piątek, 14 czerwca 2013

Powiedz "chrząszcz" - rozdział 53.

Po spaleniu papierosów wróciliśmy z Nathanem i Maxem z powrotem do salonu, gdzie trochę ludzi ubyło. Jay skręcony spał i podchrapywał na kanapie, Siva z Nareeshą siedzieli wtuleni w siebie i raz po raz obdarzali siebie pocałunkami … Rozglądaliśmy się dalej.

- Ale … gdzie jest Tom i Kelsey ? – wydukał pijany Nathan
- Właśnie ? – podchwyciłam temat
Max wyszczerzył się. – To może nie zagłębiajmy się dalej w temat.
- Myślisz, że oni …
- Przecież i tak mają się ku sobie, a po wódce to jak nic tylko ich w pościeli szukać. – George pomachał brwiami
- Mam tylko nadzieję, że Tom posprzątał w pokoju. – mruknęłam podpita, nie zdając chyba sobie sprawy z tego o czym mówiliśmy
- To co – Max doszedł do ławy – doleweczka ? – wziął do ręki wódkę
- Hmmmm … sama nie wiem …
- Ja chyba spasuję. – skrzywił się mój chłopak
- Ej no ! – Max zrobił podkówkę z ust i przyjął wzrok kota ze Shreka – Jeden kieliszek. Na dobre spanie. – uśmiechnął się szeroko
Ściągnęłam brwi. – Ja nie chcę już.
- Ja też.
- A idźcie wy ! – Łysy machnął ręką i podszedł do kolegi – Jay, budź się. Jay ! – zaczął go szturchać
- Nie skacz. – Jay gadał przez sen – Nie skacz ! –
Max walnął facepalma, ale po chwili z podwojoną siłą szturchnął kumpla. – Wstawaj do jasnej ! Pić trzeba, a nie skakać !
Loczek otworzył oczy. – Maaaaxxx ? – mrugał
- No raczej idioto. Siadaj ! – George podał mu dwa kieliszki
- Sorry … trochę .. akcja mi … uciekła . – wydukał, trzymając się za głowę, następnie spojrzał na mnie i Nathana – Cześć. – uśmiechnął się jak z reklamy pasty do zębów

Przewróciłam z bezsilności oczami i roześmiałam się z Nathanem. Po chwili mój chłopak objął mnie w talii i szepnął do ucha; - Ulatniamy się na górę ?
Spojrzałam mu w oczy z przygryzioną wargą i pokiwałam głową na „tak”. Bez słowa poszliśmy. Nawet nikt nie zauważył, że opuściliśmy salon.
- Do mnie czy do ciebie ? – spytał
- Obojętnie.
- To do mnie. – uśmiechnął się. Otworzył przede mną drzwi i lekko chwiejnym krokiem weszliśmy do jego zakątka. Pierwsze co zrobiłam to osunęłam się na łóżko. Obok usiadł Nathan. Panowała cisza. W jednej chwili obydwoje spojrzeliśmy na siebie i bez jakiegokolwiek słowa wpiliśmy się sobie w usta. Chłopak przycisnął mnie do siebie mocniej, a ja z wielkim uczuciem oddawałam mu pocałunki. Powoli kładliśmy się na łóżko. Gdy brunet przeszedł swoimi ustami do mojej linii żuchwy i szyi było mi tak dobrze, że nie chciałam tego kończyć, jednak resztki świadomości podpowiadały, że lepiej to przerwać.

- Nath – szepnęłam, ale brak jakiegokolwiek odzewu – Kochanie czekaj. – odsunęłam go delikatnie od siebie. Popatrzył mi w oczy. W szmaragdowych tęczówkach widziałam palące pożądanie, a na ustach rysował mu się ten dobrze mi znany niegrzeczny uśmiech.
- Coś nie tak ? – spytał
- Nie powinniśmy. – powiedziałam, nie spuszczając z niego wzroku. Był taki przystojny i miałam ochotę rzucić się na niego i sama go wykorzystać szczerze mówiąc …
Ściągnął brwi, nachylając się nadal nade mną. – Bo … ?
- Jesteśmy pijani.
- I ? To będzie piękne zakończenie imprezy. – skomentował i przyssał się do moich ust
- Mm – wydusiłam z siebie – Nie. – oderwałam się od niego. Znów wymienialiśmy spojrzenia. – Nie w ten sposób. – nie podobało mu się to i jakby znudzony moją teorią przewrócił oczami – Daj mi chociaż wziąć prysznic. – uśmiechnęłam się delikatnie, czując, że jednak pożądanie rosło we mnie coraz silniej i wygrywało.
- A szybko wrócisz ? – uśmiechnął się łobuzersko
- Bardzo. - Chłopak westchnął i przeturlał się na bok, by mnie wypuścić. – Zaraz wracam. – nachyliłam się i namiętnie go pocałowałam, następnie wstałam i wyszłam z jego pokoju.

Już kierowałam się do siebie, gdy usłyszałam, że ktoś dobija się, by wyjść z łazienki. Początkowo myślałam, że moja pijacka wyobraźnia coś kombinuje, ale przysłuchiwałam się dalej i to jednak nie były omamy.
Podeszłam do łazienki i upewniwszy się, że to stamtąd dochodziły odgłosy, wzięłam za klamkę i pociągnęłam drzwi do siebie. Ledwo je uchyliłam, a dosłownie wyleciał na mnie Tom, wywracając się na mnie i wylądowałam na ziemi.

- Ałć ! – jęknęłam, leżąc na podłodze po twardym lądowaniu – Tom do cholery co ty wyprawiasz ?! –krzyknęłam, leżąc przygnieciona pod nim
- Vicky … - mamrotał, wtulając się we mnie jakby nigdy nic
- Hah, Victoria jest. – upita Kelsey wytoczyła się z łazienki, trzymając się ściany. Była cała zielona, ale jakże szeroko uśmiechnięta. Oczka jej się rozmywały. – Bo my … - jęknęła i nagle nogi się pod nią ugięły i wylądowała na Tomie. Czyli jakby nie patrzeć też i na mnie.
- O Boże. – jęknęłam tylko, czując kolejną masę na sobie. – Złaźcie ze mnie ! – wzięłam Toma za ramiona i starałam się go odepchnąć.
- Słońce – chłopak podniósł twarz, by spojrzeć mi w oczy i uśmiechnąć się. Miał przekrwione oczy i jechało od niego wódą.
- Zejdź ze mnie. – powiedziałam, powstrzymując parsknięcie z powodu jego widoku
- Ale jaka ty mięciutka jesteś. – wtulił się we mnie z powrotem głuchy na moją prośbę
- Tom, wcale mi nie pomagasz ! – roześmiałam się na dobre – Kelsey ! – zaczęłam ruszać nogami, byle dziewczyna coś poczuła – Kelsey !
Usłyszałam tylko mruknięcie; - Hę ? –
- Wstań w tej chwili. – rozkazałam – Dobra, przeturlaj się bądź przesuń. – poprawiłam się i zaczęłam mówić o realnych rzeczach – Cokolwiek ! Tylko zejdź ze mnie, bo zaczyna brakować mi powietrza.
- Mhm – osunęła się na gołą podłogę

