Nathan zajął się pakowaniem mojej torby do bagażnika, a ja
zajęłam miejsce w aucie. Skończyłam zapinać pas, gdy on zajął w końcu miejsce
obok mnie, przed kierownicą.
- Coś nie tak ? – spytał
- Nie, ok wszystko.
- Nie wydaje mi się.
Ściągnęłam brwi. – O co ci chodzi ?
- Myślałem, że będziesz bardziej żywo reagować na ten
wyjazd.
- Ach to ! – uśmiechnęłam się – Kochanie, wszystko jest w
porządku i naprawdę baaaaaaaaaardzo się cieszę, że poznam twoją rodzinę. Może
nie przejawiam tego z wielkim entuzjazmem, ale to tylko dlatego, że jestem
bardzo zmęczona.
- A mówiłem, żebyś tyle nie pracowała ?!
- Mówiłeś. I co z tego ? – najnormalniejszy ton
- Rany boskie czy ty kiedykolwiek w życiu się kogoś
posłuchałaś ? – narzekał, włączając silnik
- Kiedyś na pewno, choć nie raz miało się szlaban od
rodziców na wychodzenie na podwórko albo na słodycze, bo się nie posłuchało …
- Od małego musiałaś łamać zakazy, co ? – spojrzał na mnie
przez chwilę szyderczo, a ja zrobiłam tylko niewinną minę – No tak. Cała …
Wiktoria. – wypowiedział imię po polsku niemalże idealnie aż zamurowało mnie i
spojrzałam na niego zszokowana – Co tam ? – roześmiał się słodko – Co to za
wielkie oczy ? Tak, wiem, skromnie przyznam, że szybko się uczę.
- To było cudowne ! – dałam mu buziaka w policzek
- Nonono skarbie, bo jeszcze się rozluźnię i w słup wjadę.
- Ani mi się waż ! Odwołuję tego całusa w takim razie ! … W
ogóle kiedy będziemy na miejscu ?
- Vicky, nawet z centrum
Londynu jeszcze nie wyjechaliśmy, a ty już się niecierpliwisz ?
- Wcale nie ! Po prostu chcę wiedzieć za ile będziemy w Gloucester.
- Możesz spokojnie zasnąć. – uśmiechnął się, czytając w
moich myślach – Zbudzę cię jak dojedziemy.
- Ale
- Tak wiem. Będę ostrożnie jechał. – kolejny raz mnie
wyprzedził – Na tylnym siedzeniu masz kocyk. Przykryj się i spróbuj zasnąć, bo
gołym okiem widać, że jesteś zmęczona.
- Dziękuję ci bardzo ! – powiedziałam dosadnie na co on
jeszcze bardziej się roześmiał, ale nie czekając na nic więcej wzięłam z
tylnego siedzenia kocyk, opatuliłam się nim i wsunęłam się głębiej w siedzenie,
a za chwilę odpłynęłam …
Otworzyłam oczy.
- Jeju – mruknęłam
- Wyspała się śpiąca królewna ?
- Nie, a my nadal jedziemy ?
- Mhm.
- O losie … Długo jeszcze ?
- Długo.
- A długo spałam ?
- Długo.
Popatrzyłam na niego, licząc w myślach do 10, żeby nie wpaść
w furię za jego rozwinięte odpowiedzi, aż w końcu powiedziałam nadmiar
spokojnym tonem; - Sykes, ja cię kiedyś własnoręcznie
- Cokolwiek zrobisz ze mną; będę zachwycony. – dodał swoją
końcówkę z zacieszem na twarzy
Uniosłam brew. – Polemizowałabym czy kastracja wzbudziłaby w
tobie zachwyt, ale skoro mówisz …
- Ty ty ty. Masz szczęście, że muszę prowadzić, bo już dawno
byś leżała i błagała, żebym przestał cię łaskotać. – powiedział z palcem w
górze
- A wiesz, że groźby są karalne ? – spytałam, wystawiając
nos znad kocyka
- A chcesz oberwać ?
- Pffff ! – mało co się nie oplułam z tego jakże teatralnego
zareagowania – Tylko tknąłbyś mnie paluszkiem !
Uśmiechnął się pewnie. – Przekonamy się w domu.
- Możesz sobie ! – prychnęłam
- Ooooo, ale widzę, że coś już żwawiej reagujesz na to co
się dzieje. – puścił do mnie oko
- Bo spanie mnie zregenerowało. – mimo to ziewnęłam i
przeciągnęłam się leniwie
- Zatem jak nastawienie ?
- Spoko luzik koteczku. – mlasnęłam i machnęłam ręką,
rozkładając się na fotelu
Uniósł brew, ciągle prowadząc. – Dobrze … A tak naprawdę ?
Usiadłam momentalnie sztywno i prosto w fotelu. – Denerwuję
się. I to bardzo. – przyznałam się – Mam stresa jak stąd do równika i z
powrotem.
- Haha wiedziałem !
- To skoro taki wszechwiedzący jesteś to po co mnie pytałeś
?! – założyłam ręce na piersiach
- Bo chciałem to od ciebie usłyszeć.
- Zatem usłyszałeś ... – westchnęłam ciężko i spojrzałam w
boczną szybę
- Ejjj myszko, spokojnie. – położył jedną rękę na moim
kolanie – Będzie fajnie, zobaczysz. Nie masz czego się denerwować, naprawdę. –
zapewniał z uśmiechem
- Co jak co, ale niecodziennie poznaje się rodzinę swojego
chłopaka …
- Coraz bardziej poważnie się robi, co ? – spojrzał na mnie
badawczo, a ja nerwowo przełknęłam ślinę – Uuuuu czy mi się wydaje czy moja
Victoria naprawdę ma stracha ?
- Nie nabijaj się ze mnie !
- Skarbieee jaaaaa ?
- I nie powstrzymuj tak perfidnie śmiechu.- syknęłam ze
zmrużonymi oczami
- Oj, bo przeżywasz niepotrzebnie jak głupol.
- Potrzebnie czy nie; jest to dla mnie coś nowego, a poza
tym jakie wywołam na twoich bliskich dzisiaj wrażenie, takie już się utrzyma,
więc mnie nie uspokajaj, bo ciekawe jak ty byś wyglądał na moim miejscu.
- Ale ja już poznałem twoją mamę …
- To się nie liczy !
- Czemu niby ?
- Bo to nie miało takiego oficjalnego charakteru jakim ty
mnie obdarzyłeś, wywożąc na ten weekend. U ciebie to była kwestia
spontaniczności, a to wielka różnica. Poza tym
- Zauważyłaś, że kiedy się denerwujesz to mówisz bardzo
szybko, niemalże jak Max ? – przerwał mi z szerokim uśmiechem, a ja się
zamknęłam by przeanalizować sytuację
- Nie. – odpowiedziałam w końcu – O rany to mam już fajny
akcent ! – klasnęłam w ręce
- To sobie sama zinterpretowałaś … - chrząknął ze śmiechem –
Ej ! Ała ! Nie bij mnie, bo prowadzę ! Powiedziałem tylko, że kiedy jesteś
zdenerwowana to mówisz bardzo szybko jak Max. I do tego kompletnie bez sensu.
- Jak Max. – dodałam ze śmiechem – Bez przeginy zresztą !
Nie obgaduje się nieobecnych ! … W ogóle … - spojrzałam na niego z wyrzutem - Z
jakiej racji jeździsz dziś tak po mnie, co ? Co to za święto dziś mamy ?
Urodziny mam przecież w czerwcu, a nie w styczniu, nie musisz się tak wysilać.
Roześmiał się. – Wybacz, chyba formę od ciebie przejąłem,
mistrzu.
- Nonono uważaj sobie, bo do mojej formy to tobie jeszcze
daleko. – wytknęłam mu palcem
- Oj Vicky … - westchnął z uśmiechem
- Co tam ?
- Mama zawsze mi powtarzała, że nie jest sztuką kochać za
zalety. Sztuką jest kochać pomimo wad.
Wyszczerzyłam się. - Dlatego Nathanie tak bardzo cię kocham.
- No wiesz co ?! – obruszył się, a teraz ja parsknęłam
- To chyba ucięło wszelkie dyskusje na temat prowadzenia w
dzisiejszych starciach.
- Chamska jesteś. – rzucił poważnie
- Wypraszam bardzo ! Szczerość to nie chamstwo ! – zaprotestowałam,
a po tym jak Nathan spojrzał na mnie gniewnym wzrokiem znowu dałam w śmiech na
cały samochód
- Jak dobrze, że niedługo będziemy na miejscu, bo
zostawiłbym cię w lesie.
- Aha ! Mhm ! Na pewno !
