poniedziałek, 30 grudnia 2013

Ty tego nie zmienisz - rozdział 105.

- Nathan ! – warknęłam – Pytam ostatni raz. CO. TO. ZA. WYJAZD. ?!
- Do Los Angeles …
- Ale weź ty mi tu nie powtarzaj w kółko tego samego !
- Stary – odezwał się Jay, widząc moją wściekłość – powiedz jej od początku wszystko.
- To może … - zawahał się Sykes – porozmawiamy na górze ?
- Nie ! Na żadnej górze ! – krzyknęłam, ale zaraz chrząknęłam – Ja ci przysięgam; jeśli zaraz mi tego nie wyjaśnisz to bardzo źle to się dla ciebie skończy.
- Vicky
- ?!
- Ok ... – westchnął niepocieszony, widząc moją nieustępliwość – Wylatujemy z chłopakami do Ameryki za 1,5 tygodnia.

Momentalnie zrobiło mi się czarno przed oczami, a żeby nie dać się osłabieniu, otworzyłam szeroko oczy. Słyszałam szybsze bicie swojego serca. Przejechałam wzrokiem po pozostałej trójce. W końcu wróciłam spojrzeniem do swojego chłopaka.

- Ccco ? – wydukałam w końcu – Jak to za 1,5 tygodnia ? – ściągnęłam brwi – Przecież … - nie mogłam się skupić - … mieliśmy lecieć za niecały miesiąc, a nie za 1,5 tygodnia !
- Wyszło inaczej …
Aż usiadłam z wrażenia. – O co tu chodzi ?
- Lecimy do Los Angeles nie tylko po to, żeby nagrać nowe single czy klip, ale przede wszystkim, żeby nawiązać współpracę z nowym managerem.
Uniosłam brew. – No i ?!
- I chodzi o to słońce – głos zabrał Tom – że naszemu nowemu managerowi pasuje ten, a nie inny termin. Coś mu się przesunęło w terminarzu i dał nam znać, żebyśmy pojawili się szybciej.
- A tego waszego, nowego, super managera nie obchodzi to, że wy może macie swoje plany i własne życie osobiste ?!
- Vicky, tak już w tej branży jest. – powiedział nadmiar spokojnym tonem Nathan – Nie od wczoraj i nie od dziś. I ty tego nie zmienisz.
- I co, zawsze tak jest, że musicie się płaszczyć przed managerami ?! - w pokoju rozniosło się ciężkie westchnięcie chłopaków. Spojrzałam na Nathana. – I co teraz ?
Wbił wzrok w dywan. Kręcąc głową, powiedział cicho; - Nie wiem.
- Mhm. – zrobiłam pewną, ironiczną minę – To jak się dowiesz to szanownie daj mi przynajmniej znać. – wstałam
- Zostań. – złapał mnie za rękę, ale wyswobodziłam swoją dłoń, nawet nie patrząc na niego i poszłam do kuchni. Oparłam dłonie na kredens i pochyliłam głowę nad blatem. Nie docierało to do mnie. Wylot do Ameryki ? Tak nagle ? Tak po prostu ?

