wtorek, 13 sierpnia 2013

Znowu chcesz wszystko zniszczyć - rozdział 71.

Następnego dnia zbudziłam się z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony cieszyłam się, że Lisa była z powrotem z Jayem, zaś z drugiej strony bałam się o nią i byłam nadal wkurzona na niego. Za jego szczeniackie zachowanie. Doszłam jednak do wniosku, że to ich sprawa i postanowiłam więcej tego nie roztrząsać. Najwyżej wykastruję go i to już naprawdę ^^. Ponadto pojutrze miałam być już w domu. W Polsce. I tu tak samo – z jednej strony cieszyłam się, bo zobaczę swoich bliskich, których tak rzadko widywałam, ale z drugiej strony … - święta bez Nathana … To nie było to czego chciałam i co lubiłam. Wszelkie rozłąki z nim źle znosiłam, a co dopiero mówić, kiedy nie będziemy razem, przy sobie w święta. W czas kiedy wszyscy ważni są przy twoim boku.

W trakcie moich przemyśleń, gdy leżałam jeszcze w łóżku, uchyliły się drzwi;
- Vicky, idziesz dziś do pracy ?
- Tak, a czemu pytasz, Bob ?
- Bo już w miarę późno …
Skrzywiłam się. – Zaraz wstaję.
- Zrobię tobie śniadanie. – uśmiechnął się i zostawił mnie samą
- To chyba czas wstawać. – mruknęłam, przeciągnęłam się należycie i wstałam z łóżka. Nagle zrobiło mi się tak jakoś dziwnie. Niedobrze, że aż przysiadłam z powrotem, starając się głęboko oddychać i przegonić bliżej niespotykany gul z żołądka, który podnosił się i był coraz bliżej przełyku. Zaparłam się w myślach, że nie będę wymiotowała. Podeszłam ledwo do okna i otworzyłam je mimo tego, iż na podwórku był mróz. Siarczyste, rześkie powietrze pomogło mi, ale i tak nie na tyle, żeby stwierdzić, że do końca dnia będzie okey.

Ruszyłam do łazienki w celu wykonania porannej toalety i już po chwili schodziłam ostrożnie na dół.



- Vicky, w kuchni na stole leżą przygotowane kanapki.
- Dzięki Bob, ale chyba ich nie zjem … - skrzywiłam się
Spojrzał na mnie zdziwiony. – Coś ci jest ? Źle się czujesz ?
- Mhm … - złapałam się za brzuch – Zatrułam się tymi przeterminowanymi kabanosami, które tak wcinałam. Jedyne czego potrzebuję to tylko gorzka herbata … - skierowałam się do kuchni
- Zrobić ci ?
- Daj spokój, poradzę sobie.
- Coś jeszcze złego się dzieje czy tylko ci niedobrze ? – wychylił się, by mnie zobaczyć
- Niedobrze … - mruknęłam
- Kochanie, przepraszam cię, to moja wina. – do kuchni wparowała Lucy – Nie popatrzyłam na datę ważności tego jedzenia. Naprawdę przepraszam. – pogłaskała mnie po głowie
- Lucy, nic takiego się nie dzieje. Jutro mi przejdzie. – uśmiechnęłam się blado
- Ale i tak mi przykro, że to przeze mnie … Mogę ci jakoś pomóc ?
- Nie, ale dziękuję. – wypiłam za jednym zamachem gorzką herbatę i ruszyłam do wyjścia – Na razie. – rzuciłam do małżeństwa i wyszłam na ulicę. Świeże powietrze; to było to, czego mi było trzeba w tamtym momencie. Przynosiło mi pewnego rodzaju ulgę.

