Mijał tydzień od wypadku, a tym samym zapadnięcia Nathana w
śpiączkę. Nadal spędzaliśmy z Maxem całe dnie i noce ( bez skojarzeń ) razem.
Czuwaliśmy przy Sykesie we dwójkę. Nasz pacjent tylko raz dał oznakę życia –
poczułam jego drgnięcie palcem, ale i tak nikt mi nie uwierzył.
Po pocałunku Maxa nie poruszaliśmy już tego tematu.
Przyjaźniliśmy się nadal, nasze stosunki nie uległy zmianie. Może nawet zrobiło
się ciut bardziej zżycie ? Naprawdę między nami była niespotykana i super więź.
- Max – mruknęłam oparta plecami o jego klatkę piersiową,
przyglądając się z pewnej odległości śpiącemu Nathanowi
- Mm ?
- Myślisz, że … że on się wybudzi ?
George odsunął się ode mnie, by nawiązać kontakt wzrokowy i
bacznie przyglądał mi się.
- Vicky no co ty ?
- No co ja ?
Patrzył na mnie z niedowierzaniem. – Chyba nie pytasz
poważnie ?
- Dobra, mogłam to pytanie zadać w charakterze żartu, lepiej
?
- Vicky … - ciężko westchnął – Skąd te pytanie ?
- Z sytuacji jaka istnieje … ?
- Oczywiście, że się wybudzi. Szybciej niż się tego
spodziewamy.
- Naprawdę w to wierzysz ?
- A ty nie ? - nie odezwałam się – Vicky co jest ?
Wzruszyłam ramionami. – Nie wiem. Nie wiem, Max. Chyba
pokłady nadziei mi się kończą.
- Ale nie możesz zacząć wątpić !
- Nie wątpię. – pokręciłam głową – Po prostu … czuję, że
- Taaaak ?
- Boję się, że on będzie tak spał i spał …
- Dlaczego nie potrafisz otwarcie powiedzieć o swoich obawach
?
- Dobrze wiesz, że nigdy nie byłam chętna do rozmawiania o
tym co siedzi mi w głowie.
- Ale Nath przecież wyjdzie z tego ! – potrząsnął mną -
Kevin już dochodzi do zdrowia, został przewieziony na zwykły oddział, a Młody
jest silniejszy i w kwiecie wieku, więc trzeba być dobrej myśli.
Pokiwałam głową.
- Ej, Słońce ! – z uśmiechem uniósł mój podbródek
- Wiem. Jestem słaba, ale tak bardzo chciałabym, żeby się
już obudził …
- Błąd – nasz wzrok się spotkał – jesteś najsilniejszą
istotą jaką znam.
- Znowu próbujesz mnie rozśmieszyć ?
- Skądże – szereg białych zębów oddalonych z 10 cm od mojej
twarzy – ale mimo to lewy kącik ust uniósł ci się.
- Max
- No ?
- Jesteś super. – roześmiałam się i dałam mu buziaka w
policzek, a on mnie przytulił. W tym momencie drzwi do sali otworzyły się i w
wejściu stanął Tom. Patrzył na nas zdezorientowany. Odsunęliśmy się z Maxem od
siebie.
- Cześć … – zaczął
niepewnie
- Hej – odpowiedzieliśmy równocześnie
- Czy … - chwilę zawiesił się – czy ja wam właśnie w czymś
przeszkodziłem ? - uniosłam brew, a Łysy głupkowato zaśmiał się - Vicky –
mówił, nie spuszczając ze mnie podejrzliwego wzroku – przyniosłem tobie
jedzenie, bo z dnia na dzień znikasz w oczach i nie dbasz o siebie w ogóle.
- Zostawię to bez komentarza.
- A ja potwierdzam,
że nie je wcale albo znikome ilości, sorry Vicky.
- Max !
- Zostawiam tobie jedzenie i masz je teraz zjeść ! – Parker
położył mi torbę na kolana – Max, mogę cię prosić na chwilę ? Mamy coś do
omówienia. – i wyszedł z sali
- Jeszcze się z tobą policzę zdrajco.
Max posłał mi w odpowiedzi chytry uśmieszek i wyszedł do
Toma.