- Victoria – usłyszałam za sobą
- Nie teraz Nathan. – pokręciłam głową
- Właśnie, że teraz. – stanął koło mnie – Wiem, że to cię bardzo zdziwiło
Zawróciłam się do niego raptownie. – Od kiedy wiesz o zmianie planów ? – spytałam, patrząc mu prosto w oczy
- Od soboty czy niedzieli … W czasie rozmowy przez telefon Siva mi powiedział.
- Dlaczego mi wtedy o tym nie powiedziałeś od razu ?
Wzruszył ramionami. – Nie chciałem niszczyć nam wyjazdu.
Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. – Wiesz, że jestem na ciebie wściekła ? – powiedziałam cicho, wypuszczając powietrze i ściskając piąstki w uścisku na blacie
- Wiem. – przytaknął – Ale nie mogę nic zrobić Victoria. Tak musi być. – na swoich piąstkach poczułam jego ciepłe dłonie – Jedyne o co mogę cię prosić to o to, żebyś poleciała ze mną teraz.
Spojrzałam na niego raptownie. – Teraz ?! – wypaliłam
- Nnnoo tttak. – zmieszał się – I tak przecież miałaś lecieć ze mną.
- Tak, ale za około miesiąc, a nie teraz !
- Oj załatwisz przecież sobie wolne.
- Nie Nath. Nie załatwię. – pokręciłam głową – Nadal jest styczeń. Ten sam miesiąc, w którym już wykorzystałam swoją ilość dni wolnych. Olivier nie da mi kolejnego urlopu, a poza tym sama chcę być fair w stosunku do niego. Zależy mi na tej robocie i nie chcę jej stracić. Jeśli mogę to będę ją wykonywać na 100%.
- Ale Victoria, przecież ja też mogę z Olivierem pogadać. To mój stary, dobry znajomy i wystarczy tylko dobrze zagadać i wyjaśnić
- Nie. – przerwałam mu stanowczo – Nathan nie będę zawalała i odpuszczała pracę dlatego, że wasz manager ma takie widzimisię. – patrzył mi w oczy z lekkim … niezrozumieniem ? – Wybacz, ale nie będę podporządkowywała swojej pracy i obowiązków pod karierę The Wanted. – dopowiedziałam i ruszyłam do wyjścia z kuchni
- Ale mieliśmy lecieć tam razem. – usłyszałam za sobą
Odwróciłam się do niego. Widziałam na jego twarzy smutek i zawiedzenie. – „Mieliśmy”. – powtórzyłam ponuro i zostawiłam go samego w pomieszczeniu. Dołączyłam do chłopaków do salonu. Nie zdążyłam nawet sama pomyśleć o tej nowej sytuacji, cokolwiek przeanalizować, bo gdy ledwo usiadłam, szybkim krokiem podszedł do mnie Nathan, chwycił za rękę, lekko szarpnął za sobą i wycedził przez zęby;

- Na górę ! Musimy pogadać !
Lekko zdezorientowana nawet nie zdążyłam choć w minimalnym stopniu zaprotestować. Wprowadził mnie do swojego pokoju i zamknął za nami drzwi.

