- Żartujesz. – raczej stwierdziła niż zapytała
Ich reakcje rozbawiły mnie. – Nie mamo, nie żartuję. To mój chłopak. – jeszcze raz wskazałam w telewizorze na Nathana
W salonie nastała
grobowa cisza. Rodzice oglądali do końca teledysk. W momencie kiedy Nathan
całował blondynkę spojrzeli na mnie z minami żądającymi wyjaśnień.
- No co ? –
uśmiechnęłam się szeroko – Dostali taki scenariusz. Z resztą jeszcze wtedy z
nim nie byłam. – tłumaczyłam. Kiwnęli tylko głowami i dokończyli oglądanie.
Teledysk się skończył, a oni nadal patrzyli otumanieni w telewizor. Sięgnęłam
pilota i brutalnie im wyłączyłam ekran. – Dobra. Możecie mówić. Słucham.- Wiki to naprawdę jest twój chłopak ?
- Tak mamo. Dobre ciacho, co ? – wyszczerzyłam się i pomachałam brwiami
- Wiiiiikiiii …
- O co ci znowu chodzi ? – zauważyłam jej grymas
- Czy ty wiesz w co się pakujesz ? – tym razem głos zabrał tata
Założyłam ręce na piersi. - Co wam nie pasuje ? – spytałam oschle
- Ten chłopak jest w zespole, tak ?
- Jak sam zauważyłeś.
- A wiesz co się dzieje po koncertach ? – spojrzałam na mamę – Po koncertach ? W klubach ? Poza tym ludziom sodówka uderza od nadmiaru pieniędzy.
Ściągnęłam niezadowolona brwi. – Ale co wy mi sugerujecie ? Że co. Że Nathan będzie puszczał się z jakimiś zdzirami po koncertach z euforii ? Albo, że zacznie pić, ćpać, palić i się bujać, bo ma kasę ?! No bez przesady ! Takie podejście to wiecie co … On jest wspaniałym, ciepłym i kochającym człowiekiem. Potrafi odróżnić sławę od prywatnego życia. Z resztą on karierę traktuje jako swoją pracę, a i na wyjazdy zagraniczne już dostałam zaproszenie i zamierzam z nim polecieć.
- Wiktoria boję się, że straciłaś dla niego głowę i nie będziesz myślała racjonalnie …
- Mamo, gwarantuję ci, że nie postradałam rozumu. – powiedziałam znudzonym tonem
- Patrz tylko, żeby cię nie wykorzystał i nie omamił. Z takimi to różnie bywa.
- Oj dajcie już spokój z tym gwiazdorzeniem ! – westchnęłam – Zaufajcie mi. Wasza córka jest naprawdę mądrą i rezolutną dziewczyną i wie z kim się związała.
- No dobrze.
- W porządku … Ładna bransoletka.
- To od niego.
Uśmiechnęliśmy się do siebie.
- Noooooo przystojniaczek. – przyznała mama i obydwie dałyśmy w śmiech, a tata się poddał i wrócił do kuchni
Mama wzięła mnie za dłoń. - Naprawdę jesteś z nim szczęśliwa ?
- Tak mamo. Naprawdę. – ścisnęłam jej rękę
- W takim razie ja też jestem.
Do salonu wrócił tata. – Kiedyś przedstawisz go nam ?
Uniosłam brwi. – O tak o ?
- No, a czemu nie ? Chcielibyśmy go poznać.
Uśmiechnęłam się. – Ok, nie ma sprawy. Kiedyś przylecę z Nathanem.
- Tylko wcześniej nas uprzedź, to się przygotujemy. Zrobię coś dobrego do jedzenia.
- Maaaamooo … - roześmiałam się – Nie ma sprawy.
- Żebym musiała chłopaka swojej córki poznawać przez telewizor … - mama pacnęła się w czoło, śmiejąc się
- Ciesz się, że przynajmniej przyzwoicie wyglądał. – dopowiedział tata
Jeszcze chwilę porozmawiałam z rodzicami po czym poszłam do swojego pokoiku, w którym tak długo nie byłam. Jak zwykle wszystko stało na swoim miejscu i rodzice niczego nie poprzestawiali przez moją nieobecność. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer Patrycji. Sygnał oczekiwania;
- Halo ? Wiki ? Już
jesteś w Polsce ?
