- Co to ma być do jasnej cholery Victoria ?!
Przełknęłam nerwowo ślinę, a Marcin dopiero odwrócił się do Sykesa.
- To nie jest tak ! – wypaliłam od razu
- Ale co ty w ogóle mówisz ?! – odezwał się Marcin – Chłopak ma najwyraźniej jakiś problem. Po co mu się tłumaczysz ?
Spojrzałam na Marcina kapitulującym wzrokiem. – Bo ten „chłopak” to Nathan. MÓJ chłopak.
- Oł. – wypsnęło się przyjacielowi i jeszcze raz zawrócił się do Sykesa przodem – Cześć. Marcin jestem.
Nathan wbił w niego ten doskonale mi znany morderczy wzrok, a po chwili przeniósł go na mnie.
- Wytłumaczysz się z tego jakoś ?
- Ale tu nie ma co tłumaczyć, Vicky !
- Marcin – westchnęłam – idź wziąć tą kąpiel. Muszę porozmawiać z Nathanem.
- Jak chcesz. – wzruszył ramionami i z żelem w ręku wyszedł z pokoju
Odłożyłam laptopa, którego trzymałam na kolanach i wstałam z łózka, mówiąc; - Nathan proszę cię nie denerwuj się i daj mi sobie to wszystko wyjaśnić.
- Jak mam się nie denerwować kiedy widzę stojącego przed tobą chłopaka bez koszulki i na dodatek wymienialiście jeszcze między sobą uśmiechy ?! – krzyknął
- Nathan … - westchnęłam, chcąc coś powiedzieć
- Kto to jest ?! I w ogóle co on tu robi ?! I to bez koszulki ?! … Może wam w czymś przeszkodziłem, co ?!
Nabrałam powietrza w płuca i wrzasnęłam ile maszyna dała; - Zamknij tą swoją jadaczkę i posłuchaj mnie w końcu !!!
Sykesa wryło. Dosłownie. Zamilkł potulnie i zdziwionym wzrokiem patrzył na mnie.
Chrząknęłam. – No. – powiedziałam normalnym tonem – To jest mój przyjaciel z Polski, Marcin. Przyleciał dzisiaj i zostanie u mnie do jutra. To, że akurat zobaczyłeś go bez koszulki to nie jest żadne nie wiadomo co, bo jak sam widziałeś, wychodził z żelem w ręku, którego zapomniał, bo szykował się do kąpieli. Więc twoje wszelki głupie podejrzenia w stosunku do mnie i do niego są tak samo beznadziejne i śmieszne jak teraz twoja mina.
Brunet patrzył na mnie, przetrawiając chyba wiadomości, które usłyszał. Patrzyłam na niego, upewniając się czy załapał. W końcu po kilku sekundach dobrej ciszy uśmiechnął się cwaniacko kącikiem ust i podrapał po głowie;
- Kurde. Tak trochę
mi teraz
- Głupio ?Spojrzał na mnie z wyrzutem, a ja usatysfakcjonowana założyłam dumnie ręce na piersi.
- Tak. Głupio.
- I prawidłowo !
- Vicky !
- Nathan ! – powtórzyłam jego tonem, co wyszło mi tak idealnie, że aż sama się zdziwiłam, że umiałam podrabiać jego głos
- Nie przeginaj ! – wytknął mi palcem
- No chyba sobie żartujesz ! – prychnęłam – Co jak co, ale o przeginaniu to ty najlepiej nie powinieneś teraz się odzywać !
Skrzywił się. – Racja. – opuścił dłoń, a ja uniosłam znacząco brew – Co ? - spytał
- …
- No co ?!
- …
- No nie patrz się tak na mnie !
- …
- Victoria …
- …
- Ok, przepraszam. Zadowolona ?
- Gdyby nie to, że te „przepraszam” było wyżydzone to owszem. – powiedziałam z łaską i przewróciłam oczami, siadając z powrotem na łóżko
Zaczął podchodzić do mnie wolnym, ale pewnym siebie krokiem. – Jesteś okropna.
