- Ale … gdzie jest
Tom i Kelsey ? – wydukał pijany Nathan
- Właśnie ? – podchwyciłam
tematMax wyszczerzył się. – To może nie zagłębiajmy się dalej w temat.
- Myślisz, że oni …
- Przecież i tak mają się ku sobie, a po wódce to jak nic tylko ich w pościeli szukać. – George pomachał brwiami
- Mam tylko nadzieję, że Tom posprzątał w pokoju. – mruknęłam podpita, nie zdając chyba sobie sprawy z tego o czym mówiliśmy
- To co – Max doszedł do ławy – doleweczka ? – wziął do ręki wódkę
- Hmmmm … sama nie wiem …
- Ja chyba spasuję. – skrzywił się mój chłopak
- Ej no ! – Max zrobił podkówkę z ust i przyjął wzrok kota ze Shreka – Jeden kieliszek. Na dobre spanie. – uśmiechnął się szeroko
Ściągnęłam brwi. – Ja nie chcę już.
- Ja też.
- A idźcie wy ! – Łysy machnął ręką i podszedł do kolegi – Jay, budź się. Jay ! – zaczął go szturchać
- Nie skacz. – Jay gadał przez sen – Nie skacz ! –
Max walnął facepalma, ale po chwili z podwojoną siłą szturchnął kumpla. – Wstawaj do jasnej ! Pić trzeba, a nie skakać !
Loczek otworzył oczy. – Maaaaxxx ? – mrugał
- No raczej idioto. Siadaj ! – George podał mu dwa kieliszki
- Sorry … trochę .. akcja mi … uciekła . – wydukał, trzymając się za głowę, następnie spojrzał na mnie i Nathana – Cześć. – uśmiechnął się jak z reklamy pasty do zębów
Przewróciłam z
bezsilności oczami i roześmiałam się z Nathanem. Po chwili mój chłopak objął
mnie w talii i szepnął do ucha; - Ulatniamy się na górę ?
Spojrzałam mu w
oczy z przygryzioną wargą i pokiwałam głową na „tak”. Bez słowa poszliśmy.
Nawet nikt nie zauważył, że opuściliśmy salon.- Do mnie czy do ciebie ? – spytał
- Obojętnie.
- To do mnie. – uśmiechnął się. Otworzył przede mną drzwi i lekko chwiejnym krokiem weszliśmy do jego zakątka. Pierwsze co zrobiłam to osunęłam się na łóżko. Obok usiadł Nathan. Panowała cisza. W jednej chwili obydwoje spojrzeliśmy na siebie i bez jakiegokolwiek słowa wpiliśmy się sobie w usta. Chłopak przycisnął mnie do siebie mocniej, a ja z wielkim uczuciem oddawałam mu pocałunki. Powoli kładliśmy się na łóżko. Gdy brunet przeszedł swoimi ustami do mojej linii żuchwy i szyi było mi tak dobrze, że nie chciałam tego kończyć, jednak resztki świadomości podpowiadały, że lepiej to przerwać.
- Nath – szepnęłam,
ale brak jakiegokolwiek odzewu – Kochanie czekaj. – odsunęłam go delikatnie od
siebie. Popatrzył mi w oczy. W szmaragdowych tęczówkach widziałam palące
pożądanie, a na ustach rysował mu się ten dobrze mi znany niegrzeczny uśmiech.
- Coś nie tak ? –
spytał- Nie powinniśmy. – powiedziałam, nie spuszczając z niego wzroku. Był taki przystojny i miałam ochotę rzucić się na niego i sama go wykorzystać szczerze mówiąc …
Ściągnął brwi, nachylając się nadal nade mną. – Bo … ?
- Jesteśmy pijani.
- I ? To będzie piękne zakończenie imprezy. – skomentował i przyssał się do moich ust
- Mm – wydusiłam z siebie – Nie. – oderwałam się od niego. Znów wymienialiśmy spojrzenia. – Nie w ten sposób. – nie podobało mu się to i jakby znudzony moją teorią przewrócił oczami – Daj mi chociaż wziąć prysznic. – uśmiechnęłam się delikatnie, czując, że jednak pożądanie rosło we mnie coraz silniej i wygrywało.
- A szybko wrócisz ? – uśmiechnął się łobuzersko
- Bardzo. - Chłopak westchnął i przeturlał się na bok, by mnie wypuścić. – Zaraz wracam. – nachyliłam się i namiętnie go pocałowałam, następnie wstałam i wyszłam z jego pokoju.
Już kierowałam się
do siebie, gdy usłyszałam, że ktoś dobija się, by wyjść z łazienki. Początkowo
myślałam, że moja pijacka wyobraźnia coś kombinuje, ale przysłuchiwałam się
dalej i to jednak nie były omamy.
Podeszłam do
łazienki i upewniwszy się, że to stamtąd dochodziły odgłosy, wzięłam za klamkę
i pociągnęłam drzwi do siebie. Ledwo je uchyliłam, a dosłownie wyleciał na mnie
Tom, wywracając się na mnie i wylądowałam na ziemi.
- Ałć ! – jęknęłam,
leżąc na podłodze po twardym lądowaniu – Tom do cholery co ty wyprawiasz ?! –krzyknęłam,
leżąc przygnieciona pod nim
- Vicky … -
mamrotał, wtulając się we mnie jakby nigdy nic- Hah, Victoria jest. – upita Kelsey wytoczyła się z łazienki, trzymając się ściany. Była cała zielona, ale jakże szeroko uśmiechnięta. Oczka jej się rozmywały. – Bo my … - jęknęła i nagle nogi się pod nią ugięły i wylądowała na Tomie. Czyli jakby nie patrzeć też i na mnie.
- O Boże. – jęknęłam tylko, czując kolejną masę na sobie. – Złaźcie ze mnie ! – wzięłam Toma za ramiona i starałam się go odepchnąć.
- Słońce – chłopak podniósł twarz, by spojrzeć mi w oczy i uśmiechnąć się. Miał przekrwione oczy i jechało od niego wódą.
- Zejdź ze mnie. – powiedziałam, powstrzymując parsknięcie z powodu jego widoku
- Ale jaka ty mięciutka jesteś. – wtulił się we mnie z powrotem głuchy na moją prośbę
- Tom, wcale mi nie pomagasz ! – roześmiałam się na dobre – Kelsey ! – zaczęłam ruszać nogami, byle dziewczyna coś poczuła – Kelsey !
