- Nathan wstawaj ! – zaczęłam budzić chłopaka zaraz po
otworzeniu oczu
- Ale ccco ? – markotał, przekładając się na drugi bok
- Wstawaj ! Zrobimy śniadanie dla twojej mamy i Jessici na
koniec naszego pobytu.
- Ale one umieją sobie zrobić jedzenie.- kolejny markot z
zamkniętymi oczami
- Ale będzie im miło jak my to zrobimy. Raz, raz !
- Victoria, ja śpię …
- Oj daj spokój. – przewróciłam oczami i szczypnęłam go,
mówiąc; - Podnoś ten leniwy tyłek !
Podskoczył na łóżku rozbudzony i z poczochranymi włosami
spojrzał na mnie wrogo.
- Następnym razem ja cię tak obudzę. Obiecuję.
Uśmiechnęłam się niewinnie, przygryzając dolną wargę. Nagle
mój wzrok przykuło co innego.
- Nath, ty masz pianino ! – pisnęłam, patrząc na instrument,
który pięknie prezentował się w kącie pokoju, przy oknie
- A no mam. – uśmiechnął się dumnie, przygładzając swoje
włosy po spaniu
- W ogóle … - zaczęłam rozglądać się po jego pokoju i z
ciekawości aż wyszłam z łóżka – jak ładnie tu masz ! Ale kompletnie inaczej
wyobrażałam sobie twoją prywatną twierdzę, wiesz ? – podeszłam do antyramy
Chłopak roześmiał się i leżąc w łóżku, spytał; - To jak
sobie wyobrażałaś ?
- W sumie … sama nie wiem. Na pewno nie spodziewałam się, że
w pokoju na ścianie znajdę zdjęcia ze średniej szkoły czy … O ! To twoja
dziewczyna ?
- Nieeee. Moja dziewczyna patrzy teraz na zdjęcia.
- Oj. – przewróciłam oczami
- Byliśmy razem na balu na koniec szkoły. Trochę wcześniej
się umawialiśmy, ale w końcowej fazie nic nie wyszło większego.
- I dobrze. – wypsnęło mi się, a on roześmiał się – Znaczy …
dobra, nieważne. – machnęłam ręką – Ładne jest te zdjęcie.
- Które ?
- Te z Jessicą.
- Mhm, też je lubię. Zrobiliśmy je w ubiegłe wakacje na
grillu.
- W ogóle tak patrzę, że jesteś sentymentalny. Ooooo nawet
płyty masz zespołu. – podeszłam do półki – W Londynie nie masz takiego zbioru
pamiątek.
- Nie mam, bo tam jest inne życie. To tu się wszystko
zaczęło i to tu chętniej wracam do wspomnień. Zresztą tam na to czasu nie mam.
Ustałam przed nim. – Naaaaathhh … ?
- No znam te twoje maślane oczka. Czego chcesz ?
Wystawiłam do niego język. – Zagraj mi coś proszę.
- To o to się rozchodzi ? – zrobił błagalną minę i rzucił
się z powrotem na poduszkę
- Ojjjj Naaaathaaaaaannnn ! – doczłapałam się do niego i
usiadłam na nim okrakiem – Proszę, proszę, proooooooszęęęęę !!
- Przestań jęczeć, nie chce mi się !
- Chce ci się !
- Nie, Victorio, nie chce mi się.
- Dla mnie nie zagrasz ?!
Westchnął ciężko, patrząc w sufit, a po chwili przeniósł
wzrok na mnie. – Wredna, perfidna szantażystka, grająca na uczuciach.
Pokręciłam głową. – Wcale nie. … Tylko jakbyś mógł to coś
ładnego ! – dodałam
- Co ja się z tobą mam … - westchnął, zeszłam z niego po
czym on wstał i zasiadł przy pianinie. Zabrzmiały pierwsze czyste dźwięki.
- Czy mi się zdaje czy to jest
- „Hi and Low” – uśmiechnął się
- Właśnie. – zmrużyłam oczy
Po chwili do melodii Nathan zaczął nucić. Momentami
przymykał oczy, a na twarzy rysował mu się delikatny uśmiech. Patrzyłam na
niego i słuchałam jak pięknie grał. Po partii przeznaczonej na refren skończył
i popatrzył na mnie zadowolony.
- Może być ?
- Kochasz muzykę. Ona pochłania cię w całości.
- To pytanie ?
- Stwierdzenie. - posłał mi uśmiech – Naprawdę Nath,
przyjazd tutaj pokazał mi bardzo wiele rzeczy, na które albo wcześniej nie
zwracałam uwagi, albo wydawały mi się oczywiste i nie wdrążałam się w nie. To
jest … - ściągnęłam brwi – jakbym poznała cię jeszcze raz. – podszedł do mnie,
a ja zadarłam głowę, żeby nasz wzrok się spotkał, bo nadal siedziałam na łóżku –
Poznałam cię na nowo.