- A chcesz się przekonać ?
- A tylko spróbuj zjechać mi z drogi teraz kiedy jest
ciemno, to nie ręczę za siebie.
Zabrzmiało to chyba nader poważnie, ale Sykes jak to Sykes –
wybuchnął śmiechem i tyle miałam więcej do powiedzenia na ten temat. Oczywiście
nigdzie się nie zatrzymał tylko ostrożnie jechał dalej, aż w końcu po kolejnych
„inteligentnych i błyskotliwych” naszych rozmowach- dojechaliśmy do Gloucester.
Mijaliśmy kolejno domy jednorodzinne, a wraz z pozostawianiem kolejnych w tyle,
zauważyłam na twarzy Nathana coraz to szerszy uśmiech.
- Tęskniłeś za tymi stronami co ?
- Nawet nie wiesz jak bardzo.
- Ile cię tu nie było ?
- Nie licząc świąt i występu Jessici ? 1,5 roku.
- Żartujesz sobie ?! – postawiłam oczy – A to mnie niedawno
umoralniałeś, że powinnam mieć kontakt z domem !
- Ale ty jesteś w innej sytuacji niż ja.
- No na pewno. – przewróciłam oczami
- Kiedy mamy promocję płyty lub singla mamy wtedy tak pełny
grafik, że nie mamy czasu na życie prywatne.
- Dobrze już dobrze. Nie musisz mi się tłumaczyć.
- Nie muszę, ale chcę. – puścił oko i kiedy minęliśmy jakiś
szary dom, chłopak skręcił w prawo; wjechał na posesję i powolutku zatrzymał
się przed zamkniętym garażem
- To tu ? – spytałam cicho
- Tu. – odpowiedział z tak cudownym, szczerym i szerokim
uśmiechem, że mimo tego, że miałam wrażenie, że zaraz zwymiotuję z nerwów, to
ciepło wlało się w moje serce, co z kolei dodało mi sił i odwagi – Gotowa ? –
wyłączył silnik i odpiął pas
- Tak. – odpowiedziałam z pełnym przekonaniem
- W takim razie zapraszam. Tylko uważaj, bo ślisko. – puścił
oko i wysiadł
Ok, Wiktoria. Zaraz poznasz rodzinę swojego chłopaka, ale
nie będzie źle. Nie stresuj się. No już. Wdech i wydech, i wyłazimy. Otworzyłam
drzwi ze swojej strony i wyszłam z samochodu. Stałam przed ładnie oświetlonym,
dużym domem jednorodzinnym.
- I pamiętaj, że ci mówiłem, żebyś się nie denerwowała. –
chłopak podszedł do mnie z moją i swoją torbą – Pokochają cię. – „no na pewno”
przeszło mi przez myśl i posłałam mu blady uśmiech. On już był z jakieś 4 kroki
przede mną, gdy odwrócił się i zawołał; - No chodź !
Oprzytomniałam i dołączyłam do niego. Po kilku krokach
staliśmy już przed drzwiami wejściowymi domu. Nathan przycisnął dzwonek do
drzwi, ale po kilku sekundach w końcu nikt nam nie otworzył.
- Może nikogo nie ma ? – spytałam
- Muszą być. – i nacisnął ponownie
- Ale tam chyba żadne światła się nie palą. – próbowałam
wytężyć wzrok, aż w końcu wpadłam na pomysł, żeby podejść do najbliższego okna.
Zrobiłam dwa kroki na werandzie. I jeszcze jeden krok. I ten „jeden” stał się
pechowy i nadzwyczaj śliski, bowiem za szybko postawiłam nogę i „na raz” jak
długa runęłam na plecy, przy okazji wydając z siebie wisk.
- Victoria ?! – Nathan odwrócił się od razu, a widząc mnie
wyłożoną jak długą, zaczął się głośno i niepowstrzymanie śmiać. Już chciałam
coś mu rzucić niezbyt miłego, gdy w tym samym momencie drzwi wejściowe, przy
których leżałam otworzyły się i stanęły w nich dwie blondynki – jedna po
40stce, a druga nastoletnia. Oczywiście od razu rzuciłam im się w oczy, a ja
załamana pierwszym kontaktem z rodziną Nathana nawet zapomniałam, że wypadałoby
mi wstać i patrzyłam na obie panie litościwym wzrokiem.
- Ekhm ! – chrząknął rozbawiony Nathan i zostawiwszy torby
na werandzie szybko podszedł do mnie i pomógł mi wstać, następnie nastoletnia
blondynka rzuciła się na szyję Nathanowi ;
- Cześć Brat ! Raaaany jak ja się za tobą stęskniłam !
- Cześć Młoda ! – brunet mocno ją przytulił, następnie
podszedł do drugiej kobiety – Cześć Mamo ! – dał jej buziaka, która również
obdarowała go serdecznym uściskiem;
- Cześć Synek !
Patrzyłam na ten cudowny obrazek, będąc jednak totalnie
zażenowana swoim pierwszym „pokazem”. Nathan odsunął się od rodzicielki i wziął
mnie za rękę, przyciągając bliżej.
- To jest Wiktoria. – znowu polska wymowa
- Dobry wieczór. Wiktoria Minc. – przedstawiłam się jeszcze
raz, wyciągając rękę do starszej blondynki
- Witaj … - ściągnęła brwi, starając się wypowiedzieć polską
wymowę aż w końcu uśmiechnęła się – przepraszam, miałabyś mi za złe, gdybym
mówiła na razie, dopóki się nie nauczę; „Victoria” ?
Uśmiechnęłam się. – Nie, skądże. W porządku.
Uścisnęła moją dłoń. – Karen; mama Nathana. Miło mi cię w
końcu poznać Victorio.
- Mi również.
- Hej. – dostawiła się obok mnie młodsza blondynka – Jestem
Jessica.
- Cześć. – podałyśmy sobie dłonie – Jednak to prawda; jesteś
odbiciem Natha. To znaczy … jesteście niewiarygodnie do siebie podobni.
- Tak, ale ja jestem ta milsza. – kiwnęła głową, a ja
uśmiechnęłam się
- Chyba nie będziemy tak tu stać na mrozie ? Zapraszam do
środka. – pani Sykes otworzyła szerzej drzwi – W ogóle mam nadzieję, że nic się
tobie nie stało przez ten upadek ? Prosiłam Phila, żeby odśnieżył i rozbił lód,
ale chyba zapomniał …
- Nic mi nie jest. Za to często zdarza mi się samej sobie
zrobić krzywdę, zatem nie ma czym się przejmować. – uspokoiłam, wchodząc w głąb
mieszkania, które już od brzegu było bardzo przytulne, cieplutkie i aromatyczne
- Mmmmm co tak pięknie pachnie ? – spytał Nathan, wąchając
- Twoja ulubiona kaczka i ciasto. Właśnie ! Muszę
przypilnować, żeby się nie przypaliło. – mama jak to mama ewakuowała się do
kuchni – Jess, Nath, zajmijcie się gościem !
- Pójdę zanieść walizki na górę. Zaraz wracam i się tobą
zajmę. – uśmiechnął się i poszedł gdzieś w głąb korytarza, następnie usłyszałam
kroki na schodach
- Chodź do salonu. – zachęciła jego siostra z radością w
oczach. Zdjęłam zatem szybko płaszcz i buty, i podążyłam za nią. Przede mną
ukazał się dość długi korytarz oświetlony lampkami, a na ścianach rozwieszone
były rodzinne zdjęcia. O taaak – „jeszcze tu wrócę i wypatrzę małego Sykesa”
przemknęło mi przez myśl. Chwilę później znajdowałyśmy się w salonie, w którym
stał duży stół, ciemne, ciężkie meble, dwa fotele, kanapa, ława, a w kącie
kominek, w którym drewno przyjemnie iskrzyło.
Usiadłyśmy na kanapie obok siebie.
- Jak podróż ? – spytała pierwsza
- W porządku. W połowie przespałam. – przyznałam się
- Słyszałam, że miałaś chyba sporo pracy w tym tygodniu ?
- Tak, tak. Chciałam wszystko zrobić na raz i nie zostawiać
niczego i nie odkładać, żeby móc tu przyjechać i nie martwić się pracą.
- I bardzo dobrze, że przyjechałaś ! – uśmiechnęła się
szeroko – Nathan tak strasznie dużo mówił o tobie, że z mamą już nie mogłyśmy
się doczekać, żeby cię poznać. Przez telefon też o tobie opowiadał, nie
wspominając już pobytu w czasie świąt. Buzia mu się nie zamykała ! Dziewczyno,
co ty z nim zrobiłaś ?
