- To nie jest żadne kółko różańcowe słońce ! – poważnie zaprotestował Parker
Wzięłam się za czoło, wzdychając.
- Chcemy cię przeprosić Victoria. – odezwał się Max
- Zachowaliśmy się jak dupki. – przyznał Siva
- Nie gniewaj się na nas … - powiedział Jay prosząco
- Victoria daj to sobie wszystko przetłumaczyć. – dodał Nathan
- Ok, super ! – zdenerwowałam się – Przeprosiliście i po sprawie ! –
Zaczęłam iść
pomiędzy ich stolikami do schodów.
- A z tobą –
wytknęłam palcem na Toma – to ja rozliczę się innym razem. –
Kierowałam się na
schody. Byłam wściekła ! Po pierwsze ; Parker i jego `dyskrecja`, a po drugie
jeśli myśleli, że przyszli i powiedzieli „przepraszam” i nawrócę się, i
wszystko będzie pięknie i ładnie jak dawniej to mylili się i to grubo !
- Vicky … -
usłyszałam za sobą smutny pomruk
Nie odwróciłam się
do nich. Chciałam jak najszybciej być u siebie, wtulić się do swojej poduszki i
po prostu rozpłakać się. Gul podchodził mi pod gardło i wiedziałam, że lada
moment polecą mi łzy. Postawiłam już nogę na pierwszy stopień, gdy usłyszałam
za sobą ciche śpiewanie Maxa ;
„She aims a smile with the safety offAnd she's not afraid to use it. “
Zmarszczyłam brwi i odwróciłam się, a on kontynuował;
“She holds my gaze just long enough
For me to feel like I'm gonna lose it “
Nie mogłam ogarnąć co się dzieje kiedy inicjatywę przejął Tom ;
„ And I know that she knows
That I know what she's doing to me
And she knows when she calls
I'll fall for her every time. “
Uniosłam ze zdziwienia brwi kiedy w piątkę połączyli swoje głosy i zaśpiewali ;
„Cos I'm wrapped I'm wrapped around
Her perfect little finger
And I'm trapped inside the cell
Of every sound she makes
She is my weakness”
Poleciała mi po policzku pierwsza łza.
„She is my weakness” – kontynuowali pięknymi, czystymi głosami.
Spojrzałam na Jaya, który zaczął ;
„A look from her is like oxygen
How would I keep breathing
Without her
She breaks a whole as she looks away
Now my heart ain't beating
Without her.”
“And I know” – przeniosłam wzrok na Nathana, który obdarował mnie ciepłym spojrzeniem;
„that she knows
That I know what she's doing to me
And she knows when she goes
I'll come for her every time.” – podkreślił mocno 2 ostatnie wersy.
Nie bez znaczenia wybrał zwrotkę z takimi słowami, uświadamiając mnie. Po policzku spłynęła kolejna łza, otworzyłam usta, by coś powiedzieć, gdy wyprzedził mnie Max ;
„Cos I'm wrapped I'm wrapped around
Her perfect little finger
And I'm trapped inside the cell
Of every sound she makes
She is my weakness
She is my weakness.”
Kolejne łzy
poleciały bez krępacji J.
Zamiast Jaya tym
razem zaśpiewał Nathan, który wstał od stolika i powoli zaczął podchodzić do
mnie, nie spuszczając ze mnie wzroku ;„I know it might sound crazy
But I don't wanna let go (oh oh)- zawtórowali mu pozostali
Now I don't mind spending every night
if you don't let go (oh oh)- kolejny chórek
I know it might sound crazy
But I don't wanna let go (oh oh)- I jeszcze jeden
Now I don't mind spending every night
if you don't let go (oh oh).”
Sykes już stał naprzeciwko mnie, patrząc mi w oczy, gdy za nim Max skończył cicho ;
„She’s weakness”.
Nastała chwila
ciszy i wszyscy patrzyli na mnie, na moją reakcję. Otarłam jeszcze świeżą,
spływającą łzę z policzka.
- To było nie fair.
Wiecie, że uwielbiam kiedy śpiewacie. – uśmiechnęłam się blado, patrząc na
siedzącą czwórkęUśmiechnęli się.
- Chcemy cię jeszcze raz przeprosić z całego serca i prosimy, żebyś nie wyjeżdżała. – powiedział Max
- Żałujemy, że zabawiliśmy się twoim kosztem. – dopowiedział Jay
- To było szczeniackie i nie ma dla nas wytłumaczenia ani taryfy ulgowej. –
- No, Siva ma rację. – odezwał się Tom – Po prostu Victoria poukładaj to sobie na spokojnie w główce, przemyśl i daj nam jeszcze jedną szansę. –
Nagle stanęli we
czterech i kierowali się do drzwi.