- Co my tu mamy … - mruknęłam, otwierając torbę – Chyba cię
poniosło Parker … - dostałam pół warzywniaka, a dodatkowo kilka mega kanapek.
Chwyciłam parę winogron i odłożyłam torbę. Zaniosę witaminy dla Stephana. Jemu
bardziej się przydadzą niż mi, a poza tym bardzo mu smakowały kanapki robione
przez Toma, bo już nie raz się nimi dzieliłam z chłopcem. Oczywiście nikt o tym
nie wiedział poza nasza dwójką, bo chyba już dawno spłonęłabym na stosie
podpalonym przez samego „kanapkotwórcę”. Żołądek miałam ściśnięty i koniec
kropka. Nawet wmuszanie nie pomagało. Oczywiście czułam się o wiele słabsza, a
zawroty w głowie nasilały się, ale próbowałam nie zwracać na nie kompletnie
uwagi.
Co do Stephana to zaprzyjaźniłam się z małym i odwiedzałam
go codziennie i to 3 razy dziennie ! Zaraz po śniadaniu potem dotrzymywałam mu
towarzystwa w czasie obiadu, a przed spaniem układaliśmy wspólne bajki na
dobranoc. Tak się przyzwyczailiśmy do tego toku, że raz, gdy nie przyszłam w
porze obiadowej do niego, bo zostałam przy Nathanie, wieczorem mały Steph
zjechał mnie od góry do dołu, że nie przyszłam, więc od tamtej pory trzymam się
solidnie grafiku ;)
- Już ! – huknął w wejściu Max aż podskoczyłam
- No nie dało się nie zauważyć tego subtelnego wejścia …
- Zjadłaś coś ? – poklepał mnie po kolanie Tom
- Mhm. Gdzie Kelsey zgubiłeś ?
- Zajęta jest jakąś robotą, ale kazała cię uściskać. – i
zaczął mnie mocno przytulać
- „Uściskać” a nie dusić. – zauważyłam – Oj starczy. Wczoraj
mnie wyściskała.
- Vicky, myślałaś może, żeby pojechać do domu chociaż na
kilka godzin odpocząć ?
- Nie
- Uważam, że powinnaś …
- A ja uważam, że moje miejsce jest tu. Przy Nathanie i nie
mam zamiaru doprowadzać się do ładu i składu kiedy on w każdej chwili może się
obudzić.
- Ale
- Wyraziłam się chyba dość jasno Tom.
- Już dobrze ! Coś ty taka nerwowa się zrobiła ?
- Nie jestem nerwowa. Ja tylko żwawo i asertywnie reaguję na
pieprzenie głupot.
- Spokojnie, żartowałem
tylko … !
- Wybacz, nie nadążam za tak bystrym dowcipem.
Tom błagalnym wzrokiem spojrzał o ratunek na Maxa.
- Nie patrz tak na mnie. Ja już zdążyłem się przyzwyczaić do
tej asertywnej Victorii.
- George podyskutuj jeszcze !
- Oj, robi się groźnie …
- Toooooooom … - westchnęłam
- Słucham cię Słońce.
- Przestań narzekać i pozdrów ode mnie Jaya, Sivę, Kels i
Nareeshę.
Mlasnął. – Wyganiasz mnie już ?
- Nie, ale możesz sobie już iść.
- Póki ja sobie wyjdę, to chcę z tobą pogadać.
- Śmiało
Westchnął ciężko. – Na osobności. Chodź.
- Opieprz w cztery oczy ? Tego jeszcze nie grali. – i
podążyłam za Tomem. Wyszliśmy na korytarz.
- Vicky opanuj na chwilę swoją wredność i porozmawiajmy
poważnie.
- UUuuuuu zaczynam się bać …
- Viiiiickyyy … - ponure przeciągnięcie
- Dobra już. – przewróciłam oczami – Słucham.
- Słońce, zaczynam się porządnie martwić.
- Jeżeli po raz setny chcesz mi gadać o jedzeniu to wracam.
- Czekaj ! – złapał mnie za rękę – Nie chcę gadać o
jedzeniu. – patrzyłam na niego pytająco
– Chcę porozmawiać o Maxie.