Roześmiałam się. – Miło mi. Mam tylko nadzieję, że nie
zdradził za wiele szczegółów, przynajmniej tych działających na moją
niekorzyść.
- Nie ma opcji. – Jessica machnęła ręką po czym znowu
roześmiałyśmy się
- Oho ! To ja zostawiłem was tylko na chwilę, a wy już tak
dobrze się bawicie ? – dosiadł się do nas Sykes
- Braciszku, a co ty myślałeś ? Że nie dogadam się z
Victorią ?
- A ja z Jessicą ?
- Ok, widzę, że już jakaś komitywa tu powstała ! – założył
ręce na klatce piersiowej – Przyznawać się ! Co mnie ominęło ?
- Właśnie Jess pokazała mi twoje nagie zdjęcia z
dzieciństwa. – Nathanowi z oczu momentalnie zrobiły się piłeczki od tenisa, na
co z jego siostrą parsknęłyśmy – Żartowałam !
- Z nią nigdy nic nie wiadomo. – westchnął, nie spuszczając
wzroku ze swojej siostry, która wystawiła do niego język – Ona jest
nieobliczalna. – po czym przeniósł wzrok na mnie – Zupełnie jak ty.
- Uznajemy to jako komplement, no nie Jessica ?
- Jasne !
- Jess chodź proszę pomóż mi ! – z kuchni krzyknęła mama
- Sorry. – dziewczyna uśmiechnęła się i nas opuściła
Już po chwili Nathan siedział koło mnie i mocno mnie objął.
– Jeszcze się denerwujemy ?
- Nie, już nie. – spojrzałam mu w oczy – Dziękuję ci za
wsparcie.
- Od tego jestem, prawda ? – powiedział niemalże, szepcząc.
Popatrzył przez chwilę mi w oczy, następnie uśmiechnął się i złożył na moich
ustach rozkoszny, powolny i soczysty pocałunek. Delektowałam się tą chwilą;
pierwszy pocałunek w jego rodzinnym, prawdziwym domu. Usłyszeliśmy, że mama z
Jessicą wracały, zatem odsunęliśmy się od siebie, ale jeszcze w tym samym
momencie poruszyliśmy ustami jakbyśmy mówili nieme; - Kocham cię. -
roześmialiśmy się cicho ze zbiegu okoliczności
- Zapraszam do stołu. – do salonu weszła mama z pięknie
przypieczoną kaczką, zaś za nią Jessica niosła na tacy dodatki. Zajęliśmy
miejsca i kilka minut później, jedząc rozmawialiśmy już na dobre.
- Victorio wybacz mi moją ciekawość … - zaczęła jego mama
- Proszę mówić.
- Czym się zajmujesz ?
- Pracuję w studio nagraniowym.
- Mamo, mówiłem ci przecież.
- Nath, ty chyba o wszystkim co dotyczy Victorii nam
powiedziałeś. – przyznała Jessica
- Młoda, za mało na talerzu masz ?
Zaśmiałam się.
- A planujesz zostać w Anglii na stałe ? Nathan mówił, że
jesteś z Polski.
- Tak, jestem Polką. Przylatując tutaj nie sądziłam, że
zostanę tyle czasu. Myślałam, że nie uda mi się tutaj i nie dawałam sobie szans
na więcej niż 3 miesiące, szczerze mówiąc, ale teraz … - spojrzałam na swojego
chłopaka, który uśmiechnął się do mnie – Teraz rzeczywiście mam powody, żeby
myśleć o pobycie na stałe w Anglii.
- Dlaczego myślałaś, że nie uda ci się tutaj ? – spytała
Jessica
- Na początku sporo rzeczy szło opornie. W sumie dzięki
pomocy Boba i Lucy; małżeństwa, u których mieszkam, zostałam. Oni mi pomogli,
gdy pewnego zabójczego dnia zostałam bez niczego.
- Jak to ?
- Był dzień, w którym straciłam i pracę, i samochód, a
oszczędności kończyły się.
- Czyżby to był ten dzień, w którym poznałaś Nathana ?
- Mamo ! – chłopak obruszył się – Teraz przeanalizuj jak to
zabrzmiało …
- Rzeczywiście … - wszyscy w czwórkę wybuchnęliśmy śmiechem
Przez całą kolację rozmawialiśmy i było naprawdę swobodnie,
ale i bardzo przyjemnie. Czułam się jakby to była moja rodzina … Jakąś godzinę
później;
- Mamo, przepraszam, ale chyba będziemy kończyli kolację. –
Nathan odsunął się od stołu – Jesteśmy zmęczeni po podróży. Bynajmniej ja.
- Oczywiście. – mama spojrzała na zegarek; g.23.30 – Poza
tym już późno. Na górze przyszykowałam dla was pokoje i pościele, więc Nath bądź
tak uprzejmy i zaprowadź Victorię do pokoju gościnnego.
- Dziękuję. – wstałam – Kolacja była przepyszna, ale może
pomogłabym posprzątać ? Chętnie pozmy
- Chyba żartujesz. – prychnęła kobieta z uśmiechem –
Dziękuję, ale nasi goście nigdy u nas nie sprzątają, więc nawet urocza
dziewczyna mojego syna nie będzie akurat w tej kwestii wyjątkiem.
- Ale to żaden
- Vicky idź odpocząć i wyspać się po ciężkim dniu. –
uśmiechnęła się
- No dobrze. – wzruszyłam bezsilnie ramionami - W takim razie dziękuję jeszcze raz i
dobranoc.
- Dobranoc. Jess ty też zmykaj na górę spać. – pani Sykes
wygoniła spać również córkę
- Dobranoc mamo. – Nathan dał jej buziaka, a następnie wziął
mnie za rękę i zaprowadził na górę – Więc tak … zupełnie nie rozumiem dlaczego
mama przygotowała nam oddzielne pokoje, ale niech jej będzie … - uniósł brew i otworzył przede mną drzwi –
Tutaj mamy pokój gościnny i będziesz tu spała.
- Ok, nie widzę problemu.
Objął mnie od tyłu i mruknął niskim głosem; - Naprawdę ?
Żadnego problemu nie widzisz ?
- Naaaaath – roześmiałam się i zawróciłam do niego przodem,
zakładając ręce na jego szyi – Wiesz jak bardzo cię kocham ?
- Oczywiście, że wiem. – prychnął
- Ładnie razem wyglądacie. – doszła do nas na piętro
Jessica, a ja w sumie nie wiem dlaczego, ale zdjęłam ręce z jego szyi i
uśmiechnęłam się niewinnie
- To ja pójdę tylko przygotować się do spania i łazienka
wolna. – oznajmiłam i udałam się do wskazanego miejsca. Szczerze mówiąc –
musiałam przed lustrem pooddychać głęboko, bo zdawało mi się, że śniłam, a tego
pięknego snu nie chciałam przerywać. Nie mogłam jednak długo rozkminiać, bo
obiecałam szybko zwolnić łazienkę, zatem umyłam się migusiem i przebrałam w
luźny wygodny t-shirt do spania i wyszłam na korytarz do „swojego” pokoju. Przy
jego drzwiach stał jednak Nathan oparty na jednej nodze i z uśmiechem lustrował
mnie wzrokiem.
- A pan to na coś czeka przepraszam ? – podeszłam do niego
- Owszem. – zamruczał i przyciągnął mnie do siebie za talię
– Na „dobranoc”.
- Dobranoc. – powtórzyłam po czym zgodnie pocałowaliśmy się
czule – Idę spać. – wymamrotałam, odrywając się na chwilę od jego ust
- Jeszcze nie. – odpowiedział mi równie niewyraźnie
- Tak. – szepnęłam i pocałowałam go ostatni raz – Do jutra
Nath.
Nic mi nie odpowiedział tylko uśmiechnął się jakoś chytrze i
zadziornie, ale nie wnikałam, bo i tak było mi trudno się z nim rozstać.
Weszłam natomiast do pokoiku przeznaczonego na ten weekend dla mnie, zgasiłam
światło i usadowiłam się w wygodnym łóżku. Byłam bardzo szczęśliwa.
Przeogromnie ! Zdałam sobie sprawę już tak na całego, że Nathan traktował mnie
poważnie. Byłam szczęściarą ! Przez ogarniający entuzjazm nie mogłam zasnąć ...
Przewracałam się z boku na bok, a poza tym zastanawiałam się
czy Nathan już zasnął u siebie. Spojrzałam na podświetlony zegarek – minęło 40
minut od momentu, w którym położyłam się, a na sen mi się nie zanosiło …
Odkryłam się i podeszłam do okna. Odsłoniłam rolety i mogłam podziwiać okolice
najbliższych domków pięknie oświetlonych i przystrojonych świątecznie wraz z jasną
poświatą od odbijającego się księżyca w śniegu. Stałam i patrzyłam na ten
obrazek jak zahipnotyzowana, gdy usłyszałam za sobą odgłos jakby ZAMYKANYCH (?) drzwi. Odwróciłam się
raptownie.