- Idziecie już ? –
zdziwiłam się- Zostawiamy was samych. – Max wskazał na stojącego obok mnie Nathana
- Musicie zapewne porozmawiać. – dodał Jay – Bez świadków –
- Musicie się pogodzić i nie będziemy wam w tym przeszkadzać. – uśmiechnął się Parker po czym wyszli ze „Sweet Dreams”
- Victoria, nie bądź bez serca. – usłyszałam zza lady Boba
- Wiedziałeś o tym wszystkim tak ? I dlatego wysłałeś mnie po te durne mleko ?! – wyjechałam do właściciela cukierni
Sykes obok mnie cicho się zaśmiał, a Bob popatrzył do góry i zrobił minę aniołka. Zlodowaciłam go tylko wzrokiem i ciężko westchnęłam.
- Victoria – odezwał się Nathan
Odpuściłam sobie w tym momencie Boba i spojrzałam w szmaragdowe tęczówki.
- Porozmawiajmy na spokojnie. Bez krzyków i awantur. –
- Wiesz, sorry, że ci nie zaproponuję kawki ani ciastka, ale muszę iść się pakować na górę. – ironia w moim głosie
- A więc to prawda ? Wyjeżdżasz ? –
- Tak. Jutro – odpowiedziałam bez emocji
Nastała chwila
ciszy podczas, której patrzyliśmy sobie z Sykesem w oczy. Nie potrafię ocenić
co wtedy czułam do momentu, gdy usłyszałam z jego ust ;
- Jesteś tchórzem.
–Wybałuszyłam oczy z szoku.
- Słucham ?! –
- Tchórzysz. – powtórzył pewnie – Boisz się, że uda mi się odbudować to co zniszczyłem i, że do mnie wrócisz, bo sama nie chcesz się przyznać i bronisz się, żeby stwierdzić, że nadal mnie kochasz. –
Cholera jasna !
Czytał mi w myślach czy miałam to wypisane na czole ?! Nie potrafiłam niczego
sensownego odpowiedzieć. Zagiął mnie. I to tak ostro, że w tym momencie nie
przychodziła mi do głowy żadna odzywka. Spuściłam tylko głowę.
- Zatem mam rację.
– uśmiechnął się triumfalnie- Pogratuluj sobie. – mruknęłam, patrząc na niego spod byka
- Victoria co mam jeszcze zrobić, żebyś mi wybaczyła ?! –podniósł głos – Tyle razy już cię przepraszałem ! –
Bob chrząknął.
Dopiero teraz zobaczyłam, że Lucy przełożyła karteczkę „Sweet Dreams” w
drzwiach z „zamknięte” na „otwarte” i do lokalu weszło dwóch klientów. Aha –
zamknęli cukiernię na czas The Wanted czego nawet nie zauważyłam, wchodząc z
przemyśleniami do pomieszczenia. Cwane bestie.
- Pójdźcie na górę
porozmawiać. – zwróciła uwagę Lucy, która przechodziła obok nas po czym
dołączyła do Boba za ladą- Chodź. – powiedziałam szorstko do Nathana
Zabraliśmy się,
więc na górę. Chłopak zamknął za nami drzwi.
- Więc co mi
powiesz ? – ustał naprzeciwko mnie- A co byś chciał usłyszeć ? –
- Nie odpowiadaj pytaniem na pytanie. –
Spojrzałam zrezygnowana na lewo.
- No powiedz, słucham. Co mam jeszcze zrobić ? – szukał mojego wzroku
- Nathan tu nie chodzi teraz o licytowanie się i zabawę w przepraszanie. -
- Tylko o co ? –
Spojrzałam na niego proszącym wzrokiem.
- Naprawdę nie rozumiesz całej tej sytuacji czy tylko udajesz ? Nie rozumiesz dlaczego cię unikam i nie chcę z tobą rozmawiać ? –
Patrzył mi tylko w oczy. Ok, kawa na ławę i szczerość.