Usłyszałam tylko mruknięcie; - Hę ? –
- Wstań w tej chwili. – rozkazałam – Dobra, przeturlaj się bądź przesuń. – poprawiłam się i zaczęłam mówić o realnych rzeczach – Cokolwiek ! Tylko zejdź ze mnie, bo zaczyna brakować mi powietrza.
- Mhm – osunęła się na gołą podłogę
Dobra, został TYLKO
Parker, który zasypiał wtulony we mnie. – Tom – zaczęłam nim trząść – Tom ! –
zero reakcji. Przygryzłam wargę. – Sorry słońce. – i walnęłam mu prosto z
liścia w policzek
- Co ?! Co jest ?!
Co się stało ?! – momentalnie się uniósł- Cielę oknem wyleciało ! – parsknęłam i korzystając z okazji odepchnęłam go od siebie, by się w ten sposób wyswobodzić. Musiałam przytrzymać się ściany, by wstać. Wyprostowałam się, łapiąc głęboki oddech i spojrzałam na znajomych, którzy leżeli ledwo żywi na podłodze. – Tom, bądź gentelmanem i zaproś swoją koleżankę na swoje apartamenty.
- O rany –
usłyszałam tylko jego jęknięcie. Przeszedł do pozycji klęczącej. – Chodź
złotko. – wziął dziewczynę za rękę i jakoś ni to na klęczkach ni to na brzuchu
„udali się” do pokoju Parkera. Chłopak, otwierając drzwi do pokoju jeszcze
odwrócił się do mnie i zrobił słodką minkę, pytając niepewnie; - Słońce, to mój
?
- Tak – parsknęłam.
Para wtoczyła się do kąta Parkera i zamknęli za sobą drzwi. Śmiejąc się zaszłam
do swojego pokoiku, wzięłam stamtąd t-shirt do spania i szybszym krokiem
ruszyłam do łazienki bowiem przypomniało mi się, że czekał na mnie Nathan. I to
jak czekał, a raczej na co ;) …
Zrzuciłam z siebie
szybko ciuchy i weszłam pod prysznic. Odkręciłam kran, specjalnie ustawiając
wodę na zimny strumień. Było mi zimno, ale z kabiny wyszłam rześka i nie czułam
się już ani trochę pijana. Wzięłam jeszcze szybko żyletką ogoliłam nogi, na
których i tak nie było prawie odrostów, ale chciałam mieć pewność, że wszystko
było idealnie. Umyłam dokładnie zęby, by pozbyć się posmaku po alkoholu,
popryskałam się delikatnie mgiełką i z wilgotnymi włosami, bo nie miałam już
czasu ich suszyć, ruszyłam do pokoju swojego chłopaka. Byłam podekscytowana i
chciałam poczuć Nathanową bliskość. Pragnęłam jej. Biegiem wróciłam do siebie,
by rzucić byle jak ciuchy, w których byłam ubrana, a następnie podeszłam pod
drzwi Sykesa. Serce biło mi jak szalone i zdawało mi się, że dokładnie
słyszałam każde jego uderzenie. Nogi zaczęły drżeć, skurcz żołądka i zdawało mi
się, że nie mogłam oddychać. To wszystko było efektem działania ekstazy, która
jak wcześniej alkohol, tak teraz ona odkładała się w każdym milimetrze mojego
ciała. Chciałam tego i były to pozytywne nerwy. No, Wiktoria – głęboki oddech i
idziesz do swojej miłości ! – kibicowałam sobie w duchu. Położyłam rękę na
klamce i cicho ją przekręciłam. Popchnęłam drzwi i weszłam do środka. Było
ciemno. Widziałam postać Nathana. Leżał na łóżku. Podeszłam w przydługim
t-shircie do mebla. Dookoła panowała cisza. Uklękłam na łóżku.
- Już jestem. –
szepnęłam. Cisza. – Jestem. – powtórzyłam. Zero odzewu. Popatrzyłam zdezorientowana
na postać chłopaka. Obok na szafce włączyłam lampkę, żeby zobaczyć o co
chodziło. Włączyłam delikatne światło. – Serio ? – uśmiechnęłam się z żałości z
samej siebie, bo Nathan słodko spał. Zdjęłam z jego stóp buty, ściągnęłam bluzę
i spodnie. Był bardzo wiotki i spał jak kamień. Zostawiłam go w bokserkach i
t-shircie, żeby wygodniej mu się spało. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na
niego. Pogładziłam ręką jego policzek i poprawiłam potargane włosy. – Ojjj
Sykes, jak ja cię kocham. Życie bym za ciebie oddała. – nachyliłam się i
delikatnie pocałowałam w usta – Śpij dobrze, bo jutro będziesz umierał z kaca.
– mruknęłam i uśmiechnęłam się po czym ułożyłam się obok niego i zgasiłam
lampkę.
Obudziłam się
samoistnie ( o ile można to tak określić ;) ) na prawym boku. Poczułam, że
Nathan był przytulony do mnie z tyłu i przepasał rękę tak, że spływała po moim
brzuchu. Czułam jego głowę tuż za swoją. Było mi tak cieplutko i bezpiecznie.
Poranek przywitałam zatem pełnym, szczęśliwym uśmiechem. Wyciągnęłam rękę po
telefon, by spojrzeć na wyświetlaczu, która godzina. Zbliżała się g.9.00.
Poleżałam jeszcze chwilę nieruchomo, ale doszłam do wniosku, że i tak już nie
zasnę, więc mogłabym zrobić coś pożytecznego. Na przykład śniadanie dla
skacowanych ludzi. Sama czułam się dobrze. Po kacu ani śladu. Byłam pewna, że
te przewietrzenie się i zimny prysznic tak na to wpłynęło. Poza tym znałam swój
umiar i nie przesadziłam. Nie to co niektórzy – odwróciłam się z uśmiechem do
Nathana, który smacznie spał. Woho, ciekawe jak nasza Kelsey się dziś czuła …
Byłam ciekawa jej widoku ;).
Delikatnie zsunęłam z siebie rękę chłopaka, patrząc
czy aby go nie rozbudzałam po czym dałam mu całusa w czoło i po cichutku
wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju, by w coś się ogarnąć. Szybka poranna
toaleta, makijaż delikatny, nadający trochę świeżego looku, do tego miałam wenę
na uwaga – dwa warkocze i po kwadransie byłam gotowa wyjść z łazienki.
Spojrzałam w lustro i aż sama się uśmiechnęłam – wyglądałam z tymi
warkoczykami, wziętych do przodu na biust jak mała dziewczynka, ale zupełnie mi
to nie przeszkadzało.
