wtorek, 23 kwietnia 2013

Nie bierz mnie na litość - rozdział 31.

Bob patrzył na mnie jakby zobaczył ducha.

- Wyjeżdżam stąd. – powtórzyłam pewnie
- Victoria, ja wiem, że emocje na ciebie działają i to bardzo mocno, ale nie ulegaj im. – odezwał się mężczyzna
- Nie mogę tu tak po prostu siedzieć z założonymi rękami ! – uniosłam się
- Ok, jasne. Zrobisz jak zechcesz. – podniósł ręce w obronnym geście – Tylko mam 2 pytania: przemyślałaś to dokładnie ? –

Następne proszę -,- .
- Tak – mruknęłam tylko
- Myślisz, że w Polsce uciekniesz od tego ? –
- Bob jak ty mnie lubisz zadręczać ! – ściągnęłam brwi
- Wcale cię nie chcę zadręczać. – poprawił mnie – Tylko staram ci się uświadomić, że uciekając nie pomożesz sobie. Może na chwilę, ale tylko pozornie. –
- Jutro kupię bilet. –
- Chcesz … - chrząknął – Chcesz wyjechać na stałe ? – popatrzył mi w oczy
- Nie wiem. Bob, proszę cię, nie odpowiem ci dziś rozsądnie na żadne pytanie. –
- Widzisz ?! I dlatego nie powinnaś wyjeżdżać ! – wytknął mi ręką – Nie myślisz racjonalnie ! –
- Jutro spytam Oliviera na ile maksymalnie mogę wziąć urlop i czas pokaże co ze mną będzie. -
- Czyli już postanowiłaś ? –
- Mhm –
- Ok. Chcę tylko, żebyś wiedziała, że na mnie i Lucy zawsze możesz liczyć. –
- Tak Bob, wiem. Dziękuję. – uśmiechnęłam się i go przytuliłam
- A co to za publiczne okazywanie uczuć ? – zaśmiała się za nami właścicielka „Sweet Dreams”
- W pewien sposób żegnam się już z Victorią. – odsunął się ode mnie Bob
- Jak to się żegnasz z nią ? –
- Mała chce nam uciec i wraca do Polski. –
- Vicky … - błagalny wzrok kobiety – Ale dlaczego ? – podeszła do mnie z grymasem na twarzy
- Muszę się stąd wyrwać i uspokoić. Taka pewnego rodzaju rehabilitacja.–
- Rehabilitacja od –
- Tak, właśnie. – nie dałam jej skończyć
- … A kiedy wrócisz ? –
- Nie wiem. Jutro spytam Oliviera jak stoję z urlopem i czy w ogóle takowy dostanę. –
- A jeśli nie dostaniesz ? – spytała Lucy cicho

Chwila ciszy.
- I tak wyjadę. Tylko wtedy nie będę już miała po co wracać. –
- No ej ! – oburzył się Bob
- No oczywiście będę was odwiedzała od czasu do czasu. – poprawiłam się, śmiejąc

Za przezroczystymi drzwiami wejściowymi zobaczyłam znajomy mi samochód.
- O kurde … - powiedziałam cicho, patrząc na ulicę
Małżeństwo podążyło za mną wzrokiem.
- To Nathan ? – spytała kobieta
- Tak – przełknęłam ślinę – Nie ma mnie jak coś. – pisnęłam i wystrzeliłam jak z procy na górę
- Ale Victoria ! – usłyszałam za sobą tylko wzburzonych właścicieli lokalu

Zdążyłam wbiec na ostatni schodek, gdy usłyszałam na dole dźwięk dzwonka. Yes – to Sykes wszedł. Postanowiłam podsłuchać ich i stałam na górze schodów schowana.
- Dzień dobry – zaczął Nathan – Ja do Victorii –
- Dzień dobry. Victorii nie ma. – odezwał się Bob

Uffff posłuchał się mnie. Postawię mu piwo :).
- Wiem, że jest. – odpowiedział chłopak
- Nie ma. Wyszła przed chwilą. – dołączyła się Lisa
Tej też kupię piwo, niech będzie :p.
- Można wiedzieć gdzie ? – nie ustępował brunet
- Nie wiem. Nie mówiła nam gdzie wychodzi. –

Chwila ciszy.
- Możecie to jej przekazać ? – spytał Sykes
- Dobrze, jak wróci to przekażemy. –

Ale, że co ? Moja ciekawość była już wyczerpywana.
- Proszę jej jeszcze powiedzieć, że … - Nathan zawiesił ton - … w sumie, ona wszystko wie … Do widzenia –
- Do widzenia – odpowiedzieli mu Bob i Lucy

Dzwonek w lokalu się rozszedł. Zagrożenie minęło. Powoli zaczęłam schodzić na dół z miną jak na ścięcie.

