- I co Nathanie byś ciekawe powiedział ? – mruknęłam sama do siebie, decydując się szybko na strój, w co powątpiewał mój chłopak
Wymknęłam się po cichutku do łazienki, w której ubrałam się przyzwoicie i delikatnie pomalowałam.
Po dłuższej chwili
wchodziłam już do salonu, gdzie stała mama, patrząc z niedowierzaniem na
nakryty przeze mnie wcześniej stół.
- Wesołych świąt !
– uśmiechnęłam się- To twoja sprawka ?
- Świętego Mikołaja. – podeszłam zadowolona bliżej i już chciałam dać mamie buziaka, kiedy zauważyłam z nietęgą miną; - Mamo, płakałaś ?
- Nie, dlaczego ? – unikała mojego wzroku
- Masz podpuchnięte oczy.
- Źle spałam.
- Mamo popatrz na mnie. – powiedziałam stanowczo
- Oj Wiktoria daj spokój. – wykręciła się
- Mamo …
- Żadne „mamo”. Jemy śniadanie świąteczne.
- A gdzie tata ?
- Zaraz przyjdzie. - usiadłam do stołu bez słowa, obserwując mamę – Wiktoria przestań tak na mnie patrzeć.
- Powiedz mi o co chodzi.
- Ale ty jesteś uparta.
Zmrużyłam oczy. – Ciekawe po kim …
- Wiktoria !
- …
- O nic nie chodzi. – usiadła naprzeciwko mnie – Smacznego. – powiedziała i zabrała się za smarowanie kromki masłem
Poddałam się. Może rzeczywiście jej nienajlepszy wygląd świadczył o źle przespanej nocy … ? Nie chciałam psuć nastroju w poranek drugiego dnia świąt.
Zaraz doszedł do nas tata i jeszcze zaspana Asia. Dosiedli się i zaczęli jeść.
- Karol dzisiaj
przyjdzie na obiad świąteczny jak prosiliście. – odezwała się siostra
- I bardzo dobrze.
W końcu porozmawiam z przyszłym zięciem, bo dawno go tu nie było. – podłapał
tata- Mnie nie będzie. – szybko zakomunikowałam
- Bo ?!
- Boooo – zacięłam się na moment, wymyślając uporczywie pretekst do ewakuacji – Bo jestem już umówiona. – oznajmiłam z szerokim uśmiechem
- Wiki … - mama odezwała się grożącym tonem
- Słucham.
- Siostra wiem, że z Karolem nie przepadacie za sobą, ale mogłabyś to dla mnie zrobić i poświęcić się.
- Już raz się poświęcę.
- Kiedy niby ?
- Przyjdę na wasz ślub. – parsknęłam, ale mina Aśki nie wyrażała mojej reakcji. Wręcz przeciwnie. – Ej no – szturchnęłam ją z uśmiechem – żartowałam. Oj no mogę porozmawiać z Karolem, nie jest taki zły, bywali gorsi, ale muszę jeszcze przed wylotem zobaczyć się z Patrycją.
- Asia daj spokój. I tak jej nie przekonasz. – powiedziała mama
- O której masz jutro samolot ?
- O 18 tato.
- Mam nadzieję, że przylecisz niebawem, Wiktorio.
Zaniepokoiłam się. - Tato co się dzieje ?
- Nic, a co ma się dziać ?
- Zawsze kiedy mówisz do mnie oficjalnie „Wiktorio” masz coś na myśli poważnego.
- Nie czepiaj się. Jak chciałem tak powiedziałem.
- Jasne. – burknęłam
Spojrzał na mnie uważnie. – Więc ? Kiedy będziesz znowu ?
- Nie wiem. – zauważyłam jednak srogi wzrok rodziców – Postaram się być za miesiąc.
I tak w miłej atmosferze rodzinnej przebiegło nam całe śniadanie.
Siedzieliśmy wszyscy razem oglądając filmy, gdy ja zaczęłam się zbierać i szykować do wyjścia z Patrycją.