Zajrzałam jeszcze
do Nathana – spał na drugim boku, plecami do wejścia. Zamknęłam za sobą cicho
drzwi i zeszłam do kuchni. Spojrzałam oczywiście na salon, w którym walały się
torebki po chipsach i 2,5 opróżnionych butelek po wódce wraz z kilkoma pustymi
kartonami soków. Myślałam, że obraz będzie bardziej nędzny, ale nie było tak
źle ;). Oczywiście nie było żywej duszy i wszyscy spali jak zabici. Miałam całą
kuchnię dla siebie. Postanowiłam zrobić wszystkim po prostu najzwyczajniejszy
stos kanapek. Do tego woda z cytryną. W podwójnej ilości. Wygrzebałam z szafek
chyba wszystkie dzbanki jakie chłopaki mieli na stanie w domu i zaczęłam robić
„życiodajny napój”. Nie mogłam się jednak powstrzymać i wykorzystując fakt iż
byłam sama i nikt mi nie przeszkadzał, zaczęłam robić dodatki na herbatniki,
które znalazłam w szufladzie. Tak na osłodę ;).
Nagle usłyszałam
jęki i głośne, ciężkie czyjeś kroki po schodach.- Czyżby jakiś słoń do mnie szedł ? – uśmiechnęłam się, stojąc przy kredensie
- Ooooo hej Vicky. – do kuchni doczłapała się Kelsey. Wyglądała jak 7 nieszczęść. Mimo gładkiego kucyka, schludnego ubioru i perfekcyjnego makijażu.
- Królestwo za wodę. – po chwili w wejściu do pomieszczenia znalazł się i Tom, który nie wyglądał lepiej
- Cześć pijaki. – uśmiechnęłam się
- Bardzo śmieszne – mruknęli i obydwoje usiedli przy stole
- Macie. – postawiłam im przed nosem dzbanek z wodą i cytryną oraz dwie szklanki
- Jesteś kochana słońce. W ogóle uroczo wyglądasz. – Tom starał się uśmiechnąć jak tylko mógł najładniej, ale coś mu nie wyszło i zaczął nalewać napoju sobie i dziewczynie
- Matko, w życiu nie miałam takiego kaca jak dziś. – skrzywiła się Kelsey – To była zdecydowanie najbardziej hard popijawa w całym moim życiu.
Roześmiałam się. – A uprzedzałam cię, że tak będzie.
- Wiem, ale poniosło mnie. – złapała się za głowę – I to przez tego durnia obok, który zachęcał mnie do picia.
- Ja cię zachęcałem ? – uniósł brew Tom i przestał nalewać picia dziewczynie
- A kto mi jęczał nad uchem cały czas „Kelsey dawaj na drugą nóżkę”, „Kelsey, zabawmy się” – dziewczyna starała się przybrać głos Parkera – „Kelsey”
- Dobra, cicho. – Tom wziął się za głowę, skrzywiając – A ty Vicky jakaś pełna życia jesteś … - zauważył – Ty na pewno wczoraj z nami piłaś ?
- Hah, no raczej ! Nawet jarałam z Maxem. I jak wielkie okazało się moje zdziwienie, że Nathan też sobie podpala okazyjnie. – spojrzałam na kolegę z wymowną miną
- Ale on to tylko czasami. Na imprezach ... Zresztą ty też, więc co ty tu w ogóle wygarniasz. – zostałam zjechana
- To może skończmy mój temat i przejdźmy do innego, który bardziej mnie interesuje …
- O nie – jęknął Tom – znam ten twój szatański wzrok.
- Właśnie. Chcielibyście się jakoś ustosunkować do wielkiego siniaka, którego mam na plecach ? – chłopak z Kelsey spojrzeli na siebie wymownie
- A co my mamy z tym mieć wspólnego ? – ściągnęła brwi dziewczyna
- Pewnie z Nathanem po pijaku gdzieś się – kolega chrząknął dwuznacznie – i stąd siniak.
Uniosłam brew, lustrując wzrokiem bruneta. – Widzę, że komuś tu pamięć wypaliło, a raczej pewne urywki z wczorajszej nocy.
Parker postawił oczy. – Matko słońce, ale my chyba nie …
- Pogięło cię ?! – wypsnęło mi się ze śmiechem od razu – Co ty ! No jak ! … Ale ty jesteś głupi. – skwitowałam – Byłeś z Kelsey w toalecie – zaakcentowałam specjalne miejsce pobytu – oczywiście nie wnikam co wy tam robiliście – podniosłam ręce w obronnym geście – ale gdy chcieliście już wyjść to nie potrafiliście nacisnąć klamki i ja z drugiej strony wam pomogłam przez co dosłownie wysypaliście się na mnie ... Kojarzy się już coś ?
- AAaaaaa – obydwojgu się wypsnęło
- Sorry Vicky – uśmiechnęła się Kelsey
- Ja też cię przepraszam. – Tom pokiwał głową, spuszczając wzrok ze śmiechem
- Ale żeby nie było ! – odezwała się dziewczyna – My z Tomem byliśmy w łazience, ale to nie to co myślisz …
- Ale ja nie wnikam. – roześmiałam się
- Kiedy naprawdę
- Mhm, mhm – kiwałam głową
- Oj no ! – Tom obruszył się
- To wasza sprawa. – wzruszyłam ramieniem, nie przestając się śmiać
- Ty naprawdę słońce myślisz, że poszedłbym z dziewczyną i wybrał łazienkę zamiast swojego pokoju i łóżka co się z tym wiąże ? – pomachał brwiami, patrząc znacząco na Kelsey
- Nic nie rozważam na ten temat. Po prostu trochę zdziwiłam się co wy tam robiliście jeśli nie
- Wymiotowaliśmy. – powiedziała cicho Kelsey, a moje wielkie oczy spoczęły na jej twarzy, która lekko się zaczerwieniła
- Że co ? - wydukałam
- Na zmianę. – dokończyła, łapiąc się za czoło ze wstydu – Boże jaka żenada.
- Tom to prawda ?! – przeniosłam wzrok na kolegę, który siedział szeroko uśmiechnięty i wzruszył tylko ramionami, mówiąc;
- Było, minęło.
Jak dałam w parsknięcie to Kelsey z Parkerem tylko za głowę się złapali, piszcząc, żebym się uciszyła.
- O rany – wydusiłam z siebie – A my podejrzewaliśmy, że was to tylko w łóżku szukać, że się zmyliście tak szybko.