- A zakochałaś się jeszcze mocniej we mnie ?
Roześmiałam się cicho. – Obawiam się, że nie. - w odpowiedzi
zrobił podkówkę z ust na co jeszcze szerzej się uśmiechnęłam – Bo już się nie
da mocniej.
- Asz ty spryciaro ! – szczypnął mnie
- Ała !
- Taka strategia ? – pomachał brwiami i nachylił się, by
złożyć na moich ustach ciepły, czuły pocałunek. Jednak pocałunek trwał i trwał
i nic nie zapowiadało na to, że w najbliższym czasie się zakończy. Wręcz
przeciwnie.
- Mmm – odsunęłam się – Halo halo, śniadanie czeka.
- Nie ucieknie. – i ponownie wpił się w moje wargi
- Nie, nie, nie. – wstałam z łóżka, przerywając czułości –
Idziemy do kuchni. - patrzył na mnie bezradnie – Choooodź. – wzięłam go za
rękę, słysząc tylko ciężkie westchnięcie …
**
- To o której jedziemy do domu ? – spytałam, krojąc warzywa
- Po obiedzie, żebyśmy na wieczór byli, bo chłopaki mimo
wszystko będą się denerwować czy wrócimy cali. Nie lubią, gdy jeżdżę nocami.
- I słusznie. – wzięłam kawałek papryki do ust – Zaraz ! Czy
mam przez to rozumieć, że ZNOWU skończę na nocy u was ?
- No tak. – wzruszył ramieniem, otwierając lodówkę – Nie rozumiem
kochanie dlaczego wciąż cię to dziwi kiedy proponuję tobie nocleg w naszych
skromnych progach.
- Po pierwsze; ty mi nigdy nie proponujesz tylko stawiasz
przed faktem dokonanym. Znaczy może na początku to rzeczywiście wyglądało jak
propozycja, ale te czasy dawno się skończyły. Po drugie; nie chcę wam się tak
zwalać na głowę często. Bez przesady. Chłopaki mają swoje życie, swoje sprawy,
ja nie jestem tam potrzebna i nie chcę być intruzem. To tak dla sprecyzowania. –
mówiłam, wywijając sałatą
- Po pierwsze. – zamknął ostentacyjnie z hukiem lodówkę i
mijając mnie dał mi buziaka w odkryte ramię – Stawiam cię przed faktem
dokonanym jak to ujęłaś po to, żebyś nie roztrząsała tego na czynniki pierwsze,
bo to zupełnie bez sensu. Jedziesz do mnie i po sprawie. Tyle. A po drugie –
otworzył majonez – przepraszam za to co teraz powiem, ale to kompletny debilizm
Vicky jeśli myślisz, że jesteś w naszym domu intruzem. Chłopaki uwielbiają cię
i twoje towarzystwo co zresztą sama wiesz, więc twoje durne przekonanie jest również
zupełnie bez sensu. To tak dla sprecyzowania. – dodał z uśmiechem – Po trzecie;
powąchaj majonez, bo nie wiem czy jest świeży.
Popatrzyłam na niego wzrokiem typu „bitch, please”, ale po
chwili obydwoje parsknęliśmy.
- Zatem widzę, że cię przekonałem.
- Raczej zdołowałeś, że moje myślenie jest zupełnie „bez
sensu”.
- Ja tego nie powiedziałem.
- Powiedziałeś ! I to nawet dwa razy.
- Przesłyszałaś się. – mlasnął
- Oczywiście … Nastaw wodę na herbatę dla swoich dziewczyn.
Pewnie niedługo wstaną.
Wyprostował się przede mną, odstawiając talerze. - Już się
robi szefie.
- Taaaa, żebyś ty zawsze był taki posłuszny … - westchnęłam
- Co mówiłaś ? – odwrócił się od czajnika
- Nic. – wyszczerzyłam się – W ogóle u chłopaków w porządku
? Rozmawiałeś z którymś przez telefon ?
- Z Sivą, ale tylko tyle, żeby powiedzieć, że klucze od
piwnicy zostawiłem w koszu na bieliznę w łazience, bo ich szukali.
Ściągnęłam brwi i spytałam ze śmiechem. – CO ?!
Przewrócił oczami. – Zapomniałem je odłożyć na miejsce no …
- A myślałam, że to ja jestem roztargniona.
- Bo jesteś. – puścił do mnie oko
- Dzień dobry – do kuchni weszła Jessica w piżamie
- Cześć Mała
- Hej – posłałam jej uśmiech
- Vicky, gdzie ty mi się podziałaś wczoraj wieczorem ?
Przysnęłam na chwilę i patrzę, a ciebie już nie ma.