- W takim razie co zamierzasz ?! – stanął przede mną z założonymi rękoma. Był zły. Oj był …
Przełknęłam ślinę, ale odważnie odpowiedziałam; - Zostaję.
- Super … Ale ty wiesz, że my nie lecimy na dzień ani na tydzień tylko na co najmniej miesiąc ?
Spuściłam wzrok. – Wiem.
- I ?! Chcesz tu zostać mimo wszystko ?!
- Nie mam wyboru.
- Masz wybór Victoria !
- Nie, nie mam !
- Dobrze wiesz, że mogę spróbować załatwić ci wolne !
- Dobrze wiesz jak wtedy wypadnę w oczach Oliviera ! Dobrze wiesz, że nie będzie mnie wtedy traktował serio, a powtarzam tobie, że zależy mi na tej pracy !
- Niby czemu ci tak na niej zależy ?!
- Może dlatego, że jest ?!
Zacisnął szczękę. – Myślisz, że nie poradzilibyśmy sobie gdybyś nie pracowała ? Ja zarabiam.
Ściągnęłam brwi i popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. – Słucham ?
- Mówię o tym, że nie musiałabyś pracować.
- Miałabym żyć na twój rachunek ?!
- Jesteśmy razem, kochamy się, więc to chyba nic dziwnego … ?
- Pracuję, bo chcę się rozwijać, a nie siedzieć w miejscu.
- Ale widzisz jaka jest sytuacja czy nie ?!
- Nie krzycz na mnie, dobrze ?! Nie zrezygnuję z pracy w „EandJ” jeśli o to ci chodzi !
Chwycił się za skronie. Sytuacja była bardzo napięta. – Ok. – powiedział cicho – Uspokójmy się, obydwoje jesteśmy zdenerwowani, bez sensu. Nie porozumiemy się w nerwach.
- Dobra … - usiedliśmy na łóżku – Od nowa. Chcę, żebyś zrozumiał mnie, że nie chcę wywracać swojego życia z pracą do góry nogami.
- Rozumiem. – kiwnął głową – Ale ja nie chcę cię tu zostawiać na cały ten czas i chcę, żebyś poleciała tam z nami. Jak Nareesha z Sivą i Kelsey z Tomem.
- Nie dam rady, przepraszam …
Zadarł głowę i spojrzał w sufit. – Nie dam rady bez ciebie. Nie wytrzymam kilkaset kilometrów z dala od ciebie.
- To nie moja wina Nathan … - powiedziałam smutno – Reklamacje składajcie do managera, który tak nas urządził.
Wrócił do mnie spojrzeniem. – Próbowaliśmy z nim rozmawiać, ale powiedział, że potem nie mamy czego szukać, bo nie będzie miał dla nas czasu.
Postawiłam oczy. – Tak powiedział ?!
- Nie tak dosłownie, ale dało się wyczuć.
- Co za gość !
- Vicky … - wziął mnie za dłoń
- Nath damy radę. – posłałam mu smutny uśmiech – Musimy dać.
- W takim obiegu sprawy wcale się nie cieszę z tego wyjazdu. – przytulił mnie. Wtuliłam się w niego i wdychałam jego perfumy. Poczułam jak po policzku spływała mi łza, gdy nagle mnie olśniło i wręcz wyrwałam się z jego uścisku.
- Przecież jest jeszcze inne rozwiązanie !
Ściągnął brwi. – O czym ty mówisz ?
Szybkim ruchem otarłam łzę i zastąpiłam ją szerokim, szczerym uśmiechem. – Dołączę do ciebie za jakieś 2 tygodnie po wylocie.
Chyba musiało to do niego dojść po wszystkich łączach, ale w końcu dotarło i po kilku sekundach uśmiechnął się kącikiem ust. – Dołączysz do nas ?
- Mhm !

Nic więcej nie powiedział tylko rzucił się na mnie z ramionami i z tym kochanym śmiechem, by po chwili ze szczęścia mnie zacałować.

**

- I jak tam, pogodzili się ? – spytał Jay, gdy zadowoleni z Nathanem zeszliśmy do nich
- Tak.
- Co takiego w końcu wymyśliliście ?
- Kompromis, Tom.
- Vicky dołączy do nas za jakieś 2 tygodnie kiedy będzie mogła urwać się z pracy w nowym miesiącu.
- No i świetnie !
- Także Tom – dosiadłam się do niego – Nie będziesz miał życia nawet w Los Angeles, sorry.
- Oj słońce – dał mi buziaka – ja bez ciebie to jak … kwiat bez wody.
Wszyscy parsknęliśmy na te podsumowanie. – No lilia z ciebie to nie jest. – śmiał się najgłośniej Sykes
- Bliżej ci stary do kaktusa. – rechotał Jay
Tom zgromił każdego po kolei wzrokiem. – Nie mniej jednak chciałem wyrazić, że bardzo cieszę się, że będziesz  z nami w Ameryce. – objął mnie ramieniem
- Dzięki. – wyszczerzyłam się
- To mamy załatwione wszystko jak tak. – klasnął Siva
Z góry zszedł Max. – Co się dzieje ? – zauważył nasze zadowolenie
- Wszystko idzie po naszej myśli. Po prostu. – odpowiedział mu szczęśliwy Nathan
- O. Świetnie. – mruknął George po czym spojrzał na mnie – Możemy pogadać ?
- Daj jej spokój. – stanął w obronie mój chłopak – I tak już się dostatecznie wkurzyła dziś na ciebie.
- Nath – odezwałam się – dziękuję. – posłałam mu uśmiech po czym wstałam jednak i poszłam za Maxem do kuchni