- Niefajnie się zachowałaś. – mruknął Bob
- A on fajnie się zachował ? – warknęłam od razu
- Victoria … -
- Zostawił dla ciebie jakąś kartkę. – Lucy wyciągnęła do mnie dłoń z papierem
- Nie chcę jej. Możesz ją wyrzucić. –

Zawróciłam się na pięcie i wróciłam na górę.
Zaczynałam już mieć siebie dość. I to serdecznie dość ! Byłam w takim nastroju, że chętnie dałabym sobie samej kopniaka w cztery litery. Huśtawki nastrojów były nie do wytrzymania. Raz dół, płacz i szlochanie, a zaraz wściekłość, złość i chęć przyłożenia w coś. A kto tak mnie załatwił ? Sykes ! Kto mnie do tego doprowadził ? SYKES ! Coraz bardziej byłam przekonana, że wyjazd to dobry sposób na oderwanie się stamtąd i zapomnienie o nim.

Przyszykowałam się do spania i zasnęłam choć z wielkim trudem.
Rano zbudziłam się tuż przed budzikiem. Jak zwykle poszłam przyszykować się do wyjścia do pracy. W łazience malując się, myślałam o tym, że trzeba przeprowadzić rozmowę z Olivierem odnośnie mojego wyjazdu. Byłam ciekawa czy dostanę jakiś urlop czy będę musiała pożegnać się pracą na której tak bardzo mi zależało i, którą uwielbiałam. Doszłam do wniosku, że są w życiu sprawy ważne i ważniejsze, a najważniejsze było teraz dla mnie jako takie pozbieranie się do jednego kawałka i ustabilizowania swojego życia bez zbędnej osoby, której imienia ani nazwiska nie muszę wymieniać. Umalowałam się, jeszcze tylko związałam włosy w gładki kucyk i na dole chwyciłam w przelocie bułkę po czym wyszłam do metra.



Weszłam do „EandJ” i od razu skierowałam się do swojego pokoju po dokumenty, które miałam zanieść dla szefa. Wzięłam co należało i poszłam do gabinetu Towna. Zapukałam, a słysząc ciepłe „proszę” weszłam do środka.
- Dzień dobry – przywitałam się
- Dzień dobry. A pani jak zwykle przygotowana na codzienne oddawanie raportów. – uśmiechnął się – Naprawdę jestem bardzo zadowolony z pani pracy. –

No to zaraz zmienisz zdanie gościu -,- .
- Dziękuję … - powiedziałam cicho i podałam papiery Olivierowi

Chwila ciszy. Town - spojrzał mi w oczy radośnie.
- Słucham pani Victorio – odłożył pracę na bok – O co chodzi ? –

Głęboki oddech. Nie wiedziałam jak zacząć.
- Chodzi o to, że … potrzebuję wolnego. –
- Ile dni ? 2, 3 ? –
- Więcej … - to już niemalże wyszeptałam, bojąc się jego reakcji ( zboczenie po tyranie Johnie ) – Muszę wyjechać na jakiś okres. –
- Czy to ma związek z tym czymś przez co wczoraj była pani taka nieobecna ? –

Pokiwałam nieśmiało głową potakująco.
- Rozumiem. – westchnął Olivier – W prawdzie nie pracuje u nas pani zbyt długo – omg zaczęło się, bye praco, miło było … - ale zaraz zobaczymy co da się zrobić. – Olivier uśmiechnął się i wziął do ręki swój wyczesany kalendarz

Troszkę mi ulżyło, nie zaprzeczę.
- A więc, co my tu mamy … - zaczął główkować mężczyzna – Mogę pani zaoferować 2 tygodnie urlopu. To maksymalnie. – dodał i spojrzał na mnie

