- I jak zapoznanie
z Nareeshą ? Widziałem, że prawie cały czas rozmawiałyście ze sobą. –
- W porządku.
Bardzo sympatyczna dziewczyna –- To fakt. Wbrew pozorom potrafi postawić na swoim. –
- To dobrze. Naprawdę śliczna kobieta. Wysoka, szczupła, zgrabna, mądra – wyliczałam, bo byłam pod jej wielkim wrażeniem – I naprawdę pasują do siebie z Sivą. – podsumowałam – Długo już są razem ? –
- Ojjj długo … Byli już parą zanim jeszcze powstało The Wanted. Poznali się na bankiecie. Ona była po występie, on też i tak się spyknęli. –
- O, Nareesha też występuje ?? Śpiewa czy gra na czymś ? –
- Chodzi. –
- Że jak ? -
- Nar była modelką. – Nathan roześmiał się z mojego dezorientu – Teraz sama projektuje. –
- Aaaaaaaaaaa – przeciągnęłam – To teraz już mi wszystko pasuje ! Jest śliczna i jest byłą modelką … - rozmarzyłam się
- Wyczuwam nutkę spadającej samooceny u kogoś … - zerknął na mnie
- No bo wiesz … - westchnęłam – czasem tak jest, że gdy poznasz kogoś i zauważysz, że to człowiek sukcesu, który prezentuje coś sobą, a na dodatek z tej strony wizualnej jest też bardzo ładny … to wtedy zdaje ci się, że jesteś taki … przeciętny albo i poniżej przeciętności. Wtedy wydaje ci się, że jesteś taki tyci i zaczynasz zazdrościć tej osobie, bo sam taki nie jesteś … - posmutniałam – i nigdy nie będziesz. – dodałam
- Victoria co ty opowiadasz ? – Nathan stanął naprzeciwko mnie i zatrzymaliśmy się
- Prawdę … -
- Jakąś bardzo niedorzeczną – pokręcił głową – Czego zazdrościsz Nareeshy ? Urody ? A nie widzisz tego jaka ty jesteś ładna ? –
- Nathan nie powiedziałam ci tego po to, żebyś mnie teraz wychwalał. – spojrzałam mu w oczy
- Ale chcę ci to mówić i o tym ci przypominać, bo zdaje się, że sama tego nie widzisz. –
- Dobra, chodź. – skwitowałam
Nie lubiłam
wszelkich komplementów, a na to teraz się zanosiło. Wzięłam go za rękę.
- Może wino
uderzyło mi do głowy. – Zaczęliśmy iść.
- Jasne, wódka ci nie uderzyła a wino tak. Musimy popracować nad twoją samooceną kotku. –
- I nad twoją pewnością siebie … - mruknęłam pod nosem
- Słucham ? –
- Co ? Nie nic. Tak sobie gwizdnęłam. – mina niewiniątka
Nathan spojrzał na mnie wymownie.
- A tak właściwie to czego chciał od ciebie Chris ? –
Uśmiechnęłam się triumfalnie i popatrzyłam tak na niego.
- Nie jestem zazdrosny ! – powiedział od razu
- Nie. Wcale – udawałam pełną powagę
- Oczywiście, że nie ! Vicky, daj spokój. –
- W ogóle jak mogło mi to do głowy przyjść ! – pacnęłam się delikatnie po czole
- Ale mała cholera jesteś wiesz ? – uśmiechnął się i mocniej ścisnął moją rękę
- Myślałam, że już się do tego przyzwyczaiłeś … - prychnęłam – Ała ! … A wracając do Chrisa; zadzwonił, by mnie przeprosić, bo rozstaliśmy się w kłótni. –
- Oooo – Nathan pokiwał głową – To szlachetne z jego strony. –
- Oj przestań ironizować … - przewróciłam oczami – To chyba dobrze, że przyznał się do błędu i wyciągnął pierwszy rękę, tak ? Pamiętasz; ty też mnie pochwaliłeś i byłeś wdzięczny za to, że po jednej z naszej tysięcznej kłótni przyszłam do ciebie i cię przeprosiłam ? –
- Taaaaak, pamiętam. – od razu uśmiechnął się szeroko – No no, tyle, że niech w jego wypadku nie skończy się to dalszą częścią jaka była u nas. –
- Słucham ?? –
- Niech mi on cię tylko pocałuje ! Albo znajdzie się po imprezie w twoim łóżku ! – przeszedł do sedna
- Nie no Nath, spokojnie … Nie każdy jest taki szybki Alvaro jak ty. –
Chłopak spojrzał na
mnie z miną „What the fuck ?!”, a ja wybuchnęłam śmiechem.
