- Nic … - odpowiedział pierwszy Max
- Wow – wydał z siebie Siva
- Fiu fiu – reakcja Jaya
- Zdziwiony jestem. – przyznał Nathan
- No w pokera to ty byś grać nie mógł. – uniosłam brew
- Nie mądrz się tak. – pokiwał głową
Uśmiechnęłam się
cwaniacko z jego jakże kreatywnej odpowiedzi.
- Dobra to
siadajcie do stołu. Idę wyciągać pizzę. – zarządził Jay i poszedł do kuchni
Koło mnie usiadł
Tom, obok z lewej na końcu stołu usiadł Max, na skos ode mnie Siva, a
naprzeciwko;
- Wolne ? – spytał
Nathan- Stary, dla ciebie zawsze. – poklepał go po ramieniu Siva
Mhm. Wcale nie będę
skrępowana podczas jedzenia. WCA-LE!!
Loczek przyniósł
pachnącą, parującą i już pokrojoną pizzę. Dosiadł się na drugim krańcu stołu.
- Hmmm, to może Jay
spróbujesz pierwszy ? – spytał, patrząc na danie Tom
Zaśmialiśmy się, po
czym jednak każdy z nas sięgnął po kawałek. Chłopaki nalali sobie jeszcze
alkoholu.
- To może opowiedz
nam coś o sobie Victoria. – poprosił Max
- Mój życiorys nie
jest fascynujący. – przyznałam z delikatnym uśmiechem- Pewnie już w piaskownicy biłaś się z kolegami, wyrywałaś im łopatki z wiaderkami i masz teraz złe wspomnienia. – powiedział Nathan z tym swoim cwaniackim uśmiechem, patrząc mi w oczy
Chłopaki
uśmiechnęli się pod nosem.
- Ja ?? Wręcz
przeciwnie ! – udawałam niewzruszoną – Ale podejrzewam, że ty chyba miałeś
trudne dzieciństwo i ciężkie zabawki. – obroniłam się równie pewnie
Tom parsknął, a Max
napił się whisky, by nie zarechotać na głos. Nathan ugryzł pizzę ciągle mierząc
mnie wzrokiem.
- A jak tam twoja
nowa praca, Vicky ? – próbował załagodzić sytuację SivaOdruchowo nawet nie kontrolując tego – spojrzałam spod byka na Sykesa.
- Już w porządku choć na początku miałam co do niej wątpliwości…Zapewne wiecie o czym mówię. –
Wszyscy wymienili
głupkowate uśmiechy.
- To typ człowieka,
który lubi rozkładać wszystko na czynniki pierwsze. – wskazał na mnie Nathan
widelcem po czym jadł dalej- Dziwi cię to, że tak zareagowałam ?? –
- Ja bym po prostu podziękował i cieszył się. –
Przewróciłam oczami.
- No co ci nie pasuje ?? – zirytował się
- Czy ja coś powiedziałam ?! –
- Widziałem twoją reakcję. –
- Ohhh jaki ty spostrzegawczy ! I co w związku z tym ?! –
- Wiesz … - zmrużył oczy – mogłabyś być ciut milsza. –
- Tak się składa, że mogłabym być milsza, ale dla ciebie mi się nie chce ! –
Jay chrząknął.
Dopiero teraz oderwaliśmy od siebie wściekły wzrok i zobaczyliśmy, że cała
czwórka patrz na nas. Dodatkowo delikatnie się uśmiechali i wymieniali ze sobą
znaczące spojrzenia.
- Dobrze – przerwał
w końcu ciszę Tom, sięgając po pilot – to może zobaczymy jaką muzykę grają –
włączył tv
Na całe głośniki
huknęło „Kiss you” One Direction.
- Przełącz to ! –
warknął Nathan
Tom szybciutko
zmienił kanał. Trafił na jakąś wpadającą w ucho, klubową piosenkę. Pomachał
głową w rytm i uznał, że „może być”.
