- Ale Nathan, nie chce mi się ! – po raz enty poprawiałam poduszkę
- Ale jutro nie będziesz spała do południa, bo o 13 mamy samolot, więc wychodzimy z domu o 10.
- Wiem. Nie musisz mi to ciągle w kółko powtarzać.
- Zdaje się, że muszę, bo od godziny próbuję zasnąć, ale ty mi to uniemożliwiasz.
- Ja ?? – wskazałam na siebie
- Tak ! Wyobraź sobie, że ty ! To ty gnieździsz się od dobrej godziny na tym łóżku i nie możesz sobie miejsca znaleźć. Nie ja.
- Jakby ci się chciało naprawdę spać to byś zasnął.
Nathan położył się na wznak i westchnął. – To będzie doprawdy godne podziwu jeśli my jutro cali i we dwójkę wylecimy z Anglii …
Spojrzałam na niego cwaniacko. – A co, myślisz o pokonaniu morza swoim super wypasionym autem ?
Jak spojrzał na mnie zdenerwowany to parsknęłam śmiechem. Przewrócił się na drugi bok plecami do mnie i burknął ; - Dobranoc.
- Dobranoc. – odpowiedziałam przez śmiech
Położyłam się z
powrotem na wznak i próbowałam zasnąć co jednak nie wychodziło mi najlepiej, bo
przewalałam się z boku na bok. Sykes oczywiście nie podzielał mojego problemu,
bowiem po 5 minutach od rozmowy słyszałam już jego głęboki, spokojny oddech.
Tak. Spał jak suseł.
Zdawało mi się, że
sen w ogóle do mnie tamtej nocy nie przyjdzie. Spojrzałam na zegarek. Ostro.
Kładłam się z Nathanem ok.22, a już była 2.45. Wkurzona brakiem snu ostentacyjnie
położyłam się na brzuch …
- Vicky wstawaj. –
usłyszałam nad głową, ale udawałam, że nie słyszę – Vicky
- No nieee … -
mruknęłam i otworzyłam jedno oko – Sykes, czego chcesz ode mnie ? –
wymamrotałam- Jest 8.40.
- No i ?
- Musisz wstawać.
- Ale człowieku ja niedawno zasnęłam ! – powiedziałam przez ziew i podniosłam głowę, by przełożyć ją na drugą stronę, ale Nathan szybkim ruchem zabrał mi poduszkę. Spojrzałam na pozostałe prześcieradło, które leżało pod nią i bardzo niezadowolona spytałam; – Co to było ?
Roześmiał się. – Wstawaj.
- Ale mi się nie chce jeszcze ! Chcę spać !
- Mówiłem ci wczoraj, żebyś się uspokoiła i spróbowała się położyć normalnie to nie ! Musiałaś swoje godowe harce z poduszką urządzać.
- No wiesz ! – prychnęłam i nie chcąc więcej słuchać jego tekstów wstałam i poprawiając jego przydługi t-shirt, w którym spałam minęłam go, wystawiając język mu przed nosem za co dostałam jeszcze poduszką po tyłku – Ale dostaniesz ! – syknęłam tylko, nie odwracając się
- To na rozpęd. – usłyszałam przez śmiech
Stojąc do niego tyłem pokazałam mu środkowy palec i weszłam do łazienki. Zakręciłam się w niej (dosłownie) i ogarnęłam, że nie wzięłam ze sobą żadnych ciuchów. Otworzyłam wkurzona drzwi z hukiem i wróciłam do pokoju, w którym Nathan ścielił łóżko. Widząc mnie z powrotem wybuchnął śmiechem.
- Patrzę, że
niewyspana Vicky dysponuje refleksem szachisty.
Udałam, że nie
słyszałam i podeszłam do walizki. Wyciągnęłam z niej ubrania, które leżały na
wierzchu. Zamknęłam pokrywę nogą i zawróciłam się do wyjścia.
- Wszystko wzięłaś
? Żebyś zaraz znowu z pędem nie wróciła po coś, bo i do 10 się nie wyrobimy. –
Sykes śmiał się w najlepsze
Uniosłam głowę
wyżej i ze stosikiem ciuchów w rękach wyszłam z pokoju, rzucając; - Gnojek. –
co jeszcze bardziej doprowadziło mojego chłopaka do głośniejszego śmiechuW łazience jak na złość ochlapałam się zimną wodą i rozmazałam, malując się eyelinerem. W końcu po stoczonej batalii z rzeczami martwymi wyszłam z łazienki i zeszłam na dół, gdzie już wszyscy siedzieli w salonie z walizkami.
- OOoooo jest nasza
śpiąca królewna.
- George ! Jeszcze
słowo !- No co ty ? Nie w humorze jesteś ?
- Zgadnij.
- Gdybyś gramolił się tyle w łóżku co ona to też byłbyś niewyspany.
Usłyszawszy to
momentalnie zawróciłam się do Sykesa, otwierając już usta, by coś mu powiedzieć
niekoniecznie miłego, ale wyprzedził mnie i słodko uśmiechnięty spytał ; -
Kochanie, ile spałaś ?