- Wystraszyłeś mnie. – chwyciłam się za serce
- Wybacz. – Nathan zamknął za sobą dokładnie drzwi
- Co to za wtargnięcie na moją posesję ? – roześmiałam się
cicho – Myślałam, że już śpisz.
- Bez ciebie, wiedząc, że jesteś gdzieś obok ? Nie dam rady.
– widziałam, że uśmiechnął się. Podszedł do mnie. Miał na sobie również tylko
t-shirt i slipki. Był już naprzeciwko mnie i położywszy dłonie na mojej talii
bez słowa złożył namiętny pocałunek na moich ustach. Mimo lekkiego zdziwienia
nie potrafiłam mu odmówić i z przypływu emocji, czułam mrówki w nogach i
wariujące motyle w brzuchu. Kolejny pocałunek i jeszcze jeden … Odsunął się na
milimetr, ale tylko po to, by mieć dostęp do mojej szyi. Zaczął kawałek po
kawałku całować ją. Odchyliłam mimowolnie głowę, dając mu większe pole manewru.
Przymknęłam oczy i cicho, z przyjemności westchnęłam. Jego usta rozpieszczały
delikatną skórę szyi.
- Nath … - szepnęłam po chwili – Nie rób tego.
- Dlaczego ? – spojrzał mi w oczy
- Wiesz jak to na mnie działa.
- Właśnie dlatego chcę to robić. – uśmiechnął się i
przysunął mnie do ściany koło okna po czym zaczął jeździć nosem po mojej szyi,
gdzieniegdzie składając pocałunki. Jedną jego rękę czułam jak gładził mnie po udzie
od zewnętrznej strony, zaś drugą dłoń włożył pod koszulkę i wykonywał wzorki na
moich plecach. Zapowiadało się przyjemnie …
- Chyba nie chcesz w rodzinnym
- Właśnie chcę. – nie dał mi dokończyć i wpił się w moje
usta. Już nie tak subtelnie i czule jak przed kilkunastoma sekundami wcześniej
tylko teraz przysunął swoją klatkę piersiową do mojej. Czułam szybsze bicie
jego serca. Tak samo jego oddech stał się szybszy, a pocałunki bardziej
łapczywe i pożądane. Jakbym miała mu zaraz gdzieś uciec i chciał jak najwięcej
osiągnąć od razu. Całując go, gładziłam jego tors i plecy. On jeszcze bardziej
swoim ciałem przytwierdził mnie do ściany. Całował coraz to bardziej zachłannie
aż ściągnął ze mnie t-shirt, który wylądował gdzieś na podłodze. Byłam w samej
bieliźnie i dostatecznie mocno naparł na mnie i uniósł moje ręce, przytrzymując
je przy ścianie. Uśmiechnął się zadziornie.
- Nie poznaję pana. – odwzajemniłam gest
- Stęskniłem się za naszą bliskością. – szepnął mi do ucha,
następnie westchnął, wypuszczając ciepłe powietrze na mój obojczyk, którego
skóra była chłodna od bliskiego kontaktu ze ścianą. Doznałam przyjemnych
ciarek.
- Nathan – szepnęłam, a on spojrzał mi w oczy – ale obiecaj
mi, że to nie zakończy się … - ściągnęłam brwi, nie mogąc dokończyć
- Jeszcze nie teraz zostaniemy rodzicami. Jeszcze będziemy
musieli z przyjemnością nie jeden raz popracować nad małymi Sykesami. –
powiedział to z taką pewnością, błyskiem w oku i niskim głosem, że tym razem to
ja nie mogłam się opanować i wyrwałam ręce z jego uścisku przy ścianie i
przejąwszy inicjatywę, pozbyłam się w trymiga jego t-shirta. Jego nagi, gorący
tors spotkał się z moją klatką piersiową, nasze brzuchy płonęły od wspólnego
dotyku, zaś ściana za mną, o którą jeszcze się opierałam, oddawała sporą część
chłodu przez co moje zmysły wyostrzyły się.
Nasze oddechy przyspieszyły, słyszałam bicie swojego serca,
które waliło jak oszalałe. Całowaliśmy się jak szaleni, nienasyceni. Nathan
ujął mnie za uda i uniósł w górę, nie przerywając pocałunków. Oplotłam nogi
wokół jego bioder, ujęłam za szyję i silne ramię, a po chwili już leżałam pod
nim na łóżku. Delikatnie oswobodziłam uścisk nóg wokół jego linii bioder, ale
nie do końca. Czułam jak zaczął bawić się koło mojego zapięcia od biustonosza.
Jego wargi były gorące. Nie. Były już rozpalone i gdy z ust przechodził
pocałunkami na linię żuchwy, a następnie na szyję i obojczyk, mogłam jedynie
rozkoszować się wspaniałym uczuciem. Po chwili wrócił z powrotem do ust, ale w
tym momencie to ja nas przeturlałam i leżałam na nim po to, by móc całować go
za uchem, po torsie … By móc zaznaczać paznokciami kółeczka przy jego pępku, a
gdy zaczęłam kreślić wzorki tuż nad linią jego slipek, on jakby na nowo
pobudzony ponownie z podwójną mocą wpił się w moje usta i przerzucił tak, że to
on znów był nade mną. Czułam jego siłę i męskość. Nogi miałam zaplecione na
jego biodrach, ale kiedy poczułam, że górnej bielizny już nie miałam na sobie,
a jego dłonie zaczynały pomału osuwać w dół moje matki, chwyciłam go mocniej za
szyję, by jeszcze bardziej poczuć jego usta, a uścisk nóg delikatnie
poluzowałam, by za parę chwil wbić paznokcie w jego plecy z ogarniającej całe
moje ciało fali rozkoszy …
**
Leżeliśmy wtuleni w siebie, przykryci tylko kołdrą.
Patrzyliśmy sobie w oczy w nocnej ciszy, a on dodatkowo gładził moje ramię.
- Powinniśmy już spać. Niedługo ranek, a my nadal nie
zmrużyliśmy oka. – szepnęłam
- Chciałbym zatrzymać w tym momencie czas. – przejechał
palcami po moim policzku i pocałował delikatnie w usta. Po chwili odsunął się z
uśmiechem. – Gdy patrzę w twoje oczy, wiem, że nie chcę już niczego szukać, że
nie chcę nigdzie iść. Chcę mieć ciebie tutaj, dziś i na zawsze.
Poczułam ciepło, które wlewało się do serca tonami.
Uśmiechnęłam się, ujęłam jego twarz, a z kącika oka poleciała łza.
- Nath …
- Czemu płaczesz ? – otarł łzę
- To ze szczęścia. Że cię mam. Nigdy nie wierzyłam w to, że
rzeczywistość może być piękniejsza od snów. Aż do teraz. – ujęłam jego dłoń –
Kocham cię najmocniej na świecie i nie potrafiłabym przeżyć bez ciebie ani
jednego dnia. Ani jednej godziny bez świadomości, że jesteś obok. Chcę być z
tobą. Na zawsze. – tym razem to ja jego pocałowałam i czułam jak w międzyczasie
uśmiechał się
- Nawet nie wiesz jaki jestem szczęśliwy. – szepnął
- Błąd. Wiem, bo ja również jestem. - uniosłam głowę i spojrzałam na zegarek. Zobaczywszy
godzinę, położyłam głowę z powrotem na ramieniu chłopaka. – Nath, wiesz, że już
tak leżymy ponad połowę nocy ?
- Która jest ?
- 4.30.
Uniósł brwi. – Serio ?
- Mhm.
- Tyle czasu rozmawiamy ?
Teraz to ja uniosłam brew. – Rozmawiamy ? – zaśmiałam się
cicho
- Z przerwami na co nieco. – pomachał brwiami, a ja
parsknęłam w kołdrę, by nie obudzić reszty domowników … - Jest tak cudownie, że
aż żal zasypiać.
- Ale Nathan. To nie jest nasza ostatnia, wspólna noc.
- No ja myślę ! – prychnął
- Dureń. – roześmiałam się – A teraz wybacz, ale musimy
zasnąć chociaż na 4 godziny.
- Wiem. – westchnął – I teraz mogę tobie powiedzieć
„dobranoc”.
Zaświtało mi coś. – Aha ! To dlatego tak się szczerzyłeś
przed pokojem jak wyszłam z łazienki ?! – spojrzałam na niego, a on w
odpowiedzi posłał mi uśmiech jak z reklamy pasty do zębów – Osz ty cholero
jedna, już wtedy sobie to zaplanowałeś !
