środa, 7 sierpnia 2013

A może to ty młody jesteś w ciąży ?! - rozdział 70.

Z kanapy z salonu wychylił się Max;
- A tak mniej więcej to o co chodzi ?
- Słońce ! Co za efektowne wejście ! – wyjrzał Tom
- Rany Victoria ! – z podłogi wstał Siva, który spadł z pufy
- Vicky ? – z drugiej strony sofy wychylił się niemało zdziwiony Nathan – Mogłabyś wchodzić ciut subtelniej ? Myślałem, że na suficie się znajdę tak podskoczyłem …
- Gdzie on jest ?! – krzyknęłam, rozglądając się
- Ale, że kto ?
- Święty Mikołaj, wiesz Tom ?! … Jay ! – warknęłam przez zęby
- Śpi na górze.
- Śpi ?! To będzie miał piękną pobudkę ! – weszłam szybko do kuchni, wzięłam z suszarki największy kubek jaki tylko dostrzegłam, nalałam do niego lodowatej wody i ruszyłam na górę, nie ściągając z siebie ani płaszcza ani butów
- Może byś się rozebrała …
Obejrzałam się. – Jeszcze jakieś dobre rady, Sykes ?!
Westchnął i wrócił do oglądania telewizji. – Żadnych.
Zawróciłam się i szłam na górę, stukając butami.
- Ale wściekła … - usłyszałam z dołu Maxa, który powiedział cichszym tonem
- Jeeeezuuuu, już współczuję Jayowi …
- Nie chciałbym mieć teraz z nią do czynienia …
- No widzisz Tom, a ja muszę z nią żyć.
- Nikt cię za rękę nie trzyma skarbie ! – wrzasnęłam z piętra, a na dole zaistniała cisza jak makiem zasiał. Chyba żaden już mi nie chciał wchodzić w drogę. Podeszłam pod drzwi Jay`a. Walnęłam ręką o klamkę i otworzyłam z hukiem drzwi na całą szerokość, aż walnęły o ścianę z drugiej strony. Chłopak rzeczywiście spał, bo podskoczył po moim wejściu.
- Vicky ? – przetarł oczy
- W całej okazałości ! – krzyknęłam i szybko przemierzyłam trzy kroki dzielące mnie od jego łóżka i jednym chlustem wylałam całą zawartość kubka na jego twarz
- Co ty do cholery robisz ?! – krzyknął, zrywając się i ścierając wodę
- Ochładzam ci umysł idioto ! – wrzasnęłam – Zerwałeś z Lisą ! Jak mogłeś ?! Kretynie jeden – ona ci zaufała, rozumiesz ?! ZA- U- FA- ŁA !!
- A więc to o to się rozchodzi …
- A co, z kimś jeszcze zerwałeś ?! – krzyknęłam ironicznie, a Jay tylko spojrzał na mnie – Jeśli tu chodzi o jakąś drugą dziewczynę to przysięgam, że ją znajdę i wtedy i jej i tobie skopię tyłek !
- To nie tak …
- A jak?! Jay do cholery ! Jak mogłeś skrzywdzić taką świetną dziewczynę jak Lisa ?! Co ci odbiło ?!
Wziął piąstkę do ust, zagryzł ją, a następnie powiedział spokojnie; - Vicky daj mi coś powiedzieć.
Zamilczałam i spojrzałam na niego. – No proszę ! Mów !
- Zadzwoniłem do niej wczoraj po pijaku i powiedziałem, że chyba nie jestem gotowy na związek.
- „Chyba nie jesteś gotowy na związek” ?! – powtórzyłam – Czy ty słyszysz co ty pieprzysz ?! To nie wiedziałeś o tym jak robiłeś jej nadzieję i jak zacząłeś się z nią spotykać ?! – krzyczałam jak opętana, bo byłam nieziemsko wkurzona – Wiesz co ci powiem, Jay ?! – zbliżyłam się do niego, by spojrzeć mu bardziej w oczy – Jesteś zwykłą świnią i dupa z ciebie, a nie facet ! Porządny człowiek tak nie robi, a ty po prostu zabawiłeś się jej kosztem i uczuciami ! – zbliżyłam się jeszcze bardziej - Na jej miejscu przygniotłabym ci obcasem rodzynki, które nosisz w spodniach, bo inaczej tego nazwać nie można. – obdarzyłam go jeszcze lodowatym wzrokiem po czym skierowałam się do wyjścia i wbiłam wzrok przed siebie – Zawiodłam się na tobie Jay, bo myślałam, że jesteś w porządku. – powiedziałam, ale nie odwróciłam się do niego przodem. Zostawiłam go samego i zeszłam na dół. Ze schodów kierowałam się prosto do drzwi wyjściowych.
- Wow, wow, wow, a ty gdzie lecisz ? – Nathan zerwał się z kanapy, zasłaniając mi wyjście
Westchnęłam. – Do domu. – powiedziałam bez emocji
- O co chodzi ? Czemu tak krzyczałaś na niego ?
- Bo zasłużył ?!
- …
- Zerwał z Lisą. Tak po prostu się nią zabawił, a ona teraz leży w domu zawalona toną chusteczek i płacze przez niego.
- Lisa płacze ? – usłyszałam za sobą głos Jaya, który najwidoczniej zszedł za mną
- A co, ma skakać z radości i nawijać salta, że chłopak ją rzucił ?! – warknęłam ponownie, nie odwracając się do niego
Chwila ciszy. – Muszę do niej pojechać. – Loczek zaczął szybko nakładać buty
- Po co ? Żeby znowu zrobić jej nadzieję i powciskać kit ? – spojrzałam na niego – Ona już i tak dostatecznie cierpi, więc oszczędź jej więcej swojego widoku.
- Muszę do niej jechać. – powtórzył i w locie nałożył kurtkę, wypadając na zimne podwórko. Powiał mroźny wiatr. Nathan zamknął za chłopakiem drzwi, a następnie podszedł do mnie i ściągnął ze mnie płaszcz.
- Chodź na herbatę. Uspokoisz się i spędzimy razem po południe.
- Nie wiem czy to jest dobry pomysł …
- Jest jest. – z salonu odezwał się Max – Chodź Vicky do nas.
Spojrzałam na całą czwórkę i nie dałam się więcej prosić. Zdjęłam zimowe buty i weszłam do środka. Siva spojrzał na mnie ostrożnie;
- Mocno się mu oberwało ?
- Za słabo.
- Co przeskrobał ?
- A co, nie pochwalił się wam ? – uniosłam brew
- Vicky, wyluzuj … - Nathan doszedł do nas i podał mi kubek z parującym napojem
- Nie Nath, nie wyluzuję, bo już się komuś w dupie poprzewracało ! – znów gniew napierał
- Jak ja lubię taką ostrą Victorię. – Max puścił do mnie oko z szelmowskim uśmiechem i popił whisky
- Witaj w klubie. Też lubię. – rzuciłam

