niedziela, 7 lipca 2013

Serio ? - rozdział 61.

Rebecca spojrzała na mnie z poważną miną.
- Nie. Dlaczego miałabym żartować … ? One Direction jako jedna z angielskich gwiazd pojawi się na bankiecie. Co w tym dziwnego ?
Musiałam oprzeć się o ladę, żeby nie paść. – Rebecca, każdy tylko nie oni. – westchnęłam głęboko – Miałam z nimi już do czynienia i za każdym razem nasze spotkania kończyły się wybuchem konfliktu.
- Spotykałaś się z nimi ?!
- Zawodowo w sensie !
- A . … Nic mi nie mówiłaś. Skąd mogłam wiedzieć ?
- Wiem, masz rację. Dobra, może przeżyję. – wzięłam się za czoło
- Vicky, dobrze się czujesz ?
- Tak.
- Gdybym wiedziała, że tak zbledniesz przez tą wiadomość to bym ich nie zapraszała. – zaczęła wachlować mi przed nosem
- Spokojnie. Po prostu jestem przemęczona i niewyspana stąd brak sił. Ale ! – wyprostowałam się – Nie ma czasu na lamenty ! Lecę do pracy. – uśmiechnęłam się delikatnie
- Ale dobrze się czujesz ? – nie spuszczała ze mnie wzroku
- Tak, tak. Wszystko w porządku. – machnęłam ręką – Idę do siebie. – powiedziałam i podążyłam do swojego gabinetu, ciągle jednak nie mogąc otrząsnąć się z tego, że za parę godzin będę musiała zmierzyć się z facetami, których szczerze nienawidziłam i, żeby nie było !; Miałam do tego powody, bo dali mi się we znaki nie raz. Chyba nie zostaniemy przyjaciółmi. – pomyślałam.