- Oj dobrze wiesz jaką mam do ciebie słabość.
- Nie wierzę … - pokręciłam głową
- Wiktoria … - mruknął po polsku i pocałował w czoło
- O matko. Rozwalasz mnie tą polską wymową. – pisnęłam –
Dobra, zachwyty zachwytami – chrząknęłam - ale śpimy już ! –dałam mu pstryczka
w nos, widząc jak znowu czaił się, żeby mnie pocałować – Dobranoc ! – zamknęłam
oczy
Westchnął nazbyt ciężko. – Dobranoc … - mruknął, a ja
uśmiechnęłam się szeroko i jeszcze bardziej wtuliłam w jego nagi tors, mając
nadzieję na piękne sny …
**
Przełożyłam się na drugą stronę, jednak nie wyczuwając obok
chłopaka, otworzyłam oczy. Obok mnie nikogo nie było. Przez okno do pokoju
zaglądało już słońce. Na samo wspomnienie o ubiegłej nocy uśmiechnęłam się
rozkosznie, a miłością mogłam uzdrawiać. Przytrzymałam kołdrę na biuście i
podniosłam się, by wyśledzić chłopaka. Nie było go jednak w pokoju, za to drzwi
były lekko otworzone. Nie chciałam go wołać, bo moim marzeniem nie było wydanie
się przed jego mamą i siostrą o wspólnie spędzonej nocy w ich domu.
Już miałam wstawać, gdy moje zamiary wyprzedził właśnie On.
Wszedł uśmiechnięty w samych slipkach z tacą ze śniadaniem i szerokim, ciepłym
uśmiechem.
- Cześć. – odwzajemniłam gest
- Cześć. – podstawił tacę obok na łóżku po czym przywitał
czułym buziakiem w usta, przechylając mnie na plecy
- Mmmm – odsunęłam się na chwilę, patrząc na uchylone drzwi
– Bo jeszcze Jessica albo mama nas zobaczą.
- Nie zobaczą. – wyszczerzył się – Zostawiły kartkę, że
pojechały do sklepu. – i ponownie dobrał się do moich ust. Rozkoszowaliśmy się
pocałunkami, ale obydwoje uśmiechaliśmy się pomiędzy nimi.
- Widzę, że nie tylko mną szczęście miata. – roześmiałam się
na dobre
- Oj nie tylko tobą. – puścił oko i usiadł obok na
prześcieradle – Wyspałaś się ?
- O taaaaaak. Czuję się jak nowonarodzona !
Uniósł brew. – To zupełnie jak ja. Ciekawe kto wpadł na
pomysł, żeby zarywać nockę ?
- No bardzo ciekawe ! I przez kogo ja teraz prawie na oczy
nie widzę ?!
Uśmiechnął się tylko.
- Śniadanie zrobiłem za to. Z dostawą do łóżka. Zupełnie za darmoszkę. –
pomachał zabawnie brwiami, a ja ponownie parsknęłam
- Kocham cię. – wzięłam łyk przygotowanego kakao – Mniam. –
pochwaliłam na co on dumnie wypiął pierś do przodu. Następnie ugryzłam kanapkę.
– Myślisz, że coś podejrzewają ? – spytałam, przeżuwając
- Nie ma takiej opcji. Chyba, że któraś z nich zachciała
mnie odwiedzić przed wyjazdem do sklepu w moim łóżku. To najwyżej się zdziwiły,
nie zastając mnie w nim. – machnął ramieniem i również wziął się za kanapkę
- Nawet mnie nie strasz … Nie dość, że wyrżnęłam przed nimi
glebę przed wejściem to i jeszcze jakby odkryły co się działo w nocy to
- To co ?
- To nie rokuje mi to dobrze jako twojej dziewczynie. –
dokończyłam z pełną buzią
- Nie przesadzaj. – mlasnął – Dorośli jesteśmy.
- Ale mama to mama. I zawsze będzie traktowała cię jak
małego synka.
- Być może, ale rozumie to, że cię kocham i widzi jak bardzo
jestem z tobą szczęśliwy, tak ?
- Mhm.
- No. A to przecież najważniejsze. – pocałował mnie w nos i
wziął kolejnego gryza
Już chciałam coś powiedzieć, gdy usłyszałam znajomy odgłos …
Coś jakby miauczenie … MIAUCZENIE ?! Raptownie spojrzałam w kierunku uchylonych
drzwi i zobaczyłam ocierającego się o nie kota.
- Nathanie. Sykes. Ty. Masz. Kota ? – wydukałam
sparaliżowana
- Oczywiście, że mam ! Tia maleństwo ! – cmoknął do kotki –
Sięgnij do niej i ją pogłaszcz. Uwielbia to.
- Ale ja nie lubię kotów. – oznajmiłam z drżącym głosem
- Dlaczego?
- Boje się ich. - Nathan spojrzał na mnie rozbawiony - Nie
śmiej się ! Nigdy nie wiem kiedy mnie podrapią i rzuca się na mnie z pazurami.
- Przesadzasz. Koty są milusie, no nie Tia ? – wyciągnął rękę
do czarnej kotki
- Yhym. – wydukałam tylko
Brunet wstał z łóżka, a ja nadal patrzyłam na zwierzę, które
zbliżało się do łóżka i jakby nie patrzeć do mnie.
- Co dzisiaj planujemy robić ? – mruknął, stojąc przodem do
okna, a tyłem do reszty pokoju
- Nie wiem. – odpowiedziałam na odczepnego - Nathan - spanikowana
nie spuszczałam wzroku z kota - Dlaczego Tia leży teraz niemalże nieruchomo
naprzeciwko mnie, przygląda mi się uważnie i macha powoli ogonem ?
- Ona uwielbia się wylegiwać, a koty machają ogonem jak
polują. – oświadczył, a ja przełknęłam nerwowo ślinę
- To w takim razie możesz szybciej być koło mnie?
Odwrócił się do mnie przodem. - Vicky nie bój się. To tylko
kot.
- Nie ufam mu. – mierzyłam się wzrokiem ze zwierzęciem
- Nie mam na ciebie siły. – westchnął ze śmiechem i usiadł z
powrotem koło mnie na łóżku
- No. Od razu bezpieczniej.
- Ale serio ? – pokiwał głową - Boisz się kotów ?
Uniosłam w odpowiedzi brew i spojrzałam na niego błagalnym
wzrokiem na co on parsknął śmiechem na cały dom aż położył się, trzymając za
brzuch.
- Śmieszne. – mruknęłam, oblizując palec i wzięłam się za
dalszą część Gloucesterowskiego śniadania …
Cześć Skarby <3 !!! Jeeeeeejć przyszedł ten dzień !
Dzień, którego w życiu się nie spodziewałam i który jest dla mnie tak samo wielkim, ogromnym zaskoczeniem jak dla Was. NIGDY nie wierzyłam i nie miałam
nawet najmniejszych podejrzeń, zaczynając pisanie tego bloga, że dotrwam do
SETNEGO ROZDZIAŁU ! Ok, może i nieskromnie to teraz zabrzmi co przeczytacie,
ale jestem bardzo z siebie dumna i zadowolona, że udało mi się dojść do tak
niesamowitej sumy. Tym bardziej, że WY
ciągle jesteście ze mną ! Cały czas jeszcze przybywacie, cały czas ktoś nowy
albo ktoś kto dopiero teraz się zdecydował, a był już ze mną wcześniej –
ujawnia się w komentarzach. Nie zawodzicie mnie i dzięki temu mam ambicje, żeby
pisać i mam wenę, żeby tworzyć z wielkim zapałem dla Was, bo wiem, że czytanie
moich rozdziałów, choć w minimalnym stopniu sprawia Wam przyjemność. Widzicie
jak doskonale się uzupełniamy :] ?
W tym momencie mogę szczerze napisać, że decyzja o
stworzeniu bloga była jedną z najlepszych decyzji w ciągu tego roku, a nawet w
przeciągu kilku lat ! Nawet nie wiecie ile pozytywów z tego mam ... – nabrałam pewności
siebie ( to najważniejsze i coś, co od razu rzuca mi się w oczy ), której
brakowało mi, gdy bałam się ujawniać swoich bazgrołek. Stałam się bardziej
otwarta. Poza tym myślę, że w pewien sposób mój zmysł do pisania wyostrzył się
i poprawił. I oczywiście udało mi się stworzyć miejsce na oderwanie od
codziennej szarej rzeczywistości – nie tylko dla mnie, ale i mam nadzieję, że
dla Was. Spotykamy się tu, by oderwać od codzienności i przenieść się choć na
kilkanaście minut do Anglii, do chłopaków i marzeń :).