- Cześć wariatko. –
roześmiałam się – Tak, już jestem. Właśnie w tej sprawie dzwonię … Co robisz
dzisiaj wieczorem ?- Przypuszczam, że spotykam się z tobą i Marcinem.
- Dobrze przypuszczasz. Zadzwonisz do niego ty czy ja mam to zrobić ?
- Mogę to załatwić.
- Ok, jeszcze mi lepiej. W tej knajpie co zawsze, o 20 ?
- Jasna sprawa. To do zobaczyska.
- Na razie !
Odłożyłam telefon na półeczkę i wróciłam do rodziców.
- Wychodzę dziś wieczorem. – poinformowałam
- Czyli bardzo dobrze znam swoją córkę. – uśmiechnęła się mama
- Ha, śmieszne. Przecież to było do przewidzenia, że po powrocie zechcę zobaczyć się ze swoimi przygłupami … - rozejrzałam się po salonie – A gdzie tata ?
- Aaaaammm … - mama ściągnęła brwi
- Coś nie tak ?
- Nie. Ok. Tata ? Pojechał do pracy.
Uniosłam brew. – W ostatnie popołudnie przed wigilią ?
- Oj, co to za wątpliwy ton Wiki ?
- Nic, sorry … Pracoholik jeden. – powiedziałam i nastała cisza w pokoju – Mamcik masz ochotę zobaczyć jak wygląda cukiernia, którą prowadzą Bob i Lucy ?
- Jasne.
- Tylko wezmę laptopa. – pobiegłam do pokoju po sprzęt i szybciutko wróciłam do salonu. Usiadłam koło mamy na sofie i odpaliłam komputer. Po chwili oglądałyśmy już zdjęcia z wnętrza wyremontowanej cukierni.
- Noooo bardzo ładnie macie. Chętnie zjadłabym jakieś dobre ciastko w takim świetnym miejscu.
- Nic straconego mamo. - spojrzała na mnie błagalnie – No, a czemu nie ? – ożywiłam się – Moglibyście z tatą polecieć ze mną następnym razem. Mielibyście załatwiony urlop i wycieczkę do Anglii przy okazji ! Mamo, to jest naprawdę świetny pomysł ! … Rany jaka ja jestem kreatywna. – przyznałam z dumą, a mama roześmiała się ze mnie
- Zobaczymy córcia.
- Nie „zobaczymy” tylko następnym razem kupuję 3 bilety.
- Ale ty narwana jesteś. - wzruszyłam ramieniem – Ale powiem ci Wiktoria, że zmieniłaś się.
Ściągnęłam brwi i spojrzałam na nią już mega poważnie. – To znaczy ?
- Stałaś się bardziej przyjacielska, żywsza … Można z tobą spokojnie porozmawiać. Nie jesteś już tak konfliktowa jak wcześniej. Nie wiem czy to JEGO zasługa, że tak cię trafnie przytemperował, ale jeśli tak, to udało mu się zrobić w niecałe 2 miesiące to, czego my z tatą nie mogliśmy wyegzekwować od kilku lat. – mówiąc to mama nie spuszczała ze mnie wzroku – Musi ci na nim bardzo zależeć skoro zauważyłam w tobie takie zmiany.
- Mamo to działa w dwie strony … Jemu też musi na mnie zależeć skoro wytrzymuje ze mną i znosi mój charakterek.
- O to to to. – roześmiała się – Jakaś światowa nagroda mu się należy za to, że ogarnia ten twój ciężki charakter.
- Przestań ! – zachichotałam – Ale staram się nie dawać za bardzo. Zresztą Nathan już wie, że w niektórych sprawach jest na przegranej pozycji i, że mnie nie zmieni w niektórych kwestiach.
- Na przykład ?
- Hmmm … - zamyśliłam się – Na przykład w kwestii małżeństwa. Albo dzieci.
- Nadal nie chcesz ?
- Nie to, że nie chcę w ogóle. Ale na pewno nie teraz. Może za jakąś dekadę najwcześniej.
- On wie o tym ?
- Tak.
- I ?
