piątek, 22 listopada 2013

Wszystko dla dobra zespołu - rozdział 97.

Po skończonej pracy pojechałam do domu – do „Sweet Dreams”. Zasiadłam za ladą jak zawsze i rzuciłam torbą na blat. Bob widząc to kątem oka, westchnął;

- Co tym razem ?
- Wiesz Bob, jest parę rzeczy, które tak mnie irytują, że aż mnie nosi i chciałabym wszystkim, którzy do nich się dopisują, po prostu dać takiego kopniaka w tyłek, że przez 2 lata usiąść by nie mogli.
Wziął oddech. - Wow. Ktoś cię tym razem naprawdę musiał nieźle wkurzyć.
- Powiedz mi, dlaczego ludzie, którzy robią to co kochają, spełniają się i są szczęśliwi z tego powodu, a od innych dzieli ich tylko to, że częściej są widywani w telewizji, nie mogą mieć za grosz normalnego życia i prywatności ?
- Bo są „częściej widywani w telewizji” … ?
Przewróciłam oczami.
- Jest aż tak źle ? – spytał z troską
- To dopiero początek, a ja jestem tym wszystkim strasznie wystraszona i szczerze mówiąc mam dość. Nie wiem jak chłopaki do tego przywykli i mogą tak normalnie funkcjonować i na dodatek mnie pocieszać.
- W jakim stopniu cię już namierzyli ?
- A już sama nie wiem Bob wiesz ? – machnęłam ręką – W jednym momencie maszyna tak ruszyła, że ja po prostu już nie ogarniam. Nie mam pojęcia czego dziennikarze się o mnie dowiedzieli, nie wiem jak mnie przedstawiają i szczerze mówiąc nie chcę wiedzieć. Muszę tylko udawać, że wszystko w porządku, że wcale mnie to nie rusza kiedy na przykład jak dziś, zaczepiły mnie dziewczyny; fanki chłopaków i piszcząc na mój widok, prosiły o zdjęcie ze mną. Paranoja jakaś ! – położyłam czoło na blat, a Bob się roześmiał;
- I to cię boli najbardziej, co ? Że nie możesz im powiedzieć prosto z mostu, żeby dali ci spokój ?
- Najdelikatniej powiedziane … - mruknęłam. Podniosłam od razu głowę i w jednym momencie zupełnie nieświadomie, powiedzieliśmy z Bobem razem;
- Wszystko dla dobra zespołu.
Wymieniliśmy smutne uśmiechy.

- Lisa tu była przed pracą. Szukała cię. – podeszła do nas Lucy
- Coś się stało ?
- Chciała pogadać.
Westchnęłam. – Zaraz do niej zadzwonię. – wyciągnęłam z torby telefon i wybrałam jej numer; - Jestem w domu, jak chcesz to wpadaj. – nagrałam się na pocztę głosową
- A co z twoją ulubioną znajomą ? – spytał Bob, a ja nieogarnięta spojrzałam na niego z wielkim zapytaniem i uniesioną brwią. – Z Tori czy jak jej tam.
- Ach, ta małpa. – wypsnęło mi się – Przegnana na 4 wiatry, ale o niej to akurat najmniej chce mi się rozmawiać, więc nie ciągnij tego tematu. Powiem ci tylko tyle, że cholernie szkoda mi Maxa, bo biedny teraz cierpi po plastiku, bo mimo wszystko zaangażował się, wiadomo, ale mam nadzieję, że niebawem wyliże się z tego. W końcu co jak co, ale to nie był jakiś owocny w długość związek.
- W długość może nie, ale
- Dobra, nie dokańczaj, bo się zrzygam.  
Bob dał w śmiech. – Chcesz może na poprawę humoru bezę ? Firma stawia.
- Nie, dzięki, Bob. Ostatnio na kontroli ustałam na wadze i raptownie kilka kg mi przybyło. – podejrzliwy wzrok – Ograniczam słodycze tylko, spokojnie. – przewróciłam oczami
- Patrz, żebyś znowu nie przesadziła. Mam cię na oku. – pogroził palcem
- Jak wszyscy ... – westchnęłam
- A propo … Romeo twój dzisiaj przyjeżdża ?
- A nie wiem. – wzruszyłam ramionami, wstając – Niby nie jesteśmy umówieni, ale znając życie to zjawi się.  – podeszłam do schodów i już weszłam na dwa, gdy jeszcze cofnęłam się i dodałam; - I to na czarnym rumaku ! – właściciel cukierni roześmiał się już na dobre