- O Maxie ? – ściągnęłam brwi – A co mu jest ? Coś mu dolega
? Pewnie plecy go bolą od spania na krzesłach. Mówiłam mu, żeby
- O Maxa i o ciebie.
- CO ?!
- … - wymienialiśmy z Tomem spojrzenia – Wiem, że
przyjaźnicie się z Maxem zresztą jak cała nasza grupa, ale patrzę, że coś wasza
więź coraz bardziej się zacieśnia.
- Możesz jaśniej ? Nie rozumiem twoich skrótów myślowych.
- Zbliżacie się do siebie. Nadal was łączy przyjaźń czy
rozpędziliście się i brniecie w coś poważniejszego ? Może nawet nieświadomie ?
Osłupiałam. Patrzyłam w bardzo poważną twarz Toma i w końcu
przerwałam ciszę śmiechem. Śmiałam się, a on mnie obserwował.
- Oszalałeś Parker ?! – wrzasnęłam na niego – Chyba totalnie
cię pogrzało ! Jakbym spędzała z tobą 24 godziny na dobę też podejrzewałbyś, że
się do ciebie kleję ?! W ogóle na jakiej podstawie wyjechałeś do mnie z takimi
podejrzeniami ?!
- Z obserwacji
- Super ! Brawo ! Ale do Monka to tobie mistrzu jeszcze
daleko, bo jakbyś nie zauważył jednej, istotnej informacji to ci powiem dla
ułatwienia, że jestem zakochana w Nathanie i czekam aż moja miłość życia
wybudzi się z tej cholernej śpiączki ! Nie ma ani jednej minuty, w czasie
której nie czekałabym aż zobaczę jego szmaragdowe oczy. Nie ma sekundy, w
czasie której przestałabym o nim myśleć. On jest moim światem i tchnieniem, że
mam po co żyć, bo bez niego nie istnieje nic. Chcę być z nim do końca życia,
dzielić z nim każdy dzień i noc, każdy uśmiech i każdą łzę. Kocham go ponad
swoje życie. – skończyłam, wyrzucając z siebie, patrząc prosto w brązowe oczy
Tom spuścił głowę. – Sorry … - chyba zrozumiał, ale mimo
wszystko nie mogłam powstrzymać wredności;
- Dotarło czy mam coś jeszcze powtórzyć albo przeliterować ?
- Przepraszam no !
- To pomyśl trochę.
- Ale sama przyznaj, że mogło to podejrzanie wyglądać.
- Nie. Nic nie wyglądało podejrzanie. Max … – ale tu aż się
zawahałam, przypominając pocałunek Georga – … po prostu pomaga mi przetrwać
trudne chwile, jest moim oparciem i dba o mnie. Bez dwuznaczności.
- Chciałem to od ciebie usłyszeć, bo on nie mówił z takim
przekonaniem jak ty …
Kolejny szok aż skrzywiłam się z niedowierzaniem. – Co ?
- Uważam, że powinnaś porozmawiać z Maxem.
- Ale ja już z nim rozmawiałam.
Uniósł brew. – I ?
- I z jego strony wygląda wszystko identycznie jak z mojej.
- Jesteś pewna ?
- Zapewniał mnie. No Tom, w ogóle co ty wymyślasz i mącisz
mi w głowie ?
- Nie mące. Zresztą – westchnął – rób jak chcesz. Uciekam,
zajrzę jeszcze do Kevina. Jakby Nath
- Jasne – wyczytałam mu w myślach – zadzwonię od razu jak
poruszy palcem albo mrugnie powieką.
- Trzymaj się Słońce i nie zapominaj o sobie.
Zostałam w lekkim szoku sama na korytarzu. Nie byłam gotowa
na przeprowadzenie ewentualnej rozmowy z Maxem, więc pierwsze co mi przyszło do
głowy; udałam się do Stephana.
- Cześć Mały – zapukałam we framugę otwartych drzwi
- Vicky ! – zerwał się z łóżka i podbiegł do mnie z
przeogromnym uśmiechem, wyciągając ręce. Ukucnęłam i przytuliłam go do siebie.
