Zbudziły mnie hałasy dochodzące z dołu. Spojrzałam na zegarek. Było po g.10. Ok, można wstawać. Leniwie zeszłam z łóżka i skierowałam się do łazienki, gdzie po porannej toalecie i ubraniu się zeszłam na dół.
Po kuchni krzątał się Max.
- Co tak subtelnie wyciągasz te garnki ?
- Vicky ?! – odwrócił się i spojrzał na mnie zdziwiony – To ty nie w pracy ?
- Też się cieszę, że cię widzę. Nie. Po bankiecie mam wolne. – usiadłam za stołem
- Zbudziłem cię ? – skrzywił się
- Nie zaprzeczę.
- Sorry …
- A w ogóle po co ty to wszystko wyciągasz ?
- Bo muszę sprawdzić czy aby rura nie przecieka w kącie.
- A ma przeciekać ?
- Coś tam stuka od wczoraj. Wolę zobaczyć, bo znając życie jak ja się za to nie wezmę, to żaden z gentelmanów nie ruszy swojego tyłka, żeby sprawdzić.
- Rozumiem.
- Lepiej opowiadaj o bankiecie. Jak było ?
- A bardzo fajnie. – uśmiechnęłam się szeroko – Wybawiłam się z Nathanem, poznałam ludzi, pojeździłam po Harrym, a potem byłam już śpiąca, ścięło mnie z nóg i wróciliśmy.
- To świetnie. – uśmiechnął się – Zaraz. – dotarło do niego – Z jakim Harrym ?
- A z jakim Harrym przyszło mi się kłócić kolejny raz ? Ze Stylesem oczywiście !
- Czy mi się zdaje czy ktoś tu mówi o moim super przyjacielu ? – do kuchni wszedł Tom
- Cześć słońce. Tak, właśnie wspominam o kłótni z twoim dzióbasem. – zmrużyłam słodko oczy
- Wiedziałem. – Tom nachylił się i dał mi buziaka w policzek po czym zajął miejsce koło mnie – Od razu dzień staje się piękniejszy, nieprawdaż ?
- Prawdaż.
- Maxiu zaserwuj nam pyszne śniadanko.
George odwrócił się do nas ze śrubokrętem w ręku i patrzył tępo na Parkera. – I co jeszcze ?
- Francuski rogalik i frytki do tego ! – wypaliłam na co brunet parsknął śmiechem, a Łysy tylko pokiwał głową i wrócił do rur
- Dobra słońce, ja coś przygotuję. – Tom wstał od stołu
- Tyyy ??
- A co, masz może jakieś wątpliwości ? – otworzył lodówkę
- Całe mnóstwo. – wysunęłam się i oparłam brodę o pięść na stole, obserwując go bacznie
- No wiesz ! – prychnął i wrócił wzrokiem do półek – Co my tu mamy … - przejechał wzrokiem - W zasadzie to niczego nie mamy. – mruknął na widok pustek
- W szafce nad parapetem są płatki, a mleko stąd widzę na drzwiach, więc bądź łaskaw mi je podać.
- Nie wierzę w ciebie. Wiesz lepiej co gdzie jest ode mnie ? – postawił oczy mega zdziwiony
- To ja w ciebie nie wierzę. – roześmiałam się – Żeby nie wiedzieć co się gdzie ma w swoim domu ...
- Powiedzmy, że mam wiele innych spraw na głowie. – wystawił język i podał mi miseczkę
- Jasne. – skomentowałam tylko i po chwili zaczęłam jeść z Tomem płatki na śniadanie
- A jak twoje samopoczucie ? – spytał z pełną buzią
- Dobrze. – wzruszyłam ramionami
- Ale ja pytam o wiesz …
Uniesiona brew. - Nie wiem … ?
- O anoreksję.
- A. – wypsnęło mi się – No co mam ci powiedzieć ? Walczę cały czas ze sobą.
- Widzimy to. – odezwał się Max spod szafki – Starasz się bardzo.
- Co ci daje siłę właściwie, że się nie poddajesz ?
- Szczerze Tom ?
- Tylko szczerze.