- I niech tak będzie. – powiedziała Kelsey
- Właśnie. Nie mów Vicky tego nikomu, co ? Nawet Nathanowi.
Jeszcze trochę się śmiałam, ale patrząc na dwie zmarnowane istoty powiedziałam tylko; - Ok
- Jaka kompromitacja ... – dziewczyna nie mogła darować
- Weź, luzik. – machnęłam ręką – Nie ty pierwsza i nie ostatnia. Ale muszę wam powiedzieć, że wysprzątaliście po sobie wszystko idealnie. Śladu na szczęście żadnego nie znalazłam, bo poszłam po was – podejrzliwy wzrok Toma i Kelsey – wziąć prysznic. – dokończyłam, przewracając oczami
- Na szczęście. Coś tam sprzątaliśmy. – powiedział Parker
- Ale ja już kompletnie nic nie widziałam. – roześmiała się Kelsey, a zaraz ze śmiechem dołączyłam do niej z brunetem
- W ogóle jakbyście byli głodni to macie tu na talerzu kanapki. – oznajmiłam po chwili
- A ty gdzieś idziesz ?
- Idę swojego żula budzić, Tom. – roześmiałam się – Żartuję. Idę swoje 50% budzić.
- 50% ? – zdziwił się
- Swoją drugą połówkę. – puściłam oko i wzięłam mały talerzyk
- A co tam masz dobrego ?
- Coś idealnego na pobudkę.
- Kelsey … - Tom wymownie spojrzał maślanymi oczkami na dziewczynę
- Zapomnij ! Ja takich cudów nie potrafię !
Roześmiałam się i
ze słodkościami poszłam na górę. Otworzyłam drzwi do pokoju Sykesa. Chłopak
jeszcze słodko spał. Usiadłam delikatnie na łóżku z talerzykiem, a drugą ręką
zaczęłam rysować po jego odkrytym ramieniu.
- Nathan –
powiedziałam cicho – Nathan … - Zero reakcji. Zaczęłam się niecierpliwić. –
Sykes nooo … Wstawaj.
Chłopak otworzył
oczy. – Wiesz, liczyłem na więcej romantyzmu. Coś typu „mój idealny mężczyzno obudź
się” bądź „skarbie wstawaj” … - uśmiechnął się
- Ale ja wybredny
jestem od samego rana !- Tak ciut – zmrużył oczy po czym przyciągnął mnie do siebie i pocałował – Cześć kochanie. –
- Dzień dobry – uśmiechnęłam się i pocałowałam go jeszcze raz – Ty, mój idealny mężczyzno, mam coś dla ciebie. – przypomniałam sobie
- Taaaaaaak ? – podejrzliwy wzrok
- Tak. Proszę.
- Oooooommmm – zamruczał – Dzięki. – podniósł się, ale zaraz spojrzał, że był w t-shircie i bokserkach, więc ściągnął brwi, próbując sobie coś przypomnieć – Vicky, czy my wczoraj jednak coś próbowaliśmy ? – spojrzał na mnie
- A co – przybrałam kokietujący wzrok i ton głosu – nie pamiętasz ?
Chłopak zrobił podkówkę z ust i mruknął. – Nie pamiętam …
- A widzisz ? Mówiłam, że to nie jest dobry pomysł, ale chciałeś … - wkręcałam go dalej
- O jaaaa … - westchnął – Ale myślę, że to nic straconego. – odstawiał powoli talerzyk na szafkę
- Nath co ty kombinujesz ? – uniosłam brew i spytałam już normalnym tonem
- Musisz mi odświeżyć pamięć. – uśmiechnął się szeroko po czym rzucił się na mnie i wylądowałam na pościeli. Zaczął mnie szybko całować po szyi, uchu, całej twarzy, co mnie łaskotało.
- Nathan – śmiałam się – Ale wczoraj do niczego nie doszło, bo zasnąłeś !
- Jak to ? – odsunął się, by spojrzeć mi w oczy
- Normalnie – roześmiałam się – Wróciłam z łazienki, a ty spałeś sobie w najlepsze, więc, żeby było tobie wygodniej to zdjęłam z ciebie ciuchy i tyle. – patrzyłam wesołym wzrokiem prosto mu w oczy - Nawet nie drgnąłeś i tak twardo spałeś, że naprawdę mogłam ciebie wykorzystać.
- A ty chytra bestio. – roześmiał się – Oszukiwać ci się mnie zachciało, taaaak ? – zaczął mnie łaskotać
- Nath ! … - śmiałam się – Prze … stań ! … Sykes ! – krzyczałam, łapiąc oddech. Nagle chłopak uspokoił się, podniósł i przytrzymał się za skroń.
- Nie tak głośno. – uciszył mnie, przytrzymując kolanami
- Aha ! Kaca masz ! – krzyknęłam ze śmiechem jeszcze głośniej byleby mnie oswobodził
- Gdyby nie to, to przysięgam ci, że byś stąd wycałowana nie wyszła. – wytknął mi palcem, łapiąc się za głowę i schodząc ze mnie
Śmiałam się, leżąc na łóżku jeszcze chwilę, ale zaraz podniosłam się. – Idę na dół, poczekam na ciebie i zjemy razem śniadanie.
- Ok, lubię to. – pokiwał głową – Ale słodko wyglądasz z tymi warkoczykami. – uśmiechnął się
- Dzięki – podeszłam do niego, oplotłam go rękami i pocałowałam – W ogóle o której wyjeżdżasz do Gloucester ?
- Ok. 16. Jeszcze muszę zadzwonić do mamy, ale ostatnio mnie prosiła, żebym przyjechał jak najszybciej i nie czekał do zmroku.
- To może jedź jeszcze wcześniej ?
- Daj spokój. – objął mnie – Chcę z tobą dłużej posiedzieć. – popatrzył mi w oczy – Kocham cię wariatko.
Uśmiechnęłam się. – Wariatka ciebie też. – odpowiedziałam po czym zostałam obdarzona długim, namiętnym pocałunkiem
Już otwierałam drzwi, by wyjść z jego pokoju, gdy jeszcze zawołał za mną; - Vicky – odwróciłam się, a on ugryzł ciastko – Tego też się nauczyłaś w domu ?