- Słuchaj – zaczął, gdy byliśmy sami – nie mam ośmiu lat, żebyś upominała mnie i mówiła co mam robić.
- Serio ? – uniosłam brew
- Tak. Nie podoba mi się to i mam nadzieję, że więcej się to nie powtórzy. – powiedział ostrym tonem i wyminął mnie, ale zawołałam jeszcze za nim;
- Skoro mówisz, że nie masz ośmiu lat, to daj tego przykład swoim zachowaniem, bo jak na razie zachowujesz się smarkacz, a nie jak dorosły facet !
Odwrócił się przodem do mnie lecz z zaciśniętą szczęką patrzył w okno i syknął tylko; - Nic ci do tego ! Nie chcę, żebyś interesowała się ani mną ani moim problemami, jasne ?!
- Nie ! Jesteś moim przyjacielem i nie zamierzam słuchać się ciebie w tej kwestii !
- Victoria ! – warknął kolejny raz, ale spojrzał już mi prosto w oczy – Trzymaj się teraz ode mnie z daleka, ok ?! Jeśli nie chcesz, żebym ciebie skrzywdził i jeśli rzeczywiście podajesz się za moją przyjaciółkę. – dokończył ostro i wyszedł szybkim krokiem z kuchni

Byłam w szoku. Te słowa zabolały. Błądziłam wzrokiem po panelach, a słowa Maxa huczały w mojej głowie. Nie rozumiałam co mu się stało, co miał na myśli, a tym bardziej czemu tak się zachowywał. Czułam jak cała drżałam ze zdziwienia i z nerwów.

- Wszystko ok czy pójść i mu przywalić ? – spytał Nathan, który podszedł do mnie
Spojrzałam mu w oczy. – Ja … nie wiem. – wzruszyłam ramionami – Coś chyba zrobiłam źle …
- O czym ty mówisz ?
- Nie wiem … Max nie chce mnie. Kazał mi się odsunąć od siebie … - czułam jak do oczu napływały mi łzy - Ja … Ja chciałam mu tylko pomóc.

W tym momencie do kuchni wszedł również Tom, który słyszał wszystko. Podszedł do mnie i z czułością w oczach, chcąc mnie pocieszyć, powiedział; - Vicky, nawet jeśli byłabyś aniołem i tak znalazłby się ktoś, komu przeszkadzałby trzepot twoich skrzydeł.
Popatrzyłam na Toma i kolejno na Nathana, zdążyłam tylko wydukać; – Zniszczyłam wszystko. - i rozpłakałam się jak małe dziecko






Hej ! Jest dobrze. Po prostu dobrze. Staram się nie myśleć o tym co przede mną. Ile nerwów i stresów. Czerpię miłość i ciepło z samych najpiękniejszych chwil, które przeżywam teraz. Chciałabym zatrzymać czas. Chciałabym, żeby tak zostało już na zawsze. Być głucha i ślepa na przyszłość, na to co za rogiem, co na mnie czeka. Ale poradzimy sobie, prawda ? Kto jak kto, ale ja dam radę !

Informuję dumnie, że Wantedowe Story mają już 11 miesięcy !

A co u Was ? Jak Święta ? Jakie plany na Sylwestra ?
Życzę Wam wspaniałej zabawy sylwestrowej, wybawcie się bezpiecznie, korzystajcie radośnie, a na Nowy Rok życzę spełnienia wszystkich wytyczonych sobie celów i przede wszystkim ZDROWIA I MIŁOŚCI !

Tulę każdą z Was i dorzucam zdjęcie z rekordowej ilości Waszych odwiedzin i zdjęcie z sobotnich zakupów.




Tak bardzo dziękuję Wam, że jesteście ze mną :* !