- Tak się stało, że ja też przysnęłam, ale Nathan przyszedł
po mnie, żebyś mogła wygodniej się wyspać.
- Taaaa już ja to widzę, że ze względu na mnie on cię zabrał
… - pokiwała głową ze śmieszną miną
- Młoda, co ty za ciekawy film włączyłaś lepiej się pochwal,
że obydwie zasnęłyście ? – zmienił temat Sykes
Spojrzałyśmy na siebie obydwie. – Nie mów mu. –
powiedziałyśmy do siebie w jednym momencie i wymieniłyśmy uśmiechy
- O tak o ?? – założył ręce – To było trzeba i mnie zawołać
! Ale Jess z tego co wiem to ty jeszcze pełnoletnia nie jesteś …
- O czym ty do mnie mówisz ? – uniosła brew, a ja stawiając
sałatkę na stół parsknęłam z ich dyskusji
- Dzień dobry – do kuchni weszła pani Sykes, zawiązując
szlafrok – Oooo jaka niespodzianka. – uśmiechnęła się na widok pełnego stołu –
To ja wcześniej wstałam, bo chciałam wam zrobić coś dobrego do jedzenia, a
widzę, że sami sobie poradziliście świetnie.
- To był pomysł Victorii. – przyznał chłopak i podał mamie
kubek z ciepłą herbatą
- Vicky bardzo mi przyjemnie w takim razie.
- Drobiazg. – uśmiechnęłam się – Chociaż tak chciałam
podziękować za ciepłe przyjęcie i za to, że mogłam spędzić tu tak bardzo miły
weekend.
- Mam nadzieję w takim razie, że będziecie przyjeżdżali
częściej.
- Może byście wpadli za tydzień ?! – pisnęła z entuzjazmem
Jessica
- Mała nie szalej tak. – zgasił ją brat – Zobaczymy mamo jak
to będzie, ale jeżeli obydwoje będziemy mieli wolne weekendy, to myślę, że
chętnie skorzystamy i wpadniemy.
- Liczę na to. – pani Sykes usiadła za stołem i
rozpoczęliśmy wspólne śniadanie …
Kilka godzin później;
- Ha ha ha no nie wierzę ! – parsknęłam śmiechem na cały
korytarz, wracając jak wcześniej sobie obiecałam, do zdjęć z przeszłości syna pani Karen, które wisiały
na ścianach
- Ej ! Proszę nie śmiać się z moich rozegnaliżowanych zdjęć
z wczesnej młodości ! – obruszył się Nathan
- Hahahahahah no przepraszam cię, ale nie mogę. – zasłoniłam
usta ręką, żeby się uciszyć – Aaaaaaa nie wytrzymam ! – złapałam się za brzuch
- Victoria przestań !
- Kiedy nie mogę ! – oparłam się o ścianę i wyprostowałam
się, trzymając za brzuch. Wzięłam głęboki oddech, żeby złapać powietrze. –
Rany, uwielbiam tą fotkę. Jak myślisz, mogę liczyć na kopię od twojej mamy ?
- Victoria, ani mi się waż ! – zagroził palcem
Jeszcze raz spojrzałam na zdjęcie swojego chłopaka kiedy to
w pampersie siedział na podłodze, umazany z połową twarzy od czekolady i miną
wyrażającą głęboki ból i rozpacz po tym jak z boku widać jego mamę, która
trzyma cukierka- zapewne odebrała go synowi.
- Kocham to ! – kolejny raz parsknęłam
- A mówiłem już mamie tyle razy, żeby ściągnęła z widoku
publicznego tą fotkę …
- No coś ty ! Cudowna jest ! – dałam mu buziaka w policzek
- Właśnie widzę. Jest taka cudowna, że aż się popłakałaś.
- Ha ha, nazwijmy to, że się wzruszyłam ze śmiechu i moje
mięśnie nie wytrzymały. – zaczęłam wachlować sobie przed nosem, żeby
doprowadzić się do porządku – Jak to dobrze, że moja mama nie wyciągnęła przy
tobie mojego albumu …
- Aż tak ??
- Nom. Tylko, że moje są bardziej … - szukałam słowa – ostre
? Odważne ? Takie, że +18.
Sykes parsknął. – Jeszcze lepsza ode mnie byłaś ?
- Co ja poradzę, że wujek ciągle za mną ganiał z aparatem i
nawet nie mogłam liczyć na chwilę prywatności w kołysce ? Nawet bez pampersa ?!
- Hahahahahahahahhahahahahhaha !!! – teraz chłopak ze
śmiechu oparł się o ścianę – To ja hahahahahah muszę hahahahahaha koniecznie to
hahahahaha zobaczyć !
- Pomarz sobie. – mlasnęłam
- To kiedy kochanie pokażesz mi swoje czarujące foteczki ? –
objął mnie
- Nieprędko. – odpowiedziałam już poważnie
Zniknął jego uśmiech i zaczął bawić się moim kosmykiem. –
Myślałaś o tym co ci powiedziałem ? Żebyś spróbowała pogadać z rodzicami ?