- Przepraszam,
poniosło mnie ^^. –- No tak coś zauważyłem. –
Popatrzyłam jeszcze
na Nathana z błyskiem w oku, on na mnie i obydwoje roześmialiśmy się. Chłopak
„odstawił” mnie pod „Sweet Dreams”.
- Wpadnę do ciebie
jutro. –- A widzisz jak cię wychowałam ? Już przynajmniej mówisz mi konkretnie kiedy się widzimy. –
Uśmiechnął się słodko i przytulił mnie.
- Szybko się uczę, gdy mi zależy. –
- Jasne – położyłam głowę na jego ramieniu
Matko jakie on miał
piękne perfumy … ! Zaciągnęłam się raz, drugi, a następnie pocałowałam go na
pożegnanie. Jego zapach i ciepłe usta sprawiły, że uginały się pode mną nogi …
Odsunęliśmy się od siebie i powoli nasze dłonie rozstawały się. Nathan zaczął
iść do swojego domu, a ja wróciłam do cukierni.
- Cześć Bob ! –
weszłam rozpromieniona- Dobry wieczór Vicky ! Oho, czyżby randka z Nathanem udana ? –
- Jak zwykle. Jej, w ogóle jest cudownie. – usiadłam zadowolona
- Chcesz mi coś opowiedzieć ? –
Westchnęłam.
- Bob, dawno nie byłam taka … szczęśliwa. –
- Oj widzę, widzę. Twoje oczy aż skaczą z radości. – mężczyzna na mój widok też się uśmiechnął – I pomyśleć, że tyle życia dodał ci on. On, z którym kłóciłaś się, wyzywałaś i za każdym razem po awanturze z nim gruchotałaś i powtarzałaś, że go nienawidzisz. –
Roześmiałam się z
tych wspomnień.
- Rzeczywiście …
Wiesz, teraz nie mam do niego nawet żalu, że rozwalił mi mojego garbuska. –Bob wybuchnął śmiechem.
- Ale oczywiście mu tego nie powiem, żeby nie było ! – podniosłam ręce
- Haha Victoria ! Co wy się ze sobą macie ! –
- Oj mamy się, mamy, ale nie narzekamy ! – zaśmiałam się
- Cieszę się, że wam się układa. –
- Nom … ja też … - przyznałam rozmarzona, poprawiając spódniczkę na kolanach – Oł ! – wyrwało się, bo przypomniałam sobie – Pogodziłam się z twoim synem. –
- To wy w ogóle byliście pokłóceni ? – face palm Boba
Popatrzyłam na
niego z miną „no błagam”.
- Nic mi nie
mówiłaś. – wzruszył ramionami- … no być może – poddałam się – Idę do siebie. – wstałam – Do jutra –
- Słodkich snów. A może w końcu zjesz coś ? – usłyszałam jeszcze za sobą
- Jadłam u chłopaków ! – odkrzyknęłam, nie odwracając się
Weszłam do swojego
pokoju. Postanowiłam zadzwonić do Lisy i zapytać ją o randkę z Jayem. Wcale nie
zdziwiłam się kiedy rozpromieniona opowiadała mi o bardzo (!) udanym spotkaniu
i, że była zafascynowana Loczkiem. No no. Super ! Tylko, że oczywiście po fali radości
nadciągnęły złe myśli i wątpliwości dziewczyny typu; ciekawe czy on myśli tak
samo, a może wgl mu się nie podobało, na pewno walnęłam jakąś gafę i myśli, że
idiotka ze mnie. Przez śmiech starałam się kumpeli wyperswadować te pomysły aż
w końcu stanęło na tym, że przy najbliższej okazji miałam wybadać dyskretnie
czy Jay był również zainteresowany Lisą tak jak ona nim J. Dla świętego spokoju obiecałam to jej, a następnie szykowałam się do
spania.