Ten rozdział specjalnie napisałam taki dłuższy, na Waszą
prośbę. W końcu trzeba jakoś uczcić ten niepowtarzalny moment ;). I nie- nie
pisałam wcześniej żadnych blogów. Za to moje pierwsze dziecko ma już 100.
rozdziałów :p. Moim zdaniem baaaardzo szybko to wszystko minęło, a Waszym ?
Jakie macie spostrzeżenia po stu rozdziałach ? Co chcecie zmienić, co zostawić
? Co Wam się podobało najbardziej ? Który rozdział wywarł na Was największe
wrażenie ?
Dobrnęłyśmy do 100.
rozdziałów – teraz Wantedowe Story będą jeszcze fajniejsze ;).
I taka moja wieeeeeelka prośba do Was – specjalnie i z
premedytacją dodaję dziś rozdział, mimo, że powstał już wczoraj, ale chciałam,
żeby to był prezent Mikołajkowy ode mnie dla Was ;), zatem bardzo, ale to
bardzo cieszyłabym się, gdyby każda z Was, która jest tu po raz pierwszy,
drugi, trzeci czy po raz setny – żeby zostawiła po sobie ślad w postaci
komentarza dla mnie. Poza tym mam aż 69 Obserwatorek ! Chciałabym z okazji
setnego rozdziału mieć niespodziankę również od Was. Da radę załatwić dla mnie ?
;)
Przeogromnie Was ściskam ! I z wielką, niewyobrażalną radością
idę przyrządzić sobie obiad, a potem poprawić swoje ombre ;).
W końcu! Setny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się aż tak długiego.
Mrr, sexytime ^^
Heh, fajnie , że Vicky poznała resztę rodziny Nathana. :D
A najlepszy był moment z Tią. Kiciuś ^^^
Ja też nie mogę uwierzyć , że to 100-etny rozdział !
Trzymaj tak dalej kochanienka <3
Dołączyłam do twojego grona od 50-tego rozdział, a teraz buum- setny.
Gratuluję i życzę weny, i wytrzymaj z nami jak najdłużej <3
Kochamy cię <3333 ♥
Aaaaaaaaaaaaa 100 rozdział :>
OdpowiedzUsuńNie no nie wierzę...Dopiero co zaczynałam czytać tego bloga a tu już taka okrągła liczba :)
Ale jak fanie poczytać sobie tak zajebisty rozdział i odprężyć się po 3 dniach egzaminów próbnych :>
Ja nie wiem San skąd ty bierzesz tyle pomysłów na to opowiadanie, ale oby nigdy ci ich nie zabrakło *-*
Rozdział jak zwykle wspaniały i taki MIŁOSNY♥ wielbię
No to teraz czekamy na kolejna tak okrągłą liczbę, czyli 200 :]
Opijamy...
Pozdrowienia Kochana ♥
ŚWIETNY PREZENT MIKOŁAJOWY ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny jest ten rozdział :) :)
OdpowiedzUsuńGratuluję i życzę weny ^^
Kochana dzięki za 100 rozdział. Jak miło że opowiadanie doszło do tego rozdziału :) Co do rozdziału świetny, ale spodziewałam się coś bardziej romantycznego w ich wykonaniu. No nie wiem np. rozmowy o zaręczynach, ale i tak rozdział wyszedł super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTakże jestem ja :D
OdpowiedzUsuńTwój blog poznałam 5dni temu i dosłownie pochłonełam go w dwa dni. Wszystkie 99rodziałów. Niesamowita historia, dziękuje, że to tworzysz.
Pozdrawiam Ala :)
Juhu!!!!!!!! W końcu setny rozdział!!!!
OdpowiedzUsuńCUDO CUDO CUDO!!!!!!!!!!
Ostatnio postanowiłam przeczytać twoje opowiadanie od początku i po prostu ŁAŁ!
No BRAVO! Masz talent do pisania ^^
A rozdział Suuperr!
Oj Vicky, ta co zawsze musi coś zrobić :P
Ale raczej ją polubili pomimo gleby na początku xD
Hahaha i Sykes jaki mądryyy ;P
I tak ich rozmowa w samochodziee.. No oni są słodcy ^^
Ale jak można się bać kotów? O.o
One są urooooczeee *^*
Jestem ciekawa czy dotrzemy do 200 rozdziałów ^^
Ale znając twoją pomysłowość to na pewno tak!
Weny Kochana!!
Rozdział MEGAA!!!! :)
Pisz szybko nexta i wpadnij do mnie ;P
Nom, prawdę mówiąc, spodziewałam się czegoś innego, ale ten rozdział też nie był taki zły :)
OdpowiedzUsuńTeraz może powoli zaczniemy przyśpieszać akcję i jakieś postępy w związku Nathana i Vicky? Może jednak małe Sykesiki? Romantyczna podróż do Paryża?
fantastyczny rozdział:)
OdpowiedzUsuńVicky poznała w końcu rodzinę Nathana:)
sexytime cudo;)
oj raczej Jess i mama Natha się coś skapnęły że go w pokoju nie ma:D
no nie możliwe żeby Vicky bała się kotów a zwłaszcza Tii;p
nie no nadal nie mogę uwierzyć że to już 100 rozdział co ja zrobię jak Ty go kiedyś przestaniesz pisać mimo że będę już dużo starsza:D
ja już nie mogę się doczekać jak wylecą do Stanów i będą nagrywać ten program:)
weny dużo życzę i czekam z niecierpliwością na next;)
Aaa i dziękuję Ci że zdecydowałaś się i prowadzisz tego bloga;)
Aww ♥
OdpowiedzUsuńSetny rozdzialik , świetny rozdzialik ♥
Na małe Sykesy jeszcze czas ♥
Czekam na następne arcydzieło z twojej strony ;*
Aaaaaaaaaaa *-* o rany Boskie *-* rozdział.... bajeczny! Genialny! Brak mi słów kochana :')
OdpowiedzUsuńjesteś genialna! Tak się cieszę z tego 100 rozdziału, a decyzja.o.założeniu bloga to po prostu był pomysł hsjdhkckdjsjajkjsjdhdhdjsjjsjdhdhdjdkskakwkjdbdbdjxksksjbdnfjdhs !
Ahhhhh i ten romantyzm <3 kocham to! I wyznanie w czasie rozmowy.... to było.takie czule, pełne miłości, piękne
kochana pisz szybciutko nexta
wenyyy
i życzę wesołych mikołajek!
Jak ja długo czekałam na ten 100 rozdział <3
OdpowiedzUsuńNo i wreszcie mam! Jeeeeeeeejuś *.*
Po prostu boski! Nathan taki kochany o matko matko.
Skąd ja wiedziałam że Wiktoria zaraz dogada się z Jess? XD
Ale coś tak przeczuwam, że one coś jeszcze zrobią głupiego podczas pobytu w Gloucester.
Pierwsze słyszę i widzę, że ktoś się boi kotów.. o:
No chociaż ja się boję ludzi.. (niektórych XD)
Te nocne igraszki heheszky.
Teraz pozostaje mi czekać na daleeej. :c
Weny weny!
No Ci powiem, że pojechalas nieźle z koksem ;) Znów stanęła mi łezka w oku ze wzruszenia... Rozdział setny- ocena celująca z +++(+) . Nachwalić Cię nie mogę :)
OdpowiedzUsuńboze nie myślałam, że dożyję tego 100 rozdziału!!!
