami i wcale nie jakoś delikatnie tylko wręcz wulgarnie ściął mnie od góry do dołu. Mi serce szybciej zaczęło bić ponownie, widząc go eleganckiego w garniturze z lekko uniesionymi włosami i delikatnym irokezem po bokach.
„Mężczyzna marzeń.” – pomyślałam od razu.

- Victoria – odezwał się cicho, patrząc na mnie od góry do dołu i z powrotem – Jesteś śliczna. – uśmiechał się coraz szerzej aż w końcu podszedł do mnie i pocałował namiętnie. Poczułam jego chłodną dłoń na moich gołych plecach. Odsunął twarz od mojej. – Tylko mi nie mów, że masz całe plecy odkryte. – uśmiechnął się łobuzersko
Wysłałam niewinny uśmiech i wzruszyłam ramionami po czym zawróciłam się do niego tyłem, prezentując nagie plecy. Po chwili zawróciłam się do niego z powrotem przodem.

- O Boże i ja muszę iść teraz na tą galę i czekać na tą godzinę kiedy wrócimy do hotelu ? – jęknął, a ja zachichotałam
- Przynajmniej masz na co czekać. – pocałowałam go
- Jesteś zjawiskowa. – patrzył mi w oczy
- Jesteś mega ciachem. – puściłam mu oko
- Mówisz ? – wyprostował się dumnie, poprawiając krawat, a ja parsknęłam
- Mówię.
- Dziewczyny, jesteście boskie ! – krzyknął Jay na cały korytarz, nie wytrzymując
- Dzięki. – roześmiałyśmy się
- To co, możemy iść ? Wszyscy są ? Zatem w drogę. – zarządził Kevin

Nathan splótł palce z moimi i zaczęliśmy iść.
- I kolia pięknie się prezentuje. – powiedział cicho
- I tak wiedziałam, że ją nałożę jak zobaczyłam, że mi ją przemyciłeś. – przyznałam się
- Osz ty wredoto !- ścisnął moje palce – Denerwujesz się tą galą ?
- Troszkę. – podejrzliwy wzrok chłopaka – Bardzo. – kolejne przyznanie się
- Spokojnie. Poradzimy sobie. – wyswobodził swoją dłoń z mojej i przyciągnął mnie do siebie, obejmując w talii
- Przygotujcie się. Zaraz wychodzimy na ściankę. – poinformował nas Kevin przed zakrętem
- Pamiętaj tylko, żeby oddychać. – powiedział cicho Nathan, a ja grzecznie pokiwałam głową

Za zakrętem rozprzestrzeniał się już tłum ludzi, błyski aparatów, flesze, czerwony dywan, owa słynna ścianka, przed którą stały gwiazdy, aż wreszcie wielkie grono dziennikarzy i fotoreporterów.
- Wchodzicie na ściankę za dwie minuty. Będziemy z chłopakami po obydwu stronach was pilnować. – poinformował Kevin i rozdzielił pilnujących nas „goryli” na dwie ekipy
- Strasznie drżysz. – stwierdził Nathan, nie zdejmując z mojej talii dłoni
- Bo denerwuję się … W ogóle gdzie mam patrzeć jak będziemy stali na przy tej ściance ? Jest tylu dziennikarzy, że nie wiem gdzie patrzeć.
- Spokojnie. Zaczynamy od lewej strony i powoli przejeżdżamy wzrokiem do prawej. A potem to już gdzie kto chce … Vicky wszystko będzie dobrze. Teraz tylko najgorsze, a potem na gali już będzie ok. – zbliżył twarz do mojej i spojrzał hipnotyzującym wzrokiem w moje oczy – A po gali będzie wspaniale.