Mimo iż było to dopiero po południe, zdecydowałam się na gorącą kąpiel relaksacyjną. Zawsze ten sposób działał na mnie z ukojeniem i mogłam w gorącej wodzie i pięknym zapachu uspokoić się i odprężyć. Wzięłam ze sobą podomkę i w samej bieliźnie powędrowałam do łazienki. Napuściłam wody tyle, że prawie cała wanna była zapełniona, nalałam ulubionego płynu do kąpieli o zapachu czekoladowo- pomarańczowym i zanurzyłam się w pianie tak, że tylko od szyi w górę nie byłam mokra.

Zamknęłam oczy i o niczym nie myślałam. Po prostu leżałam, egzystowałam i rozkoszowałam się cudowną wonią i tym jak dobrze i beztrosko było mi w tamtym momencie. Leżałam tak długo, dopóki nie wystygła mi woda. Nie chciało mi się nalewać nowej, więc uznałam, że to znak, żeby w końcu wyjść. Wytarłam się, nałożyłam z powrotem bieliznę, na wierzch założyłam szlafrok, którym szczelnie się okryłam po gorącej kąpieli. Na czubku głowy zrobiłam sobie niedbałego, rudego koka.

Otworzyłam drzwi do swojego pokoju i zrobiłam krok w głąb.

- No tak. –westchnęłam, widząc rozłożonego Nathana na moim łóżku i szczerzącego się do granic możliwości – Czuj się jak u siebie w domu.
- A dzięki, dzięki. – roześmiał się – A ty co ? – ściął mnie od góry do dołu – Spać się już szykujesz ? Nie za wcześnie ?
- Nie. Mogłabym przespać kolejne dni. – klapnęłam na wielkim fotelu, który stał naprzeciwko łóżka
- Vicky co jest ?
- Nic.
- Odpowiedz mi.
- Nic. – powtórzyłam posępnie i bez emocji
- Przecież widzę.
Spojrzałam na niego. – A co mam ci powiedzieć skoro wszystko wiesz.

Wyciągnął do mnie rękę z łóżka. – Chodź tu do mnie. – nie musiał dwa razy powtarzać. Wstałam i już po sekundzie leżałam obok niego wtulona, z głową na jego klatce piersiowej. Obejmował mnie mocno. – Jesteś przestraszona ? – nie odpowiedziałam, rysowałam tylko palcem wzorek na jego koszulce – Rozumiem to i naprawdę zrobię co w mojej mocy byle tylko zaoszczędzić ci wszelkich nieporozumień i nieprzyjemności. Ale nie mogę tobie obiecać, że nikt nie będzie robił tobie zdjęć z ukrycia, że ktoś ich nie opublikuje czy, że ludzie nie zaczną się za tobą oglądać, bo staniesz się rozpoznawalna.
- Ale ja nie chcę … - szepnęłam i podniosłam się, by spojrzeć mu w oczy – Nie potrzebuję żadnej sławy, nie chcę tego, nie kręci mnie to. Chcę być od tego jak najdalej. To nie jest mój świat Nathan.

