poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Bo w zasadzie ... to mój chłopak - rozdział 74. + TVB

Nominacja do The Versatile Blogger . Dziękuję dla Rina.L. :) ;

(Sanowy zaaaacny puchar nie chciał się załadować. Skucha^^xD)

ZASADY:

·         podziękować za nominację osobie, dzięki której zostałeś włączony do gry;
·         pokazać na blogu nagrodę Versatile Blogger Award;
·         ujawnić 7 faktów dotyczących własnej osoby
·         nominować 15 blogów, które według nominowanego na to zasługują
·         poinformować o fakcie nominowania autorów blogów

**

 
Dobra wiem, że to dla większości czytelniczek nudne, ale bycie Blogerką przynosi od czasu do czasu tego typu konsekwencje, dlatego bądźcie wyrozumiałe ;) ...

Pierwszy i drugi punkt załatwiony. Hmmm przechodzimy do kolejnych. Zatem !;


7 faktów o San;

1. Jestem niecierpliwa, ale za to baaaardzo punktualna.
2. Nie mam kompletnej orientacji w terenie co powoduje, że nawet w większym centrum handlowym bądź na bazarku już się gubię :D.
3. Nie jem mięsa.
4. Mam klaustrofobię.
5. Uwielbiam filmy bolywoodzkie.
6. Jestem bardzo ambitna i indywidualna, dzięki czemu sporo celów już osiągnęłam, o których myślałam, a w razie niepowodzeń nie muszę na nikim się wyżywać, a do siebie też nie mam pretensji, bo uważam, że lepiej było spróbować i najwyżej żałować niż żałować, że się nie spróbowało.
7. Postać Wiktorii z Wantedowych Story jest odzwierciedleniem ... mnie :). Ten sam charakter i temperament. Cała ja.

 
Chyba nikogo nie zaskoczę jak napiszę, że nominuję wszystkie blogi z zakładki ME GUSTA ;) ? Dlatego wybaczcie mi moje lenistwo, że nie będę ich teraz tu wypisywała, bo są obok, a jako narwana twórczyni tego opowiadania chcę już przejść do rozdziału, więc wybaczcie :).

 
Jeszcze raz dziękuję za ... nagrodę :).

***


Dojechaliśmy z Nathanem na lotnisko. Wziął mój bagaż, chwyciliśmy się za ręce i udaliśmy się w głąb pomieszczenia.
- Nath – odezwałam się – jedź już do domu. Nienawidzę pożegnań w ostatniej chwili, bo wtedy zawsze ryczę jak głupia i szlocham.
Uśmiechnął się ciepło. - Ale już masz łzy w oczach, więc co to za różnica ?
Rozbawił mnie tym tekstem. – Och, spadaj. – szturchnęłam go rzeczywiście, trzymając w sobie łzy – Proszę cię, jedź już. – szepnęłam
- Skoro tak wolisz to już mnie nie ma. – przytulił mnie chyba najmocniej jak tylko potrafił. Zamknęłam oczy i wdychałam jego piękny zapach, ściskając go również ze wszystkich sił. Mimowolnie poczułam jak jedna łza poleciała po moim policzku. Odsunęliśmy się od siebie. – Ej, nie płacz głuptasie. – uśmiechnął się, wycierając mi łzę – To tylko kilka dni. – westchnęłam ciężko, wpatrując się w jego szmaragdowe oczy – Do zobaczenia kochanie. – powiedział niskim głosem – Zadzwoń jak dolecisz, wieczorami bądź na skypie, a przede wszystkim jedz ! Bo jak przylecisz i zobaczę chociaż minimalnie, że schudłaś

- To co ? – wystawiłam do niego język
- To skopię ci ten chudy tyłek.
Skrzywiłam się. – Ała. Będzie bolało.
- A będzie. Już ja się o to postaram.
- Oj dobra, weź … - żachnęłam się – Zamiast mi tu grozić to powinieneś mnie pocałować, a nie – nie zdążyłam dokończyć, bo Nathan już mnie całował. Zamknęłam oczy i na chwilę nie myślałam o tym, że wylatuję. Skupiłam się na tym, żeby zapamiętać jego pocałunki, ciepłe wargi i oddech. Wpiłam się w jego usta i chciałam jeszcze więcej, kiedy odsunął się na milimetr ode mnie. Zrobiłam podkówkę z ust. – Dlaczego ?
- Bo obawiam się, że jak się wczujemy to zaraz po całym lotnisku będą latały nasze ciuchy, znając nas. – uśmiechnął się szeroko
- I dobrze. – wzruszyłam ramionami
- Nie przeszkadzaliby ci przechodni ?
- A niech by się uczyli. – odpowiedziałam nonszalancko i roześmialiśmy się
- Uważaj na siebie.
- Ty na siebie też.