20 komentarzy:

  1. Vicky, nawet jeśli byłabyś aniołem i tak znalazłby się ktoś, komu przeszkadzałby trzepot twoich skrzydeł.
    Jakie to piękne. Aaahhhhh ten Tom, mój kaktus XD
    Rozdział świetny i czekam na next :****

    OdpowiedzUsuń
  2. kochana trzymaj się i z pewnością uda ci się wyjść z tych smutnych emocji, w których teraz żyjesz, bo w końcu jesteś San, prawda ? nasze słoneczko na niebie, nasza bogini, która powoduje swoim talentem uśmiech na naszych buźkach lub łzy, tak jak w przypadku tego rozdziału, jesteś naszą przyjaciółką, którą kochamy na zabój, więc jesteśmy tu z Tobą na dobre i złe i nie poddawaj się Mycho :*

    rozdział wspaniały, oczywiście przeżywałam wszystko razem z Vi, kłótnie z Nathanem to tak przeżyłam, że miałam ochotę coś rozwalić ;D później doszli do kompromisu, a później ... a później to ryczałam razem z Vicky, ja rozumiem, że Max może mieć jej dość, ale mnie wryło tak samo jak naszą bohaterkę na słowa, które powiedział jej Max, to zabolało.

    tak więc lecę po chusteczki i szampańskiej zabawy podczas sylwestra, a kiecka wymiata, seksowna czerwień zawsze króluje ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. O JEJUU. *.*
    Ale sie Vicky wkurzyła. ;D
    No niezła ta kłótnia była. ^^
    Lubię to.! :D
    Kocham tego naszego KAKTUSA. <3 XD
    A tak zmieniając temat..
    Max to szmaciarz. Jak mógł powiedzieć takie coś.?! Do Victorii.?! Swojej przyjaciółki.?! Tak jak to określiła Vicky zachowuje się jak rozkapryszony smarkacz a nie jak prawdziwy facet. Ja rozumiem że przeżywa to rozstanie, ale aż tak.? Słowa które wypowiadał były żałosne. Nie zbliżaj się do mnie.. Bo co, uderzy.?! Będzie damskim bokserem. Ja na miejscu Vicky jeszcze nadstawiła policzek, ciekawe co by zrobił. W dodatku wszystkie pretensje miał do Wiktorii. A przepraszam, co ona takiego zrobiła.?! Pomogła mu otworzyć oczy.? Gdyby nie ona, ta pusta lala dalej by wyżerała od niego kasę, a on dalej chodziłby cały w skowronkach(nie wiem po co to napisałam ale nie ważne). Proszę cię, San ogarnij Maxa, bo naprawdę wkurza mnie facet. Niech w końcu zakocha sie, bo ma hormony jak kobieta w ciąży, w sumie to nie, bo cały czas jest obrażony na cały świat. No ale mniejsza. Znajdź mu jakąś laskę(ale najlepiej nie pustą, tylko taką ładną. ^^) i niech w końcu będzie szczęśliwy. No to tyle ode mnie na temat Maxa. ;)
    A wiesz że mi też kilka łezek wypłynęło jak Vicky kłóciła się z Maxem.? To było takie...smutne. Wzruszyłam się, bo Max, który był jej przyjacielem tak ostro ja potraktował.

    Moje plany na Sylwka.? Zapewne będę siedziała w domu. No ewentualnie pojadę z braćmi na imprezę. ;D

    Wiesz nic dziwnego jak ci nabiła taka liczbe, skoro wchodziłam co godzinę, żeby sprawdzić czy aby nie dodałaś rozdziału. Wiesz jak długo czekałam.?! ;p
    Ale już jest. <3

    Oooo kobieto, ale ty masz ładną figurę. *.* Nieskromnie przyznam, ze mam podobną. xd No i śliczna ta sukienka. ;* Czyżby na zabawę sylwestrową. ? ^^

    Czekam na nexta. ;**

    A no i zapraszam na nowe opowiadanie. ^^
    http://secret-of-cars-or-love.blogspot.com/

    An_a

    OdpowiedzUsuń
  4. Niee noo Max przegina -.-
    Takie coś Vicky powiedzieć? No chyba mu coś na mózg padło -.-
    Dobrze że chociaż z Nathanem się pogodziła.
    Mógł odrazu zrozumieć że ona nie może opuszczać pracy a nie awanture robi ;D
    Ale słowa Toma były takie piękne :)
    Muszą ją jakoś pocieszyć.
    Rozdział cudowny jak zawsze ^^
    Noo niezła kiecka ^^ Udaanej zabawy podczas Sylwestra ;*
    WEENYYYYY!

