czwartek, 4 kwietnia 2013

Wyszło co wyszło - rozdział 24.

- Cześć Jay ! Co ty tu robisz ? – byłam zdziwiona widokiem Loczka
- O, hej Victoria ! – z pełnym uśmiechem podszedł do mnie i Lisy – A byłem w pobliżu i pomyślałem, że wstąpię po jakieś ciasto. – chłopak patrzył na nieznajomą
- Oł wy się chyba nie znacie ! – wypaliłam – Poznajcie się: to jest Lisa, moja dobra koleżanka, a to Jay, mój znajomy. –
- Miło mi – podali sobie dłonie
- Siadaj do nas. Co ci podać ? –
- Może jakąś kremówę … -
- Już się robi. – uśmiechnęłam się, wstałam i poszłam do lady po ciacho
- Victoria zjedz obiad, ja obsłużę gości. –
- Potem zjem, Bob. Teraz przyszedł Jay i zostawiłam go tam z Lisą … Trochę niezręcznie, bo dopiero się poznali. – streszczałam się z nakładaniem kremówki na talerzyk

Nagle usłyszeliśmy śmiech. Odwróciłam się, a to moja kumpela i Loczek ze sobą już rozmawiali jakby znali się od lat.
- Mówisz, że niezręcznie … - mruknął wesoły Bob
Spojrzałam na niego lekko w szoku, ale zaraz zmrużyłam oczy z uśmiechem.
- Victoria … Znam ten wzrok … -
- … -
- Nawet o tym nie myśl ! –
- No co ?! Fajnie by było ! –
- Weź nie baw mi się w swatkę ! –
- Booooob –
- Opanuj się … -
- Dobrze dobrze, zagaduj mnie, to poznają się sami bliżej. –

Mężczyźnie dosłownie opadły ręce, a ja widząc to zachichotałam.
- Ok, idę już. – puściłam oko i wróciłam z zamówieniem do znajomych

Fakt- wcale nie byli skrępowani swoją obecnością, wręcz przeciwnie, obydwoje byli uśmiechnięci i rozgadani. Podstawiłam talerzyk pod nos dla Jaya.
- Dziękuję Victoria … Także widzisz – zwrócił się z powrotem do Lisy – też to przechodziłem. –
- No od czegoś trzeba było zacząć. – odpowiedziała dziewczyna
- Dokładnie, trzeba było to przejść. – dodał chłopak
- Jasne, ale patrząc z perspektywy czasu, było to potrzebne. – skomentowała Lisa

Patrzyłam z uśmiechem na ich wymianę zdań. Byli tak pochłonięci sobą, że równie dobrze mogłabym stamtąd wyjść, a nie zauważyliby tego. Chciałam jednak trochę się z nich ponabijać – nie byłabym sobą ;). Oczywiście owe „nabijanie się” nie miało na celu sprawienie komukolwiek przykrości.
Patrzyłam to na Jaya to na Lisę, którzy nadal rozmawiali. Chrząknęłam nadzwyczaj nienaturalnie xd. Obydwoje ocknęli się i zwrócili swój wzrok na moją osobę.

- Lisa, może przyniosę tobie jakieś ciacho jeszcze, com ? A tobie Jay zrobię kawę, hm ? –
- W sumie … -
- Czemu nie ? –

No tego to ja się nie spodziewałam ! Podniosłam ze zdziwienia brwi i zdumiona patrzyłam na nich. Musiałam zabawnie wyglądać, bo dwójka znajomych równocześnie cicho zaśmiała się.
- … to ja … może pójdę po tą kawę … - zdezorientowana wskazałam na ladę
- Poproszę jeszcze o serniczek. – przypomniała Lisa

I kto tu kogo załatwił ;) ? Wstałam zatem i poszłam po kawę i deser. No co ja miałam zrobić ? W końcu sama im zaproponowałam. Tyle, że powiedziałam to do nich w celu zwrócenia uwagi jak żywo na siebie zareagowali, no ale nic J.
Wróciłam znów do Boba.
- Możesz podać kawę ? – spytałam, kładąc na talerzyk sernik
Mężczyzna nalewał napoju, patrząc na mnie podejrzliwym wzrokiem.
- Sami chcieli ! – obroniłam się