Patrzył mi w oczy, milcząc aż w końcu delikatnie uśmiechnął się. – Ale ty jesteś moim światem. Będę cię chronił jak tylko się da, ale nie mogę odpowiadać za to co będą robili inni.
Spuściłam wzrok. – Wiem. – szepnęłam smutnie i usiadłam koło niego – Te dziewczyny z metra, o których wspominałam tobie dziś rano przez telefon, kiedy jechałam do pracy, wysiadły za mną i goniły mnie.
Nathan roześmiał się. – Uciekałaś, że cię goniły ?
- Znaczy – ściągnęłam brwi z zakłopotania – no dobra no. Może tam i szłam szybciej niż ustawa przewiduje dla mnie, ale w każdym razie nadążyły i pytały o ciebie, o nas … W ogóle jak w końcu przyznałam się, że jestem „tą Victorią” to zaczęły piszczeć i tupać nogami.
- O proszę. – Nathanowi nie schodził z twarzy szeroki uśmiech
- No nie powiem. Miłe to było. Nikt nigdy tak się nie ucieszył na mój widok … Podsumowując; prosiły mnie o wspólne zdjęcie.
Uniósł brew, zakładając za głowę rękę. – I ?
- Ostatecznie zgodziłam się choć ja byłam chyba bardziej zestresowana od nich. Przynajmniej takie miałam wrażenie.
- Oho ! Czyli pierwszy chrzest bojowy przeszłaś. – pociągnął mnie delikatnie za szlafrok
- Mam nadzieję, że pierwszy i ostatni … Oj, zostaw, bo będzie mi zimno. Mam pod spodem tylko bieliznę. – zabrałam mu kawałek materiału i wstawałam z łóżka
- Już to widzę. Zapewne ubrana jesteś już w swoją słodką piżamkę z kotkiem. – zaśmiał się i kiedy go mijałam pociągnął mocniej za pas szlafroka przez co moja narzuta doszczętnie zsunęła się na podłogę i stałam przed chłopakiem w samej bieliźnie
- Mówiłam ci już kiedyś, że jesteś głupi jak but z lewej nogi ? – uniosłam brew, widząc jak zszokowany, że miałam rację, pożerał mnie wzrokiem i nie czekając na nic więcej odeszłam, by podejść do szafy

- Viiickyyy chodź tu. – momentalnie wpadł w stan euforii
- Zapomnij ! – prychnęłam, otwierając szafę
- Oj, no chodź tu. Coś chcę ci powiedzieć na ucho.
- Mhm Skarbie,  a jak nałożę ubrania to też zechcesz mi coś wtedy powiedzieć na ucho czy już niekoniecznie ?
- Nie przekomarzaj się ze mną ! – niby surowy ton, a po chwili drgnęłam bowiem migiem znalazł się tuż za mną i położył ręce na mojej nagiej talii – Mam dla ciebie pewną propozycję … - mruknął mi do ucha
- Oho – parsknęłam niewzruszona, przeglądając ubrania – Chyba nawet wiem jaką.
- Ojjj nie wiesz … - zaczął jeździć nosem po moim karku – Pojedźmy do Gloucester.
Odwróciłam się gwałtownie do niego przodem. – Co ?!
- Co „co” ? – uśmiechnął się jakby nigdy nic – Pojedźmy do Gloucester.
Ściągnęłam brwi. – Ale jak ? Dlaczego ?
- Odpoczęlibyśmy od tego całego zamieszania tutaj, naładowalibyśmy akumulatory … i nie tylko – machał szatańsko brwiami wyszczerzony
Roześmiałam się. – Dureń.
- Spędzilibyśmy kilka dni razem, tylko ty i ja, a poza tym już dawno dostaliśmy zaproszenie od mojej rodziny, więc może to jest ten czas w końcu, żeby je wykorzystać ?
- Ale Nath ja pracuję.
- Ja też.
Zmrużyłam oczy. – Wiesz co ? Twoja praca a moja … Nie mam wolnego. Nie dostanę urlopu, bo wykorzystałam cały na pobyt w Polsce.
- Ale z tego co wiem to weekendy masz wolne …
Uśmiechnęłam się kącikiem ust. – No mam …
- Czyli co, w piątek popołudniu wyjeżdżamy z tego okropnego Londynu ? – klasnął uradowany w ręce
- Mmmmm …
- Vicky …
- Ok. – uśmiechnęłam się – Może to i dobre rozwiązanie … Odpoczniemy od tego wszystkiego, nabierzemy dystansu …
- Otóż to ! – dał mi soczystego buziaka – A w ogóle ! – przyciągnął mnie do siebie – Coś tam mi się przypomniało … - mówił niskim głosem