- Banalne, ale prawdziwe; kontrola u lekarza za kilkanaście dni, chęć dobrych wyników krwi i brak Nathanowskich kazań. – wyliczyłam – Tak. Właściwie to te ostatnie. – ściągnęłam brwi, dumając, a chłopaki roześmiali się;
- Zawsze to coś …
- A o co chodziło z tym Harrym ?
- Oj no dosiadł się do mnie do stolika tylko po to, żeby mnie powkurzać. Ale nie chce mi się opowiadać o tym. – machnęłam ręką – A poza tym było naprawdę w porządku na bankiecie.
- Nawet chłopaki z Lawson byli. – doszedł do nas Nathan
- Nooooo … - podchwyciłam rozmarzona temat – Wiecie jak zarąbiście grali ?!
- Victoria piszczała jak durna przy „Learn to love again”.
- Nie słuchajcie go. – machnęłam nonszalancko ręką, ale Tom i Max przybrali podstępny wzrok i patrzyli na mnie bez mrugnięcia – Oj no ! Może trochę … - spuściłam wzrok zawstydzona – Ale tylko dlatego, że gitara była niesamowita ! – wytłumaczyłam się szybko
- Gitara czy Ryan ? – mruknął Nathan
- Oho ! Ktoś tu jest zazdrosny. – szturchnęłam go z zadziornym uśmieszkiem
- Chyba ty. – prychnął. Wziął kubek i wyszedł z kuchni.
- Uuuuu – Tom z Maxem zamruczeli – Czyżby nowy konflikt na fali ?
Wzruszyłam ramionami i ugryzłam jabłko. – Niech się buja.
- Słyszałem to ! – Nathan krzyknął gdzieś ze schodów, a ja tylko przełknęłam kęs i odwrzeszczałam mu;
- Gumowe ucho !
- Pyskuj dalej to będzie zapewne bardzo miło ! – odkrzyknął zdenerwowanym tonem
Już nabierałam powietrza, żeby mu się odszczekać, ale Tom położył rękę na mojej, mówiąc;
- Słońce odpuść. Nie zawsze twoje musi być na wierzchu.
- Musi. – nabrałam powietrza – Mięczak ! – wydarłam się
- Ale przynajmniej nie rudy !
Wybuchnęłam głośnym śmiechem, a Max z Tomem pacnęli się w czoło, wzdychając.
- Czy oni nie mogą żyć normalnie ? – spytał Łysego Parker
- Jak inne pary ? – dodał Max
- A co – pomachałam brwiami – macie z tym jakiś problem ?
- Wy będziecie mieli i to masę. – wytknął mi Max – Jak nie przystopujecie.
- Przecież jak tak dalej pójdzie to wy na dłuższą metę się pozabijacie ! – stwierdził Tom
- Ciut nie jak Romeo i Julia. – zmrużyłam oczy
- Wiesz … Akurat nie mam na myśli tego co Shakespeare.
- Oj Tooooooom, sztywniak z ciebie.
- Za to z ciebie Vicky niezły szaleniec.
- A dziękuję. Uznam to jako komplement.
- No nie wiem …
- Takie tam miłe „dzień dobry” z moim chłopakiem. – pokiwałam głową
- Współczuję …
- Właściwie to coś go musiało ugryźć, że taki wszedł do nas zbuntowany. – powiedział Max
- To pewnie Victoria.
- Tom ! – pacnęłam go – Ja jeszcze u niego w pokoju nawet nie byłam od rana !
- A on u ciebie ? – wyszczerzył się
- Też nie !
Opróżniliśmy do końca nasze miski, kiedy odezwałam się. - Idę zobaczyć co mój facet robi. – puściłam oko i poszłam na górę. Weszłam do jego pokoju – Co robisz Nath ? – usiadłam na łóżku
- Piszę. – odpowiedział, nie odrywając się od kartek
- A co ?
- Piosenkę. – nie odwracał się od biurka
- To się chyba nagadałam. – westchnęłam i wyszłam, wracając do Tomaxa
- Co robi twój słodziak ? – spytali
- Piosenkę pisze. – powiedziałam bez entuzjazmu – Wenę ma.
- Woho ! Jest jednak coś pożytecznego z tych waszych kłótni.
Uniosłam brew. Mlasnęłam. – Nie było żadnej kłótni.
- Oczywiście.
Momentalnie spojrzałam na Toma, który nerwowo przełknął ślinę.
– I właśnie w tym momencie zdałam sobie sprawę, że muszę iść na górę dla twojego bezpieczeństwa i spakować się. – powiedziałam w miarę spokojnym tonem
- Spakować się ? – powtórzył za mną Max
- Tak. Wracam jutro do „Sweet Dreams”.
- Wracasz jutro do „Sweet Dreams” ?! – tym razem powtórzył Tom
- A czy ja niewyraźnie mówię ? Ok, wiem, że nie mam takiego akcentu jak wy, ale myślałam, że idzie mnie zrozumieć.
- Bardzo ładnie mówisz po angielsku. – pochwalił mnie od razu z szerokim uśmiechem Tom
- Słońce nie podlizuj się. Już za późno. – uśmiechnęłam się niby to słodko, ale z jadem w oczach
- Vicky … - mruknął Max, wychodząc spod szafki
- Co jest ?
- To skoro to jest twoje ostatnie po południe tutaj to może …
- Może co ? – założyłam ręce, a chłopaki wymienili ze sobą znaczące spojrzenia – Nie podoba mi się ten wzrok !
- Może byś coś nam smacznego ugotowała na obiad ? – Parker filmowo zatrzepotał rzęsami
- Ewentualnie zostawiła jeszcze po sobie ślad w postaci jakiegoś ciasta ? – dodał Max
- O tak ! – pisnął Tom – Tego czekoladowego ! – aż wziął palce do buzi, domyślam się, że powstrzymując w ten sposób ślinotok
Spojrzałam na jednego i drugiego. – Wypchajcie się. – zawróciłam się na pięcie i poszłam na schody
- O ! Ale dlaczego w taki sposób odchodzisz ?!
- Tom, nie dramatyzuj ! – roześmiałam się – Jak chcecie, żebym coś upichciła to musicie iść do sklepu, bo raczej z samego mleka niczego wam nie wytrzasnę.
- Już pędzę ! – Parker wyrwał na korytarz, a ja ze śmiechem poszłam do zajmowanego pokoiku. Tam spakowałam wszystkie swoje ciuchy i zadzwoniłam na koniec do Boba, że jutro wracam. Słyszałam w jego głosie zadowolenie, więc i ja ucieszyłam się, że mogłam liczyć na ciepłe przyjęcie. Załatwiwszy to postanowiłam jeszcze raz zajrzeć do Nathana. Uchyliłam drzwi do jego pokoju.
- Mogę czy nie mogę
? – mruknęłam
- Jasne, że możesz.
– uśmiechnął się, odpychając się od biurkaŚciągnęłam brwi i weszłam do środka. – Co to za nagła zmiana nastroju ?
- Zmiana nastroju ? Ja od rana miałem bardzo dobry humor.
- Właśnie słyszałam … - usiadłam na łóżku
- Bo zaczęłaś to musiałem się bronić. – wzruszył ramionami. Wzięłam głęboki oddech i wypuszczałam powietrze nosem, patrząc na niego. – No co ? – spytał po chwili
- Nic.
- Przecież widzę.
- Uspokajam się tylko.
- Czym cię teraz zdenerwowałem ? – uniósł brew
- Nie drąż tego tematu. – syknęłam
- Vicky skarbie, ja naprawdę za tobą ostatnimi dniami nie nadążam …
- Słucham ?!
- Nie widzisz, że ciągle chodzisz podminowana i wszystko cię wkurza ?
- Nie … ?
- To ja ci mówię. – uśmiechnął się promiennie
- Och, dziękuję bardzo. – powiedziałam pełna ironii
- Daj spokój. – skarcił mnie. Wstał z fotela, podszedł i usiadł naprzeciwko na łóżku. – Wszystko w porządku ? Chodzisz jakaś nie w sosie i jesteś blada.
Otworzyłam usta zdziwiona. – No naprawdę kochanie dziękuję ci bardzo. – wypaliłam i wstałam
- Po prostu martwię się o ciebie. – złapał mnie za rękę
- To się nie martw. – warknęłam przez zęby – Jestem po prostu zmęczona i niewyspana. – dokończyłam łagodniej – I właśnie pójdę się odizolować, żeby nikomu nie wchodzić w drogę. – wyjęłam z jego dłoni swoją dłoń i wróciłam do swojego kącika. Nie przyjmowałam do świadomości tego co powiedział do mnie Nathan. Włączyłam Skype`a i zadzwoniłam do dostępnej mamy.
- Hej Mamcik.
- Cześć córcia. Wreszcie się odzywasz !
- Oł, cóż za elegancki opiernicz na przywitanie.- podsumowałam – Miałam masę spraw na głowie, a poza tym nie mogłam cię złapać.
- Pewnie wymijałyśmy się.
- Zapewne …
- To co tam u ciebie ?
- W porządku …
- Czemu nie jesteś w pracy ?
- Mam wolne …
- Coś nie tak ? – wyczuła mój ton
- Mamo … - zastanowiłam się chwilę jak ubrać to w słowa – Wiem, że nie ma mnie w domu i może ciężko to stwierdzić, ale czy ja w ostatnim czasie się zmieniłam ?
- To znaczy ?
- No wiesz … Tak ogólnie.
- Schudłaś i zmizerniałaś, ale widzę, że już nabierasz kolorków …
- Nie o to pytam. – pokręciłam głową – Z charakteru. Zmieniłam się ?
- Wydoroślałaś. Nie rozumiem o co ci chodzi. – ściągnęła brwi. Czyli w domu nie byłam nerwowa, bo na pewno to by mi wytknęła. Ok. Wina pracy i stresu.
- Nic nic. – uśmiechnęłam się delikatnie – Tak pytałam.
- A jak w pracy ? Rozwijasz skrzydła ?
- Tak, aż chyba zbytnio, bo jakaś nerwowa jestem. – przyznałam się
- To odpocznij teraz sobie w weekend. Nie można tak ciągle harować.
- Wiem, wiem. Zamierzam tak zrobić.
- A kiedy przylatujesz na święta ?
- W przyszłym tygodniu już. Jeszcze nie wiem, w który dzień dokładnie, bo nie wzięłam urlopu, ale dam znać ... A co u was ?
Mama spojrzała gdzieś na bok, ale po chwili wróciła wzrokiem do ekranu. – Dobrze wszystko. Spotkałam wczoraj Mikołaja. – uśmiechnęła się szeroko
- Jej ! To co mi kupiłaś ? – spytałam ze śmiechem
- Nie powiem ci ! – żachnęła się – Bo nie będziesz miała niespodzianki.
- O rany. Dwudziestka na karku, a ja nadal w sprawie prezentów zachowuję się jak dzieciak.
- Ale to jest urocze.
- Maaaaaamoooo … – roześmiałam się, ale usłyszałam jak z dołu wołał mnie Tom - Mamcik przepraszam cię, ale muszę kończyć. Obiecałam zrobić obiad dla kolegów.
- Ok. A co będziesz gotowała ?
- Nie wiem co Tom kupił.
- Nie zrobiłaś mu listy zakupów ?
- No nie. I to chyba był problem. – zaczęłam się zastanawiać – Nic. Zaraz zobaczę co tam ma. Muszę zmykać. Kocham cię mamo.
- Ja ciebie też. Uważaj na siebie !
- Jak zawsze ! – wysłałam buziaka i rozłączyłam się. Zeszłam na dół. – Co tam kupiłeś ?
- To, to i to. – wyciągał z reklamówek po kolei produkty
- No. Świetnie, że to kupiłeś. – patrzyłam kolejno na wyciągane rzeczy – Tyle, że z tego nic się nie da skleić.
- Jak to ? – spojrzał na mnie zdziwiony
- A powiedz co mam ci zrobić ze szparag, jajek, grzybów i … - wzięłam do ręki pudełko – twarogu ?
Zrobił niewinną minę. – Szparagi w grzybach ?
- A masz jakąś specjalną wejściówkę na ostry dyżur i nic mi się nie pochwaliłeś nawet ? – przyjęłam jego ton
- O rany słońce, to co teraz ? – usiadł bezradnie na krześle
- Co teraz, co teraz. Teraz trzeba coś zrobić na obiad. – drapałam się po głowie – Mamy ziemniaki ?
- Mamy. – odpowiedział Max
Przeleciałam po szafkach. – Ok, w takim razie zrobię te … no jak one się po polsku nazywają … - zaczęłam pstrykać palcami, próbują sobie przypomnień nazwę – kopytka ! – wypaliłam w końcu w ojczystym języku
- „Ko” co ? – skrzywili się we dwóch ze śmiechem
- Kopytka – powtórzyłam, a oni za mną dość nieudolnie – Szczerze ? To już prędzej Nathan zostanie poliglotą od was. – roześmiałam się i zabrałam do pracy. Oczywiście Parkera zagoniłam do obierania ziemniaków.
- Ale ja … mi się nie chcę ... – zaczął jęczeć
- Nie stawiaj mi się tu tylko do wiadra i obierać !
- Ale słońce …
- Żadne „słońce” teraz ci nie pomoże.
- Ale …
- Chcesz obiad ?
Chwila ciszy. – No chcę no …
- To jazda do ziemniaków ! – pogoniłam go, a Max dał w rechot – A ty z czego się cieszysz ?
- Z was.
- A może Max by nam w czymś pomógł ? – spytał Tom i lustrował kolegę wzrokiem
- Nie, nie. Max nam w niczym nie pomoże, bo nie potrzebujemy pomocnika. Poza tym po SKRĘCANIU RUR – powiedziałam dosadniej – ma brudne ręce.
- Dobra. Czaję aluzję. – burknął pod nosem Parker i zaczął obierać ziemniaki
Zrobiłam im gigantyczną porcję i po godzinie Nathan, Max i Tom zasiedli do stołu.
- A Siva z Jayem niech żałują. – puściłam oko, stawiając przed nimi michę z jedzeniem
- Wracają jutro rano od rodziny także wiesz …
- Wiem. Zawsze mogę wstać o g.5 rano i specjalnie zrobić im taką porcję kopytek. Jasne, nie ma sprawy Parker.
Nathan z Maxem dali w ryk śmiechu, a Tom zapchał się jedzeniem ze spuszczonym wzrokiem.
- To jest niebiańskie. – powiedział Sykes, gryząc i machając przed swoimi oczami widelcem
- Też to uwielbiam. – przyznałam się
- Vicky zamieszkaj z nami. – uśmiechnął się Max
- Będziesz nam gotowała, prała, prasowała … - dokończyłam za niego – Nie, wiesz … Ale dzięki.
- I już się nagadałem. – skomentował, a ja tylko roześmiałam się
Skończyliśmy jeść obiad i chłopaki zasiedli w salonie przed telewizorem. Ja na chwilę ulotniłam się na górę. Chciałam sprawdzić maila. Po wylogowaniu się weszłam na stronę brytyjskiej, muzycznej gazety. Przewijając w dół patrzyłam na nowości aż nagle z moich ust wyrwał się krzyk …
Siemson Kobietki :*
! Nie wierzę w to jak jest dobrze. Uwielbiam bycie niezależną – dzięki temu
mogę zbierać teraz owoce swoich starań i pracy. Cel mojej wypowiedzi ? –
spełniajcie swoje marzenia, dążcie do swoich pragnień, bo jak nie teraz to
kiedy ? Życie ma się tylko jedno !
Poza tym wróciłam
wczoraj z tripu. Czytałam wasze rozdziały ! Tyle, że nie miałam czasu na
komentowanie. Przepraszam ^^.
Pytacie o studia.
Powiem wam tyle – Warszawa już nigdy nie będzie taka sama. Przeprowadzka w
połowie września do stolicy :D.
Zmykam do swojej
Miłości :*.PS Karen przeczytałam. Ty masz swoje zdanie, ja mam swoje i niech tak zostanie ;).
Hahaha rozdzial bomba <33
OdpowiedzUsuńCzytalasntego mojego nowego?
Wiem ze nie w temacie ale mam nadzieje ze sie podoba ;*
Pisz szybko kolejny;3
Super podoba mi się
OdpowiedzUsuńA może oja w ciąży jest co ? Ciągle taka zdenerwowana chodzi i w ogóle że może ciąża :D
Fajnie hy było
Cokawe co zobaczyła w mecie :P
Weny i wpadnij do mnie na nn :*
jaki fajny rozdzialik :P
OdpowiedzUsuńi te mrauśne kopytka ; D
dom the wanted emanuje zmiennością humorów i to w tym rozdziale zostało świetnie ukazane, jakby w ciąży byli
dawaj szybko next, bo chcę się dowiedzieć dlaczego nasza bohaterka krzyknęła, ale w główce mam dwa wyjaśnienia
ciekawe czy trafię ;P
czekamy ;**
Yyyy koleżanka mi zasugerowała że Wiktoria jest w ciąży i yyy mam nadzieje że to prawda;ppp
OdpowiedzUsuńNie no fajny rozdział mam nadzieje że kolejny będzie szybko;pp
Zapraszam do siebie; http://fans-thewanted.blogspot.com/;p
ldnocsnovsnvoi GENIALNY
OdpowiedzUsuńooooo Nath piosenkę pisze *o*
Coś czuję, że ten krzyk z Harrym będzie związany.
Dawaj KOchana nexta !
Wenyyy ♥
No i się doczekałam ! CUDEŃKO ♥♥♥
OdpowiedzUsuńNo to się Nathan wziął za pisanie piosenki ;D
A Tom to by tylko jadł ;P
Szkoda, że Vicky przeprowadza się znowu to Sweet Dreams :(
A z tymi humorkami to już wgl... zastanawia mnie CZY to to .... XD
Fajnie że udało ci się z tymi studiami ^^ Życzę szczęścia z twoją Miłością ;*
Pisz szybko nexta i weny Kochana :**
Wpadnij---> samanthaithewanted.blogspot.com i niktniejestidealnynaweton.blogspot.com
Joł joł trójkącie ;)
OdpowiedzUsuńKrzyk?Myślę ,że to na widok jakiegoś artykułu o Harry i tej kłótni na bankieciku no no pewnie coś w ten deseń.
EJ!Nie zgadzam się!Protest głodowy robie!Vicki nigdzie nie ma się wyprowadzać!No jak ...Nath będzie taki samotny ;(
Vicki musi z nimi zostać!
Kopytka ^^ no i kto im będzie gotował?!No kto!?
Nie wyobrażam sb domu TW bez naszej rozszczekanej Vicki ;)
Kurde no ale Ka_ren dobrze gada! ^^ też wyczuwam ciąże!
Zobaczy się ;)
Fajnie ,że jedziesz do Wawy ;)mój geniuszu ty ;)
No dobra, to ja kończę i czekam na następny (szybki następny bejbe) ;*
Hym... Nie za wiele napiszę...Po prostu podoba mi się jak zawsze ;d
OdpowiedzUsuńI jak zawsze czekam na następny.
Weny :*
Alez ta Wiki ma humorki ^^ niczym ja przed okresem xd
OdpowiedzUsuńAle to dla mnie bardzo niepokojace ;>
Wyczuwam pronlemy! :p
Hahaha biedny Max jako bob budowniczy xd ale poradzil sobie z rura :D zdolniacha :D
Tooommy jakie zakupy xdds hahah padlam :D
Cale szczescie ze nasza panna Minc jest zdolna i jest z Polski :D dzieki temu mogla zrobic kopytka :D
I ciekawi mnie skad ten krzyk ;>
Mam pewne podejrzenia, zobaczymy czy sie spelnia :D
Wgl ciesze sie strasznie, ze jestes szczesliwa :) nie tyllo pod wzgledem znalezienia milosci, ale i spelnienia swoich innych celow i serdecznie Ci gratuluje :)
Jestes idealnym przylkladem ze trzeba starac siw spelniac marzenia ;))
Czekam na kolejny Misiek ;***
Zgadzam się z wami też mi się zdaje że Wiki będzie w ciąży, a co do tego krzyku mam pewne podejrzenia ale poczekamy zobaczymy. A rozdział jest zajebisty :) .
OdpowiedzUsuńAwwww < 3 Słońce to jest zajebiste : ** Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :) Hmm ciekawe co tak wzbudziło krzyk w Vicky .. O.o I wgl humorki widzę .. :P No nic to, weny i nexta dawaj szyputo <333
OdpowiedzUsuńAch, te humorki Vicky mnie niepokoją... może niepotrzebnie? ;)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że może jednak Vicky zamieszka z chłopakami? ;>
Nie mówię, że od razu już teraz, ale może kiedyś...? :D
Boski rozdział, to chyba oczywiste. ^^
Zabieram się za nexta. ;)
P.S. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak cieszę się Twoim szczęściem. ;)) Buziaki. ;*