To dziwne, ale byłam już w tamtym dniu u niego drugi raz i za każdym razem
witał mnie z takim samym entuzjazmem i czułością. Uwielbiałam tę jego szczerość
i bezinteresowność. Dawało mi to mnóstwo radości, siły i chęci do działania.
- To co, budujemy autostradę dla twoich samochodów ? –
puściłam do niego oczko, a jego patrzałki aż rozbłysły
- Jasne ! – pisnął i pociągnął mnie za sobą w głąb sali,
trzymając za rękę. Usiedliśmy na podłodze i zaczęliśmy bawić się klockami i
samochodami.
Zabawa była przednia. Przypomniały mi się moje czasy
dzieciństwa i poczułam się jak mała dziewczynka, która nie miała na swojej głowie
żadnych problemów oprócz jednego; jaką szerokość autostrady wybudować ;) ?!
- Viiickyyyy … ?
- Co tam Steph ?
- A twój chłopak już nie śpi ?
Westchnęłam i pogładziłam go po policzku z bladym uśmiechem.
- Śpi jeszcze.
- Szkoda. Myślałem, że z nami się pobawi. Zostawiłem dla
niego czerwone audi. – wystawił mi w rączce resoraka
- Rzeczywiście. Nie pokazałeś mi go wcześniej.
- Bo on jest dla twojego chłopaka.
Wzruszyłam się. – Chodź tu do mnie. – wyciągnęłam do niego
ręce. Drugi raz nie musiałam powtarzać, bo maluch spragniony był uczuć, ciepła
i miłości … Ze słodkim uśmiechem przemierzył dzielący nas dystans dwóch
wybudowanych ulic i przytulił się do mnie z całych sił. Otoczyłam jego
chudziutkie ciałko i dałam buziaka w głowę. Siedziałam tak na podłodze i
przytulałam Stephana, który wtulał się we mnie całym sobą.
- Vicky
- Słucham Steph.
Zadarł główkę, żeby spojrzeć mi w oczy. – Lubię cię
strasznie wiesz ?
Rozczuliłam się, a uśmiech wystąpił na całej mojej twarzy. –
Ja cię też lubię. Strasznie !
Stanął przede mną z rozbrajającym uśmiechem. – A pokazać ci
jak strasznie cię lubię ?
- Pokaż !
Szybko objął mnie za szyję i ścisnął z samych sił. – Tak cię
lubię ! – odsunął się ode mnie
- O ja cie. Tak bardzo mnie lubisz ? – pomasowałam szyję
- Tak ! – roześmiał się
- To chodź ja ci pokażę jak cię lubię. – Steph nastawił się,
a ja go ścisnęłam mocno choć wiadomo, że kruszynki nie chciałam naruszyć. Po
wymianie uścisków roześmialiśmy się i zaczęliśmy grać w wyliczanki.
Po dość długim pobycie u Stephana wróciłam do Nathana i
Maxa. Tego drugiego akurat nie było, zapewne wyszedł do toalety. Usiadłam na
krawędzi łóżka Sykesa i położyłam swoją dłoń na jego dłoni. Patrzyłam na niego.
Nie miał już żadnych bandaży ani
opatrunków na twarzy. Nie było również śladu po siniakach. Pojawił się zarost
przez brak golenia. Jedyne co odróżniało go od normalnego śpiącego to rurka pod
nosem i kroplówka. Nawet jego twarz przybrała już zdrowe kolory. A mimo to
nadal spał. Pogładziłam go drugą dłonią po twarzy.
- Obudź się. Ktoś chce cię poznać. – uśmiechnęłam się na
samą myśl o spotkaniu Stephana i mojego Nathana – Kocham cię. – szepnęłam,
nachyliłam się i pocałowałam w usta. Oczywiście zero odpowiedzi ani drgnięcia …
Wstałam z łóżka i zakręciło mi się w głowie, a przed oczami
zrobiło mi się czarno. Zachwiałam się.
- Victoria ! – podtrzymał mnie Max, który wszedł do sali i
szybkim krokiem był już przy mnie
- Wszystko w porządku. – starałam się uśmiechnąć
- To już przesada, idę po lekarza. – zerwał się
- Daj spokój. – przytrzymałam go za rękę i zawróciłam
resztkami sił w swoją stronę
- Victoria opanuj się ! Który to już raz w tym tygodniu
słabniesz ? Coś jest nie tak ! Może jesteś chora albo brakuje ci jakiejś
witaminy albo magnezu i potrzebujesz tylko wziąć tabletkę.