- Tak, wiem. – pomachałam głową i z powrotem zabrałam się za przeglądanie maili, nie zwracając na niego uwagi
- Vicky … - mruknął, co olałam – Eeeeeej … - usiadł koło mnie i objął, szturchając mnie nosem – Ej, jesteś zła ?
- …
- Jesteś ?
Nadal cisza.
- Halo ! Pytam się czy jesteś na mnie zła ?
- Czego chcesz ? – mruknęłam niby to bardzo zajęta
- Nie gniewaj się na mnie. – mruknął mi do ucha niskim głosem aż przeszły mnie ciarki dosłownie od stóp do głów, ale pozostałam twarda i nie odezwałam się, usuwając kolejnego maila. W tym momencie zamknął mi laptopa, a ja zdziwiona i zarazem wkurzona zawróciłam twarz w jego stronę, żądając wyjaśnień, zaś on wykorzystał to na swój sposób i wpił mi się w usta.
- I tak cię nie lubię. – powiedziałam między pocałunkami
- Ja wiem. – odpowiedział i wyczułam, że się uśmiechnął
Po chwili jednak oderwałam się od niego. – Jeszcze jeden taki wybryk, podejrzewający mnie o zdradę i nie ręczę za siebie.
- Oj Victoria …
- Nie ma „oj Victoria”. Powiedziałam i koniec. Wkurza mnie to, że tak się zachowujesz. Jakbyś kompletnie nie miał do mnie zaufania.
- Rozmawialiśmy już o tym … - westchnął
- Dokładnie. Rozmawialiśmy. A ty nadal swoje. Do ciebie chyba nic nie dociera, a szkoda, bo w końcu robi mi się przykro, gdy przy każdej okazji ty wysuwasz jakieś chore wnioski i podejrzewasz mnie, że mogłabym się rzucić na wszystko co chodzi i się rusza płci męskiej.
Zaśmiał się cicho. – Nie mów tak.
- Ale tak jest !
- Wcale nie. Po prostu teraz tak się złożyło głupio.
- Jasne. Zawsze tak się „głupio składa”. – powiedziałam i zeszłam z łóżka
- No tak ! Jeszcze się teraz na mnie obraź ! – usłyszałam i odwróciłam się do niego raptownie
- Czy ja powiedziałam, że się obrażam ?
- Nie musiałaś tego mówić. Widać to po twoim zachowaniu.
Przewróciłam oczami i podeszłam do drzwi. Myślałam, że coś jeszcze mi powie, ale milczał, więc po prostu wyszłam z pokoju i zeszłam na dół.
- Wszystko w porządku ? – spytał Bob
- Tak. – odpowiedziałam krótko i weszłam do kuchni. Wyjęłam z lodówki lunch, który przygotowała Lucy.
- Vicky – usłyszałam za sobą Nathana – Będziemy jeszcze długo tak się kłócić czy od razu się pogodzimy i pójdziemy do łóżka ?
Odwróciłam się raptownie i spojrzałam na niego z facepalmem. Uśmiechał się szeroko i machał brwiami. Rozwalił mnie i parsknęłam.
- Czy ja ci mówiłam, że jesteś głupi ?
- I to z jak wielką miłością to powtarzasz ! – wyszczerzył się
Pokręciłam z niedowierzaniem głową i przytuliłam się do niego.
- Ale nieźle na mnie się wydarłaś …
Roześmiałam się ponownie. – Bo zasłużyłeś.
- Och Vicky. – uśmiechnął się – Jesteś bezbłędna. – dał mi całusa w czoło i odsunął się
- A ty gdzie ? Idziesz już ?
- Tak. Nie chcę wam przeszkadzać. … Oj nie patrz tak na mnie, nic złego nie miałem na myśli. Domyślam się, że chcecie sobie porozmawiać z tym tam … jak mu tam …
- Marcin
- No właśnie. – pstryknął palcami – Przyjedź do mnie jutro jak będziesz mogła. Chociaż na chwilę.
- Postaram się.
- Najlepiej z rana, bo potem z chłopakami musimy dopiąć szczegóły z organizatorami sylwestra co do występu i naszego pobytu.
- Jasne. – uśmiechnęłam się – To do jutra.