Ostatnie spojrzenie, Nathanowski czuły buziak w czoło i już po chwili zostałam sama z walizką. Chłopak wycofywał się do wyjścia, patrząc ciągle na mnie i posyłając ciepły uśmiech. Odwzajemniłam gest, ale po chwili znikł mi z oczu. Westchnęłam, zakręciłam się z walizką i skupiłam się na swoim odlocie.

Lot był punktualny. W południe wylatywałam do Polski. Jak zwykle miałam mieszane odczucia. Z jednej strony cieszyłam się, że lecę do rodziny. W końcu tak rzadko ich w ciągu roku widywałam. Znowu będzie tyle opowiadania i dzielenia się wrażeniami z mamą i tatą, Asia będzie mi opowiadała zafascynowana o przygotowaniach do ślubu, zobaczę się z Patrycją, Marcinem i pozostałymi starymi znajomymi … To wszystko napawało mnie optymizmem. Choć oczywiście nie potrafiłam w sobie zatuszować tego, że już w samolocie bardzo tęskniłam za Bobem i Lucy, za Lisą, za durnymi, ale tak kochanymi chłopakami z The Wanted, a przede wszystkim za tym najważniejszym. Za Nathanem.

Czy nigdy nie mogłam się przyzwyczaić do takiego „podwójnego” życia- polskiego i angielskiego ? Czy zawsze musiałam to rozróżniać ? Tak bardzo chciało się to wszystko ze sobą połączyć choć było to niemożliwe …
Zostałam zbudzona przez stewardessę, która poinformowała, że lądowaliśmy. Cały lot przespałam jednak szybko zebrałam się do całości i już za jakiś czas po lądowaniu wychodziłam z samolotu. Dookoła leżał śnieg i na dodatek jeszcze padał. Uśmiechnęłam się na ten widok – prawdziwe święta ze śniegiem. Weszłam do budynku i wyciągnęłam telefon, żeby zadzwonić do rodziców, że już jestem, kiedy usłyszałam za sobą tak bardzo znajomy, ciepły głos;

- Wiki !
Odwróciłam się. – Mamo ! – krzyknęłam i podbiegłam do niej. Wtuliłyśmy się od razu.
- Rudzielcu ty, nie poznałabym cię znowu. – powiedziała przez łzy szczęścia
- To dobrze. – uśmiechnęłam się szeroko – Będę bogata. A gdzie tato ?
- Czeka w samochodzie, bo ustawił się w niedozwolonym miejscu.
- O rany. – pacnęłam się w czoło ze śmiechu – To lećmy do niego. – wzięłyśmy walizkę i poprułyśmy do samochodu – Hej tato ! – krzyknęłam, włażąc do samochodu na tylne siedzenie
- No cześć Wiki. – uśmiechnął się. Wychyliłam się i dałam mu buziaka w policzek. Mama zajęła miejsce obok niego i ruszyliśmy. – Jak lot ? Bez zakłóceń ?
- Jak zwykle.
- Tata pyta, bo myśleliśmy, że w ogóle lot odwołają, bo tu taka śnieżyca była.
- Coś ty mamcik. – machnęłam ręką – Ale rzeczywiście … zimę to macie piękną. – podziwiałam ślicznie odstrojone drzewa przez śnieg
- W Londynie tak nie ma ?
- Niestety nie. Tyle co tam mamy śniegu to nic w porównaniu do tego.
- To korzystaj. Może pójdziemy na sanki ?
- Tatoooo – spojrzałam w jego lusterko, w które wyszczerzał się do mnie – chociaż w sumie jutro po kolacji wigilijnej czemu nie ? – uśmiechnęłam się szeroko
- Czemu jutro akurat ? – spytała mama – Będzie jeszcze tyle dni, że pójdziecie niekoniecznie jutro. - zamilkłam. Chyba zbyt podejrzliwie, bo mama wychyliła się i przybrawszy podstępny wzrok spytała; - Bo będzie jeszcze sporo dni, prawda ?
Przełknęłam nerwowo ślinę.
- Daj jej spokój na razie tymi swoimi pytaniami.
„Tato kocham cię.” – pomyślałam
- Chcę tylko wiedzieć jakie nasze dziecko ma plany. To źle ?
Widząc nerwową sytuację pomiędzy rodzicami odezwałam się; - Porozmawiamy w domu przy obiedzie, zgoda ?