- Jay, ta pizza
jest naprawdę rewelacyjna. – pochwaliłam kucharza, który momentalnie
wyprostował się- Słyszeliście chłopaki ? – wskazywał na siebie palcem
- Pochwaliła cię, bo zrobiłeś danie, które już przyrządzałeś 86 razy. – przechylił głowę Tom
Zaśmiałam się.
- A miałem dać tobie podwójną porcję deseru … - Loczek zwrócił się do kolegi
- My go nie popieraliśmy ! – zaznaczyła reszta łasuchów
Dokańczaliśmy jedzenie, śmiejąc się ze spontanicznych pogawędek. Przy okazji dowiedziałam się paru rzeczy, np.: tego, że Maxowi udało się rzucić palenie, że Tom to straszny bałaganiarz, Jay myśli o kolejnym tatuażu, Nathan słodzi dwie łyżeczki ( o_O ), a Siva spieszył się do dziewczyny, z którą jest już szmat czasu J . Właśnie, gdy skończyłam jedzenie podszedł do mnie:
- Bardzo fajnie, że
do nas przyszłaś. – przytulił mnie – Wpadaj częściej. – uśmiechnął się ciepło
- Dzięki. Udanej
randki. – życzyłam mu
Mulat wyszedł z
jadalni. Za chwilę każdy z nas już skończył jeść. Mimo protestów chłopaków
zgłosiłam się do znoszenia talerzy. Nathan wcześniej poszedł po deser do
kuchni. Wzięłam talerze i weszłam do tego samego pomieszczenia ;
- Gdzie to mogę
postawić ? – spytałam- Daj to. Niepotrzebnie brałaś. – wziął ode mnie naczynia
- Pomóc ci w czymś ? –
- Dzięki, sam sobie poradzę, bo znowu sobie zrobisz krzywdę. – popatrzył na moją zabandażowaną dłoń – A teraz nikt by cię nie zawiózł do szpitala po alkoholu. –
- Dałabym sobie radę . … A zresztą nie jestem taką niedołęgą, żeby robić sobie codziennie krzywdę. –
- Serio ? – podniósł brew, a na jego ustach zagościł złośliwy uśmiech
Do kuchni wszedł
Max, a ja zaczęłam gotować się ze złości z powodu docinki ubawionego Sykesa.
- Wiesz jak trudno
zbierać wybite zęby połamanymi rękami ?! – zwróciłam się do niego na nic nie
zważając
Max spojrzał to na
mnie to na swojego kolegę.
- O ! A wy znowu
się kłócicie. – zauważył rozbawiony – Jak miło – rzucił i wyszedł z kuchni- Dobra Victoria – kontynuował Nathan – nie nawijaj tyle, bo ci taśmy zabraknie. –
Spojrzałam na bok, wzięłam oddech, by nie wybuchnąć. Wróciłam wzrokiem z powrotem do niego;
- W sumie … - powiedziałam łagodnie, a na twarzy chłopaka powoli rysował się triumfalny uśmiech – Nie będę kłócić się z głupszym, bo najpierw ściągnie mnie do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem. – po uśmiechu u Nathana ani śladu, a u mnie wręcz przeciwnie
Usatysfakcjonowana
zawróciłam się na pięcie i wróciłam do chłopaków do jadalni.
- Co tam ? Bitwa
wygrana ? – wyszczerzył się Jay- Żeby to bitwa … Cała wojna. – powiedziałam dumnie
W tej samej chwili do pokoju z deserem wszedł Nathan. Zły Nathan.
- A może zrobilibyśmy jeszcze kawę, Nath ? – poprosił Tom zalotnie, przybierając wzrok kota ze Shreka
- Gdyby nie to, że siedzi tu dziewczyna, odpowiedziałbym ci coś … -
- Nie krępuj się . – przekręciłam głowę, celowo jeszcze go denerwując
To chyba jeszcze
bardziej go podsyciło. Zmrużył tylko oczy, po czym zapytał ;
- Victoria,
pomożesz mi ? – i nie czekając na moją odpowiedź poszedł do kuchniŚwietnie zrozumiałam znak. Tu nie chodziło o „pomoc” tylko o kolejną wymianę ciosów. Odetchnęłam ciężko, wstałam i poszłam do kuchni. Nathan stał tyłem do mnie, opierając się o regał.
