Przyszykowana zeszłam na dół, gdzie panowała zupełna cisza i pustka. Bob z Lucy jeszcze spali i byłam w cukierni sama. Poszłam do kuchni. Z pełną głową myśli nalałam sobie kawy i usiadłam na krzesło przy ladzie bowiem chwilowo zrobiło mi się słabo. Wolałam od razu usiąść niż przez czarny obraz, który miałam przed oczami, rąbnąć jak długa na podłogę. Co najlepsze – wiedziałam co było przyczyną. Ostatni raz zjadłam cokolwiek dobę temu i to był tylko wafelek żytni z serem. Żeby „dodać sił” wzięłam z chlebaka jakąś bułkę i ułamałam kawałek po czym zaczęłam dziobać palcami i brać okruszki do ust. Jedząc patrzyłam przez okno i myślałam. Tak, znowu o Nim. Zdawało mi się, że z każdą godziną coraz bardziej sobie uświadamiałam co się stało, czego się dowiedziałam i co On robił przez cały ten czas kiedy ja byłam szczęśliwa i oddana. Nawet nie wiem ile czasu tak siedziałam i skubałam tą bułeczkę. Usłyszałam, że ktoś schodzi ze schodów. Spojrzałam w tym kierunku. To był Bob, który bardzo zdziwił się, że mnie widział o takiej porze, gotową do wyjścia.
- Cześć słoneczko –
podszedł do mnie i dał buziaka we włosy
Normalnie czułam
jakby był moim tatą.- Cześć – powiedziałam cicho, skubiąc bułkę
- Nie możesz spać ? –
Pokręciłam przecząco głową. Bob nalał sobie kawy i usiadł naprzeciwko mnie.
- Nie zapomnisz jeśli wspominasz co chwilę. –
- Bob, ale ja nie potrafię przestać o tym myśleć … -
- Domyślam się, ale Victoria … Życie toczy się dalej. –
- Wiem. Tyle, że te życie jest teraz nic nie warte. – westchnęłam i łyknęłam kawy – Wszystkie wojny na świecie są niczym w stosunku do jednego złamanego serca. Wiesz – spojrzałam na niego – wczoraj wieczorem rozmawiałam z przyjacielem z Polski, który przypomniał mi, że zawsze mogę na niego liczyć. –
- To pięknie. Widzisz ile osób jest chętnych ci pomóc ? – uśmiechnął się delikatnie mężczyzna
- Marcin dodał, że w każdej chwili mogę wrócić do Polski. – dokończyłam, a Bob spojrzał na mnie uważnie
- Chcesz wyjechać ? –
- Nie wiem. Jeszcze nie wiem na 100%. – poprawiłam się – Ale myślę, że to całkiem niegłupi pomysł. –
- Ucieczka nie jest dobrym rozwiązaniem. To nie jest żadne wyjście z problemu. –
Milczałam, ale po
chwili odezwałam się cicho.
- Bob, co ja mam
robić ? Jak się wyleczyć z tego ? –- Chodź tu moja malutka. – Bob obszedł ladę, podszedł do mnie i przytulił
- Cały czas od ładnych paru lat kiedy dojrzałam, niezależnie od sytuacji powtarzałam sobie, że jestem twarda i, że nic mnie nie złamie. Że nie pozwolę sobie na chwilę słabości. – mówiłam wtulona do niego
- Aż tu nagle – odezwał się Bob – trzasnęło jak grom z jasnego nieba i nie możesz się pozbierać. –
- Dokładnie –
- Pamiętaj tylko – odsunął się, by spojrzeć mi w oczy – Nie rozcinaj tego co możesz rozplątać. – uśmiechnął się – Idę otworzyć piekarnię, bo zaraz pracownicy przyjdą. – dodał i poszedł, zostawiając mnie przy ladzie
Siedziałam tak z tą
kawą i patrzyłam jak kolejni pracownicy wchodzili do pracy i uśmiechnięci
mówili mi „dzień dobry”. Miło było patrzeć na szczęśliwych ludzi. Byłam przy ladzie
i obserwowałam jak rodzi się życie obok w piekarni i w cukierni. Życie toczy
się dalej Wiktoria – powtarzałam sobie.