Dobra, został TYLKO Parker, który zasypiał wtulony we mnie. – Tom – zaczęłam nim trząść – Tom ! – zero reakcji. Przygryzłam wargę. – Sorry słońce. – i walnęłam mu prosto z liścia w policzek
- Co ?! Co jest ?! Co się stało ?! – momentalnie się uniósł
- Cielę oknem wyleciało ! – parsknęłam i korzystając z okazji odepchnęłam go od siebie, by się w ten sposób wyswobodzić. Musiałam przytrzymać się ściany, by wstać. Wyprostowałam się, łapiąc głęboki oddech i spojrzałam na znajomych, którzy leżeli ledwo żywi na podłodze. – Tom, bądź gentelmanem i zaproś swoją koleżankę na swoje apartamenty.

- O rany – usłyszałam tylko jego jęknięcie. Przeszedł do pozycji klęczącej. – Chodź złotko. – wziął dziewczynę za rękę i jakoś ni to na klęczkach ni to na brzuchu „udali się” do pokoju Parkera. Chłopak, otwierając drzwi do pokoju jeszcze odwrócił się do mnie i zrobił słodką minkę, pytając niepewnie; - Słońce, to mój ?
- Tak – parsknęłam. Para wtoczyła się do kąta Parkera i zamknęli za sobą drzwi. Śmiejąc się zaszłam do swojego pokoiku, wzięłam stamtąd t-shirt do spania i szybszym krokiem ruszyłam do łazienki bowiem przypomniało mi się, że czekał na mnie Nathan. I to jak czekał, a raczej na co ;) …

Zrzuciłam z siebie szybko ciuchy i weszłam pod prysznic. Odkręciłam kran, specjalnie ustawiając wodę na zimny strumień. Było mi zimno, ale z kabiny wyszłam rześka i nie czułam się już ani trochę pijana. Wzięłam jeszcze szybko żyletką ogoliłam nogi, na których i tak nie było prawie odrostów, ale chciałam mieć pewność, że wszystko było idealnie. Umyłam dokładnie zęby, by pozbyć się posmaku po alkoholu, popryskałam się delikatnie mgiełką i z wilgotnymi włosami, bo nie miałam już czasu ich suszyć, ruszyłam do pokoju swojego chłopaka. Byłam podekscytowana i chciałam poczuć Nathanową bliskość. Pragnęłam jej. Biegiem wróciłam do siebie, by rzucić byle jak ciuchy, w których byłam ubrana, a następnie podeszłam pod drzwi Sykesa. Serce biło mi jak szalone i zdawało mi się, że dokładnie słyszałam każde jego uderzenie. Nogi zaczęły drżeć, skurcz żołądka i zdawało mi się, że nie mogłam oddychać. To wszystko było efektem działania ekstazy, która jak wcześniej alkohol, tak teraz ona odkładała się w każdym milimetrze mojego ciała. Chciałam tego i były to pozytywne nerwy. No, Wiktoria – głęboki oddech i idziesz do swojej miłości ! – kibicowałam sobie w duchu. Położyłam rękę na klamce i cicho ją przekręciłam. Popchnęłam drzwi i weszłam do środka. Było ciemno. Widziałam postać Nathana. Leżał na łóżku. Podeszłam w przydługim t-shircie do mebla. Dookoła panowała cisza. Uklękłam na łóżku.
- Już jestem. – szepnęłam. Cisza. – Jestem. – powtórzyłam. Zero odzewu. Popatrzyłam zdezorientowana na postać chłopaka. Obok na szafce włączyłam lampkę, żeby zobaczyć o co chodziło. Włączyłam delikatne światło. – Serio ? – uśmiechnęłam się z żałości z samej siebie, bo Nathan słodko spał. Zdjęłam z jego stóp buty, ściągnęłam bluzę i spodnie. Był bardzo wiotki i spał jak kamień. Zostawiłam go w bokserkach i t-shircie, żeby wygodniej mu się spało. Usiadłam na łóżku i spojrzałam na niego. Pogładziłam ręką jego policzek i poprawiłam potargane włosy. – Ojjj Sykes, jak ja cię kocham. Życie bym za ciebie oddała. – nachyliłam się i delikatnie pocałowałam w usta – Śpij dobrze, bo jutro będziesz umierał z kaca. – mruknęłam i uśmiechnęłam się po czym ułożyłam się obok niego i zgasiłam lampkę.

Obudziłam się samoistnie ( o ile można to tak określić ;) ) na prawym boku. Poczułam, że Nathan był przytulony do mnie z tyłu i przepasał rękę tak, że spływała po moim brzuchu. Czułam jego głowę tuż za swoją. Było mi tak cieplutko i bezpiecznie. Poranek przywitałam zatem pełnym, szczęśliwym uśmiechem. Wyciągnęłam rękę po telefon, by spojrzeć na wyświetlaczu, która godzina. Zbliżała się g.9.00. Poleżałam jeszcze chwilę nieruchomo, ale doszłam do wniosku, że i tak już nie zasnę, więc mogłabym zrobić coś pożytecznego. Na przykład śniadanie dla skacowanych ludzi. Sama czułam się dobrze. Po kacu ani śladu. Byłam pewna, że te przewietrzenie się i zimny prysznic tak na to wpłynęło. Poza tym znałam swój umiar i nie przesadziłam. Nie to co niektórzy – odwróciłam się z uśmiechem do Nathana, który smacznie spał. Woho, ciekawe jak nasza Kelsey się dziś czuła … Byłam ciekawa jej widoku ;).
Delikatnie zsunęłam z siebie rękę chłopaka, patrząc czy aby go nie rozbudzałam po czym dałam mu całusa w czoło i po cichutku wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju, by w coś się ogarnąć. Szybka poranna toaleta, makijaż delikatny, nadający trochę świeżego looku, do tego miałam wenę na uwaga – dwa warkocze i po kwadransie byłam gotowa wyjść z łazienki. Spojrzałam w lustro i aż sama się uśmiechnęłam – wyglądałam z tymi warkoczykami, wziętych do przodu na biust jak mała dziewczynka, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało.