- I na początku się burzył, ale zobaczył, że trwam przy swoim i się poddał. Poza tym co jeszcze … w życiu by mnie nie przekonał, żebym przestała pracować, bo powiedzmy będziemy na jego utrzymaniu. Mowy nie ma !
- No tak. Moja stanowcza i niezależna Wiktoria. – mama przytuliła mnie
- Bo taka prawda. – położyłam głowę na jej kolanach, a ona głaskała mnie po włosach - Ale jak tak szczerze rozmawiamy … ostatnio mieliśmy parę sprzeczek. Niby o duperele, ale kończyło się na tym, że to ja od paru dni jestem nieznośna, że mam humorki i, że nie nadąża za mną.
- Może ma rację. Myślałaś o tym ?
- Tak, ale niczego takiego nie zauważyłam ... No może trochę zbyt nerwowa byłam w niektórych sytuacjach, no ale miałam tyle spraw na głowie, że wszystko ze mnie wtedy wychodziło …
- Nie przejmuj się tylko wyciągnij wnioski na przyszłość.
- Staram się. W ogóle wiesz co ci mamo powiem ? – podniosłam się – Że bycie w takim poważnym związku to jest ciężka sprawa.
Mama roześmiała się. – A co ty myślałaś, że to same przyjemności ? Niestety moja kochana, trzeba się napracować i postarać nieźle, żeby było dobrze. Związek to przede wszystkim sztuka kompromisów. Coś co moja córka uwielbia najbardziej. - parsknęła
Podrapałam się po głowie. – Zauważyłam właśnie. Ja nie wiem mamo, ale jak odpukać we wszystko co niemalowane – puknęłam się w czoło – ale jakbym rozeszła się z Nathanem to nie będę już z nikim innym. To nie dla mnie stwierdzam.
- Aj tam. Głupoty gadasz. – machnęła ręką
- Wcale nie ! – oburzyłam się, ale po chwili uśmiechnęłyśmy się
Spędziłam z mamą na rozmowach całe po południe, a ok.18 zaczęłam szykować się do wyjścia.
Krzyknęłam z korytarza, że wychodzę i wrócę późno po czym wyszłam na mroźne powietrze, wsiadłam w mpk i pojechałam na spotkanie z Patrycją i Marcinem.
Weszłam do knajpy,
w której zawsze się widywaliśmy. Czekali już na mnie.
- No siema siostra
! – krzyknął roześmiany Marcin- Hej Wiki ! – pomachała Patrycja
- Jołson ziomeczki ! – dosiadłam się do nich
- Co tam światowcu ? UUuuuuu fiu fiu, cóż za imienna bransoletka od misia …
- Maaaarciiin, ogarnij się. – wyśmiałam go i popiłam sok, który został już wcześniej zamówiony i podany – Jak wy żyjecie ?
I zaczęli mi
opowiadać o swoich perypetiach i dniach codziennych. Nadrabialiśmy w ten sposób
cały ten czas kiedy nie było mnie w Polsce. Na szczęście nie przytrafiły im się
żadne kłopoty ani nieprzyjemne sytuacje. Wszystko było w porządku. Po nich
oczywiście ja musiałam opowiedzieć co u mnie. Przybliżyłam im swoją codzienność
i ostatnie dni.
- I tako. Zobaczyli
go w końcu i przyjęli do wiadomości, że za 3 dni wracam.- 3 dni … - powtórzyła Patrycja – Bez kitu zaszalałaś i posiedziałaś tutaj.
- Nie marudź, dobrze ? – zganiłam ją od razu
- A Wiki, chciałem ci powiedzieć, że mam jak na razie wszystko pozaliczane na uczelni , więc nie musisz mnie opierdzielać. Wręcz przeciwnie kotku.
Zmrużyłam oczy. – Masz szczęście, bo myślałam, że będę musiała cię skopać jak przylecę.
- Od razu byś biła.
- No jasne !
- Zjadłabym jakąś bezę czy coś takiego … - mruknęła Patrycja i od razu poszła do lady, by spełnić swoje życzenie
Przypomniało mi się coś. – Marcin … a pamiętasz co mi mówiłeś jakieś 2 miesiące temu ?