Ściągnęłam brwi i spojrzałam mu w oczy. – Nie. Nie chcę
sobie psuć tego wyjazdu, więc przełóżmy tą rozmowę na kiedy indziej, dobrze ?
- Jak chcesz.
- Dzięki, że mnie rozumiesz … - szepnęłam na co on przytulił
mnie mocno do siebie, zamykając w żelaznym uścisku. Czułam się tak bardzo
bezpieczna i wiedziałam, że mogłam na niego liczyć. Zawsze. Cokolwiek by się działo.
Staliśmy tak wtuleni na korytarzu, gdy pani Sykes schodziła
ze schodów i natknęła się na nas.
- Przepraszam, że przeszkadzam. – odezwała się, a my
odsunęliśmy się od siebie – Ale chodźcie jeszcze na kawę.
- Mamo, ale musimy już jechać.
- Nath, nie zbawi nas chyba jeszcze jedna godzina, co ? –
spytałam cicho. Zastanowił się chwilę i uśmiechnął się;
- A dostanę ciasta do kawy ?
- Łasuchu ty. – mama potargała go po włosach i ruszyliśmy we
trójkę do kuchni
Po chwili dołączyła do nas Jessica i rozmawialiśmy we
czwórkę przy stole, delektując się kto co wolał- Nathan i jego mama kawą, a my
z najmłodszą blondynką herbatą. Spędziliśmy razem godzinę aż w końcu musieliśmy
niestety wstać i zacząć szykować się z Nathanem do wyjścia.
Gdy na górze zamykałam swoją torbę, przechwyciła mnie
jeszcze Jessica.
- Mogę na chwilę ? – zajrzała do pokoju
- No jasne. – uśmiechnęłam się i wstałam
- Chciałam ci bardzo podziękować, że wczoraj wieczorem
znalazłaś dla mnie czas i chciałaś ze mną porozmawiać. – podeszła – Naprawdę wiele
to dla mnie i znaczy. W ogóle cieszę się, że cię poznałam. Jesteś najfajniejszą
dziewczyną jaką kiedykolwiek miał Nathan, mam nadzieję, że to widzi i docenia,
bo jak nie to będę musiała nastukać swojego braciszka …
Uśmiechnęłam się szeroko, zakładając kosmyk włosów za ucho. –
Dzięki. Dba o mnie. Nawet bardzo ... Jess, też się bardzo cieszę, że cię
poznałam i, że mogłyśmy sobie porozmawiać tak od serca. Pamiętaj, że jeśli
będziesz miała kiedykolwiek jakiś problem albo, gdy zechcesz pogadać
- Wiem. Mogę liczyć na ciebie. – dokończyła z uśmiechem
Spojrzałam w jej oczy. Były niemalże identyczne co Nathana. – Jesteście tak bardzo do siebie podobni …
Blondynka uśmiechnęła się. – Nie da się wyprzeć brata.
- Oj nie da …
Nie czekając na nic dłużej przytuliłyśmy się do siebie, a
następnie wymieniłyśmy numerami telefonów. Wzięłam torbę i zeszłyśmy razem na
dół. Przy drzwiach stał Nathan z mamą i rozmawiali.
- A. I jeszcze jedno. – szepnęła Jess na ostatnim schodku –
Pogadaj z Nathanem, żeby częściej do nas wpadał. Z tobą. Mama bardzo za nim
tęskni. Zresztą mi też jest fajniej kiedy przyjeżdża. A teraz jak przyjechał z
tobą to w ogóle było tak super ! Takie życie tu wprowadziłaś i tyle śmiechu.
- Ok, jasne, że z nim pogadam, ale wiesz, że mu też nie jest
łatwo. On też tęskni, ale praca robi swoje … Za to przecież ty z mamą możesz
przyjechać do Londynu.
- Niby tak, ale wiesz … Gloucester to Gloucester.
- Już wiem. Zaraziłam się magią i spokojem tego miejsca. –
uśmiechnęłam się
- O czym moje dziewczyny tak zawzięcie dyskutują ? – zawołał
Nathan
- O niczym ! – odpowiedziałyśmy równocześnie
- Mamo, ja naprawdę nie wiem co im jest, ale one są
niebezpiecznie i podejrzanie zgodnie … - mówił, nie spuszczając z nas wzroku
- Nie wymyślaj synu. Bardzo się cieszę, że załapałyście ze
sobą dobry kontakt i wspólny język.
Podeszłyśmy do drzwi.
- Gotowa ? Wszystko wzięłaś ? – chłopak przejął ode mnie
torbę
- Tak. Chyba tak. – zawróciłam się do jego mamy – Dziękuję pani
bardzo za wszystko. Będę wspaniale wspominała ten weekend.