Weszłam do swojego gabinetu w „EandJ” i ledwo zdążyłam zdjąć płaszcz, usłyszałam swój dzwonek telefonu. Usiadłam w fotelu i z torby wyciągnęłam komórkę. Szybko odebrałam, bo dzwonił Nathan;
- Minc
- … co tak oficjalnie ? – roześmiał mi się do ucha na „dzień dobry”
- Tak jakoś.
- Dobra panno Minc, mam dla pani nieciekawą wiadomość.
Westchnęłam głęboko. – Nie wiem czy chce mi się jej dzisiaj słuchać ...
- Nie dam rady się dziś z tobą spotkać.
Zamknęłam na chwilę oczy. – Ale Nath … - jęknęłam – Przecież ja pojutrze wylatuję.
- Wiem.
- Myślałam, że te dwa dni spędzimy razem …
- Vicky spokojnie. Dziś mamy sesję, więc potrwa to cały dzień, ale jutro od porannych godzin do późnych nocnych jestem tylko do twojej dyspozycji.
- Ta, tyle, że ja jutro pracuję chciałam ci przypomnieć.
- To weź sobie wolne.
- Już wzięłam, ale wyobraź sobie, że dopiero od pojutrza.
- To idź i poproś Oliviera o zmianę.
- Jakieś jeszcze świetne rady ?!
Po drugiej stronie zapanowała chwilowa cisza. – Vicky po co się tak unosisz ? To nie moja wina, że
- Dobra Nathan, kończmy tą do niczego nieprowadzącą rozmowę. Cześć. – rozłączyłam się i niczego nie analizując poświęciłam się w pracy. Z tego wszystkiego narzuciłam sobie takie tempo, że wykonałam 1,5 razy więcej planów niż powinnam. Cały dzień w pracy przebiegał mi niby neutralnie, bez większych spięć, ale wewnętrznie byłam jakaś niespokojna i wszystko mnie w tamtym dniu denerwowało.
Wróciłam do „Sweet Dreams” i bez słowa skierowałam się do kuchni.
- Cześć Vicky.
- Cześć Chris. – nie spojrzałam na wesołego chłopaka, który podszedł do mnie
- Co robisz ?
- Nalewam sobie kolejnych hektolitrów gorzkiej herbaty. – przechylałam czajnik z gorącą wodą do kubka, na którego dnie czekała torebka
- A jadłaś coś ?
- Dzisiaj nie.
- Ej, co ty taka bez emocji ? – ustał obok, opierając się plecami o szafki, by nawiązać ze mną kontakt wzrokowy
- Zawsze muszę chodzić uśmiechnięta ?
- Tak, bo inaczej do ciebie nie pasuje. – odpowiedział radosnym tonem za co tylko na niego spojrzałam i przewróciłam oczami - To jak, powiesz mi o co chodzi ?
Odstawiłam czajnik i spojrzałam na niego. – O nic nie chodzi.
- Mam oczy.
- A ja nie mam cierpliwości.
- Kto cię wkurzył ?
- Nikt.
- Jaaaaaasneeee …
- Zaraz ty mnie wkurzysz.
- I dobrze. Przynajmniej całą złość wylejesz na mnie i od razu się uspokoisz.
- Cóż za poświęcenie.
- Dla ciebie wszystko.
Uniosłam brew, a Chris uśmiechnął się.
- Co jedliście na obiad ? – zmieniłam temat, otwierając lodówkę
- Mama zrobiła kotleciki. Zostało i dla ciebie.
- Dzięki. – wyjęłam talerz z porcją na stół i zaczęłam jeść
- Nie podgrzejesz sobie ?
- Nie chce mi się.
- To może ja chociaż to zrobię …
- Nie ! – przysunęłam do siebie stanowczo talerz
Blondyn stanął przede mną z założonymi rękoma. – Victorio Minc, czy ktoś ci dzisiaj mówił, że zachowujesz się jak rozkapryszony, nieznośny bachor ?
- Christopherze Stewart – przyjęłam jego ton – czy ktoś ci dzisiaj mówił, że jesteś niepoprawnym i narzucającym się Casanovą ?
- Dziś nie. – rzucił mi pełne rozbawienia spojrzenie – Zresztą jedz, jedz. Po obiedzie pójdziemy na zakupy.
- No chyba ty.
- Blisko. Ja z tobą.
- Zapomnij.
- Bo ?
- Nie mam ochoty dziś na żaden szał ciał.
- Rany, jaki masz wisielczy nastrój …
- Do usług.
- Przestań ironizować, jedz szybko i idziemy w miasto.
- Nie.
- Tak.
- Yyyyym. – pokręciłam przecząco głową z pełnymi ustami jedzenia
- Yhym. – poprawił mnie blondyn
- A może ja już jestem dziś umówiona, co ?! – wypaliłam w końcu
- Że niby z kim ?
- No wiesz ?! – prychnęłam – Na przykład z Nathanem.
- Nie jesteś z nim dziś umówiona. – powiedział pewnie aż mnie zamurowało
- Niby czemu ?
- Bo nie byłabyś taka nadąsana i wredna. – uśmiechnął się szeroko, skubnął z mojego talerza pomidora i odszedł, podnosząc ręce w triumfalnym geście
- Dupek. – skomentowałam tylko głośno, a za chwilę usłyszałam jak roześmiał się na schodach. Nie spieszyłam się z jedzeniem; wręcz przeciwnie, delektowałam się ile tylko się dało. Po 8 minutach Chris zszedł z powrotem przebrany.
- I jak ci idzie ? – spojrzał na mój talerz – O jaaa … weź jedz szybciej, bo nam centrum handlowe zamkną.
- Ale ja nigdzie się nie wybieram. – powiedziałam i powoli włożyłam sobie pełny widelec do ust
- Oczywiście, że się wybierasz. Kto mi pomoże wybrać koszulę ?
- Koszulę ? – powtórzyłam – Mamę weź jeżeli nie masz kolegów.
- Ha ha ha. Śmieszne ! – zmrużył oczy – Potrzebne jest damskie oko. Muszę kogoś wziąć niewtajemniczonego, bo ubiorę się w nią na świąteczny obiad.
- I akurat mnie kopnął ten zaszczyt ?
- Dokładnie. – wyszczerzył się szeroko
Mlasnęłam. – Znaj moje dobre serce. – wstałam i odstawiłam talerz
- Ale nie zjadłaś do końca. – wytknął
- Nie chce mi się już.
Po chwili wychodziliśmy już ze „Sweet Dreams” i kierowaliśmy się do centrum.
- Kiedy lecisz do domu ?
- Pojutrze.
- Chce ci się ?
- Dzisiaj tak. I to bardzo.
- Czemu akurat dzisiaj ?
- Tak po prostu. – wzruszyłam ramionami
- Pokłóciliście się ?
Spojrzałam wyrwana na Chrisa. – Słucham ?
- Pokłóciliście się z Nathanem. – bardziej stwierdził niż zapytał
- Nie. – powiedziałam krótko
- Jeśli nie chcesz ze mną rozmawiać na ten temat to po prostu powiedz i nie oszukuj mnie.
- Nie oszukuję cię, bo nie pokłóciłam się z Nathanem. – mówiłam powoli, żeby się nie zdenerwować – Po prostu przed wylotem chciałam spędzić z nim jak najwięcej czasu, ale niestety okazało się, że on tego czasu dla mnie nie ma.
- Praca czy coś innego ?
- Praca … Znaczy ja to rozumiem. – poprawiłam się od razu – Żebyś sobie nie pomyślał, że jestem jakaś nadęta smarkula, która odciąga swojego faceta od obowiązków i go ogranicza. Bo to nieprawda. Tylko tak jakoś mi dzisiaj przykro, bo chciałam być z nim. Po prostu.
- Rozumiem cię. – Chris obdarzył mnie ciepłym uśmiechem – Zatem tym bardziej cieszę się, że ten czas nie spędzasz sama na dołowaniu się, tylko ze mną.