Zmrużyłam oczy. –
Ty chyba naprawdę chcesz aby ten sylwester był dla ciebie niezapomniany … -
rzuciłam i już miałam odejść, gdy on szybkim ruchem złapał mnie od tyłu za
brzuch i przyciągnął do siebie, śmiejąc się- Bo będzie. – szepnął mi do ucha
- Mhm ... – uśmiechnęłam się mimowolnie, podkręcona tembrem jego głosu. Zaraz jednak oprzytomniałam i dodałam – Ale chyba nie mamy tego samego na myśli. – wyswobodziłam się z jego uścisku – Więc lepiej mnie nie drażnij.
Weszłam do kuchni i
zaparzyłam sobie herbaty. Akurat Tom wyrzucał skórkę od banana do śmieci.
- Tom – zaczęłam- Co tam ? – stanął przy mnie
- Bo … - zaczęłam kreślić wzorki na kubku – daj mi wagę, co ?
Od razu spoważniał. - Nie ma mowy.
- Ale Tom proszę cię. Tylko na minutkę !
- Nie ma mowy Vicky.
- Powtarzasz się.
- To nie proś mnie o to więcej.
- Ale ja chcę tylko tak zobaczyć … Dawno się nie ważyłam … - przygryzłam wargę
- I bardzo dobrze !
Westchnęłam niepocieszona. – Chcę tylko tak kontrolnie.
- Kontrolnie to ty do lekarza idziesz za parę dni, pamiętasz ? – spojrzał na mnie uważnie
- Pamiętam. – przewróciłam oczami – Ale
- Koniec dyskusji. – powiedział stanowczo i wyszedł z kuchni. Zawrócił się za wyjściem i spytał z uśmiechem; - Idziesz czy zostajesz tu sama ?
- Idę. – mruknęłam
I nie udało mi się
wyżydzić wagi od Pakera, który gdzieś schował magiczne urządzenie przede mną.
Chciałam sprawdzić ile ważę, bo zaczęłam źle czuć się z tym, że wracałam do
normalnego jedzenia i przestrzegania tych wszystkich posiłków. Oczywiście nie
mogłam tego nikomu powiedzieć, bo znowu każdy zacząłby patrzeć mi na ręce i
pilnować czy jadłam, a do tego za nic nie chciałam dopuścić.
Zaczęłam
przypominać sobie co ostatnio jadłam kalorycznego i ile mogło mi przez to dojść
do wagi. Ogólnie czułam się o wiele grubsza i cięższa. Ile ja mogłam przybrać …
- Vicky ! –
podskoczyłam na wypowiedziane moje imię i szukałam błędnym wzrokiem kto mógł je
wywołać. Skojarzyłam ostatni ton głosu i spojrzałam na Nathana.
- Mm ? - Halo. Jesteś obecna ? Mówimy do ciebie od dobrych dwóch minut.
- Tak ? – ściągnęłam brwi – Zamyśliłam się.
- Ciekawe nad czym … - westchnął Tom. Spojrzałam na niego. Miał dziwny wzrok. Trochę srogi, ale i taki … jakby czegoś się bał
- Vicky – powtórzył Nathan. Wróciłam do niego wzrokiem. – Jesteś gotowa ? Masz wszystko z sobą ?
- Tak. Chyba tak.
- To zastanów się jeszcze, bo nie wrócimy specjalnie po twoją kosmetyczkę.
- Max, zamknij japę ! – żachnęłam się do rechotającego Łysego
- Zjadłaś śniadanie ? – spytał mnie czule Sykes
Patrzyłam w jego szmaragdowe oczy i już chciałam powiedzieć, że tak, ale w ostatniej chwili usłyszałam upominające chrząknięcie Toma. Wyszło mu to o dziwo naturalnie, ale i tak zrozumiałam aluzję. Opuściłam wzrok.
- Nie. Jeszcze nie.
- Chodź, zrobimy
razem tosty, co ? – Parker od razu wstał uśmiechnięty i zachęcającym gestem
zapraszał do kuchniUśmiechnęłam się blado do swojego chłopaka. – Zaraz wracam. – wstałam z sofy
- Ty mi nie chcesz powiedzieć, że znowu wróciłaś do tego świństwa, prawda ? – spytał głośnym szeptem Tom, gdy obydwoje znaleźliśmy się w kuchni
Ścięłam go wzrokiem. – Wyluzuj. To, że chciałam od ciebie wagę, żeby zobaczyć ile ważę to jeszcze nie powód do świrowania. – powiedziałam niby to z przekonaniem, ale szybko go minęłam, by podejść do kredensu
- Vicky nie podoba mi się to.
- Oj, daj spokój Tom ! Ostatnią rzeczą na którą mam dzisiaj ochotę to gadki umoralniające, wiesz ?
- Po prostu martwię się.
- Niepotrzebnie ! – niemalże krzyknęłam, odwracając się do niego przodem. Patrzył tylko na mnie tymi ciemnymi oczami, nie rozumiejąc mojego uniesienia. Szczerze to ja również jego nie zrozumiałam. Zrobiło mi się głupio. – Przepraszam. – powiedziałam ciszej – Nie było tematu. – dokończyłam i zawróciłam się do tostera
- I tak będę cię obserwował.
Odwróciłam się raptownie i nie wytrzymałam, i krzyknęłam; - Możesz przestać ?!
- Co tu się dzieje ? – do kuchni wszedł Nathan ze ściągniętymi brwiami
„Jeszcze tego tu brakowało” pomyślałam.