- Wiki !
Wróciłam się z
korytarza na krzyk mamy.- Taaaaaak ?
- Wróć w miarę wcześnie, dobrze ? Chciałabym jeszcze nacieszyć się obecnością mojego dziecka w domu.
Uśmiechnęłam się. – Jasne Mamcik. – wysłałam jej całusa i ruszyłam na spotkanie z przyjaciółką
Spotkałyśmy się w
innej kawiarni niż poprzedniego dnia. Taaaa, ciekawe dlaczego ;> ? …
- Wiktoria, nie
leć.- Cześć Patrycja. Też się cieszę, że cię widzę.
- No cześć no. – przewróciła oczami. Usiadłyśmy przy stoliku. – Zostań tu jeszcze.
- A tak mniej więcej to o co chodzi ? – spytałam rozbawiona – Jeśli znowu o to samo co zwykle to wybacz, ale potęsknisz dwa dni, a potem ci przejdzie jak zwykle.
- Ale to jest takie straszne ! – oparła się załamana – Ja się nigdy nie przyzwyczaję do twoich wylotów.
- Bądź dzielna !
- Oj, ty tu sobie jaja ze mnie robisz, a ja mówię do ciebie serio ! – żachnęła się
- Pati, a co mam robić ? Użalać się ? Przecież obydwie wiemy, że to nic nie da !
- …
- Tylko mi tu nie rycz !
- Wiiiikiii ! – kumpeli zaczęły lecieć łzy
- No i masz ci babo placek ! – ręce mi opadły
- Zamiast kawy i ciasteczka to teraz by mi się przydała wódka i zapojka.
Parsknęłam. – Chodź tu do mnie wariatko ! – rozłożyłam ręce ze śmiechem i przytuliłam przyjaciółkę
2 godziny później;
- Ale będziesz pisała, dzwoniła i nie urwie nam się kontakt ? – po raz setny Patrycja spytała o to samo, będąc pod moim domem
- Oczywiście, że będziemy w kontakcie. Przecież nie pierwszy raz wylatuję, Patrycja proszę cię, ogarnij !
- Bosz, pełna kompromitacja. – odetchnęła ciężko, powstrzymując kolejne łzy. Przytuliła się do mnie. – Daj znać jak dolecisz i uważaj na siebie.
- Jasna sprawa. Ty tez uważaj i trochę się ogranicz. – podejrzliwy wzrok kumpeli – Wiesz o czym mówię. Nie rezygnuj z miłości i nie wypatruj wymarzonego księcia z bajki, bo taki nie istnieje.
- Ty na takiego trafiłaś.
- Pfffff ! – walnęłam aż się o mały włos nie oplułam – Nathan jest takim księciem z bajki co ja zakonnicą.
- No akurat to nie jest chyba najlepsze porównanie.
Zastanowiłam się chwilę. – No w sumie … - roześmiałyśmy się – Do zobaczenia Pat. Będę tęsknić kochana.
- Ja tak samo. – ostatnie przytulenie – Pa Wiki.
Niepocieszona ( jak zwykle po rozstaniu z przyjaciółką ) weszłam do domu. Zdjęłam płaszcz, buty i usiadłam w salonie przy mamie na kanapie, wzdychając;
- Jak ja nienawidzę pożegnań. Dlaczego one są takie trudne ?
- Nie wiem córcia.
- Mamo, przytul mnie. – usadowiłam się pod ręką mamy
- Wiki, jesteś pewna, ze chcesz wracać ?
- Za każdym razem o to mnie pytasz.
- A ty za każdym razem to samo mi odpowiadasz.
- Więc po co zadajesz to samo pytanie ?
- Nie denerwuj się. Po prostu ciężko mi.
- Mi też, ale to nie znaczy, że nie chcę wracać do Londynu, który stał się moim drugim domem.
- Dobrze już dobrze … Nie tyle do Londynu ci się chce wracać, co do tego twojego chłopaka. – stwierdziła z uśmiechem - Nathana ?