Zajrzałam jeszcze do Nathana – spał na drugim boku, plecami do wejścia. Zamknęłam za sobą cicho drzwi i zeszłam do kuchni. Spojrzałam oczywiście na salon, w którym walały się torebki po chipsach i 2,5 opróżnionych butelek po wódce wraz z kilkoma pustymi kartonami soków. Myślałam, że obraz będzie bardziej nędzny, ale nie było tak źle ;). Oczywiście nie było żywej duszy i wszyscy spali jak zabici. Miałam całą kuchnię dla siebie. Postanowiłam zrobić wszystkim po prostu najzwyczajniejszy stos kanapek. Do tego woda z cytryną. W podwójnej ilości. Wygrzebałam z szafek chyba wszystkie dzbanki jakie chłopaki mieli na stanie w domu i zaczęłam robić „życiodajny napój”. Nie mogłam się jednak powstrzymać i wykorzystując fakt iż byłam sama i nikt mi nie przeszkadzał, zaczęłam robić dodatki na herbatniki, które znalazłam w szufladzie. Tak na osłodę ;).
Nagle usłyszałam jęki i głośne, ciężkie czyjeś kroki po schodach.
- Czyżby jakiś słoń do mnie szedł ? – uśmiechnęłam się, stojąc przy kredensie
- Ooooo hej Vicky. – do kuchni doczłapała się Kelsey. Wyglądała jak 7 nieszczęść. Mimo gładkiego kucyka, schludnego ubioru i perfekcyjnego makijażu.
- Królestwo za wodę. – po chwili w wejściu do pomieszczenia znalazł się i Tom, który nie wyglądał lepiej
- Cześć pijaki. – uśmiechnęłam się
- Bardzo śmieszne – mruknęli i obydwoje usiedli przy stole
- Macie. – postawiłam im przed nosem dzbanek z wodą i cytryną oraz dwie szklanki
- Jesteś kochana słońce. W ogóle uroczo wyglądasz. – Tom starał się uśmiechnąć jak tylko mógł najładniej, ale coś mu nie wyszło i zaczął nalewać napoju sobie i dziewczynie
- Matko, w życiu nie miałam takiego kaca jak dziś. – skrzywiła się Kelsey – To była zdecydowanie najbardziej hard popijawa w całym moim życiu.
Roześmiałam się. – A uprzedzałam cię, że tak będzie.
- Wiem, ale poniosło mnie. – złapała się za głowę – I to przez tego durnia obok, który zachęcał mnie do picia.
- Ja cię zachęcałem ? – uniósł brew Tom i przestał nalewać picia dziewczynie
- A kto mi jęczał nad uchem cały czas „Kelsey dawaj na drugą nóżkę”, „Kelsey, zabawmy się” – dziewczyna starała się przybrać głos Parkera – „Kelsey”
- Dobra, cicho. – Tom wziął się za głowę, skrzywiając – A ty Vicky jakaś pełna życia jesteś … - zauważył – Ty na pewno wczoraj z nami piłaś ?
- Hah, no raczej ! Nawet jarałam z Maxem. I jak wielkie okazało się moje zdziwienie, że Nathan też sobie podpala okazyjnie. – spojrzałam na kolegę z wymowną miną
- Ale on to tylko czasami. Na imprezach ... Zresztą ty też, więc co ty tu w ogóle wygarniasz. – zostałam zjechana
- To może skończmy mój temat i przejdźmy do innego, który bardziej mnie interesuje …
- O nie – jęknął Tom – znam ten twój szatański wzrok.
- Właśnie. Chcielibyście się jakoś ustosunkować do wielkiego siniaka, którego mam na plecach ? – chłopak z Kelsey spojrzeli na siebie wymownie
- A co my mamy z tym mieć wspólnego ? – ściągnęła brwi dziewczyna
- Pewnie z Nathanem po pijaku gdzieś się – kolega chrząknął dwuznacznie – i stąd siniak.
Uniosłam brew, lustrując wzrokiem bruneta. – Widzę, że komuś tu pamięć wypaliło, a raczej pewne urywki z wczorajszej nocy.

Parker postawił oczy. – Matko słońce, ale my chyba nie …
- Pogięło cię ?! – wypsnęło mi się ze śmiechem od razu – Co ty ! No jak ! … Ale ty jesteś głupi. – skwitowałam – Byłeś z Kelsey w toalecie – zaakcentowałam specjalne miejsce pobytu – oczywiście nie wnikam co wy tam robiliście – podniosłam ręce w obronnym geście – ale gdy chcieliście już wyjść to nie potrafiliście nacisnąć klamki i ja z drugiej strony wam pomogłam przez co dosłownie wysypaliście się na mnie ... Kojarzy się już coś ?
- AAaaaaa – obydwojgu się wypsnęło
- Sorry Vicky – uśmiechnęła się Kelsey
- Ja też cię przepraszam. – Tom pokiwał głową, spuszczając wzrok ze śmiechem
- Ale żeby nie było ! – odezwała się dziewczyna – My z Tomem byliśmy w łazience, ale to nie to co myślisz …
- Ale ja nie wnikam. – roześmiałam się
- Kiedy naprawdę
- Mhm, mhm – kiwałam głową
- Oj no ! – Tom obruszył się
- To wasza sprawa. – wzruszyłam ramieniem, nie przestając się śmiać
- Ty naprawdę słońce myślisz, że poszedłbym z dziewczyną i wybrał łazienkę zamiast swojego pokoju i łóżka co się z tym wiąże ? – pomachał brwiami, patrząc znacząco na Kelsey
- Nic nie rozważam na ten temat. Po prostu trochę zdziwiłam się co wy tam robiliście jeśli nie
- Wymiotowaliśmy. – powiedziała cicho Kelsey, a moje wielkie oczy spoczęły na jej twarzy, która lekko się zaczerwieniła
- Że co ? - wydukałam
- Na zmianę. – dokończyła, łapiąc się za czoło ze wstydu – Boże jaka żenada.
- Tom to prawda ?! – przeniosłam wzrok na kolegę, który siedział szeroko uśmiechnięty i wzruszył tylko ramionami, mówiąc;
- Było, minęło.
Jak dałam w parsknięcie to Kelsey z Parkerem tylko za głowę się złapali, piszcząc, żebym się uciszyła.
- O rany – wydusiłam z siebie – A my podejrzewaliśmy, że was to tylko w łóżku szukać, że się zmyliście tak szybko.
- I niech tak będzie. – powiedziała Kelsey
- Właśnie. Nie mów Vicky tego nikomu, co ? Nawet Nathanowi.
Jeszcze trochę się śmiałam, ale patrząc na dwie zmarnowane istoty powiedziałam tylko; - Ok
- Jaka kompromitacja ... – dziewczyna nie mogła darować
- Weź, luzik. – machnęłam ręką – Nie ty pierwsza i nie ostatnia. Ale muszę wam powiedzieć, że wysprzątaliście po sobie wszystko idealnie. Śladu na szczęście żadnego nie znalazłam, bo poszłam po was – podejrzliwy wzrok Toma i Kelsey – wziąć prysznic. – dokończyłam, przewracając oczami
- Na szczęście. Coś tam sprzątaliśmy. – powiedział Parker
- Ale ja już kompletnie nic nie widziałam. – roześmiała się Kelsey, a zaraz ze śmiechem dołączyłam do niej z brunetem
- W ogóle jakbyście byli głodni to macie tu na talerzu kanapki. – oznajmiłam po chwili
- A ty gdzieś idziesz ?
- Idę swojego żula budzić, Tom. – roześmiałam się – Żartuję. Idę swoje 50% budzić.
- 50% ? – zdziwił się
- Swoją drugą połówkę. – puściłam oko i wzięłam mały talerzyk
- A co tam masz dobrego ?
- Coś idealnego na pobudkę.
- Kelsey … - Tom wymownie spojrzał maślanymi oczkami na dziewczynę
- Zapomnij ! Ja takich cudów nie potrafię !