- Co znowu wymyśliłeś ?
- Miałem ci udzielić korepetycji chyba, co ? – puścił oko i zaczął składać na moich ustach pocałunki
- Naaaaaathhaaaaan …
- Nie „Naaaaaathaaaan” – podrobił mój głos – tylko „tak, kochanie, czekałam cały dzień na twoje korepetycje”.
- Tak, kochanie, aż mi nogi drżały na samo przypomnienie o tym. – roześmiałam się – Oj nie rób mi malinki na szyi ! Nathan ! – roześmiałam się z jego wpicia – Przestań ! – pisnęłam – Daj mi się ubrać, bo zimno mi się robi !
Oderwał się od mojej szyi. – Zaraz cię rozgrzejemy. – uśmiech numer 6
- Ogarnij swoje hormony, proszę cię. – parsknęłam
- Naprawdę wierzysz, że ten tekst trafi do faceta kiedy jego dziewczyna stoi w jego ramionach w samej bieliźnie ?
Przekalkulowałam przez chwilę. – Czyli jestem na straconej pozycji ? – przygryzłam dolną wargę
- Jak najbardziej na przegranej. – roześmiał się i już miał mnie zacząć całować kiedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi – Serio ? – mruknął niepocieszony i puścił mnie – Otworzę, ty idź się ubrać.
- Na pewno wcale to nie będzie wyglądało dwuznacznie Sykes. WCA-LE ! – podeszłam z powrotem do szafy
- Podwieczorek na dole dzieciaki. – usłyszałam Boba
- Ok, zaraz zejdziemy. – odpowiedział mu Nathan

Potrzebowałam kilku sekund, żeby przebrać się w dresy. Gdy byłam gotowa mój chłopak stał przy drzwiach oparty o ścianę z założonymi rękami.
- To na czym to skończyliśmy ? – uniósł brew
- Pfff ! Erotoman ! – rzuciłam i migiem otworzyłam drzwi
- Hej ! Wcale nie ! – obruszył się i zaczął mnie gonić po schodach
Roześmiani wpadliśmy do kuchni. Na stole czekały na nas solidne porcje ciasta. Mina mi zrzędła i spojrzałam na Boba, który stał dalej i zrobił tylko niewinną minę.