Po chwili poszłam z tacą do stolika. Chyba już nie muszę wspominać, że moja obecność była tam zbędna ? Jay z Lisą trajkotali jak w transie, a ja odzywałam się tylko sporadycznie. Oczywiście, żeby nie było – cieszyłam się z takiego obrotu zdarzeń.
Pół godziny później Lisa odkryła, że musi już iść. Uwaga – takiego samego odkrycia dokonał Jay ! No zobaczcie ! Jakoś wcale się nie zdziwiłam ;p ! Okazało się, że obydwoje idą w tę samą stronę – no co za niespodziewany zbieg okoliczności kurde :D ! Śmiać mi się chciało, ale się powstrzymałam i pożegnałam ciepło znajomych. Po chwili wyszli ze „Sweet Dreams”, a ja ucieszona odniosłam brudne naczynia do mycia.

- Victoria zostaw to i idź w końcu zjeść ten obiad. –
A gdyby tak ograniczyć ilość zjadanych posiłków … ? Szybciej bym schudła … Om nom nom to jest myśl !

- Nie jestem głodna Bob. Pójdę do siebie. – zawsze najlepsze wyjście to ucieczka
- Skarbie dobrze się czujesz ? –
- Mhm. Jestem zmęczona. Do jutra –

I już mnie nie było.
Na górze w łazience przebierałam się do spania. Byłam głodna i to bardzo, ale chciałam schudnąć. Musiałam wytrzymać. Nic nie ma za darmo. Poczytałam jeszcze w łóżku książkę, gdy postanowiłam zadzwonić do Lisy. Byłam niezmiernie ciekawa jej relacji z Jayem ;).

- No cześć ziomeczku ! – odezwałam się radośnie
- Heeeeeeej – powiedziała zalotnym tonem
- Słyszę, że jesteś w doskonałym nastroju. –
- Ahhhaaaaa … -
- Lisa możesz mi w końcu coś więcej powiedzieć ??! – niecierpliwiłam się
- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że znasz takiego fajnego chłopaka ? – pisnęła

1:0 dla mnie ;D. Roześmiałam się.
- Przecież ci mówiłam, że The Wanted to fajne chłopaki ! –
- Wiesz co ?? Tak to ty sobie możesz mówić ! … Przestań się śmiać już no ! – Lisa sama zachichotała
- To mów jak się gadało z Jayem. W ogóle jak wy od razu zaczęliście ze sobą rozmawiać ! Uwierzyć nie mogłam ! –
- Szczerze mówiąc to ja też … Ja nie potrafię tego wytłumaczyć. Po prostu mamy wspólny język i samo poszło. –
- Oj poszło i to jak ! Odprowadził cię do domu ? –
- Bez przeginy Vicky ! –
- Tak tylko pytałam … -
- Rozstaliśmy się 2 domy przed moim. –

Wybuchnęłam śmiechem.
- No nie wierzę w ciebie ! Lisa jesteś niesamowita ! – mówiłam przez rechot
- A wiesz co jest najlepsze ? –
- No dawaj. –
- Wymieniliśmy się numerami telefonów ! – pisnęła szczęśliwa, ledwo co ją zrozumiałam
- SERIO ??! –
- Tak ! –
- UUUuuuu to super ! – cieszyłam się razem z nią
- Rany, już dawno nie miałam takiego pięknego popołudnia. – oznajmiła rozmarzona
- Wpadaj częściej do „Sweet Dreams”. – roześmiałam się
- No jutro zobaczę, ale raczej nie wpadnę, bo jesteśmy umówieni z Jayem. –
- O proszę ! –
- Viiickyyyy ! Mam nadzieję, że będzie fajnie. –
- Oczywiście, że będzie ! Jay to super chłopak. –
- Om, ale mam stresa … -
- Lisa spokojnie ! –
- No wieeeeem … Przepraszam Victoria, ale musze kończyć, bo domowy telefon dzwoni. –
- Ok. To tam udanej randki. Znaczy spotkania. – szybko poprawiłam się
- Hah, no dzięki. Pa –
- Trzymaj się –