Chwilę szliśmy w milczeniu. Poczułam nieprzyjemny ucisk w żołądku. Złapałam się za brzuch. – Chris, poczekaj. – złapałam go za ramię i zgięłam się w pół
- Co ci jest ? – przestraszył się nie na żarty
- Żołądek. – jęknęłam – Niepotrzebnie zjadłam obiad. – skrzywiłam się. W tym momencie wydobył się z torby dźwięk mojego telefonu. – Chris, proszę cię odbierz. – jęknęłam, a sama starałam się oddychać i nie dawać się nudnościom
- Słucham – odebrał blondyn – tak, to ja … jest obok … nie, nie może … powtarzam ci, że nie może … oj daruj sobie ok ? – spojrzałam na Chrisa i do głowy przyszło mi jedno ; NATHAN ! Resztkami sił zabrałam telefon z ręki blondyna i przysunęłam go sobie do ucha.
- Nath ? – spytałam cicho
- Tak. Co tam się dzieje ? Co u ciebie robi Chris ? – był poddenerwowany
- Pomaga mi.
- W czym ?!
- W dobrym samopoczuciu. – kolejny skurcz żołądka
- Słucham ?!
- Nathan nie krzycz mi do ucha, dobrze ? – warknęłam, choć przez ból coś mi nie wyszło – Jesteśmy na zakupach i odebrał za mnie, bo źle się czuję, jasne ? … W ogóle z jakiej racji ja mam się tobie tłumaczyć ?!
- Bo chyba mi nie powiesz, że normalnie to zabrzmiało kiedy zamiast ciebie usłyszałem jego ! … Źle się czujesz ? Co ci jest ? – miałam wrażenie, że się podniósł – Zaraz u ciebie będę.
- Nie, nie. Nath, rób swoje. Bądź na sesji. Po prostu znowu żołądek dał o sobie znać, ale już przechodzi.
- Na pewno ?
- Tak, na pewno.
- Ale jak coś to będziesz dzwoniła ?
Jasne, przerwę ci sesję. Mhm ^^ . – Tak. – odpowiedziałam tylko – Na razie.
- Trzymaj się Mała.
Oddałam telefon dla Chrisa, który wsadził go z powrotem do torby. Ból ustępował i powoli wyprostowałam się. – Na rękę ci to było, co ?
Chris uśmiechnął się cwaniacko. – Nie zaprzeczę.
- Nie możecie po prostu się polubić ?
- Wiesz … chyba niezgodność charakterów.