- Dziękuję, nie jestem głodna.
- Victoria nie wygłupiaj się.
- Nathan nie ciągnij mnie na siłę. Powiedziałam, że nie chcę to nie chcę.
- Znowu zaczynasz ?
- Niczego nie zaczynam ! Po prostu nie mam dziś ochoty na słodycze i to wszystko ! – ciśnienie mi rosło, ale na szczęście w tym momencie zadzwonił mój telefon. Odeszłam na krok. – Cześć Max. – odebrałam – Co tam ?
- Hej Vicky. Przeszkadzam ?
- W sumie to nie. Coś się stało ?
- Chciałem z tobą pogadać przez moment. – brzmiał smutno – Tak mi jakoś … pusto i beznadziejnie. Wszystko jest do dupy.
- Może chcesz, żebym przyjechała co ? Zaraz powiem Nathanowi i możemy być.
- Nie, nie. Nie chcę wchodzić w wasze plany. Poza tym nie chce mi się z nikim widzieć. Tak tylko chciałem …
Westchnęłam. – Max … ja wiem, że jest ci ciężko, ale musisz starać się pozytywnie myśleć ...
- Trudno czekać na coś co wiesz, że może nigdy nie nastąpić. Ale jeszcze trudniej zrezygnować, gdy wiesz, że to wszystko czego pragniesz.
- Największą wadą jest to, że się nie próbuje walczyć. Max, jesteś twardym facetem i poradzisz sobie. Ja w to wierzę. I ty też. Tylko potrzebujesz czasu.
- Młoda … Tak bardzo cię przepraszam za ten zakład wcześniejszy z Nathanem.
- Ale już mnie przepra
- To było podłe. – nie dał mi dokończyć – Złamaliśmy tobie serce tak okrutnie. Nawet w minimalnym stopniu to nie równało się z tym co ja mam teraz … A jednak poradziłaś sobie. A ja co ? A ja siedzę i się użalam nad sobą jak jakiś
- Każdy ma inny poziom bólu. Jeżeli ta sytuacja jest dla ciebie ciężka to na pewno tak jest i nie masz do czego się porównywać, bo akurat w kwestii uczuć wszystko jest indywidualne.
- Vicky, idziesz ?! – krzyknął za mną Nathan
- To Młody ? Musisz iść ?
- Tak trochę … Ale Max ! Pamiętaj, że zawsze możesz na mnie liczyć. A ! I jeszcze jedno ! Nie siedź w domu i nie rozpamiętuj. Nie rozmyślaj, bo to ci nic nie da. Stało się i nie dasz rady tego cofnąć, a chyba nie chcesz mieć przez nią wyjętych kilka dni z życia, co ? Kolejne dni toczą się dalej, świat nie stoi w miejscu i nie pozwól, żeby smutki zabierały ci kolejne godziny.
- Dzięki Victoria … Wracaj tam do Nathan, a ja kończę. Pa
- Trzymaj się Max … - rozłączył się. Patrzyłam smutnie na telefon.
- Victoria !
Odwróciłam się do Nathana. – Musimy jakoś pomóc Maxowi …





Cześć Brzdące :* ! Ocenę rozdziału zostawiam Mojemu Niezastąpionemu Jury w coraz liczniejszym składzie z czego baaaaardzo się cieszę :). To naprawdę miłe kiedy pod kolejnymi rozdziałami ktoś namyśli się i zdecyduje coś napisać i dać mi o sobie znać, mimo już tak zaawansowanej liczby rozdziałów. Czekam na Was ciągle :>. To cudowne, że nawet już z tak rozwiniętą akcją dołączacie do mnie. Do Nas <3.

Dziękuję Dziewczyny za troskę i liczne nakazy odpoczynku ;). Wróciłam do dobrego samopoczucia, spałam przez 3 kolejne dni do południa i odzyskałam siły.

Zauważyłam ostatnio u siebie małą, ale znaczącą zmianę … - stałam się dość sentymentalna i coraz częściej wracam wspomnieniami do tego co było niedawno, ale i kilka/kilkanaście dobrych lat temu. Jest to dla mnie nowe odkrycie, bo tej pory byłam osobą, która zacięcie nie odwracała się wstecz i żyła tylko i wyłącznie przyszłością, uważając, że powrót do tego co było jest nieistotny. A jednak coś się zmieniło. Może to pewnie schodek do pokonania, bo robię się coraz bardziej dojrzała i wkraczam pełną parą w dorosłość, która już nie będzie taka beztroska, a może to pewnego rodzaju słabość, bo jestem tu w Wawie sama, a cała moja rodzina jest 300km stąd i nie umiem inaczej zaakceptować tego stanu rzeczy i dlatego wracam z tęsknotą do przeszłości … ?
Tak czy siak nie umiem znaleźć odpowiedzi.