Zrobił zeza. – Przybliż mi jakąś datę, dzień, godzinę, minutę, bo chyba sporo rzeczy ci mówiłem przez te 2 miesiące.
Przewróciłam oczami. – Oj wtedy kiedy zapraszałam cię do Londynu. Wymigiwałeś się egzaminami i nie chciałeś przylecieć. Powiedziałeś wtedy, że jak wszystko zaliczysz to do mnie przylecisz.
- A może mówiąc o zaliczaniu wszystkiego nie miałem na myśli egzaminów ? – pomachał szatańsko brwiami, a ja przechyliłam głowę z miną „serio?”
Chrząknęłam. - Marcinek. Uwierzyłabym może, gdybym cię dzisiaj poznała, ale znamy się zbyt długo, żebyś mi wkręcał o swojej … - szukałam słowa – puszczalności ?
Zarechotał. – „Puszczalności” ? Nie wiedziałem, że takie słowo istnieje.
- W sumie to ja też nie. – pacnęłam się w czoło ze swojej głupoty
Patrycja wróciła do nas z trzema talerzykami naładowanymi ciastem bezowym. Bardzo je lubiłam, ale w tamtym momencie, gdy na nie spojrzałam, wywołało ono u mnie odruch wymiotny, który jednak powstrzymałam. Nie wiedziałam o co chodziło, ale wolałam je odstawić.
- A ty co, nie
będziesz jadła ?
Nie, bo wiesz jak
spojrzałam na nie to mi do toalety się zachciało ? -.-- Dzięki Pati, nie mam ochoty.
- Oj Wiki daj spokój. Jedz.
- Nie zjem tego, bo … - szukałam wymówki - pójdzie mi w dupę !
- Przydałoby ci się.
Spojrzałam morderczym wzrokiem na Marcina.
- Żartowałem. – mruknął
- Zobaczymy kto będzie żartował ostatni. Pati, pamiętasz jak Marcin obiecał, że mnie odwiedzi w Anglii od razu po tym jak zda wszystkie egzaminy ?
- No jasne, że pamiętam. A co, boi dupa nie chce lecieć ? – oblizywała łyżeczkę i spojrzała chytrze na kumpla
- Dokładnie. Boi dupa nie chce lecieć. – przyjęłam ten sam wzrok
- O ! Zejdźcie ze mnie !
- A ja myślałam, że co jak co, ale angielskiego i samolotów to nasz Marcinek się nie boi … - mlasnęłam
- Ja tak samo, ale widać na załączonym obrazku, że jednak nasz przyjaciel ma stracha. – dogadywała Patrycja
- Możecie przestać ?! I nie wjeżdżać na moją męską dumę ?!
- To ty ją masz ?
- Wiki nie przeginaj ! – wytknął mi – A wiesz co ? A polecę z tobą za te 3 dni do tej twojej durnej Anglii, wiesz ?!
Wzruszyłam ramionami. – I git. – przybiłyśmy z Patrycją żółwika
- Słowo się rzekło bejbe. – szturchnęła go kumpela i obydwie dałyśmy w śmiech
Do domu wróciłam koło g.23. Rozebrałam się cicho z płaszcza i butów, poszłam do łazienki umyć się i przebrać w piżamkę, i nie chcąc budzić już rodziców, którzy najwidoczniej po ciężkim dniu spali, poszłam do swojego pokoiku. Byłam tak zmęczona, że tylko marzyłam o śnie.
Rano pierwsze co
było to włączyłam laptopa i weszłam na Skype`a. Po głowie przemknęłam mi myśl,
że to już wigilijny poranek. Oczywiście Nathan był dostępny i od razu do mnie
zadzwonił.
- Próba mikrofonu.
– roześmiał się, a ja razem z nim, widząc go na pełnym ekranie- Cześć przystojniaku. – mimowolnie dotknęłam ekranu, chcąc pogładzić go po policzku
- Hej słodziaku. – dał buziaka w kamerkę – A teraz po czułościach; miałaś do mnie zadzwonić od razu po przylocie do Polski !
Wzięłam się za czoło. – No taaaa … przepraszam, ale kompletnie zapomniałam. Rodzice po mnie przyjechali i już chyba więcej nie muszę tłumaczyć.