Odłożyłam telefon. O kurde :D. Lepszej wiadomości na dobranoc to ja nie mogłam usłyszeć J. Miałam nadzieję, że Lisa znajdzie w końcu bratnią duszę i nie będzie już musiała marzyć. Może w końcu nawet doświadczy miłości … ? Who knows ;) ? Zgasiłam światło i wsunęłam się pod kołdrę. Strasznie burczało mi w brzuchu, ale udało mi się w końcu zasnąć.
Rano wyrwał ze snu budzik. Jak zwykle poszłam do łazienki niewyspana, gdzie przygotowałam się do wyjścia.



Przechodziłam obok lady, gdy usłyszałam Boba;
- Victoria ! 2 kroki w tył i wyciągnij prawą rękę. –

Zdezorientowana uczyniłam co kazał, a do dłoni dostałam paczkę ze śniadaniem. Jak zwykle. Tyle, że tym razem wywarło to na mnie dziwne wrażenie.
- Bob … a zresztą, już nic. –

Ok, mogę zjeść jedną, najmniejszą bułeczkę, ale drugiej nie tknę. 6 kg, które przybyły stoją mi przed oczami.
Pożegnałam się i wyszłam ze „Sweet Dreams”. W pracy oddałam drugą bułkę dla Rebecci, która w przeciwieństwie do mnie nie miała problemów z wagą. W „EandJ” towarzyszyłam tego dnia przy dwóch nagraniach różnych zespołów. Potem papierkowa robota i wszystko odbyło się bez komplikacji.

Wracałam do domu, a w brzuchu strasznie mi burczało. Byłam mega głodna, ale zatwardziały charakter uparcie powtarzał, że dam radę i wytrzymam.
Weszłam do „Sweet Dreams”, gdy doszłam do wniosku, że w sumie mogłabym już się spotkać z Nathanem. Po co czekać ponad godzinę ;) ? Wybrałam jego numer w telefonie;

- Tak ? – odezwał się głos
- Nathan ? – spytałam niepewna
- No nie bardzo –
- … -
- Siva z tej strony – zaśmiał się mulat
- O. Hej – deczko zakłopotałam się – a … czemu Nathan nie odebrał ? –
- Bo … wyszedł na zakupy. –
- Zakupy ? – powtórzyłam, bo ton rozmówcy nie był przekonywujący
- Tak –
- I Nathan nie wziął ze sobą telefonu ? – powątpiewałam
- Przestań ją wkręcać, bo uschnie z tęsknoty i powiedz w końcu, że chłopak siedzi w łazience. – usłyszałam w dali rechoczącego Maxa
- Powiedz Łysemu, że ma w pierdziel. – uświadomiłam Sivę
- E stary, ona to słyszała i masz w ryj od Victorii. –

Usłyszałam w dali tylko przekleństwo Maxa i gardłowy śmiech Toma.

- Możesz poprosić do telefonu Natha ? – spytałam po chwili
- Akurat zamknął się w łazience, ale spoko, zaraz go zawołam. –
- Dzięki –
- BabyNath telefon do ciebie ! – wydarł się Siva
- Nie mogę teraz ! – słyszałam w dali rozmowę
- Chodź tu ! –
- No nie mogę teraz ! Potem oddzwonię ! –
- Vicky dzwoni ! –

Momentalnie usłyszałam wyczekiwanego bruneta blisko aparatu.
- Czemu od razu nie mówiłeś ? – szepnął dość głośno do Sivy – Cześć Vicky – wreszcie zwrócił się do mnie
- No cześć. Do ciebie się dodzwonić to chyba trzeba wcześniej w rejestrze jakimś się zapisać czy coś … W ogóle centrala telefoniczna sprawnie działa. To się ceni. –
- No tak, wiem, Siva to urodzona sekretarka. –
- Ej ! – z dala krzyknął mulat, a ja z Sykesem roześmialiśmy się
- Dzwonię, żeby się zapytać czy może teraz się nudzisz i moglibyśmy już wyskoczyć na zakupy ? –
- W zasadzie nie jestem zajęty … A ty nie chcesz trochę odpocząć po pracy ? –
- Nie, nie było dzisiaj ciężko. To jak, przyjedziesz ? –
- Jasne. Będę za 20 minut. –
- Ok, czekam. – rozłączyłam się i poleciałam na górę przebrać się w wygodniejsze ciuchy

Zdążyłam nawet szybko wyprostować włosy.