Filozoficznie trochę się zrobiło, ale ( jak już pewnie zauważyłyście ) mam skłonność do przelewania myśli na notki. To taki mój sposób oczyszczania umysłu =>. W końcu nie na darmo mam w pudle 15 napisanych pamiętników w grubej oprawie ;p ...

Na osłodę dorzucam zdjęcie z dzisiejszego śniadanio-obiado-kolacji ;). 



Tulę każdą z Was. Spokojnego piątkowego wieczoru ;* !

Sonda sonda sonda ;D ! ^^ 

PS to mój setny POST na blogu - małe gibanko ;] !

14 komentarzy:

  1. YES ;], WIEM, WIEM. PO OSTATNIEJ NASZEJ ROZMOWIE MÓWIŁAM ZDECYDOWANE "NIE" NALESNIKOM, ALE DZIŚ ULEGŁAM, BO CHODZIŁY ZA MNĄ OD WCZORAJSZEGO WIECZORA ;P ...

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział czekam na NN


    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  3. po pierwsze to chciałam sprostować pewną sytuację, ja wcale nie mam jakiś urojeń czy braków w mózgu, ogólnie to jestem spokojnym i uporządkowanym człowiekiem, a to, że mam nagły atak bycia złą to inna sprawa, czasami okoliczności zmuszają nas do odegrania innej roli, więc dziękuje za pomoc pani psycholog, ale na razie nie skorzytam ;D

    co do rozdziału to powiem, że był sweeeet
    i ten nieokiełznane hormony Młodego, nie to co u mnie ( chłopak leży nieprzytomny na chodniku, ale to inna sprawa xD ) i taki troskliwy i wgl dl aVicky jest taki cierpliwy i tak o nią dba, dlaczego ja nie mam takiego Nathan ? o.O hehe
    Max - biedaczek, jakby tą Tori na ulicy spotkała to wyrwałabym jej te sztuczne włosy, rzęsy i silikon wycisnęła, tylko tyle na ten temat, bo znowu mi ciśnienie skoczy ;P
    Bob ! skoro Vi mówiła, że chcę ograniczyć słodyczy, to znaczy, że chcę ograniczyć słodycze, mężczyźni ... pff
    a skoro temat już zszedł na jedzenie, to przekąsiłabym coś :D
    trzymaj się Miśka i dodawaj szybciorem next'a, a ja odsypiam ten tydzień w ten weekend xD

    OdpowiedzUsuń
  4. woooow! Nathanowi hormony dały sie we znaki :3 ah no i jak zwykle ktoś musiał przeszkodzic;-; why?
    No nic ;c jestem ciekawa co ta Vick wymysli żeby pomoc naszemu biednemu Łysolkowi. szkoda mi go ;c Maxiu! Idź zaszalej! :3 no no no wyjazd do Gloucester się szykuje :D
    coś czuje ze będzie ciekawie! Ba, bardzo ciekawie!
    Misiaku mój pisz szybko nexta
    Wenyyy Słońce

    zapraszam też tu girlletmeloveyou.blogspot.com

    Nika_tw :*****

    OdpowiedzUsuń
  5. Wiesz dlaczego zawsze będę wiedzieć, że Twój blog to fikcyjne opowiadanie? Bo takich miłych, troskliwych, serdecznych i kochanych facetów jak Nathan nie ma! Po prostu w to nie uwierzę, że gdzieś taki chodzi po świecie...
    1. Myślałam, że podczas kąpieli do łazienki wejdzie Nathan i się przyłączy :D lub wersja druga przyjechał Chris i PRZEZ PRZYPADEK oczywiście by wszedł do łazienki a zaraz za nim Sykes i fight gotowy ]:->
    2. Zupełnie nie wiem jak Wiktoria jest w stanie odmówić swojemu lubemu, kiedy on ją tak ładnie zachęca do "happy time" ]:-> Ja bym pewnie poległa na polu walki :P
    3. PROSZĘ "wyprodukuj" Maxowi dziewczynę! Dopiero drugi rozdział ma chłopak depresje a ja już nie mogę tego znieść :(
    Ślę serdeczne pozdrowienia :* MZ