- Zraniłeś mnie. I to w momencie kiedy byłam najszczęśliwsza w całym swoim życiu. Kiedy poddałam się i zaufałam tobie bezgranicznie. Kiedy uwierzyłam, że znalazłam kogoś z kim mogę być szczęśliwa, kto daje sens każdemu nowemu dniu, czyja obecność sprawia, że zwykłe siedzenie obok siebie na starej kanapie jest czymś wyjątkowym i kiedy naprawdę doświadczyłam motyli w brzuchu. – mówiłam mu prosto w oczy, a serce ściskało od pięknych, ale w tym momencie jakże bolesnych wspomnień – Okazało się to jednak zbyt piękne, żeby było prawdziwe i wspaniała bańka pękła bowiem dowiedziałam się, że ten cały czas był ustalony. Tylko do tej pory nie wiem na jaką wagę mnie wystawiłeś … Może w końcu się dowiem ? – uniosłam brew, trzymając fason niedotkniętej niczym zimnej kobiety
- Victoria przecież ja potem też się zaangażowałem ! –
- „Potem” ?! – powtórzyłam, obdarowując go lodowatym spojrzeniem
Chłopak westchnął i przetarł oczy dłonią.
- I gdyby nie ten zakład, nie umówiłbyś się ze mną nigdy, tak ? – zadałam w końcu na głos pytanie, które tak bardzo mnie dręczyło
Cisza.
- Odpowiedz ! – warknęłam
- Nie wiem … - szepnął Nathan, wbijając wzrok w podłogę
Do oczu napłynęły
łzy, a w sercu ukłuło. Spuściłam głowę i odwróciłam się do niego plecami, żeby
nie pokazywać mu jak bardzo to przeżywałam. Zauważył to jednak, bo od razu
odezwał się.
- Nie wiem co by
było, ale wiem, że zakochałem się w tobie. – mówił za mną – Jesteś wyjątkowa,
stanowcza, troskliwa, zabawna … Właśnie taka jaką potrzebuję. Jaką pokochałem.
– dodał ciszej
Rozpłakałam się.
Miałam mętlik w głowie. Odwróciłam się do niego, ignorując już te swoje łzy.
- A co jeśli teraz
kłamiesz ? – mówiłam, patrząc mu w oczy – Nie potrafię tobie zaufać, rozumiesz
? –- Przysięgam, że mówię prawdę. Victoria proszę cię, nie płacz. – wycierał mi łzy swoimi dłońmi
- Będzie lepiej jak już sobie pójdziesz. – odsunęłam się od niego
- Nie wyjeżdżaj, proszę cię. – patrzył mi głęboko w oczy, miał smutny wzrok
- Muszę Nathan. – szepnęłam – Muszę wyjechać i sobie to wszystko poukładać w głowie, bo tutaj oszaleję. –
- Kiedy wracasz ? –
- Za 2 tygodnie wstępnie –
- Wstępnie ? – ściągnął brwi
Wzięłam głęboki oddech.
- Jeśli po dwóch tygodniach nie dam rady … Stwierdzę, że … - jąkałam się – … że muszę zostać w Polsce … wtedy zostanę. –
- A ja już się nie liczę ? –
- Mogłeś pomyśleć o tym wcześniej, zanim zacząłeś ten cyrk. – już nie płakałam, już ponownie byłam stanowcza
- Rozumiem. – pokiwał głową, błądząc wzrokiem – Victoria – ujął moją twarz delikatnie w swoich dłoniach i patrzył odważnie w oczy – To co się stało … Naprawdę żałuję tego każdego dnia. Więcej tego nie powtórzę. – powiedział i złożył na moich ustach pocałunek, któremu nie miałam sił się przeciwstawiać, któremu nawet nie chciałam
Po kilku sekundach
oderwał się ode mnie, odsunął i powiedział ;
- Kocham cię. Mam
nadzieję, że dojdzie to w końcu do ciebie. – chwilę jeszcze na mnie popatrzył i
wyszedł z pokoju
Zostałam sama i
bezsilnie opadłam na łóżko. Chciałam zasnąć i zbudzić się za 5 lat, gdy moje
życie powinno być już ustabilizowane i bezproblemowe. Jednak wiadomo, że nie
mogłam liczyć na coś podobnego ^^ . Nie zdążyłam nawet posiedzieć 5 minut, gdy
Lucy z dołu zawołała mnie na obiad. Zeszłam do nich bez słowa i dosiadłam przy
nich w kuchni.
- Tylko nie dużo –
przypomniałam dla Boba, który nakładał mi obiad i muszę przyznać, że nałożył
naprawdę niewielką porcję
Chwilę później
zaczęłam dziubać i rozwalać jedzenie po całym talerzu, podpierając się drugą
ręką i myśląc o Nathanie.