Pokręciłam tylko głową i poddałam się. Po kilkunastu minutach byliśmy już w centrum handlowym. Zaszliśmy do sklepu, w którym Chris zawsze kupował odświętne ubrania. Wziął do przymiarki trzy koszule i schował się w przebieralni. W tym czasie ja rozglądałam się po sklepie i w oko wpadła mi pewna koszula. Od razu do głowy przyszedł mi Nathan jakby prezentował się w niej. Wyglądałby mega przystojnie. Podeszłam zatem do lady i poprosiłam obsługującą o interesującą mnie rzecz i o odpowiedni rozmiar. Gdy zapłaciłam, akurat usłyszałam, że Chris wołał mnie z przymierzalni. Podeszłam do jej drzwiczek.
- I jak ? – spytałam zza nich
- Chyba ok … Sama zobacz.

Uchyliłam drzwi i weszłam do środka. Moim oczom ukazał się przystojny Chris w nowej koszuli, który stał do mnie tyłem, a przodem do lustra.

– Ejjjj jakby na ciebie szyta. Super jest ! Tylko z tyłu kołnierzyka nie poprawiłeś. – zwróciłam uwagę i wzięłam się za poprawianie. Gdy jeszcze go obkładałam chłopak w mgnieniu oka zawrócił się do mnie i przytrzymał za talię. Staliśmy twarzą w twarz, a na dodatek ręce miałam założone na jego szyi i wciąż trzymałam jego kołnierzyk. Gdy zdałam sobie sprawę jak to wygląda, wypuściłam z palców materiał.
- Chris, nie patrz mi tak w oczy … - powiedziałam cicho – I w ogóle odsuń się ode mnie …
- Ale ja nie chcę. – szepnął i nachylił się, by dotknąć swoimi ustami moich. Miał ciepły oddech, ale szybko ogarnęłam się i chciałam go od siebie odepchnąć, ale on przytrzymał mnie. Był silny. Spuściłam zatem głowę.

- Znowu chcesz wszystko zniszczyć. – powiedziałam smutno. Poczułam, że ucisk na mojej talii rozluźnił się.
- Żartowałem. – chłopak powiedział głośno, radosnym tonem. Spojrzałam na niego. Uśmiechał się promiennie.
Chrząknęłam. – Bierz tę koszulę i wracajmy do domu. – poklepałam go po piersi i wyszłam z przymierzalni. Musiałam głęboko odetchnąć, bo sprawa posunęłaby się za daleko. Nie czekałam długo na blondyna. Zapłacił za koszulę i wracaliśmy do domu. Rozmawialiśmy na luźne tematy i żadne z nas nie wróciło do sytuacji z przymierzalni.