- Ej – Poczułam delikatne szturchnięcie w ramię. Spojrzałam, a obok mnie stała Lucy.
- Co ? –
- Mówię do ciebie od 5 minut. –
- Przepraszam, zawiesiłam się. –
- No zauważyłam właśnie. Vicky … -
- Nie mówmy o tym. – wyprzedziłam jej zamiary
Kobieta westchnęła.
- Ok, ok. O której wychodzisz do pracy ? – rozpuściła mi włosy z niedbałego kucyka
- Nie wiem nawet która jest godzina. –
- 7 – zaczęła splatać mi warkocza
- Jeszcze mam trochę czasu. –
- Jakieś plany na po południe ? –
- Żadnych –
- Może wybrałybyśmy się na jakieś babskie zakupy czy coś ? – oplotła gumką warkocza
- Lucy – spojrzałam na nią błagalnym wzrokiem – Nie organizuj mi czasu, nie staraj się mnie pocieszać, nie proponuj rozrywek. Nic na siłę. – patrzyłyśmy sobie w oczy – Poradzę sobie. – zapewniłam ciszej
- Dobrze. Po prostu nie chcę, żebyś się zadręczała … -
- Rozumiem. – powiedziałam tylko
A więc to wszystko teraz tak miało wyglądać – każdy dookoła miał się mną zajmować i mnie niańczyć. I co, wszyscy myślą, że nie będę wtedy o Nim myślała ? No przepraszam, ale u mnie to tak nie działa … Poza tym nie lubiłam takiej sztuczności i robienia czegoś na siłę.
Posiedziałam
jeszcze chwilę w „Sweet Dreams”, nie dokończyłam nawet bułeczki i wyszłam z
cukierni do metra.
W „EandJ” skierowałam
się do siebie. Miałam do oddania dzisiaj dokumenty dla Oliviera, więc wzięłam je
ze swojego biurka, zakluczyłam za sobą drzwi i poszłam do szefa. Był w swoim
gabinecie – jak zwykle człowiek rozpromieniony, ja nie wiem, on chyba nigdy nie
miał żadnych problemów albo tak je idealnie ukrywał … Podziękował mi za
dostarczenie papierów i już miałam wychodzić, gdy Olivier mnie zagadał;
- Przepraszam pani
Victorio, to nie moja sprawa, ale … czy coś się stało ? –
Przełknęłam ślinę.
Kurcze zauważył.- Mam gorszy czas. – odpowiedziałam dyplomatycznie – Ale obiecuję, że nie przełoży się to na pracę. –
- Nie o to mi chodziło. – uspokoił mnie Town – Każdy ma jakieś problemy. Może mógłbym jakoś pomóc ? –
Uśmiechnęłam się blado.
- Nie. Ale dziękuję. –
Wyszłam z jego
gabinetu. Taki szef to skarb ! Wyszłam zza zakrętu i byłam na korytarzu, gdy
przy drzwiach do swojego gabinetu zobaczyłam opartego o ścianę Nathana, który
miał spuszczoną głową. Wryło mnie. Serce podeszło pod gardło, a nogi zaczęły
drżeć. Podniósł głowę i spojrzał na mnie. Od razu wyprostował się. Wzięłam
głęboki wdech. Wiktoria jesteś twarda ! Nic i nikt ciebie nie zniszczy. Już nie
!
Podeszłam zatem
pewnie do swojego pokoju i włożyłam klucz do drzwi.- Victoria – odezwał się
- Teraz będziesz nachodził mnie w pracy ?! – nie wytrzymałam
Otworzyłam drzwi i
weszłam do środka.