Zrobiłam łyka herbaty, ledwo ją przełknęłam i nagle poczułam nieprzyjemny ucisk w żołądku. Zerwałam się, odstawiając kubek, byle czym prędzej zdążyć do łazienki.
- Co jej jest ? – usłyszałam za sobą zdziwionych chłopaków

Wpadłam do toalety i w ostatniej chwili zdążyłam otworzyć klapę sedesu … Wymiotowałam dobrą minutę. Gdy w końcu wiedziałam, że już chyba koniec, otarłam łzy, które samowolnie popłynęły, spłukałam po sobie i wstałam, podtrzymując się. Przepłukałam chyba z 10 razy usta i 3 razy umyłam zęby swoją szczoteczką, która znalazła swoje miejsce na stałe na półce Nathana. Usłyszałam pukanie do drzwi.
- Vicky, wszystko w porządku ?
- Tak, Nath.
- Mogę wejść ?
- Poczekaj, za moment wychodzę. – spojrzałam w lustro. Ok, doprowadziłam się do porządku i wyszłam z toalety.
Nathan oblookał mnie dokładnie od góry do dołu aż wreszcie objął i ruszyliśmy do salonu.
- Przytrułaś się czymś ? – spytał troskliwie
- Nie wiem. Być może. Jadłam przeterminowane kabanosy. Może to od tego …
- A może nie od tego ? – usłyszeliśmy Toma
- Co tam znowu wymyśliłeś ? – spytał Nathan, gdy weszliśmy do nich do salonu
- A może Victoria jest w ciąży ? – wyszczerzył się Parker
- No przepraszam bardzo czy ja wyglądam jakbym była w ciąży ?! – oburzyłam się głupkowato
- W sumie … - zadumał się Max, lustrując mnie wzrokiem
- Czemu nie. – uśmiechnął się Siva
- Słońce, już nie wystają ci kości po anoreksji, więc właściwie może i byś mogła … - Tom wzruszył ramionami
Przejechałam po owej trójce wzrokiem, a na końcu błagalnie spojrzałam na Nathana. – Ratuj.
- Chłopaki dajcie spokój. Tylko jedno wam w głowie.
- Nam nie tylko jedno. – zaprotestował Max
- Przecież nie odmawiacie pacierzy w ciągu tych wszystkich wspólnych nocy …
- Tom, bo cię trzasnę zaraz !
- Vicky nie denerwuj się tak. Być może w twoim stanie to niewskazane. – zaśmiał się Siva
- Chcecie mnie zaciążyć na siłę ?! – opadłam na kanapę, a oni roześmiali się
- W ogóle słyszałem, że padło takie pytanie od dziennikarzy, dzwoniących do „EandJ”.
- A dobrze słyszałeś Tom …
- I jak ci z tym ?
- Ani mnie ziębi ani grzeje. – wzruszyłam ramionami – Dobrze, że jeszcze nie pytali jaką farbą koloryzuję włosy albo jaką miseczkę noszę. – Max uniósł brew z uśmieszkiem – Zapomnij. – zaśmiałam się
- Przecież nic nie powiedziałem ! – niby to zdziwiony rozłożył ręce
- Widziałam to. – wytknęłam palcem
- A o czym to wcześniej rozmawialiśmy ? – zadumał się Siva
- Nie jestem w żadnej ciąży ! – powiedziałam twardo i dosadnie – To, że człowiek zwymiotuje, to nie znaczy, że jest ciężarny od razu.
- Właśnie ! No nie, Tom ? – Max ze śmiechem spojrzał na kolegę – Jakby tak patrzeć to po każdej imprezie gdy wymiotowałeś, nazbierałaby się już niezła gromadka Parkerów. – Tom wybuchł perlistym tak dobrze znanym Tomowym śmiechem na samo wspomnienie o obejmowaniu kibla po melanżach, a ja przewróciłam oczami;
- Chodziło mi wyłącznie o kobiety, które mogą wymiotować, ale nie są w ciąży. – mruknęłam
- Na nic się zdadzą teraz twoje tłumaczenia słońce.
- Właśnie zauważyłam …
- Czy wy naprawdę nie macie innych tematów do rozmów ??