- Co ty do diabła
masz w sobie ? Dlaczego musisz mnie tak denerwować ? – zawrócił się twarzą do
mnie
- Wyobraź sobie, że
każde twoje zdanie odczytuję jako prowokację do kłótni i podjazd. – mówiłam
pewnie – A ja nie pozwolę, żeby ktokolwiek próbował mnie poniżać. Skoro ty
możesz na mnie wsiadać, to ja na pewno nie będę siedziała cicho i przyjmowała
tego ot tak do świadomości. –- Wcale, że nie mam zamiaru cię denerwować – podniosłam brew – czasami – dodał potulnie – Ok, może i czasami jestem zbyt wredny, ale ty już dokładnie przeginasz. – wytknął mi ręką
- To znaczy ?? – założyłam ręce – Co masz na myśli, mówiąc, że „przeginam” ? – świdrowałam go wzrokiem
- Chamska jesteś. – odparł szybko
- Ja nie jestem chamska. Po prostu nie lubię być miła na siłę. -
Nathan uśmiechnął się – Tak też można to tłumaczyć … -
Sama się
uśmiechnęłam.
- To może spróbujmy
od nowa i nie kłóćmy się dalej, co ? – zaproponował
ZATKAŁO MNIE.
Stałam i patrzyłam na niego z szeroko otwartymi oczami. Analizowałam jego każde
wypowiedziane słowo. Doszukiwałam się, w którymś ironii, złośliwości bądź
drugiego dna.
- Nic nie powiesz ?
– przerwał mi przemyślenia- Booo … - zmieszałam się – jestem zdziwiona … - ogarnij się Victoria ! – Byłam przekonana, że znowu będziemy się kłócić. – przygryzłam z zakłopotania dolną wargę
Nathan zaśmiał się.
- W każdym bądź
razie – doszłam do siebie – Możemy spróbować ? – why not ;> ?- To co, zakopujemy wojenny topór ? –
- Zakopujemy – ciekawe na jak długo …
- Zaczynamy od nowa znajomość : Nathan Sykes. – wyciągnął dłoń
- Wiktoria Minc – powiedziałam po polsku i ścisnęłam jego dłoń
- Wow. Ładnie brzmi. –
- Dzięki –
- Nath, co z tą kawą ??? – usłyszeliśmy Jaya
- A właśnie, kawa ! – przypomniał sobie Nathan ze śmiechem
Zabraliśmy się za
wystawianie filiżanek z szafek.
- W ogóle jakie
wrażenie zrobił na tobie Town ? – zaczął temat, obsługując ekspres- W porządku. Wydaje się być bardzo profesjonalnym i miłym szefem. Mam nadzieję, że się nie zmieni … Skąd go znasz ? Widziałam wasze wspólne zdjęcie w studio. –
- Taki tam stary znajomy … Fajny gość. Na pewno dobrze będzie ci się z nim pracowało. Dopóki nie natrafisz na kogoś, kto będzie cię tak irytował jak ja podczas wywiadu. –
- No tak. Ahhhh te gwiazdy … - podsumowałam i zaczęliśmy się śmiać
Zrobiliśmy kawę i
razem nieśliśmy ją do jadalni.
- O. A teraz idą i
razem się rechoczą. – Max nie nadążał- Młodzi gniewni – walnął „wiekowy” Tom
Usiedliśmy do stołu.