- Do jutra. – uśmiech i Nathan wyszedł z kuchni
Wróciłam do nakładania lunchu dla siebie i Marcina oraz zrobiłam ciepłą herbatę na rozgrzanie dla przyjaciela. Z ogromną tacą wróciłam do swojego pokoju, w którym już urzędował Marcin.
- Mam nadzieję, że
pogodziliście się … Nie chciałbym, żeby coś było nie tak przeze mnie.
- Luzuj. Wszystko
ok. – uśmiechnęłam się- Na pewno ?
- Na pewno. A teraz siadaj, jedz i pij póki gorące. W międzyczasie opowiadaj co u ciebie …
Nazajutrz rano;
- Marcin wyłaź z tej łazienki, bo się zsikam zaraz ! – tupałam nogami pod toaletą
- Golę się.
- Że co ?! Miałeś tam wejść tylko na chwilę ! – zaczęłam trzymać się za brzuch jakby to miało mi w czymś pomóc
- Gdzie strumyk płynie z wolna … - zaczął śpiewać za drzwiami
- Zamknij się ! – warknęłam, przestępując z nogi na nogę – Liczę do trzech i masz stamtąd wyjść ! Poza tym wiesz, że spieszę się do Nathana, a muszę jeszcze przebrać się i umalować !
Drzwi się otworzyły i zajrzał zza nich Marcin. – To trzeba było nie spać do 11 tylko
- Wypad ! – wepchnęłam się do łazienki i wyrzuciłam go z niej, nie czekając na ciąg dalszy
Wyszykowałam się i wyszłam z łazienki.
Weszłam do pokoju.
- Nonono co za
laska ! – uśmiechnął się Marcin- Skończ. Wiesz, że tego nie lubię.
- Ale ja lubię.
Uśmiechnęłam się. – Mam nadzieję, że nie gniewasz się, że muszę wyjść na godzinkę ? Jutro sylwester i muszę umówić się z Nathanem jak jest z wylotem i tak dalej …
- Wiki daj spokój. Leć. Wczoraj i tak nagadaliśmy się do 3. w nocy, więc na razie pooglądam sobie telewizję jeśli pozwolisz.
- Ok. Przynieść ci jedzenie z dołu czy sam zejdziesz do Lucy i Boba ?
- Spróbuję być odważny z moim angielskim i zejdę. Najwyżej jak zrobię z siebie pośmiewisko to więcej nie przylecę.
- Nawet nie waż mi się tak mówić !
- Dobra dobra. Leć, bo kochany uschnie z tęsknotki. – parsknął
- Marcin !
- Wiem, wiem. Całe życie na przypale.
Roześmiałam się i rzuciwszy „na razie” wyszłam z pokoiku, a za chwilę również ze „Sweet Dreams”.
W drodze do
chłopaków myślałam o tym co czekało mnie nazajutrz. Byłam bardzo podekscytowana
myślą o sylwestrowym wieczorze z Nathanem. Bardziej przerażała mnie myśl o tej
całej gali niż napawała optymizmem, ale przyrzekłam sobie, że nie mogę dać tego
po sobie pokazać Nathanowi. On wystarczająco miał przeze mnie dużo spraw na
głowie i stresów, związanych z jego życiem prywatnym przez fanki i
dziennikarzy. Bałam się tej reakcji mediów na mój widok. Po „przygodzie” pod
kinem, artykułach w internecie i podsumowaniu mnie jako „produkt reklamowy
nowej płyty The Wanted” obawiałam się tego bardziej niż kiedykolwiek.
Pocieszałam się i dodawałam sobie otuchy tylko tym, że nie będę z tym wszystkim
sama. Że obok mnie cały czas będzie człowiek, którego kocham i który
odwzajemniał moje uczucie.
Cała droga minęła
mi na tego typu przemyśleniach. W końcu otworzyłam drzwi domu chłopaków.
- Yo ! – krzyknęłam
od brzegu
- Siema ! – z
łazienki właśnie wychodził Max. Podszedł i przytulił mnie. – Jak się masz ?- Dobrze, dzięki. A ty ?
- Też – uśmiechnął się – Daj, wezmę płaszcz. – pomógł mi się rozebrać
- Jest mój mężczyzna ?