- Nie bulwersuj się młody.
- Gadacie jakieś pierdoły od rzeczy to i trudno, żebym się nie bulwersował.
- O jaki ja drażliwy się zrobiłem. – Max pokręcił głową
- A może to ty młody jesteś w ciąży ?! – zawołał Tom i Tomax parsknął, przybijając sobie piątki
- Idioci. – popatrzyłam na nich z bananem na twarzy
- Dobra, dokończmy temat o Jayu. – zarządził Siva i spojrzał na mnie – Vicky, co z nim ?
- Nie wiem. Nie interesuje mnie. Będę tylko troszczyła się, żeby Lisa wyszła na prostą i jak najszybciej o nim zapomniała. On nie zasługuje na nią.
- W sumie racja. – poparł mnie Max – Mimo, że to mój przyjaciel to gdybym wiedział co zrobił, to dawno by już dostał ode mnie … A tak to wyprzedziłaś mnie. – uśmiechnął się szeroko
- Nie uderzyłam jego choć miałam na to wielką ochotę.
- Ty i bez bicia sobie wzorowo radzisz kochanie. – Nathan pogłaskał mnie po głowie
- Zatem możesz być dumny, że taki skarb posiadasz. – odwzajemniłam jego gest, nabijając się
- Od zawsze masz taki cięty język ?
- Nie. – uśmiechnęłam się – Dopiero od bodajże dwóch lat, kiedy jeszcze w Polsce zmieniłam szkołę i okazało się, że wśród tych wszystkich nowych i parszywych osób o wszystko musiałam walczyć sama, żeby nie zostać wykorzystana bądź oszukana. Dawniej byłam cichą myszką, ale na szczęście tamta szkoła, mimo, że jej nienawidziłam, to wyzwoliła we mnie chęć osiągania szczytów, a przede wszystkim walczenia o samą siebie i o wartości, które wyznaję.
- I rozumiem, że Jay swoim zachowaniem trafił w twoje przestrzegane przekonania ?
- A w twoje nie, Nath ? Proszę cię ! Co jak co, ale to co on zrobił to dla każdego powinno być chamskie i karygodne.
- A czy ja go bronię albo go pochwalam ? – spojrzał na mnie błagalnie – Tez uważam, że zrobił jak dupek, ale przynajmniej mam nadzieję, że się ogarnie, ochłonie i jakoś naprawi swój błąd.
- Szczerze wątpię, że złamane serce można tak szybko naprawić ...
- Przynajmniej ja nie skreślam go tak od razu na starcie jak ty.
Odsunęłam się od niego, by spojrzeć mu w oczy. – Uważasz, że jestem niesprawiedliwa ?
- Może zbyt bardzo poddajesz się emocjom i zbyt odgórnie idealizujesz swoje przekonania. – powiedział spokojnym tonem, bardzo ostrożnie dobierając przy tym słowa
Przeanalizowałam szybko to wszystko co usłyszałam. – Przepraszam cię Nath, kto jak kto, ale to ty sam powinieneś go teraz najmniej usprawiedliwiać …
- Tylko się nie kłóćcie. – poprosił Tom
- Nie mam zamiaru się kłócić. – powiedziałam spokojnie do Parkera i wróciłam wzrokiem do swojego chłopaka, który opuścił głowę, westchnął i z powrotem spojrzał na mnie;
- Będziesz mi to ciągle wypominała i wracała do tego całe życie ?
- Nie. Tylko myślałam, że może czegoś tamta historia cię nauczyła.
- Bo nauczyła i doskonale o tym wiesz, ale to nie znaczy, że mam teraz hejtować swojego kumpla. Zrozumie swój błąd i tyle.
- Po pierwsze: nie każe ci go hejtować, a po drugie
- Wystarczy. – Nathan zatkał mi usta ręką i przybliżył swoją twarz do mojej z uśmiechem – Zostawmy to. To nie nasza sprawa. U nas na szczęście jest wszystko w porządku i tego się trzymajmy, zgoda ?