Uśmiechnęłam się od ucha do ucha. 2 tygodnie ? 14 dni – trochę tego jest. Biorę to *_* !!!
- W porządku –
- Pasuje pani ? –
- Tak, jest ok. –
- Dobrze, a od kiedy ? –
- Byłby problem jeśli poprosiłabym od jutra ? – badawczy wzrok
Olivier spojrzał jeszcze w swoje notatki, do kalendarza po czym oświadczył ;
- Może pani spokojnie wziąć. –
Chciało mi się piszczeć z zadowolenia, ale oczywiście opanowałam się.
- W takim razie dziękuję bardzo. –
- Proszę. –

Już chciałam wychodzić, gdy jeszcze usłyszałam za sobą.
- Pani Victorio –
Odwróciłam się.
- Mam nadzieję, że ten urlop przywróci pani znowu uśmiech na twarzy i, że wszystko się u pani ułoży. –
- Też mam taką nadzieję. – blady uśmiech
Że zapomnę o nim …

Zamknęłam za sobą drzwi i wróciłam do swojego pokoju. Wypełniałam kolejne dokumenty i rzuciłam się w wir pracy, gdy po jakichś dwóch godzinach ktoś zapukał do moich drzwi.
- Proszę – powiedziałam nie odrywając się od papierów
Drzwi się otworzyły i usłyszałam nieśmiałe;
- Hej –

Podniosłam wzrok. W drzwiach stał Tom. Zdziwiłam się i to nieźle, ale przypomniałam sobie tezę, że jestem twardą kobietą i, że nic mnie nie złamie, dlatego zlodowaciłam go tylko spojrzeniem.

- Możemy porozmawiać ? – spytał nieśmiało, trzymając nadal drzwi
Zastanawiałam się co odpowiedzieć. Tak czy nie ?

- Myślę, że tylko tracisz tu swój czas. – odezwałam się w końcu i wróciłam do pisania notatek
Mimo to usłyszałam jak drzwi się zamknęły, a chłopak podszedł do mojego biurka.
- Victoria, poświęć mi chwilę. –
- Nathan cię przysłał tak ?! – odsunęłam się od blatu – To możesz mu przekazać, żeby –
- Młody nic o tym nie wie ! – przerwał mi – Sam jestem. –

Patrzyłam na niego z uniesioną brwią.
- Możesz mi wierzyć. –
Spojrzałam z ironią.
- Serio ??? Raczej na twoim miejscu użyłabym teraz innego wyrazu. –
- Dobra, wiem, że narozrabiałem. – przeszedł do sedna – Znaczy narozrabialiśmy. Wszyscy. W piątkę. Ale chcę cię przeprosić za to. – stał naprzeciwko mnie – Na początku, gdy cię wszyscy poznaliśmy to nie wiem … no, ale coś nam odbiło. Miałaś to znaczy masz niezły charakterek i Nathan zaczął świrować, że mógłby cię poskromić i tak dalej i dlatego –
- Przestań. – powiedziałam, czując, że w serce ponownie wbija mi się sztylet
- Ale naprawdę po kilku spotkaniach Nathan wycofał się. A potem my wszyscy poznaliśmy ciebie bliżej i okazało się, że młody miał rację, gdy mówił, że jesteś wyjątkowa. Przecież rozmawiałaś z nami, poznaliśmy się, chciałaś nam pomagać nie raz. – przypominał mi – Nie chcieliśmy niczego potem wyjaśniać, bo stwierdziliśmy, że już za późno, ale ja oczywiście musiałem namieszać i po pijaku walnąć jakieś pierdoły ! – chwila ciszy – Victoria powiedz coś … - chłopak spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem – Ja cię przepraszam. I to bardzo … -
- Tom – odezwałam się cicho – Wiesz, że traktowałam cię jak brata. Że uwielbiałam z tobą rozmawiać, śmiać się … Że ufałam tobie i naprawdę cię szanowałam. –
- Wiem, bo ja w stosunku do ciebie zachowywałem się tak samo. Przecież pamiętam jak się mną opiekowałaś, gdy wtedy u nas na popijawie się toczyłem. -
- No właśnie widać, że niekoniecznie mnie traktowałeś w porządku, bo zataiłeś przede mną taką głupią, a zarazem ważną sprawę … - patrzyłam w jego orzechowe oczy – Naprawdę byłam pewna, że mogliśmy sobie ufać Tom. – mój ton był coraz smutniejszy
- Ale przecież ci mówiłem, że –
- Mogłeś powiedzieć mi o tym na samym początku kiedy byłam zaledwie na dwóch spotkaniach z Nathanem. Ale nie. Ty wolałeś trzymać to w tajemnicy i udawać jak reszta. Każdy z was chował to skrzętnie. Nic tylko pogratulować. – musiałam spuścić wzrok, bo było mi coraz ciężej
- Wiem. Nie mam teraz nic na swoje usprawiedliwienie, ale proszę cię tylko, żebyś nie przekreślała naszej znajomości. Naprawdę byłaś i jesteś słońcem. –