Nazajutrz czułam się już zupełnie zdrowo. Poranne odświeżenie, śniadanie i ruszyłam do pracy.



W drodze do „EandJ” zadzwonił mój telefon.
- Rany Sykes, ty zawsze musisz dzwonić do mnie kiedy jestem w drodze do pracy albo kiedy akurat biorę się za papiery ? – roześmiałam się
- Takie tam wyczucie czasu. – powiedział – O, słyszę, że już w lepszym humorze jesteś.
- W końcu dzisiaj się widzimy, tak ?
- Tak. Właśnie. Mam nadzieję, że jesteś już spakowana na jutrzejszy wylot, co ?
- W sumie to tak … A co ?
- Około g.16 przyjadę po ciebie, weźmiemy twoją walizkę, a raczej WALIZKI – poprawił się dosadnie – i przyjedziemy do mnie. Spędzimy razem całe po południe, wieczór … noc. – wyczułam jego szeroki, niegrzeczny uśmiech lecz udawałam niewzruszoną
- Jakaś aluzja ?
- Zero.
- Tak myślałam. – roześmiałam się – No dobrze. Pasuje mi taki układ.
- Cieszę się ... Zatem do pracy, a nie się opierdzielasz !
- Nie drzyj ryja. Do zobaczenia. – roześmiałam się, a zaraz on ze mną
- Na razie.

W pracy jak to w pracy; zajęłam się robotą i zleciało nie wiadomo kiedy. Około g.15.20 byłam już w „EandJ”. Pobiegłam szybko na górę, by spakować ostatnie rzeczy i wróciłam jeszcze na dół.
- Bob, Lucy, macie chwilkę ? – spytałam małżeństwo, które stało przy ladzie, wycierając talerzyki
- Jasne.
- Co tam ?
- Chciałam się z wami pożegnać i życzyć wam wesołych świąt. – przytuliłam ich
- Oooo wzajemnie Vicky.
- Ale jak to, przecież jutro wylatujesz. – skojarzył Bob
- Tak, ale Nathan zaraz po mnie będzie i tam już do jutra zostanę, żeby nie ganiać.
- Oczywiście. – Lucy uśmiechnęła się
- Rodzinnych świąt Vicky. – Bob jeszcze raz mnie przytulił – Kiedy do nas wracasz z powrotem ?
- Za parę dni. Nie zdążysz się stęsknić. – uśmiechnęłam się – A gdzie Chris ? Z nim tez chciałabym się pożegnać.
- No raczej nie dasz rady, bo wyszedł z kumplami do pubu.
- Serio ? – trochę zrzędła mi mina – No nic. Zostawię kartkę u niego w pokoju. – wróciłam na górę i napisałam na karteczce krótką wiadomość;
 „ Wesołych i spokojnych świąt, Chris ! Chciałam złożyć ci życzenia osobiście, ale gdzieś się ulotniłeś. Trudno. Do zobaczenia po powrocie.

Victoria
PS ale na Mikołaja w twoim przypadku bym nie liczyła. Nie zachodzi do niegrzecznych dzieci ;).”