- Nic mi nie potrzeba.
Mierzył mnie wzrokiem. – Daj sobie pomóc !
- Nie potrzebuję jej. – powiedziałam ostro – Ale dziękuję. –
poprawiłam się łagodnie
Max pokręcił głową. – Nie mogę cię do niczego zmusić. –
podszedł do mnie bliżej, przytrzymując moją dłoń. Jego twarz była już
naprzeciwko mojej. – Ale nie chcę, żeby coś złego tobie się stało. –
powiedział, patrząc mi w oczy, przeszywając wzrokiem na wylot. Nie odezwałam
się, bo widziałam, że chciał coś jeszcze dodać. Patrzyliśmy sobie w oczy. –
Nath jest szczęściarzem. … Zazdroszczę mu ciebie. Jesteś wyjątkowa.
- Max … ty się dobrze czujesz ? – zaczęłam się wycofywać
przestraszona wyznaniem przyjaciela
- Przez cały tydzień mimo szpitalnej atmosfery i tego
wszystkiego … - spojrzał na Nathana – jest bardzo dobrze. – uśmiechnął się
- Max przestań ! – ściągnęłam brwi – Nie możesz, rozumiesz ?
Przestań ! Nic z tego nie będzie.
- A ja mimo wszystko mam nadzieję. – podszedł do mnie z
powrotem
- Max ja kocham Nathana ! – schowałam twarz w dłoniach –
Dlatego tak się o mnie troszczysz ? Bo zależy tobie na mnie, prawda ? Nie
dlatego, że Nath cię o to poprosił.
Spuścił wzrok i uśmiechnął się kącikiem. – Tak. Nathan też
mnie kiedyś o to poprosił i zgodziłem się, bo jest moim przyjacielem, ale nie
przypuszczałem, że zadurzę się w jego dziewczynie.
Chciało mi się płakać. Czułam się bezsilna. Max był moją
podporą, na której budowałam swoje pozytywne myślenie i, która podtrzymywała
mnie na duchu w codziennej walce z depresyjnymi myślami, a tu właśnie ta
podpora przyznała mi, że jest we mnie zakochany. Wszystko legło. Poczułam się
samotna. Jakbym nikogo na świecie nie miała. Przytrzymywałam w sobie łzy.
- Zatem Tom miał rację … - szepnęłam dość głośno, a Max
westchnął;
- Vicky … - wyciągnął do mnie ręce
- Nic już nie mów Max. – wyminęłam go
- Nie chciałem cię wystraszyć.
- Obawiam się, że zniszczyłeś to co do tej pory
zbudowaliśmy. – stałam do niego tyłem, upuszczając z oczy łzy. Nie miałam sił.
Wszystko stało się czarne, obojętne i mogłam zniknąć z powierzchni ziemi.
- Chcę nadal się z tobą przyjaźnić. Nie chcę cię stracić. – słyszałam
spokojny, niski głos i poczułam jego dotyk na swoich przedramionach. Spojrzałam
szklanymi łzami na Nathana co zauważył Max, bo chrząknął i zabrał dłonie z
mojego ciała. – Mogę obiecać ci jedno, ale musisz na mnie spojrzeć.
Odwróciłam się powoli do niego ze spuszczoną twarzą. Otarł
mi łzy z lewego policzka. Spojrzałam mu w oczy. Jego wyraz twarzy również był
smutny, przecież w pewnym stopniu również jego świat się zapadł. Doszło do
niego, że z nim nie będę, bo kochałam jego przyjaciela.
- Jeśli powiesz mi bym przyszedł, rzucę wszystko i przyjdę …
Ale musisz mnie poprosić. – powiedział, przysunął się powoli i pocałował mnie
delikatnie w usta w geście pożegnania pokazywania swoich uczuć
Dotknęłam swoich warg i spojrzałam ponownie w jego smutne
oczy. Nie. Tego było dla mnie za wiele i kolejne łzy poleciały.