- Oj przestań. – zdradziłam się szerokim uśmiechem na samo wspomnienie o brunecie
- A pamiętasz jak go nie lubiłaś ?
- Teraz też go nie lubię ! – wypaliłam – Czasami. – dodałam pokorniej na co mama roześmiała się
- Ciągnie cię do niego, co ?
- Mhm …
- I te kłótnie z nim ci nie przeszkadzają ? I to, że cię temperuje ? Że poskramia twój charakterek ? – mama wymieniała – Przecież nikomu do tej pory na to nie pozwalałaś ! Wręcz przeciwnie ! Stawałaś się jeszcze gorsza.
Westchnęłam z delikatnym uśmiechem na twarzy. – On jest moją słabością, mamo …
Nagle zadzwonił mój telefon Usiadłam na baczność. To był Marcin.
- Hej ! – odebrałam – Co tam ?
- No siema piękna. Słuchaj, mam do ciebie sprawę …
- O nieeee , nie podoba mi się ten ton.
- Bejbe nooo jutro z tobą nie dam rady polecieć.
- Marcin kurde !!!
- No przepraszam, ale jakieś przeziębienie na mnie wsiadło i ledwo żyję.
- Słyszę, że masz zawalone gardło, ale weź jakieś lekarstwa i ci przejdzie do jutra.
- Nie Wikuś. Przykro mi, ale muszę się w domu wykurować. Tam nie mam lekarza jak coś.
- No błagam cię ! Mało to szpitali i lekarzy jest w Londynie ??
- Daj mi 2, 3 dni. Potem obiecuję, że do ciebie dołączę.
- Jasne. – mruknęłam
- Wiktorio; obiecuję ! – walnął oficjalnym tonem
- Jak chcesz.
- Ej ! Co to za wątpliwy ton ?
- Bo tak naprawdę to mi się zdaje, że i taki tak do mnie nie przylecisz i zrobisz wszystko, żeby się wykręcić.
- Nieprawda ! Pokonam przeziębienie i będę ! I promise !
- Dobra Olechny, nie szpanuj mi tu angielskim. – wyśmiałam go – Kuruj się jak tak i do zobaczenia za parę dni, bo jak nie to jak wrócę to tak ci tyłek skopię, że cię matka rodzona nie pozna, przysięgam !
- Ekhm ! – upomniała mnie obok siedząca mama
- Wiem, wiem. – mruknął mi do ucha kumpel – To tam spokojnego lotu. Trzymaj się.
- No, ty też. Pa. – rozłączyłam się i powątpiewającym wzrokiem spojrzałam na mamę
- Marcin z tobą teraz nie leci ?
- Bingo. Ma być dopiero za parę dni.
- Trudno.
- No. – mlasnęłam – Trudno.
Resztę wieczoru spędziłam z rodzicami. Przed spaniem spakowałam swoje manatki i zasnęłam z myślą, że za 24h będę już w Londynie. Z Nathanem.
- Oszalałam przez
niego. – mruknęłam sama do siebie, zasypiając i mając przed oczami jego twarz
Następny poranek i
południe minęły dość leniwie. Rodzice nawet nie czepiali się, że prawie cały
dzień człapałam w piżamie i nic konkretnego nie robiłam. Po prostu do ostatniej
chwili cieszyli się moją obecnością. Po obiedzie stwierdziłam, że jednak już czas na ogarnięcie się i poszłam do łazienki, by ubrać się na wylot.
Napisałam do Nathana wiadomość, o której może się mnie spodziewać na lotnisku w Londynie.
Rodzice z Asią odwieźli mnie na lotnisko i jak zwykle przytulaniom, uściskom i słowom „uważaj na siebie” czy „wracaj szybko cała i zdrowa” nie było końca. Jak zwykle rozpłakałam się przy pożegnaniu z mamą, ale słysząc komunikat o swoim locie podążyłam z walizką jak najszybciej się dało do samolotu, nie odwracając się. Nogi mi drżały, a gul ze smutku stał w gardle. Każde mrużenie oka powodowało chęć wylotu łez.