Roześmiałam się i ze słodkościami poszłam na górę. Otworzyłam drzwi do pokoju Sykesa. Chłopak jeszcze słodko spał. Usiadłam delikatnie na łóżku z talerzykiem, a drugą ręką zaczęłam rysować po jego odkrytym ramieniu.
- Nathan – powiedziałam cicho – Nathan … - Zero reakcji. Zaczęłam się niecierpliwić. – Sykes nooo … Wstawaj.

Chłopak otworzył oczy. – Wiesz, liczyłem na więcej romantyzmu. Coś typu „mój idealny mężczyzno obudź się” bądź „skarbie wstawaj” … - uśmiechnął się
- Ale ja wybredny jestem od samego rana !
- Tak ciut – zmrużył oczy po czym przyciągnął mnie do siebie i pocałował – Cześć kochanie. –
- Dzień dobry – uśmiechnęłam się i pocałowałam go jeszcze raz – Ty, mój idealny mężczyzno, mam coś dla ciebie. – przypomniałam sobie
- Taaaaaaak ? – podejrzliwy wzrok
- Tak. Proszę.



- Oooooommmm – zamruczał – Dzięki. – podniósł się, ale zaraz spojrzał, że był w t-shircie i bokserkach, więc ściągnął brwi, próbując sobie coś przypomnieć – Vicky, czy my wczoraj jednak coś próbowaliśmy ? – spojrzał na mnie
- A co – przybrałam kokietujący wzrok i ton głosu – nie pamiętasz ?
Chłopak zrobił podkówkę z ust i mruknął. – Nie pamiętam …
- A widzisz ? Mówiłam, że to nie jest dobry pomysł, ale chciałeś … - wkręcałam go dalej
- O jaaaa … - westchnął – Ale myślę, że to nic straconego. – odstawiał powoli talerzyk na szafkę
- Nath co ty kombinujesz ? – uniosłam brew i spytałam już normalnym tonem
- Musisz mi odświeżyć pamięć. – uśmiechnął się szeroko po czym rzucił się na mnie i wylądowałam na pościeli. Zaczął mnie szybko całować po szyi, uchu, całej twarzy, co mnie łaskotało.
- Nathan – śmiałam się – Ale wczoraj do niczego nie doszło, bo zasnąłeś !
- Jak to ? – odsunął się, by spojrzeć mi w oczy
- Normalnie – roześmiałam się – Wróciłam z łazienki, a ty spałeś sobie w najlepsze, więc, żeby było tobie wygodniej to zdjęłam z ciebie ciuchy i tyle. – patrzyłam wesołym wzrokiem prosto mu w oczy - Nawet nie drgnąłeś i tak twardo spałeś, że naprawdę mogłam ciebie wykorzystać.
- A ty chytra bestio. – roześmiał się – Oszukiwać ci się mnie zachciało, taaaak ? – zaczął mnie łaskotać
- Nath ! … - śmiałam się – Prze … stań ! … Sykes ! – krzyczałam, łapiąc oddech. Nagle chłopak uspokoił się, podniósł i przytrzymał się za skroń.
- Nie tak głośno. – uciszył mnie, przytrzymując kolanami
- Aha ! Kaca masz ! – krzyknęłam ze śmiechem jeszcze głośniej byleby mnie oswobodził
- Gdyby nie to, to przysięgam ci, że byś stąd wycałowana nie wyszła. – wytknął mi palcem, łapiąc się za głowę i schodząc ze mnie
Śmiałam się, leżąc na łóżku jeszcze chwilę, ale zaraz podniosłam się. – Idę na dół, poczekam na ciebie i zjemy razem śniadanie.
- Ok, lubię to. – pokiwał głową – Ale słodko wyglądasz z tymi warkoczykami. – uśmiechnął się
- Dzięki – podeszłam do niego, oplotłam go rękami i pocałowałam – W ogóle o której wyjeżdżasz do Gloucester ?
- Ok. 16. Jeszcze muszę zadzwonić do mamy, ale ostatnio mnie prosiła, żebym przyjechał jak najszybciej i nie czekał do zmroku.
- To może jedź jeszcze wcześniej ?
- Daj spokój. – objął mnie – Chcę z tobą dłużej posiedzieć. – popatrzył mi w oczy – Kocham cię wariatko.
Uśmiechnęłam się. – Wariatka ciebie też. – odpowiedziałam po czym zostałam obdarzona długim, namiętnym pocałunkiem
Już otwierałam drzwi, by wyjść z jego pokoju, gdy jeszcze zawołał za mną; - Vicky – odwróciłam się, a on ugryzł ciastko – Tego też się nauczyłaś w domu ?
- Nie, to pokazała mi Lucy w „Sweet Dreams”. – uśmiechnęłam się i wyszłam na korytarz, zamykając za sobą pokój – Oooo dzień dobry Nareesha. – spotkałam się na korytarzu z dziewczyną Sivy, która w jego koszulce i ze swoimi ciuchami w ręku wędrowała do łazienki