Ani jeden się nie odezwał tylko zmierzyli siebie wzrokiem i nastała cisza. Na szczęście po jakichś 10 minutach byliśmy już w domu.

- Wiktoria idź myć ręce i przychodź do kuchni na jedzenie. Już wstawiam zapiekankę do podgrzania. – oświadczyła mama, a ja jako przykładna córka zrobiłam tak jak kazała. Na korytarzu słyszałam jakieś zgrzyty między rodzicami, ale nie mogłam niczego konkretnego wyłapać. Gdy weszłam do kuchni obydwoje zamilkli i spojrzeli na mnie.
- Jak ty ładnie wyglądasz. Promieniejesz.
- Dzięki mamo. – zawstydzona komplementem zebrałam kosmyk włosów za ucho i usiadłam do stołu
- Przynajmniej już tak przeraźliwie chuda nie jesteś. – zauważył tata
„Powiedzieć im o anoreksji czy nie ?” – zastanawiałam się. „Lepiej nie, bo przestraszą się i zaczną się denerwować niepotrzebnie.”
- Dbają tam o mnie. – uśmiechnęłam się
- Bob i Lucy, dobrze pamiętam ?
- Tak mamo, dobrze pamiętasz. – dostałam pod nos talerz z obiadem i zaczęliśmy wspólny posiłek
- Jak ci się z nimi mieszka ?
- Świetnie. Naprawdę rewelacyjnie … Włączę muzykę. – przerwałam i włączyłam cicho telewizor na stację muzyczną, bo tak zawsze lepiej mi się „trawiło” ;> - Nie mogę powiedzieć o nich ani jednego złego słowa. – kontynuowałam - Traktują mnie jak swoją córkę, co zresztą zawsze wam powtarzam. Poza tym zrobili remont w cukierni i jest doprawdy prześlicznie. Zresztą mam zdjęcia to wam je potem pokażę.
- A jak w pracy ? Radzisz sobie ?
- Tak. Wszystko ok. Nawet nie raz już słyszałam pochwały od szefa.
- Czyli jednym słowem zadowolona jesteś z tej fuchy ?
- Oj tato, nawet nie jednym słowem !
- Bardzo żywo o tym wszystkim opowiadasz. – zauważyła mama
- Bo jest mi tam naprawdę dobrze.
- To do kiedy tu jesteś ?
Znowu nerwowe przełknięcie śliny. Wdech i szybko cicho wyrecytowałam; - 27 rano wylatuję.
- Ty chyba oszalałaś ! – krzyknęła mama i stuknęła widelcem o stół
- Mamo …
- Co „mamo” ?! Tobie ta Anglia kompletnie chyba przyćmiła mózg ! Tylko Londyn jest teraz najważniejszy ?! Dom się nie liczy ?! I tak tam siedzisz cały rok, a w domu widujemy cię może 3 razy w roku, to chociaż w święta nie możesz dłużej posiedzieć z rodziną ?!
- Mamo nie wsiadaj tak na mnie ! Mi też nie jest lekko ! – zaczęłam się bronić – Będę z wami do tego dnia cały czas i wykorzystamy ten zaległy okres.
- Do diaska Wiktoria ! – mama znowu krzyknęła – Jestem na ciebie wściekła !