- Nie ma za co Vicky. Cieszę się, że mój syn w końcu cię
przywiózł do nas. Wpadajcie do nas częściej. Nawet bez niego wpadaj jak on nie
będzie mógł.
- Oł. Dziękuję. – nie udało mi się ukryć swojego pozytywnego
zaskoczenia – Trzymaj się Jessica. Do widzenia pani.
- Do widzenia i powodzenia w pracy.
- Cześć Vicky !
- Cześć mamo, cześć mała – Nathan przytulił je obie i
ucałował
- Jedźcie ostrożnie.
- Jak zwykle mamo. Pa !
- Pa !
I wyszliśmy na zewnątrz. Doszliśmy do samochodu, Nathan
zajął się układaniem toreb w bagażniku, a ja jak zwykle zajęłam miejsce po
stronie pasażera. Zapięłam pas, jeszcze chwilę przez szybę rozejrzałam się po
podwórku, próbują zapamiętać ten widok i chłopak wsiadł do samochodu, obok
mnie.
- Smutno, że wyjeżdżamy ?
- O to samo chciałam ciebie zapytać …
Chwila ciszy i obydwoje westchnęliśmy, przyznając ; - Smutno
…
Włączył silnik, bieg i ruszyliśmy spod domu.
- Ten weekend w Gloucester był cudownym pomysłem. –
przyznałam – Aż nie chce mi się wracać do okrutnej rzeczywistości, która czeka
na nas w Londynie.
- Takie życie, ale Vicky … po powrocie nie wchodzimy na
żadne portale internetowe, nie oglądamy w telewizji kanałów muzycznych i żyjemy
tak po prostu. Jak tutaj.
- Jakbyś nie był sławny i wszystko było normalnie ?
- Dokładnie. – przytaknął ruchem głowy
- Tak się nie da Nath …
- Postaramy się. – położył rękę na moim kolanie i uśmiechnął
się, nie spuszczając wzroku z drogi …
Kilka godzin później byliśmy już pod domem The Wanted.
- Ale wiesz co jak co, ale – odezwałam się, odpinając pas –
stęskniłam się za tymi durniami.
- Wiesz – powtórzył moją czynność – ja nie.
- Jesteś bezlitosny. – dałam mu kuksańca w bok, a on
roześmiał się i wysiedliśmy z samochodu. Poczekałam aż chłopak wyjął nasze
bagaże i weszliśmy razem do domu. Nie zdążyliśmy niczego powiedzieć, bo Tom
uradowany wyszedł z salonu i szedł w naszą stronę z rozłożonymi rękami.
- OOooooo zakochańce wróciły ! Chłopaki chowajcie flaszkę ! –
wydarł się – No cześć słońce ! – dał mi buziaka – Uuuuu jak ślicznie wyglądasz,
kwitniesz ! Nono Nath już nie wchodzę w szczegóły co wy tam robiliście pod
matczynym dachem. – dał sójkę w bok Sykesowi z rechotem
- Jak miło być znowu w domu … - westchnął mój chłopak,
ściągając kurtkę
- Tommy proszę cię … Zanim zaczniesz gadać, podłącz język do
mózgu. – poklepałam go po ramieniu i weszłam do salonu …
Jołson Moje Drogie Lejdis ! Dobra, wpadłam w wir pisania
dzisiaj. Usiadłam rano ambitnie do laptopa, żeby uwaga- NAPISAĆ PRACĘ
SEMESTRALNĄ NA JEDEN PRZEDMIOT, a skończyło się na czym ? Na całym rozdziale,
napisanym jednym tchem. Nie mam pytań -.- .
„Skąd biorę wenę na kolejne rozdziały ?” - te pytanie
pojawia się od Was średnio co trzeci rozdział, a ja wiecznie nie potrafię na
nie odpowiedzieć ;p. „Po prostu” siadam do laptopa, otwieram dokument z
Wantedowymi i jakoś leci. Albo jadąc metrem czy czekając w kolejce przy kasie
przychodzi do mnie taka fala olśnienia i zapisują mi się w głowie czasami
fajniejsze czasami mniej fajne teksty, dialogi czy w ogóle pomysły na dalszą
akcję, więc to nie jest tak, że nie chcę Wam czegoś napisać czy coś ukrywam,
ale po prostu sama nie wiem jak to jest, że jest ponad stówa rozdziałów, a ja
mam nadal ochotę pisać i nawiedzają mnie wciąż nowe i świeże pomysły.
O tym, żeby z tego bloga powstała książka też często czytam,
co ukrywam, że niezwykle mi schlebia, ale popatrzmy na to trzeźwym okiem – nie
ma takiej opcji. No chyba, że coś by mi już strzeliło naprawdę do głowy i
chciałabym zaszaleć, ale jak na razie JESZCZE mi się na to nie zanosi, ale
bardzo dziękuję za podsunięcie pomysłu i docenienie moich starań ;).