- No przecież stoję. – wyszczerzył się Łysy
- Oj George. – poklepałam go po ramieniu z uśmiechem
- Żartuję. Na górze jest.
- Ok. – weszłam w głąb mieszkania – Cześć Siva, hej Jay ! Witam Słońce ! – krzyknęłam do chłopaków, siedzących w salonie
- Cześć ! – uśmiechnęli się wszyscy
- Słońce, chodź no tu.
- Tom, mam się bać ? – podchodziłam ostrożnie do Parkera
- Nie tym razem. – roześmiał się – Chciałem ci powiedzieć, że pogodziłem się z Kelsey.
- To wspaniale ! – klasnęłam w ręce
- I chciałem ci podziękować, że tak mnie przypiliłaś z tymi przeprosinami.
- Nie ma sprawy. – machnęłam ręką
- Dzięki. – Tom dał mi buziaka w policzek
- Do usług.
- Wykorzystam to !
- Zapomnij !
- Za późno !
- Kurde.
Chłopaki parsknęli. Uśmiechnęłam się i poszłam na górę do swojego chłopaka. Weszłam do jego pokoju.
- Cześć. – podeszłam do niego i dałam mu buziaka
- Hej. Dobrze, że jesteś. Nie wiem, którą bluzę spakować na jutro i którą czapkę.
- Pokaż co tu masz. – rzuciłam torbę na łóżko i podeszłam do jego walizy – Przecież ty tu już masz 3 czapki !
- No tak.
- Kochanie, naprawdę nie wydaje mi się, żebyś wykorzystał cztery czapki w ciągu dwóch dni z czego koniec jednego to będzie gala, na której w full capie nie wystąpisz.
- Dlaczego ?
Zatkało mnie. – No chyba sobie kpisz ! – wypaliłam
- Żartowałem. – przewrócił oczami ze śmiechem – To którą wziąć ?
- Żadnej !
- O na pewno nie !
- Na pewno tak !
- Ale Vicky !
- Nie ma żadnego „ale Vicky” ! – wyrzuciłam jego czapki z walizki – Nad czymś jeszcze miałeś wątpliwości … - spojrzałam na walizkę
- A nie. Już poradzę sobie sam. – wystawił język i zgrabnie zamknął nogą walizkę
Założyłam ręce na piersi. – Boisz się, że coś jeszcze przesortuję ?
Uśmiechnął się słodko. – Dokładnie tak. Ty już spakowana ?
- Nie. – wyszczerzyłam się – Nie miałam kiedy. Dziś wieczorem tym się zajmę po tym jak wrócę z lotniska po pożegnaniu z Marcinem.
- Leci wieczorem ?
- Tak. O 20.
- Smutno ci z tego powodu ?
- Troszkę …
- Ooooo … - zrobił podkówkę z ust i wyciągnął do mnie ręce – Może chcesz, żebym po ciebie przyjechał wieczorem i byś przenocowała tutaj ? – spytał, przytulając mnie
- Ale ja będę pakowała się 8 godzin.
- To przyjadę, pomogę tobie, przesortuję rzeczy i skończymy w niecałe pół godziny.
- Brzmi groźnie …
- Będę o 22.
- Skoro nalegasz. – uśmiechnęłam się – W takim razie niepotrzebnie do was przyjeżdżałam i zabierałam wam czas.
- Nie, nie, nie. Dobrze, że jesteś. – uśmiechnął się i podszedł do szafki – Mam coś dla ciebie. – oznajmił radośnie
- Znowu ? – wypsnęło mi się
- Jakie „znowu” ? – obruszył się z uśmiechem
- Kilka dni temu dostałam od ciebie śliczną bransoletkę. – pomachałam nadgarstkiem z biżuterią
- Nie marudź. Mam nadzieję, że ci się spodoba. – wyciągnął dłoń z pudełkiem w moją stronę
- Nath … - jęknęłam, na co on tylko uśmiechnął się promiennie i nie cofnął ręki – Co to jest ? – spojrzałam uważnie mu w oczy
- Otwórz. – machnął jednorazowo brwiami z szerokim uśmiechem
Odebrałam od niego pudełko i podniosłam wieczko.