- Nie odbierasz
telefonu. – szedł za mną- I nie przyszło ci do głowy, że po prostu nie chcę z tobą rozmawiać ?! – rzuciłam klucz na biurko i odwróciłam się by być twarzą do niego
- Daj mi wytłumaczyć ! – podniósł głos
- Nie ! – krzyknęłam – Nie chcę cię znać ! Wynoś się stąd i daj mi spokój ! –
- Ale ja cię kocham Victoria do cholery ! – krzyknął jeszcze głośniej
Zamknęłam się. Patrzyłam tylko w te szmaragdowe oczy, których jeszcze kilka dni temu nie mogłam się doczekać, za którymi tęskniłam i, które dodawały mi dawniej skrzydeł.
Chłopak podszedł do
mnie.
- Victoria … -
powiedział ciszej i spokojnie po czym wziął mnie za rękę- Nie dotykaj mnie ! – warknęłam, wyrwałam dłoń z jego uścisku i cofnęłam się o dwa kroki – Wyjdź stąd. – powtórzyłam sucho
- Dobra, mogę wyjść. – rozłożył ręce – Ale nie odejdę. – zaznaczył – I nie dam ci spokoju, rozumiesz ? –
- Mam cię uderzyć czy wyzwać, żebyś się ode mnie odwalił ?! – nie wytrzymywałam
Podszedł do mnie
znowu i spojrzał mi w głęboko w oczy. Tak jak dawniej …
- Zostawię cię.
Tylko powiedz mi prosto w twarz, patrząc w oczy, że nie byłaś szczęśliwa i, że
niczego do mnie nie czułaś. –
Zamarłam. Patrzyliśmy
sobie w oczy, będąc naprawdę blisko siebie. Nie mogłam, nie potrafiłam tego
powiedzieć. Czułam, że do oczu napływają mi łzy. Po dość długiej chwili ciszy
Nathan uśmiechnął się delikatnie jakby kamień spadł mu z serca i powiedział
cicho, ale na tyle, żebym usłyszała ;
- I właśnie dlatego
nie poddam się i będziesz znowu moja. – Popatrzył jeszcze chwilę w moje oczy po czym zawrócił się i odszedł, zamykając za sobą drzwi.
Musiałam usiąść w
fotelu, bo nogi zaczęły mi skakać. Każdy mój oddech drżał, a z oczu popłynęły
łzy.
Wiktoria jesteś
silna, nie poddawaj się – podtrzymywałam się na duchu. Oczywiście, że dam sobie
radę ! Nie będzie mi tu prostak wytrącał mnie z równowagi ! Szybko otarłam
spływające po policzkach łzy, wzięłam głęboki oddech i wróciłam do papierkowej
roboty. Nie mogłam sobie pozwolić w pracy na brak profesjonalizmu, dlatego też
skupiłam się maksymalnie na tym co miałam do zrobienia i udało mi się do g.15
wbić w wir pracy i zrobiłam dokumentów aż nadto.
Jednak wychodząc z „EandJ”
znowu zaczęłam myśleć o Nathanie. O jego przyjściu do mnie. Pękało coś we mnie
w środku, ale wiedziałam, że nigdy nie będę w stanie wybaczyć mu tego jak mnie
skrzywdził, zranił. Jak mnie oszukiwał i bawił się moim kosztem. To przeważało,
a moje serce, które chciało za nim iść musiałam tłumić racjonalnymi
tłumaczeniami i bolesnymi wspomnieniami.
Wróciłam do „Sweet Dreams”. Przechodziłam koło lady,
gdy zobaczyłam, że w naszej kuchni stał ogromny kosz białych róż.
Tylko mi nie
mówcie, że …
- O Vicky, kwiaty
dla ciebie przyszły. – oznajmił z uśmiechem BobStałam i wpatrywałam się w nie.
- Od kogo ? – spytałam niepewnie w sumie nie wiem po co, bo znałam odpowiedź
- Od Nathana bodajże –
Przełknęłam ślinę i
podeszłam do ogromnego kosza. Pełno było białych róż – moich ukochanych
kwiatów. Chłopak dobrze pamiętał, że właśnie je lubię najbardziej. Coś jednak
przykuło moją uwagę. Przy każdej róży, a było ich chyba z 40 wisiała karteczka.