A propos ! – Dam dam daaaaaaaam Wantedowe Story mają istną
zawrotną sumę stron – skromne 800 ;p. Nooooooo to jakby przywalić komuś taką
cegłą to aż słabo by się ofierze zrobiło xD … I wow wow – ponad 100 000 wyświetleń
! Ooooooo <3 !
Smile – trzymałam kciukasy za chemię aż kostki pobielały,
jak poszło :) ? Natalio – kiedyś w jednej notce wspominałam, ale nie ma
problemu i mogę powtórzyć – studiuję psychologię w Warszawie ;). Polecam się na
przyszłość nie tylko Tobie, ale ogółem ;>. Zresztą macie do mnie namiar,
więc jakby kiedyś coś ktoś – śmiało ;).
Wczoraj wieczorem przyjechałam już do domu (dzięki CrazyAlex
za życzenie spokojnego powrotu :D ) i wdycham wręcz rodzinną atmosferę, która
unosi się tutaj. Jest tak świetnie i bezpiecznie … Tego mi było trzeba przez
ostatnie kilka tygodni. Byłam dziś rano u lekarza, muszę jutro porobić bardziej
szczegółowe badania, więc trzymajcie teraz Wy za mnie kciuki, żeby wyszły w
miarę i nie było powodów do obaw.
Tak patrzę na rozłożone wokół mnie kartki z notatkami, z
których miałam pisać tą nieszczęsną pracę i coś czuję, że chyba zabiorę się za
to późnym wieczorem ;]. Niedługo pójdę z Mamcikiem na świąteczne zakupy, bo brakuje jeszcze paru prezentów
;p, a z kolei jutro przylatuje do mnie moja przyjaciółka z USA, której już
wprost nie mogę się doczekać !!
Co u Was ? Nastrój świąteczny pełną parą ? Spotkanie z
Mikołajem już się odbyło ;> ? Jakie są Wasze wymarzone prezenty, które
możecie znaleźć pod choinką (: ?
Piszcie – będę już na bieżąco z Waszymi komentarzami.
Tsz tsz – bez odbioru ;D.
Oo jak miło. Na pewno nie raz będę w Warszawie :-)
OdpowiedzUsuńWoow, ale szybko rozdział, zaskoczyłaś mnie kolejny raz z rzędu. Chociaż, cały czas mnie zaskakujesz :-)
Heh, jak fajnie, że Vicky i Jess złapały wspólny język, i na pewno nie raz się spotkają. JA TEGO DOPILNUJE XD
Od Mikołaja nic na razie nie zostałam, ale będę moich domowników męczyć o Word Of Mouth, taa, nadal go nie mam. I spróbuje jeszcze wyciągnąć kalendarz z TW
Ja ci życzę weny i nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Ja ci życzę Wesołych Świąt i szczęśliwego nowego Roku ! <3
HAHAHAHHAHAHAHAHHAHAHAH padłam xd
OdpowiedzUsuńZdjęcia Sykesa ! HAHAHAHAHHA Boże drogi mój ♥ Mam nadzieję, że Wiki prędzej czy później pogodzi się z rodzicami.
I ty ty ty, Sykes ! Bierz Wiki i zasuwajcie wspólnie co tydzień do Gloucester.
Jess i Karen na 10000% będą szczęśliwe ♥
Hahahahah ahhh ta Vick i jej pobudki :P
No cóż, Sykes, powinieneś się już przyzwyczaić :3
I ta nagła wena :D Wiem co czujesz Kochana! Mam to samo :P
No to ja uciekam się uczyć na prezentację świąteczną z angielskiego !
BUUUUUUUUUUZIACZKI ♥
Wenyyy Kochana!
Pisz tą pracę Słońce :*
PS. Zdecydowanie sobie zasłużyłaś na tyyyyyle tys wejść !
♥♥♥♥♥♥
No Heeeej :D
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się szczerzyłam czytając Ten rozdział :p
Potrafisz tak obrazowo wszystko opisać, że nawet wyobraziłam sobie Małego Sykesa w pampersie ubrudzonego czekoladą :p hahahaha
Szkoda, że już wrócili do Londynu ;(
Mam nadzieję, że będą częściej zaglądać do rodziny Nathana ;>
Szczerze u mnie nastrój świąteczny już pełną parą jest ;)
Wczoraj pomiędzy romansami z książkami do rachunkowości, zawiesiłam w pokoju lampki, co dało bardzo Ciepły efekt ;)
W sumie mam mały pokój, który dzięki temu stał się bardzo przytulny ;)
Od Mikołaja otrzymałam wisorek ;p
Hmmm.... A wymarzony prezent... To chyba Nowa gitara ;)
A u Ciebie jak? Czujesz już ducha świąt? ;)
Do następnego! ;D
Pozdrawiam Kama ;)
zapraszam do mnie; tw-fanmily.blogspot.com
Ojeeej no jakie piękne musiało być to zdjecie XD
OdpowiedzUsuńHahahah no nieźleeee, może uda mu się kiedyś zobaczyć zdj Vicky?