- Zauważyłam … - mruknęłam. W poratunku spojrzałam na tatę, który milczał. Miał spuszczony wzrok. – Tato chociaż ty mnie zrozum …
- Szkoda, że nie zostaniesz dłużej, ale to twoje życie i układaj je sobie jak chcesz.
Uśmiechnęłam się do niego.
- Mamo proszę cię uspokój się, nie panikuj i nie denerwuj, bo nie ma potrzeby. Mam teraz dobrą i stałą pracę, więc będę mogła wziąć parę dni urlopu nawet i w styczniu, i przylecę.
- A tam – machnęła niepocieszona ręką – gadanie.
Westchnęłam. - Mamcik proszę cię …
- Ty mi tu nie podjeżdżaj z „mamcikiem”. – powiedziała niby ostro, ale już widziałam, że powoli jej przechodziło – Masz tam kogoś, że tak cię ciągnie tam z powrotem ?
Uśmiechnęłam się na samą myśl o nim. – Mam.
- To Anglik ?
- Z krwi i kości.
- Murzyn albo Hindus ?
Zaśmiałam się. – Nie tato. Biały jak my.
- Jak się nazywa ?
- Nathan
- Ale jesteście już razem czy jeszcze tylko na stopie koleżeńskim ?
- Jesteśmy razem. Już od jakiegoś czasu. Od ostatniego mojego powrotu.
- Fakt, pamiętam, że już wtedy usiedzieć nie mogłaś w miejscu. – na twarzy mamy wreszcie zobaczyłam uśmiech
- To ten chłopak, przez którego płakałaś ?
Spojrzałam na tatę. No tak. Co nieco ostatnim razem mu powiedziałam o wykorzystaniu przez Sykesa w pamiętnym zakładzie.
- Płakałaś przez kogoś ? – dopytała niewtajemniczona mama
- Tak, płakałam. I drugie tak; to ten sam. - zauważyłam jak rodzicom opadły ręce – Ale spokojnie ! – uśmiechnęłam się – Już jest wszystko dobrze. Kocha mnie, dba o mnie i z nikim nie było mi tak dobrze jak z nim.
- Jesteś pewna, że chcesz z nim mimo wszystko być ?
- Tak mamo. W życiu nie byłam niczego pewniejsza jak tego, że chcę z nim być. Nie widzisz jaka jestem szczęśliwa ?
- Widzę, widzę … - patrzyła mi w oczy – Chodź tu do mnie córciu. – wstała od stołu z wyciągniętymi do mnie rękoma – Tak bardzo się za tobą stęskniłam.
Przytuliłam się do mamy. – Ja za wami też.
- A ten twój Nathan to został w Londynie na święta ?
- Też pojechał do domu, tato. Do Gloucester.
- I też wraca od razu po świętach ?
- Tak.
- I co, jego mama nie robi mu pewnie takich wyrzutów jak twoja ? – mama uśmiechnęła się do mnie
- A tego to ja nie wiem. – usiadłam z powrotem do stołu
- Masz jakieś jego zdjęcie ?
- No jasne. Potem wam pokażę.


W bardzo dobrym humorze dokończyliśmy obiad. Tata zebrał naczynia, a mama zaszła za barek do kuchni, by zrobić herbaty.
- Znając ciebie to pewnie jeszcze dzisiaj widzisz się z Patrycją i Marcinem, co ? – spytała mama
- Nie wiem. Jeszcze do nich nie dzwoniłam, że już jestem. – odpowiedziałam, ale po chwili coś innego przykłuło moją uwagę … Coś innego było jakby … POCZĄTKIEM „I FOUND YOU” THE WANTED ?! Przeniosłam wzrok na telewizor. Rzeczywiście; na stacji muzycznej zaczynał się teledysk chłopaków. Fragment, gdy szli. Patrzyłam jak zaczarowana w ekran. Moi chłopcy … I ten jeden najważniejszy pośrodku …

- Wiktoria ! – aż podskoczyłam
- Co mamo ?
- Pytam się ciągle czy chcesz herbaty.
- Co ? – skrzywiłam się, patrząc na nią jakby mówiła po chińsku – Nie, nie chcę.
- Wiki wszystko w porządku ? Tak się zagapiłaś w ten telewizor, a teraz patrzysz na mnie z jakimś obłędem w oczach. – mama usiadła naprzeciwko mnie przy stole
- Bo … - przeniosłam wzrok na telewizor – znam ich.
- Kogo znasz ? – doszedł do salonu tato ze szklanką soku
- Ich – kiwnęłam głową na ekran
- Tak ?
- Mhm. Bo w zasadzie … - zbliżenie na Nathana – to mój chłopak.