Uśmiechnęłam się delikatnie, przyjmując do wiadomości jego uspokajanie i wzięłam głęboki oddech, bowiem Kevin ogłosił, że wchodzimy na „pole minowe”.
Czy ja wcześniej wychodziłam z charakteryzatorni na trzęsących się nogach ? W takim razie wtedy miałam stabilne kroki w porównaniu do tego wyjścia do ścianki ! Każdy krok wydawał mi się moim ostatnim na tych wysokich szpilkach. Na szczęście Nathan stabilnie trzymał mnie w talii, więc utrzymywałam się tylko dzięki jego pomocy.

Stanęliśmy w ósemkę przed ścianką i z pełnym uśmiechem patrzyliśmy w obiektywy. Początkowo czułam się bardzo nieswojo, ale wraz z kolejnymi sekundami jak już tam stałam-nerwy odchodziły i byłam coraz bardziej wyluzowana, a co za tym idzie-naturalna. Po minucie rozdzieliliśmy się na grupki i przyszedł czas na zdjęcia Nathana z „nową dziewczyną”. Miałam wrażenie, ze wszyscy fotoreporterzy, nawet z najmniejszego kącika sali zbiegli się w tym momencie i zaczęli oślepiać ilością robionych zdjęć i fleszami.
Nathan trzymał mnie w talii nadal aż w końcu w trakcie zdjęć przekręcił głowę w moją stronę i mruknął mi do ucha;

- Oddychaj. Zaraz uciekamy.
Uśmiechnęłam się wtedy jeszcze szerzej z poczucia ulgi. Spojrzałam na niego i porozumieliśmy się wzrokiem, że te „zaraz” musi nastąpić JUŻ. Chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą ze ścianki, zostawiając jeszcze pozujących chłopaków.

- Trzymasz się ?
- Tak. Jest dobrze. Nie musisz się mną przejmować. – uśmiechnęłam się
- Przepraszam, Nathan czy możesz nam odpowiedzieć na parę pytań ? – grupa dziennikarzy krzyczała do Sykesa zza dzielącej nas barierki
Brunet spojrzał na mnie. – Jesteś gotowa na małe uchylenie tajemnicy o tobie ?
- Powiedz im tylko to co musisz.
Uśmiechnął się. – Jasne.

Podeszliśmy do dziennikarzy, a oni zaczęli zadawać nam mnóstwo pytań. Odnośnie naszego pierwszego spotkania po niemalże sprawy łóżkowe. Nathan; jak przystało na prawdziwego faceta przejął sprawę w swoje ręce i zabrał głos uśmiechnięty od ucha do ucha;

- Tak, to jest moja miłość. Victoria jest Polką i jesteśmy razem od jakiegoś czasu. Kocham ją i nigdy nie byłem bardziej szczęśliwy niż teraz. Poznaliśmy się w dość nietypowych okolicznościach, ale jestem losowi bardzo wdzięczny za tamto spotkanie. – spojrzał mi w oczy – Tak. Jestem szczęściarzem. – powiedział, a ja poczułam ciepło, które wlewało się hektolitrami do mojego serca
- Victorio, może zechcesz coś dopowiedzieć ? – pytali mnie dziennikarze
Uśmiechnęłam się do nich przyjaźnie choć miałam ochotę im powiedzieć; „Pocałujcie się w dupę”. Wzięłam głęboki oddech dla odwagi i powiedziałam tylko;
- Mam nadzieję, że w końcu zostanę Wiktorią – podkreśliłam polską wymowę – a nie „produktem reklamowym nowej płyty chłopaków”.
Poczułam jak Sykes wyprostował się dumnie, więc chyba nie przegięłam …
- Nathanie, w takim razie czy uczysz się polskiego ? Ojczystego języka swojej dziewczyny ? – dziennikarze
- Owszem. Umiem już parę zdań, ale zostawię swój talent poligloty dla Victorii i najbliższych. – roześmiał się
- Wbrew pozorom idzie mu świetnie. – posłałam szeroki uśmiech
- Victorio, zaprzyjaźniłaś się z pozostałymi chłopakami z zespołu ?
- No jasne ! Są wspaniałymi kumplami i zawsze możemy na siebie liczyć. – odpowiedziałam – Pomijając momenty wspólnych wygłupów, których jest bardzo dużo. – roześmiałam się
Znowu zaczęły się kolejne pytania, ale Nathan przerwał im, mówiąc; - Przepraszam, ale nie możemy być spóźnieni na gali. – po czym odeszliśmy od nich
- O raaaany … - odetchnęłam, gdy byliśmy już z daleka
- Nie było tak źle. – objął mnie ramieniem i pocałował we włosy
- Szczerze to myślałam, ze będzie gorzej. – uśmiechnęłam się – Chyba niczego nie palnęłam głupiego, co ?
- Wręcz przeciwnie. Było idealnie.
- Uff nie będziesz miał przypału. – roześmiałam się