- Rozejm ? Pakt ugodowy i te sprawy ? –
- Tak, Jay –
- Kto skapitulował ? –
- On – wskazałam na Nathana
- Ciekawe … - podsumował Max
- Ej, możemy pogramy w bilard ? – wyskoczył z propozycją Tom i zatarł ręce
- Vicky, nie daj się zwieść. On tak mówi, bo chce cię nauczyć trzymać kij i te sprawy … rozumiesz ? – śmiał się Max z Jayem i Nathanem
- Wcale nie ! – zaprotestował Parker
- Nie ! Skąd ! –
- W ogóle ! –
- Bardzo chętnie pograłabym w bilard. – powiedziałam, gdy skończyłam się śmiać
- Żeby nie było, że cię nie ostrzegaliśmy. –
Wstaliśmy od stołu.
- Vicky nie słuchaj
ich, naprawdę ! – machnął ręką Tom i poszliśmy do pokoju, który znajdował się
na końcu korytarza.To tu stał stół bilardowy.
- To jak się
dzielimy ? – spytał Tom, patrząc na mnie i mrugając oczami
- Chciałabym być z
kimś dobrym … - powiedziałam niepewnie, choć w głowie kreował się niecny plan ;)
- O popatrz! – Tom klasnął w ręce – No lepiej trafić nie mogłaś. –
- To może reszta na nas dwóch ? – spytałam – Z twoją pomocą na pewno wygramy. – poprawiłam się
- No skoro tak chcesz. – podszedł do mnie i objął ramieniem
- Rozniesiemy ich chłopaki. – zatarł ręce Jay
- Jak wygramy to … -
- To niby co, Nathan ? – Tom założył ręce
- No właśnie ? – powtórzyłam ruch przedmówcy
- To będziecie mieli do wyboru : zadanie albo wyznanie. –
Przełknęłam ślinę. Nienawidziłam tej „zabawy” .
- A co jeśli my wygramy ? – udawałam niewzruszoną
- Wtedy wygrasz masaż wykonany naszymi rękami. – zakasywał rękawy Max
- Oooo … - Nathan z Jayem podchwycili temat
- To może Vicky chcesz sama być w drużynie i wygrać ? – Tom poruszał brwiami
Wybuchnęłam śmiechem – Obawiam się, że masaż nie byłby nagrodą dla mnie. –
- No jak to nie ! –
- No nie J. Jeśli wygram to … - nic nie przychodziło do głowy - … to będziecie wisieć mi w przyszłości małą przysługę. –
- Zgoda ! – usłyszałam
- A jak coś to zmywacie za mnie cały tydzień ! – postawił swój warunek Tom
- Jaaaaaaasne Tom, pomarz sobie. – trójka machnęła na niego ręką
Wzięliśmy kije.
- To może paniom
pierwszeństwo.- wyszczerzył się Nathan- Chodź Victoria, pomogę ci. – radosny Tom podszedł do mnie
- Chciałabym spróbować sama. Może się uda. Jak nie, to zobaczysz, ocenisz co robię źle i następnym razem będziesz mi pomagał, ok ? – zaproponowałam ze słodkimi oczkami
Podeszłam do stołu
z kijem. Miałam rozbić. Szczerze ? PESTKA ! Umiałam grać w bilard i to
świetnie, o czym chłopaki jeszcze nie wiedzieli. Nieźle wdepnęli. W liceum przy
hali gimnastycznej mieliśmy stół i w taki oto sposób wraz ze znajomymi graliśmy
nawet po kilka razy dziennie. Wiadomo- trening czyni mistrza. Jeśli miałam
dobry czas, mogłam wciągu dwóch, trzech kolejek wszystkich pokonać. Na samą
myśl o tym w co chłopaki się wkopali chciało mi się śmiać. Ale pozory trzymałam
nadal i musiałam jeszcze poudawać, że nie mam zielonego pojęcia o tej grze. Jay
zabrał trójkąt. Ustałam naprzeciwko, patrząc na bile.
- Może jednak pomóc
? – Tom z pełnym uśmiechem był gotów do pomocy
Nie wiedział, że
właśnie zastanawiałam się nad tym, który chwyt zastosować ; czy wbić od razu
dwie, trzy bile czy bawić się po kolei.