Przewróciłam tylko oczami, ale nie zabierał ręki z moich ust, czekając na inny gest. Poddałam się i pokiwałam głową.
- O proszę ! – zaśmiał się Tom – Znalazłeś sposób na ujarzmienie Vicky !
- Coraz częściej mi się to zdarza. – wyszczerzył się Nathan
- Nie chwal dnia przed zachodem słońca. – burknęłam
- Słońce ! – dostałam upomnienie od chłopaków
- Dobra już dobra. – machnęłam ręką
- Te, Victoria królowa szosy. Nie fochaj się. – puścił do mnie oko Tom
- Bujaj się ! Nigdy więcej nie prowadzę twojej stodoły ! – założyłam ręce niby to obrażona, a chłopaki równo wybuchnęli ze mnie śmiechem
- Sykes, na twoim miejscu nie śmiałabym się tak ze swojej dziewczyny … - uniósł brew – Wiesz kochanie, teraz musisz ze mną dobrze trzymać, bo w każdej chwili mogę wyjść z twojego cienia. – wystawiłam do niego język, a on bez ostrzeżenia przewalił mnie na kanapie i zaczął łaskotać – Przestań ! – piszczałam – Żartowałam ! – krzyknęłam, ledwo łapiąc oddech
- Nath, nie chcesz wyjawić Victorii ?
- Jeszcze nie czas, Siva. – chłopak pomógł mi się podnieść po „napadzie”
- Ale to bez sensu. – wzruszył ramionami Tom z naburmuszoną miną – I tak was wyhaczą na gali sylwestrowej w Berlinie.
- I przy tym zostańmy. – uśmiechnął się mój brunet – Przyjdzie czas to ją poznają.
- Słońce zgadzasz się z tym ?
- Tak.
- … - popatrzyli na mnie zdumieni we trójkę
- Przecież wiem, że Nathan zna się lepiej na showbiznesie ode mnie i, że chce dla mnie jak najlepiej. – spojrzałam na Sykesa – Ufam mu. – dokończyłam i wymieniłam z chłopakiem szerokie uśmiechy
- Oooooo jak słodko. – Siva zatrzepotał teatralnie rzęsami za co dostał od Nathana poduszką w głowę aż się zachwiał ;>
- Dobra, będę się zbierać. – wstałam z kanapy – Dzięki za herbatę
- Której wcale nie wypiłaś. – zauważył Max, a ja uśmiechnęłam się niewinnie
- Musisz już iść ? – jęknął Nathan
- Przydałoby się. – spojrzałam na zegarek – Już w miarę późno, a poza tym chciałam jeszcze zacząć się pakować i zamówić bilet do Polski na święta, póki jeszcze jest w obiegu.
- A kiedy wylatujesz ?
- Pojutrze.
- Uuuuu …
- Będziesz tęsknił Maxiu ? – pomachałam brwiami
- Oczywiście, że tak. – powtórzył mój gest
- A mnie to nie spyta …
- Sykes, nie jęcz. – dałam buziaka w policzek dla chłopaka – Lepiej zakładaj ciepłe galoty i mnie odwieź.
- Ciepłe galoty mam na sobie. Wezmę tylko dokumenty z góry. – poszedł na piętro, ja na korytarz. Nakładałam buty, gdy do domu wszedł zadowolony Jay.
- I jak ?! – krzyknęli do niego chłopaki
- Przeprosiłem, porozmawialiśmy długo i szczerze, i zaczniemy wszystko od początku.
- I super !