Gotowa zeszłam na dół.
- A ty księżniczko gdzie lecisz ? –
- Na zakupy z Nathem, Lucy. –
- A obiad ? –

Ugh -,-
- Zjem na mieście. – skłamałam

Nie chciałam żadnego obiadu i nie miałam zamiaru go zjeść. Mimo iż po jednej porannej bułeczce byłam głodna.
Do cukierni wszedł akurat Sykes. Rozpromieniony, w granatowej bluzie z kapturem, w ciemnych dżinsach, bez full capa- za to z grzywką uniesioną.

Serce mi mocniej zabiło i uśmiechnęłam się, widząc, że podchodzi do mnie.
- Cześć śliczna – pokazał szereg białych zębów i pocałował w usta
Ommm takie miłe przywitanie z porcją ciarek to ja rozumiem ;) !
- Cześć przystojniaku – roześmiałam się, gdy już nasze usta oddaliły się od siebie – To my idziemy. – zwróciłam się do Lucy, która stała emmm lekko zdziwiona tym co przed chwilą zobaczyła ( jak dobrze, że Boba nie było w pobliżu xd )
- Pa – odpowiedziała tylko

Wyszliśmy ze „Sweet Dreams” i wsiedliśmy do auta.
- Wesoła jesteś. – zauważył chłopak – To na mój widok ? – pomachał brwiami
Przechyliłam głowę i spojrzałam na niego z uśmiechem.
- Ta, wiem. – odezwał się – To wcale nie na mój widok. Po prostu masz dobry dzień. – mówił z ironią, wzruszając ramieniem i przypominając moją kiedyśniejszą kwestię
- Jak zwykle w sumie – skomentowałam i ruszyliśmy do sklepów

Trafiliśmy do tego samego centrum handlowego co zwykle. Tyle, że to co różniło nas od ostatniego pobytu to fakt, że teraz szliśmy za rękę. Uwielbiałam to ! Nawet rozglądając się po witrynach sklepowych czułam jego obecność i bliskość. Jego dotyk.
W końcu kupiliśmy dla Sivy srebrny, stylowy zegarek na rękę, gdy Nathan oświadczył;

- Idziemy teraz coś zjeść tam – wskazał ręką na restaurację – Zgłodniałem, a ty ? –
Miałam nadzieję, że nie zauważył mojego przerażenia w oczach.

- Nie jestem głodna. – mruknęłam, a humor totalnie mi się ściął
Po chwili siedzieliśmy już przy stoliku i musieliśmy złożyć zamówienie;

- To ja poproszę polędwiczki w sosie miodowym z ziemniaczkami z koperkiem i marchewką. Do tego sok grejpfrutowy. – pierwszy wybrał Nathan
- A co dla pani ? – kelner zwrócił się do mnie
- Emmmm … - przeglądałam menu, a wszystko zdawało mi się tuczące i pełne kalorii, w końcu zdecydowałam się – Poproszę sałatkę. –
- A co ty królik jesteś ? – usłyszałam od Nathana

Zbuzowałam się i ścięłam go niemiłosiernie wzrokiem zza stołu.
- Sałatka numer 14 – powtórzyłam do kelnera
- A co do picia ? –
- To samo co dla tamtego pana. –

Kelner odszedł. Patrzyłam na Sykesa żyletkami, które zrobiły mi się z oczu.
- No co ? – patrzył z łobuzerskim uśmiechem
- Zgadnij ! – warknęłam
- Gniewasz się za tego królika ? –