- Cześć Vicky. – uśmiechnęła się promiennie. Wyglądała ładnie. Zresztą jak zawsze. Nawet bez makijażu zachwycałam się jej urodą i po niej kaca nie było widać, ale to pewnie dlatego, że jako pierwsza z nas wszystkich przystopowała z alkoholem.
- Jak się czujesz ? – mimo wszystko spytałam
- Ja w porządku, za to Siva ma kaca chyba też i za mnie, bo się ruszyć nie może. – roześmiała się
- Skąd ja to znam …
- Ale ciebie chyba też nic nie wzięło, co ?
- Na szczęście nie.
- A Nathan ? Wstaje czy jednoczy się z kolegą z zespołu i zdycha pod kołdrą ? – zaśmiałyśmy się
- Wstaje. Właśnie go zbudziłam. Ale myślę, że z Sivą będą jednoczyli się pozostali. Widziałam na dole Toma z Kelsey co zapowiadało na to, że reszta też będzie miała kaca jak stąd do wieczności.
- To się urządzili … - mulatka pokiwała głową – Ciekawe jak Jay, który pił bez popijania sokiem …
- Też jestem ciekawa, bo myślę, że Max wyjdzie rozpromieniony jak młody bóg, bo nieźle się jeszcze trzymał jak z Nathanem wychodziliśmy z salonu.
- Aha, to ty potem go nie widziałaś jak z Jayem jeszcze pili. – popatrzyła na mnie błagalnie
- Coś ty ! Jeszcze im było mało ? – postawiłam oczy
- Najwidoczniej – roześmiała się – A słuchaj, kiedy lecimy na te zakupy ? Do bankietu coraz mniej czasu. – puściła oko
- Ah no tak, zakupy. – przypomniałam sobie – Mi pasuje nawet i jutro. Nathan jedzie do domu to będę miała więcej wolnego czasu.
- Ok, pasuje mi jutro. Zajdę tu po ciebie, w porządku ?
- W porządku
- Zaraz przyjdę pogadać tylko ogarnę się w łazience. – wskazała na ciuchy, które trzymała
- Jasne – wyminęłam ją z uśmiechem i zeszłam do kuchni, w której ku mojemu zaskoczeniu Max z Jayem już byli. Tyle, że głowy mieli oparte na blacie stołu. – Co za piękny dzień dziś mamy, prawdaż ? – weszłam do nich wyszczerzona
- Vicky, ja cię kiedyś tak urządzę swoim trunkiem, że będziesz podzielała mój los. – mruknął Jay
Parsknęłam. – No na pewno jeśli rzucę się na wódkę bez zapojki.
- Ciszej … - uniósł upominająco palca do góry Max – Vicky – spojrzał na mnie biednymi ślepkami – Ja mimo wszystko uwielbiam polską wódkę. Tyle, że nie dziś. – stęknął
- Ja też ją lubię. – dodał Tom, który nadal siedział z Kelsey – Daje niezłego powera.
- Się wie. – uśmiechnęłam się

Zaraz doszedł do nas Nathan i objął mnie od tyłu w pasie, kładąc brodę na moim ramieniu. – Co jemy na śniadanie ?
- Następny pełny życia przyszedł jakby w ogóle alkoholu nie smakował ! – obruszył się Tom
- Oj, panowie. Tyle razy wam mówiłem, że trzeba umieć pić. – mówił Sykes z wyższością, nie puszczając mnie
- On na dodatek karniaka pił na samym początku. – przypomniałam
- O właśnie ! Na dodatek karniaka piłem na samym początku. – powtórzył za mną dumnie, a Jay machnął tylko ręką i z powrotem położył głowę na stole.
- Kanapki możemy zjeść. – zwróciłam się do chłopaka, dopiero odpowiadając na pytanie, a do kuchni doszła zakochana para, mianowicie Nareesha z Sivą. Dokładniej rzecz ujmując, mulatka prowadziła za sobą Sivę, który miał szparki zamiast oczu.
- Nooooo – Tom, Jay i Max ożywili się trochę na widok kolegi – Chodź tu kompanie. – zgarnęli go między siebie przy stole
- Jednak udało ci się go wyciągnąć ? – zwróciłam się do mulatki
- Nom. Ale łatwo nie było. – uśmiechnęła się
- W ogóle zauważyliście pewną zależność ? – wtrącił Jay
- Jaką zależność ? – spytał przy moim uchu Nathan, nadal mnie obejmując
- Vicky już drugi raz zainicjowała popijawę, nas wszystkich upiła
- Prawie wszystkich – poprawił go Sykes
- Ty się nie odzywaj. – machnął na niego ręką Loczek – O czym to ja mówiłem ? – skrzywił się – Aaaa. No, że Vicky nas wszystkich upiła, my na drugi dzień zdychamy, a ta nazajutrz chodzi jak rozpędzony samochodzik i to uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Bez kitu. – mruknął ledwo żywy Siva
- Spokojnie, nie nakręcajcie się tak. – odezwałam się – Po prostu mam wyczucie do polskiej wódki. Wręcz przeciwnie co do angielskich trunków.
Nathan pokiwał nas na boki ze śmiechem; - Pamiętam. – dałam mu kuksańca w bok