- O nie. Nie ma mowy. – moim oczom ukazał się srebrny naszyjnik, a raczej delikatna kolia. Delikatna z białymi wypustkami w kształcie listków. – Nathan ja nie mogę tego przyjąć. – oderwałam wzrok od kolii, kiwając przecząco głową
- Ale co, nie podoba ci się ? – spoważniał
- Nie, no skąd. Jest … prześliczna.
Na jego twarzy ponownie zagościł uśmiech. – Zatem możesz.
- Nie mogę.
- Oczywiście, że możesz. A co więcej; musisz. Bo to jest prezent dla ciebie ode mnie.
- Ale mi jest niezręcznie. Nie mogę …
- Przestań ! – skarcił mnie – Chciałbym, żebyś założyła ją jutro na galę. Zrobisz to dla mnie ? Przyjmiesz tę kolię ?
Spojrzałam jeszcze raz na otwarte pudełko. Naszyjnik mienił się w świetle. Wróciłam wzrokiem do Nathana.
- Jest cudna i bardzo bym chciała, ale naprawdę nie mogę. – oddałam mu pudełko
- A ty znowu swoje. – przewrócił teatralnie oczami i usiadł obok mnie na łóżku z nadal otwartym prezentem. Westchnął, patrząc na kolię. – Czyli niepotrzebnie ją kupowałem ? – spuścił głowę
- Przepraszam … - było mi głupio. Nie dość, że nie mogłam tego przyjąć, to na dodatek on niepotrzebnie wydał pieniądze.
- I co mam teraz zrobić ? Przecież sam tego nie założę.
- Jeśli masz rachunek, to powinni wziąć do zwrotu i oddać ci pieniądze.
- Mówisz ? – spojrzał na mnie
Pokiwałam potakująco głową. Zamknął pudełko i odłożył na biurko. Zawrócił się do mnie przodem.
- Vicky, powiedz co byś chciała. Co mógłbym ci dać, żebyś chciała przyjąć ?
Przygryzłam wargę. – Szczerość i zaufanie.
- Tylko ? – spojrzał na mnie pytająco
- Aż. – poprawiłam
Po tym Nathan wziął w swoją dłoń moją i patrząc mi w oczy, przysunął ją do swoich ust i pocałował. Rozpłynęłam się. Po prostu rozpłynęłam … Wtem do pokoju wparował Max.
- Puka się. – westchnął Sykes
- Otwarte było. – wzruszył ramionami zdziwiony Łysy – Nieważne. Kevin dzwonił. Mówił, żebyś do niego oddzwonił.
- Teraz ?
- Podobno tak.
Nathan burknął coś pod nosem niezadowolony. Widząc ową sytuację odezwałam się;
- Będę się zbierać. – podniosłam się
- Już ? Ale zostań jeszcze. Oddzwonię i z powrotem jestem do twojej dyspozycji.
- Spokojnie załatw co masz załatwić. I tak widzimy się wieczorem.
- W sumie …
- Skoczę jeszcze tylko do toalety.
- Ok, powiem dla Toma to cię odwiezie. Widzimy się na dole.
Chwilę później schodziłam już na dół. Wzięłam torbę, zapięłam płaszcz i wraz z Parkerem wyszliśmy na zewnątrz.
W samochodzie porozmawiałam z kumplem i pośmiałam się z naszych gadek. Okazało się, że Kelsey miała lecieć z nami na sylwester do Berlina, bo Tom namyślił się i zaprosił ją. Wysiadając z samochodu jeszcze raz mu powiedziałam, że niezmiernie cieszyłam się z ich zgody. Pożegnałam się i weszłam do „Sweet Dreams”. Skierowałam się od razu do swojego pokoju na górze.
- Jestem już. –
uśmiechnęłam się do Marcina, który leżał na łóżku i oglądał telewizję
- Szybko. –
podsumował- Nie chciałam im przeszkadzać. Mają masę spraw do załatwienia przed tą galą. Zresztą Nathan i tak przyjeżdża po mnie późnym wieczorem, żebym nie dołowała się po twoim wylocie.
