- Nathan ! – warknęłam – Pytam ostatni raz. CO. TO. ZA.
WYJAZD. ?!
- Do Los Angeles …
- Ale weź ty mi tu nie powtarzaj w kółko tego samego !
- Stary – odezwał się Jay, widząc moją wściekłość – powiedz
jej od początku wszystko.
- To może … - zawahał się Sykes – porozmawiamy na górze ?
- Nie ! Na żadnej górze ! – krzyknęłam, ale zaraz
chrząknęłam – Ja ci przysięgam; jeśli zaraz mi tego nie wyjaśnisz to bardzo źle
to się dla ciebie skończy.
- Vicky
- ?!
- Ok ... – westchnął niepocieszony, widząc moją
nieustępliwość – Wylatujemy z chłopakami do Ameryki za 1,5 tygodnia.
Momentalnie zrobiło mi się czarno przed oczami, a żeby nie
dać się osłabieniu, otworzyłam szeroko oczy. Słyszałam szybsze bicie swojego
serca. Przejechałam wzrokiem po pozostałej trójce. W końcu wróciłam spojrzeniem
do swojego chłopaka.
- Ccco ? – wydukałam w końcu – Jak to za 1,5 tygodnia ? –
ściągnęłam brwi – Przecież … - nie mogłam się skupić - … mieliśmy lecieć za
niecały miesiąc, a nie za 1,5 tygodnia !
- Wyszło inaczej …
Aż usiadłam z wrażenia. – O co tu chodzi ?
- Lecimy do Los Angeles nie tylko po to, żeby nagrać nowe
single czy klip, ale przede wszystkim, żeby nawiązać współpracę z nowym
managerem.
Uniosłam brew. – No i ?!
- I chodzi o to słońce – głos zabrał Tom – że naszemu nowemu
managerowi pasuje ten, a nie inny termin. Coś mu się przesunęło w terminarzu i
dał nam znać, żebyśmy pojawili się szybciej.
- A tego waszego, nowego, super managera nie obchodzi to, że
wy może macie swoje plany i własne życie osobiste ?!
- Vicky, tak już w tej branży jest. – powiedział nadmiar
spokojnym tonem Nathan – Nie od wczoraj i nie od dziś. I ty tego nie zmienisz.
- I co, zawsze tak jest, że musicie się płaszczyć przed
managerami ?! - w pokoju rozniosło się ciężkie westchnięcie chłopaków.
Spojrzałam na Nathana. – I co teraz ?
Wbił wzrok w dywan. Kręcąc głową, powiedział cicho; - Nie
wiem.
- Mhm. – zrobiłam pewną, ironiczną minę – To jak się dowiesz
to szanownie daj mi przynajmniej znać. – wstałam
- Zostań. – złapał mnie za rękę, ale wyswobodziłam swoją
dłoń, nawet nie patrząc na niego i poszłam do kuchni. Oparłam dłonie na kredens
i pochyliłam głowę nad blatem. Nie docierało to do mnie. Wylot do Ameryki ? Tak
nagle ? Tak po prostu ?
- Victoria – usłyszałam za sobą
- Nie teraz Nathan. – pokręciłam głową
- Właśnie, że teraz. – stanął koło mnie – Wiem, że to cię
bardzo zdziwiło
Zawróciłam się do niego raptownie. – Od kiedy wiesz o
zmianie planów ? – spytałam, patrząc mu prosto w oczy
- Od soboty czy niedzieli … W czasie rozmowy przez telefon
Siva mi powiedział.
- Dlaczego mi wtedy o tym nie powiedziałeś od razu ?
Wzruszył ramionami. – Nie chciałem niszczyć nam wyjazdu.
Zamknęłam oczy i wzięłam głęboki wdech. – Wiesz, że jestem
na ciebie wściekła ? – powiedziałam cicho, wypuszczając powietrze i ściskając
piąstki w uścisku na blacie
- Wiem. – przytaknął – Ale nie mogę nic zrobić Victoria. Tak
musi być. – na swoich piąstkach poczułam jego ciepłe dłonie – Jedyne o co mogę
cię prosić to o to, żebyś poleciała ze mną teraz.