- Och ty wredoto. – pokręcił głową
- Ale ty chyba nie jesteś w domu, co ? – spojrzałam na tło za nim
- Jestem, ale w tym rodzinnym.
- Pojechałeś wczoraj do Gloucester ?
- A co miałem innego robić jak już ciebie odprawiłem ? Powiedziałem tylko chłopakom, że jadę do domu, wsiadłem w samochód i po kilku godzinach byłem tutaj.
- Mhm. To dobrze. – skwitowałam krótko. Nastała chwila ciszy. Patrzyliśmy na siebie, a ja zastanawiałam się czy mu powiedzieć pewną rzecz czy nie. W końcu przełamałam się, wzięłam oddech i szybko wypaliłam jak się jednak okazało razem z Nathanem w jednym momencie to samo;
- Moi rodzice chcą cię poznać.
Patrzyliśmy na siebie zszokowani przez dobre 5 sekund. Po tym czasie roześmialiśmy się obydwoje.
- Zgodni to my jesteśmy. – powiedział przez śmiech
- Oczywiście. – pokiwałam głową z bananem na twarzy
- Prośby naszych rodziców da się załatwić.
Przemilczałam tą kwestię. – W ogóle powiedziałam im, że wracam za 2 dni. Tata trochę był niepocieszony, ale przyjął w miarę spokojnie …
- I jak zareagowała mama ?- uniosłam w odpowiedzi znacząco brew – A. Rozumiem. – kiwnął głową – Czyli przynajmniej już wiemy po kim masz taki charakterek.
Zgromiłam go wzrokiem. – Spadaj ! … Właściwie … - zaczęłam rozkminiać - to ktoś w mojej rodzinie musiał się zapatrzyć na jakiegoś Włocha …
Nathan roześmiał się głośno. – Racja. Z tym temperamentem to może coś być na rzeczy. – powiedział przez śmiech
- Daj spokój … Wściekła się.
Chłopak spoważniał.
– Aż tak ?
- Mhm …
- To może zostań tam dłużej skoro tak …
- Nathan nie ma dyskusji na ten temat. Nawet nie chcę tego słuchać ! Zdecydowałam tak i koniec.
- Ale może rzeczywiście
- Nathan !
- Dobra jak chcesz. – rozłożył ręce – Ale nie chcę mieć na starcie przechlapane u twojej mamy. – uśmiechnął się
- Spoko już nie masz.
- „Już nie mam” ? – powtórzył. Upssss brawo dla Wiktorii za wygadanie się. W tym momencie chciałabym pozdrowić swoją głupotę^^. – Co to znaczy ? - dopytywał
Wzięłam oddech. – Bo pierwsze wizualne – zaznaczyłam w powietrzu cudzysłów – „spotkanie” już z tobą mieli. W telewizji puścili „I found you” i wygadałam się.
- Wygadałaś się, że co ?
- Matko Nathan rusz głową ! Muszę tak dosłownie ci wszystko tłumaczyć ?
- Jeśli chodzi o sprawy związane z przyszłymi teściami to tak.
- Daj spokój. – machnęłam ręką nonszalancko. Zaraz do mnie jednak dotarło co on powiedział. – „Przyszłymi teściami” ?! … Sykes człowieku ty się ogarnij jakich ty słów używasz !
- Poniosło mnie. – przewrócił teatralnie oczami – Więc co tam im powiedziałaś ?
Jeszcze chwilę przytrzymałam go wzrokiem. – Że was znam i, że jestem z tobą. – dokończyłam
- I co oni na takie ciacho powiedzieli ? – wyprostował się dumnie
- No zachwyceni to oni nie byli.
- CO ?!
- A mam kłamać czy mówić nieprawdę ?
- … Przecież na jedno wyjdzie.
- Dlatego mówię ci prawdę durniu. Trochę przestraszyli się, tego, że jesteś sławny, tej całej otoczki z tym związanej, ale wyperswadowałam im to wszystko od razu i ochłonęli z szoku jaki niemały zapewniła im najmłodsza córka i już są szczęśliwi, bo ja jestem szczęśliwa i chcą cię poznać.
- Woho ! – brunet przyjął do wiadomości – To w sumie dobrze się dla mnie skończyło, nie ?