- O nic nie chodzi Młody. – Parker uśmiechnął się – Po prostu rozdrażniłem słońce, mówiąc, że musi wziąć wygodne buty na harce z tobą na parkiecie. – wymyślił na poczekaniu
- I tak się zezłościłaś ? – Nathan spojrzał na mnie
- Już się spakowała i nie chce się przepakowywać. – dorzucił Parker, a ja tylko kiwnęłam potwierdzająco głową
- Oj Vicky … - mój chłopak zaśmiał się i podszedł do mnie. Przytulił mnie. Przyłożyłam twarz do jego ramienia i spojrzałam na Toma, który nie spuszczał ze mnie tego dziwnego wzroku. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie. W końcu byłam mu wdzięczna za to, że nie ciągnął gadki przy Sykesie, bo życia już bym potem nie miała …
~~
- Vicky wstawaj. –
poczułam delikatne szturchnięcia – Jesteśmy w Berlinie. - otworzyłam oczy. Obok
mnie siedział uśmiechnięty Nathan. – Jak się spało na moim ramieniu ?Uśmiechnęłam się. – O wiele przyjemniej niż na poduszce. – przeciągnęłam się – Przespałam cały lot ?
- Nic dziwnego po nocnych harcach. – szeroki smile i ruch brwiami
Rozwaliło mnie to. – Taaaaak. Patrz, bo ktoś by w to jeszcze uwierzył. – roześmiałam się
Kilkanaście minut później wysiadaliśmy już z samolotu i szybko przetransportowaliśmy się podstawionymi samochodami do hotelu, w którym mieliśmy rezerwację. Staliśmy w kolejce do recepcji, ale w końcu doczekaliśmy się i Nathan wziął kartę do pokoju, jednocześnie dziękując recepcjonistce i łapiąc mnie za rękę, by po chwili pociągnąć za sobą.
- Hola, hola.
Przecież idę za tobą. – zauważyłam
- Znając ciebie i
twoją orientację w terenie, a raczej jej brak – zaznaczył doraźnie – to wolę
cię mieć teraz cały czas przy sobie.- No chyba nie myślisz, że zgubiłabym się w hotelu ! – prychnęłam
- Właź do windy lepiej.
- Ale … - mina mi zrzędła
Ściągnął brwi. - Co jest ?
- Na którym piętrze mamy pokój ?
- 5.
Przełknęłam ślinę. – Dla zdrowotności to ja kochanie pójdę schodami … - zawróciłam się
- Żartujesz chyba sobie ! – poczułam jak chwycił mnie za nadgarstek i zawrócił do siebie – Jedziemy windą. Nie będziesz z tą walizką łaziła po schodach.
Westchnęłam. – To weź moja walizkę do windy i spotkamy się na miejscu. – oddałam mu swój bagaż
- Victoria nie rób cyrków !
- …
- Victoria o co ci chodzi ? Bo znowu za tobą nie nadążam .
- Nath, proszę cię, nie denerwuj się. – złapałam się za czoło, krępując się wyznać prawdy. Stwierdziłam, że muszę postawić na szczerość. Przygryzłam wargę. – Mam klaustrofobię. – powiedziałam cicho
Sykes przewrócił oczami. – Daj spokój. Zajmę się tobą w windzie i nie będzie żadnej klaustrofobii. – nie zdążyłam nawet niczego powiedzieć, a pociągnął mnie za sobą do akurat otwartej windy i nim ogarnęłam, by z niej wyskoczyć-drzwi się zamknęły.
Przełknęłam nerwowo
ślinę, złapałam się za poręcze i zaczęłam głęboko oddychać. Winda ruszyła.
- Vicky, wszystko
dobrze ? – spytał Nathan, ale ciasne pomieszczenie przygniatało mnie i zaczęłam
coraz gwałtowniej oddychać. Widząc moją reakcję stwierdził; - To nie był jednak
dobry pomysł. Ale Vicky oddychaj. Nie panikuj. – uspokajał mnie – W ogóle mam
inny pomysł na uspokojenie ciebie. – uśmiechnął się szeroko, przyciągnął mnie
do siebie i pocałował tak czule i z taką namiętnością, że puściłam poręcze i
niemalże odpłynęłam poprzez przyjemne uczucie. Założyłam ręce na jego szyję i
zaczęłam zachłannie oddawać pocałunki, zapominając o tym, że znajdowałam się w
ciasnym pomieszczeniu.
- No nie wierzę. –
usłyszeliśmy po chwili Toma. Oderwaliśmy się od siebie z Nathanem. Okazało się,
że winda już się otworzyła, a wszyscy nasi znajomi stali rozstawieni przy swoich
pokojach na korytarzu i zaglądali na nas z ubawem.
- Nonono Nath
gratuluję romantyzmu. – parsknął Siva- Tobie by to też mogło się przydać ! – pacnęła go po ramieniu Nareesha
- Właśnie Tom … - Kelsey spojrzała znacząco na swojego partnera
- Jaaaaaay … ? - roześmiał się Max do kolegi, gdyż tylko oni byli we dwójkę solo
- Maxiu, wiem co masz na myśli. – Loczek pomachał zabawnie brwiami i wszyscy w tym momencie parsknęliśmy śmiechem
- Dobra, fajnie było, ale widzimy się za 20 minut na dole, bo jedziemy już na stylizację. – przypomniał Nathan i skierowaliśmy się do pokoi
Weszłam do
hotelowego roomu i dech mi zaparło w piersiach.
- O jaaaaa … -
wypsnęło mi się, rozglądając po pokoju- Co tam ? – obok stanął Nathan – Bywało lepiej, ale jest nieźle.