Zastanawiałam się czy dać upust ciekawości czy olać ten bukiet i pójść do
swojego pokoju. Nie pozostałam jednak obojętna i otworzyłam pierwszą karteczkę,
na której widniały tylko 3 słowa napisane stylem Nathana ;
„Przepraszam.
Kocham Cię.”
Serce zaczęło
skakać, a dłonie drżeć. Otwierałam kolejne karteczki, a na każdej było napisane
dokładnie to samo. Tyle róż – tyle karteczek. Do oczu znowu napłynęły łzy.
Westchnęłam cicho i zabrałam z wielkim trudem wielki kosz na górę do siebie.
- Vicky, a obiad ? - usłyszałam wołanie Boba- Zjadłam w pracy ! - skłamałam
Przebrałam się w wygodniejsze ciuchy, ciągle patrząc na bukiet.
Jednak złość tym razem zaczęła we mnie rosnąć. Nie pozwolę sobie na rozklejanie się. Bez przesady ! I co z tego, że dostałam tyle kwiatów ? Nic. Było trzeba wcześniej myśleć, a nie teraz próbować mnie `przekupywać` na swoją stronę. Co to, to nie ! Położyłam się na łózko. W głowie miałam mętlik. Podniosłam się i stwierdziłam ; „Ja tu oszaleję”. Zerwałam się z łóżka i zeszłam na dół.
- Bob nie dam rady.
– podeszłam do niego do lady
Mężczyzna patrzył
na mnie zdziwiony, obsługując klienta.- Wszystko tu przypomina mi Jego. Każdy kąt, zaułek, zakamarek. Wspomnienia zbyt mocno ożywają. To boli zbyt mocno. –
- Dziękuję i zapraszamy ponownie. – Bob zwrócił się do klienta, a gdy ten odszedł popatrzył na mnie poważnie jeszcze raz – Co chcesz mi powiedzieć ? –
Wzięłam głęboki oddech.
- Wyjeżdżam stąd. –
Siemson Lasencje :D ! Dosłownie przed minutką skończyłam pisać ten rozdzialik i od razu go dodaję :). Zdziwione, że takie tempo narzuciłam ;> ?
Cieszę się, że mój blog poprawia Wam humor :) ! ... Haha spokojnie, obiecuję, że będzie tam kiedyś sexy time i, że z tegoż albo innegoż sexy time`a "wytworzą się" słodkie "Victorionathany" ( ommm jakiego banana miałam na buzi, gdy przeczytałam od jednej z Was to określenie :] ).
Teraz krótkie ogłoszenia parafialne xD : odpowiadając na Wasze pytania: ja - tajemnicza niewiasta ( Anonimie wielbię Cię xd ) mieszkam w najzimniejszym mieście Polski ( woj.podlaskie ;) ), a papiery na studia składam do Wawy i Gdańska, może do Białego - na odczepnego jakbym nigdzie się nie dostała, ale stolica jest number one :) ( mam nadzieję, że gdziekolwiek się dostanę, amen ^^ ).
Trafiłam w miejsce którejś z Was ;) ? Rosa - już wiesz, więc szykujemy się na kawę czy ktoś inny jeszcze się zgłasza chętny :D ?
Enjoy :) !
Wielbię cię za to , że tak szybko dodajesz takie wspaniałe, cudowne, znakomite, genialne , zajebiste itd. rozdziały..:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Vicky się opamięta i nie wyjedzie do Polski.
A Nathan postarał się z tymi różami, oj postarał
Coś czuje, że się nie spotkamy bo ja mieszkam na drugim końcu Polski w woj. podkarpackim .
Całuski♥ i czekam szybko na następny...:)
Niezłe tempo narzuciłaś :)
OdpowiedzUsuńKosz róż...
OMG, jakie słodkie...