Nie obdarzyłam Loczka spojrzeniem nawet przez sekundę. Udawałam, że jego nie widziałam ani nie słyszałam. Wstałam i zaczęłam nakładać płaszcz.
- Wszystko się ułożyło Victoria. – zajrzał Loczek, by nawiązać ze mną kontakt wzrokowy

Wyciągnęłam swoje długi, rude włosy spod płaszcza i zarzuciłam je na plecy. Zawróciłam się i spojrzałam na McGuinessa, który stał przede mną, czekając aż coś powiem.
- Nie mam zamiaru cię przepraszać ani cofać tego co powiedziałam.
- Nie wymagam tego od ciebie.
- Jeszcze by tego brakowało. – prychnęłam – Nath, czekam na podwórku ! – krzyknęłam – Cześć chłopaki. – pomachałam w stronę salonu
- No na razie Vicky !

Ścięłam Jaya i wyszłam z domu. Nie miałam ochoty słuchać jego wyjaśnień i tłumaczeń. Szczerze dziwiłam się, że Lisa zechciała do niego wrócić. Chociaż … - mówiła to chyba nieodpowiednia osoba. Ja też weszłam drugi raz do tej samej rzeki i byłam szczęśliwą dziewczyną Nathana Sykesa … Nathana Sykesa, który kilkanaście tygodni wcześniej podjął się pamiętnego zakładu …

 




Hej Słońca :* ! Dodaję szybciej rozdzialik, ponieważ jutro o g.8 wyjeżdżam z moją P. do Warszawy w celu znalezienia mieszkania. Coś czuję, że krew się poleje i będzie przy tym duuuuuuuuużo kłótni, ale 12 lat przyjaźni robi swoje, więc może nie będzie tak źle ;) … Może nieświadomie z niejedną z Was minę się na ulicy, who knows ;> ? Jak zobaczycie dość wysokiego farbowanego rudzielca z prostą grzywką i włosami do połowy pleców oraz aparatem na zębach to śmiało :D.

Jeeeeeejuuuu to już 70. rozdział ! Nie mogę uwierzyć, że TYLE udało mi się stworzyć, a pomysłów mam jeszcze masę i uwierzcie mi, że jeszcze wiele będzie się działo :] ! Aż przypomniałam sobie, kiedy to bodajże coś ok. 20 – 30 rozdziałów zaczęłyście pisać mi o książce, w którą miałam zebrać tą całą historię, a co ja wtedy Wam odpisałam ? – że wątpię, że dotrwam do 60 albo 70 rozdziału ;P.

Uzależniłam się od pisania ;).
Trzymajcie się i życzcie mi powodzenia w szukaniu mieszkania ;).

PS nie wiem na ile zatrzymam się w stolicy. Jak coś to codziennie późnym wieczorem będę odpisywała na maile :*.