- Nie, to pokazała mi Lucy w „Sweet Dreams”. – uśmiechnęłam się i wyszłam na korytarz, zamykając za sobą pokój – Oooo dzień dobry Nareesha. – spotkałam się na korytarzu z dziewczyną Sivy, która w jego koszulce i ze swoimi ciuchami w ręku wędrowała do łazienki
- Cześć Vicky. –
uśmiechnęła się promiennie. Wyglądała ładnie. Zresztą jak zawsze. Nawet bez
makijażu zachwycałam się jej urodą i po niej kaca nie było widać, ale to pewnie
dlatego, że jako pierwsza z nas wszystkich przystopowała z alkoholem.
- Jak się czujesz ?
– mimo wszystko spytałam- Ja w porządku, za to Siva ma kaca chyba też i za mnie, bo się ruszyć nie może. – roześmiała się
- Skąd ja to znam …
- Ale ciebie chyba też nic nie wzięło, co ?
- Na szczęście nie.
- A Nathan ? Wstaje czy jednoczy się z kolegą z zespołu i zdycha pod kołdrą ? – zaśmiałyśmy się
- Wstaje. Właśnie go zbudziłam. Ale myślę, że z Sivą będą jednoczyli się pozostali. Widziałam na dole Toma z Kelsey co zapowiadało na to, że reszta też będzie miała kaca jak stąd do wieczności.
- To się urządzili … - mulatka pokiwała głową – Ciekawe jak Jay, który pił bez popijania sokiem …
- Też jestem ciekawa, bo myślę, że Max wyjdzie rozpromieniony jak młody bóg, bo nieźle się jeszcze trzymał jak z Nathanem wychodziliśmy z salonu.
- Aha, to ty potem go nie widziałaś jak z Jayem jeszcze pili. – popatrzyła na mnie błagalnie
- Coś ty ! Jeszcze im było mało ? – postawiłam oczy
- Najwidoczniej – roześmiała się – A słuchaj, kiedy lecimy na te zakupy ? Do bankietu coraz mniej czasu. – puściła oko
- Ah no tak, zakupy. – przypomniałam sobie – Mi pasuje nawet i jutro. Nathan jedzie do domu to będę miała więcej wolnego czasu.
- Ok, pasuje mi jutro. Zajdę tu po ciebie, w porządku ?
- W porządku
- Zaraz przyjdę pogadać tylko ogarnę się w łazience. – wskazała na ciuchy, które trzymała
- Jasne – wyminęłam ją z uśmiechem i zeszłam do kuchni, w której ku mojemu zaskoczeniu Max z Jayem już byli. Tyle, że głowy mieli oparte na blacie stołu. – Co za piękny dzień dziś mamy, prawdaż ? – weszłam do nich wyszczerzona
- Vicky, ja cię kiedyś tak urządzę swoim trunkiem, że będziesz podzielała mój los. – mruknął Jay
Parsknęłam. – No na pewno jeśli rzucę się na wódkę bez zapojki.
- Ciszej … - uniósł upominająco palca do góry Max – Vicky – spojrzał na mnie biednymi ślepkami – Ja mimo wszystko uwielbiam polską wódkę. Tyle, że nie dziś. – stęknął
- Ja też ją lubię. – dodał Tom, który nadal siedział z Kelsey – Daje niezłego powera.
- Się wie. – uśmiechnęłam się
Zaraz doszedł do nas Nathan i objął mnie od tyłu w pasie, kładąc brodę na moim ramieniu. – Co jemy na śniadanie ?
- Następny pełny życia przyszedł jakby w ogóle alkoholu nie smakował ! – obruszył się Tom
- Oj, panowie. Tyle razy wam mówiłem, że trzeba umieć pić. – mówił Sykes z wyższością, nie puszczając mnie
- On na dodatek karniaka pił na samym początku. – przypomniałam
- O właśnie ! Na dodatek karniaka piłem na samym początku. – powtórzył za mną dumnie, a Jay machnął tylko ręką i z powrotem położył głowę na stole.
- Kanapki możemy zjeść. – zwróciłam się do chłopaka, dopiero odpowiadając na pytanie, a do kuchni doszła zakochana para, mianowicie Nareesha z Sivą. Dokładniej rzecz ujmując, mulatka prowadziła za sobą Sivę, który miał szparki zamiast oczu.
- Nooooo – Tom, Jay i Max ożywili się trochę na widok kolegi – Chodź tu kompanie. – zgarnęli go między siebie przy stole
- Jednak udało ci się go wyciągnąć ? – zwróciłam się do mulatki
- Nom. Ale łatwo nie było. – uśmiechnęła się
- W ogóle zauważyliście pewną zależność ? – wtrącił Jay
- Jaką zależność ? – spytał przy moim uchu Nathan, nadal mnie obejmując
- Vicky już drugi raz zainicjowała popijawę, nas wszystkich upiła
- Prawie wszystkich – poprawił go Sykes
- Ty się nie odzywaj. – machnął na niego ręką Loczek – O czym to ja mówiłem ? – skrzywił się – Aaaa. No, że Vicky nas wszystkich upiła, my na drugi dzień zdychamy, a ta nazajutrz chodzi jak rozpędzony samochodzik i to uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Bez kitu. – mruknął ledwo żywy Siva
- Spokojnie, nie nakręcajcie się tak. – odezwałam się – Po prostu mam wyczucie do polskiej wódki. Wręcz przeciwnie co do angielskich trunków.
Nathan pokiwał nas na boki ze śmiechem; - Pamiętam. – dałam mu kuksańca w bok
Całą zgrają
usiedliśmy do śniadania, a co poniektórzy od razu rzucili się do wodopoju. Po
skończonym jedzeniu poszliśmy z Nathanem do salonu. Zajęliśmy najwygodniejszą i
największą sofę. Usiadłam prostopadle do niego, opierając się plecami o
oparcie, zaś on obok trzymał moje nogi.
- Spakowany jesteś
? – spytałam- Tak.
- Nie wierzę. – uniosłam brwi – Nie zostawiłeś tego na ostatnią chwilę jak zwykle ?
- Nie, bo w zasadzie niczego więcej nie biorę tylko jadę jak będę stał. Jadę na jeden dzień, a poza tym tam mam wszystko co mi potrzebne. Fajnie, że wierzysz w swojego chłopaka. – wystawił do mnie język, a ja tylko teatralnie przewróciłam oczami – To jakie plany masz na jutro beze mnie ?
- Hmmmm jak to jakie ? Będę korzystała z twojej nieobecności i już się z Nareeshą umówiłam na miasto wieczorem, żeby pójść do klubu z męskim striptizem.
Nath uniósł brew. – A tak naprawdę ?