    OdpowiedzUsuń
  6. No siemaneczko, Kochanie :D :**

    Jaaaa jaki ten rozdział jest... przemyśleniowy? xD Nie wiem jak to nazwać, ale pełno w nim mądrych słów, rad, pocieszeń, podnoszenia na duchu... :)
    Taki lekki do przeczytania na wieczór. Wchłania jak baaardzo dobra książka :)

    Uwielbiam Nathana tu u Ciebie, bo jest tak cudownie opiekuńczy ZAWSZE, a co za tym idzie szalenie cierpliwy do Wiktorii, a do jej charakterku właśnie takiego mężczyzny potrzeba ;) Jednocześnie miękkiego, ale i twardego kiedy trzeba ją postawić do pionu. I to jest fajne, bo oni się idealnie dopasowują ;) (skąd ja to znam ^^)

    Owww... ja tu już liczyłam na jakiegoś sexy time'a, a tu Bob musiał przerwać taką ekhem... sytuację :D No nie wierzę !! :D Ale tak jak MZ powyżej już myślałam, że jak Wiki była w łazience, to albo wskoczy do niej Nath albo spod ziemi wyrośnie niechcący Chris xD

    Co do Twojej sentymentalności - myślę, że to może być spowodowane właśnie tym, że jesteś daleko od rodziny i to jest dla Ciebie nowość. A ludzie przeważnie, kiedy są postawieni w takiej nowej sytuacji, szczególnie kiedy tęsknią, rozpamiętują to, co było wcześniej, kiedy tej tęsknoty nie było :) I to chyba naturalna kolej rzeczy. Tak samo mają ludzie, kiedy dorastają - wspominają to, co działo się jak byli mali (ja tak mam ostatnio baaaardzo często dlatego, że boli mnie fakt, że mam już 21 lat ;) itd. Dlatego jedyną radą, którą mogę się z Tobą podzielić jest, aby stawić czoło wszystkiemu, co ciągnie nas "ku dołowi". Udowodnić nie tylko sobie, ale i innym a także utrzeć nosa losowi i cały czas idącemu do przodu czasu, że dasz radę i mimo wszystko jesteś twarda, by to wszystko znieść :) Może nie być łatwo, ale jeżeli przekroczy się te kilka pierwszych najtrudniejszych schodków - później idzie łatwiej. Jak to często mówię - najpierw trzeba trochę wysiłku by wejść na górę, by później lżej było z niej zejść :)

    Może to też trochę inna sytuacja, bo zawsze jedną ze stron miałam przy sobie, ale jednak to też była dla mnie nowa sytuacja - rozwód moich rodziców. Przeżyty przeze mnie okrutnie źle i też miałam wiele sentymentalnych wspomnień jak to było, kiedy byliśmy pełną rodziną razem. Do tej pory je mam, aczkolwiek nie działają na mnie już negatywnie, a wręcz przeciwnie - kiedy o nich myślę, to się uśmiecham. Dlaczego? Bo czas naprawdę leczy rany i cała ta sytuacja nauczyła mnie dystansu do świata i tego, że nic nie trwa wiecznie a także że czasami nie mamy wpływu na pewne sytuacje, choć bardzo byśmy tego chcieli.

    Poza tym nowe sytuacje w życiu stawiają przed nami też nowe możliwości ;)
    Trzeba tylko czasu, żeby odnaleźć to, co sprawi, że na naszych ustach zagości tylko i wyłącznie uśmiech :)

    Jak zwykle się rozpisałam, ale chyba już mam taki nawyk :P
    Także, Misiaku - głowa do góry i pokaż na co Cię stać! A wiem, że na wiele ;) W każdym aspekcie życiowym i nieżyciowym :)
    Buziakuję mocno i jesteśmy in touch ;) ;*** <3!