Obudziłam się w znakomitym nastroju. Dodatkowo pogoda
również była cudna. Pozytywna energia rozsadzała mnie od środka i w przypływie
dobrego humoru zdecydowałam się na nałożenie sukienki o_O. Na to marynarka i
płaszczyk, do tego lity, włosy w kok z kokardką, delikatny makijaż i byłam
gotowa.
Przy wyjściu
usłyszałam jeszcze komplementy od Lucy i Boba, że ładnie wyglądam, co puściłam
mimo uszu. Wzięłam bułkę i wyszłam do metra.
Korzystałam z
promieni słonecznych, myślałam o moim pobycie w Londynie, o Nathanie i byłam
szczęśliwa. Uświadomiłam sobie i przyznałam sama w duchu; „ Jestem
szczęściarą.” Uśmiechnięta od ucha do ucha weszłam do „EandJ”.
- Cześć Rebecca –
podeszłam do portierni – Możesz podać kluczyk od mojego pokoju ? –
- Cześć Victoria,
jasne … Proszę – podała mi – Słuchaj, mam tu dziś niezłe zawirowanie od chwili
kiedy weszłam. W razie czego gdybym o 15 gdzieś latała po studiu odłożysz swój
kluczyk ? –- Pewnie. A co się dzieje ? –
- Daj spokój … Latam w to i z powrotem, kseruję to, odnoszę tamto … W ogóle ty też masz dziś zmieniony harmonogram pracy. –
- Jak to ? – zdziwiona ściągnęłam brwi
- Właśnie, Olivier kazał tobie przyjść do niego jak wejdziesz do „EandJ”. – przypomniała sobie dziewczyna
- Wiesz może o co chodzi ? –
- Tylko tyle, że na 12 przychodzi do ciebie na dokumentację i jakieś nagranie One Direction. –
- CO ?! – o zgrozo, jeszcze tych mi brakowało … - Przecież miałam mieć dziś do nagrania Briana jakiegoś tam, Example i Lawson ! To, że niby gdzie oni mają się wcisnąć ? –
- Nie wiem – Rebecca rozłożyła ręce
Zadzwonił telefon,
a dziewczyna zgrabnym ruchem go odebrała.
- … tak, już jest …
- spojrzała na mnie - … dobrze, już idzie do pana. –
Uśmiechnęłam się
niepocieszona i skierowałam do gabinetu mojego przełożonego.
Ja cież pierdziele
… Najbardziej czego nienawidziłam to nagła zmiana planów. Moje wszystkie
przygotowania i perfekcję szlag brał. I na dodatek One Direction … Ok, może i
byli w porządku, ale przeprowadzając z nimi wywiad, gdy pracowałam jeszcze u
Johna, nie doświadczyliśmy sympatii krótko mówiąc … Humor mi siadł.
Zapukałam i weszłam
do Towna.
- Dzień dobry –- Dzień dobry pani Victorio – jak zwykle uśmiechnął się miło – Proszę usiąść … Słyszała już coś pani o zmianie planów na dziś ? –
- Przed chwilą Rebecca o czymś tam mi wspomniała … -
- No właśnie. Zamiast zespołu Lawson popracuje dziś pani z One Direction. –
Co za zaszczyt kurde -,- .
- Lawsonem zajmie
się pani w innym terminie. –
- A mogę wiedzieć
skąd taka nagła zmiana ? – nie kryłam niezadowolenia – Wszystkie papiery miałam
już przygotowane z menadżerem Lawson, a tu nie mam nic. –- Wiem o tym doskonale, proszę się nie martwić pani Victorio. Zespół przyjdzie za 5 godzin, więc ma pani jeszcze trochę czasu na przygotowanie dokumentów. –
Zarąbiście ;
wszystko na ostatnią chwilę. Grrrr … I hate it ! ;X
- Dam pani telefon
do ich menadżera i ustalicie parę spraw. Dzisiaj taka nagła zmiana wyszła, bo
okazało się, że zespół One Direction leci do Afryki na nagrywanie
charytatywnego teledysku, ale potrzebują nagranej czołówki. – Olivier starał mi
się wytłumaczyć – Mam nadzieję, że nie będzie miała pani żadnych problemów. –
Już mam !