- Słucham ?! – popatrzyłam na niego wielkimi oczami – Ty to cudo nazywasz byle czym ? Przecież w życiu nie byłam w bardziej wypasionym miejscu ! – podeszłam bliżej i rzuciłam się na wielkie łóżko. Było tak bardzo mięciutkie.
- Ooooo widzę, że bierzemy się za konkrety. – Nathan zostawił walizkę i zbliżał się do mnie, ściągając po drodze buty i bluzę – To co kotku … - był już nade mną i podpierał się po obu stronach mojej głowy na przedramieniach – przetestujemy najpierw łóżko ? – nachylił się, by przejechać po mojej szyi nosem, co doprowadziło, że miałam przyjemny dreszcz na całym ciele – Czy wannę ?
- A nie wiem, nie wiem … - zaczęłam się z nim droczyć, wpatrując się w jego szmaragdowe oczy – Może jedno i drugie ?
- Panno Minc, o tak o ? – uśmiechnął się zadziornie i delikatnie ugryzł mnie w dolną wargę
- A czemu nie ? – przyciągnęłam go do siebie i teraz ja przejęłam inicjatywę, wpijając mu się w usta
Dosłownie sekundę później drzwi otworzyły się z hukiem i usłyszeliśmy;
- WY ZNOWU ?!
Odepchnęłam od siebie Nathana i spojrzeliśmy na „gościa”. – Max ! – krzyknęłam
- Puka się George do cholery jasnej ! – Nathan nie pozostał dłużny
- Vicky ja wiem, że Sykes na ciebie jakoś tam działa i trudno tobie się jemu oprzeć, ale Młody na miłość boską, poskrom ten swój popęd, bo dziewczyna z rodzeniem dzieci nie nadąży ! – zarechotał Łysy
- Od tego są pewnego rodzaju środki an –Nathan zamknął mi swoją dłonią usta i powiedział;
- Max, nie przejmuj się. Może w końcu przyprowadzisz tej nocy do hotelu jakiegoś głośnego gościa i w końcu sam –teraz ja zamknęłam dla Sykesa usta swoją ręką
- Żebyście widzieli jak wyglądacie teraz. – parsknął Max
Rzeczywiście, może
i wyglądaliśmy jakoś dziwnie; Nathan zasłonił mi dłonią moje usta, a ja swoją
jego. Gdy ogarnęliśmy naszą pozycję, zabraliśmy ręce z ust partnera.
- Czego chciałeś ?
– spytał Nathan- Zmiana planów. Za 10 minut na dole. Nie za 20. Udało się wcisnąć i będziemy mieli próbę przed galą. – Łysy już zawracał do wyjścia, gdy jeszcze odezwał się. – Ale spokojnie ! W 10 minut też zdążycie. – i zarżał, zamykając za sobą drzwi
Spojrzeliśmy na siebie z Sykesem.
- Widziałaś go ? … Bezczelny się zrobił.
Roześmiałam się. – Troskliwy kumpel po prostu. – wstałam z łóżka
- Raczej zazdrosny kumpel ... Ej ! Wracaj tu ! – krzyknął i pogonił za mną na drugi koniec pokoju
~~
- Nareesha.
Stresuję się. – odezwałam się w końcu, siedząc z zamkniętymi oczami w pokoju,
gdzie odbywało się malowanie mnie, dziewczyny Sivy i Kelsey
- Kochanie, nie ma
czego. – poczułam jak mulatka złapała mnie dla otuchy za rękę- Czuję się tak bardzo dziwnie … Profesjonalny makijaż i fryzura, zaraz ubiorę się w sukienkę, nałożę kolię i szpilki …
- I taka piękna pokażesz się Nathanowi. – dokończyła Kelsey
- Który na pewno zaniemówi jak ciebie zobaczy.
- A tam zaniemówi. – prychnęła Kels – Ja bym wolała, żeby dla Toma coś w spodniach urosło, a nie, żeby się zamknął.
Razem z makijażystkami i Nareeshą parsknęłyśmy.
- Kelsey ty zbreźniku ! – powiedziałam przez śmiech
- No nie oszukujmy się ! Przecież każdej z nas o to chodzi. –obruszyła się blondynka – Można jeszcze tutaj więcej psiknąć mi lakierem ? – poprosiła fryzjerkę
- Kiedy będę mogła otworzyć oczy ? – spytałam w końcu
- Już za chwilkę. Ostatnia kępka rzęs i będziesz gotowa. – mówiła makijażystka
- A fryzura skończona. – dopowiedziała fryzjerka
- I na czym w końcu stanęło ? – uśmiechnęłam się
- Na pięknym dobieranym francuzie, który będzie ci spływał z boku, na piersi. – wytłumaczyła Nareesha
- Oooołł brzmi ciekawie.
- Bo jest. – pisnęła Kelsey
- A co wy macie ? – spytałam nadal z zamkniętymi oczami
- Ja postawiłam na gładki kok, a Kelsey na uniesienie i karbowanie.
- Oooooochhh już tak chcę was zobaczyć wyszykowane ! – pisnęłam – Mogę już otworzyć te oczy ? – roześmiałam się
- Tak, właśnie miałam już ci mówić. Gotowe. – powiedziała zadowolonym tonem makijażystka
Otworzyłam oczy i … nie poznałam własnego odbicia ! Patrzyłam naprzeciwko w lustro i nie mogłam się słowem odezwać. Miałam ciemny makijaż, który podkreślał kolor mojej tęczówki. Cera była nieskazitelna, a kości policzkowe uwydatnione. Byłam kompletnie inną dziewczyną. Czułam się jak prawdziwa gwiazda.