- Nie smakuje ci ?
– spytała Lucy- Co ? – spojrzałam na nią
- Pytałam czy ci nie smakuje. –
- Nie no, skąd. Pyszne jest. – uśmiechnęłam się lekko i na potwierdzenie wzięłam do ust porcję
- O której masz jutro wylot ? – spytał Bob
- O 12 –
- Wiesz, że będziemy tęsknić, nie ? –
- Ja za wami też. Tylko proszę, pozwólcie mi jechać na lotnisko samej ! Nie lubię oficjalnych pożegnań. –
- Jasne, wyściskamy cię tutaj. –
Kontynuowaliśmy
jedzenie obiadu, wspominając moje zawitanie do Londynu i wszystkie śmieszne
perypetie. W końcu po dwóch godzinach wróciłam do siebie, gdzie zalogowałam się
na Skypie. Nikogo nie było dostępnego. A szkoda, bo chciałam jeszcze wyżalić
się i poradzić kogoś z Polski. Napisałam tylko do mamy wiadomość; „Jutro wracam
do Polski. Możesz się cieszyć. Kocham Cię.” po czym wyłączyłam komputer,
spakowałam się z ciężkim sercem i poszłam spać.
Nazajutrz obudził mnie brzdęk budzika o g.9. Dzień
wyjazdu. Niechętnie wstałam z łóżka i wybrałam się do łazienki by przebrać się
i pomalować. Zeszłam na dół z walizką i wymieniłam z Lucy i Bobem smutne spojrzenie. W kuchni zjadłam śniadanie, które z trudem połykałam, a następnie spojrzałam na zegar i stwierdziłam, że muszę już się zbierać. Podeszłam do właścicieli „Sweet Dreams” i przytuliłam najpierw kobietę;
- Trzymaj się Victoria, nie daj złym myślom i dzwoń jak już coś postanowisz. –
- Jasne – uśmiechnęłam się
Teraz kolej na Boba. Wtuliłam się do niego, a on mówił mi do ucha;
- Jesteś mądra i silna Vicky. Poradzisz sobie. Wierzę w to. –
Odsunęłam się od niego.
- Zobaczymy … Dziękuję wam za wszystko. Jesteście najcudowniejszymi ludźmi na świecie. Będę dzwonić. – stwierdziłam, że muszę kończyć, bo czułam, że się rozpłaczę – Pa – powiedziałam tylko
- Do szybkiego zobaczenia – odpowiedzieli
Czym prędzej
wyszłam ze „Sweet Dreams” byle się nie rozkleić. Wzięłam taxówkę i pojechałam
na lotnisko. Tam odnalazłam swój przedział i już dawałam bagaż do
prześwietlenia, gdy usłyszałam za sobą;
- Victoria ! –Odwróciłam się natychmiastowo za znajomym głosem.
- Nathan ?! Co ty tu robisz ? – byłam zdziwiona obecnością chłopaka – W ogóle skąd wiedziałeś o której mam samolot ? – lustrowałam go wzrokiem – No tak … Bob – sama sobie odpowiedziałam – Po co tu przyjechałeś ? –
- Chciałem cię zobaczyć jeszcze raz przed odlotem i powiedzieć, że –
- Już wszystko przecież mi powiedziałeś Nathan. – przypomniałam mu z lekkim uśmiechem – Wszystko wiem. … Niby po co jeszcze za mną chodzisz ? –
Chłopak spojrzał mi w oczy.
- Bo trzeba podążać za swoimi marzeniami. –
Ugięły się pode mną nogi po tym zdaniu.
- Obiecaj mi, że wrócisz Victoria. –
- Nie mogę. – pokręciłam głową
Przez mikrofon
zaczęła gadać facetka o tym, że uczestnicy mojego lotu muszą już się stawić.
- Nathan idź już. –
szepnęłam, patrząc na niego – Za chwilę będzie jeszcze trudniej. –Patrzył na mnie z nieokreślonym bólem w oczach.
- Nie przekonam cię, żebyś została ? –
Spuściłam tylko głowę i pokręciłam nią przecząco.
- W takim razie proszę. – wyciągnął do mnie dłoń z małą, ozdobną torebką, a ja popatrzyłam na niego pytająco – Proszę weź. Tylko zobacz dopiero w samolocie. –
Wyciągnęłam dłoń i odebrałam prezent.