Położyłam karteczkę pod jego laptopem i zeszłam na dół. Akurat do lokalu wszedł mój chłopak.
- No witam. – objęłam Nathana mimo tego iż był lekko pokrytym śniegiem
- Cześć. – dał mi soczystego buziaka – Gotowa ?
- Tak.
- To nakładaj płaszcz i buty, a ja zniosę walizki.
- Walizkę.
- Walizkę ? – powtórzył z zacieszem
- Owszem. Walizkę.
- A co to za cud ?
Machnęłam ręką. – Zamek mi się w drugiej rozwalił.
Nathan roześmiał się. – I wszystko jasne. Wiedziałem, że sama byś się nie poddała. – powiedział i poszedł na górę
Jeszcze raz pożegnałam się z Lucy i Bobem i wsiadłam do Sykesowego samochodu.
- Może chcesz poprowadzić ? – spytał Nathan, gdy zapinaliśmy pasy
- Tak, 4 razy. – prychnęłam
- O !
- Mówiłam ci już, że nie będę więcej prowadziła waszych extra super drogich wypasionych gablot.
- Ale ja nadal nie rozumiem dlaczego. – wzruszył ramionami
- Za duża odpowiedzialność.
- Wiesz ile osób dałoby się pokroić za taką możliwość ? A ty tak po prostu to odrzucasz.
- Widocznie dziwna jestem. – teraz ja wzruszyłam ramionami
- Oryginalna. – pomachał brwiami
- Ty oryginale. Odpal wreszcie ten silnik, bo jest zimno i jedźmy do twojej równie extra super drogiej wypasionej posiadłości.
- Robi się. – dał mi całusa w policzek i ruszyliśmy – Co ci było wczoraj ? – spytał, gdy wyjechaliśmy na główną ulicę
- Już ci mówiłam. Przytrułam się i bolał mnie żołądek.
- Nie o to pytam.
- A o co ??
- O twoje zachowanie.
- Moje zachowanie ? – ściągnęłam brwi
- Rano krzyknęłaś, zbyłaś mnie i się rozłączyłaś, potem też odpowiadałaś lodowatym tonem.
- Miałam po prostu gorszy dzień. Przepraszam. – wzruszyłam ramionami
Brunet nie odrywał wzroku od drogi. – Wkurzyłem się na ciebie.
- Ja na ciebie też.
- Jak zwykle nie pozostajesz dłużna.
- Bo też mnie wkurzyłeś. – powtórzyłam ostrzej
- Nie możemy tak na siebie działać. – pokręcił głową – Kochanie, odkąd jesteśmy razem powinniśmy być jak jeden organizm.
- Aha. I niby jak twój organizm ?!
- No właśnie.
- W takim razie dziś wieczorem boli nas głowa !
- O ! – Nathan zdurniał – Ale Vicky nie przesadzaj tak od razu.
- Zero szampana i zero świec. – zaznaczyłam palcem
- No nie wytrzymam z tobą … - westchnął
- Spoko, słyszałam to już. Uodporniłam się na te gadki.
Chłopak udał, że tego nie słyszał. Na szczęście po kilku minutach byliśmy już na miejscu. Odpięłam pas i wyszłam z auta. Otworzyłam drzwi do domu.
- Siema gromado ! – krzyknęłam od wejścia, ale zastała mnie głucha cisza i mrok. Nathan postawił obok mnie walizkę i zamknął drzwi. – A to co ? – zgłupiałam – Gdzie są wszyscy ?

Poczułam jak z tyłu Nathan nachylił się do mnie i mruknął mi do ucha aż przeszły mnie ciarki od stóp do głów; - Powiedzmy, że zostawili nam wolną chatę.  
Przełknęłam ślinę. – Tylko nie myśl, że mój plan bólu głowy szlag weźmie. – prychnęłam choć nie było mi łatwo ;) …

 

 

Cześć Słodziaki ;) ! Dobra, wiem – należy mi się niezły kopniak za nieodzywanie się, ale tyle się działo, że nie miałam głowy do wchodzenia na neta … Rozdział miał wyglądać inaczej, ale patrzę, że znalazł się funclub Chrisa (czego w życiu się nie spodziewałam xd), więc trochę czasu poświęciłam i dla tego pana :>.
Dodaję rozdział już z rodzinnego miasta. Wróciłam z Wawy i jestem posiadaczką ślicznego, przestronnego i dużego mieszkanka :>. Już nie mogę się doczekać samodzielnej wyprowadzki ;) !

Poza tym w końcu (!) kupiłam śliczną i baaaardzo dziewczęcą sukienkę na ślub mojej sis, który jest za miesiąc.
Hah, kocham Wasze rozkminy <3. Na tapetę tym razem wzięłyście Wiktorię i ciążę. Hmmmm … nic na ten temat nie zdradzę. Przekonacie się w najbliższej przyszłości ;).