Spojrzałam na niego raptownie. – Teraz ?! – wypaliłam
- Nnnoo tttak. – zmieszał się – I tak przecież miałaś lecieć
ze mną.
- Tak, ale za około miesiąc, a nie teraz !
- Oj załatwisz przecież sobie wolne.
- Nie Nath. Nie załatwię. – pokręciłam głową – Nadal jest
styczeń. Ten sam miesiąc, w którym już wykorzystałam swoją ilość dni wolnych. Olivier
nie da mi kolejnego urlopu, a poza tym sama chcę być fair w stosunku do niego.
Zależy mi na tej robocie i nie chcę jej stracić. Jeśli mogę to będę ją
wykonywać na 100%.
- Ale Victoria, przecież ja też mogę z Olivierem pogadać. To
mój stary, dobry znajomy i wystarczy tylko dobrze zagadać i wyjaśnić
- Nie. – przerwałam mu stanowczo – Nathan nie będę zawalała
i odpuszczała pracę dlatego, że wasz manager ma takie widzimisię. – patrzył mi
w oczy z lekkim … niezrozumieniem ? – Wybacz, ale nie będę podporządkowywała
swojej pracy i obowiązków pod karierę The Wanted. – dopowiedziałam i ruszyłam
do wyjścia z kuchni
- Ale mieliśmy lecieć tam razem. – usłyszałam za sobą
Odwróciłam się do niego. Widziałam na jego twarzy smutek i
zawiedzenie. – „Mieliśmy”. – powtórzyłam ponuro i zostawiłam go samego w pomieszczeniu.
Dołączyłam do chłopaków do salonu. Nie zdążyłam nawet sama pomyśleć o tej nowej
sytuacji, cokolwiek przeanalizować, bo gdy ledwo usiadłam, szybkim krokiem
podszedł do mnie Nathan, chwycił za rękę, lekko szarpnął za sobą i wycedził
przez zęby;
- Na górę ! Musimy pogadać !
Lekko zdezorientowana nawet nie zdążyłam choć w minimalnym
stopniu zaprotestować. Wprowadził mnie do swojego pokoju i zamknął za nami
drzwi.
- W takim razie co zamierzasz ?! – stanął przede mną z założonymi
rękoma. Był zły. Oj był …
Przełknęłam ślinę, ale odważnie odpowiedziałam; - Zostaję.
- Super … Ale ty wiesz, że my nie lecimy na dzień ani na
tydzień tylko na co najmniej miesiąc ?
Spuściłam wzrok. – Wiem.
- I ?! Chcesz tu zostać mimo wszystko ?!
- Nie mam wyboru.
- Masz wybór Victoria !
- Nie, nie mam !
- Dobrze wiesz, że mogę spróbować załatwić ci wolne !
- Dobrze wiesz jak wtedy wypadnę w oczach Oliviera ! Dobrze
wiesz, że nie będzie mnie wtedy traktował serio, a powtarzam tobie, że zależy
mi na tej pracy !
- Niby czemu ci tak na niej zależy ?!
- Może dlatego, że jest ?!
Zacisnął szczękę. – Myślisz, że nie poradzilibyśmy sobie
gdybyś nie pracowała ? Ja zarabiam.
Ściągnęłam brwi i popatrzyłam na niego z niedowierzaniem. –
Słucham ?
- Mówię o tym, że nie musiałabyś pracować.
- Miałabym żyć na twój rachunek ?!
- Jesteśmy razem, kochamy się, więc to chyba nic dziwnego …
?
- Pracuję, bo chcę się rozwijać, a nie siedzieć w miejscu.
- Ale widzisz jaka jest sytuacja czy nie ?!
- Nie krzycz na mnie, dobrze ?! Nie zrezygnuję z pracy w „EandJ”
jeśli o to ci chodzi !