OdpowiedzUsuńjeju to jest takie cudowne bdhbfhdsbjkbcfdh<333333333
kocham cie za wszystko:*
aaa no i byl moj ukochany sexy time hihihhi
boze jakas niewyrzyta jestem ale to nic:D;DDD
haha swietnie rozumiem wiktorie bo sama panicznie boje sie kotow wiec wspolczuje biednej;_; XD
boze no po prostu brak mi slow zeby opisac twoj geniusz<3
no nic pozostaje mi czekac no rozdzial 101 :***
3maj sie i juz pisz nexta:*
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJeeejku ! Ty jesteś świetna dziewczyno ! Uwielbiam czytać twoje opowiadanie. Mam nadzieję, że go nie zakończysz :> Jesteś genialna ! :)
OdpowiedzUsuńSpodziewałam się czegoś zupełnie innego w tym rozdziele. Jest dobry, ale niestety nie spełnia tego na co liczyłam. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPo pierwsze to gratuluję Ci z całego serca za tą pełną stówkę rozdziałów! Jesteś niesamowitą osobą z niesamowitym talentem, która prowadzi niesamowity blog. Nawet nie zdajesz sobie sprawy Skarbie jak bardzo cieszę się, że natrafiłam na Twoje opowiadanie i "jestem z Tobą" już kilka miesięcy. :) Po prostu aż łezka się kręci, że mogłam poznać przez bloggera taką wspaniałą osobę. Znalazłoby się kilkaset, a nawet kilka tysięcy osób, które pozazdrościłyby Ci talentu, w którym tak cudownie opisujesz historie. :') Każdy Twój rozdział jest niesamowity, a ten chyba na zawsze pozostanie w mojej pamięci. :) Jest cudowny {wiem, że bardzo dużo razy się powtarzam, ale nie potrafię inaczej tego opisać} <3 Powiem tyle - nie mogłaś nam zaserwować cudowniejszego rozdziału. :') Skarbie, z okazji tego, iż na Twoim blogu pojawił się setny rozdział, życzę Ci by wena nigdy Cię nie opuściła i byś napisała kolejne 100, a nawet i więcej rozdziałów! :* Nie będę się rozpisywać dlatego dopisuję jeszcze tylko jedno, króciutkie zdanie - DZIĘKUJĘ, ŻE JESTEŚ I DZIĘKUJĘ ZA TAK WSPANIAŁY BLOG, JESTEŚ NIESAMOWITĄ OSOBĄ, PAMIĘTAJ O TYM SŁOŃCE! <3
OdpowiedzUsuńTakże weny Skarbie i czekam na kolejny rozdział! ;* <3
.
OdpowiedzUsuń.
.
... kropka ..kroka ..będe pisać tylko kropki bo nie mam juz do ciebie słów i nic tego nie wyrazi nawet klasyczne gfhgjsgadfvzc które podobno wyraża "wiecej niż tysiąc słów" niczym rafaello.
Powiem Ci moje słońcee najwspanialsze to takie najmocniej świecące które daje taką moc na bloggerze że no ja nie wiem San no kocham cie normalnie!!!
to jest twój najlepszy rozdział!no najlepszy !
nie wiem nie wiem narpawdę mam zbyt ubogi zasób słów chyba aby to opisać i opisać to jaką jesteś cudowną pisarką i osobą.
Bo tak pokochałyśmy wszystkie Victorię.Bo była taka inna niż w tych wszystkich opowiadaniach bo na początku wręcz zagłuszyła Nathana tym swoim charakterkiem i osobowiością.Bo każdy ma osobowość ale w opowiadaniach nie da się tego tak wyraźnie pokazać tak aby główna bohaterka skradła nasze serca tak bardzo jak twoja.Dobra i jużpominająć mistrzowską postać Victori to to jest majstersztyk serio! opisuje mega wspaniale od początku do końca (wiem wiem bejbe to nie koniec jeszcze ^^)
i kay rozdział był o czymś.Akcaj która sporawiała że gdy przek kilka dni nie dodawałaś rozdziału to nie mogłąm nocami spać myślac co znowu wykombinuje nasza San i jak ja bardzo się pomylę w moich przypuszczeniach.Teraz nie opiszę wszystkiego i callych moich uczuć jakich wiąże z tym opowiadaniem bo trzeba cos zostawić na sam koniec c'n? ;)
Na tym to zakończe.Przepraszam bo rozpisałam sie i pisałam szybko i z serducha a palce skaczą mi po kalwiaturze jak po sterydach xd
Kilka dni temu miałam proble z opisaniem sexytajmu w moim skromnym opku a to c oty tu stworzyłaś to ja nie mam słów na to po prostu ja nie wiem czy nawet w jakiejkolwiek książcze by to było opisane lepiej i bardziej szczegółowo.
Po prostu pokłony!
A Wiktoria na śniegu a w drzwiach blond Sykesy to po psrostu byłby widok bezcenny.Widziałam to oczyma wyobraźni ogldałam niemal jak film. <3
Po przeczytaniu mojego komentarza wpadniesz chyba w samozachwyt,
jak tak to przepraszam ale jestem szczera. ;)
Serio mam ochotę teraz isć na pociag do Wawy wpaść do twojego miszkanka i cie wyściskać.Na razie przesyłam tylko virtual hug i kisses!! ;** czekam na 101 Miśku ;)
GRATULACJE :*:*:*:*:*:*:*:* nie tylko Ty jesteś w euforii z powodu setnego rozdziału :) wszyscy czytelnicy świętują z tego powodu :) nie chcę nic zmienić w Twoim blogu, jest super tak jak jest! Na konkretny rozdział nigdy się nie zdecyduję bo w każdym znajdę coś dla siebie :D najbardziej uwielbiam genialne momenty Parkera i nomen omen kłótnie Wiktorii i Nathana (jestem okropna), które zawsze szybko się kończą :P
OdpowiedzUsuńPisz dalej! Wierz w siebie i znaj swoją wartość bo naprawdę masz wielki talent!
Pamiętaj o tym! Pozdrawiam i ślę uściski MZ
Piękne ;)
OdpowiedzUsuńooooooooo :D jakie to kurcze oooooo :D no sorry, ale dzisiaj chyba nie mogę sklecić zdania :D już 100 !!! ale zleciało, a ja dalej czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział :D hohoho :D dziękuję, że tworzysz coś tak wspaniałego :D
OdpowiedzUsuńCudowny :)
OdpowiedzUsuńawwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwwww *.* jak słodko <3 kurde nie wiem co napisać. te 100 rozdziałów minęło nie wiadomo kiedy. Tak sie ciesze ze moge byc z toba od poczatku, ze czytam to od zawsze :* kocham to opowiadanie, czekam zawsze czy w koncu cos dodałaś. :3 a jak juz zobacze ze tak to mam taaaaaaakiego banana na twarzy :) czekam na kolejny :* i zapraszma do mnie<3
OdpowiedzUsuńhttp://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/
O boże świetny rozdział boski kocham twoje opo.
OdpowiedzUsuńale czad xD już setke masz xD hehe rozdział dłuugi i cudowny xD mam nadzieję że jak już jest ta 100 to nie przestaniesz dawać tak często tych rozdziałów i w najbliższej przyszłości go nie skończysz mocnej weny i mam nadzieję że ona dotrwa aż do 200 xD
OdpowiedzUsuńCudownie <3 Masz już setny rozdział ;D Bardzo się nie mogłam go doczekać i szczerze to jest bardzo zadowolona z tego rozdziału jak i z całego bloga ;D Mimo, iż doszłam trochę później to jestem cały czas i będę trwać do końca ;D Rozdział niesamowity ;D Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział i kolejne przygody Wiktorii ;D
OdpowiedzUsuńDo następnego ;D
Aaaaaa!!kocham cie,
OdpowiedzUsuńbosz.. Już 100 rozdzialow!
hm... Może by tak do tysiaka? Dasz radę, silna babka jesteś!
serio, wielkie dzięki za to że masz dla nas czytelniczek czas. Że się starasz i że poprostu jesteś i piszesz.