- Dziękuję. – powiedziałam drżącym głosem
- Mam nadzieję, że cię nie stracę. –
Musiałam wziąć oddech, bo wszystko we mnie skakało i myślałam, ze z emocji zaraz zemdleje.
- Cześć Nathan … –
- Pa Vicky … – ostatni raz spojrzeliśmy sobie w oczy
Na szmaragdowe
tęczówki naszedł cień i przezroczysta fala. Widziałam, że chłopakowi też nie
było łatwo i przeżywał równie mocno co ja. Mimo tego wiedziałam, że muszę
wyjechać, żeby się uspokoić, przemyśleć wszystko i być może spróbować wybaczyć
Sykesowi. Oderwałam od niego wzrok, wzięłam bagaż i poszłam do samolotu …
Hej hej :) A kurde ... Nie potrafię obiektywnie ocenić tego rozdziału :/ . Czytałam go parę razy i nie wiem ... Za to wiem, że pisząc go naprawdę momentami drżałam i łzy zaczynały mi się gromadzić w patrzadłach :)
btw nadążacie ? :D
Zmykam, bo mam ambicje napisania dziś pracy maturalnej ustnej na polak, której jeszcze nawet nie tknęłam ;D - woooohhhooo życie na krawędzi xD.
Jutro gram ostatni swój mecz w liceum, ale będzie ryk ... ^^
Ściskam Was moje drogie :* !!!
O Jacie, mowę mi odebrało ! Boże, oni MUSZĄ być razem. Niech ona tam w Polsce długo nie siedzi i niech sobie wszystko przemyśli :)
OdpowiedzUsuńŻyczę powodzenia na meczu *.*
Pisz szybciutko nexta i
Wenyyy Słońce :****
PS. Wpadnij :D ifythewanted.blogspot.com :***
Zaczepiste, jak zawsze :*
OdpowiedzUsuńCo to za prezent, gadaj!
Ile bez niego wytrzyma?
Dwa dni? Trzy? xD
Dawaj next'a, bo zwariuję :D
(I tak jestem wariatką, no i chyba i tak nie może być już gorzej z moim móżdżkiem XD)
Płakałam prawie przez cały rozdział :(
OdpowiedzUsuńNiech ona szybko wraca do Londynu bo nie wytrzymam normalnie .
Rozdział świetny :D
Powodzenia z pracą maturalną...:)
Pozdrowienia kochana ♥ i do następnego
Nie lubię Cię :<
OdpowiedzUsuńTak bardzo Cię nie lubię, jak Cię ubóstwiam, bo przez Ciebie siedzę zaryczana :<<
BOSKO ! no to mam nostalgiczny humor zapewniony do końca dnia:P
Aż nie mogę się doczekać, co Nathan jej dał o.O
Łooo Kochanie, no to ambitnie lecisz ;D Więc życzę powodzenia i mam nadzieję, że tą pracę dzisiaj skończysz, a jutro kolejny rozdział! <3
Buu, to daj z siebie wszystko na meczu, powodzenia!
Ściskam mocno! :***
O mój kochany Jezu !
OdpowiedzUsuńOna weszła do tego samolotu, ona leci do Polski !
A już myślałam, że ją zatrzymają, chociaż taki obrót sprawy bardzo mi się podoba, ciekawe co się będzie działo w PL
Co Nath jej dał ? I dlaczego ma to otworzyć dopiero w samolocie ?
Tyle pytań i żadnej odpowiedzi, błagam o następny rozdział :)
Powodzenia w pisaniu pracy i na meczu. : ***
Ej nooo. ;((
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się, płakałam jak chłopcy śpiewali, jak rozmawiała z Nathanem i u siebie w pokoju i na lotnisku. ;((
I mam nadzieje że szybko wróci. :)
A co to za prezent.? :D
Czekam na nexta. ;*
A i powodzenia w pisaniu pracy maturalnej. :D
No i na meczu oczywiście. ;p
Twoje rozdziały są jest po prostu GENIALNE! :) Były momenty, w których bardzo się wzruszyłam i tak jak ty, miałam łzy w oczach! :) Niech ona mu wybaczy i wróci do tego Londynu, oni muszą być razem! :) Życzę weny i oczywiście wygranej! ;) Trzymaj się ciepło! :*
OdpowiedzUsuńJeju jakie cudowny *.* normalnie ryczę !! Oni MUSZĄ być razem ! Jestem ciekawawa co jej dał :) Pisz szybciutko nexta bo nie wytrzymam. Weny Kochana :*
OdpowiedzUsuńPS. Zajrzyj i-found-you-in-my-darkest-hour.blogspot.com
A tak wg powodzenia na meczu :)
OdpowiedzUsuńJa tu prawie rycze :( ale rdz świetny nie ma co
OdpowiedzUsuńi dawaj szybciutko nexta :D
powodzenia na meczu i z ta pracą :*
O matko!Nie!!!! po prostu aż się wzruszyłam ,to jest takie smutne...