- Też mam taką
nadzieję. – sztuczny uśmiech
Wstałam z fotela,
wyszłam i skierowałam się do siebie. Byłam zła. Szlag by to wziął ! To się
dziubasy zdziwią, że exdziennikarka z „On the top” Victoria Minc pracuje teraz
w studiu nagraniowym „EandJ”.
W swoim gabinecie
wybrałam numer menadżera zespołu, by napisać jakikolwiek dokument i umowę. Ku
mojemu zdziwieniu nie odebrał. Spróbowałam jeszcze raz – to samo. Nie zraziłam
się i spróbowałam ostatni raz. Pocałuj sygnał oczekiwania kurde. Głucha cisza !
Ciśnienie podniosło się i nie wiedziałam za bardzo co robić. Po 20-stu minutach
ostatnia próba dodzwonienia się – figa. Dziękuję -,-. Mój wnerw był ogromny.
Zaraz jednak miałam spotkanie z pierwszym gościem, więc musiałam wyluzować. Po
1,5 godzinie jeden facet załatwiony. Obydwoje byliśmy zadowoleni z nagrania.
Wróciłam do siebie i wykonałam kolejny telefon do menadżera. Dupa blada – to
samo. Ludzie trzymajcie mnie – za 3 h przychodził zespół, a ja nadal niczego
nie miałam przygotowanego, a na dodatek za chwilę miałam spotkanie z kolejnym
muzykiem. Miałam pół godziny czasu na przygotowanie wstępnej wersji umowy. Nie
wiedząc kompletnie nic zabrałam się do roboty. Opierałam się na jakimś bliżej
nieznanym mi wzorze z mądrej książki. Nie dokończyłam oczywiście pracy, bo
przyszedł do mnie umówiony gość i musiałam nim się zająć. Zajęło mi to 2
godziny, ale obyło się bez żadnych problemów – można ? MOŻNA ! Załatwiłam tą
sprawę i wróciłam do kontynuowania pisania swoich wypocin dla One Direction.
Główkowałam się niesamowicie, ale 20 minut przed czasem wyrobiłam się. Nie
wiedziałam jednak czy napisałam wszystko dobrze i wolałam upewnić się dlatego
zaniosłam do sprawdzenia dla Oliviera.
Wytłumaczyłam mu,
że niczego nie dowiedziałam się, bo menadżer nie odbierał i musiałam „trochę”
improwizować. Town przeczytał umowy i z uśmiechem przyznał, że wykonałam kawał
dobrej roboty, będąc w tak beznadziejnym położeniu J. Uffff kamień z serca …
Podbudowana
wracałam do swojego gabinetu, gdy przy nim zastałam One Direction. Chciałam już
coś się odezwać, gdy wkładając kluczyk do drzwi usłyszałam od jednego bulwers;
- No wreszcie ! Ile
można czekać ? –
Ciśnienie mi
podskoczyło. Odwróciłam się do nich i spojrzałam na zegarek ;
- Byliście podobno
umówieni na g.12, a jest 11.50. Któryś z was jeszcze nie zna się na zegarku ? –
spojrzałam po kolei na każdego
- Ale my już tu stoimy
i czekamy na ciebie od 10 minut ! –- To było trzeba wybrać innego kierowcę, który przywiózłby was na 12 albo przyjść z buta mierząc czas. – powiedziałam szorstko – Zapraszam do środka. – wskazałam ręką
Cała piątka
popatrzyła na mnie z wyrzutem po czym gęsiego weszli do gabinetu. Nie
zamierzałam być dla nich miła skoro od pierwszych sekund próbowali na mnie
wsiąść – walić to. Weszłam ostatnia i zamknęłam drzwi, robiąc do Rebecci minę
„help !”. Ona tylko zaśmiała się i pokazała, ze trzyma kciuki.