Westchnęłam. – A tak naprawdę to umówiłam się po pracy z Nareeshą, ale na zakupy. Te, na które już wcześniej chciała mnie wyciągnąć. Będzie mi pomagała znaleźć sukienkę na bankiet.
- A no tak. – uśmiechnął się – I nic poza tym więcej nie zrobicie, bo znając życie to zakupy wam zajmą całe po południe.
- Ej ! – kolejna sójka tamtego dnia w bok – O ! Muszę jeszcze dziś na Skype`a wejść pogadać.
- To wchodź teraz. Z kim znowu ? – westchnął
- Nie chcę teraz. Z przyjaciółmi z Polski.
- A – machnął ręką – To i tak bym niczego nie zrozumiał.
- I tak byś niczego nie podsłuchał. – odgryzłam mu się ze śmiechem, za co oberwało mi się szczypnięciem w nogę - Auć !
Spojrzał na mnie wesoło i wypalił; – Vicky naucz mnie polskiego.
Uniosłam brwi i spojrzałam na niego zdziwiona. – Naprawdę chciałbyś się nauczyć mojego języka ?
- Czemu nie ? – wzruszył ramionami – Na naukę nigdy nie jest za późno, a może przydałby mi się w przyszłości.
Byłam w szoku, że mój chłopak; rodowity Anglik chciał nauczyć się polskiego. – Ok – uśmiechnęłam się – To pierwsza lekcja. – podniosłam się – Powiedz – i tu powiedziałam po polsku, żeby zobaczyć jego minę - „chrząszcz”.
Uniósł brew skrzywiony. – Że jak ?
Powtórzyłam powoli i wyraźnie, a on patrzył uważnie na moje usta i po chwili powtórzył.
- Bardziej przypominało to szelest niż „chrząszcza” – powtórzyłam po polsku by się osłuchał – ale ok – kontynuowałam po angielsku
- Wszystko jest takie trudne czy mnie zniechęcasz ? – przyjął podstępny wzrok
- Powiedzmy, że zrobiłam ci chrzest bojowy. – zmrużyłam oczy
- Coś łatwiejszego mi daj.
- Hmmm to może „miło mi cię poznać”. – i tak powtarzał za mną pojedyncze wyrazy aż po kilkunastu minutach zaczął po polsku;
- Miło … mi … - ściągał brwi, skupiony i patrzył w blat ławy – cię – zaakcentował „ę” – poznać. – dokończył ostatni wyraz, dzieląc na sylaby
- AAaaaaaa kochanie moje ! – rzuciłam się na niego pełna energii – Właśnie wypowiedziałeś swoje pierwsze całe zdanie po polsku ! – zaczęłam go całować, a on roześmiał się słodko, wcale się nie broniąc
- A jak jest kocham cię po polsku ? – spytał po chwili z entuzjazmem, spojrzałam na niego z czułością i po kilku minutach już umiał wyznać miłość w moim rodowitym języku
Za chwilę w salonie usiadł Max. – A ty co Nath, poliglotą chcesz zostać ? – zaśmiał się, słysząc jak Sykes powtarzał po mnie różne zwroty i całe zdania
- Wiesz jaka zabawa ? – brunet zwrócił się do niego żywo
- Mnie Victoria mogłabyś nauczyć, ale jedynie tylko polskich przekleństw. – wyszczerzył się Łysy
- Spoko, dziś Nath wyjeżdża to cię nauczymy. – tylko to powiedziałam, a mój chłopak ponownie mnie szczypnął – Ała ! – szturchnęłam go
I tak
przesiedziałam ze swoją drugą połówką tę parę godzin, ucząc go polskiego do
ok.g.16 kiedy musiał już się zbierać do wyjazdu. W międzyczasie Parker
odprowadził Kelsey, a Siva Nareeshę. Nathan pożegnał się z chłopakami, mówiąc
do nich i przytulając mnie do siebie mocno;
- Macie mi o nią
dbać i uważać na nią.- Jasne stary. – uśmiechnął się George
- Zobaczysz, że jak wrócisz we wtorek, to Vicky nie zechce do ciebie wrócić. – pomachał brwiami Tom
- Będzie w najlepszych rękach. – poprawił loki Jay
- Wszystko będzie git. – dodał Siva
- Teraz jeszcze bardziej boję się ciebie zostawiać tu sam na sam z tymi idiotami. – powiedział do mnie Nath, nie spuszczając wzroku z kolegów, którzy wybuchnęli śmiechem. Poszliśmy we dwójkę objęci do drzwi.
- Zadzwoń jak dojedziesz na miejsce. – poprosiłam
- Nie ma sprawy. A jutro po pracy wejdź na Skype`a.
- Po co ? – ściągnęłam brwi
- Zjemy razem obiad. – uśmiechnął się słodko, troszcząc o mnie. Zalała mnie fala uczucia i objęłam go mocno za szyję i wpiłam się w jego usta. Oddawał mi pocałunki i nie mogliśmy się od siebie oderwać.
Jednak po dość długiej, błogiej chwili odsunął mnie od siebie, mówiąc – Skarbie, muszę iść.
Tym razem to ja zrobiłam podkówkę z ust, ale zaraz uśmiechnęłam się, by nie wzbudzić w nim wyrzutów sumienia z powodu wyjazdu. – Udanego pobytu w domu.
- Dzięki. Zadzwonię wieczorem. – przytulił mnie jeszcze raz do siebie – Pa. Victoria – ujął moją twarz i spojrzał w oczy – Kocham cię. – powiedział po polsku ! Moje szczęście i wzruszenie sięgnęło apogeum i łza popłynęła po policzku.
- Ja ciebie też Nathan. – odpowiedziałam po polsku i ostatni raz pocałowaliśmy się. Ostatni uśmiech i chłopak wyszedł z domu, zamykając za sobą drzwi.
Odwróciłam się, a
parę kroków przede mną stali jeden przy drugim kolejno z szelmowskimi
uśmiechami i założonymi rękami Max, Tom, Siva i Jay.
- To co – odezwał się
Tom, machając brwiami – zaczynamy imprezkę ?
Cześć Słońca :) !
Przepraszam, że taki długi, ale tak mi się go fajnie pisało, że nie chciałam przestać,
a poza tym musiałam dobrnąć do tej chwili, bo mam dużo pomysłów na najbliższą przyszłość
w opowiadaniu i nie ma co się rozdrabniać ;). Mam nadzieję, że rozdział mimo
maxymalnej długości jakiej Wam dawno nie zaserwowałam przypadł do gustu, bo ja,
szczerze mówiąc „Lubię to” :>.