OdpowiedzUsuńRozdział świetny jak zwykle ,ale ja już chce ,zeby byli razem! ;/
Może Vicki jednak nie wsiądzie do tego samolotu! nieee ;( przeżywam to jak by się to działo naprawde xd
No cóż w takim razie do nexcika (mam nadzieje ,że nie będzie taki smutny;))i powodzenia z pracą! ;*
Ej, bez kitu, po raz pierwszy nie mogę napisać nic głupiego O.o
OdpowiedzUsuńNormalnie, realnie się popłakałam. Coś Ty ze mną stara zrobiła?
Ale takie przeprosiny, to ja rozumiem :P Chłopaki brawo!
Dobra, dobra przeprosili ją, Sykes nawet się na lotnisko pofatygował, ale co on jej do jasnej cholerci, kuźwa jego mać dał? O.o Wieczne pióro, wizytówkę, a może paczkę szlugów na odstresowanie? O.o Hmm ciekawe...
Czekam na kolejny zua kobieto, kończąca w najbardziej nieodpowiednim momencie :P
P.S. Udanej piątkowej imprezy xd Niech kac morderca Cię nie dopadnie :D
Jezu *_* To jest takie zarąbiste.
OdpowiedzUsuńCzytałam ten rozdział z zapartym tchem, aż pisnęłam jak zobaczyłam, że dodałaś, a w ciągu czytania nikt nie miał prawa mi przeszkodzić xdd Dosłownie nikt!
Tylko jak możesz Nas teraz trzymać tak w niepewności... Co on jej dał, no...
Umrę z ciekawości, jeśli się zaraz nie dowiem... Nawet nie wiesz ile Twoje opowiadanie daję emocji człowiekowi... Normalnie drżysz jak czytasz !
Mówię całkiem serio ;))
A tak wgl to zaczynam coraz bardziej wierzyć w to, że Nathanowi zależy. I, że on naprawdę ją kocha. Ale wiem, że trudno uwierzyć. Wiem.
Dobra, bo zacznę zaraz moje prywatne opowieści tutaj wypisać, a wolę nie, bo jeszcze jakiś znajomy wpadnie na tego cudownego bloga i dopiero będzie xdd
Dodawaj nexta, tylko tak migusiem, kochana ;***
Rozdział przepiękny a zarazem taki smutny :(
OdpowiedzUsuńCiekawość mnie zżera co on jej dał...
Ale przeprosiny to normalnie pierwsza klasa :)
Powodzenia na meczu, pięknej pracy maturalnej ni i do szybkiego nexta :D
Grrrr, mam łzy w oczach .. :/
OdpowiedzUsuńCiekawe co jej dał.. ? ^^
Booże, to jak jej śpiewali-też tak chcę.. ! :C
Pisz nexta < 3
Powodzenia z pracą : *
jprdl no !!!!
OdpowiedzUsuńczemu ona nie została do cholery ?!
no ja tego nie ogarniam !
a ty - mogłabyś ruszyć dupe i sie uczyć a nie ! :p
taka duża dziewczynka i nie wie że najpierw matura a potem przyjemność ? :D
czekam na next <3333333
Przepiękny rozdział. Boże... niech ona mu wybaczy... chłoptaś się tak stara no... ;) Mam nadzieję że już niebawem zobaczę tu nowy rozdział :D Do następnego!
OdpowiedzUsuńgenialny prosiłabym Cie abys jak będziesz miał czas zajrzała na mojego bloga dopiero go zaczynam tu masz linka http://tw-fanblog.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńO Rany, czytam ten rozdział już 20 raz i na prawdę, jest niesamowity ! Błagam pisz szybciutko nexta :D Z-A-K-O-C-H-A-Ł-A-M S-I-Ę w tym przecudnym, najwspanialszym blogu *.*
OdpowiedzUsuńweny :*****
W.Sykes :D
Piszesz cudowne rozdzialy . Rozplakalam sie !!!! Sory ze tak pozno kom dodaje bo dopiero co przeczytalam xD pozdro...
OdpowiedzUsuń