- Proszę,
siadajcie. – przechodziłam obok stojących sierotek do swojego biurka
Usiadłam na swoim
wypasionym fotelu jak na prawdziwą business woman przystało J.
- Nazywam się
Victoria Minc. Będziemy mieli tę … przyjemność – chrząknęłam dwuznacznie – i popracujemy
nad waszym nagraniem. –- Zaraz zaraz. To nie ty przeprowadzałaś jakiś czas temu z nami wywiad ? – ożywił się Louis
Kierwa, miałam
nadzieję, że może jednak mnie nie poznają.
- Owszem,
przeprowadzałam. – ucięłam krótko – Przygotowałam dla was umowę i plan
nagraniowy. – patrzyli na mnie jak na wyrocznię – Byłoby fajnie jakbyście się z
tym zapoznali. – uniosłam brew – W ogóle gdzie jest wasz menadżer ? –- Nie ma. – wzruszył lekceważąco ramionami Harry
Oddychaj Wiki …
- Nie mogłam się do
niego dodzwonić. – zaczęłam ze zdenerwowania stukać gumką o blat biurka
- Jakby ci to
powiedzieć … w Afryce nie ma dobrego zasięgu ? –
Trzymaj się …
Pociśniesz po nim po nagraniu …
- Zależy gdzie. W
lasach równikowych i innych puszczach u małp na pewno nie ma. A masz zasięg,
żeby wstać i wziąć umowę, żeby ją przeczytać ? – mówiłam pewnie i złośliwym
tonem do Harrego
Chłopak posłał mi
wrogi wzrok po czym podszedł, wziął dokument i wrócił do kolegów. Dałam im czas
na zapoznanie się z pismem.
- Pasuje ? –
spytałam po paru minutach- Powiedzmy … -
No żesz … !
Siedziałam i drałowałam, bo nikt nie raczył mnie z ich ekipy jakoś uświadomić,
a oni z łaską mi mówią „powiedzmy” !
- Świetnie ! – nie
dałam po sobie poznać gniewu – Zapraszam do studia. –
Wstaliśmy.
- A możemy poprosić
wodę mineralną z cytryną i lodem dla przepłukania gardła ? –
Spojrzałam na
Louisa z miną „nie pier***”. Co to ja jestem ganiająca wodonosząca One
Direction czy co ?
- Piętro niżej,
drugie drzwi po lewej. –- Co ? –
Jajco *_*
- Masz tam bufet. – poinformowałam – Jeśli szybko skończysz to może koledzy poczekają na ciebie. – uśmiechnęłam się ze sztuczną życzliwością
- Weź Louis nie cwaniakuj tylko idź na te nagranie. – odezwał się Liam
No choć jeden
normalny, bo już traciłam wiarę w ludzkość !
Poszliśmy na te
nagranie. Trwało to sporo czasu, bo chłopaki mieli ciągłe wąty i „ale”. Po
godzinie skończyli – tyle im zajęło nagranie półminutowej kwestii. Hmmm -_- …
- Ok, zapraszam
jeszcze do siebie na podpisanie rzeczy i jesteście wolni. – zwróciłam się, gdy
wyszliśmy na korytarz
- To jutro, bo
teraz się spieszymy. – powiedział Zayn- Słucham ?! –
- No musimy lecieć na plan. –
Wkurzenie rosło.
- Jutro weź przyjdź z tymi papierami do nas przed wylotem i podpiszemy to tobie. –
- Mam was ganiać ?! – uniosłam brew
Stwierdzam, że w
dupie się komuś poprzewracało.