W gabinecie rzuciłam się w wir pracy i nim zdążyłam ogarnąć, mój limit pracy tego dnia już się skończył i miałam wolne. Pożegnałam się z Rebeccą przed wyjściem i w południe wracałam do domu.
- Jestem ! – krzyknęłam od wejścia – Wypad z kuchni ! – wydarłam się jeszcze głośniej
- Co jest ? – Nathan z Maxem wypadli z salonu
- Muszę coś ugotować ! Jestem zła !
- Co się stało ?
- No bo Nathan … - zrobiłam podkówkę z ust i zaczęłam bawić się zamkiem od jego bluzy
- No co tam ? – przyjął troskliwy ton i zaczął gładzić moje kudełki
- Powiedz wujkowi Maxowi o co chodzi. – podszedł do nas Łysy
Spojrzałam spod byka na jednego, drugiego i wypaliłam. – A wy jak zwykle sobie jaja ze mnie robicie ! – zawróciłam się na pięcie i weszłam do kuchni
Chwila ciszy. Spojrzeli po sobie. – Ale Vicky o co ci chodzi ? – spytał za mną Nathan
- O nic !
- Już się obraziła …
- Zamknij się ! – warknęłam – Wcale się nie obraziłam tylko mnie wkurzacie. – zawiązywałam sobie fartuch
- Dobrze. – klasnął w ręce Max – Będzie pyszny obiad przynajmniej. – momentalnie odwróciłam się do niego i zamordowałam go wzrokiem …
- Vicky, wyluzuj.
- Nathan zobacz czy mamy ser w lodówce. – poleciłam, olewając jego wcześniejsze zdanie. Otworzył lodówkę.
- Wiem, że denerwujesz się tym bankietem. – spojrzał na półkę – Ser jest. Ale wszystko będzie dobrze.
- Proszę podaj mi go.
- Vicky nie zachowuj się tak … - wystawił do mnie dłoń z nabiałem
- Nie pouczaj mnie. – mruknęłam i wzięłam od niego potrzebną mi rzecz
- To powiesz mi o co ci chodzi ? – oparł się o kredens i założył ręce
Nie popatrzyłam na niego tylko zajęłam się robotą. - Dlaczego mi się tak przyglądasz ?
- Czekam na wyjaśnienia.
Westchnęłam. Ok, należy mu się wytłumaczenie. Odłożyłam na chwilę nóż i spojrzałam mu w oczy. – Bo
- Nathan chodź tu ! – z góry zawołał go Siva
- Zaraz przyjdę. – pocałował mnie w czoło i poszedł. Spuściłam tylko głowę i dalej kroiłam produkty na obiad. Do kuchni wszedł ucieszony Max.
- Co przyrządzasz śliczna ?
- Zapiekankę. – mruknęłam
- Jaką ?
- Jaka wyjdzie.
- Kreatywna odpowiedź.
- Starałam się.
- Jak zwykle.
- Jak zawsze.
- A lubisz mnie ?
- Nie.
- O !
- Dobra, mów co taki zadowolony jesteś. Masz w końcu jakąś randkę ? – puściłam do niego oko
- A żebyś wiedziała ! – wyszczerzył się do mnie. Mój facepalm. – I co, zatkało ? – wystawił do mnie język
- Szczerze mówiąc to zamurowało, bo się nabijałam. – przyznałam – Ej, to czemu sam niczego nie mówisz ? – szturchnęłam go – Opowiadaj !
- Ale co ? – roześmiał się
- Faceci … - przewróciłam oczami – Imię ?
- Tori
- Wiek ?
- 2 lata od ciebie starsza
- Czym się zajmuje ?
- Nie wiem.
- Kolor oczu ?
- Chyba brązowe, ale nie jestem pewny.
- To jest wasza pierwsza randka ?
- Nie.
- Serio ? – zawróciłam się do niego, wkładając sobie do ust kawałek pokrojonej szynki – I nie wiesz jaki ma dziewczyna kolor oczu ?
- Nie wiem. – wzruszył ramionami, a ja uniosłam brew – Oj no.
- Jakie „oj no” ? Max …
- Po prostu łóżko zbliża ludzi. – uśmiech numer 5, a ja postawiłam oczy
- Mam rozumieć, że wasza znajomość opiera się tylko na łóżku ?
- Tak wyszło. – odparł zadowolony
- Ale wiesz, że to jest beznadziejna sprawa i wdepnąłeś w niezłe gówno ? – walnęłam prosto z mostu
- Nie wydaje mi się. Jest fajnie.
- Cieleśnie na pewno. – mruknęłam, wracając do krojenia
- Vicky, nie każdy ma takie szczęście, że trafia na swoją drugą połówkę jak to jest w twoim przypadku.
- Nie mówimy teraz o mnie. – przypomniałam
- Ok, o mnie. Ale ja nie widzę problemu.
- A kiedyś go zauważysz ? Czy dopiero wtedy kiedy panna przyjdzie do ciebie z testem ciążowym i oświadczy, że za miesiąc widzicie się w sądzie na rozprawie o alimenty dla rzekomo twojego dziecka ?
- Nawet tak sobie nie żartuj. – kręcił głową
- Taka prawda. Przecież nawet jej nie znasz.
- Ale bez przesady !
- Nie znasz jej. – powtórzyłam – Więc nie jesteś niczego pewny i nie mów, że przesadzam.
- Wiesz … momentami mnie przerażasz. – zajrzał mi przed krojenie, by spojrzeć w twarz
- O co ci chodzi ? – przestałam kroić i nawiązałam z nim kontakt wzrokowy
- O to, że taka oblatana jesteś w życiowych sprawach.
- Bo to przecież nic trudnego. O ile sam sobie czegoś nie komplikujesz. – poprawiłam się od razu – Max – westchnęłam i oparłam się o blat – Naprawdę zastanów się czy chcesz bawić się w takie coś i stąpać po cienkiej granicy … Nie chciałabym, żebyś wpakował się w nie wiadomo co. Poza tym jesteś młody, przystojny, inteligentny i nie musisz być na tyle zdesperowany, żeby wyrywać laski na jedną noc, bo stać cię na kogoś bardziej wartościowego. – rozgadałam się – Nie umniejszając oczywiście tej … no … jak jej tam … ?
Max uniósł brew. –Tori
- Właśnie ! – pstryknęłam palcami – Bo nie znam dziewczyny. – dokończyłam z niewinnym uśmiechem
- Lubię z tobą rozmawiać. – uśmiechnął się George, a do kuchni doszedł Sykes – Nathan, mogę iść z twoją dziewczyną na randkę ? – roześmiałam się
- Ta, pomarz sobie. – prychnął brunet
- W razie niepowodzenia u was czy chwili odetchnięcia Vicky od ciebie na pewno skorzystam. – Łysy parsknął
- George, coś ty się tak rozszalał ?
- Oj Nath ciesz się nią. Po prostu. – starszy kolega westchnął, dał mi buziaka w policzek i wyszedł z pomieszczenia
- A tego co zebrało na takie sentymenty ? – Nathan wskazał za sobą palcem
- Nie wiem. – wzruszyłam ramionami – Może się zakochał.
- W tobie ?!
- Już od razu, we mnie. – skwitowałam – Bo jestem jedyną dziewczyną w Londynie.
- Ale jedyną w domu.
- Nathan – pacnęłam się w czoło z bezsilności, a chłopak roześmiał się dźwięcznie
- Żartowałem. – rzuciłam do niego tylko spojrzenie „bitch, please”.
- Dziewczyny przyjdą. – poinformowałam po chwili
- Oł ! Jakie dziewczyny ? – machał brwiami
- Lisa i Kelsey – roześmiałam się – Będą pomagały szykować mi się na bankiet.
- Tak, że „robienie się na bóstwo” ?
- Brawo. Jak chcesz, to potrafisz.
- Widzisz ? A za ile będą ?
Spojrzałam na zegar, który wskazywał po g.13. – Za jakieś 3 godziny. Sprawdziłeś czy masz wszystko uprane i wyprasowane ?
- Tak. Koszula świeża, marynarka też.
- Ok, już nie będę bezduszna i nie będę kazała zakładać tobie krawatu. – westchnęłam – Chociaż ! … - popatrzyłam na niego zalotnie
Skrzywił się. – Serio ?
- Mhm …
- Vicky, nie …
- Oj przynajmniej na początek. Potem sobie zdejmiesz. Nathan, nie daj się prosić ! … Wiesz jacy mężczyźni są seksowni w krawatach ?
- Ale, że tylko w krawatach i niczym więcej ? Nie wątpię. – roześmiał się
Wystawiłam do niego język. – Więc nałożysz ?
Przewrócił oczami i ciężko westchnął. – Nałożę. – w podziękowaniu uśmiechnęłam się szeroko i pocałowałam go. Dokończyłam robić obiad, a po upieczeniu wszyscy usiedliśmy do jedzenia. Siva po obiedzie wyruszał do rodziców. Razem z Nareeshą ;). Jay też gdzieś uciekał. Zostaliśmy tylko z Nathanem, Maxem i Tomem w domu.

Usiadłam z Nathanem w salonie.
- To będzie nasze pierwsze, wspólne, oficjalne wyjście do ludzi.
- Wiem. Nikt w pracy oprócz Oliviera nie wie o nas.
- To będą mieli twoi znajomi niespodziankę. I to jaką przystojną. – poprawił filmowo bluzę i wyprostował się dumnie
- Proszę cię. – prychnęłam za co zostałam obdarzoną nieciekawą miną Sykesa i wybuchnęłam śmiechem. Uratował mnie fakt, że ktoś zadzwonił do drzwi. Ochoczo zgłosiłam się do otworzenia byle tylko Nathan nie zaczął mnie łaskotać w odwecie. Pociągnęłam za klamkę. – Hej ! – przywitałam z szerokim uśmiechem dziewczyny
- Cześć.
- Jak tam, już psychicznie nastawiona ?
- Oczywiście. – pokiwałam głową. Weszłyśmy do środka. – Matko, więcej nie dało się przytaszczyć ze sobą kosmetyczek ? – spojrzałam na ich torby
- Szczerze mówiąc chciałam jeszcze wziąć malutką, ale stwierdziłam, że nie będę szalała. – nonszalancko machnęła ręką Kelsey
- Jesteście niemożliwe. – roześmiałam się
- Hej dziewczyny. – doszedł do nas Nathan i objął mnie od tyłu w pasie – Z mojej ślicznoty będziecie robiły jeszcze większą ślicznotę ?
- Nath – dotknęłam jego twarzy – nie podlizuj się. Krawat i tak masz założyć. – roześmialiśmy się we czwórkę
- Tak jest.
- Nie chcesz założyć krawatu ? – spytała z niedowierzaniem Lisa – Nie ma nic bardziej seksownego od mężczyzny w garniturze z krawatem !
- To samo próbowałam mu powiedzieć ! – ręce mi opadły
- A czy ja powiedziałem coś w stylu, że to nieprawda ? – zajrzał na mnie, a ja spojrzałam na niego tylko ze zmrużonymi oczami i zakomenderowałam
- Dziewczyny ! Idziemy na górę !
- Idźcie, idźcie. Wreszcie zobaczę jaką sukienkę masz, bo mi nie pokazałaś.
- Nie interesuj się. Zobaczysz w swoim czasie. – puściłam do niego oko i podążyłam za dziewczynami na schody
- To za ile mi się pokażesz ?
- Uuuuuuuu i jeszcze trochę. – roześmiałam się z piętra
 





Dzień Dobry Misie :) ! O rany jak mi ciężko się pisało ten rozdział … Mam nadzieję, że przynajmniej czytając go, nie odczułyście tego ^^. W nexcie zaczynamy zabawę z bankietem ;). Miałam dać to w tym, ale wyszedłby zbyt długi i przeklinałybyście mnie, że przerwałam w najciekawszych momentach, więc wolałam się nie narażać ;P.

Hah taaaak … - San ma chłopaka. Osobistego Nathana, który jest zgodny z zamówieniem ;). Mogłabym dużo o nim pisać, ale chyba nie wypada ;) …

Do następnego Kochane <3 !

 

17 komentarzy:

  1. Omnonomonmononononomn Jaki cudaśny *-* Ehhh ta Vicky :P
    Czkam na bankiecik Kochana !
    Wenyyy ♥
    Wpadnij do mnie !

    OdpowiedzUsuń
  2. 1D -.-
    ugh ...
    rdz super :D
    robienie na bóstwo ^^
    czekam na bankiet ! :*****
    kocham <333333

    OdpowiedzUsuń
  3. omnomnom :D no to tera bankiecik :D
    rozdzialik cudeńko :*
    dawaj nexta szybko :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Gratuluję:D
    A rozdział świetny:D
    Ach, czekam z niecierpliwością na bankiet.
    Dlaczego mam wrażenie, że 1D coś namiesza?
    No nic.
    Czekam z niecierpliwością:)

    OdpowiedzUsuń
  5. 1D? -,-
    Oby nie zepsuje tego bankietu ;o
    Czekam na next'a i zapraszam do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Bitch please niech 1D mów zepsuje bankietu
    Rozdział jak zwykle genialny kochana :)
    Pisz szybkp nexta i weny of course
    Wpadnij do mnie plose :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ugh...!No tak ,1D się zachciało na ten bankiet -,- biedna Vicky ,aż była bliska omdlenia!
    Oj będą problemy z nimi ,oj będą!
    Wiesz moja trójkątowo -bermudzka San ,że rozdział jak zwykle świetny i w ogóle bym nie pomyślała ,że Ci się go ciężko pisało ;)
    Max!Ty kobieciarzu jeden!oj mi też się to nie podoba.
    "Ale, że tylko w krawatach i niczym więcej" hahah oj wybuchłam śmiechem czytając tą wypowiedź Natha ;)
    Nasze gołąbeczki ^^
    Czekam na kolejnejszyn i bankiecik! ;*

    zapraszam do mnie na nicely-story.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. czytając ten rozdział nie poczułam, że ci się go ciężko pisało, tak jak zawsze był bardzo fajniutki i szykujemy się na bankiet, tylko dlaczego 1D ?!
    ci to też się zawsze wpieprzą :/
    nie żeby coś, ale troszkę mnie denerwują, ale staram się ich tolerować, a raczej unikać i to na razie mi wystarcza :)
    moje serduszko jest w całości zarezerwowane dla TW i koniec :D
    trzym się kochana i duuuużo szczęścia wiesz z Kim :)
    do następnego :**

    OdpowiedzUsuń
  9. Zajebisty <3 Czytam twojego bloga od wczoraj i już wszystkie rozdziały przeczytałam. Czekam na nn <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciężko Ci się go pisało...? Hmm.. jakoś tego nie odczuwam - rozdział cudowny, zresztą jak zawsze. <3
    Jednak One Direction będzie na tym bankiecie, a ja miałam nadzieję, że może jakiś żart nam wykręciłaś. ;P
    Mam nadzieję, że pomiędzy chłopakami z 1D, a Nathanam nie dojdzie do jakiś nieprzyjemności. ^^
    Coś przeczuwam, że dziewczyny z Wiki zrobią niezłe bóstwo, a Nathan padnie. :D
    Rozdział cudowny, tak jak pisałam na początku, tylko szkoda, że taki króciutki, bo nieźle się wciągnęłam. :)
    Duuuużo weny i czekam z niecierpliwością na następny rozdział! ;*

    P.S. Szczęścia Kochana!!! :* <3

    OdpowiedzUsuń
  11. oOO gratuluje z powodu chłopaka ;) Szczęścia Kochana :*
    Rozdział.. no co tu dużo mówić?
    Jak zwykle cudowny , że aż brak mi słów. :)
    NIe mogę sie doczekać bankietu ^^
    Ciekawe co wymyślisz ;)
    Pisz szybko nexta i weny Kochana :*
    Wpadnij--------->http://samanthaithewanted.blogspot.com/ jest 13 rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak to jest, ze potrafisz tak zajebiscie pisac?
    Masz talent dziewczyno :)
    jestem bardzo ciekawa jak potoczy sie sprawa z bankietem :P

    Zapraszam rowniez do siebie na the-boys-wanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Ciężko Ci się go pisało, powiadasz? :P
    Nawet tego nie zauwazyłam o.O Bo rozdział jak zwykle geniaqlnie napisany, że czyta się go z ogromną przyjemnością i jak nadchodzi koniec to tylko pojawiają się wygięte w podkówkę usta :((
    Ale to chyba jeden z najkrótszych jakie napisałaś, co? :D

    Co do rozdziały, MAM NADZIEJĘ, że te ćwoki nei zrobią nic żeby popsuć tak idealnie zaplanowany i zorganizowany przez Viki bankiet :P
    Ale w sumie obok będzie czuwał seksowny Nathan w garniturze z krawatem <33 i nie da zrobić nic, co by naszą Viki zdenerwowało :D
    Tym bardziej, ze bedzie wygladala jak milion dolarow :D
    I słusznie zrobiłas z tym, ze od nastepnego zaczniesz ten bankiet, zeby nie przerywac w waznych momentach ^^
    Nie pozostaje mi nic innego jak czekać na tą długo oczekiwaną imprezkę :D Która znając Twoje możliwości, będzie za-je-bi-sta! :DD
    Huhu, mam nadzsieje, że szybciutko dodasz następny, Słońce moje z trójkąta ^^
    BUUUUZIAKI :***

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PS!!! A mówiłam sobie, żeby nie zapomnieć napisać xD

      DUŻO SZCZĘŚCIA, MIŁOŚCI I WYTRWAŁOŚCI z Twoim prywatnym Nathanem! :)))
      Cieszę się bardzo, że jesteś szczęśliwa:)))
      Powodzenia, Kochana! :*

      Usuń
  14. Dawaj ten bankiet :)
    Ja się tu po świecie włóczę (chwilowo w drodze z Legnicy do Niemiec ^^) i nuuuuuudno u aucie XD
    A najlepszym wyjściem jest czytanie bloga :)
    O ile jest wi-fi -.-'
    Dawaj next'a XD

    OdpowiedzUsuń
  15. Rozdział jest zajebisty i czytało się go bardzo przyjemnie :)
    Ja chcę już bankiet...Coś czuje, że tam coś się wydąży.
    Vicky zrobią tak na bóstwo, że Nathan tam padnie :D

    Dużo szczęścia w miłości Kochana ♥

    Pozdrawiam i do następnego :*

    OdpowiedzUsuń