Chwycił się za skronie. Sytuacja była bardzo napięta. – Ok. –
powiedział cicho – Uspokójmy się, obydwoje jesteśmy zdenerwowani, bez sensu.
Nie porozumiemy się w nerwach.
- Dobra … - usiedliśmy na łóżku – Od nowa. Chcę, żebyś
zrozumiał mnie, że nie chcę wywracać swojego życia z pracą do góry nogami.
- Rozumiem. – kiwnął głową – Ale ja nie chcę cię tu
zostawiać na cały ten czas i chcę, żebyś poleciała tam z nami. Jak Nareesha z
Sivą i Kelsey z Tomem.
- Nie dam rady, przepraszam …
Zadarł głowę i spojrzał w sufit. – Nie dam rady bez ciebie.
Nie wytrzymam kilkaset kilometrów z dala od ciebie.
- To nie moja wina Nathan … - powiedziałam smutno –
Reklamacje składajcie do managera, który tak nas urządził.
Wrócił do mnie spojrzeniem. – Próbowaliśmy z nim rozmawiać,
ale powiedział, że potem nie mamy czego szukać, bo nie będzie miał dla nas czasu.
Postawiłam oczy. – Tak powiedział ?!
- Nie tak dosłownie, ale dało się wyczuć.
- Co za gość !
- Vicky … - wziął mnie za dłoń
- Nath damy radę. – posłałam mu smutny uśmiech – Musimy dać.
- W takim obiegu sprawy wcale się nie cieszę z tego wyjazdu.
– przytulił mnie. Wtuliłam się w niego i wdychałam jego perfumy. Poczułam jak
po policzku spływała mi łza, gdy nagle mnie olśniło i wręcz wyrwałam się z jego
uścisku.
- Przecież jest jeszcze inne rozwiązanie !
Ściągnął brwi. – O czym ty mówisz ?
Szybkim ruchem otarłam łzę i zastąpiłam ją szerokim,
szczerym uśmiechem. – Dołączę do ciebie za jakieś 2 tygodnie po wylocie.
Chyba musiało to do niego dojść po wszystkich łączach, ale w
końcu dotarło i po kilku sekundach uśmiechnął się kącikiem ust. – Dołączysz do
nas ?
- Mhm !
Nic więcej nie powiedział tylko rzucił się na mnie z
ramionami i z tym kochanym śmiechem, by po chwili ze szczęścia mnie zacałować.
**
- I jak tam, pogodzili się ? – spytał Jay, gdy zadowoleni z
Nathanem zeszliśmy do nich
- Tak.
- Co takiego w końcu wymyśliliście ?
- Kompromis, Tom.
- Vicky dołączy do nas za jakieś 2 tygodnie kiedy będzie
mogła urwać się z pracy w nowym miesiącu.
- No i świetnie !
- Także Tom – dosiadłam się do niego – Nie będziesz miał
życia nawet w Los Angeles, sorry.
- Oj słońce – dał mi buziaka – ja bez ciebie to jak … kwiat
bez wody.
Wszyscy parsknęliśmy na te podsumowanie. – No lilia z ciebie
to nie jest. – śmiał się najgłośniej Sykes
- Bliżej ci stary do kaktusa. – rechotał Jay
Tom zgromił każdego po kolei wzrokiem. – Nie mniej jednak
chciałem wyrazić, że bardzo cieszę się, że będziesz z nami w Ameryce. – objął mnie ramieniem
- Dzięki. – wyszczerzyłam się
- To mamy załatwione wszystko jak tak. – klasnął Siva
Z góry zszedł Max. – Co się dzieje ? – zauważył nasze
zadowolenie
- Wszystko idzie po naszej myśli. Po prostu. – odpowiedział mu
szczęśliwy Nathan
- O. Świetnie. – mruknął George po czym spojrzał na mnie –
Możemy pogadać ?
- Daj jej spokój. – stanął w obronie mój chłopak – I tak już
się dostatecznie wkurzyła dziś na ciebie.
- Nath – odezwałam się – dziękuję. – posłałam mu uśmiech po
czym wstałam jednak i poszłam za Maxem do kuchni
- Słuchaj – zaczął, gdy byliśmy sami – nie mam ośmiu lat,
żebyś upominała mnie i mówiła co mam robić.
- Serio ? – uniosłam brew
- Tak. Nie podoba mi się to i mam nadzieję, że więcej się to
nie powtórzy. – powiedział ostrym tonem i wyminął mnie, ale zawołałam jeszcze
za nim;
- Skoro mówisz, że nie masz ośmiu lat, to daj tego przykład
swoim zachowaniem, bo jak na razie zachowujesz się smarkacz, a nie jak dorosły
facet !
Odwrócił się przodem do mnie lecz z zaciśniętą szczęką
patrzył w okno i syknął tylko; - Nic ci do tego ! Nie chcę, żebyś interesowała
się ani mną ani moim problemami, jasne ?!
- Nie ! Jesteś moim przyjacielem i nie zamierzam słuchać się
ciebie w tej kwestii !
- Victoria ! – warknął kolejny raz, ale spojrzał już mi
prosto w oczy – Trzymaj się teraz ode mnie z daleka, ok ?! Jeśli nie chcesz,
żebym ciebie skrzywdził i jeśli rzeczywiście podajesz się za moją przyjaciółkę.
– dokończył ostro i wyszedł szybkim krokiem z kuchni
Byłam w szoku. Te słowa zabolały. Błądziłam wzrokiem po
panelach, a słowa Maxa huczały w mojej głowie. Nie rozumiałam co mu się stało,
co miał na myśli, a tym bardziej czemu tak się zachowywał. Czułam jak cała
drżałam ze zdziwienia i z nerwów.
- Wszystko ok czy pójść i mu przywalić ? – spytał Nathan,
który podszedł do mnie
Spojrzałam mu w oczy. – Ja … nie wiem. – wzruszyłam ramionami
– Coś chyba zrobiłam źle …
- O czym ty mówisz ?
- Nie wiem … Max nie chce mnie. Kazał mi się odsunąć od
siebie … - czułam jak do oczu napływały mi łzy - Ja … Ja chciałam mu tylko
pomóc.
W tym momencie do kuchni wszedł również Tom, który słyszał
wszystko. Podszedł do mnie i z czułością w oczach, chcąc mnie pocieszyć,
powiedział; - Vicky, nawet jeśli byłabyś aniołem i tak znalazłby się ktoś, komu
przeszkadzałby trzepot twoich skrzydeł.
Popatrzyłam na Toma i kolejno na Nathana, zdążyłam tylko
wydukać; – Zniszczyłam wszystko. - i rozpłakałam się jak małe dziecko
Hej ! Jest dobrze. Po prostu dobrze. Staram się nie myśleć o
tym co przede mną. Ile nerwów i stresów. Czerpię miłość i ciepło z samych
najpiękniejszych chwil, które przeżywam teraz. Chciałabym zatrzymać czas.
Chciałabym, żeby tak zostało już na zawsze. Być głucha i ślepa na przyszłość, na to co za rogiem, co na mnie
czeka. Ale poradzimy sobie, prawda ? Kto jak kto, ale ja dam radę !
Informuję dumnie, że Wantedowe Story mają już 11 miesięcy !
A co u Was ? Jak Święta ? Jakie plany na Sylwestra ?
Życzę Wam wspaniałej zabawy sylwestrowej, wybawcie się
bezpiecznie, korzystajcie radośnie, a na Nowy Rok życzę spełnienia wszystkich
wytyczonych sobie celów i przede wszystkim ZDROWIA I MIŁOŚCI !
Tulę każdą z Was i dorzucam zdjęcie z rekordowej ilości Waszych odwiedzin i zdjęcie z sobotnich zakupów.
Tak bardzo dziękuję Wam, że jesteście ze mną :* !