- Jasne. Każda wymówka dobra. – wystawił do mnie język
- Przestań ! – szturchnęłam go ze śmiechem
- Ale wiesz, że ja jednak wylatuję tym samolotem o 16 nie o 20, prawda ?
- Co ? – postawiłam oczy – Dlaczego ? Miałeś lecieć tym późniejszym !
- Wiem, ale stwierdziłem, że tym będzie lepiej.
- Ojeeeejuuuu …
- Także zadzwoń tam do swojego Romea, że może do ciebie wcześniej przyjechać.
- On i tak teraz ogarnia inne sprawy. – zastanowiłam się jeszcze sekundę – Dobra, dzwonię. – zdecydowałam – Nie śmiej się ! – upominałam rechotającego przyjaciela, gdy otwierałam torbę. Chciałam sięgnąć po telefon, ale moją uwagę przykuło znajome mi pudełko, leżące pośrodku głównej kieszeni. Wyciągnęłam je. – Uduszę go. – syknęłam przez zęby, trzymając pudełko w ręku
- Co to ? – zaciekawił się Marcin
- Prezent. – zaakcentowałam ironicznie tonem Nathana, podałam chłopakowi pudełko po czym wyciągnęłam telefon
Otworzył. – Oooo widzę, że na bogato.
- Nom. – przyznałam niewzruszona, szukając w kontaktach Nathana
- Chyba coś nie tak.
- Daj spokój … - westchnęłam – Stawia mnie tylko w niezręcznych sytuacjach.
- Bierz jak dają !
Przewróciłam oczami i połączyłam się z Sykesem.
- Hej. Już się stęskniłaś ? –odebrał
- Powiedzmy. Słuchaj, możesz wcześniej po mnie przyjechać. Nawet coś koło 18 jeśli tobie pasuje.
- No jasne. Pasuje.
- Świetnie … A ! I jeszcze jedno ! – spojrzałam na to co Marcin trzymał w rękach – Uduszę cię. Mam nadzieję, że masz zapisany testament.
Nathan roześmiał mi się do ucha. – Czyli już zobaczyłaś ?
- Nie dało się nie zauważyć. Nath, to naprawdę nie jest śmieszne … przybrałam łagodniejszy ton
- Vicky …
- Jak ja będę mogła się tobie odwdzięczyć ?
- Załóż ją jutro. – odpowiedział szybko
- Zobaczę. – powiedziałam tak mimo iż wiedziałam, że ją założę
- Muszę kończyć Victoria. Do po południa.
- Na razie. – rozłączyłam się
- Trzyma na swoim. – podsumował Marcin
- Momentami mam go ochotę ukatrupić. – podejrzliwy wzrok rozmówcy – Serio. Zresztą wiem, że ja jego też nieźle wkurzam, więc wychodzi na to samo. – kalkulowałam
- Ale widocznie pasuje to wam.
- Nom. – od razu przytaknęłam bez zastanowienia – Ja to potwierdziłam ? – ocknęłam się, a Marcin dał ze mnie w śmiech
Jołson Ziomeczki ;D
! Od razu tłumaczę, że nie miałam jak dodać rozdziału, bo w nowym mieszkaniu nie
mam jeszcze internetu. Miałam mieć dzisiaj zakładany, ale panowie nawalili i
będą jutro ;/. Chyba nie muszę wspominać jak bardzo z tego powodu jestem
wściekła. Ale za to starałam się odpokutować i napisać coś dłuższego jak za starych,
dobrych czasów ;>. Specjalnie wzięłam lapka i przyjechałam do Złotych
Tarasów, gdzie bezczelnie kradnę wi-fi,ale w dobrej wierze – chcąc do Was się
odezwać xD. Tak wiem – kreatywnie :D. Zatem nie gniewajcie się już na mnie;
złośliwość rzeczy martwych.
A za bodajże dwa
rozdziały wszystko się wyjaśni, jeśli wiecie co mam na myśli ;) …Jak żyjecie ? Wszystko dobrze ? U mnie w porządku. Piszę do Was już z Warszawy, w której mieszkam od czwartku ;). Mam pięknie wyszykowany pokoik tak jak chciałam, żyję samodzielnie i mam masę śmiechu z moimi najwspanialszymi współlokatorkami :]. W pierwszych dniach nie dochodziło do mnie jeszcze, że na dobre wyprowadziłam się z domu i, że cała rodzina i wszyscy bliscy są ode mnie daleko o ok.300 km. Powoli dochodzi to do mnie i ta świadomość, że żyję niezależnie i, że teraz jestem odpowiedzialna sama za siebie jak nigdy wcześniej. Cieszę się, że w końcu tak jest, bo czekałam na to dość długo.