Uniosłam tylko brew. + 10 za spostrzegawczość.
- Oj daj spokój. –
- … -
- To był żart. –
- … -
- Żart to był ! – spoważniał
- … -
- Tylko mi nie mów w ogóle, że się odchudzasz. –
- A POWINNAM ?! – wypsnęło mi się
- No właśnie nie. Masz ładne, idealne ciałko. – uśmiechnął się słodko
- Jasne … -
- Przecież widziałem. – uśmiech numer 5

Z zamieszania gładziłam swoje pasmo włosów.
- Ty naprawdę jesteś na diecie ? – podniósł po chwili brwi, widząc, że milczę i jestem zakłopotana
- Muszę zrzucić parę kilo … - zmarszczyłam brwi, patrząc w blat stolika
- Pogięło cię ? –
- Nathan wyrażaj się ! – podniosłam głos wraz ze wzrokiem
- Kiedy ty się ważyłaś, że taki pomysł ci strzelił do głowy ? –
- Wczoraj ? –
- Dziewczyno – Sykes pokiwał głową zdenerwowany i już szykował na mnie jakąś gadkę, ale na moje szczęście podszedł kelner z sałatką
- Przepraszam, ale pana polędwiczki jeszcze się robią, życzę pani smacznego. –
- Dziękuję –

Kelner odszedł, a ja zaczęłam się śmiać z głodnego Nathana. Nadziałam na widelca pomidora i pomachałam nim przed szmaragdowymi oczami bruneta;

- Dobry pomidorek, pyszny pomidorek … -
- Przeeeestaaaaań … - przeciągnął

Zjadłam warzywo z satysfakcją w oczach. Nadziałam ponownie inne składniki sałatki.
- Chcesz … ? – spytałam zalotnie, unosząc widelec
- Nie będę pozbawiał cię … - spojrzał na moją miseczkę – głównego jedzenia ? – uniósł brew
- Pfffff ! To czekaj dalej. – nadziany widelec powędrował do ust
- Tyyyy – wskazał na mnie
- Co ? – wypaliłam z pełnymi ustami
- Najesz się tym ? –
- Mhm – mruknęłam, przełykając i wzruszając ramionami

Jakąś chwilę później podszedł do nas kelner;
- Przepraszam pana bardzo jeszcze raz i życzymy smacznego. – mężczyzna podstawił danie Nathanowi – Podać państwu coś jeszcze ? –
- Nie, dziękujemy –

Kelner odszedł.
- No wreszcie ! – Sykes rzucił się na jedzenie

Jedliśmy, rozmawiając i śmiejąc się. Po jakimś kwadransie;
- Dobra, wiem na co czekasz. – powiedział Nathan
- … -
Wstał i wyciągnął do mnie rękę;
- Chodź na te zakupy. –

Pisnęłam i pogrzałam, by złapać jego dłoń, a następnie udać się w wir zakupów. To było istne szaleństwo. Łaziliśmy po wielu sklepach. I tak oto kupiłam spodnie, 2 bluzki i nową parę wysokich butów, za które dałabym się pokroić *_*. Nathan chyba już od wczoraj nastawiał się psychicznie, że idzie ze mną na zakupy, bo był cierpliwy, nawet doradzał i mogłam przymierzać do woli J.
W końcu wyszliśmy z centrum handlowego i wsiedliśmy do samochodu.
- Szczęśliwa ? –
- I to jak! – klaskałam w dłonie – Dziękuję – nachyliłam się i pocałowałam go – Byłeś baaaaaaaaaaaaaaaaaaardzo dzielny. – pochwaliłam go
- Za mała ta nagroda … - spojrzał na mnie łobuzersko

Uśmiechnęłam się szeroko, po czym zbliżyłam się do niego i z radości wpiłam mu się w usta. Czułam, że Nathan uśmiechnął się. Po pocałunku, który był niezwykle rozkoszny chłopak ruszył.
- Jay ma dzisiaj randkę. – nie odrywał wzroku z drogi
- Wiem. Z niejaką Lisą. –
- Skąd wiesz ?? Już ci o tym powiedział ? – spojrzał na mnie
- Nie – zaśmiałam się – Ma się po prostu tą swoją kobiecą intuicję … -
- Skąd wiesz ?! –
- Ojjjeeeeeeeeeeeeejuuuu nooooo wczoraj Lisa, moja kumpela zapoznała się z Jayem. Widocznie przypadli sobie do gustu. –
- I widzisz. Nie można było tak od razu ? – położył rękę na moim kolanie, a drugą trzymał na kierownicy