- Vicky żyjesz ? –
roześmiała się Kelsey
- O rany ! –
wykrztusiłam z siebie, ale w końcu przeniosłam szczęśliwy wzrok na dziewczyny –
Chcę jak najszybciej pokazać się Nathanowi ! – pisnęłam, a wszystkie roześmiały
się z mojej radochy10 minut później. Miałam na sobie już sukienkę, przerzuciłam warkocz tak jak stylistka kazała na przód; na lewą pierś, nałożyłam szpilki, bransoletę i kolczyki, a Nareesha zapięła mi kolię.
- Victoria ! –
zawołała Kelsey, widząc mnie w pełnej okazałości – Uwierz mi, ze gdybym była
facetem to jak nic zaciągnęłabym cię teraz do jakiejś toalety i w pełni
świadoma wykorzystała !
- Kelsey ! - Wyglądasz tak cholernie seksownie … - rozmarzyła się
Nareesha uśmiechnęła się szeroko. – Cudo !
- A ten dekolt ! – zawołała Kelsey i zawróciła mnie do siebie tyłem
- Jak nic dzieci dzisiaj będą !
- Kelsey ! – roześmiałam się – Dość chwalenia mojego ! – zarządziłam – Wy wyglądacie zjawiskowo ! – patrzyłam na obydwie – Jesteście takie śliczne ! – rozczuliłam się
- Dobra dobra. I tak z nas trzech to ty dzisiaj szalejesz. – machnęła ręką Nar – To będzie twój wieczór.
- Zdecydowanie ! – dopowiedziała Kelsey
Mina mi zrzędła. – Właśnie tego się boję … - usiadłam na fotel
- Ej, co jest ? – mulatka z blondynką momentalnie były przy mnie
- Pamiętacie te wszystkie artykuły o mnie i Nathanie ? Boję się tych wszystkich dziennikarzy i ich pytań. Poza tym nie będę mogła się nawet obronić ani odpowiedzieć im niczego wrednego, bo zepsuję reputację Nathanowi i całemu zespołowi.
- I przyznaj, że to cię najbardziej boli ! – roześmiała się Kelsey – Że nie będziesz mogła się odgryźć.
- Mam nadzieję, że nie będę musiała …
- Vicky spokojnie … - Nareesha pogładziła mnie po ramieniu – Nie musisz nic mówić, nawet odpowiadać jeśli nie zechcesz. Wszystko załatwi Nathan. Zaufaj mu.
- Ufam mu. – uśmiechnęłam się blado
- Zatem wszystko będzie dobrze.
- Dzięki dziewczyny … - wzięłam je za ręce – Zresztą Kelsey ty też będziesz dziś łakomym kąskiem dla mediów. W końcu ciebie oficjalnie z Tomem nie widzieli.
- Mam na nich zdrowo wylane. – machnęła ręką blondynka
Zaraz po tym do charakteryzatorni wszedł Kevin- główny ochroniarz chłopaków. Widząc nas trzy uśmiechnął się szeroko.
- Oooooooo panieee
– przeciągnął, nie odrywając od nas wzroku – wyglądacie przecudownie !
- Zapewne jak nasi
panowie w garniturach. - Oj Nareesho, nie ma porównania ! Chłopaki oczywiście mieli wąty co do nałożenia oficjalnego ubioru, ale w końcu nałożyli na siebie eleganckie ciuszki, ale i tak to im nie pomogło i wyglądają paskudnie. Jak zawsze. – zaśmiał się ochroniarz – Ale wy to co innego … - rozmarzony ton – Chętnie bym zostawił was tylko dla siebie i dłużej z wami posiedział, ale niestety czas tyka i musicie wyjść na korytarz, gdzie chłopaki już na was czekają.
W tym momencie
poczułam jak moje serce zaczęło nie bić, a walić. Za chwilę, za parę sekund
miałam wyjść na trzęsących się nogach i zobaczyć Nathana, który już w mojej
wyobraźni w garniturze wyglądał bardzo pożądanie …
- Czy tylko ja
zaczynam teraz panikować ? – spytała cicho Kelsey- Siedzę w tym z tobą. – powiedziałam ciszej
- Oj dziewczyny – roześmiała się jak zwykle opanowana Nareesha – Idziemy ! – zarządziła i wzięła nas za ręce, ciągnąc do wyjścia
Po drodze zgarnęłam
z blatu kopertówkę i głęboko oddychając, niepewnym krokiem wyszłyśmy we trzy na
korytarz, gdzie chłopaki, ubrani na czarno stali przy ścianie i już na nas
czekali. Pierwszego zobaczyłam Maxa, który spotykając się ze mną wzrokiem
wyszczerzył się momentalnie i pomachał brwiami;
- Vicky kusisz.
Ojjjj kusisz.