- Ja rozumiem, że
jesteście zajęci swoją wielką, światową karierą zbyt mocno, żeby podpisywać
różne rzeczy co zajęłoby wam jakieś 2 sekundy, ale jeżeli tego nie podpiszecie
dzisiaj to nie zrobicie MI kłopotów tylko SOBIE. I wtedy wątpię, że szalony
wypad do Afryki na nagrywanie uroczego, charytatywnego teledysku będzie udany,
ale słyszałam, że już podjęliście decyzję zatem do widzenia … A ! Wezwanie do
zapłaty kary wyślemy wam priorytetem. – triumfalny uśmiech i minęłam ich,
ruszając w kierunku swojego pokoju
- Możemy poprosić o
te papiery ? – usłyszałam za sobą Nialla
Roześmiałam się w
duchu. W gabinecie wszystko grzecznie podpisali i wyszli. Co nie zmieniło
faktu, że byłam przez nich wściekła jak osa. Za chwilę już wracałam do „Sweet
Dreams”. Wszystko we mnie dygotało ze złości. Wchodząc do cukierni huknęłam
drzwiami na oścież aż Bob podskoczył.
- Co jest ? –
spytał
- Nic – powiedziałam przez zęby i weszłam za ladę –
Lucy udostępnij mi kuchnię ! Muszę coś ugotować i zająć ręce, bo nie ręczę za
siebie ! – oświadczyłam i poszłam na górę przebrać się w coś wygodniejszego.
Po chwili byłam już
w kuchni i zaczęłam robić jakąś sałatkę, zapiekankę, desery … Dosłownie 10
rzeczy naraz byle tylko czymś się zająć. Bob przyniósł mi na talerzu pizzę,
którą wcześniej zamówił. Zapierałam się i tłumaczyłam mu, że nie chcę jej, ale
on uparł się, że mam coś dziś zjeść. Gdy tylko wyszedł z kuchni zawinęłam pizzę
w papier aby nie wzbudzała podejrzeń i wyrzuciłam do kosza. Na pewno jej nie
będę jadła ! Miała od groma kalorii. Jedzenia, które robiłam też nie
zamierzałam tknąć – robiłam je z myślą o Lucy i Bobie.
Akurat zamykałam
śmietnik, gdy do kuchni wparowali Nathan i Jay;- Cześć ! – krzyknęli obydwaj
- Cześć … - odpowiedziałam, mając nadzieję, że nie widzieli jak wyrzucałam jedzenia
Nathan podszedł do
mnie i pocałował.
- Co taka
zdenerwowana ? –spytał, gdy odsunęliśmy się od siebie- Nic. Siadajcie, zaraz dam wam coś do zjedzenia. – odwróciłam się po talerze
- Ja tam nie mam nic przeciwko. – zasygnalizował Jay gotowy już do konsumowania
- Ja też – przyznał Sykes i wrócił do tematu – Widzę, że coś jest nie tak. –
- Daj mi spokój. – powiedziałam bez emocji, nie patrząc na niego
- Victoria, ale powiedz co się stało. –
- Cielę oknem wyleciało ! – wybuchnęłam
Jay parsknął, a Nathan wkurzony zlodowacił go wzrokiem.
- Przepraszam –
jęknął Loczek, zasłaniając usta ręką
Spojrzałam na
Sykesa.- Sorry – doszło do mnie co zrobiłam – Przepraszam – podeszłam i przytuliłam się do niego – Po prostu jestem zła, bo miałam urwanie głowy w pracy i dodatkowo musiałam użerać się z One Direction, którzy mi gwiazdorzyli. –
- I wszystko jasne – Nathan pocałował mnie w czoło
Wróciłam do dań i
nałożyłam chłopakom na talerze. Podałam im i zaczęłam robić herbatę. Obydwoje
spróbowali i zaczęli mruczeć rozkosznie.
- Nath, twój
dziewczyna jest zaje –- Wiem. – wszedł mu w słowo Sykes – Twoja taka nie będzie. –
- Nie to, żebym tego nie słyszała. – nalewałam wody do kubków – Lisa też jest zaje. – puściłam oko do Jaya na co ten uśmiechnął się uroczo
- Vickyyyy … - przeciągnął
- Czego chcesz ;) ? –
- Ależ ty bezpośrednia ! –
- Mhm … ? –
- Bierzesz polską wódkę w sobotę na imprezę ? –
- Pogięło ?? –
- No co, rozkręciłabyś całą salą. – wyszczerzył się
- No w to nie wątpię … -
- Tylko, że burdel by został z lokalu. – dodał Nathan
- Właśnie – przytaknęłam – Poza tym nie mam już zapasów. Wszystko wypiliście. –
Na „raz”
podejrzliwy wzrok chłopaków.