Zatem czytajcie, komentujcie, a ja zawijam myśleć na nextem i robić ciacho na panieński wieczór, który już pojutrze ;].
PS Olu – Twój komentarz sprawił, że w moje serducho wlało się ciepło. Dziękuję :>.

17 komentarzy:

  1. Zarąbiste , czekam na next ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja jestem nadal stuprocentowo pewna, że to początki ciąży i zapewne dziewczyna dowie się o tym będąc w Polsce i później znowu będzie jechać po Sykesie :P

    Rozdział boski, tylko według mnie za dużo w nim było Chrisa... nie znoszę typa.

    I to super, że znalazłaś mieszkanie, bo to naprawdę nie taka łatwa robota :(

    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny :*

    time-is-slepping-away.blogspot.com <- zapraszam do chociaż przeczytania rozdziałów ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. rozdział świetny naprawdę:) tylko za dużo tego Chrisa nie trawie goście może niech się tak często nie pojawia w przyszłych rozdziałach?;) jestem ciekawa czy to jednak ciąża czy nie:) życzę dużo weny:)i czekam na next;)

    OdpowiedzUsuń
  4. hahaha no tak skonczy sie:D ale za 9 MIESIECY :P
    Dodaj zdjecie tej swojej sukienki :)
    hahaha ból głowy jest boski :3
    nie ma to tamto. :D
    pisz szybko kolejny :**
    zapraszam do mnie:

    http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. OOo... jest i Chris!
    Ah.... kocham tego gościa :D
    mmm.... niegrzeczny Nath-I like it!
    Nie ma za co dziękować, szczere słowa wdzięczności w zupełności Ci się należą!
    Gratuluję nowego, a przede wszystkim własnego mieszkania!
    Do następnego!
    Olaa :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wow myślałam że jestem jedyną czytelniczką uwielbiającą Chrisa, a tu proszę. Fanclub w składzie: San i 2 anonimki. Co do rozdziału to się będę powtarzać bo był świetny. A co do ciąży Viki, ja jej nie chcę. No bo jak to będzie potem wyglądać. Póki w ciąży to jeszcze fajnie ale potem jak będzie dziecko to nie będzie już tego romantyzmu i spontaniczności.

      Usuń
  6. No to się doczekałam :)
    Weź coś zrób z tym jej brzuchem! :P
    Wgl ten Chris to już przegina...
    Ale rozdział CUDNY!!!!!!!!! <3
    Zgadzam się z Ka_ren, wyczuwam sexy time'a :P Pisz szybko nexta XD
    No brak słów ! Cudeńko :D Ale oby była ciąża :P :P
    Pisz szybko nexta i weny Kochana :**
    Wpadnij do mnie, nowy rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ciąża... nie ciąża
    Ecie pecie
    Ene due
    Zaszła czy nie?
    O to pytanie jest na śniadanie
    Nie wypowiadam się za lub przeciw.
    Krótki, bo humoru nie mam.
    wmieszałam się w organizacje imprezy, a organizatorzy po 14 i 13 lat mają.
    jestem druga w kategorii 14 z lipca.
    Miejsce w wawie, głośniki, remix, koszulki, ulotki, lista, ludzie.
    Istna ironia losu.
    Oczywiście rozdział genialny.
    Będzie sexytime?
    Nie jestem za
    Nie jestem przeciw.
    I tak przeczytam i się wypowiem.
    Życzę weny
    Pozdrawiam







    Indica

    OdpowiedzUsuń
  9. booooski rdz :D
    tylko ten żołądek -.-
    taaa...
    no nic , czekam na next :p
    a ten Chris mnie wkurza ! xd
    kocham cie <3333333

    OdpowiedzUsuń
  10. Oj San ,San jak zwykle boski rozdzialik serwujesz nam ;)
    No tak!Eh ta rozdrażniona Viki ,coś tu musi być na rzeczy.Ale kocham jej teksty jak jest taka podkurzona ^^
    A wg to Cris mnie denerwuje ,za dużo sb pozwala.Miałam wrażenie ,że jak sie tam tak "ściskali" w tej przymierzalni to zaraz wpadnie Nath i ich pozabija xd
    Ooooo! Wolna chata powiadasz Nathaniee? Ciekawe co sie tam będzie działo ^^