 

 

Witam Słodziaki :* ! A taki oto rozdzialik Wam dziś prezentuję w imieniny ;P. Świeżutki, napisany przed chwilą w pół godzinki.

Ommm nawet nie wiecie jaką radość dajecie mi poprzez komentarze ! To tylko i wyłącznie dzięki Wam naprawdę uwierzyłam, że potrafię pisać. Wasze słowa, że „ poprawiłam Wam humor rozdziałem” albo, że „uzależniłyście się od tego opowiadania” są szczęściem nie do opisania. Nawet krótki, jednowyrazowy komentarz Anonimków daje mi powód do uśmiechu. Poza tym naprawdę cieszę się, że liczba Obserwatorów coraz to rośnie. Nie piszę tego, by podlizać się Wam. Broń Boże ! Jestem tylko (nie wiem czy w tym kontekście to dobre słowo) Wam bardzo wdzięczna za to, że jesteście i dajecie o sobie znać pod każdym rozdziałem, bo bez Was to nie miałoby sensu i to nie byłoby to samo. Bo dzięki komu przekroczyłam liczbę 70.rodziałów i dzięki komu chce mi się pisać jeszcze i jeszcze ? Dzięki Wam ! Niestety nie dam rady każdej z osobna tego wynagrodzić, ale dziękuję Wam z całego serducha ! Tak jest ! Jesteście cudowne :* !

Jak dobrze, że Was mam !
Wasza San

<3


19 komentarzy:

  1. O rany jak mi przesłodziłaś teraz życie :)
    I nie mówię tylko o rozdziale ale i również o twoim komentarzu na końcu :*
    Rozdział jest boski, a reakcja matki Vicky obłędna :)
    Czekam na kolejny rozdział i czekamy szczególnie na jej ciążę :P
    A właśnie... bo czytałam dzisiaj z nudów od nowa całego twojego bloga i pomyślałam, że szkoda iż pan Sykes nie kupił do tej pory nowe autko swojej dziewczynie :P W końcu biedactwo przez jego głupotę musi chodzić codziennie do pracy w takich wysokich i lekko niewygodnym bucikach :(

    Pozdrawiam i życzę weny :*

    time-is-slepping-away.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. No zajebisty rozdział kochana ^^ Mama Wiki rozwala system :P
    Jestem ciekawa reakcji rodziców, gdy dowiedzą się, że ich córka chodzi z gwiazdą.. :D Słooodki komentarz < 333
    Weny słońce i do następnego x33

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski rozdział !
    Jestem bardzo ciekawa reakcji mamy Wiki, jak dowie się z kim chodzi jej córka :D
    Życzę b. dużo weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja też sie ciesze, ze piszesz tego bloga <3
    jest na prawdę świetny :*
    Jestem ciekawa reakcji mamy jak się dowie z kim jej córka tam się szlaja xD
    czekam niecierpliwie na następny :*
    pisz szybko :3

    OdpowiedzUsuń
  5. rozdział naprawdę świetny:)
    mama Wiki po prostu niezła jest;d
    ciekawa jestem reakcji rodziców wiki a zwłaszcza jej mamy jak się dowiedzą z kim ona chodzi;p będzie się działo;d
    weny dużo życzę i czekam na next;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej dla mnie piszesz świetnie i pisałaś oraz będziesz pisać , bo jam to wiedzieć , kururcze no wszystkiego naj z okazi twoich imieniń, dużo szczęścia..... Znasz tam tom reszte a i najważniejsze pisz szybko nexta i weny ^^
    😄

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział świetny. Dużo weny :). Czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  8. jaki słodki rozdział
    dawaj kolejny, bo chcę przeczytać opis reakcji rodziców, pewnie szczęki opadły im na podłogę widząc jakie ciacho znalazła sb Wiktoria w Anglii i to jakie sławne ^^
    ja to bym córkę opierdzieliła za to, że wcześniej mi tego nie powiedziała i 27 poleciałabym z nią do Anglii poznać resztę przystojniaków z zespołu ; P

    dzięki za nominację ;***

    OdpowiedzUsuń
  9. Już wyobrażam sobie reakcję jej rodziców XD
    Ostrooo...
    dawaj next'a, bo się doczekać nie mogę XD

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie bd sie rozpisywac ale uwielbiam cie !!!!! I dziekuje za ten blog :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Oooommmm *.* Uwielbiam Cię!
    Przepraszam, że nie komentuję :(
    Brak czasu mi nie pozwala, ale zawsze zaglądam i czytam każdy rozdzialik :)
    Jak widze na mojej liście czytelniczej nową pozycję na szczycie z rozdziałem moje serducho się raduje! :D

    Dzisiaj na prawdę, poprawiłaś mi humor:D i aż mam ochotę napisać rozdział :p

    Rozdział jest genialny, cudowny, po prostu Kocham! <3

    Czekam na następny:D

    Pozdrawiam KaMa <3

    w wolnej chwili zapraszam do mnie:)
    tw-fanmily.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. K.O.C.H.A.M.C.I.Ę normalnie
    Za te rozdziały, za wszyyyyyyyyyyyystko!
    Wielbię cię .
    No dobra. Rozdział GENIALNY! No ale... ALE. Jest to 'ale' ;/ Mam wrażenie, że rodzicom Vi nie spodoba się Nath
    ALE TO TYYYYLKO MOJE przeczucia
    Pisz szybko nexta
    Wenyyy ♥

    OdpowiedzUsuń
  13. hahahaha ta akcja na końcu boska xd
    ogólnie to rdz boski ^^
    czekam na więcej :******
    kocham cie <3333333

    OdpowiedzUsuń
  14. Hah. Jestem ciekawa reakcji jej rodziców z kim Wiki się w Anglii spotyka ^^ Rozdział jak zawsze zajebisty. Pisz szybko bo jestem za bardzo ciekawa . Ciekawość to moje drugie imię ;D Dlatego pisz szybko nexta bo tu umrę zaraz ;* Życzę weny. <3

    OdpowiedzUsuń
  15. Nasza Kochana San! prawie się rozpłakałam ,czytając to podziękowanie ;)
    Ja też cieszę się ,że jesteś z nami. <3

    a teraz co nieco o rozdziale ,jak zwykle cudownym.
    Pożegnanie ;') "Bo obawiam się, że jak się wczujemy to zaraz po całym lotnisku będą latały nasze ciuchy, znając nas." I dobrze ,uczyli by się" hahhah ;D
    Oj czuje ,że jak przyjadą po świętach to będzie się działo ,nie nic xd
    Kurcze no ale biedna wiki ,bo niby tęskni za rodziną ,ale i Nathanem :/
    Jej!I na dodatek jeszcze IFY w telewizorku rozbrzmiało! ^^
    Palpitacje serca od razu ;)
    ciekawe co rodzice powiedzą na to że Nath jest fejmys xd

    No to słoneczko moje trójkątne ,weny życzę i do następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  16. hehe;p Dobrze, że się nie poddajesz!! Powinnaś pisać, bo masz talent!!
    Mam nadzieje, że rodzice Wiki chociaż trochę zaakceptują to, że Nathan jest jej chłopakiem...;)
    To pożegnanie takie smutne;/ Ja na jej miejscu bym się porządnie rozbeczała...
    Czekam na next;pp
    Życzę dużo weny<3;*;pp

    OdpowiedzUsuń
  17. Kurde zaległości mam :P Piękne :D
    I takie słodkie pożegnanie ^^
    Hahaha murzyn czy hindus :P nieźle :P
    No niesamowite :3
    lece czytac dalej ^^

    OdpowiedzUsuń
  18. Rodzice Wiki są boscy! <3
    "- To Anglik?
    - Z krwi i kości.
    - Murzyn albo Hindus?"
    Jak to niektórzy mówią, leżę i nie wstaję. xd
    Czytając Twój rozdzialik to momentami nieźle się chichrałam. ;p
    Oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. ;)
    Rozdział cudowny! <3
    Lecę komentować nexta, buziaki! ;***

    OdpowiedzUsuń