Zaczynam się rozklejać :D
Coś ty ze mną zrobiła!? XD
Dawaj next'a
Że niby co!!!???O nie!Nie!!!!(przepraszam że krzyczę xd)
OdpowiedzUsuńEj...;( ten rozdział jest jak zwykle świetnie napisany i w w ogóle zaje jak zawsze ,ale ja nie chce!Ja chce żeby znowu było jak dawniej ;\
Chociaż Vicki już kiedyś pękła.Operała sie Nathowi i mam nadzieje że coś podobnego nastąpi w krótce!Oni muszą być razem -tak to jest zdanie rozkazujące ;)
Do nexcika ;*
Że co ?!
OdpowiedzUsuńNie ogarniam...
28 rozdział w ogóle mi się nie wyświetlił na pulpicie nawigacyjnym, dowiedziałam się o nim dopiero jak napisałaś mi o tym na moim blogu ( za co jestem Ci bardzo wdzięczna ). Jak już miałam go skomentować to dodałaś kolejny ! A czytałam go wieczorem i nie miałam już siły pisać komentarz ;)) Ten wreszcie komentuję ! Mój osobisty sukces ;d
Na miejscu Victorii pewnie zrobiłabym tak samo, ale... ja pogrążyłabym się w większej depresji xdd
To ostatnie zdanie mnie tak rozwaliło, że siedziałam z kamienną twarzą przez dość długi okres czasowy ;pp
Ale jak przeczytałam, że będzie sexytime i jeszcze będzie Victorionathany to byłam przeszczęśliwa zresztą nadal jestem :)
Nie zwalniaj tempa tak jest zajebiście ;)
Czekam na nexta szybciutko ;***
...
OdpowiedzUsuń...
...
...
...
...
Moja reakcja po przeczytaniu(zwłaszcza ostatniego zdania). xd
Boże, widzisz a nie grzmisz.
Ona musi zostaaać.! Rozumiesz.? :D
Nathan.! Ty Matole.! Zrób coś do cholery noo.!
Ale róże i te karteczki.... Awwww. <3
Będzie sexytime.? I Victorinathany.?
Kochaam cię normalnie nooo.! xd ;*
Bardzo szybko dodajesz rozdziały...
...Z czego ja się bardzo cieszę...
...I prosiłabym...
...Abyś tak dodawała ciągle. ^^
Ale napięcie zrobiłam. xdd
Naćpałam się świerzym powietrzem. ;D
Pamiętaj : Nigdy nie wychodź na spacer na 2 godziny.
Czego ja jestem przykładem. ^^
W podlaskim.? Oooo to nieźle. Ja w mazowieckim 'sąsiadko' xd
A miastoo jakie.? :D
Dawaj następnyy. <3
A teraz bym napisała wpadnij do mnie ale mnie kochana uprzedziłaś. ;*
Ej no jak mogłaś skończyć w takim momencie ?! O.o Pisz dalej <3
OdpowiedzUsuńA rozdział zajebisty tylko niech ona nie wyjeżdża :C
Cześć słońce <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział słońce <3
Vicoria nigdzie nie wyjeżdża słońce <3
Mam nadzieję, że się zrozumiałyśmy haha :d
Aż takiego przebiegu akcji to w życiu bym się nie spodziwała ;o
Masz talent do pisania mała, nie powiem, że nie ;d
Szybko następny i niech się dzieje! ;*
A żebym odrzutowcem miała do Ciebie przylecieć na tę kawę, to tak zrobię! Ja w lubelskim :< Ale wymyślimy coś! :d
♥♥♥
no mówiłam że daleko ode mnie -,-
OdpowiedzUsuńnie no jakiego ja mam pecha -,-
rdz zajebisty !!!
ale ona nie może wyjechać !
nie zezwalam xD
nie ma tak no ! :p
kocham i czekam na next <33333333333
Kocham, kocham, kocham Cię, Ty moja niewiasto :D Posłuchaj.. mam sprawę... pisz szybciej bo będziesz miała na karku, mój zawał!!!! Uwielbiam to opowiadanie, uwielbiam twoją mądrą główkę i ... kocham twoją duszyczkę :D mam nadzieje że nie będę musiała czekać długo na następny rozdział :*
OdpowiedzUsuńO matko, matko, matko *.* Płaczę, wzruszyłam się :)Victoria ma nigdzie nie wyjeżdżać, ma być z Nathanem i wgl. Ja tu się muszę uczyć, a Ty mnie tu tym wspaniałym imaginem rozpraszasz :)
OdpowiedzUsuńNo, talent to Ty masz przez WIELKIE 'T' :*
Wenyyy Słońce :*
Oooo Misiek ! :D
OdpowiedzUsuńJa uwielbiam takie tempo!!!