Udanego piątkowego wieczoru :*
Oj Siostro ja też to lubię i to jak! ;)
OdpowiedzUsuńDługi i to bardzo bo sobie czytam czytam a tu końca nie widać.Ale oczywiście bardzo dobrze bo wiesz jak ja wielbię Cie czytać ;)
Nasi imprezowicze-kacowicze!
Oj ten Nath!Wiedziałam ,że jak Vicki przyjdzie to bedzie nasz leniwiec już kimał.
Hahha Tom?Ten Tom Parker w kiblu z Kelsey i to tą Kelsey rzygali?!Niemożliwe! ;D
Ah jak ja wielbię te wantedowe poranki <3
I ta nauka polskiego! so cute!
Jestem zadziwona tempem z jakim dodajesz rozdziały San!I to jeszcze jakie dłuuugie te rozdziały!;)
Do nexta Rybo! ;*
Najbardziej brechowy rozdział ever.! <3
OdpowiedzUsuńRechotałam jak jakaś zaba. xd
Zniknięcie Toma i Kelsey - ŁÓŻKO.! :D
"Nie skacz.!" xd
Nathan jaki napaleniec. ^^
Ta a potem zasnął. hahahahahahahaha. xd Nie mogłam z tego. :D
Ołłł szczęśliwy poranek. ^^
Jakie fajjne ciachaa. *.* xd
A jak go sprytnie podeszła. :D
A ty niedobra. xp
Ah ten kac morderca...nie ma serca. xd
Siva ający szparki zamiast oczu. - bardzo, bardzo dziwny widok. O.O
"No, że Vicky nas wszystkich upiła, my na drugi dzień zdychamy, a ta nazajutrz chodzi jak rozpędzony samochodzik i to uśmiechnięta od ucha do ucha." - wrrrrrrr... hahah. xdd
Ołłł i tu jest najlepsze. Najlepsza breecha. xd
Yay.! Ale jazda była. Z bananem na ryjku to czytałam. xdd
Ojj Maxiuu, niebezpieczną ty tu prowadzisz grę. :D
Oł i to na koniec "Kocham Cię." - sooo cuteeee. <3
"- To co – odezwał się Tom, machając brwiami – zaczynamy imprezkę ?" - Tom.! Kolejny napaleniec. Ale cos czuje, że stanie się cos złego. Ojj złego. ^^
Alkoholiki jedne. xp Party hard part 3., zgon part 3., gihant kac part 3. xdd
O ja cięż pierdzielęę. Bedzie się działoo. ;D
No i kuffa mać dobrze. Odwdzięczam sie za ten wiesz. ^^
Wydaje mi się, że długi, dobra lukne jak dodam. :D
Ja baardzo "Lubię to." ;*
No no udaannyyy ten piąteczek. ^^
Czekam na kolejnego Dziubaskuu. ;**
A któż inny tak zajebiście długiego komma dodaje.? An_a. :D
O cholerka. O.O
UsuńZa krótki. -.- xd
Ołł Misiek, za co Ty przepraszasz ja sie pytam? :P
OdpowiedzUsuńTo ja Ci dziękować będę na kolanch! :D
Dla mnie możesz pisać jeszcze 10 razy dłuższe, a będę je czytała z ogromną przyjemnością! :))
Wiedziałam, że będzie grubo, ale nie sądziłam, że aż tak xD
Myślałam, że padne, poprawiłaś mi humor na sam koniec dnia! :D
Co chwila wybuchałam śmiechem xD
No tak, jak chłopak z dziewczyną znika nagle z imprezy, to gdzie ich można znaleźć? W ŁÓZKU! :P
A tu prosze, biedny Tom z Kelsey, jak to mówi moja szwagierka, mieli przykrości ;D Współczuję xD
Jay jak odpłynął w ogóle xD 'nie skacz' hahaha <33
Że oni mieli później siłę jeszcze pić o.O Podziwiam, naprawdę;P Ale za to teraz cierpia, patałaszki :D
Hahahahaa jakoś tak miałam przeczucie, że Nathan zaśnie jak Viki wróci xD Biedna napalona i wypachniona wróciła do swojej miłości, a tu psikus, BabyNath usnął ! :DDD
Ale jaki słodki poranek, te ciasteczka, owww <3
No, Viki wszystkich rozpija, a potem sama się z wszystkich nabija, Cwaniara jedna! :DD
Nauka polskiego i 'szczzcsz' mające brzmieć jak chrząszcz xD Chciałabym to usłyszeć na żywo! :D
A to kocham cię na końcu po polsku, ajj... myslałam, że się rozpłynę, so sweet :))
No to się zacznie, kota nie ma - myszy harcują! :D Czyli Tom bierze w obroty Viktorię! :D
Oj, KOchana, nie wiem czy się bać tych Twoich pomysłów, bo jak Ty coś wymyślisz, to uuu :D
Nie mogę się doczekać, dlatego masz rację, nie ma się co rozdrabniać! Piszaj tam, Słodziaku i czekam na kolejną możliwość czytania, Twojej twórczości :)
Miłego weekendu, Laska! :***
Ojeeeju, to "Kocham cię." było takie słodkie. Rozdział boski (jak zawsze xd).
OdpowiedzUsuńMam pytanie, skąd bierzesz te zdjęcia ubrań (nie jestem obcykana w tym temacie xp)?
Czekam z niecierpliwością na następny.
Weny :*
ooojej rozdzial super <3 ,fajnie ze dlugi i ciekawy . Zycze weny i dawaj nexta ;*
OdpowiedzUsuńooojej rozdzial super <3 ,fajnie ze dlugi i ciekawy . Zycze weny i dawaj nexta ;*
OdpowiedzUsuńHej rozdział super ostatnio dodałam koma żebyś weszła na mojego bloga ale ty nie weszłaś.
OdpowiedzUsuńWięc zapraszam jeszcze raz na changedmyworldnathansykes.blogspot.com
Moim skromnym zdaniem takiej długości rozdziały mogą by codziennie :D
OdpowiedzUsuńPopijawa się udała, że hej :] Prawie wszyscy zdychają i mają kaca jak stąd do wieczności ^^
Nathan chce się nauczyć polskiego ? Mogę zostać jego nauczycielką hahah...Akcja Kelsey i Toma mnie rozwaliła ;}
Oby Nathan jak najszybciej wrócił.