    OdpowiedzUsuń
  5. Woooow ileż wściakłości w tym rozdziale ;p
    Najpierw awantura w starciu Vicky vs. Nathan, gdzie juz sie bałam, ze dojdzie do najgorszego ;o Naprawde ostro było ;p
    Ale nie dziwię się Wiktorii, że nie zrezygnuje z pracy, żeby życ na garnuszku Sykesa. Taką samą rozmowę miałam z moim Chłopakiem kiedyś o dalekiej przyszłości, gdzie on stawiał, że będzie zarabiał, a ja będę w domu z dziećmi. Wyrzuciłam mu ten pomysł z głowy tak szybko jak na niego wpadł. Kobieta musi być niezależna! :D
    Jeszcze ten George ;o Ja myślałam, że przemyślał i ją przeprosi czy coś a tu takie... COŚ... Przesadził i domyślam się jak czuje się teraz Wiktoria :( Nie ma nic gorszego niż takie odtrącenie...

    Jeżeli to kiecka na Sylwestra, to będziesz Królową wieczoru! Wyglądasz BAJECZNIE ! <3

    Pewnie, że sobie poradzisz ! I czerp tego szczęścia jak najwięcej się da! :)
    Widzę, że coś się dzieje u Ciebie, Misiek, ale pamiętaj że jak byś chciała pogadać, to jestem w każdej chwili :*** I trzymam mocno za Ciebie kciuki pod każdym aspektem :) :****

    OdpowiedzUsuń
  6. jest wreszcie jest ten rozdział!
    od kilku dni wchodzilam po 5 razy dziennie z nadzieja, ze ujrze nexta i dzisiaj wreszcie sie udalo<3
    jezu tak mi szkoda victorii;[
    jak max mogl tak powiedziec.
    mam nadzieje, ze lysolek przemysli to wszystko i przeprosi vicky;]
    no nie pozostaje mi nic innego jak znowu czekac na nexta:D :* udanego sylwestra;********

    OdpowiedzUsuń
  7. Cz łowieku czemu tak rzadko dodajesz rozdziały.?? Zajebisty nigdy nie czytałam lepszego bloga
    Życzę ci udanego sylwestra, żebyś spędziłą go z osobami które są dla cb ważne. A w nowym roku żeby wena cię nie opuszczała, i żebyś miała nowe pomysły na tego oto bloga

    Życzę weny i do nn :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Omfg! Jakie emołszyn! Szkoda, że Wiki nie będzie z nimi przez cały miesiąc, ale lepsze dwa tygodnie niż nic.
    Wiki płacze. Max zachowuje się jak żaba w ciąży czy mrówka przed świętem lasu!
    Hahahaha oczywiście Parker aka kaktus zgarnia wszystko.

    Moje plany? Chyba pójdę do kogoś, ale dokładnie dowiem się jutro. Wszystko na ostanią chwilę, cała ja.