Uśmiechnęłam się
szeroko z jego reakcji, ale bardziej chciałam zobaczyć zachowanie mojego
chłopaka, więc szybko przerzuciłam wzrok na drugą stronę korytarza, gdzie
oparty o ścianę stał Sykes. Dzieliły nas trzy kroki. Nasz wzrok się spotkał. On
momentalnie wyprostował się i wyciągnął ręce z kieszeni. Patrzył na mnie dużymi
oczami i wcale nie jakoś delikatnie tylko wręcz wulgarnie ściął mnie od góry do
dołu. Mi serce szybciej zaczęło bić ponownie, widząc go eleganckiego w
garniturze z lekko uniesionymi włosami i delikatnym irokezem po bokach.
„Mężczyzna marzeń.”
– pomyślałam od razu.
- Victoria –
odezwał się cicho, patrząc na mnie od góry do dołu i z powrotem – Jesteś
śliczna. – uśmiechał się coraz szerzej aż w końcu podszedł do mnie i pocałował
namiętnie. Poczułam jego chłodną dłoń na moich gołych plecach. Odsunął twarz od
mojej. – Tylko mi nie mów, że masz całe plecy odkryte. – uśmiechnął się
łobuzersko
Wysłałam niewinny
uśmiech i wzruszyłam ramionami po czym zawróciłam się do niego tyłem,
prezentując nagie plecy. Po chwili zawróciłam się do niego z powrotem przodem.
- O Boże i ja muszę
iść teraz na tą galę i czekać na tą godzinę kiedy wrócimy do hotelu ? – jęknął,
a ja zachichotałam
- Przynajmniej masz
na co czekać. – pocałowałam go - Jesteś zjawiskowa. – patrzył mi w oczy
- Jesteś mega ciachem. – puściłam mu oko
- Mówisz ? – wyprostował się dumnie, poprawiając krawat, a ja parsknęłam
- Mówię.
- Dziewczyny, jesteście boskie ! – krzyknął Jay na cały korytarz, nie wytrzymując
- Dzięki. – roześmiałyśmy się
- To co, możemy iść ? Wszyscy są ? Zatem w drogę. – zarządził Kevin
Nathan splótł palce
z moimi i zaczęliśmy iść.
- I kolia pięknie
się prezentuje. – powiedział cicho - I tak wiedziałam, że ją nałożę jak zobaczyłam, że mi ją przemyciłeś. – przyznałam się
- Osz ty wredoto !- ścisnął moje palce – Denerwujesz się tą galą ?
- Troszkę. – podejrzliwy wzrok chłopaka – Bardzo. – kolejne przyznanie się
- Spokojnie. Poradzimy sobie. – wyswobodził swoją dłoń z mojej i przyciągnął mnie do siebie, obejmując w talii
- Przygotujcie się. Zaraz wychodzimy na ściankę. – poinformował nas Kevin przed zakrętem
- Pamiętaj tylko, żeby oddychać. – powiedział cicho Nathan, a ja grzecznie pokiwałam głową
Za zakrętem
rozprzestrzeniał się już tłum ludzi, błyski aparatów, flesze, czerwony dywan,
owa słynna ścianka, przed którą stały gwiazdy, aż wreszcie wielkie grono
dziennikarzy i fotoreporterów.
- Wchodzicie na
ściankę za dwie minuty. Będziemy z chłopakami po obydwu stronach was pilnować.
– poinformował Kevin i rozdzielił pilnujących nas „goryli” na dwie ekipy- Strasznie drżysz. – stwierdził Nathan, nie zdejmując z mojej talii dłoni
- Bo denerwuję się … W ogóle gdzie mam patrzeć jak będziemy stali na przy tej ściance ? Jest tylu dziennikarzy, że nie wiem gdzie patrzeć.
- Spokojnie. Zaczynamy od lewej strony i powoli przejeżdżamy wzrokiem do prawej. A potem to już gdzie kto chce … Vicky wszystko będzie dobrze. Teraz tylko najgorsze, a potem na gali już będzie ok. – zbliżył twarz do mojej i spojrzał hipnotyzującym wzrokiem w moje oczy – A po gali będzie wspaniale.
Uśmiechnęłam się
delikatnie, przyjmując do wiadomości jego uspokajanie i wzięłam głęboki oddech,
bowiem Kevin ogłosił, że wchodzimy na „pole minowe”.
Czy ja wcześniej
wychodziłam z charakteryzatorni na trzęsących się nogach ? W takim razie wtedy
miałam stabilne kroki w porównaniu do tego wyjścia do ścianki ! Każdy krok
wydawał mi się moim ostatnim na tych wysokich szpilkach. Na szczęście Nathan
stabilnie trzymał mnie w talii, więc utrzymywałam się tylko dzięki jego pomocy.
Stanęliśmy w ósemkę
przed ścianką i z pełnym uśmiechem patrzyliśmy w obiektywy. Początkowo czułam
się bardzo nieswojo, ale wraz z kolejnymi sekundami jak już tam stałam-nerwy
odchodziły i byłam coraz bardziej wyluzowana, a co za tym idzie-naturalna. Po
minucie rozdzieliliśmy się na grupki i przyszedł czas na zdjęcia Nathana z
„nową dziewczyną”. Miałam wrażenie, ze wszyscy fotoreporterzy, nawet z
najmniejszego kącika sali zbiegli się w tym momencie i zaczęli oślepiać ilością
robionych zdjęć i fleszami.
Nathan trzymał mnie
w talii nadal aż w końcu w trakcie zdjęć przekręcił głowę w moją stronę i
mruknął mi do ucha;
- Oddychaj. Zaraz
uciekamy.