Jeśli macie
jakiekolwiek pytania- śmiało :>. Przeczytam jutro :>.
Buziak w czółko :*
!
Świetny rozdział *.*
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a ;d
Świetny jak zwykle ;) Czekam z niecierpkiwościa na następny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńŚwietny jak zwykle :)
OdpowiedzUsuńohh gratulacje mieszkanka :3
mam nadzieje, że będzie ci się dobrze mieszkało ;p
nie mogę się już doczekać wyjaśnienia sprawy ;D
czekam na więcej :*
'A za bodajże dwa rozdziały wszystko się wyjaśni, jeśli wiecie co mam na myśli ;) …' nie wiem co .... ale mnie zaciekawiłaś..... Jak zawsze rozdział superrrrrrrrrrrr boski! Czekam na NN ;*
OdpowiedzUsuńŚwietnyyy jak zwykle!
OdpowiedzUsuńDlaczego Max zawsze musi się wtryniać w takich momentach? ;D
Wspominałam już, że nie nienawidzę faceta z geografii, bo musi tyle zadawać? Nie mam czasu nic pisać!
Moje ukochane trójeczki, jak ja was kocham!
Gratuluję mieszkanka!
Dawaj szybko next'a XD
Awwwwwwwwwww słońce <3 rozdział bajeeeeeczny! Jak zwykle. magiczny i taki, taki świetny ^^ po prostu genialny
OdpowiedzUsuńah ten Sykes xd dla niego słowo "nie" nie istnieje xd ale to baaaaardzo dobrze ;3 naszyjnik musi być cudny ^^
Pisz szybciutko nexta
wenyyy <3
gratuluję mieszkanka,super współlokatorek
asz ty kradzieju WiFi xd jak byłam w Wawie to też tam w Złotych Tarasach bezczelnie kradłam WiFi xd
;***************
wpadnij do mnie kochana ;) prooooszeeee girlletmeloveyou.blogspot.com
Nika_TW
Gratulacje stania się dorosłą i samodzielną kobietą :)
OdpowiedzUsuńRozdział był boski i uśmiałam się przy nim na całego...
A Sykes, jak widać i tak dopiął swego i Vicky przyjęła jego prezent :P
Czekam na kolejny rozdział, który nie wiadomo kiedy się pojawi :(
A właśnie... Co ile będziesz teraz dodawać rozdziały???
W sensie z racji studiów...
super rozdział:)
OdpowiedzUsuńdobrze że sobie wszystko wyjaśnili i się nie za bardzo pokłócili;d
ale Nathan cwany się zrobił podrzucać prezent do torebki:)
już nie mogę się doczekać co w końcu z Vicky jest;p
weny dużo życzę i czekam na next;)
No to widzę że jesteś zadowolona z nowego życia ;) Powodzeniaa :*
OdpowiedzUsuńWgl rozdział świetnyyy!!!!!!!! *.*
Hahah jacy oni są słodcyy :3
No nie moge po prostu.
A Nathan jak zwykle obdarza Vicky prezentami :)
Słodkie.. Ale serio.. jak mu się odwdzięczy? XD
Ale przynajmniej ni pokłócili się przez Sylwestrem..
Nerwowyy ten Nathan :D
No i przynajmniej Tom się pogodził z Kelsey ^^
Pisz szybko nexta bo się nie mogę doczekać galii i wyjaśnienia tej sprawyyy :) Weny :*
A idź ty miśku mój!