Ale tak się rozgalopowałaś, że chyba za bardzo popłynęłaś, co?!
Jakie wyjeżdżanie Ci w głowie ! :D
Ale, Malutka, wierzę że rozwiążesz to jakoś idealnie, zresztą, jakby u Ciebie mogło być inaczej? o.O <3
Wielbię Cię za te częste rozdziały! :D
A Nathan i te jego róże z karteczkami... Aj... Słodko, nie dziwne, że Wiktoria mięknie :P Która by nie zmiękła?! :P
No, to Niunia liczę, że następny znów ujawi się szybciutko ^^
Ściskam, całuję i uwielbiam <33
Jupiiiiii!:D Będą Victorionathany! *.*
OdpowiedzUsuńIdę z tej okazji pić!:D Cocę oczywiścię, znaczy się Coca Colę ^^
"Nie poddam się i będziesz znowu moja"- taaaak, Sykes ogierze walcz!!! Nie poddawaj się, bo Chris mol wróci ze zdwojoną siłą i Ci ją zakosi sprzed kinola, stary no!
Asjkfhdk kosz róż i te liściki *.* Sykes, brawo, działaj, działaj a metoda powolnych kroczków, to dobra zagrywka. Kurde blaszka, żeby tylko Victoria nie zwiała przez te powolne kroczki :P Niiiieeee, tylko nie to! Ja tu już szykuję imiona dla Victorionathanów!:P ONA.NIE.MOŻE.WYJECHAĆ. Trzy razy nie, dziękujemy :P
Huh na koniec się zestresiłam. Spokojnie, spokojnie użyłam antyperspirantu, więc się nie spociłam xD Po co ja to w ogóle napisałam? O.o Czekam na nextusia :*
P.S. Hm powiadasz, że w podlaskim mieszkasz? Siostro, to pół Polski ode mnie. Ech, czemu tacy jajcarze mieszkają tak daleko?:(
Rozdział świetny, wiem, że wszystko się ułoży i będą razem, ale proszę nie głodź już Wiktorii, bo wtedy myślę sobie że jest głupia bo je z raz na dwa dni , a ja nie chcę myśleć że ona jest głupia. Więc proszę skończ już z tą jej ,,dietą''. Ale bardzo ładne zdania sformułowałam hehe
OdpowiedzUsuńOjojoj...:) Nathan jaki waleczny się okazał.
OdpowiedzUsuńNo i bardzo dobrze. O miłość trzeba walczyć ♥
Tylko nie Vicky nie wyjeżdża. Proszęęęęęęęęęęęę
Życzę wenyy i do następnego kochana ♥
Jeju jakie to słodkie !!!! <3 ale nie mów że ona na serio wyjedzie ONI MUSZĄ BYĆ RAZEM !! :) Weny życzę i czekam na rozdział ;*
OdpowiedzUsuńNO CHYBA KURWA NIE !! :d
OdpowiedzUsuńja tu się nie zgadzam:P
ona ma zostać, i oni mają być razem !! :D
Pisz szybko kolejny <33
Oby Nathan coś szybko wymyślił, żeby pogodzić się z Vicky , bo inaczej ona wyjedzie. A tego nie chcemy :)
OdpowiedzUsuńRozdział jak zawsze zajebisty :D
Czekam na następny
PS.Jestem z natury osobą , która bardzo dba o szczegóły. I związku
z tym mam jedną malutką prośbę. W rozdziale 22 "Nie wrócę dziś na noc " pijani chłopcy z THE WANTED nagrywają - jak to określił Tom-WantedMonday. Mogłabyś w następnym rozdziale napisać o tym, że Vicky to ogląda. Proszę .