Całą zgrają usiedliśmy do śniadania, a co poniektórzy od razu rzucili się do wodopoju. Po skończonym jedzeniu poszliśmy z Nathanem do salonu. Zajęliśmy najwygodniejszą i największą sofę. Usiadłam prostopadle do niego, opierając się plecami o oparcie, zaś on obok trzymał moje nogi.
- Spakowany jesteś ? – spytałam
- Tak.
- Nie wierzę. – uniosłam brwi – Nie zostawiłeś tego na ostatnią chwilę jak zwykle ?
- Nie, bo w zasadzie niczego więcej nie biorę tylko jadę jak będę stał. Jadę na jeden dzień, a poza tym tam mam wszystko co mi potrzebne. Fajnie, że wierzysz w swojego chłopaka. – wystawił do mnie język, a ja tylko teatralnie przewróciłam oczami – To jakie plany masz na jutro beze mnie ?
- Hmmmm jak to jakie ? Będę korzystała z twojej nieobecności i już się z Nareeshą umówiłam na miasto wieczorem, żeby pójść do klubu z męskim striptizem.
Nath uniósł brew. – A tak naprawdę ?
Westchnęłam. – A tak naprawdę to umówiłam się po pracy z Nareeshą, ale na zakupy. Te, na które już wcześniej chciała mnie wyciągnąć. Będzie mi pomagała znaleźć sukienkę na bankiet.
- A no tak. – uśmiechnął się – I nic poza tym więcej nie zrobicie, bo znając życie to zakupy wam zajmą całe po południe.
- Ej ! – kolejna sójka tamtego dnia w bok – O ! Muszę jeszcze dziś na Skype`a wejść pogadać.
- To wchodź teraz. Z kim znowu ? – westchnął
- Nie chcę teraz. Z przyjaciółmi z Polski.
- A – machnął ręką – To i tak bym niczego nie zrozumiał.
- I tak byś niczego nie podsłuchał. – odgryzłam mu się ze śmiechem, za co oberwało mi się szczypnięciem w nogę - Auć !
Spojrzał na mnie wesoło i wypalił; – Vicky naucz mnie polskiego.
Uniosłam brwi i spojrzałam na niego zdziwiona. – Naprawdę chciałbyś się nauczyć mojego języka ?
- Czemu nie ? – wzruszył ramionami – Na naukę nigdy nie jest za późno, a może przydałby mi się w przyszłości.
Byłam w szoku, że mój chłopak; rodowity Anglik chciał nauczyć się polskiego. – Ok – uśmiechnęłam się – To pierwsza lekcja. – podniosłam się – Powiedz – i tu powiedziałam po polsku, żeby zobaczyć jego minę - „chrząszcz”.
Uniósł brew skrzywiony. – Że jak ?

Powtórzyłam powoli i wyraźnie, a on patrzył uważnie na moje usta i po chwili powtórzył.
- Bardziej przypominało to szelest niż „chrząszcza” – powtórzyłam po polsku by się osłuchał – ale ok – kontynuowałam po angielsku
- Wszystko jest takie trudne czy mnie zniechęcasz ? – przyjął podstępny wzrok
- Powiedzmy, że zrobiłam ci chrzest bojowy. – zmrużyłam oczy
- Coś łatwiejszego mi daj.
- Hmmm to może „miło mi cię poznać”. – i tak powtarzał za mną pojedyncze wyrazy aż po kilkunastu minutach zaczął po polsku;

- Miło … mi … - ściągał brwi, skupiony i patrzył w blat ławy – cię – zaakcentował „ę” – poznać. – dokończył ostatni wyraz, dzieląc na sylaby
- AAaaaaaa kochanie moje ! – rzuciłam się na niego pełna energii – Właśnie wypowiedziałeś swoje pierwsze całe zdanie po polsku ! – zaczęłam go całować, a on roześmiał się słodko, wcale się nie broniąc
- A jak jest kocham cię po polsku ? – spytał po chwili z entuzjazmem, spojrzałam na niego z czułością i po kilku minutach już umiał wyznać miłość w moim rodowitym języku
Za chwilę w salonie usiadł Max. – A ty co Nath, poliglotą chcesz zostać ? – zaśmiał się, słysząc jak Sykes powtarzał po mnie różne zwroty i całe zdania
- Wiesz jaka zabawa ? – brunet zwrócił się do niego żywo
- Mnie Victoria mogłabyś nauczyć, ale jedynie tylko polskich przekleństw. – wyszczerzył się Łysy
- Spoko, dziś Nath wyjeżdża to cię nauczymy. – tylko to powiedziałam, a mój chłopak ponownie mnie szczypnął – Ała ! – szturchnęłam go

I tak przesiedziałam ze swoją drugą połówką tę parę godzin, ucząc go polskiego do ok.g.16 kiedy musiał już się zbierać do wyjazdu. W międzyczasie Parker odprowadził Kelsey, a Siva Nareeshę. Nathan pożegnał się z chłopakami, mówiąc do nich i przytulając mnie do siebie mocno;
- Macie mi o nią dbać i uważać na nią.
- Jasne stary. – uśmiechnął się George
- Zobaczysz, że jak wrócisz we wtorek, to Vicky nie zechce do ciebie wrócić. – pomachał brwiami Tom
- Będzie w najlepszych rękach. – poprawił loki Jay
- Wszystko będzie git. – dodał Siva
- Teraz jeszcze bardziej boję się ciebie zostawiać tu sam na sam z tymi idiotami. – powiedział do mnie Nath, nie spuszczając wzroku z kolegów, którzy wybuchnęli śmiechem. Poszliśmy we dwójkę objęci do drzwi.
- Zadzwoń jak dojedziesz na miejsce. – poprosiłam
- Nie ma sprawy. A jutro po pracy wejdź na Skype`a.
- Po co ? – ściągnęłam brwi
- Zjemy razem obiad. – uśmiechnął się słodko, troszcząc o mnie. Zalała mnie fala uczucia i objęłam go mocno za szyję i wpiłam się w jego usta. Oddawał mi pocałunki i nie mogliśmy się od siebie oderwać.
Jednak po dość długiej, błogiej chwili odsunął mnie od siebie, mówiąc – Skarbie, muszę iść.

Tym razem to ja zrobiłam podkówkę z ust, ale zaraz uśmiechnęłam się, by nie wzbudzić w nim wyrzutów sumienia z powodu wyjazdu. – Udanego pobytu w domu.
- Dzięki. Zadzwonię wieczorem. – przytulił mnie jeszcze raz do siebie – Pa. Victoria – ujął moją twarz i spojrzał w oczy – Kocham cię. – powiedział po polsku ! Moje szczęście i wzruszenie sięgnęło apogeum i łza popłynęła po policzku.
- Ja ciebie też Nathan. – odpowiedziałam po polsku i ostatni raz pocałowaliśmy się. Ostatni uśmiech i chłopak wyszedł z domu, zamykając za sobą drzwi.

Odwróciłam się, a parę kroków przede mną stali jeden przy drugim kolejno z szelmowskimi uśmiechami i założonymi rękami Max, Tom, Siva i Jay.
- To co – odezwał się Tom, machając brwiami – zaczynamy imprezkę ?