Uśmiechnęłam się
wtedy jeszcze szerzej z poczucia ulgi. Spojrzałam na niego i porozumieliśmy się
wzrokiem, że te „zaraz” musi nastąpić JUŻ. Chwycił mnie za rękę i pociągnął za
sobą ze ścianki, zostawiając jeszcze pozujących chłopaków.
- Trzymasz się ?
- Tak. Jest dobrze.
Nie musisz się mną przejmować. – uśmiechnęłam się- Przepraszam, Nathan czy możesz nam odpowiedzieć na parę pytań ? – grupa dziennikarzy krzyczała do Sykesa zza dzielącej nas barierki
Brunet spojrzał na mnie. – Jesteś gotowa na małe uchylenie tajemnicy o tobie ?
- Powiedz im tylko to co musisz.
Uśmiechnął się. – Jasne.
Podeszliśmy do dziennikarzy, a oni zaczęli zadawać nam mnóstwo pytań. Odnośnie naszego pierwszego spotkania po niemalże sprawy łóżkowe. Nathan; jak przystało na prawdziwego faceta przejął sprawę w swoje ręce i zabrał głos uśmiechnięty od ucha do ucha;
- Tak, to jest moja
miłość. Victoria jest Polką i jesteśmy razem od jakiegoś czasu. Kocham ją i
nigdy nie byłem bardziej szczęśliwy niż teraz. Poznaliśmy się w dość
nietypowych okolicznościach, ale jestem losowi bardzo wdzięczny za tamto
spotkanie. – spojrzał mi w oczy – Tak. Jestem szczęściarzem. – powiedział, a ja
poczułam ciepło, które wlewało się hektolitrami do mojego serca
- Victorio, może
zechcesz coś dopowiedzieć ? – pytali mnie dziennikarzeUśmiechnęłam się do nich przyjaźnie choć miałam ochotę im powiedzieć; „Pocałujcie się w dupę”. Wzięłam głęboki oddech dla odwagi i powiedziałam tylko;
- Mam nadzieję, że w końcu zostanę Wiktorią – podkreśliłam polską wymowę – a nie „produktem reklamowym nowej płyty chłopaków”.
Poczułam jak Sykes wyprostował się dumnie, więc chyba nie przegięłam …
- Nathanie, w takim razie czy uczysz się polskiego ? Ojczystego języka swojej dziewczyny ? – dziennikarze
- Owszem. Umiem już parę zdań, ale zostawię swój talent poligloty dla Victorii i najbliższych. – roześmiał się
- Wbrew pozorom idzie mu świetnie. – posłałam szeroki uśmiech
- Victorio, zaprzyjaźniłaś się z pozostałymi chłopakami z zespołu ?
- No jasne ! Są wspaniałymi kumplami i zawsze możemy na siebie liczyć. – odpowiedziałam – Pomijając momenty wspólnych wygłupów, których jest bardzo dużo. – roześmiałam się
Znowu zaczęły się kolejne pytania, ale Nathan przerwał im, mówiąc; - Przepraszam, ale nie możemy być spóźnieni na gali. – po czym odeszliśmy od nich
- O raaaany … - odetchnęłam, gdy byliśmy już z daleka
- Nie było tak źle. – objął mnie ramieniem i pocałował we włosy
- Szczerze to myślałam, ze będzie gorzej. – uśmiechnęłam się – Chyba niczego nie palnęłam głupiego, co ?
- Wręcz przeciwnie. Było idealnie.
- Uff nie będziesz miał przypału. – roześmiałam się
Doszliśmy do naszej
ósemkowej grupy i razem weszliśmy na salę, na której miała odbyć się gala. Po
drodze chłopaki porozmawiali z napotkanymi gwiazdami, z którymi się znali.
Oczywiście nie obyło się bez towarzystwa One Direction, które zauważyłam nieopodal.
Na szczęście nie przecięli nam drogi i spokojnie zajęliśmy swoje miejsca na
sali.
Cała gala
przebiegła jak trzeba. Bez żadnych wypadków. The Wanted wyszło na scenę
przeczytać wyniki w jednej kategorii, pożartowali jeszcze przed otworzeniem
koperty, a po ogłoszeniu wyniku dali czaderski występ, śpiewając „I found you”.
Byłam zachwycona ich wokalami, a w szczególności oczywiście Nathanowskimi
solowymi kwestiami.
Gala skończyła się
kilka minut przed czasem i już wszyscy zaczęli wstawać ze swoich miejsc.
- Nath, muszę do
łazienki. – szepnęłam- Chodź. – wziął mnie za rękę i wyprowadził z sali na jakiś korytarz – Tam masz damską. Ja też muszę skorzystać. – uśmiechnął się i wszedł do męskiej kabiny
Kilka minut później wyszłam z toalety, ale Nathana jeszcze nie było na korytarzu. Czekałam na niego. Zrobiłam parę kroków i na moje nieszczęście zza zakrętu wyszedł nie kto inny jak;
- Nonono proszę !
Kogo ja tu widzę ! – uśmiechnął się złośliwie
- Ommm Harry
Styles. Jak zwykle uroczy i szarmancki. – ścięłam go od góry do dołu z jadem w
oczachNie przystał tylko idąc dalej nachylił się do mnie i mruknął; - Jak latarnia ?
Zaśmiałam się zażenowana i odpowiedziałam; - Wzywa cię do pracy.