Szkoda że już wrócili ale mam nadzieje że jeszcze nie raz przyjadą do Karen i Jess ^^ Ale ciekawe kiedy Vicky pogodzi się z rodzicami...
Fajnie że zmusiła go do zagrania na pianinie :P
No rozdział świetny jak zawsze! ^^
Weny Kochanaa! :*
Cudowny *-* Fanastycznie jest teraz między nimi i mam nadzieję, że tak zostanie :)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony fajnie, że wrócili już do Londynu, bo nowe odpały i wgl, ale z drugiej strony szkoda, bo tam w Gloucester było naprawde fajnie <3
U mnie jeszcze atmosfery świątecznej za bardzo nie czuć, ale teraz to kwestia czasu ;)
A teraz mój wymarzony prezent to to, żeby w The Wanted było dobrze ;)
Hej ale mnie tu dawno nie bylo
OdpowiedzUsuńPrzepraszam za nieobecność :(
Rozdział taki słodki ze nie moge
Poznaje go na nowo
Ach te zdjęcia rodzinne :P
Dobrze ze się dogaduje z Jess :D
Aż żal wyjeżdżać z Gloucester
A Tomowi jak zwylkle tylko jedno w głowie - alkohol c:
Weny i czekam na rozdzial 104 <3
Chciałam cię jeszcze zaprosić na mojego nowego bloga (nie bylo okazji wczesniej) nathan-invented-story.blogspot.com
Byłoby mi bardzo miło jakbyś wpadła
P.S.
Życzę udanych zakupów z mamą a co do prezentów to ją czekam na nowy telefon i na koszulkę z chłopcami , takie moje marzenia XD
Uwielbiam cię piszesz zajebiste rozdziały mam nadzieję że mój blog też taki kiedyś będzie
OdpowiedzUsuńczekam na NN weny <3
Rozdział jak zwykle świetny. I tak szybko yupi ! :D
OdpowiedzUsuńBędę trzymać, żeby wyniki wyszło dobre.
Trzymaj się :)
Witam ,
OdpowiedzUsuńKilka dni temu odkryłam twojego bloga , wciągnął mnie na maksa :-) Powiem to tak , twój blog jest super , rozdziały są takie , takie ... inne od innych , takie bardziej realne :-) Pozdrawiam
Weny życzę i zapraszam do mnie youandmeforeverlovi.blogspot.com (dopiero zaczynam pisać więc komentarz mile widziany :-) )
No hej, Słoneczko <3
OdpowiedzUsuńNie wiem jakim cudem ominął mnie poprzedni rozdział? o.O
Nie zdążyłam go ogarnąć, a tu już kolejny :D
Cieszę się, że naładowałaś się w domu rodzinnym i teraz wróciłaś do niego na święta dalej się doładowywać :)
Wyniki na pewno będą dobre - będę trzymać za to baaaardzo mocno kciukasy! :)) :**
Co do rozdziału - jest tak spokojny i stateczny, że można się przy nim rozpłynąć:)
Jak dobrze, że Wiki pogadala sobie z Jess i w miarę się uspokoiła z tym całym odchudzaniem ;) I jaki kontakt złapały - faaaaaajnie :)
Hahaha te zostawienie kluczy od piwnicy mnie rozwaliło xDD Nath, Ty CIAPO ! :D
I te ogladanie zdjęć - hahaha widok takiego małego Sykesa w pampersie musiałby być przegeniaaaaaalny ! xDD brecham ! :DD
I powrót do rzeczywistości i cudowne przywitanie Tom'a ! :D Czas wrócić do życia - smutne, ale rzeczywiste ;)
Czeeeeekam na kolejny i obiecuję już go nie ominąć!:) ładuj się tam, Kochanie, życzę Ci duuuuużo zdrówka i zrobienia wszystkiego, co tam sobie zaplanujesz! :) :**
Tak w ogóle u mnie też rozdział się pojawił kilka dni temu, nie wiem czy widziałaś, ale informuję:D
Buziak w czółko, Miśku i do napisania! :**
MHM.. NIE BĘDĘ SIĘ ROZPISYWAĆ BO NIE MAM DZIŚ DO TEGO GŁOWY.. ALE ROZDZIAŁ ŚWIETNY XD I NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ NEXTA TRZYMAJ SIĘ I WEEENY, KTÓRA WIDZĘ ŻE CIĘ NIE OPUSZCZA :D
OdpowiedzUsuńjuz nadrabiam zaleglosci!! ;]
OdpowiedzUsuńdopiero dzis zauwazylam ze dodoalas 2 nowe rozdzialy przy ktorych moemnatmi chcialo mi sie plakac haha;]
nie no na prawde rozdzial cudowny<3
nie moge sie doczekac kolejnego:********
Czołem Słoneczko!!