Usiadłam na swoim
miejscu w samolocie. To było ciężkie. Nawet bardzo. Wieczne rozstania i
powroty. Nie do tego byłam stworzona – coraz bardziej się w tym utwierdzałam.
Przepłakałam chyba
pół godziny w samolocie aż w końcu sama ocknęłam się w swoim postępowaniu.
- Wiktoria do
diaska ogarnij się ! Za 1,5 godziny zobaczysz swoją miłość. Nie możesz być
czerwona. – ten argument najwyraźniej podziałał, bowiem od tamtej pory napawałam
się tylko jedną myślą; byłam coraz bliżej Nathana.
Lot przebiegł bez
komplikacji i żadnych utrudnień ani opóźnień. Byłam na czas i wysiadłam z
samolotu z walizką. Nawet nie zdążyłam się rozejrzeć, a już widziałam dalej
przed sobą;
- Nathan ! –
krzyknęłam szczęśliwa, widząc swojego chłopaka. Szybkim krokiem podeszłam do
niego i wpiłam mu się w usta
- Łoł, łoł, łoł.
Też tu jestem. – odezwał się z boku Parker, którego szczerze mówiąc nie
zauważyłamOderwaliśmy się z Sykesem od siebie.
- Ale się stęskniłam, co ? – uśmiechnął się mój brunet
- I to strasznie ! Cześć Tom. – dałam kumplowi buziaka w policzek
- Hej Vicky. Szczerze ? To nie miałbym nic przeciwko takiemu powitaniu jakie zgotowałaś przed chwilą dla BabyNatha … - mruknął
- Zapomnij. – Sykes prychnął
- Obawiam się, że Kelsey byłaby deczko zazdrosna. – zmrużyłam oczy
- A weź Słońce. – machnął ręką Tom – Jak dobrze, że jesteś.
- Czy mi się zdaje czy pokłóciłeś się ze swoją dziewczyną ?
- Zdecydowanie logika kobiet mnie przerasta. – pokiwał głową – Nie radzę sobie z kobietami.
Uśmiechnęłam się. – Tom, są dwa sposoby na radzenie sobie z kobietami.
Ożywił się. – Jakie ?
- Pierwszy nie działa, drugi nie istnieje.
Nathan parsknął swoim śmiechem, a Tom … Tom chyba bardziej się załamał. Stwierdził tylko;
- Muszę się dziś napić.
Uniosłam brew. – Dlaczego patrzysz na mnie tak znacząco ?
- Bo ty mi w tym pomożesz.
- Ale ja nie wzięłam tym razem ze sobą polskiej wódki.
- To nic. I bez niej sobie poradzimy. – pomachał szelmowsko brwiami
- Spoko.
- Ekhm ! – obydwoje spojrzeliśmy na Natha – Czy ja mam tu cokolwiek do powiedzenia ?
- Tak. – Tom wyszczerzył się – Albo pijesz z nami albo grzecznie idziesz spać i nam nie przeszkadzasz. Dobrze mówię Vicky ?
Uśmiechnęłam się szeroko - Perfekcyjnie.
- Czyli rozumiem, że nocujesz u mnie dzisiaj, Kochanie ? Perfekcyjnie. – Nathan zacierał ręce
- O. – mruknęłam – Sprytne z was bestie.
- A żebyś wiedziała. – przybili sobie żółwika, wzięli moją walizkę i jeden objął mnie z jednej strony, drugi z drugiej i roześmiani kierowaliśmy się w stronę wyjścia z lotniska.
Cześć ;* ! No w
końcu udało mi się nadać tytuł rozdziału taki, jaki nosi mój blog ;D ! Progress
;). Sama cieszę się, że zawróciłam Wiktorię do Londynu, bo też stęskniłam się
już za chłopakami. Nie ukrywam, że przyjemniej mi się pisze, gdy mam ich do
dyspozycji :D.