- Nie. Spróbuję
sama. – uśmiechnęłam się, podjąwszy w głowie decyzję
Nachyliłam się,
ułożyłam kij, przybrałam pozycję i uderzyłam swoim „pewniakiem”. Kule rozleciały
się po stole, a 4 wpadły do łuz. Wyprostowałam się. Chłopakom odjęło mowę.
Patrzyli to na mnie to na stół.
- Możesz to
powtórzyć ? – odezwał się wreszcie zaskoczony Max- Chcesz nam coś powiedzieć ? – dodał Nathan
- Po prostu fuks początkującego. – wzruszyłam ramionami, śmiejąc się
- Ja nie chcę wierzyć, że to dzieje naprawdę … - jęknął zawiedziony Tom
- Tom nie marudź tylko dobijaj. – podałam mu kij
- Jasne – podszedł do stołu niby smutny, ale za chwilę jednak odwrócił się do nas z szerokim uśmiechem – Chłopaki, ustalajcie między sobą grafik do zmywania. – oświadczył i wbił bilę
Następnie znowu
podeszłam ja. Już się przymierzałam do uderzenia ;
- Wam też podoba
się ten widok ? – zaczął Nathan- Ojjjj taaaaak – usłyszałam Maxa
- Śliczna kobieta z odkrytymi nogami, w sukience podkreślającej jej figurę i na dodatek w szpilkach, grająca w bilard. – dodał rozmarzonym tonem Jay
To kompletnie mnie
zdekoncentrowało i uderzenie padło pod innym kątem. Nie trafiłam. Odchyliłam
się, patrząc na Maxa, Nathana i Jaya, którzy już byli gotowi do gry, trzymając
w ręku swoje kije z minami aniołków.
- To było nie fair.
– oparłam rękę o biodro- Wszystkie chwyty dozwolone. – cwaniacko uśmiechnął się Nathan
Taaaaak ??? Ok ok
^^ ….
Max stanął przy
stole i wbił bilę do łuzy.- Fuksy się nie liczą. – prychnął Tom
- Nath, dobijaj. – zarządził Max
Chłopak podszedł do
stołu. Obszedł go, po czym zdecydował się, przystał i przygotował. Ułożył kij.
Zrobiłam do niego 2 kroki. Nachyliłam się do niego. Był tak skupiony, że nawet
tego nie zauważył. Ułamek sekundy wcześniej, gdy już uderzał zamruczałam mu do
ucha ;
- Nathan – co
sprawiło, że chłopak chybił
Wyprostowałam się.
On zrobił to samo.
- Victoria … -
powiedział grożącym tonem lecz uczynił to z uśmiechem- No co tam ? Wszystkie chwyty dozwolone. – przypomniałam mu
Tom podszedł do
stołu, trafił. Teraz moja kolej – przymierzyłam i wbiłam. Zmienił mnie Tom-
wbił. Moja kolej- wbita. Tom – wbita.
- Ej, weźcie się
uspokójcie, co ? – obruszył się Max- Dajcie nam pograć ! –
- Nie umiecie się bawić . –
- Wyluzujcie panowie. I tak przegracie. – podał im do świadomości Tom
Wbiłam bilę.
- No nieeeeeeee –
chłopakom opadły ręce- Tom – przechyliłam głowę – rozwalmy ich. –
- Też tak myślę. Żeby już więcej nie żyli nadzieją. – na potwierdzenie wbił bilę
- To chyba się nagraliśmy na dzisiaj … - stwierdziła trójka
Na zmianę z Tomem
wbijałam bile. Została w końcu ostatnia ;
- Victoria, wiesz
co masz zrobić. – wyszczerzył się Parker
Spojrzałam na tamtą
trójkę.
- Dobra wiemy …
przysługa . – mruknęli- Jak zakład to zakład. – powiedziałam z uśmiechem
Ustawiłam się,
przyłożyłam i wbiłam. Tom z euforii wziął mnie w ramiona, obkręcił i z powrotem
postawił na ziemi. Poprawiłam sukienkę.
- To co, wracamy do
jadalni ? – spytał Max- A która to w ogóle godzina ? –
- Po 21 Vicky –
- Już ?! – wypsnęło mi się – O nie. To ja wracam do domu. –
- Co ?? .. –
- No nie, Vicky . – chłopakom nie podobał się ten pomysł
- CO „co” ? Pora wracać. I tak się zasiedziałam. Poza tym jutro do pracy idę. Mam drugi ważny dzień, więc muszę pójść do niej wypoczęta. –
- W sobotę ? – powątpiewał Nathan
Bez kitu ; mam jutro weekend. Awwww <3
- Ale o tej porze z
naszego domu już nikt nie wychodzi. – uświadomił mnie, udający poważnego jak
nigdy Jay
- Że co ? – śmiałam
się- Że to. Późno jest. – Nathan przybrał postawę Jaya
- Niebezpiecznie jest. – powiedział Max
- Ciemno jest. – kontynuował Jay
- A pokój gościnny na górze jest. – wyszczerzył się Tom
- O nieeeeee – przeciągnęłam, przejrzawszy ich zamiary
- O taaaaaak – uśmiechali się we czwórkę
- Nie ma mowy ! – powiedziałam stanowczo
- Oj daj spokój. Nie rób problemów. Poza tym tak będzie bezpieczniej. – uśmiechał się dalej Max
- No właśnie – przytaknął Nathan, wkładając ręce do kieszeni do spodni
Wytrzeszczyłam
oczy.
- Co wam jest ?!
Nie ma mowy ! – powtórzyłam- Bo ? –
Zabultałam się – Bo nie ! – palnęłam
No bez przesady,
ludzie ! Jestem u nich po raz pierwszy i na pewno nie będę u nich nocowała !
Poza tym niech mnie nie wkręcają z tą godziną policyjną- że niby po g.21 oni już
grzecznie siedzą w domu. No błagam … J
- Odwiozę ciebie
jak tak. – spojrzałam uważnie na Nathana – W sensie taxówkę wezmę. – poprawił się
i zadzwonił … - Zaraz będzie. – oznajmił po rozmowie- Ok. Dzięki chłopaki za przemiły wieczór, świetną atmosferę i pyszne jedzenie. Naprawdę było mi bardzo miło i dziękuję za zaproszenie. –
- Fajnie, że przyszłaś. – przytulił mnie Jay
- Wpadaj częściej. – podszedł Tom
- 3maj się. – przytulił Max
- Wy też. –
Wzięłam jeszcze swoją torebkę z jadalni i skierowałam się z Nathanem do drzwi wyjściowych.
- Niedługo wracam. – zwrócił się do chłopaków
- Pa – pożegnałam ich z uśmiechem
Wyszliśmy na
zewnątrz. Taxówka akurat podjechała. Wsiedliśmy do środka. Podałam adres, pod
który kierowca miał pojechać.
- I jak wrażenia ? –
spytał Nathan – Tylko szczerze. –- To był naprawdę miły wieczór. Choć początek tego nie zapowiadał – przypomniały mi się kłótnie – ale potem już było przyjemnie. Dzięki, że mnie zaprosiłeś. – uśmiechnęłam się
- Nie ma sprawy. Cieszę się, że jesteś zadowolona. -
- I fajne te wasze mieszkanko. – przyznałam – Przynajmniej parter. – reszty nie zwiedziłam …
- No na górze, w naszych pokojach już tak pięknie nie jest. – zaśmiał się - … To jakie plany na jutro ? – spytał po chwili
- Szczerze mówiąc jeszcze się nad tym nie zastanawiałam. –
- To może miałabyś ochotę skoczyć na jakąś imprezę ? – zaproponował
- W sumie … czemu nie. – pomysł wydawał się sensowny
- No to fajnie. – Nathan uśmiechnął się
- Jesteśmy na miejscu. – poinformował kierowca i zatrzymał samochód
- Proszę poczekać, zaraz wracam. – zwrócił się do niego Nathan i wyszedł ze mną
Podprowadził mnie
pod same drzwi „Sweet Dreams”. Stanęliśmy naprzeciwko siebie.
- Widzisz, jednak
po nowym zapoznaniu się ani razu się nie pokłóciliśmy. – zauważył dumnie- Mhm, aż sama jestem w szoku. –
- Jednak może być przyjemnie, co ? –
- Jeśli się postaramy to tak … -
Spojrzałam mu w oczy.
On patrzył w moje. Nastała chwila ciszy …
Hej słońca :) ! Nie wypowiem się na temat tego rozdziału. Nie wyszedł no... Kurde miał być taki fajny, a jest jakieś takie coś ... Nic. Trudno. I znowu strasznie długi wyszedł ...
Miałam ciężki szkolny tydzień, ale przebrnęłam i niezmiernie cieszę się, że już jest mój ukochany czas - piątek popołudnie, a niedługo wieczór. MMmmm I love it ! :)
Co do Waszych pytań pod ostatnim rozdziałem : nie planuję być ani dziennikarką ani pisarką. Mam już kierunek studiów, o którym myślę od ponad 4 lat i mam nadzieję, że w tym roku uda mi się go rozpocząć. A co do tekstów z podjazdami - biorą mi się z głowy, zresztą jak całe opowiadanie. Po prostu ;)
Zmykam cieszyć się w spokoju leniwymi godzinami piątku :)
Ściskam ! :)
Możesz mi wierzyć albo nie, ale pierwsze co zrobiłam po przyjechaniu do domu, to przeczytałam twój rozdział! Booooże jak ja się stęskniłam za tym opowiadaniem <3 świetne jest :D i oczywiście czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńhahahha te teksty mnie niszczą xD
OdpowiedzUsuńśmieje sie jak głupia ;D
rdz fajny ;)
next <3
Nie!!!
OdpowiedzUsuńNath i Vicky mają się kłócić! xD
Zero rozejmów! :P
Błahahahahaha!
No... a co do rozdziału to superowy ^^
Dawaj szybko next'a :D
No i chamska reklama:
http://lasttoknowblog.blogspot.com/
:D
"Kurde miał być taki fajny, a jest jakieś takie coś ..." Kobito ty mnie nie denerwuj jak ty tak możesz myśleć
OdpowiedzUsuń!To jest zajebiście zajebisty rozdział!
Z reszta jak każdy w twoim wykonaniu.;)
Oł jeah!Nath & Vicki pogodzeni!Oj czuje ,że będzie romantiko ^^
To do nexta.(oby jak najszybciej)
Ps. zapraszam do mnie sociall-awkward-story.blogspot.com
Łoo dziewczyno!Skąd Ty bierzesz takie teksty?:D
OdpowiedzUsuń"Nie będę kłócić się z głupszym, bo najpierw ściągnie mnie do swojego poziomu, a potem pokona doświadczeniem"- no to się nazywa pocisk i to diamentowy pocisk! :D
Aż sobie tego teksta zapiszę, no^^
No i popacz, nie dość, że się dobrze bawię czytając Twoje opowiadanie(brzuch mnie oczywiście już boli ze śmiechu), to jeszcze w dodatku uczę się czegoś nowego;D
Nie ma to jak przyjemne z pożytecznym:)
Co do rozdziału mega!
Vicky i Nathan, pogodzeni?:P
Hmm ciekawe na jak długo,lol.
Czekam już na kolejny :)
następny rozdział ma być jutro i zacząć się pocałunkiem Nathan'a i Viktorii , proszęęęęęęęęęęe, bardzo
OdpowiedzUsuńczytam 3 różne opowiadania o The Wanted i.... twoje jest bezkonkurencyjne! jaki ty masz talent , dziewczyno!
OdpowiedzUsuńAwwww boskie<3
OdpowiedzUsuńCzemu ty tak zajebiscie piszesz ;*
Kocham to :3
Pisz szybko kolejny xd