Doszliśmy do naszej ósemkowej grupy i razem weszliśmy na salę, na której miała odbyć się gala. Po drodze chłopaki porozmawiali z napotkanymi gwiazdami, z którymi się znali. Oczywiście nie obyło się bez towarzystwa One Direction, które zauważyłam nieopodal. Na szczęście nie przecięli nam drogi i spokojnie zajęliśmy swoje miejsca na sali.
Cała gala przebiegła jak trzeba. Bez żadnych wypadków. The Wanted wyszło na scenę przeczytać wyniki w jednej kategorii, pożartowali jeszcze przed otworzeniem koperty, a po ogłoszeniu wyniku dali czaderski występ, śpiewając „I found you”. Byłam zachwycona ich wokalami, a w szczególności oczywiście Nathanowskimi solowymi kwestiami.

Gala skończyła się kilka minut przed czasem i już wszyscy zaczęli wstawać ze swoich miejsc.
- Nath, muszę do łazienki. – szepnęłam
- Chodź. – wziął mnie za rękę i wyprowadził z sali na jakiś korytarz – Tam masz damską. Ja też muszę skorzystać. – uśmiechnął się i wszedł do męskiej kabiny

Kilka minut później wyszłam z toalety, ale Nathana jeszcze nie było na korytarzu. Czekałam na niego. Zrobiłam parę kroków i na moje nieszczęście zza zakrętu wyszedł nie kto inny jak;

- Nonono proszę ! Kogo ja tu widzę ! – uśmiechnął się złośliwie
- Ommm Harry Styles. Jak zwykle uroczy i szarmancki. – ścięłam go od góry do dołu z jadem w oczach
Nie przystał tylko idąc dalej nachylił się do mnie i mruknął; - Jak latarnia ?
Zaśmiałam się zażenowana i odpowiedziałam; - Wzywa cię do pracy.
- Jakiś problem ? – koło mnie stanął Nathan
- Nie, skąd. – powiedział Harry - Tak tylko rozmawiałem z twoją … dziewczyną.
- Właściwie to on już sobie szedł. – odezwałam się – Bał się, że wbiję mu szpilę niechcący tam gdzie nie trzeba. Chociaż by było trudno na cokolwiek trafić. – zmrużyłam oczy i na nic więcej nie czekając pociągnęłam za sobą Nathana i wyszliśmy za zakręt
- Victoria luz ! – ścisnął mnie za rękę Sykes
- Chodź do tego hotelu. Nie chcę tu być … - poprosiłam
- Nie idziemy na bankiet i after party ?
- A chcesz ?
- To ja ciebie pytam.
- Ale ja nie chcę ci psuć wieczoru.
- Victoria ! Chcesz wrócić do tego hotelu czy nie ?
- … no chcę … - powiedziałam cicho
Nathan uśmiechnął się. – To łapiemy Kevina i wracamy do pokoju.

~~

Stałam przy otwartym balkonie. Miałam na sobie jeszcze sukienkę choć szpilek się pozbyłam i stałam boso. Widok z naszego hotelowego pokoju był niesamowity. Mimo mroźnego, sylwestrowego powietrza nie przeszkadzał mi ten chłód. Musiałam odreagować stresy z ostatnich godzin i wykorzystując okazję, że Nathan brał prysznic w tym momencie w łazience, zapaliłam papierosa. Nie chciałam kryć się z tym przed chłopakiem, ale wolałam to zrobić kiedy nie widział.