20 komentarzy:

  1. Łohoooo wymioty? ;>
    I patrz, znając Ciebie nie wiadomo czego sie spodziewać ;>
    Bo możemy wszystkie myśleć, że faktycznie jest w ciązy, a Ty później wymyślisz tym swoim mądrym móżdżkiem, że to jednak zatrucie kabanosami. Bądź możemy Cię przechytrzyć i myśleć, że tak zrobisz, więc dojść do wniosku, że to przez kabanosy, a Ty jednak później napiszesz, że to ciąża ;D I nie wiem już, co myśleć xD

    Boże, myslenie z rana mi nie służy, a już szczególnie siedząc w pracy xD

    Kontynuując dobrze, że opieprzyła Jay'a mimo wszystko. Ja zrobiłabym tak samo, gdyby jakiś palant skrzywdził moją przyjaciółkę. Należy im się! A tym bardziej, że już raz miałam taką sytuację, że chłopak zerwał z moją przyjaciółą, bo "nie dorósł do związku" -.- Cokolwiek to znaczy... Ale go gnoiłam później.. :D Tym bardziej, że musiałam go często widywać, bo był kumplem mojego chłopaka ;p
    Dobra, koniec tych głupot z mojego życia, skupiam się na rozdziale! No!

    A więc jak ja uwielbiam momenty, kiedy pojawia się Viki i jest ZAWSZE w centrum uwagi ^^ Wtedy jest tak zabawnie :D Nawet jak ona się złości, to jest zabawnie :D

    Powodzenia w szukaniu mieszkaaaania ! :DD Chyba zacznę częściej bywać w stolicy i wyszukiwać rudzieeelca :D

    Buziaki i do następnego! ;**

    OdpowiedzUsuń
  2. no i bardzo dobrze ze chcesz dalej pisac <33
    nawet nie wiesz jakiego miałam banana jak zobaczyłam, że dodałaś rozdział :)
    ja tam się cieszę że nie chcesz jeszcze kończyć, bo to opowiadanie jest wspaniałe, genialne, boskie itd. :D
    pisz szybko kolejnego :**

    OdpowiedzUsuń
  3. No widze ze cie wena wzieła :P
    CUDEŃKO !!!!!!!! ♥♥♥♥♥♥♥
    Hahah ale miał Jay pobudke :P Aż mu współczuje .. No ale należało mu sie ^^
    I ta wymiana zdań z Tomem na temat ciązy :D
    Oby rzeczywiscie była w ciazy :3
    To by sie działo!
    No brak słów <33
    Czekam na nexta i weny Kochana :**
    Wpadnij do mnie

    OdpowiedzUsuń
  4. oindvouasbdousdnvuos O JACIE
    Biedny Jay... ŻARTUJĘ. Nie współczuję mu wcale.
    Uuuuu no a może jednak Vick w ciąży jest? NO JEEEEST :P
    nsofnoasenfoasef RAJU! Może Cię spotkam w Wawie :3
    POWODZENIA w szukaniu mieszkanka :*
    Wenyyy ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. AH.... Samodzielna babka będzie z Ciebie :3
    Co do rozdziału.... Świetny!!!!!
    Jay...--- świetna pobudka haha
    Ale Vick... była nieziemska!
    Coś przeczuwam ciąże... albo... kabanosiki zaszkodziły heh
    Wiesz co? Chciałabym Ci podziękować, za to że pomimo swoich spraw, swoich problemów, to i tak znajdujesz czas na pisanie.
    Życzę powodzenia w szukaniu mieszkania, do następnego rozdziału :*
    Olaa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetny rozdział gdy go czytałam cały czas miałam banana na gębie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej rozdział genialny.
    Nie mogę się doczekać nexta
    Mam nadzieję,że wpadniesz do mnie na:
    http://changedmyworldnathansykes.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. O jaki cudny rozdział :)
    Vicky bojowo nastawiona do Jaya...I prawidłowo co za człowiek -_-
    Szczerze to ja bym nie chciała, żeby Victoria była w ciąży.Sama nie wiem dlaczego, ale tak jakoś...Mój mózg czasmi dziwnie działa ☻

    Ochocho już 70 rozdział. Nie wierzę, że piszesz tak długo dla nas tak wspaniałe rozdziały. Oby był ich jak najwięcej :* DZIĘKUJĘ
    Pozdrowienia Kochana♥ , jeszcze więcej weny i do następnego.