Spojrzałam na niego, a jego usta wygięły się w delikatny uśmiech.
- Nie bierz mnie na litość. – zaznaczyłam
- Na coś muszę, żebyś mi odpuściła. – wzruszył ramionami, ale za chwilę spoważniał – Naprawdę przepraszam cię z całego serca Victoria. Pozwól mi naprawić nasze relacje i odbudować zaufanie. –

Wzięłam głęboki oddech. Nie wiedziałam co miałam robić. W głowie miałam mętlik. Ale serce zwyciężało. Wstałam zatem bez słowa, obeszłam biurko ( Tom obserwował mnie uważnie, myśląc, że go chyba wyrzucę za drzwi ) po czym przytuliłam Parkera.
- Nie schrzań tylko tego. – powiedziałam wtulona do niego
- Dziękuję. – chłopak rozpromienił się

Odsunęliśmy się od siebie.
- Nathanowi naprawdę zależy na tobie. –

No tak – męska solidarność ^^.
- To bardzo szlachetnie z twojej strony, że bronisz przyjaciela, ale z nim to inna sytuacja i to nie to samo co z tobą Tom. –
- To co teraz będzie ? –
- Nie wiem Tom. –
- Jak to nie wiesz ?? –
- Normalnie ! –
- … -
- Wracam do Polski. –
- COOO ???!!! – postawił oczy jak 5 zł – DO POLSKI ??!! Ale jak to ?! Po co ?! –
- No tak, jeszcze pytaj dlaczego. – przewróciłam oczami – Zorganizować zlot fanów The Wanted zapewne.  – zironizowałam
- Ale jak to ? Wsiadasz w samolot i siup ? –
- Tak, wsiadam w samolot i siup. –
- I już cię nie będzie ? –
- No nie będzie. –
- Tak po prostu ? –
- Tom !! – moja cierpliwość dobiegła końca
- No przepraszam, ale jestem w szoku ! - pisnął – I to przez nas ? – spytał po chwili

Spojrzałam mu tylko w oczy, milcząc.
- Ale Vicky słońce, nie rób tego. Nie wyjeżdżaj ! My cię przepraszamy. Ja, Siva, Łysy, Jay i Nathan. –
- No tak, to rzeczywiście miłe. – ironizowałam
- Victoria … - przeciągnął
- Postanowione już i koniec. – wróciłam za biurko – Przepraszam cię Tom, ale mam jeszcze sporo pracy, a do jutra muszę to ogarnąć. –
- Czyli wyjeżdżasz jutro ? – wywnioskował
- Tak – odpowiedziałam cicho
- Dobra, to nie będę ci przeszkadzał … A kiedy wracasz ? –
- Wstępnie za 2 tygodnie, ale nie wykluczam, że zostanę tam na stałe. –

Parker uniósł tylko brwi do góry.
- … na razie – odezwałam się
- … cześć – powiedział niezbyt entuzjastycznie i wyszedł z mojego pokoju

Musiałam głęboko odetchnąć, żeby wziąć się dalej do pracy. Zrobiło mi się jego trochę szkoda. Sama nie wiedziałam dlaczego. Postanowiłam jednak tego nie rozkminiać – najważniejsze, że wyjaśniliśmy sobie wszystko i, że mogę wyjechać bez wyrzutów sumienia, że nie pogodziłam się z Tomem, który do mnie przyszedł.
O g.15 jak zwykle skończyłam pracę i wróciłam do domu, gdzie przebrałam się w wygodniejsze rzeczy.