 
 
 
 
Cześć Słońca :) ! Przepraszam, że taki długi, ale tak mi się go fajnie pisało, że nie chciałam przestać, a poza tym musiałam dobrnąć do tej chwili, bo mam dużo pomysłów na najbliższą przyszłość w opowiadaniu i nie ma co się rozdrabniać ;). Mam nadzieję, że rozdział mimo maxymalnej długości jakiej Wam dawno nie zaserwowałam przypadł do gustu, bo ja, szczerze mówiąc „Lubię to” :>.
Udanego piątkowego wieczoru :*

20 komentarzy:

  1. Oj Siostro ja też to lubię i to jak! ;)
    Długi i to bardzo bo sobie czytam czytam a tu końca nie widać.Ale oczywiście bardzo dobrze bo wiesz jak ja wielbię Cie czytać ;)
    Nasi imprezowicze-kacowicze!
    Oj ten Nath!Wiedziałam ,że jak Vicki przyjdzie to bedzie nasz leniwiec już kimał.
    Hahha Tom?Ten Tom Parker w kiblu z Kelsey i to tą Kelsey rzygali?!Niemożliwe! ;D
    Ah jak ja wielbię te wantedowe poranki <3
    I ta nauka polskiego! so cute!

    Jestem zadziwona tempem z jakim dodajesz rozdziały San!I to jeszcze jakie dłuuugie te rozdziały!;)
    Do nexta Rybo! ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Najbardziej brechowy rozdział ever.! <3
    Rechotałam jak jakaś zaba. xd
    Zniknięcie Toma i Kelsey - ŁÓŻKO.! :D
    "Nie skacz.!" xd
    Nathan jaki napaleniec. ^^
    Ta a potem zasnął. hahahahahahahaha. xd Nie mogłam z tego. :D
    Ołłł szczęśliwy poranek. ^^
    Jakie fajjne ciachaa. *.* xd
    A jak go sprytnie podeszła. :D
    A ty niedobra. xp
    Ah ten kac morderca...nie ma serca. xd
    Siva ający szparki zamiast oczu. - bardzo, bardzo dziwny widok. O.O
    "No, że Vicky nas wszystkich upiła, my na drugi dzień zdychamy, a ta nazajutrz chodzi jak rozpędzony samochodzik i to uśmiechnięta od ucha do ucha." - wrrrrrrr... hahah. xdd
    Ołłł i tu jest najlepsze. Najlepsza breecha. xd
    Yay.! Ale jazda była. Z bananem na ryjku to czytałam. xdd
    Ojj Maxiuu, niebezpieczną ty tu prowadzisz grę. :D
    Oł i to na koniec "Kocham Cię." - sooo cuteeee. <3
    "- To co – odezwał się Tom, machając brwiami – zaczynamy imprezkę ?" - Tom.! Kolejny napaleniec. Ale cos czuje, że stanie się cos złego. Ojj złego. ^^
    Alkoholiki jedne. xp Party hard part 3., zgon part 3., gihant kac part 3. xdd
    O ja cięż pierdzielęę. Bedzie się działoo. ;D
    No i kuffa mać dobrze. Odwdzięczam sie za ten wiesz. ^^
    Wydaje mi się, że długi, dobra lukne jak dodam. :D
    Ja baardzo "Lubię to." ;*
    No no udaannyyy ten piąteczek. ^^
    Czekam na kolejnego Dziubaskuu. ;**

    A któż inny tak zajebiście długiego komma dodaje.? An_a. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O cholerka. O.O
      Za krótki. -.- xd

      Usuń
  3. Ołł Misiek, za co Ty przepraszasz ja sie pytam? :P
    To ja Ci dziękować będę na kolanch! :D
    Dla mnie możesz pisać jeszcze 10 razy dłuższe, a będę je czytała z ogromną przyjemnością! :))

    Wiedziałam, że będzie grubo, ale nie sądziłam, że aż tak xD
    Myślałam, że padne, poprawiłaś mi humor na sam koniec dnia! :D
    Co chwila wybuchałam śmiechem xD
    No tak, jak chłopak z dziewczyną znika nagle z imprezy, to gdzie ich można znaleźć? W ŁÓZKU! :P
    A tu prosze, biedny Tom z Kelsey, jak to mówi moja szwagierka, mieli przykrości ;D Współczuję xD
    Jay jak odpłynął w ogóle xD 'nie skacz' hahaha <33
    Że oni mieli później siłę jeszcze pić o.O Podziwiam, naprawdę;P Ale za to teraz cierpia, patałaszki :D

    Hahahahaa jakoś tak miałam przeczucie, że Nathan zaśnie jak Viki wróci xD Biedna napalona i wypachniona wróciła do swojej miłości, a tu psikus, BabyNath usnął ! :DDD

    Ale jaki słodki poranek, te ciasteczka, owww <3
    No, Viki wszystkich rozpija, a potem sama się z wszystkich nabija, Cwaniara jedna! :DD

    Nauka polskiego i 'szczzcsz' mające brzmieć jak chrząszcz xD Chciałabym to usłyszeć na żywo! :D
    A to kocham cię na końcu po polsku, ajj... myslałam, że się rozpłynę, so sweet :))

    No to się zacznie, kota nie ma - myszy harcują! :D Czyli Tom bierze w obroty Viktorię! :D
    Oj, KOchana, nie wiem czy się bać tych Twoich pomysłów, bo jak Ty coś wymyślisz, to uuu :D
    Nie mogę się doczekać, dlatego masz rację, nie ma się co rozdrabniać! Piszaj tam, Słodziaku i czekam na kolejną możliwość czytania, Twojej twórczości :)

    Miłego weekendu, Laska! :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojeeeju, to "Kocham cię." było takie słodkie. Rozdział boski (jak zawsze xd).
    Mam pytanie, skąd bierzesz te zdjęcia ubrań (nie jestem obcykana w tym temacie xp)?
    Czekam z niecierpliwością na następny.
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  5. ooojej rozdzial super <3 ,fajnie ze dlugi i ciekawy . Zycze weny i dawaj nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. ooojej rozdzial super <3 ,fajnie ze dlugi i ciekawy . Zycze weny i dawaj nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej rozdział super ostatnio dodałam koma żebyś weszła na mojego bloga ale ty nie weszłaś.
    Więc zapraszam jeszcze raz na changedmyworldnathansykes.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Moim skromnym zdaniem takiej długości rozdziały mogą by codziennie :D
    Popijawa się udała, że hej :] Prawie wszyscy zdychają i mają kaca jak stąd do wieczności ^^
    Nathan chce się nauczyć polskiego ? Mogę zostać jego nauczycielką hahah...Akcja Kelsey i Toma mnie rozwaliła ;}
    Oby Nathan jak najszybciej wrócił.