    Trójkąciku mój ty ;) czekam na nexta mam nadzieje że szybciutko bo na ten się wyczekałam długo.
    Już nawet nie życzę ci weny bo masz ja w nadmiarze słońce ;p do nn ;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Moim zdaniem to Wiki ma objawy ciąży. ;D
    I już w wyobraźni mam obraz, gdzie Nathan (świetny ojciec) opiekuję się swoją małą córeczką, albo synkiem! :D
    Płeć nie ma znaczenia, ważne by był mały bobasek! ^^
    Ejejej, nie waż się niszczyć moich marzeń. :D
    Ja nic nie mówię, ale nie przepadam za tym Chrisem. :P Nie musisz poświęcać mu tyle czasu. xd
    Rozdział boski, zresztą widzisz jak się wczułam w to komentowanie.^^
    Weny Kochana i czekam na szybki next, buziaki. ;***

    P.S. Cieszę się, że znalazłaś mieszkanie! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. No nie wiem czy to zatrucie kabanosami, mi to bardziej wygląda na ciążę... A co za tym idzie w końcu będą małe Sykesiątka! Cóż to będzie za radość! A zmieniając temat to Chris porządnie mnie wkurzył całą tą sytuacją w przymierzalni. Zdecydowanie za bardzo wtedy sobie pozwolił. Powiadasz, że chłopaki zastawili im wolną chatę? Ojojoj co się tak będzie działo! Mam lekko sprośne myśli xdd
    Czekam na nn ;***

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej !
    Jak zwykle rozdział cudowny :D Coś widzę, że będzie nowe dziecko (lub dzieci) :) Ale Chris strasznie mnie wkurzył !!!
    Zapraszam do mnie na:
    http://zgodabudujeniezgodarujnuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  14. Chris fajny chłopak ale wolę Nathana;pp
    Ciekawa jestem co się wydarzy w kolejnym rozdziale;pp
    Bardzo ciekawią mnie te bóle brzucha Wiktori;p No dziwna sprawa;pp
    Życzę dużo weny<3
    Czeka na next;pp

    PS W wolnym czasie zapraszam do siebie;p

    OdpowiedzUsuń
  15. jaki fajny rozdzialik, bardzo fajny.

    nie pytaj dlaczego czytam i komentuje go dopiero teraz, bo najzwyczajniej nie miałam wcześniej na to czasu co jest dziwne na wakacjach, ale widzę, że ty miałaś to samo ; P

    mam nadzieję, że wieczór panieński się udał, ciasto wyszło i było pyszne, a kupiona sukienka śliczna

    ciąża ?!
    co ty mi to gadasz ?
    zaciekawiłaś mnie w tym momencie i to bardzo ;D

    ta akcja z Chrisem w przymierzalni, uff, niezbyt zabawny był ten żart, ale okay

    czy tutaj przypadkiem nie ma błędu ? wiesz pytam nie dlatego, że jestem chamska, opryskliwa czy coś tylko ze zwykłej i czystej troski ;)

    "W pracy jak to w pracy; zajęłam się robotą i zleciało nie wiadomo kiedy. Około g.15.20 byłam już w „EandJ”. Pobiegłam szybko na górę, by spakować ostatnie rzeczy i wróciłam jeszcze na dół."

    tam miało chyba być "Sweet Dreams", a nie "EandJ" ?

    do następnego ;****

    OdpowiedzUsuń
  16. Hohohohoh jakie zakończenie rozdziału ;>
    Mrrrraśne ;> Wyczuwam tu to, co Tygryski lubią najbardziej ;p
    Yep, Sexy Time!;D Już gorąco zacieram ręce i mam nadzieję, że Vicky nie oprze się urokowi Sykesiaka ;>
    Boshhh a z Chrisa aka Mola to taki kawalarz, że boki zrywać! Wyczuwasz już ten sarkazm?;> A niech go! Łapy przy sobie cffffaniaku ;p
    Czekam na kolejnusi :*

    OdpowiedzUsuń