Przestraszyłam
tytułem pod wcześniejszym rozdziałem ? Wybaczcie, ale nie mogłam się
powstrzymać ;P … Kolejny dowód na stronę mojej wredności ;] …A w Wordzie powitałam dzisiaj 600 stronę, wiecie ;) ?
W ogóle nie
spodziewałam się, że będę miała z niektórymi z Was tyle wspólnego po
przeczytaniu 63 faktów o mnie ;). Anusiak – stwierdzam iż jesteś rekordzistką w
tej kwestii :>.
Ach ! Jesteście
ciekawe na jakie studia idę, nieprawdaż ;> ? Otóż Moje Pyszczki San będzie
studiować … psychologię ;D ! Ta daaaaam ! Zdziwione ? Zaskoczone ? … Zdołowane
xD ?
… Chciałam coś
jeszcze Wam napisać, ale muszę uciekać – trzeba włoski pofarbować i odżywić
rudy, bo już odrosty są ;p.
Do nexciorka
Serduszka ;* !
PS rozdział
dodawany przy głośnym „Weakness”. Przypadek ? Nie sądzę ;) …
Zajebisty :-)
OdpowiedzUsuńfantastyczny rozdział:)
OdpowiedzUsuńjak ja się cieszę że Vicky już wróciła do Londynu:)
nie mogę się doczekać tej popijawy z Tomem i Nathem zapowiada się ciekawie;d
jestem ciekawa o co Parker się pokłócił z Kelsey on to jest do wszystkiego zdolny i ma taki niepohamowany język;p ale mam nadzieję że się pogodzą:)
ale kierunkiem studiów to mnie zaskoczyłaś;d nie spodziewałam się ale życzę Ci żebyś dotrwała do końca;)
weny dużo życzę i czekam z niecierpliwością na next;)
Superowaty!
OdpowiedzUsuńnawalili mi nauki i nie mam czasu nic pisać ;/
"...smuteczeg..."
Jak ja nienawidzę fizyki...
A co do rozdziału...
Kiedy rodzice Wiki pogadają z Nathanem? Może być nawet przez skype ;P
Dawaj next'a XD
...poprawka, bardziej nie lubię historii...
co się dzieję u rodziców Vicky ?
OdpowiedzUsuńMarcin się wyłamał xD
fajnie, że akcja znowu przeniosła się do Londynu, bo tęskniłam już za chłopcami
Tom, Tom, Tom - o co tym razem poszło ? i to jeszcze pokłócić się z dziewczyną w święta ? oj nie ładnie
psychologia ? powiem ci szczerze, że też kiedyś o tym myślałam, ale moje plany się zmieniają ciągle, więc raczej odbiegam od tego ponmysłu
trzym się kochana i weny ! ;*
I jak zwykle humor bardzo dobry po przeczytaniu rozdziału S an :)
OdpowiedzUsuńNormalka ;D
Ty no ale co się dzieje z jej rodzicami O.o
Dobra najważniejsze że już wróciła :)
Jakie piękne przywitanie ^^
Oj biedny Parker :P
No i znowu bd pić ? XD
Koniec najlepszy ^^
Ale sie Marcin wykiwał od przylotuu ^^
Pisz szybko nexta i weny Kochana :*
Hahahahaha nie wiem czemu, ale pierwsz mysl jaka mi przyszla do glowy co kozesz studiowac to byla psychologia ;DD Jestem mistrzem ^^ I czuje sie dumna, ze tyle faktow "o sobie" nam sie pokrywa ;D
OdpowiedzUsuńJak wpadne kiedys w zalamanie nerwowe przez moja uczelnie to bedzisz mnie leczyc po starej znajomosci ^^
Co do rozdzialu - zacznijmy od poczatku:
Nie podoba mi sie to, co sie dzieje z rodzicami Wiktorii ... juz w poprzednich rozdzial cos bylo nie tak, a podpuchniete oczy "Mamcika" i oficjalne "Wikotrio" taty jest podejrzane... Mam nadzieje ze nic strasznego sie nie szykuje...