- No dobra, może
gdzieś tam mam jeszcze pół butelki. –- Ok, nie będę cię obskubywał z ostatków. – mruknął niepocieszony Loczek
- Zaraz wracam. – oświadczył Sykes, odbierając telefon
- A słuchaj Vicky – Bird skorzystał z okazji, że byliśmy we dwójkę – Jak myślisz, wypada zaprosić mi Lisę na imprezę sobotnią do Sivy ? –
Otworzyłam szeroko
oczy, przez które na pewno przeleciały ogniki !
- Wow Jay no jasne,
że tak. Skoro chcesz się z nią bawić to w czym problem ? – uśmiechnęłam się- Ostatnio się umówiliśmy i było naprawdę fajnie. Tylko nie wiem czy ona zechce … -
- Zechce ! – pisnęłam – Znaczy tak myślę. – ogarnęłam się po chwili
Jay uśmiechnął się
szeroko i zacierał ręce.
- To się zabawimy !
-Siemson Dziubki :* ! Dziękuję za wsparcie, słowa otuchy i wiarę we mnie. Ostatnio dostałam pełnego doładowania dzięki Wam i aż rodzice ucieszyli się, że W KOŃCU chodzę uśmiechnięta i, że dawno mnie takiej nie widzieli :). Mam nadzieję, że takie pozytywne myślenie będzie utrzymywało się jak najdłużej, a jeśli wygaśnie to poproszę o podwójną porcję dobrej energii od Was :).
Zastanawiam się czy już w nexcie przejść do swojego oczekiwanego momentu i Was podręczyć, przerywając w momencie, za który mnie zamordujecie przez łącza i zaspamujecie ;D czy zacząć akcję dopiero w drugim nexcie i opisać wszystko w całości ;p ... Muszę się zastanowić ;]
A jak Wy wolicie :) ?
Podzielone na 2 rozdziały i przedłużenie napięcia czy rozwalenie akcji od razu w jednym :) ?
PS cieszę się bardzo z obecności nowych czytelniczek i komentarzy - jestem szczęśliwa, że zakochałyście się w moim opowiadaniu :) Bądźcie ze mną ile się da i o 1 dzień dłużej :D !
Zawsze trzeba być wesołym :D
OdpowiedzUsuńRdz świetny :**
Dawaj od razu na raz nie dziel nic :D
O ja pierdziele jaki ten rozdział jest zajebisty...:)
OdpowiedzUsuńCo do kolejnego rozdział...Ja osobiście wolałabym
akcje od razu w jednym ale takim dłuuuugim rozdziale... ale i tak wszystko co napiszesz będzie wspaniałe...:)
Pozdrawiam życzę jeszcze więcej radości z życia i do następnego..:*
Aaaaa no to Kochana jak prosiłaś robię Ci fanfary 'ta ta rara ta ta rara" xD
OdpowiedzUsuńHaha, sory, ale odwala mi po Twoim rozdziale! Jest świetny!
I dobrze, że się nie dała tym dzieciakom jednym! Co za bezczele! Wody mu się zachciało?! To niech dyma sam, a nie!!
Najlepiej, to jakbyś dała od razu wszystko w następnym rozdziale! :D
Ale jak już tak bardzo nie chcesz (;///), to żebym Cię nie oskalpowała, dodaj w drugim całosć, żebym nie musiała się denerwować i niecierpliwić, zrób to dla mojego zdrowia xDD
Także do nexta, Słońce!