Zeszłam na dół i uświadomiłam Boba i Lucy o moim wylocie nazajutrz. Nie muszę chyba dodawać, że byli niepocieszeni i starali się mnie odwieść od tego pomysłu co jednak im się nie udało. Jakoś po g.17 Bob zawołał do mnie;
- Vicky, skarbie pójdziesz po mleko do sklepu ? Zabraknie nam do kolacji. –
- Już idę. – mruknęłam, wzięłam kasę i wyszłam z cukierni do pobliskiego supermarketu

Wracając podziwiałam i starałam się zapamiętać wszystkie ulice i widoki, które mijałam aby mieć co wspominać w Polsce. Nie zaprzeczę – było mi smutno. To nie tak miało wszystko wyglądać ! Ale życie bywa zaskakujące i tyle.
Pogrążona w myślach weszłam do „Sweet Dreams” i szczęka mi opadła bowiem przy każdym ze stolików, pojedynczo, siedział każdy członek The Wanted. Przejechałam po wszystkich wzrokiem ( spotkałam się nawet spojrzeniem z Nathanem ), poszukując jedynego winowajcy tej sytuacji. Natknął mi się na samym końcu i od razu wypaliłam ;

- PARKER TY ZDRAJCO !! –
Tom wyszczerzył się;
- No chyba nie myślałaś słońce, że nic z tym fantem nie zrobię. –

 


Eloszka ;D ! Ommm geniusze Wy moje :* ! Szalone stop ! Proszę mi się tak nie rozpędzać i jeszcze nie wsadzać do brzucha Wiki Victorionathanów i wymyślać dla nich imion xd ! Przyjdzie czas na odpowiedni sezon i wtedy zrobimy dzieci ;] .
A tymczasem proszę zadowolić się tym o to dzisiejszym towarem i nie zawieść w komentarzach, bo po ostatnich Waszych opiniach tak się rozczuliłam i miałam znowu takiego banana na twarzy, że nie miałam pytań ;).

Anonimko – Ty od dezodorantów xd – padłam ze śmiechu :D. Druga Anonimko - ja ciągle pamiętam o WantedMonday i obiecuję, że mam plan wykorzystania tego, być może już w następnym albo kolejnym rozdziale :).
Uwielbiam Was wszystkie i obiecuję, że na piątkowej imprezie z okazji zakończenia roku szkolnego wypiję za Was zdrowie ;D !

Kissy od Waszej San :* !
PS Nathan mi się dzisiaj śnił ! Po raz drugi w życiu ;p. Siedziałam obok niego w samochodzie, który prowadził i jechaliśmy na jakąś imprezę wieczorem. Matko jaki on był przystojny *_* !!! Miał na sobie garniak i włoski postawione <3, a gdy odrywał wzrok z drogi i mówił coś do mnie z uśmiechem to naprawdę motyle w brzuchu latały. A rozmawialiśmy o … O tym, że chciał, żeby nasi rodzice w końcu spotkali się skoro od tak długiego czasu jesteśmy razem xd. Hahahahah zwała xD No nic, od pobudki do teraz chodzę jak najarana ;D.

14 komentarzy:

  1. joj noo
    jak można tak urywać! :(
    ale i tak świetne heuheu :D
    i teraz nexta pisz pisz :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Co?!O nie!Vicki nigdzie nie wylatuje i już oni się o to postarają! ^^ ja to wiem!Będzie jeszcze happy end i git majonez xd
    Thomas <3 przynajmniej oni są pogodzeni jako tako ;)mam nadzieje ,że w końcu będzie Vicki pęknie...jak tylko przeczytałam o tym wylocie wyobraziłam sobie taką romantyczną scenę na lotnisku jak Nathy biegnie za Vicki i powstrzymuje ją od wejścia do samolotu ...awwwww ;)
    pisz szybciutko słońce bo z ciekawości dostane zawału.
    PS.Zazdroszczę snu! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja cie pierdziele ! ; ) To się porobiło ;) Kochany Tom <3 Ciekawe co dalej, ja na jej miejscu bym wyszła ^^ Ciekawe co zrobi nasza kochana Wiktoria : P