Jak ja uwielbiałam jego dotyk ! Stawałam się pod jego wpływem potulna jak baranek i uśmiechnięta od ucha do ucha. Dotyk Nathana to był jego cichy sposób na mój spokój i poprawienie mi humoru choć on sam tak naprawdę chyba nie miał o tym pojęcia.
Kilka minut później byliśmy pod „Sweet Dreams”.
- Wejdziesz ? – spytałam, odpinając pas
- Nie nie. Muszę lecieć. –
- Ok. To .. na razie –
- Pa –

Nathan popatrzył mi w oczy po czym nachylił się do mnie i złożył na moich ustach ciepły pocałunek. Nie spieszył się – obydwoje chcieliśmy nacieszyć się tą chwilą. Moment później z wielką niechęcią opuściłam samochód i weszłam do cukierni. Za ladą pracowali Bob i Lucy. Podeszłam do nich szczęśliwa i bez słowa usiadłam na krześle naprzeciwko właścicieli.
- Dobrze mówią, że od nienawiści do miłości tylko mały krok. – zaczął Bob z zacieszem na twarzy

Czyli Lucy już mu powiedziała … Uśmiechnęłam się niewinnie.

- Tak wyszło. Albo byśmy się nawzajem wystrzelali albo … - wzięłam oddech – albo wyszło co wyszło. –
- Nie wiem jak ty Bob, ale ja wolę taki rozwój wypadków niż wystrzeliwanie się. – uśmiechnęła się Lucy
- Ja też – przyznał mężczyzna
- Ja też – wypsnęło mi się

Obydwoje popatrzyli na mnie radosnymi oczami.
- Chciałam was w ogóle poprosić, żebyście robili dla mnie mniejsze porcje obiadu i Bob proszę na śniadanie tylko jedną bułkę. –
- Skąd nagle taki pomysł ?? –
- Chcę schudnąć. –
- Victoria … -
- Tak tak, słyszałam już, że niepotrzebnie, że gadam od rzeczy, że głupota strzeliła mi do głowy, ale chcę wrócić tylko do dawnej wagi. Dla lepszego samopoczucia. –
- No dobra, jak chcesz … -
- Dzięki –

Chociaż jedni nie stawiali niepotrzebnego oporu i sprawa załatwiona. Zeszłam z krzesła.

- Idę spać. Dobranoc –
- Dobranoc –

Poszłam na górę trochę głodna, ale za to dumna w swoim postanowieniu.




Hej hej Bejbusy ;D ! Szalone, ile komentarzy dostałam ostatnio – jupi je ! Nawet nie wiecie jaką miałam radochę, czytając je ;] A jak licznik wyświetleń urósł, wow ! Teraz wstydu nie ma na miasto wyjść xD

Haha wiedziałam, że będziecie zachwycone za ostatnie zakończenie rozdziału ;] … wiem, że jesteście zdziwione, że do cukierni nie wszedł ani Chris ani Tom ;) heh ja też byłam jak pisałam ;> joke.
Ommmm jak się cieszę, że coraz więcej mam i komentarzy, i wiernych Anonimków, i obserwatorki, które zostawiają ślad po sobie.

MMmmmm wielbię ;) !