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudo jak zawsze :* No własnie niech Viki zacznie jeść słodycze! Dobrze jej to zrobi ;D i Maxowi możesz jakoś pomóc? Nie lubię jak on jest taki smutny...
    Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny ♥ ciekawi mnie czy Nath zgodzi sie na pomoc Maxowi xd weny życzę : 33 PS zapraszam do mnie ; D

    OdpowiedzUsuń
  9. Co d tu dużo mówić... rozdział świetny. Do next'a =D

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo fajne. Nexta ;)
    Zajrzyj do mnie
    http://mirandaithewanted.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Hahaha no nie moge z Nathana :D
    Ale może korepetycje by sie przydały? :P
    Ojj a Vicky znowu ma zamiar sie odchudzać?
    Oby nie :)
    Fajnie że pojadą do rodziny Nathana...
    Ale muszą pomóc Maxowi.. załamie się biedaczek ;c
    A to wszystko przez tego plastika -,- Udusiłabym babsztyla...
    No ale na szczęście pozbyli się jej.
    Rozdział geeenialny!!!!!! :)
    Czekam na nexta i weny Kochana :*
    Wpadnij do mnie ;D

    OdpowiedzUsuń
  12. Jaki ja mam zaciesz jak czytam Twój blog !!! masakra !!! nawet historia z moim "ulubionym" profesorem staje się znośna :P dziękuję słońce i czekam na następny rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  13. Powitać w tą leniwą niedzielę! :D
    Mmm co ja tu widzę, naleeeeeeeeśniki! Jadłabym omomom <3 Ach, a w opowiadaniu ciasto! *-* Hah dzięki Twojemu rozdziałowi mój organizm domaga się teraz uzupełnienia deficytu słodyczowego ^^ Aż z wrażenia splądruje zapasy mamy, ale jakby coś, to nie znasz moich zamiarów, ciiiiii ^^
    Ejjjjjjjj, ja też chcę takiego troskliwego, wyrozumiałego, cierpliwego, z naciskiem na cierpliwego Nathana :P Ciekawe czy można taki egzemplarz gdzieś zamówić z dostawą do domu ;> Nie wiem może na Ebay' u? :D W dodatku ten jen jego testosteron, huhuhu :D
    A tak z innej beczki, to jak czytałam ten fragment z nieokiełznanym Sajksem, miałam takie deja vu, ze głowa mała ;o Nie wiem skąd to się wzięło, ale takie dziwne troszkę uczucie ;d Hmm co by tu jeszcze dodać... ^^
    Max! Taki mi go szkoda, tak bardzo, bardzo szkoda :C Aktualnie łączę się z nim w bólu i jako terapię natychmiastową proponuję jakiś wypadzik ze znajomymi :> Zawsze to lepsze niż siedzenie i rozpaczanie, za tą tępą, sztuczną dzidą zwaną Tori ;>
    Uciekam i czekam oczywiście na kolejnusi :*
    P.S. Nie wiem dlaczego, ale kąpiel Vicky i wanna skojarzyły mi się z Dariuszem z Trudnych spraw hahah :D

    OdpowiedzUsuń
  14. Jejuś ostatnio jakoś nie komentowałam, ale spokojnie czytałam! :3
    Biedny Max :c
    Zastanawiam się czy serio jestem jakaś nie teges ale mam takie mniemanie, że Vicky wyswata Maxia z Patrycją. o:
    Tak ja i te moje przemyślenia i przepowiednie XD
    Ah Vicky i Nath <3
    Jak jabym chciała mieć takiego chłopaka, który by się tak o mnie troszczył i martwił. :c
    Ale cóż jest jak jest mam komputer i blogi <3
    A jakie masz pyszne naleśniki!
    O matko zazdro normalnie :<
    Sama bym sobie zjadła no ale ja nie powinnam. XD
    Pozdrawiam i do następnego. :*

    OdpowiedzUsuń