Zamyśliłam się i podziwiając piękny widok oświetlonego Berlina, zaciągnęłam się po raz kolejny.
- Victoria wiesz, że tego nie pochwalam ? – naprzeciwko mnie znalazł się Nathan – Tym bardziej, że za kilka dni idziesz do kontroli do lekarza.

Powoli, rozkoszując się, wypuszczałam dymek prosto w twarz chłopakowi. Nie odezwał się tylko
zabrał z moich palców papierosa i przyłożył go sobie do ust raz się zaciągając, a niedopałek przycisnął do popielniczki i wyrzucił przez okno. Zawrócił twarz z powrotem do mnie i przysunął mnie do siebie, przyciągając za nagie plecy. Teraz on powoli wypuszczał, przytrzymany w płucach dymek. Dmuchał dymem prosto na moje usta abym i ja mogła jeszcze poczuć papierosa. Gdy skończył i nasze czoła stykały się, szepnął, patrząc na moje usta;

- Kocham cię i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie.
Przeszły mnie ciarki. Nie wiedziałam czy to przez mroźne powietrze czy powagę słów i szept, którym to wypowiedział.

Wsadziłam chłodną dłoń pod jego koszulkę i zaczęłam gładzić jego brzuch. Pocałowałam go czule. Oddawał mi pocałunki, nie spiesząc się. Czułam, że chciał korzystać z tej nocy i chwili jak najdłużej. Tak samo jak ja. Po krótkiej chwili za oknem zaczęły w powietrzu wystrzeliwać fajerwerki i zrobiło się od nich jasno. Odsunęłam się na chwilę od niego.
- Chyba już północ. – szepnęłam
- Zatem wszystkiego najlepszego kochanie w nowym roku. – uśmiechnął się – A przede wszystkim dużo miłości. – dodał
- Najlepszego. – szepnęłam i wzięłam go za rękę po czym popchnęłam go delikatnie na łóżko. Uśmiechnął się łobuzersko i zaczęliśmy swoje świętowanie nowego roku. Tylko we dwójkę …

 



Hej Kochane ;* ! Dawno takiego długiego nie było, co ;] ? O rety rety, jak mi ciężko było sprostać Waszym wymaganiom ! Kilka z Was chciało galę opisaną pobieżnie, inne chciały jej pominięcia, a pozostałe nastawiały się na całość. Starałam się jakoś to pogodzić. Mam nadzieję, że mi się udało, a jeśli nie wszystkie zadowoliłam to przepraszam, ale same wiece, że nie da rady nigdy wszystkich zadowolić.
I mam w końcu ten moment, na który czekałam ! Przygotujcie się na niespodzianki od następnego rozdziału, bo chyba Was zaskoczę ;). A może i nie ? … Zobaczycie same ! Znaczy- przeczytacie ;D !

Zdradzę tylko tyle, że next zacznę „kilka dni po sylwestrze”. Będzie się działo ;D !
Poza tym Wantedowe Story mają już 8 miesięcy – gibamy ;] !!

Zmykam rozkoszować się ostatnim, wolnym, w pełni jeszcze wakacyjnym dniem. Trzymajcie za mnie jutro kciuki, bo mam pierwszy dzień zajęć na uczelni ! Od g.13.15 do 18.15 proszę telepatycznie wysyłać mi pozytywne fale myślenia :>.
Komentujcie, a ja już zacieram rączki na myśl o nextach :D.

Ściskam <3 !
PS naprawdę mimo studiów nie zamierzam zawieszać bloga. Wręcz przeciwnie ! - postaram się dodawać rozdziały tak często jak teraz, więc nie martw się Anonimku ;) Swoją drogą miło mi to czytać, bo widzę, że mój blog przypadł Wam do gustu z czego baaaaardzo się cieszę :) !