Cos czulam, ze Marcin jednak sie wylamie :p co prawda ma powod, ale to nie zmienia faktu, ze tk skubanemu na reke :p
No i poooooowrot ^^ No ciekawe dlaczego nie zauwazyla Toma, hę? :>> chyba zadna by nie zauwazyla swojego kumpla, ktory stalby obok naszej milosci po swiatecznej rozlace :)
No i jak zwykle standardowo szykuje sie co? POPIJAAAAAWA ^^ Jakze by moglo byc inaczej? :p Tym razem bez polskiej wodki ale i tak bedzie wesolo ;D
No i Tom... brak mi do Ciebie slow -.- zeby z KELSEY sie klocic? :p oni maja sie kooooochac a nie :D
Czekam na koleeejny, Ziomeczku ;DD ;***
Świetny jak zawsze czekam na next :D
OdpowiedzUsuńJej fajny rodział i nie sądziłam że idziesz na pszychologie
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta i pisz szybko
Anonkmek
Uwielbiam <3<3<3 ej ale Tom ma sie pogodzic z dziewczyna<3 !! I czekam na next :)
OdpowiedzUsuńTaaaak!
OdpowiedzUsuńnie masz pojęcia słońce jaką miałam radochę gdy Wiki wróciła ich powitała ;)ahhhh no <3
rzeczywiśćie miło ją mieć w Londynie ;)
Ale cóż to?Popijawa powiadasz Thomasie? uhuhu ;) będzie fajnie
Uwielbiam uwielbiam!
Kurcze ,ale jednak ma ta Wiki nasza trudno bo z jednej strony rodzina i przyjaciele a z drugiej London Life.Te pożegnania są najgorsze :(
No nic.
Wiesz co teraz napiszę xd czekam na nexciorka bejbusie ;*
PS.O.o psychologia!przyjemny kierunek , na pewno sb świetnie poradzisz ;)
Hmm ciekawe o co chodzi z rodzicami Wiki.. Strzelam że jej ojciec ma romans ! XD
OdpowiedzUsuńNo a powitanie na lotnisku genialne-Tom geniusz .. c:
A Marcin ma przylecieć bo inaczej Vicky mu nie daruje .. :P
Do nexta słońce i weny < 3
Ps. Dobry kierunek studiów, na pewno poradzisz sobie i będziesz zajebistą psycholożką.. : **
Jest rozdzialik i jest czikita na buzi:D W sensie że banan, you know xd Dobra, to było suche lol:D Kij z tym xd
OdpowiedzUsuńAww cóż za eksplozja miłosna na lotnisku z super przystojnym Sykesiakiem^^ Co tam Thomas, skoro Sykes jest najważniejszy ^^ A propo Toma... Co ta łajza sakramencka przeskrobała u Kelsey, hmm?;> Znając jego, to nic dobrego nie nawyczyniał:P Przecie to Parker, a to nazwisko już mówi samo przez się:D Aaaaa nie mogę się doczekać melanżu!:D
Czekam na nexcika;*
Ha! Jak ja uwielbiam wracać na Twojego bloga :):) (to jedyny któremu pozostałam wierna!!!)Za każdym razem jak czytam ich "dzikie" teksty to leżę i kwiczę za śmiechu :D:D Relacja Wiktorii i Toma jest po prostu bezbłędna! Jego "Słońceeeeeeeeeeeeee" jest zawodowe!!! Pozdrawiam i oby tak dalej :) MZ
OdpowiedzUsuńOoooo w końcu Wiki wróciła;p Jak się ciesze, bo już się stęskniłam za akcjami z chłopakami;p
OdpowiedzUsuńTom oczywiście od razu chce pić;p Ale to, że się pokłócił z Kels to smutno;//
Już widzę te akcje;p