    OdpowiedzUsuń
  9. A gdzie mój Chris się pytam ?

    OdpowiedzUsuń
  10. jakie boskie teksty w tym rozdziale było to ja nie powiem ;P
    uśmiałam się w najlepsze ;D
    okay to na tyle, bo muszę nadrabiać zaległości w innych blogach, które czytam, trzy dni mnie nie było, a tyle do czytania ;)
    powodzenia ze znalezieniem mieszkanka i wenny ;D

    OdpowiedzUsuń
  11. Aaaaaaaaaa!
    OMG! San!!!!
    Cudeńko!
    Tak ,tak ,tak właśnie takie rozdziałki to ja lubię najbardziej.
    Ha! Wiedziałam ,wiedziałam no wiedziałam że te kabanosy Viki zaszkodzą ^^ Przejrzałam cię Słońce hehexd
    I znowu te przypuszczenia.Oj mówie wam będzie mały Sykesik jak nic!Już nie moge się doczekać następnych rozdziałów!Oczywiście mam różnorakie przypuszczenia i prawdopodobne scenariusze dalszych losów ,ale nie będę zdradzać.Aaaaaa! ;)
    jaram sie tym rozdziałem.;)
    No to se Vicki zrobiła wejście smoka.Była w swoimi żywiole że tak powiem xd
    Ale Jay przeżył więc dobrze.No i się pogodzili na szczęście.
    Dobrze dobrze ,wspaniale ;) No i got majonez ;D

    Trójkątasku mój utalentowany ty!70 rozdziałów a mi ciągle mało.Ciesze się że masz mase pomysłów i wszystko elegansio ciągniesz.No ,ale życzenia to ja ci będe składać jak dobijemy do 100.
    Czekam na nastepny.Oj na ten czekałam mega niecierpliwie.Tak więc do nexta Miśku i życzę ci powodzenie z mieszkankiem. ;*

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże ile śmiechu można naliczyć w tym rozdziale :P
    A te teksty? No bomba :)
    Ale Nathan chyba jednak powinien zmusić dziewczynę do kupienia sobie testu... tak na wszelki wypadek, a no i oczywiscie Parkerowi też trzeba załatwić, bo biedactwo non-stop po imprezach wymiotuje :P

    time-is-slepping-away.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. ta Vicky to moja krew !
    ja zawsze spuszczam wpierdol niewiernym i chamskim facetom xD
    rdz boski ^^
    czekam na następny :***
    powodzenia z mieszkaniem !
    kocham <333333333

    OdpowiedzUsuń
  14. E!! świetnie, ale.... gdzie mój ukochany Chris? haha.... może on z Lisą.. eh/... marzenia. pozdroo.
    Moniaa

    OdpowiedzUsuń
  15. jeeny kocham tego bloga !! Nigdy nie spodziewałam sie że bede tak "namiętnie " czytać <3
    Vicky w ciąży hmm.... to będzie interesujace :D
    Pisz jak najwięcej rozdziałów ,życze dużo weny i dawaj nexta ja już czekam ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. Łohohoho.. :D
    Jaki Jay dostał opierdziel. *.*
    I te wymnioty. xd
    Teraz to ja już nie mam ewnośc, czy to ciąża.
    No niby tak, bo wymiotowała, ale przecież zjadła przeterminowane żarełko. Ale nagle wzmożył jej się apetyt, po bodajże ostatniej nocy spędzonej z Sykesem. ^^ No, ale przeciez nagle zaczęły jej sie zmieniać humorki, jeszcze dodać tn apeyt to naprawdę zwiększam prawdopodobieństwo, ze Victoria jest w ciąży. :D
    Ten tekst Toma : "Znalazłeś sposób na ujarzmienie Vicky !" - Lubię to.! XD
    Rodzynki. xdd Beka na całego. ;D
    Vicky wylatuje do Polski - oczywiście na lotnisku bedzie so cutee pożegnanie z Nathem. <3
    Ja to wiem. Ha.! :D
    I te zbiorowe "Uuuuu...". xd
    "Będziesz tęsknił Maxiu ?" - Hehehe. ^^
    Ej, no to dobrze, ze sie pogodzili przecież, c'nie.? :)
    No, ale cieple galoty zawsze musza być. :D
    OMG.! Wawa.! Przybywam.! :D
    Nie no, muszę jechac do stolicy jak najszybciej. Odwiedze cię. ^.^
    70. *.* Jezusiku, jak dużooo. < 3 < 3
    Czytam od początku i dalej mnie fascynujee. < 3
    Kocham, kocham, kocham, kocham, kocham. xd < 3 < 3 < 3
    A teraz dobijaj do 100.!! :D
    Czekam na koljny z niecierpliwoscią < 3