    Rozdział zajebisty jak zwykle Całuski :* i do następnego Kochana ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. kuawdfocaisfgpasifvpasigvbsiodrghoaesigpaeghpaesi *-* O BOŻE ! Jakiiiiiii cudowny rozdział ! PISZ PISZ PISZ jak najwięcej Kochana ! Tak długie (a nawet dłuższe!) rozdziały to proszę codziennie ! :D Po prostu przecudny !
    Dawaj nexta szybciutko KOCHANA :*
    Wenyyy ♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Wooooow jaki dłuuuuuuugi rozdział!:D Dokładnie tak samo dłuuuuuuuugi, jak kac naszych pijaczyn hahaha:D Ojoj, tak to jest jak się pije bez umiaru kowboje ;p Największym mistrzem jednak jest Jay, bo pił bez przepity O.O Hardcore jednym słowem!
    Jasny lukier jak mnie rozbawiła "kanapka" Kelsey-Tom-Vicky:D Och, biedna Vicky, nawet w spokoju do łazienki wejść nie może^^
    A z Nathana to prawdziwy leniwiec, zasnął! W takim momencie!:D Ale możemy mu wybaczyć za ten jakże najsłodszym moment, kiedy powiedział 'Kocham Cię' po polsku*-* Aż mi serce się radować zaczęło *-* To takie romantiko<3
    Jeśli tylko możesz serwować takiej długości rozdziały, to mi to wcaaaaale nie przeszkadza xd
    Czekam na kolejnusi :*

    OdpowiedzUsuń
  11. boski jest !
    taki słodki Nathan mówiący po polsku i szelmowski Tom
    już chcę wiedzieć co razem z Victorią bd robić nasze kochane owieczki na kacu ; D
    możesz częściej pisać taaakie długaśne rozdziały, bo się bardzo fajnie czyta
    trzymaj się i weny, udanego weekendu ; ***

    OdpowiedzUsuń
  12. Oooooooooooooo.... kocham cie! jakie to było słodkie! MMM.... Ale następny już w niedzielę, pamiętaj!!
    Jesteś boska!

    OdpowiedzUsuń
  13. Łał !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    Umie coś po polsku mówić !
    Szkoda, żę wtedy usnął :(
    Jezuuu normalnie brak słów !!!!!!!!!!!!!!
    Pisz szybko nexta i weny Kochana :****
    Wpadnij----------->http://samanthaithewanted.blogspot.com/
    Komentarze mile widziane :) :P

    OdpowiedzUsuń
  14. JA TEŻ TO LUBIĘ <3
    JA TO KOCHAM A NIE LUBIĘ :***
    OJJ BĘDZIE SIĘ DZIAŁO ;P
    JA WIEM JAK TO JEST CIĘŻKO SIĘ UCZYĆ, BO JA PRÓBOWAŁAM MOJEGO KOLEGĘ RODOWITEGO FRANCUZA MÓWIĆ I ZA NIC NIE UMIAŁ :D ALE ZA TO ON MNIE FRANCUSKIEGO I TO SAMO. ;P
    BOŻE CZĘŚCIEJ MOGĄ BYC TAKIE DŁUGIE, NAWET NIE WIESZ JAK FAJNIE SIĘ TO CZYTA :3
    PISZ SZYBKO KOLEJNY :]

    OdpowiedzUsuń
  15. " Loczek otworzył oczy. – Maaaaxxx ? – mrugał
    - No raczej idioto. Siadaj ! – George podał mu dwa kieliszki
    - Sorry … trochę .. akcja mi … uciekła . – wydukał, trzymając się za głowę, następnie spojrzał na mnie i Nathana – Cześć. – uśmiechnął się jak z reklamy pasty do zębów."
    Padłami leżę XD
    Boskie!!!!!!!!!!
    No i jeszcze akcja z Tomem i Kels ;D
    Zajebisty rozdział xD
    Pod jednym dachem z pięcioma (poprawka: czterema) wariatami część druga XD
    To będzie piękne...
    Dawaj next'a! (tak, wiem. Przegięłam z buźkami...) XD

    OdpowiedzUsuń
  16. świetny rozdział!! boski blog!! Czekam na kolejny rozdział i życzę weny:*;p

    OdpowiedzUsuń
  17. Jak ja uwielbiam kiedy Tom mówi "słooooońce" :):) ciekawe co wesoła, skacowana czwórka kombinuje...swoją drogą po czym oni są tacy skacowani? Przecież nie wypili nawet 0,5 litra na głowę :D :P słabe głowy mają Brytole :P:P czekam na następny :) MZ

    OdpowiedzUsuń
  18. Jest dopadłam wreszcie kompa ^^ Rozdział zajebisty (nieźle się uchlali xd) a jak Nathy uczył się polskiego <33333 ok biorę sie za kolejny, a ciebie odsyłam na http://nadzieja-nigdy-nie-umiera-zapamietaj.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Cześć wszystkim, tak się cieszę, że mój mąż wrócił po tym, jak zostawił mnie dla innej kobiety. Mój mąż miał romans ze współpracownikiem i bardzo kocham mojego męża, ale on zdradzał mnie ze swoim współpracownikiem i tą dziewczyną, myślę, że używa czarów lub czarnej magii na moim mężu, aby mnie nienawidził i to był tak krytyczny i nie na miejscu, cały dzień i noc płaczę, aby Bóg przysłał mi pomocnika, abym przyprowadził mojego męża! Byłem naprawdę zdenerwowany i potrzebowałem pomocy, więc szukałem pomocy w Internecie i trafiłem na stronę internetową, która sugerowała, że ​​dr Bogaty może pomóc szybko odzyskać byłego chłopaka. Więc czułem, że powinienem spróbować. Skontaktowałam się z nim i powiedział mi, co mam robić, zrobiłem to, a potem rzucił dla mnie zaklęcie miłosne. 22 godziny później mój mąż naprawdę zadzwonił do mnie i powiedział, że tak bardzo za mną tęskni. O mój Boże! Byłem bardzo szczęśliwy, a dziś znów jestem szczęśliwy z moim mężczyzną i radośnie żyjemy razem i dziękuję potężnemu czarodziejowi, dr. Bogu, jest tak potężny i postanowiłem podzielić się tutaj swoją historią. jeśli jesteś tutaj, a Twój Kochanek Cię odrzuca, lub Twój mąż przeniósł się do innej kobiety, nie płacz już, skontaktuj się z doktorem Wealthy, aby uzyskać pomoc ... Oto jego e-mail, wealthylovespell@gmail.com
    Wykonuje również następujące zaklęcie
    Zaklęcie ciąży
    Czar miłości
    Zaklęcie powiększające penisa
    opryszczka
    Zwycięskie zaklęcie
    Jego WhatsApp +2348105150446
    Blog: wealthylovespell.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń