- Jestem z powrotem ! - za plecami krzyknęła Lisa aż podskoczyłam
- Wystraszyłaś mnie ! - odwróciłam się do niej
- Vicky co jest ? - ściągnęła brwi na mój widok - Dobrze się czujesz ?
- Jasne, wszystko ok. - skłamałam perfidnie - No i jak tam Jay ?
- Powiedział, że nie może gadać ...
- CO ?!
- Powiedział, że nie może gadać ... - powtórzyła ze spuszczonym wzrokiem
- Mhm ... - uniosłam brew - A tak naprawdę ?
- A tak naprawdę to umówiliśmy się na jutro, żeby spokojnie pogadać ! - pisnęła, rzucając się na mnie ze szczęścia
- Hahahahaha wiedziałam ! Ała ! Puść mnie wariatko, bo mnie udusisz !!
- Dzięki Vicky ! - dała mi całusa w policzek
- Ale za co ? - roześmiałam się - Przecież ja niczego nie zrobiłam.
- Namówiłaś mnie, żebym do niego zadzwoniła.
- Oj tam ! Lekka sugestia tylko była ... I tak sama byś nie wytrzymała i za parę dni zadzwoniła.
- No nie wiem ... Już nie mogę się doczekać jutra Vicky ! - klaskała w dłonie, by za chwilę spojrzeć na mnie z przerażeniem w oczach - Ale w co ja się ubiorę ?!
Parsknęłam bez ograniczeń. - Ty jesteś nienormalna !
- Dzięki, wiesz ?! Dobra, coś się wymyśli. - machnęła ręką
- Jak nie, to pójdziesz nago. Jay nie miałby nic przeciwko myślę. - pomachałam brwiami
- Śmieszne Victoria, napraaaawdę. - rzuciła we mnie poduszką kiedy zanosiłam się od śmiechu - Koniec tego. - spoważniała - Lepiej mów co się stało, że byłaś taka dziwna jak tu wróciłam. Zobaczyłaś jakieś nowinki w necie na swój temat ?
- Nie. Nie wchodzę na portale. - zamknęłam komputer - Tata do mnie dzwonił.
- I ?
- I nic. - wzruszyłam ramionami, by po chwili ciężko westchnąć i przyznać się; - Nie odebrałam. - Lisa zrobiła smutną minę i przytuliła mnie - Nie mogłam.
- Rozumiem. - szepnęła tylko
- Ale nie zamulajmy. - sztuczny uśmiech - Gdzie się umówiliście na jutro ?
- Jeszcze wieczorem konkretnie mamy wybrać miejsce.
- Ooooł. - puściłam oko - Nieźle, nieźle.
- Faaaajnie. Bardzo się cieszę, że go zobaczę. W ogóle co tam u reszty samców alfa słychać ?
- Hmmmm chyba po staremu, wiesz ... A nie ! U Maxa się trochę pogmatwało. Był zajęty przez jednego plastika, ale udało nam się ją rozszyfrować tyle, że z trochę miernym skutkiem, bo Max nadal się po niej dołuje jak już ci wspominałam zresztą, ale wszyscy mamy nadzieję, że mu szybko przejdzie.
- Plastik ? Fu. - Lisa się wzdrygnęła
- No, żebyś wiedziała. "Fu" do kwadratu. Wiesz, jak tak na nią patrzyłam, to doszłam do wniosku, że to prawdziwe szczęście być tak tępym, że aż nie zdawać sobie z tego sprawy.
Lisa parsknęła. - Victoria proszę cię ! No jak ty coś już powiesz to naprawdę ...
- Taka prawda ! - broniłam się lecz na marne, bo zaraz dołączyłam do niej z głośnym śmiechem
Kilka dni później, a konkretnie - piątek południe;
Telefon od Nathana;
- Halo ?
- Kochanie pamiętasz, że dziś wyjeżdżamy do Gloucester ?
- Kochanie pamiętasz, że jestem w pracy w tej chwili ? - spytałam jego tonem, siedząc po uszy w papierach - Poza tym nie mogłabym o tym zapomnieć, bo od dwóch dni nadajesz tylko o tym, więc
- O której mam być u ciebie ?
- Oj daj spokój. Ja przyjadę do was. Nie będę brała ze sobą nie wiadomo ilu waliz. Przecież to wypad tylko na weekend.
- Wiesz Vicky ... Zawsze tak mówisz, że nie będziesz dużo brała, a potem
- Będę po południu. - przerwałam mu brutalnie na co on roześmiał mi się do ucha - Muszę kończyć, bo mam od groma pracy.
- Ok, nie mogę się doczekać już kiedy przyjedziesz i ruszymy do mnie do rodzinnego domu.
- Ooooo - rozpłynęłam się - Stęskniłem się ?
- Bardzo !
- 4 dni rozłąki to zdecydowanie za dużo. - przyznałam
- Już nie powiem kto tak zdecydował, że nie widzieliśmy się tyle.
- Oj tłumaczyłam tobie, że chciałam więcej odrobić pracy, żeby nie stresować się w weekend ?
- Co nie znaczy, że miałaś harować jak wół do wieczora, żeby potem padać jak mucha w pajęczynę ze zmęczenia do łóżka i nie mieć czasu, żeby spotkać się ze swoim ukochanym mężczyzną ...
- Ty ty ty, mój ukochany mężczyzno - roześmiałam się - jeśli chcesz, żebym dziś z tobą pojechała gdziekolwiek to w tej chwili rozłączaj się, bo mam jeszcze bardzo dużo roboty.
- A jeśli się nie rozłączę to niby nie pojedziesz ? - prychnął
- Wiesz kotek - spojrzałam na pełne biurko - mam jeszcze 7 zestawień, 8 sprawozdań i 4 umowy. - w tej chwili po drugiej stronie usłyszałam ... właściwie to niczego nie usłyszałam, bo rozłączył się. Uśmiechnęłam się do telefonu - Dureń.
W "EandJ" pracowałam bez jakiejkolwiek przerwy do g.15. Widząc ową magiczną godzinę na zegarku odetchnęłam z ulgą i odsunęłam się od biurka. Stosik wykonanej roboty był przyzwoicie wysoki. Udało mi się wypełnić wszystko co zamierzałam i byłam z siebie bardzo dumna z tego powodu.
Chwilę później zebrałam swoje rzeczy i zamykałam gabinet. Zeszłam na dół i oddałam kluczyk do portierni, by za kilka minut iść już do "Sweet Dreams". Byłam zmęczona. I to bardzo. Cała zesztywniała na dodatek od siedzenia nieruchomo w jednej pozycji, nachylona nad papierami przy biurku. Poza tym codzienne niewysypianie się również dawało o sobie znać. Mimo to twardo myślałam o weekendowym wypadzie z Nathanem do jego rodziny i nie powiem - byłam bardzo podeskcytowana, ale również zestresowana tym faktem.
Wpadłam do "Sweet Dreams".
- Vicky
- Co tam Bob ? Przepraszam, ale spieszę się, więc jakbyś mógł to szybko mów o co chodzi ...
- Chciałem tylko upewnić się czy jedziesz z Nathem do Gloucester.
- Tak, jadę.
- Oł, to w takim razie udanego pobytu .
Ściągnęłam brwi. - Bob ?
- Mmm ?
- O co chodzi ?
- O nic. - wzruszył ramionami, a ja nie spuszczałam z niego wzroku - No o nic. - roześmiał się - Leć się pakować, bo się nie wyrobisz.
- Spokojnie, wyrobię się. Jedziemy samochodem, więc nie mamy konkretnej godziny wyjazdu.
- Ale lepiej, żebyście jak najwcześniej wyjechali i nie szwędali się po nocach.
Przewróciłam oczami. - Dobrze tato. - ton obrażonego dziecka i zawróciłam się na pięcie na górę
W czasie pakowania zadzwoniłam do Lisy.
- Cześć Piękna. Jak spotkanie z ex ?
- Cześć Rudzielcu. Spotkanie z ex ? Hmmmm bardzo fajnie ...
- Wow, cóż za szalona i rozwinięta wypowiedź.
- Oj, no było bardzo przyjemnie. W sumie to nawet się nie kłóciliśmy. Zaczęliśmy spokojnie rozmawiać i od słowa do słowa ...
- Od słowa do łóżka ?
- Vicky ! - roześmiała się
- Bo owijasz w bawełnę. - prychnęłam
- Spokojnie, łóżka w prawdzie nie było
- Ale ??
- Ale jego status "ex" już raczej nie obowiązuje. - zachichotała
- Wróciliście do siebie ?! - usiadłam z wrażenia
- Mhm ! - pisnęła
- Jestem genialna po prostu ! - parsknęłam - Wow ! Cieszę się ! Bardzo się cieszę ! Nie sądziłam, że to będzie takie proste.
- Uwierz mi, że ja też nie. Zobaczymy jak będzie dalej, ale chcemy spróbować jeszcze raz.
- Nono będę musiała pogratulować panu McGuinessowi rozumku.
- Victoria ani mi się waż !
- Żartowałam. - roześmiałam się - Nie no, kurcze świetnie ! Naprawdę bardzo się cieszę.
- My też ... Lepiej powiedz jak tam przygotowania do wyjazdu ?
- No właśnie pakuję się ...
- I co, masz dylemat, które ciuchy wziąć ?
- Jakbyś była kobietą i znała ten problem. - roześmiałam się
- Powiedzmy, że blisko. - parsknęła - Tylko sexiaku weź tam jakąś koronkową bieliznę ze sobą. Ewentualnie dwie, na zmianę !
- CO ?!
- No dwie. Wracacie przecież w niedzielę, to dwie noce tam będziecie.
- Lisa ja nie o tym !
- ...
- ...
- Oj daj spokój, myślisz, że ja się wczoraj urodziłam ?! Victoria pakuj koronki jak nic ci się przydadzą ! Jeszcze wspomnisz moje słowa !
- Wiesz, w czasie zbliżenia wolałabym nie wspominać akurat twoich słów ... - prychnęłam - W ogóle - oprzytomniałam - w ogóle o czym ty do mnie mówisz ?! Uspokój się ! Ja wiem, że jesteś napalona, bo pogodziłaś się z Jayem, to jest takie świeże i fajne, masz z powrotem z kim się obściskiwać i całować, ale na mnie tej gorączki nie przekładaj.
- Maleńka, ty nawet nie wiesz jak Nathan ostrzy już na ciebie ząbki.
W tym momencie parsknęłam.
- Lisa musisz się zacząć leczyć. Ta miłość na ciebie źle działa.
- Wręcz przeciwnie ! Bardzo dobrze na mnie działa !
- Właśnie słyszę ... - mówiłam przez śmiech - Poza tym patrzę, że to ty bardziej się jarasz tym wyjazdem niż ja, co w sumie zaczyna mnie niepokoić.
- Nieeeee ... To ty jakaś dziwnie opanowana jesteś !
- Może dlatego, że jestem zmęczona i niezbyt ogarniam co się dzieje ... - westchnęłam, zamykając torbę - Ok, wszystko włożyłam już. Muszę kończyć.
- Koronki też ?!
- Muszę kończyć ! - powtórzyłam ze śmiechem - Kocham cię wariatko ! - cmoknęłam w słuchawkę
- Ja ciebie też. Miłej zabawy !
- Pa !
- Odezwij się jak już wrócisz, bo będę ciekawa relacji. Pa !
Rozłączyłam się i zeszłam na dół z torbą bagażową.
- Wracam w niedzielę pod wieczór pewnie. Trzymajcie kciuki, żebym nie zaliczyła żadnej wtopy przed rodziną Nathana. - mówiłam do Lucy i Boba - Na razie. - ucałowałam ich
- Spokojnej podróży.
- Uważajcie na siebie.
Jakieś 20 minut później;
Otworzyłam z hukiem drzwi wejściowe chłopaków.
- Halo ! - dałam o sobie znać od wejścia - Czy ja mogę liczyć, że któryś gentelman pomoże mi z tą torbą ?!
- Przecież miałaś nie brać dużo rzeczy ze sobą. - z kuchni wyłonił się szeroko uśmiechnięty Nathan. Widząc go w okularach i bluzie z kapturem zrobiło mi się tak niesłychanie bardzo ciepło w sercu, a nogi się pode mną ugięły. Uwielbiałam takie "codzienne" oblicze swojego chłopaka. Przejął ode mnie torbę. - Cześć. - pocałował czule. Ooooommm na dodatek cudnie pachniał ! - Co ty, kamienie tam masz ? - uniósł wyżej mój bagaż
- Nie. - wystawiłam język i zdjęłam buty, a następnie płaszcz - Idę zrobić sobie kawę, bo padam z nóg. - skierowałam się do kuchni
- Właśnie skończyłem jeść obiad. Gdybyś powiedziała, że będziesz o tej godzinie to bym poczekał na ciebie. - szedł za mną
- Nie jestem głodna. Chce mi się tylko kofeiny. - włączyłam ekspres i zawróciłam się do bruneta. Założyłam ręce na jego szyi, on położył dłonie na mojej talii i patrzyliśmy sobie w oczy rozbawionymi spojrzeniami.
- Za te 4 dni, w czasie których się nie widzieliśmy, w Gloucester nie zejdziesz mi z oczu nawet na ułamek sekundy. - mruknął
- Ołłł, bo będę czuła się napastowana.
- No przeze mnie chyba możesz być, co ? - uśmiechnął się zadziornie
- Chyba mogę. - odpowiedziałam tym samym i po chwili pocałowałam go namiętnie
- Jezu, a wy znowu się ślimaczycie ?
Odsunęłam się od Nathana. - Też cię miło widzieć Max. - uśmiechnęłam się szeroko i spytałam; - Jak samopoczucie ?
- Było dobre.
- Max.
- Słucham Nathanie ?
- Ja cię proszę; nie świruj, ok ?
- Nie świruję. - Łysy podszedł do ekspresu - To dla mnie kawa ? Naprawdę nie było trzeba. - wziął kubek po czym zawrócił się i jeszcze dał mi buziaka w czoło, mówiąc - Dobrze cię widzieć Słońce. - i wyszedł z kuchni
- Mhm - odezwałam się - Czyli nie dość, że nie mam kawy to i jeszcze nie mam dobrego samopoczucia Maxa.
- Przejdzie mu.
- Kiedyś na pewno.
- Przejdzie mu.
- Słyszałam Nath.
- Tak już jest. Człowiek człowiekowi wilkiem.
- A zombie zombie zombie.
Nathan spojrzał na mnie i roześmiał się. - Co ?
- Nieważne. - machnęłam ręką
- O ! Cześć ! - do kuchni wparował Tom z Sivą
- To chłopaki zajmijcie się Victorią, tylko bez przeginy ! - mój chłopak zaznaczył z palcem w górze - A ja dokończę pakowanie, zaraz wracam i jedziemy, ok ?
- Ok. - uśmiechnęłam się i brunet wyszedł
- Co tam ? - zagadał ucieszony Siva
- Nic tam. A co tam ?
- Nudy. I humorki Maxa.
- Oooooo tak. - przytaknął Tom - Zdecydowanie humorki Maxa.
Ściągnęłam brwi. - Aż tak ?
- Mhm. Ja rozumiem, że on przeżywa tamte rozstanie, ale momentami mam ochotę go już kopnąć w dupę, żeby się ogarnął, bo czasami zachowuje się gorzej niż kobieta w ciąży.
- Tom - ziewnęłam - skąd wiesz jak zachowuje się kobieta w ciąży ?
Zmrużył oczy. - Tak się mówi.
- Jak to moja babcia mówiła - wtrącił Siva - "Nigdy nie łam nikomu serca, ma tylko jedno. Połam mu kości, ma ich 206 …"
- I w tym momencie spójrz stary co zrobiłeś ... Victoria Słońce powiedz nam dlaczego tak zaświeciły ci się
oczy ?! – Tom założył ręce, filtrując mnie wzrokiem, a ja przewróciłam oczami
- Żartowałam.
- Max Maxem, a lepiej powiedz jakie masz nastawienie na ten wyjazd z Młodym.
- A nie widać ? - kolejny ziew - Oł. Sorry, ale jestem padnięta. - zasłoniłam ręką usta
- Czyli bardzo się przejmujesz. - roześmiał się Siva, a ja zrobiłam tylko niewinną minę
- Vicky dobrze będzie. - Parker podszedł do mnie i przytulił mnie mocno - Poznasz rodzinę Natha.
- I nie tylko ... - dodał Siva
- Ja już gotowy. - doszedł do nas Sykes już bez okularów - Victoria, jedziemy ?
- Jasne. - uśmiechnęłam się - Na razie chłopaki. Przekażcie Jayowi, że się strasznie cieszę, że z Lisą do siebie wrócili.
- Ok.
- Nie ma sprawy.
Na korytarzy ubrałam się i przytuliłam każdego z osobna jeszcze raz.
- Młody tylko jedź spokojnie i nie szalej.
- Dokładnie.
- Dobra dobra, poradzę sobie. Cześć.
- Cześć chłopaki. - pomachałam i zamknęliśmy za sobą drzwi ...
Siemson ;) ! Cały Word był dziś przeciwko mnie od po południa ! Cały czas mi się zawieszał i nie mogłam niczego w nim napisać dlatego pierwszy raz musiałam "na czysto" tworzyć w Bloggerze od razu i w związku z tym nie wiem na jaką długość wyszedł mi ten rozdział, więc pisałam go "na czuja".
Ejjjjj w ogóle co ja przeczytałam w Waszych komentarzach ?? NIE ZAMIERZAM JESZCZE KOŃCZYĆ TEGO OPOWIADANIA, HELLO ! ;D Nie wiem skąd do głowy przyszły Wam takie pomysły i skąd ta mała wyczuwalna panika skoro tego nie chcecie i nie ma tego w odwzorowaniu w sondzie ;). W mojej głowie jeszcze zbyt dużo pomysłów siedzi, by je tak po prostu zamknąć i nie pozwolić się uwolnić. Ześwirowałabym szybciej niż zakończyła Wantedowe Story ;). Ja wiem, że już sporo rozdziałów za nami, ale ja chcę pisać dalej :>. Co do pytania bodajże Pani Fuksji - owszem, chodzi mi po głowie pomysł na drugie opowiadanie, ale nie wiem czy jest sens jego zakładania, dlatego na razie o tym nie wspominam ;).
Jutro, a raczej patrząc na porę to już dziś późnym wieczorem idę do klubu. Mam tak ogromną ochotę poszaleć, że sobie nawet nie wyobrażacie ;P. Dawno nie byłam na imprezie, więc jutro wybawię się za wszystkie czasy ;] ! A Wy jak obchodzicie Andrzejki ? Wróżby, spotkania i pogaduchy z przyjaciółmi, a może też jakieś tańce ;> ?
To co, wraz z następnym rozdziałem świętujemy ;> ? Mam przyszykować się na jakiś tort :) ?
Tak jak mówiłam - wraz z 99. rozdziałem koniec głosowania. Wynik i tak już jest przesądzony, ale jakby ktoś jeszcze zaspał, a koniecznie chciał zagłosować to ma szansę do g.15.00, bo o tej porze wyłączam sondę ;). Dziękuję za wszystkie głosy i za to, że sporo osób wzięło w niej udział. To dobra wiadomość na przyszłość - będę mogła na Was polegać i radzić się ;).
Cieszę się, że znowu mogłam przeczytać komentarze od nowych komentujących :). Miło wiedzieć, że jesteście !
Ziewająco żegnam się, bo muszę jeszcze ogarnąć łóżko, żeby móc się w nim położyć ;p.
Dobranoc, a karaluchy pod poduchy :p.
;* !