- Nawet bardzo. Już ja się o to postarałam. – uśmiechnęłam się szeroko. Zauważyłam, że do pokoju, w którym siedział Nathan wszedł jakiś chłopak. Powiedział, że jest kuzynem i żebyśmy nie zwracali na niego uwagi. – A jak u ciebie rodzice wpadli na mój trop ? - kontynuowałam
- A tutaj zawiniła moja ukochana siostrzyczka, która dorwała się do mojego telefonu … - znaczące spojrzenie
Przygryzłam wargę. – Tapeta ?
- Bingo.
- Wspólna kolacja i się wygadała ?
- Bingo.
- Rodzice nie byli zachwyceni ? - zgadywałam dalej
- Co ?! Czemu tak uważasz ?
- Nie wiem. – wzruszyłam ramionami – Po prostu.
- Jakby ci to kochanie powiedzieć … - zamyślił się
- Byle szybko i bezboleśnie. – skrzywiłam się
- Mama z tatą już cię zapraszają na świąteczny obiad pojutrze.
Uniosłam brwi i postawiłam oczy. – O tak o ??!
- Mhm. – uśmiechnął się
- To co ty tam o mnie takiego naopowiadałeś ?
- Prawdę. Że jesteś wredna, pyskata, kłótliwa
- Nawet tak sobie nie żartuj ! – przestraszyłam się
- Żartuję, skarbie. – roześmiał się – Powiedziałem im trochę o nas i bardzo chcą poznać dziewczynę, przez którą ich syn chodzi szczęśliwy i oddycha pełną piersią.
- Ooooooo – rozpłynęłam się – słodkie.
- Tak, wiem. – puścił oko
- Ale mam nadzieję, że powiedziałeś im, że to nie wypali, bo nie przylecę … ?
- Tak, tak. Powiedziałem.
- I ??
- … I te zaproszenie jest każdego dnia aktualne, więc kiedy tylko zechcemy wsiadamy do samochodu i jedziemy do Gloucester.
- To fajnie. – uśmiechnęłam się i spojrzałam na zegarek – Nath przepraszam cię, ale muszę wstawać. Dziś wigilia, więc chcę mamie pomóc w przygotowaniach do kolacji.
- Jasne. To trzymaj się. Będziesz wieczorem ?
- Nie wiem. Zobaczę jak tu będzie.
- Ok, ok. To leć.
- Buziak !
- Pa.
Zamknęłam laptopa.
Poranna rozmowa z Nathanem i życie nabierało kolorów, a akumulatory zostały naładowane
na cały dzień, w którym czekało mnie mnóstwo pracy, ale i mnóstwo przeżyć …
Hej Słońca :* ! AAAAAaaaa
zaskoczyłam ?? Ktoś tu prosił o szybkiego nexta ? Czego ja dla Was nie zrobię
;). Tak zastanawiałam się czy dodać dzisiaj czy przytrzymać i dodać jutro, ale
postanowiłam zrobić Wam surprisa za aktywne komentowanie i duże odwiedziny
;>. Długi rozdzialik troszkę, co ? Ale podobno takie lubicie, więc myślę, że
nikt nie jest zły :>.
Jak tam
przygotowania do roku szkolnego ? Wszystko już macie załatwione ? Jak
nastawienie przed kolejnymi miesiącami nauki ;> ? Ja mam o tyle szczęście w
tym roku, że podzielam los przyszłych studentek i mam wydłużone wakacje, więc
jeszcze dół przed nauką mnie nie dotyczy, ale spokojnie ! Dołączę z chandrą do
niektórych już za miesiąc, przed październikiem ;).
Przez ostatnich
kilka dni straaaasznie się nudzę. Aż się dziwię, bo na ogół jestem osobą, która
szuka sobie zajęcia i jest aktywna, ale tym razem coś mi już to nie wychodzi
;/. Może właśnie dlatego będą częściej rozdziały … Hmmm ? Ktoś jest za
przywróceniem częstszego dodawania rozdziałów ;> ?
Zmykam z nadzieją,
że coś będzie fajnego w telewizji ^^.
Spokojnego wieczoru
:*.
PS dziękuję za wczorajsze życzenia i ciepłe słowa :) <3