Rozdział zajebisty jak zwykle Całuski :* i do następnego Kochana ♥
kuawdfocaisfgpasifvpasigvbsiodrghoaesigpaeghpaesi *-* O BOŻE ! Jakiiiiiii cudowny rozdział ! PISZ PISZ PISZ jak najwięcej Kochana ! Tak długie (a nawet dłuższe!) rozdziały to proszę codziennie ! :D Po prostu przecudny !
OdpowiedzUsuńDawaj nexta szybciutko KOCHANA :*
Wenyyy ♥
Wooooow jaki dłuuuuuuugi rozdział!:D Dokładnie tak samo dłuuuuuuuugi, jak kac naszych pijaczyn hahaha:D Ojoj, tak to jest jak się pije bez umiaru kowboje ;p Największym mistrzem jednak jest Jay, bo pił bez przepity O.O Hardcore jednym słowem!
OdpowiedzUsuńJasny lukier jak mnie rozbawiła "kanapka" Kelsey-Tom-Vicky:D Och, biedna Vicky, nawet w spokoju do łazienki wejść nie może^^
A z Nathana to prawdziwy leniwiec, zasnął! W takim momencie!:D Ale możemy mu wybaczyć za ten jakże najsłodszym moment, kiedy powiedział 'Kocham Cię' po polsku*-* Aż mi serce się radować zaczęło *-* To takie romantiko<3
Jeśli tylko możesz serwować takiej długości rozdziały, to mi to wcaaaaale nie przeszkadza xd
Czekam na kolejnusi :*
boski jest !
OdpowiedzUsuńtaki słodki Nathan mówiący po polsku i szelmowski Tom
już chcę wiedzieć co razem z Victorią bd robić nasze kochane owieczki na kacu ; D
możesz częściej pisać taaakie długaśne rozdziały, bo się bardzo fajnie czyta
trzymaj się i weny, udanego weekendu ; ***
Oooooooooooooo.... kocham cie! jakie to było słodkie! MMM.... Ale następny już w niedzielę, pamiętaj!!
OdpowiedzUsuńJesteś boska!
Łał !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńUmie coś po polsku mówić !
Szkoda, żę wtedy usnął :(
Jezuuu normalnie brak słów !!!!!!!!!!!!!!
Pisz szybko nexta i weny Kochana :****
Wpadnij----------->http://samanthaithewanted.blogspot.com/
Komentarze mile widziane :) :P
JA TEŻ TO LUBIĘ <3
OdpowiedzUsuńJA TO KOCHAM A NIE LUBIĘ :***
OJJ BĘDZIE SIĘ DZIAŁO ;P
JA WIEM JAK TO JEST CIĘŻKO SIĘ UCZYĆ, BO JA PRÓBOWAŁAM MOJEGO KOLEGĘ RODOWITEGO FRANCUZA MÓWIĆ I ZA NIC NIE UMIAŁ :D ALE ZA TO ON MNIE FRANCUSKIEGO I TO SAMO. ;P
BOŻE CZĘŚCIEJ MOGĄ BYC TAKIE DŁUGIE, NAWET NIE WIESZ JAK FAJNIE SIĘ TO CZYTA :3
PISZ SZYBKO KOLEJNY :]
" Loczek otworzył oczy. – Maaaaxxx ? – mrugał
OdpowiedzUsuń- No raczej idioto. Siadaj ! – George podał mu dwa kieliszki
- Sorry … trochę .. akcja mi … uciekła . – wydukał, trzymając się za głowę, następnie spojrzał na mnie i Nathana – Cześć. – uśmiechnął się jak z reklamy pasty do zębów."
Padłami leżę XD
Boskie!!!!!!!!!!
No i jeszcze akcja z Tomem i Kels ;D
Zajebisty rozdział xD
Pod jednym dachem z pięcioma (poprawka: czterema) wariatami część druga XD
To będzie piękne...
Dawaj next'a! (tak, wiem. Przegięłam z buźkami...) XD
świetny rozdział!! boski blog!! Czekam na kolejny rozdział i życzę weny:*;p
OdpowiedzUsuńJak ja uwielbiam kiedy Tom mówi "słooooońce" :):) ciekawe co wesoła, skacowana czwórka kombinuje...swoją drogą po czym oni są tacy skacowani? Przecież nie wypili nawet 0,5 litra na głowę :D :P słabe głowy mają Brytole :P:P czekam na następny :) MZ
OdpowiedzUsuńJest dopadłam wreszcie kompa ^^ Rozdział zajebisty (nieźle się uchlali xd) a jak Nathy uczył się polskiego <33333 ok biorę sie za kolejny, a ciebie odsyłam na http://nadzieja-nigdy-nie-umiera-zapamietaj.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńCześć wszystkim, tak się cieszę, że mój mąż wrócił po tym, jak zostawił mnie dla innej kobiety. Mój mąż miał romans ze współpracownikiem i bardzo kocham mojego męża, ale on zdradzał mnie ze swoim współpracownikiem i tą dziewczyną, myślę, że używa czarów lub czarnej magii na moim mężu, aby mnie nienawidził i to był tak krytyczny i nie na miejscu, cały dzień i noc płaczę, aby Bóg przysłał mi pomocnika, abym przyprowadził mojego męża! Byłem naprawdę zdenerwowany i potrzebowałem pomocy, więc szukałem pomocy w Internecie i trafiłem na stronę internetową, która sugerowała, że dr Bogaty może pomóc szybko odzyskać byłego chłopaka. Więc czułem, że powinienem spróbować. Skontaktowałam się z nim i powiedział mi, co mam robić, zrobiłem to, a potem rzucił dla mnie zaklęcie miłosne. 22 godziny później mój mąż naprawdę zadzwonił do mnie i powiedział, że tak bardzo za mną tęskni. O mój Boże! Byłem bardzo szczęśliwy, a dziś znów jestem szczęśliwy z moim mężczyzną i radośnie żyjemy razem i dziękuję potężnemu czarodziejowi, dr. Bogu, jest tak potężny i postanowiłem podzielić się tutaj swoją historią. jeśli jesteś tutaj, a Twój Kochanek Cię odrzuca, lub Twój mąż przeniósł się do innej kobiety, nie płacz już, skontaktuj się z doktorem Wealthy, aby uzyskać pomoc ... Oto jego e-mail, wealthylovespell@gmail.com
OdpowiedzUsuńWykonuje również następujące zaklęcie
Zaklęcie ciąży
Czar miłości
Zaklęcie powiększające penisa
opryszczka
Zwycięskie zaklęcie
Jego WhatsApp +2348105150446
Blog: wealthylovespell.blogspot.com