13 komentarzy:

  1. O jejciu jestem pierwsza...:) JUPI
    Jak zwykle rozdział genialny...
    Nathan i Vicky ile pocałunków i czułości po prostu przesłodko...:*
    Kocham twoje opowiadanie i dodawaj następny rozdział jak najszybciej...:)
    POZDRAWIAM :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Mrrr, kocham cie za to opowiadanie < 3 Ale szczerze zdziwiłam się, że to Jay a nie Tom .. O.o Wgl Nathan jaki słodki się zrobił.. : ) A ta rozmowa z Siva przez telefon, normalnie ryłam ze śmiechu .. :P Mega, pisz dalej kochana : **

    OdpowiedzUsuń
  3. Ummaaaaaaa. <3
    Rozdział zajebistyy. ;*
    Z resztą jak każdy. xd
    Jay i Lisa.. Mmmm. ^^
    Mam takie zapytankoo. :D
    Czy Nathan i Vicky to są razem bo tyle kissów jest że czuję jakbym jadła czekolajdę. ;D
    Mniejsza o większość..
    Oni muszą być razem. ;>
    Nie każ czekqć na następny tylko dodawaj szybko . ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. eiii ja już sie nastawiłam że Tom przyjdzie a ty mi z Jayem wyjeżdżasz -,-
    nie bawie sie tak -,-
    rdz słooooodki :p
    aż za dużo tej słodyczy :D
    next <33333333333

    OdpowiedzUsuń
  5. Sekretarka Siva
    Nawet pasuje :P
    Skąd ty bierzesz takie zaczepiste rozdziały? O.O
    Dawaj next'a :D

    OdpowiedzUsuń
  6. O jejciu jejciu kocham tego bloga i te wszystkie swietne rdz :)
    ten też swietny :)
    I dawaj nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Oh, ah jak słodko się tutaj zrobiło :d
    Ale bardzo dobrze, tak lubię! :d
    Jednak dalej bardzo, ale to bardzo ciekawi mnie co z tym Tomem i mam nadzieję, że szybko się dowiem :d
    Czekam na nexta oczywiście i weny malutka ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Mmmm a ja wielbie to opowiadaaanie :D
    Jednak mam jedno ALE!
    Za rzadko dodajesz nowe rozdziały !
    Ja już chcę wiedzieć, co Tom ma jej do powiedzeeeniaaa!
    Do nexta, Misiak ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Wielbię!!
    Padam na kolana, i bije pokłony <3
    To jest boskie *.*
    Rozdział świetny :3
    awww miłość kwitnie :*
    Pisz szybko kolejny XD

    OdpowiedzUsuń
  10. Fuck jeah! Jest rozdział, jest banan na ryjeczku :D
    Ej no, ja obstawiałam całkiem innych, dwóch młodych strzelców, a nie Jay'a:P
    W sumie nie narzekam, bo to o niebo lepiej, że przyszedł Jay, niż Chris :P
    Vicky to mistrzyni ironii :"Okazało się, że obydwoje idą w tę samą stronę – no co za niespodziewany zbieg okoliczności kurde" hahaha:D
    Kissy, kissy a ja mam te, no co latają po brzuchu, gady? Nie, to nie to, wiem! Ważki w brzuchu *.*
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Oh My Godnes!Aaaaaaa to jest po prostu nie mam słów!Nawet nie wyobrażasz sobie jaki mam zaciesz jak to czytam!Ja pierdziele ,ale faja akcja z Jayem i Lisą ;)wszędzie ino loveeeee ;)Jaram się po prostu twymi rozdziałami niezmiernie!
    Uff...ale dobrze ,że nasz Bird przyszedł ,a nie pewien niechciany ktoś...You know what I think xD
    No to do nexcika słońce ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. uwielbiam twoje opowiadania ahhhh....
    jakie piękne love story, cudownie to opisujesz ;))
    jutro jest piąteczek , więc może jutro już pojawi się nowy rozdział, co? chyba, że planujesz naukę

    OdpowiedzUsuń
  13. Jakie to jest boskie ♥
    Kocham to opowiadanie ;*
    No to będziemy mieć drugą parę zakochańców ;D
    No, ale przecież zakochani są wspaniali ;))
    Czyż nie ?
    I jeszcze to trzymanie się za rączkę *_*
    Ah...
    I po co ona się odchudza ?
    Skoro Nathan mówi, ze nie musi to nie musi !
    No chyba wiadomo, że słowa Nathana są słowami świętymi xdd
    No i teraz czekam na naxta ;)

    Zapraszam również do mnie:
    http://thewanted-and-rosalie.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń