środa, 24 lipca 2013

10 ..., 9 ... - rozdział 66.

- To kto idzie na dół po śniadanie ? – spytał Nathan, gdy leżeliśmy w łóżku
- No jak to kto ? Ty !
- Czemu ja ?!
- A czemu ja ?!
- Bo z nas dwóch to jedynie ty jesteś ubrana … ?
- Jeśli ubiorem nazywasz swój szlafrok, pod którym nic nie mam …
- Nazywam. – wyszczerzył się szeroko
- O rany. – mruknęłam pod nosem – Leniwiec.
- Oczywiście, że tak. – wzruszył ramieniem
- Nie wiem co będziesz mi za to wisiał, ale będziesz musiał nieźle się nagłówkować, żeby mi się odwdzięczyć … - podeszłam do drzwi – Już słyszę komentarze chłopaków.
- Zazdroszczą i tyle. – Nathan uśmiechnął się, zakładając ręce za głowę
- To idę. Na pożarcie lwom. – wyprostowałam się dumnie i obciągnęłam szlafrok

Sykes roześmiał się słodko, a ja otworzyłam drzwi i zeszłam do kuchni.
- Hej Vicky.
- Cześć Max. Jest gotowe już nasze śniadanko ?
- Jeszcze chwila …
Usiadłam obok Toma na rogówce, który szczerzył się do mnie; - Co tam Słońce ?
- Nic tu. A co tam Słońce ?
- Szałowo. Ale nie mów mi, że u ciebie nic, bo na załączonym obrazku widać, że coś było. – ściął mnie brutalnie od góry do dołu – Jestem bardzo ciekaw czy masz tam coś pod spodem …
- Tom ! – upomniałam go z lekkim uśmiechem
- Oj przecież wiem, że wykorzystywaliście się seksualnie z Młodym całą noc.
- Tom !!
- No co ? – spytał rozbawiony – Nie było tak ?
Spojrzałam na niego. – Parker. Twoja subtelność mnie powala.
- Kelsey też mi o tym wspomina.
- Więc coś jest na rzeczy.
- Eeeee. – machnął ręką skrzywiony – Wszystkie baby takie same.
Max odwrócił się z tostami. – I weź tu je zrozum jeszcze na dodatek.
- Właśnie. – koledzy przybili sobie żółwiki
- Bo może po prostu trzeba używać głowy i myśleć, a nie kierować się chęcią kopulacji. – uniosłam brew i wstałam, biorąc talerz ze śniadaniem – Dzięki Maxiu. – odeszłam, zostawiając milczących, chyba lekko zdziwionych chłopaków. Dopiero kiedy weszłam na schody usłyszałam przebudzonego Toma;
- Ty słyszałeś ją ? Znowu nas zjechała.
- I to jak dobitnie. – dodał Max
Roześmiałam się na głos ze schodów. – Będzie mi was brakowało.
- Co by nie było, nam ciebie też Słońce !
Weszłam na piętro. – Cześć Siva. – mulat wchodził do łazienki
- O, hej Vicky. – uśmiechnął się, przecierając oczy – Ładnie ci w szlafroku Natha.
Przekręciłam głowę, kręcąc nią. – Dziękuję za cenną uwagę.
- Proszę. – uśmiechnął się szeroko, ale po chwili zaczął kiwać się na boki – Sorry, ale muszę wejść do łazienki, bo …
- Ciśnie. – dokończyłam za niego ze śmiechem – Jasne, leć. – minęłam go i weszłam do pokoju swojego chłopaka – Sam złazisz następnym razem po śniadanie lub gdziekolwiek indziej. I nie obchodzi mnie to, że będziesz goły. – postawiłam mu tacę przed nosem
- Więc mówisz, że dogadałaś się z chłopakami ?
Zmrużyłam oczy, patrząc na jego ubaw. – Śmieszne. –dosiadłam się do niego – Ale ujarzmiłam nieposkromionych samców alfa.
- Nie byłaby to moja Victoria. – brunet uśmiechnął się, gryząc tosta
- A tak na poważnie … Jemy śniadanie, ubieramy się i odwozisz mnie do „Sweet Dreams”. – zaczęłam jeść
- Tak już ?!
- A czemu nie ? – spytałam z pełną buzią
- Bo chciałem, żebyś jeszcze tutaj trochę ze mną posiedziała.
- Muszę wrócić do Boba i Lucy. Może potrzebują pomocy czy coś. I tak już dzwonili bodajże dwa dni temu, że mogę wracać.
Westchnął .- I tak zrobisz jak zechcesz, więc jak uważasz …
- Wreszcie przywykłeś już do tej myśli. – zauważyłam
- A miałem inne wyjście ? – uniósł brew
- W zasadzie to …. – przeciągnęłam ton – nie. – dokończyłam z szerokim uśmiechem
- Właśnie. A tak w ogóle … - spojrzał na mój dekolt i uśmiechnął się
- Zapomnij zboczeńcu. – zasłoniłam się
- Co ? – spojrzał na mnie zdezorientowany, aż sama się speszyłam
- A co chciałeś powiedzieć ?
- Że uświniłaś nutellą mój szlafrok.
Spuściłam głowę i spojrzałam na plamę. – Nie byłabym sobą gdybym czegoś nie uwaliła, jedząc. Sorry ... – zrobiłam słodką minę, zlizując czekoladę
- A ty przepraszam o czym pomyślałaś ?
- Nieważne. – speszyłam się i zaczęłam jeść nader intensywnie tosty
- No powiedz.
- Nie.
- Aaaaa … – Nathan roześmiał się, układając moment sprzed paru chwil w jedną całość – i kto tu jest zboczeńcem ?
Spojrzałam na niego z miną „bitch, please”. – Miałam zamiar wziąć ten szlafrok i go wyprać, ale w tym toku rozmowy sam go sobie wyczyścisz.
- Oho jaka ja groźna się zrobiłam. – zaśmiał się
- Ćwicz dalej moją cierpliwość to nie gwarantuję, że szczęście ci dzisiaj dopisze. – pogroziłam palcem, ale po chwili spojrzeliśmy na siebie i roześmialiśmy się. Po skończonym śniadaniu poszłam do łazienki i ogarnęłam się.


 

Wróciłam do Nathanowskiego pokoju, czesząc włosy. – Łazienka wolna. Pan Sykes w tej chwili wstaje i kieruje się do niej w celu wykonania porannej toalety.
Spojrzał na mnie jakbym spadła z księżyca. – No chyba nie.
- Na pewno tak. – poprawiłam – Już. Jazda. – szturchnęłam go nogą – 10 …, 9 … - zaczęłam odliczać
- A co się stanie jak dojdziesz do 1 ?
- Nie chcesz wiedzieć.
- Właśnie chcę. – przedrzeźniał się ze mną
- Twoja kołdra wyląduje tam. – wskazałam na okno – A ty golutki tam. – pokazałam w przeciwną stronę na drzwi – Jakieś jeszcze pytania ? – spytałam słodko
- Jesteś taka wredna, że aż mi brak słów na ciebie. – rzucił obrażony
- Ja wiem. – udawałam powagę i pokiwałam głową z uznaniem – Jestem straszna po prostu i wyżywam się na swoim biednym, niewinnym chłopaku.
Spojrzał na mnie z głową przechyloną na bok. – Igraj dalej to się doigrasz.
- 8 …, 7 … - wróciłam do poprzedniej kwestii – Normalnie odliczanie jak do Nowego Roku. 6 … , 5 …
Nathan ostentacyjnie odkrył kołdrę. Miał na sobie gatki i widział, że to zauważyłam. – I peszek, co ? Nie popatrzysz sobie.
Chciało mi się parsknąć, ale z pokerową miną i założonymi rękami kontynuowałam, nie spuszczając z niego wzroku. – 4 …, 3 …
- Victoria !! Nie wytrzymam z tobą !!! – wstał, wyjął z szafki ciuchy i minął mnie, idąc do drzwi. Cofnął się jednak. – Zwariuję z tobą. – powiedział i pocałował czule. Po chwili zostałam sama w jego pokoju. Ok, akcja wygonienia Nathana do łazienki zakończyła się sukcesem. Zadowolona z tego faktu wróciłam do pokoju, gdzie przebywałam i wzięłam swoją torbę. Zeszłam z nią na dół.
- Vicky, ty już uciekasz od nas ? – spytał Jay, jedząc śniadanie
- Hej. – uśmiechnęłam się, widząc go dziś po raz pierwszy – Tak. Czas na mnie.
- Ale byś mogła jeszcze z nami zostać.
- Dzięki Max, ale naprawdę nie chcę wam siedzieć dłużej na głowie. I tak to wszystko wyszło niechcący i tak nagle …
- I bardzo dobrze, że tak wyszło. Szczerze mówiąc, to mi szkoda Słońce, że już wracasz do „Sweet Dreams”, bo przyzwyczaiłem się do ciebie. – podszedł do mnie Tom i mnie przytulił
- Wzajemnie. Też się do was przyzwyczaiłam i do tego miejsca, ale muszę wracać do siebie. – odsunęłam się do niego
- Jutro do ciebie wpadniemy po południu.
- Rozumiem, że to nie było pytanie tylko informacja do wiedzy publicznej.
- To jak. – wzruszył ramieniem – Tylko mi nie mów, bo wiem, że jesteśmy mile widziani u ciebie.
Zaśmiałam się. – Miałam to powiedzieć, ale twoja skromność mnie wyprzedziła. Poza tym – nachyliłam się do jego ucha – Mam jeszcze pół butelki wódki polskiej.
- A ! – wyrwało się Parkerowskie piśnięcie – To naprawdę jesteśmy mile widziani w tym wypadku.
Dałam w śmiech. – Nie mam na ciebie siły. – stwierdziłam, ledwo mówiąc ze śmiechu
Do kuchni wszedł Siva, który podknął się o moją torbę. – Kto tu postawił te
- Ja – powiedziałam szybko z niewinną miną
- Gdzieś się wybierasz ? – spytał mulat
- No. Wracam do „Sweet Dreams”.
- Już ?? - westchnęłam tylko z uśmiechem – Szkoda. Fajnie było z tobą mieszkać.
- Mi również.
- Vicky gdzie masz tę torbę swoją ?! – krzyknął z góry Nathan
- Już zniosłam ją Sykes !
Szybko zbiegł do nas. – Kto ci ją kazał ciągać ? Przecież zniósłbym ją.
- Nie była wcale taka ciężka.
- Jasne. Widziałem ile kosmetyków miałaś, więc już to wystarczy, żeby stwierdzić, że waży ona połowę twojej masy.
- Nie przesadzaj.
- Pożegnałaś się już ze wszystkimi ?
- Tak.
- Nie. – poprawił Max i podszedł, by mnie przytulić – Wpadaj do nas kiedy tylko zechcesz. – powiedział, trzymając mnie w uścisku
- Dzięki Max. – jeszcze chwilę stałam z nim przytulona, gdy Nathan chrząknął
- Co Młody tak się niecierpliwisz ? Daj mi jeszcze chwilę potrzymać w ramionach twoją dziewczynę.
- Właśnie. Jakbyś nie zauważył to moja dziewczyna.
- Całą noc trzymałeś ją w ramionach, więc nie żałuj. – odezwał się Tom
- Parker – mruknęłam upominająco, ale zawróciłam głowę do ucha Maxa – Jak coś to dzwoń. Będziemy rozstrzygać problemy z kobietami. – ustałam naprzeciwko niego i uśmiechnęłam się, na co odpowiedział tym samym gestem
- Ok
- Słońce pamiętaj, że cię kocham. – wypalił Parker, podnosząc mnie do góry i obkręcając
- Taaaaak ? – przeciągnął Nathan
- Oczywiście jako siostrę. – szybko dodał Tom i postawił mnie na ziemię
- Ja ciebie też Słońce. – roześmiałam się
- Na razie Vicky. – przytulił mnie Siva – Wbijaj kiedy tylko zechcesz.
- Trzymaj się. – czas na Jaya – Mam nadzieję, że może niebawem Bob znowu będzie robił jakiś remont czy coś i u nas się zatrzymasz.
- Dzięki chłopaki. – uśmiechnęłam się – Za wszystko. Za to, że mnie przygarnęliście przede wszystkim. Długo będę pamiętała ten ponad tydzień spędzony z wami. Jesteście kochani.
- Od tego ma się przyjaciół. – usłyszałam od Sivy. Zrobiło mi się tak ciepło na sercu, że jeszcze raz podeszłam do każdego i każdemu dałam buziaka w policzek.
- Dziękuję. – powtórzyłam się na koniec – Jak coś to znacie drogę do mnie. – puściłam oko – Na razie.
- Trzymaj się ! – pokiwali głowami. Nathan wziął moją torbę i wyszliśmy z domu. Wsiedliśmy do samochodu.
- Rany, jak mi się nie chce stąd ruszać. – powiedziałam cicho, patrząc na dom chłopaków
- Możemy jeszcze wysiąść i posiedzisz z nami dłużej.
- Nath, bez przesady. Wracam do siebie.
- Szkoda.
- Wiem. – spojrzałam na niego i uśmiechnęłam się blado – Ruszaj już lepiej.
- Jak sobie panienka życzy. – dał mi buziaka w policzek i ruszyliśmy
- Jestem strasznie ciekawa jak wygląda cukiernia teraz.
- Na pewno bardzo ładnie i stylowo.
- W to nie wątpię. Bob z Lucy muszą być bardzo szczęśliwi. W końcu taka szansa nie przypada każdemu. Wygrać w konkursie remont lokalu to naprawdę musi trafić na szczęściarzy.
- Udało się im.
Spojrzałam na swojego chłopaka, który chyba gdzieś błądził myślami. – Nathan co jest ?
Popatrzył na mnie z wymuszonym uśmiechem. – A co ma być ?
- To właśnie ja się pytam.
Wrócił wzrokiem na drogę. – Nic. Wszystko w porządku.
- Oj przestań mi ściemniać i mydlić oczy. Mógłbyś taki kit wciskać innej pannie, ale nie mi. Znam cię.
- W takim razie cieszę się, że nie umiesz mi jeszcze czytać w myślach.
- Jeszcze – zaznaczyłam – Parę lat i w tym będę mistrzem … Ale nie zmieniaj tematu. Co jest nie tak ?
- Oj Vicky …
- Nie marudź. Mów.
- Tak po prostu sobie myślę jak było nam fajnie kiedy mieszkałaś z nami. Miałem cię na wyciągnięcie ręki. Nie musiałem się martwić, że coś jest u ciebie nie tak.
Ściągnęłam brwi. – U mnie nie tak ? – powtórzyłam
- Czy jesz. – poprawił się – Teraz cię odwożę. – kontynuował – Mamy dosłownie kilka dni i znowu się rozstajemy, bo wyjeżdżamy na święta do swoich rodzin.
- Taka kolej rzeczy. Ale przecież szybko wracamy po świętach i będziemy znowu w Londynie.
- Wiem. Tak mnie coś wzięło … - westchnął

- Zupełnie bez sensu. – pogładziłam go po głowie z uśmiechem – Wszystko wróci do normy i będzie jak wcześniej.

Chwilę jeszcze porozmawialiśmy. Starałam się Nathana jakoś rozweselić, ale do końca drogi miał wisielczy nastrój. Podjechaliśmy jednak w końcu pod „Sweet Dreams”.
- Wow, jaki szyld sobie strzelili. – powiedziałam, wysiadając z samochodu i patrząc na duży, czerwony napis nad budynkiem
- Szyld jak szyld. Spójrz lepiej na odbijające się wnętrze. – za radą chłopaka zniżyłam wzrok. Drzwi i ściany od strony ulicy do lokalu zostały jak wcześniej przeszklone. Widziałam już z podwórka, że wnętrze było całkiem inne od tego, które widziałam po raz ostatni. Weszłam do lokalu, w którym wszystkie miejsca były pozajmowane, a przy ladzie stali uśmiechnięci od ucha do ucha właściciele.

- Cześć Bob, cześć Lucy. – podeszłam do nich
- Hej wczasowiczko ! – wyszli zza lady, by mnie uściskać – Znowu ruda ?
- Natury nie oszukasz. – roześmiałam się – Rety jak tu u was teraz pięknie. – rozglądałam się po pomieszczeniu, którego ściany były pomalowane na jasny i ciemny brąz, a czerwone, wygodne sofy i większe stoliki przykuwały uwagę. Dodatkowo nowa lada z ciemnego drewna była niesamowita.
- Jakie „u was” ? U nas Vicky ! – poprawiła mnie Lucy
- I patrzę, że ruch macie niezły.
- No, nie ma na co narzekać.
- Sama przyjechałaś ?
- Nie. Nathan wziął moją torbę. – spojrzałam na drzwi – Właśnie idzie.
- To może już coś tam pękło między wami i nie oszukujecie się dłużej, że niby to jesteście neutralni względem siebie ?
- Bob to ty nie wiesz. – wzięłam się za głowę, śmiejąc się – No tak. Nie miałam jak wam powiedzieć. – dołączył do nas Sykes
- Dzień dobry. – przywitał się
- Bo generalnie to wróciliśmy do siebie z Nathanem. – dokończyłam w pełni zadowolona
- Naprawdę ? – Lucy uśmiechnęła się szeroko
- Dlaczego mnie to nie dziwi ? – Bob prychnął znacząco, ale zaraz dodał – Cieszę się.
- Czyli co, uważam, że trzeba to uczcić pyszną kawą i ciastkiem.
- Ja tam nie mam nic przeciwko, Lucy.
- Ja też. – powtórzyłam za swoim chłopakiem – Tylko skoczę na górę do siebie i odłożę torebkę. – ściągnęłam ją z ramienia
- Zaraz doniosę twoją wielką torbę tylko skonsumuję pierwszy kawałek sernika. – pomachał brwiami Nathan na co ja uśmiechnęłam się i skierowałam na schody. Miałam już wchodzić na pierwszy stopień, gdy ktoś o mały włos nie trzasnął mi prosto w twarz drzwiami od męskiej toalety na dole. Miałam szczęście, że rozpędzona zdążyłam wyhamować, bo byłoby po moim nosie.

- Facet nie umiesz delikatniej otwierać tych drzwi ?! – wyskoczyłam, nie widząc jeszcze niedoszłego sprawcy. I to była najlepsza strona tej całej sytuacji, bo gdy owy "facet" zamknął za sobą drzwi, a nasz wzrok się spotkał, nogi się pode mną ugięły …

 



Cześć Misie ;) ! I jest efektowny powrót do Boba i Lucy :>. Cieszymy się ;] ? Wgl Jay ma dzisiaj urodzinki ;). Sto latek życzymy chociaż nie wie o naszym istnieniu ;P.
Werka – nie mam pytań co do Twojego ostatniego komentarza xd Epicki był ;D. Anonimko – oczywiście, że będziesz szczęśliwa ! Co to za pytanie w ogóle ! Twój Nathan Cię znajdzie i będzie cudownie. Przecież szczęście każdego czeka za rogiem i wychodzi w najmniej oczekiwanym momencie. Zobaczysz, że Ciebie też zaskoczy i jeszcze wspomnisz moje słowa ;).

A teraz ja idę zaskoczyć życie i coś zjem ;D.
Buuuuziooool ;* !

PS nie mam tt.

16 komentarzy:

  1. Boooze wez mi tutaj jakiegos romansu nie wprowadzaj xD
    akie te golabeczki sa slodkie <3
    Ja chce wiecej, juz teraz ;p
    Kocham normalnie te jej pociski ;D
    Pisz szybko kolejny ;*
    Zapraszam na nowy u mnie ;)

    http://szalonezyciezsiatkarzami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Roździał zarombisty. Ciekawi mnie kim jest ten chłopak na widok którego pod Viki nogi się ugieły. Czekam na next :).

    OdpowiedzUsuń
  3. Niech zgadnę... owy facet z męskiej toalety, to albo któryś z 1D albo syn Boba i Lucy.

    A ten poranek w domu The Wanted... megaśny :)

    Powiem ci, że bardzo mnie zaciekawiła ta postać pod koniec rozdziału i obawiam się, że będzie mi truć głowę aż do następnego rozdziału, który najwidoczniej musi się pojawić jak najszybciej.

    Pozdrawiam i zapraszam:
    time-is-slepping-away.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział boski kobietom :)
    SKoda ze mieszka już nir u fhlopakow le no cóż bywa ...
    Ciekawe kto otwórz te drzwi ?
    Jak zwykle jestem ciekawska :P
    Pisz szybko nexciaka i Weny
    Wpadnij do mnie ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Może jak będę mieć dobry humor to będzie więcej epickich komentarzy ^^
    Jak na razie pozdro z Jeleniej Góry ;D
    Trip po Polsce trwa w najlepsze, a rozdziałów u mnie nie ma... ;/
    Za to wena powoli wraca do formy i za parę dni uderzam z dawką nowych postów!
    Co do tajemniczego faceta...
    Mam już pewne podejrzenia ;D
    Rozdział zajebisty no i...
    dawaj next'a!

    OdpowiedzUsuń
  6. Booski
    Ciekawe kim jest ten facet ?
    Pewnie ktoś z One Direction, albo syn Boba u Lucy.
    Nie mogę się doczekać next'a
    Wenyy <33 :3

    OdpowiedzUsuń
  7. NIESAMOWITY *.*
    Kurde ale efektowny ten powrót ;P
    Ciekawe co to za facet ;P Jak mogłaś skończyć w tym momencie!?
    Szkoda że już nie będzie mieszkała z chłopakami :(
    Smutno mi się zrobiło i to pożegnanie ;( Jak mogłaś ją znów wprowadzić do Sweet Dreams?? ;p
    No nie wiem co powiedzieć. Rozdział Cudowny jak zawsze. :)
    Czekam na nexta i wpadaj do mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurde kto to znowu ?
    Chce wiedzieć !
    Więc szybko next :*
    Rdz supeeeer ;)
    Kocham <333

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja mam nadzieję co do tego mojego Nathana... ;D
    Rozdział mega. Jak czytałam, że ona wyjeżdża od nich i wszyscy byli tacy smutni, to i mi się zrobiło żal xd.
    Jestem strasznie ciekawa co to za facet, chociaż mam pewne podejrzenia... Ale wolę się upewnić, dlatego dawaj szybko następny ;p
    Weny :*

    OdpowiedzUsuń
  10. iudfsuba JEZUS. TO CHRIS (dobrze? W każdym razie chodzi o syna Boba & Lucy)
    OOOOO nie! SPADAJ!
    No, no, no. :cccccccccc Vick, nie opuszczaj tych 5 dzikusów.
    Boję się, że przestanie jeść ;c
    Jojjj ;c Biedny Nath ;c
    DAWAJ NEXTA
    WEnyyy♥

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej Trójkątna Bogini ;**

    Jeju, jak mi smutno było czytać, że Ona jednak musi wracać do Sweet dreams :< A tak im się fajnie mieszkało razem :D
    No nie powiesz, że nie :D

    Hahaha no faktycznie tu też braterskie wyznanie miłości z Tom'em hahaha :D Jesteśmy boskie ^^

    Ale się pofarciło Bob'owi i Lucy, aż im się ruch niezły zrobił po remoncie ^^ Ale co się dziwić, czerwone kanapy *.*

    W ogóle to jaki słodki poranek ^^ I jaki leniwy Nath xD No żeby jego kobieta, praktycznie naga musiała schodzić po śniadanie paradując w takim sexy ubranku przed innymi samcami xD No świat oszalał, a już szczególnie Nath :P
    A później się dziwi, że Max zbyt długo przytula naszą Viki ^^

    Tak, bo my lubimy krótkie komentarze, co? xD ^^
    Ps. zmieniłam wygląd dodając nowy rozdział, także nic Cię nie ominęło, moja Droga :D

    Jaaaay! Happy birthday ! :D No faktycznie nie wie o naszym istnieniu, a szkoda xD Tym bardziej, że urodził się tego samego dnia i miesiąca co ja ^^ Tylko rok nie ten :P

    No nic, czekam na kolejny bo nie mogę wymyślić przez kogo Viki ugięły się nogi! Więc dawaj nexciorka ! :D :*****

    OdpowiedzUsuń
  12. Hehe jak zwykle z resztą The Wanted pokazali jacy są słodcy;pp
    Tom i te jego teksty rozwalające jak zwykle;pp
    Mam nadzieje, że osobą za drzwiami nie będzie jakiś były chłopak Wiki;pp
    Buziaki i życzę weny<3
    Zapraszam na swój blog; http://fans-thewanted.blogspot.com/ ;)

    OdpowiedzUsuń
  13. hej moj mistrzu ; )
    O Jezusku!!! dlaczegi Viki musi wracac?! -,- powinna zostac z tymi debilami kochanymi.Oj San nie ladnie tak izolowac zakochancow. ;)
    ahaha i to odliczanie jak do nowegi roku ;D
    uwielbiam te Tomaxowe docinki ;p
    ahh prosze mi tu nie psuc tej sielanki!
    moge sie zalozyc ze ten od drzwi to Cris! ktorego obesnosci bym sb za bardzo nie zyczyla no ale to nie koncert zyczen xd ;)

    dobrze gadasz slonce z ta miloscia oj polac ci polac! ;)
    no to do nastepnego trojkatna! ;*

    OdpowiedzUsuń
  14. ja pierdziele co to za "facet" ?! o.O
    muszę to wiedzieć ;P
    przed oczami nie mam żadnej wizji kto to mógł być, więc pewnie nieźle się zszokuję w następnym rozdziale
    chłopcy żegnali się z Vicky jakby wyjeżdzała na stałe ; D
    słodko
    i nowy wygląd cukierni, mniaam, oczami wyobraźni zobaczyłam taką mega nowoczesną i wypasioną cukiernie, sama chciałabym tam mieszkać xD
    trzymaj się i wenyy, do next'a ; ***

    OdpowiedzUsuń
  15. I oczywiście musiałaś zakończyć w tym momencie! ;D Ty niedobra osóbko! ;D
    Coś podejrzewam, że tym kimś z łazienki był, któryś z chłopaków 1D albo syn Boba i Lucy, jak mu tam... Chris? ;)
    Awww, jaką piękną parę tworzy Nathan z Wiki. <3
    Szkoda, że Wiki opuszcza dom tych pięciu wariatów, ale na pewno będzie ciekawie. ;)
    Rozdział boooooooooooooski! <3
    Weny Kochana i czekam na następny rozdział z niecierpliwością. ;*
    Buziaki! ;***

    OdpowiedzUsuń
  16. rozdział super :)
    zostałaś nominowana do Liebster Award
    więcej na: http://im5andbella.blogspot.com/2013/07/liebster-award.html

    OdpowiedzUsuń