    OdpowiedzUsuń
  4. Łahahahahaha, TOOOM <3 Cwaniaczek! I dobrze!!
    Może wszyscy razem coś wymyślą, żeby Wiktoria na stałe nie wróciła do Polski :D
    Uhuuuu <3 Ubóstwiam Cie, mówiłam Ci już? :P
    I dobrze, że się z Tomem pogodziła :) Czasami trzeba wybaczać ludziom różne głupoty :P

    Haha no sen przedni, więc co się dziwić, że z bananem na buzi chodzisz ^^
    Widzę, że tempo Cię nie opuszcza, więc liczę ponownie na szybki NEXT <3
    Więc do napisania, Misiek ;**

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooo, kochany Tom < 3
    A Vicki ma nie wyjeżdżać .. :c I błagam , pisz szybciej bo zżera mnie ciekawość :)
    Mmmm, faajny sen :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Ona ma zostać w Anglii!
    Niech Nath wyskoczy z jakimiś kwiatami, albo czymś takim XD
    Dlaczego Tobie się śnią takie fajne rzeczy, a mi tylko ta wredna pani od matmy!?
    Foch...
    Dawaj next'a :***

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie nie no dziewczyno jakie ty masz tępo...:) Rozdział zajebisty
    Uwielbiam cie za to ;*
    Tom fajnie to wymyślił, ale jak mogłaś przerwać w takim momencie?
    No ale cóż , wszystko wyjaśni się w następnym rozdziale.

    Pozdrawiam, przesyłam całuski♥ i do następnego :)

    PS. Nie no ja też bym chciała mieć taki sen :)
    Szczęściara :D



    OdpowiedzUsuń
  8. Oby Vicky nie wyjechała...
    Mogę ci nawet rozprawkę napisać na temat; "Dlaczego Victoria nie powinna wyjeżdżać z Londynu" :)
    Rozdział cudny
    Pozdrowienia Kochana ♥ i do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  9. UUUUU cudowny *.* pisz szybciutko nexta bo nie wytrzymam to jest NIESAMOWITE !!! Oj Tom i te jego pomysly. Weny ! ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. TooooooM.! <3
    Vicky nigdzie nie leci, ROZUMIESZ.??!!
    Awwww...
    Końcówka najlepsza. <3
    Jak czytałam to z 30 razy zmieniałam pozycję(siedzenia.;p) bo normalnie byłam ciekawa co się wydarzy. :D
    Ommm...
    Będzie sie działo. :D
    Pisz szybko nexta bo nie wytrzymam. xd

    PS Sen no naprawdę zajebiaszczy miałaś.^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Tom Papla Długi Jęzor Parker:D Kocham Cię Tomuś, mordo Ty moja!^^
    Wygadał się! :D Jestem taka dumna, niczym paw!:D
    Hah jaki Vicky miała nalot na chatę, ich pięciu, ona jedna:D Ooo taak, nie ma szans na jakikolwiek sprzeciw, przegadają ją jak nic i zostanie, bijaaaaacz! :P
    "Postawię mu piwo"- hahaha akcja pod kryptonimem "kryć Victorię" przebiegła pomyślnie^^ Uwielbiam to Twoje poczucie humoru :D
    Czekam oczywiście na kolejny:*
    P.S. W jakiej pozycji spałaś, że Ci się Sykes tak pięknie i cudownie śnił? *.* Dobra, nie odpowiadaj, mam plan! Od dzisiaj wypróbuję każdą pozycję!:D

    OdpowiedzUsuń
  12. Mi już praktycznie przeszła Thewantedomania , niestety lecz bloga czytam dalej ale już mniej chętnie. Ja nie chcę przestać go czytać!Jestem bardzo słabą fanką, gdyż po 3 miesiącach mi przeszło, nie potrafię być wierną fanką. Bloga jak na razie czytam, bo chcę czytać. Proszę nie głodź już Wiki. Niech pójdzie do fast fooda i się pożądnie najje

    OdpowiedzUsuń
  13. PARKER JAK JA CIE KOCHAM !!!! xD
    boska ta końcówka !
    zresztą jak cały rdz :p
    mam nadzieję , że szybko dodasz next ^^
    kocham i czekam <33333333333

    OdpowiedzUsuń
  14. świetny rozdział ( zresztą jak zwykle) :)
    Pozdrawiam i czekam szybko na nexta

    OdpowiedzUsuń