OdpowiedzUsuńmyślałam że sie gdzieś tam zapadłaś pod Warszawską ziemią ,ani rozdziału ani oznak życia no ale nic.Ważne ,że powróciłaś a ja nie potrafię się długo gniewać.
no no no ;) przecudny rozdział wyszedł.
absolutnie kocham tą akcje na początku hahahaha Marcin & Nathan hahaha <3
i ta nasza wspaniała groźna Vicki ^^
nie no i nasz hojny darczyńca Nathanowski ;) i przytoczę tu znane i mądre przysłowie staropolskie "jak dają to bier" no i git.a nie że kurde do sklepu oddam xd nie nie nie moja droga ;)
+ Thomasik sie pogodził Kelsey ahh ;) wspaniale.
absolutnie ze smajlem czytałam.
Tobie to fajnie bejbusie.Wawa ,mieszkanko ,studenckie życie ;) moge ci jedynie życzyć abyś znalazła zawsze czas na to cudne opko i internet cię nie opuszczał ;p
Czekam więc na nexciorka i śćiskam cię trójkącie ;*
mam nadzieje że wpadniesz do mnie.
słodki rozdzialik ;)
OdpowiedzUsuńteż chcę tak jak ty, niezależna w stolicy, to nawet brzmi jak tytuł jakiegoś filmu czy serialu ; D
do szybkiego następnego, a ja uciekam, bo muszę niestety ;**
Ej lałam z tego rozdziału jak debil xd
OdpowiedzUsuń"Bierz jak dają" albo "Gdzie strumyk płynie z wolna"
hahahaha no jebłam xd
Nathan i ta kolia awwww ^^
a wgl to piszę ten kom i myśle o tym że NARIANA ID REAL <3
pisz szybciutko nexta :***
kocham !
A ja sie wlasnie zastanawialam, co sie dzieje, ze rozdzialu tu brak ;D Bo zawsze czesto dodawane, a tu taaaaka dluga (jak na Ciebie) przerwa ;p Ale jeeeeest w koncu :D
OdpowiedzUsuńUff.. ulzylo mi, ze jednak nie bylo krwawej bojki :p bo niewiadomo za kim by sie Viki wstawila xp chociaz patrzac na to jak sie wkurzyla o zazdrosc i podejrzenia Natha, to pewnie bardziej bylaby za Marcinem ;p
No nic, wesolo tu bylo dzisiaj :D
I owww naszyjniczek od Nathana :D
Jezu, ja to bym skakala z radosci i w zyciu nie oddala, a nie jakies tam "nie moge tego przyjac" :p
Swoja droga Cwaniaczek ladnie jej ja wcisnal ^^
No i Marcin wyjedzie, pojada do Berlina iiii sie wyjasni COS :D nie moge sie doczekaaaac :o
Ty kradzieju xp Jak kiedys odwiedze znienawidzone przeze mnie "Srebrne balkony" to jak zobacze rudzielca z laptopem od razu bede uderzac do Ciebie ;D
Ale mam nadzieje, ze jednak szybko ogarna Ci ten internet, bo koniecznie musisz szybko dodac kolejny ^^
Suuuper, ze dobrze Ci sie mieszka w Warszawie :) No i przede wszystkim, ze masz swietne wspolokatorki, bo to podstawa ;)
Nie przedluzajac, Misiek, czekam na kolejny, a tymczasem lece troche odespac egzaminy ;) buziak w czolko ;***
Myślałam że Nathan zrobi wielką awanturę a tu zgoda. Dawaj Chrisa ! Ty mówisz że rozdział długi a ja myślałam że krótki bo tak jakoś dobrze się go czytało . Powodzenia w nowym świcie ;)
OdpowiedzUsuńMiałam nie zostawić komentarza bo i tak się zawsze powtarzam że rozdział super ale pomyślałam że ty tu czekasz na oceny a ja perfidnie uciekam bez śladu
Świetny rozdział czekam na next.
OdpowiedzUsuńRozdział extra
OdpowiedzUsuńCo sie stanie za dwa rozniały O.o?
No sorry że krótki kom ale sie uczę do testu z historii i przyrody na jutro...
No to. Dużo wennnyyy:)
Wytrwale czytający, kochający twój blog jak i cb(^^.)
Anonimek
=D
Oj śliczny prezent dostała od Nathan;pp
OdpowiedzUsuńJuż się boje co będzie dalej;pp
Tom się pogodził z Kelsey to dobrze;))