    An_a

    OdpowiedzUsuń
  17. OMG! Viktoria i jej teksty są najlepsze!!
    Życzę powodzenia w szukaniu mieszkania;pp
    The Wanted i ich rozmowy uwielbiam!!;pp
    Życzę szczęścia w nowym mieście;pp
    Weny<3;pp

    OdpowiedzUsuń
  18. Jest już cieeeeemno, ale wszytko jedno, piszę komenta, póki nie jestem padnięta!^^ Tym wesołym początkiem wystukuję szybko litery, żeby zdążyć nim nasza droga San, doda nowy rozdział ;>

    Mówiłam, ze Jay będzie zimniutki xd Takie tam chluśniem, bo uśniem hahaha :D A raczej chluśniem, bo zemsta Vicky najlepiej smakuje na zimno xd Ta to potrafi zrobić wejście smoka hohohoh. Sorry memory, ale nie chciałabym doświadczyć konfrontacji z tak wściekłą, uzbrojoną w sarkazm i ironię Vicky. Zgasiłaby mnie, a ja nawet bym ust nie zdążyła otworzyć. A tak swoją drogą te humorki, to nie czasem jakieś sygnały ciążowe? ;> Nie żeby coś, ale wymioty, zachcianki i dwa razy bardziej cięty język mi tu za bardzo nie pasują ;> Aaaaaaaaaa czyli będą w końcu wyczekiwane przeze mnie Victorionathany? *-*
    W sumie, nie wiem czy to nie za wcześnie... Wiesz, Sykesiak nie wyjawił jej jeszcze światu dziennikarskich hien, a tu okazało by się, że Vicky jest w ciąży. No nie powiem, mogłoby to wstrząsnąć światem oszołomów(czyt. mediów)
    Wow, zebrało mi się na nocne rozkminy XD
    WOW, po raz drugi, to już wybiło nam 70 rodziałów? O.o 70 rozdziałów minęło, jak jeden dzień ^^ O, i na śpiewanie mi się zbiera:D Uciekam xd
    Czekam na nexcika :*

    OdpowiedzUsuń
  19. Ha! Jestem! Pewnie zdziwi Cię komentarz ode mnie, bo byłam tak jakby mało ''aktywna'' na blogerze, ale już się poprawiam co z resztą widać:) A Jayowi się należało! Co on sobie myślał?! Jestem w stanie zrozumieć to, iż mózg po pijaku nie działa czasami tak jak powinien, ale to była przesada! No kurde! Wkurzyłam się i to porządnie. Jeśli ta ciota spróbuję coś jeszcze wywinąć to myślę, że nie skończy się na zwykłym krzyku ze strony Victorii. Także... Powodzenia Ci życzę McGuiness!
    Mam nadzieję, że znajdziesz (lub już znalazłaś) wymarzone mieszkanko w stolicy:) Ze mną się raczej w Warszawie nie miniesz, ale żyjmy nadzieją! A jednak doszłaś do 70 rozdziału, więc czekamy na książkę! Ale na razie będę się mogła spodziewać nexta, który mam nadzieję, że pojawi się tutaj jak najszybciej:)
    Czekam i pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  20. Dobrze, że Jay dostał "lekki" ochrzan od Wiki!
    Jak on mógł powiedzieć coś takiego po pijaku? O.o
    Nie rozumiem go i chyba nigdy nie zrozumiem. ^^
    Ok, ok... Wiki wymiotuje czyżby... CIĄŻA? :D
    No dobra, nie wiem czego mam się spodziewać, bo znając Twoje pomysły to możesz tutaj nas nieźle w konia robić. ^^
    Ale gdyby jednak była ta ciąża to byłoby tak kolorowo. ^^ Awww. *-*
    Rozdział CUDOWNY oczywiście! <3
    Zabieram się za komentowanie nexta, buziaki. ;****

    OdpowiedzUsuń