Caaaałuję i ściskam!:***
Jak zwykle rozdział mega!;)
OdpowiedzUsuńCzytam se ,czytam i jestem zachwycona ,wszędzie love itp i w ogóle wszystko zaje a tu nagle one direction! jprl ;\ no ,ale Vicki dobra!;) moja szkoła xd
Już nie mogę się doczekać urodzin Sivy ;)
Co do twego pytania to szczerze mówiąc wolę "rozwalenie akcji w jednym" chociaż troszeczkę się boje co przygotowałaś no ale mam nadzieję że niedługo się okaże ;)do nexcika;*
I Ty dziewczyno też jesteś zaje! :d
OdpowiedzUsuńOne Direction to One Direction - co zrobisz jak nic nie zrobisz
Nie męcz i nie dręcz tylko dodaj wszystko w całości :d
A uśmiechnięta masz chodzić cały czas! ;***
♥
Rozdział cudny! ♥ Dodaj wszystko w całości, nie rozdzielaj. :) Z niecierpliwością czekam na nexta! :D Zapraszam do mnie: http://lifeisyourstory-thewanted.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńja wolę żeby w jednym rozdziale wszystko było wyjaśnione (nie martw się o to , że jak tak zrobisz to stracisz czytelniczki, ja będę szczęśliwa że już wszystko ok , a tak to bym chodziła kilka dni i cie klęła w duchu że takie coś odwaliłaś )
OdpowiedzUsuńW jednym, nie dziel nic :) Konkrety, konkrety :P No rozdział jak zwykle zaje****Y ! Proszę pisz szybciutko nexta :)
OdpowiedzUsuńWenyyy :*
boski ^^
OdpowiedzUsuńakcja w jednym rdz :D
bd sie działo , czuje to :p
next <3333333
Rozwalili mnie 1D :D No opisz w następnym wszystko :) Ten rozdział jak każdy inny-zajebisty : ** Ma zacząć jeść ogólnie nie .. o.o Dawaj szybko nexta x3333
OdpowiedzUsuń1D genialni :P
OdpowiedzUsuńWeź ich zostaw na stałe XD
Dawaj tą imprę!!!
Chyba nie muszę już pisać, co wychodzi z równania TW + polska wódka?
Tak też myślałam XD
Dawaj next'a!
Mmmm... <3
OdpowiedzUsuńDziało się.! :D
Ale Vicki dała pocisk One Direction.
Ale jak to mówią, dobry pocisk nie jest zły. ^^
Dawaj wsio w jednym, bo jak urwiesz w połowie to będę miała zły humoor. ;/ A tego oto ja nie chcę. :D
Czekam na koleejny niesamowity. ; **
boooskie :D
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam że oni tacy będą XD
No wiadomo przecież :3
Pisz szybko kolejny :*** <3
O boże.. jak ja Cię koffam kobieto!!!!
OdpowiedzUsuńChyba nie muszę mówić, że rozdział zajebisty, co nie? Każdy Twój wpis na tym blogu jest the best!!
Haha.. zajefajnie przedstawiłaś 1D.. No, nie mogę.. jakie wrzody z nich-haha :D Oj.. zastanawiam się czy Wiki nie popadnie w anoreksje.. Błagam, nie rób mi tego!
Osobiście Kochanie, wolę żebyś napisała baaardzo dłuuuugi rozdział i w nim zawarła wszystko. Bez tego napięcia, bo ja po nocach spać nie mogę. :D
Pisz szybciutko następny :*
Ola
No a nie mówiłam, ze jest rozdział, jest impreza?:D
OdpowiedzUsuńOd początku tak prawiłam:P
One Direction, cóż za "potulne" z nich gogusie. Do rany przyłóż! Vicky cięta riposta do takiego czopa i tak trzymać laska!
Nie no, ale mogła by zacząć jeść, bo ja mam wyrzuty sumienia jak czytam, ze ona się odchudza, a ja wpierdzielam jak odkurzacz :D
Hmm wiesz co Ci powiem? Będę tą czarną i owcą, więc jestem za podzieleniem akcji na dwa rozdziały mvahahahaha :D
Taaak, bądź też zła i zakończ na najmniej odpowiednim momencie^^
Do czego ja Cię w ogóle namawiam? O.o Za dużo kawy, stanowczo za dużo, bo nie kontaktuję :D
Czekam już na nexcika :*
Kocham Cię za to opowiadanie ! ♥
OdpowiedzUsuńOno jest takie... aż brak mi słów *_*
Nathan zazdrosny ?
U niego to takie urocze :)
Już nie mogę doczekać się nexta ! ;))