JESTES WIELKA :*
Ola
Dzięki za cudowny prezent :)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny... ;) Weny :D
NO I WIEDZIAŁAM ŻE TAK BĘDZIE.! :D
OdpowiedzUsuń#SEXYTIME.!! <3
JA TO PRZEPOWIEDZIAŁAM POD POPRZEDNIM ROZDZIAŁEM. XD
JAKA JA PRZEBIEGŁA. :D
Zabójcze to było. :D
O jaaa, ale się jaram. xd
Ja mój kumpel słowem "Kopytko" .xdd
Jaaa rozdział taki mrrrr...aż mi się ciepło na serduchu zrobiło. :D
Widzisz jak na mnie działasz.? ^.^
Ommm no i jeszcze 100 ROZDZIAŁÓW.! *.*
To ja już tyle z tobą wytrzymałam. xd
Dżołk. :D Nie no jej, nie wierzyłam że będę mogła czytać zaszczytny 100 rozdział. ;*
Ale mimo wszystko gratuluję i mam nadzieję, że jeszcze długo będę tu wchodziła i czytała wspaniałe rozdziały napisane przez wspaniałą San. ;* Dziękuje Bejbusie. ;*
Może i przez pewien czas nie udzielałam sie w komentarzach(na co czasu nie miałam. Szkoła męczy człowieka. ;/) ale wiedz że czytałam. :D
Nigdy nie czytałam tak genialnego opowiadania. W każdym było, ze od razu wielka miłość a tu.? cięte riposty, grypsy i epickie pyskówki. I za to polubiłam Wiktorię. :D I twoją inteligentną główkę. ;* Nie wiej skąd bierzesz te wszystkie teksty, ale na prawdę gratuluję kreatywności. Jestem dumna, że moge czytać tego bloga. ;*
Wiktoria..haha...tańczy...haha...na lodzie...haha...normalnie. XD Nie mogłam z tej akcji. xd Epic fail normalnie. :D
I Nathan jaki przebiegły. ^^ Napalona Bestia. :D
Serio.?! Vicky boi się kotów.? A to żeś z tym wyskoczyła jak mój brat ze święconkiem w Boże Narodzenie. :D Ale przecież koty są taaakie cuuuute. <3
Dobra San zostawiam cię z tym fantem i czekam na 101 rozdzialik. ^^ A epilogu u mnie spodziewaj się w ten weekend. ;*
An_a
Woooooo, nie wiem od czego zacząć! Powiem Ci, ze ta setka spełniła wszystkie moje oczekiwania, aż nadto! ;D Po prostu MEEEEEGA! Jaram się nią już od wczoraj, choć komentuje dopiero teraz( późno się skapnęłam, ze dodałaś, a o 1 w nocy mój mózg nie funkcjonuje należycie ;p) i nawijam tutaj bez sensu zamiast przejść do konkretów ;p Już się ogarniam :D
OdpowiedzUsuńHahahaha jakiego Vicky wyrżnęła orła przed rodzinką Sykesiaka! :D Wiem, że nie należy się śmiać z cudzego nieszczęścia, ale przyznam szczerze, że trzęsłam się ze śmiechu :D Z resztą nie tylko ja, bo Sykes wcale nie był lepszy! :P Ale, ale wyszło to na dobrze Vicky, bo jak wchodzić to wchodzić z pompą, a co :D
Achhhh, te chwile czułości z Nathanem super ciachem, tak subtelnie opisałaś, że nie mogłam oderwać wzroku. Nawet popłakałam się gdy tak sobie rozmawiali, wtuleni w siebie, a zwłaszcza przy tym fragmencie: "Gdy patrzę w twoje oczy, wiem, że nie chcę już niczego szukać, że nie chcę nigdzie iść. Chcę mieć ciebie tutaj, dziś i na zawsze." Cudo po prostu!
A na koniec znowu się śmiałam z przerażenia Vicky na widok kotki ^^ Hah, zawsze mogło być gorzej i zamiast kotki mogła przybyć tarantula, albo jaszczurka :D
Co do Twoich pytań( poszalałaś z nimi nie ma co:D) to zostaw tak jak jest, bo jest naprawdę idealnie :) I wcale nie mówię tego, żeby Ci nasłodzić, tylko dlatego, ze takie czuję i takie jest moje zdanie :)
Ja tu gadu, gadu a troszki zgłodniałam, więc uciekam już nakarmić mój niecierpliwy żołądek ;D
Do następnego ;*
No heeeeeeeej, Ruda Czekoladko ! :D :**
OdpowiedzUsuńZacznę od tego, iż STRASZNIE się cieszę, że jesteś już przy setce! (Po raz kolejny wyczuwam % ^^) Tak pochłonęłaś nas swoją historią, że ten czas minął przeogromnie szybko!
Absolutnie NIC nie zmieniaj, bo wszystko jest idealne takie, jakie jest teraz! :)
Co do rozdziału, rozwaliłaś mnie nim całkowicie TOTALNIE na łopatki... Serio aż nie wiem, co napisać, bo wszystko wydaje mi się takie 'puste' w porównaniu z tym, co tu dzisiaj przeczytałam...
Napisałaś tak świetnego Sexytime, że o maaaaamo ! *.*
Czytałam wiele takich momentów w przeróżnych książkach, ale mogę szczerze i bez bicia przyznać, że pobiłaś te wszystkie razem wzięte. To było tak przegenialnie ujęte w słowa, że dosłownie widziałam tę scenę przed oczami :D (uuu perwers ^^)
W każdym razie nic więcej na ten temat nie jestem w stanie wykrzesić mądrego :P Ale myślę, że chociaż odrobinę zdajesz sobie sprawę jak mi się podobało <3
Cały rozdział ubrany w romantyzm, miłość i uczucia. I takiego było trzeba! :) Spokojnego, pokazującego jak bardzo Nathan i Wiki się kochają, a to jest przeogromnie cudowne i słodkie :)
Co do pierwszego wrażenia - HAHAHAHAHAHA JA WIEDZIAŁAM, że Wiki będzie miała jakieś specjalne wejście xDDD No ona jest BOSKA :DD
Ogólnie rzecz biorąc uwielbiam Twoje twórczości ani trochę mniej jak Ciebie samą :) Dziękuję za tą cudowną (dalej rozwijającą się) historię i mam nadzieję, że do końca jeszcze daleeeeko :) Może do drugiej setki dasz radę? :D
Gratuluję Ci sukcesu jaki tu osiągnęłaś i jestem z Ciebie dumna, że masz aż tyle pomysłów, żeby co i rusz nas czymś zaskakiwać :)
Uciekam spać z miłym nastrojem, życzę Ci udanego weekendu, szybkiego napisania kolejnego rozdziału (trochę egoizmu nie zaszkodzi ^^) i ściiiiiiskam Cię mocniutka z buziakami w czółko <333
MORE LOVE <333
Świetne
OdpowiedzUsuńSuper. Wpadnniesz?
OdpowiedzUsuńhttp://mirandaithewanted.blogspot.com
Czytam twojego bloga od samiusieńkiego początku.
OdpowiedzUsuńI powiem szczerze , że twoj blog powala na kolana.
Pisz kochana dalej , bo jesteś w tym bardzo dobra. NAJLEPSZA <3
To moj pierwszy komentarz ale od następnego rozdziału będę się starala dodawać komentarz pod kazdym nowym rozdzialem.
Klaudia.
No to już za nami 100 rozdział. Miał być miłosny a wyszedł taki zwyczajny. Nie było tam niczego tak bardzo ekscytującego jak można by było oczekiwać. Opowiadanie jest super, ale niestety wyjątkowo ten miłosny rozdział Ci nie wyszedł. Porównując z 41 rozdziałem tamten wyszedł znakomicie, w tym zabrakło czegoś :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAle to szybko przeleciało, pamiętam jak zaczełam czytać twojego bloga, pamiętam jakby to było wczoraj. Szczeże nie pamiętam który rozdział mi się najnaj bardziej podobał, ale bądźmy szczeży wszystkie są świetne, w sumie świetne to zamało powiedziane... zajebiste. Do next'a
OdpowiedzUsuńdodawaj szybciej rozdziały bo się uzależniłam sprawdzam co 5 minut czy nie dodałaś rozdziału
OdpowiedzUsuńczekam na next'a
Nominowałam cię u mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/2013/12/liebster-blog-award.html
O ja...
OdpowiedzUsuńRozdział CUDO!!
Kocham twojego bloga :D
SexyTime i Romantyczny Nath ^^ Awww...
Jego wspaniała rodzina Nathana i ta gleba Viki... Haha! Świetne to było :D
Od razu poprawiłaś mi humor, po ciężkiej pracy na praktykach ;)
Czekam na następny, który mam nadzieje pojawi się szybko ;*
Buziaki KaMa <3
tw-fanmily.blogspot.com
o mój Boże ! jakie TO BYŁO CUDOWNE :D
OdpowiedzUsuńno zajebiste, kurdę wczoraj u spowiedzi byłam, phi, kwadrans po spowiedzi siedząc na mszy przeklinałam w myślach pewną koleżankę, więc jak widać nie jestem dobra w takich sprawach xD
no kurcze jakie to było ... cudowne, super, fajne, oszałamiające, przepiękne, urocze, opiekuńcze, zabawne, świetne, mądre itp, itd,
brakło by epitetów, żeby opisać setny rozdział, no geniusz z ciebie, kochana
Wiktoria naprawdę boi się kotów ? xD
"Spotykamy się tu, by oderwać od codzienności i przenieść się choć na kilkanaście minut do Anglii, do chłopaków i marzeń :) " - nawet twoje posłowie wywołuje u mnie łzy, cudowne to jest, niby wiedziałam o tym, ale jeszcze nikt mi tego nie powiedział, ani napisał, a ty to zrobiłaś i od razu jakoś lepiej :)
jeżeli nie mówiłam, że cię staaarasznie cenię, podziwiam i kocham, to mówię to teraz
jesteś Bogiem - ale nie pobadaj w samouwielbienie xD
trzymaj się i do 200 rozdziału Myszka <3 :*
37 year old Health Coach I Wallie Hegarty, hailing from Mount Albert enjoys watching movies like It's a Wonderful Life and Computer programming. Took a trip to Town Hall and Roland on the Marketplace of Bremen and drives a VS Commodore. przeczytaj ten artykul
OdpowiedzUsuń