- Jakiś problem ? – koło mnie stanął Nathan
- Nie, skąd. – powiedział Harry - Tak tylko rozmawiałem z twoją … dziewczyną.
- Właściwie to on już sobie szedł. – odezwałam się – Bał się, że wbiję mu szpilę niechcący tam gdzie nie trzeba. Chociaż by było trudno na cokolwiek trafić. – zmrużyłam oczy i na nic więcej nie czekając pociągnęłam za sobą Nathana i wyszliśmy za zakręt
- Victoria luz ! – ścisnął mnie za rękę Sykes
- Chodź do tego hotelu. Nie chcę tu być … - poprosiłam
- Nie idziemy na bankiet i after party ?
- A chcesz ?
- To ja ciebie pytam.
- Ale ja nie chcę ci psuć wieczoru.
- Victoria ! Chcesz wrócić do tego hotelu czy nie ?
- … no chcę … - powiedziałam cicho
Nathan uśmiechnął się. – To łapiemy Kevina i wracamy do pokoju.
~~
Stałam przy
otwartym balkonie. Miałam na sobie jeszcze sukienkę choć szpilek się pozbyłam i
stałam boso. Widok z naszego hotelowego pokoju był niesamowity. Mimo mroźnego,
sylwestrowego powietrza nie przeszkadzał mi ten chłód. Musiałam odreagować
stresy z ostatnich godzin i wykorzystując okazję, że Nathan brał prysznic w tym
momencie w łazience, zapaliłam papierosa. Nie chciałam kryć się z tym przed
chłopakiem, ale wolałam to zrobić kiedy nie widział.
Zamyśliłam się i
podziwiając piękny widok oświetlonego Berlina, zaciągnęłam się po raz kolejny.
- Victoria wiesz,
że tego nie pochwalam ? – naprzeciwko mnie znalazł się Nathan – Tym bardziej,
że za kilka dni idziesz do kontroli do lekarza.Powoli, rozkoszując się, wypuszczałam dymek prosto w twarz chłopakowi. Nie odezwał się tylko
zabrał z moich palców papierosa i przyłożył go sobie do ust raz się zaciągając, a niedopałek przycisnął do popielniczki i wyrzucił przez okno. Zawrócił twarz z powrotem do mnie i przysunął mnie do siebie, przyciągając za nagie plecy. Teraz on powoli wypuszczał, przytrzymany w płucach dymek. Dmuchał dymem prosto na moje usta abym i ja mogła jeszcze poczuć papierosa. Gdy skończył i nasze czoła stykały się, szepnął, patrząc na moje usta;
- Kocham cię i nie
wyobrażam sobie życia bez ciebie.
Przeszły mnie
ciarki. Nie wiedziałam czy to przez mroźne powietrze czy powagę słów i szept,
którym to wypowiedział.
Wsadziłam chłodną
dłoń pod jego koszulkę i zaczęłam gładzić jego brzuch. Pocałowałam go czule.
Oddawał mi pocałunki, nie spiesząc się. Czułam, że chciał korzystać z tej nocy
i chwili jak najdłużej. Tak samo jak ja. Po krótkiej chwili za oknem zaczęły w
powietrzu wystrzeliwać fajerwerki i zrobiło się od nich jasno. Odsunęłam się na
chwilę od niego.
- Chyba już północ.
– szepnęłam- Zatem wszystkiego najlepszego kochanie w nowym roku. – uśmiechnął się – A przede wszystkim dużo miłości. – dodał
- Najlepszego. – szepnęłam i wzięłam go za rękę po czym popchnęłam go delikatnie na łóżko. Uśmiechnął się łobuzersko i zaczęliśmy swoje świętowanie nowego roku. Tylko we dwójkę …
Hej Kochane ;* ! Dawno takiego długiego nie było, co ;] ? O
rety rety, jak mi ciężko było sprostać Waszym wymaganiom ! Kilka z Was chciało
galę opisaną pobieżnie, inne chciały jej pominięcia, a pozostałe nastawiały się
na całość. Starałam się jakoś to pogodzić. Mam nadzieję, że mi się udało, a
jeśli nie wszystkie zadowoliłam to przepraszam, ale same wiece, że nie da rady
nigdy wszystkich zadowolić.
I mam w końcu ten
moment, na który czekałam ! Przygotujcie się na niespodzianki od następnego
rozdziału, bo chyba Was zaskoczę ;). A może i nie ? … Zobaczycie same ! Znaczy-
przeczytacie ;D !
Zdradzę tylko tyle,
że next zacznę „kilka dni po sylwestrze”. Będzie się działo ;D !
Poza tym Wantedowe
Story mają już 8 miesięcy – gibamy ;] !!
Zmykam rozkoszować
się ostatnim, wolnym, w pełni jeszcze wakacyjnym dniem. Trzymajcie za mnie
jutro kciuki, bo mam pierwszy dzień zajęć na uczelni ! Od g.13.15 do 18.15
proszę telepatycznie wysyłać mi pozytywne fale myślenia :>.
Komentujcie, a ja
już zacieram rączki na myśl o nextach :D.
Ściskam <3 !
PS naprawdę mimo studiów nie zamierzam zawieszać bloga. Wręcz przeciwnie ! - postaram się dodawać rozdziały tak często jak teraz, więc nie martw się Anonimku ;) Swoją drogą miło mi to czytać, bo widzę, że mój blog przypadł Wam do gustu z czego baaaaardzo się cieszę :) !