OdpowiedzUsuńJej jak mi się tu błogo zrobiło ;) Jest absolutnie super ,po wigilijce klasowej , nażarciu się krokietami , napisaniu rozdziału meg przyjemnie mi sie "Ciebie" czytało. ;)
Mega super że Vicki pogadała z Jess.Tak naprawdę mądra kobiecina z niej ;D naprawdę sie dogadały i przedewszystkim wybiłą jej ten głupi pomysł z głowy!Nath by ją po stopach całował normalnie xd
Eeeee i te foteczki! ;D hahah śmiałam sie tam razem z nimi ;) cudownie!
A tekst Tomcia - "Chłopaki chowajcie flaszkę !" absolutnie mnie rozwalił i powalił na podłogę tak że nie mogę wstać.Hahah Gloucester takie spokojne ,rodzinne a tu bach! Alkohol is a life xd total szaleństwo ;D dobra już nie będe "szpanować" angielskim xd
Co do tego twojego sposobu na wenę..to mam dokładnie tak samo! Nieraz idę ulicą i po prostu wpada mi do głowy jakiś pomysł ,tekst ,dialog ,zwrot akcji i natychmiast zapisuje to na telefonie ;)
Ale u ciebie widzę praca wre! hah studia ..mogę ci tylko życzyć powodzenia i potwierdzić ze trzymam kciukasy za ciebie! Masz siłę ,dasz rade Miśku! ;)
No.Co do mojego nastoju świątecznego..?Jest a jakże!To nawet widać w moich rozdziałach ,wszędzie dosłownie wszędzie. ;) Mam nadzieję że u ciebie pod choinką też będzie Nath czekał xd
Dobra ,to tyle.Czuje że się rozpisałam ;)
Wyściskuję , wybuziakowuje i czekam na next! ;) ;**
Tsz...tsz...wpadnij do mnie! -bez odbioru ;D
Płakałam po prostu płakałam ze śmiechu w niektórych momętach. C-U-D-O-W-N-Y ja chce już next'a. Miłych Świąt spędzonych w rodzinnym domu =D
OdpowiedzUsuńjak ja lubię czytać twoje opowiadanie to brakuje słów żeby to opisać
OdpowiedzUsuńteż często zastanawiam się nad tym skąd ty trzaskach tę wenę, te wszystkie dialogi, te wszystkie wydarzenia
po prostu genialne
jak w posłowie pisałaś o tym, że wantedowe stroy ma już 800 stron i o książce to tak nawet pomyślałam, że z chęcią kupiłabym taką i często powracała do ulubionych momentów w opowiadaniuu, a może kiedyś dałabym do mojej córce do przeczytania, kto wie ;D
odpoczywaj kochana i żeby na świąteczna gorączka przyczyniła się do powstania paru ciekawych rozdziałów
buziole i ściskam najmocniej <3
No cześć mój Skarbeńku! Byłam tak pochłonięta porządkami świątecznymi, że nie miałam czasu sprawdzić czy coś nowego dodałaś! I wczoraj późnym wieczorem przeczytałam Twoje cudeńko, a dzisiaj zabieram się za komentowanie. ;) Jejku, Jess jak i jej mama są tak sympatyczne, miłe i gościnne, że sama chciałabym je odwiedzić, porozmawiać z nimi i zaprzyjaźnić z tymi kobietkami, gdybym miała tylko taką możliwość. :) W ogóle chcę podkreślić, że razem z Wiktorią śmiałam się ze zdjęcia Nathana. W wyobraźni miałam lekki zarys sytuacji, kiedy mały Nath siedzi w pampersiku, cały umazany czekoladą. :)) I muszę przyznać, że to był całkiem... słodki obraz? :> Ciągle mam nadzieję, że Wiki w końcu się pogodzi z rodzicami i wszystko będzie dobrze. :) Dziękuję Ci słońce za trzymanie kciuków, bo przydały mi się bardzo i kartkówkę zdałam na +dobry! :) Wiem, że jesteś ze mnie dumna! <3 A tak poza tym życzę Ci wesołych świąt {trochę czesnych} i szczęśliwego nowego roku! <3 Chyba, że uda mi się coś dodać u mnie przed świętami to złożę Ci je jeszcze raz :) Cieszę się, że wena Cię nie opuszcza i nie pozostaje mi nic innego jak czekać na nowy rozdział! <3 Także do następnego Kochanie! <3
OdpowiedzUsuńPs. wypoczynij słońce! ;*