    Życzę dużo pomysłów na kolejne rozdziały w nowym roku i spełnienia wszystkich marzeń

    OdpowiedzUsuń
  9. No co to się porobiło...
    Ameryka, potem opieprz od Maxa...
    Rozdział świetny :)
    Udanego Sylwestra i Nowego Roku z małym (albo wielkim) kacem :P
    Hit Girl

    OdpowiedzUsuń
  10. Matko!
    Ta kłótnia o wyjazd...
    Już myślałam, że nie dojdą do porozumienia.
    Ale na szczęście jest wszystko w porządku!
    Oczywiście, jeśli chodzi o Amerykę.
    Max, ty... głupku, draniu! (oj... obraziłam naszego Maxia! Trudno, zasłużył) Nie wolno tak się odzywać do naszej Vicki! Ona chciała ci pomóc, a ty na nią krzyczysz. Uraziłeś ją.
    Dobra, teraz może coś bardziej przyjemnego.
    "Bliżej ci stary do kaktusa." - tym mnie rozwałiłaś!
    Od teraz Tom będzie miał ksywkę kaktus.
    Tom Kaktus - świetnie brzmi!
    hahahah
    San, gratuluję tyle wyświetleń!
    A ta kiecka... Super!
    Kończę mój (zapewne beznadziejny) komentarz.
    Ja nie umiem pisać komów. Niestety
    Oki to do następnego!
    A, i życzę Ci duuuuuuuuuuuużo weny!
    L.

    Kończę już mój komentarz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Matko! Znowu robię jakiś bład. Tego ostatniego zdania nie miało być. Pewnie nacisnęłam jakiś shift czy coś. Przepraszam!

      Usuń
  11. Cudo *-* Ale kłótliwy trochę rozdział ;c Dobrze, ze doszli do kompromisu ;D Ale z Maxem... Nie za fajnie, mam nadzieję, że się to zmieni ;) Weny i do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja też Vicky.
    Ja też wszystko zniszczyłam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Vicky, nawet jeśli byłabyś aniołem i tak znalazłby się ktoś, komu przeszkadzałby trzepot twoich skrzydeł.
    Piękne.
    Aż zacytowałam. Twitter zabłysnął mądrościami San:)
    (nie pierwszy raz z resztą;))

    OdpowiedzUsuń
  14. - Oj słońce – dał mi buziaka – ja bez ciebie to jak … kwiat bez wody.
    Wszyscy parsknęliśmy na te podsumowanie. – No lilia z ciebie to nie jest. – śmiał się najgłośniej Sykes
    - Bliżej ci stary do kaktusa. – rechotał Jay. Płakłam ze śmiech jak to przeczytałam.
    Świetny rozdział =D
    Do next'a.
    Sylwestra spędzam z przyjaciółką… myśle że wizja mojego brata się nie spełni, i jak przyjdą do domu szyby będą całe =D
    Udanego sylwestra =D

    OdpowiedzUsuń
  15. Świetne *.*
    Wzruszyłam się :')
    Czekam na następny :3

    OdpowiedzUsuń
  16. - Oj słońce – dał mi buziaka – ja bez ciebie to jak … kwiat bez wody.
    Wszyscy parsknęliśmy na te podsumowanie. – No lilia z ciebie to nie jest. – śmiał się najgłośniej Sykes
    - Bliżej ci stary do kaktusa. – rechotał Jay

    Padłam :D

    Jejciu ;c popłakałam się razem z Wiki na koniec :'c Jak Max mógł powiedzieć coś tak przykrego ?! Swojej przyjaciółce ?! Co z niego za przyjaciel no?
    Ja się pytam
    Nie mogę się doczekać nexta
    Wenyyy ♥

    Ah jak ten czas szybko leci :x
    Jejciu, jaka śliczna *0* i sukienka i figurka ♥
    No i szampańskiego sylwestra Słońce moje kochane ♥ DUUUUUUUUUŻO weny w nowym roku i wszystkiego czego sobie zażyczysz ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Boże czo Tom
    czo ten Max
    czo ten Nathan..... Tyle sie porobiło jeeeny.
    Chciałabym Cię przeprosić, że nie komentowalam ale nie mogłam. Za to czytałam wszystko na bieżąco! :3
    A i nominowałam Cię: http://wspolnylot.blogspot.com/2014/01/rozdzia-4-wrocias-jednak-la.html

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział cudowny, lecę czytać nexta <3

    OdpowiedzUsuń