- Przepraszam. – wychrypiałam i wybiegłam z sali. Pobiegłam
wprost do łazienki, potrącając przy okazji jakąś pielęgniarką. Wpadłam do
pustej łazienki i zaczęłam szlochać i płakać bez opamiętania. Wszystko było bez
sensu. Czułam się samotna. Moje główne oparcie zostało zatracone. Jak miałam z
nim teraz rozmawiać ? Tyle czasu … Mimo, że George coś tam paplał po pijaku,
ale myślałam, że wymyślał i chciałam zapomnieć.
Potrzebowałam Nathana. Tak bardzo !
Zsunęłam się po ścianie, chowając twarz w kolanach i chlipiąc.
Nie miałam już sił. Poddałam się. Nie wiedziałam co robić. Nie istniało nic.
Wszystko było bez sensu …
Nie wiedziałam jak długo płakałam w łazience. Do momentu
kiedy jakieś dwie kobiety weszły do łazienki, kontynuując rozmowę z korytarza;
- Podobno tydzień. Po jakimś wypadku. – mówiła jedna
- Niesamowite. Miejmy nadzieję, że po wybudzeniu się będzie
w pełni sprawny.
Wstałam jak oparzona, łącząc ze sobą fakty z rozmowy kobiet.
Wytarłam pospiesznie policzki i wypadłam z toalety wprost do sali, ponownie
kogoś potrącając. Nadzieja wlała mi się do serca. Wbiegłam do sali, a przy
łóżku Nathana kręciło się dwóch lekarzy i dwie pielęgniarki. Max potrząsnął mną
z szerokim uśmiechem;
- Nath się budzi !
Cześć Ślicznoty :* ! Jejć, przepraszam, ale coś mi nie wyszedł ten rozdział. Chyba mój obecny stan humoru nie pozwala na pisanie "w pełni". Też tak macie czasami, że nawet powietrze Was denerwuje ? Rany. Chyba muszę sobie w tyłek kopnąć, żeby wziąć się w garść i ogarnąć ... Whatever. Mam nadzieję, że next będzie lepszy i, że będziecie dla mnie łaskawe !
Jak wakacje mijają ? Któraś z Was może wybiera się na Zlot Fanów The Wanted na koniec sierpnia do Wawy ( więcej o wydarzeniu na fb ) ? Ja wybieram się i chętnie poznam wszystkich, kogo tylko się da :) !
Aktualnie siedzę w domu i nadrabiam zaległości ze znajomymi, z którymi wymijałam się w ciągu całego akademickiego roku. Wczoraj miałam zabieg, więc jeszcze trochę leniuchuję, żeby nie zrobić sobie krzywdy, ale już w poniedziałek wybieram się do Warszawy na 2 dni pozałatwiać sprawy. Któraś z Was też będzie w tych dniach w stolicy, miniemy się na ulicy ;) ?
Pracowałam już nawet w te wakacje, ale zwolniłam się sama. Dużo czynników nałożyło się do tej decyzji. Wstawiam zdjęcie z danymi, których musiałam się nauczyć w owej pracy i miałam z nich ściągę ;p. Ktoś zgadnie, gdzie pracowałam ;] ?
Całuję Was wszystkie, jeszcze raz przepraszam za niezbyt satysfakcjonujący rozdział i biorę się za jedzenie porzeczek i wiśni, które mam obok w salaterce i strasznie mnie kuszą ;) No i w końcu wracam do czytania opowiadań moich zdolnych koleżanek, bo mam zaległości, aż wstyd :( .
Kololowa - telepatia z dodaniem przeze mnie rozdziału i Twojego komentarza ;) ?
3majcie się, korzystajcie z pięknych, wolnych dni i uważajcie na siebie :) !
PS aaaaaaaaaaa !!! Mam 101 obserwatorów i ponad 183 tys.wyświetleń !!! Jesteście cudowne !!! Dziękuję, dziękuję, dziękuję !!!! <3 razy milion
Boski <3
OdpowiedzUsuńJwjdhdhcjsiaijshs o boże nathan sie budzi jezu jezu jezu
OdpowiedzUsuńOddycham.
Mam ochotę nakopać Maxowi... a jak Nath wszystko słyszał? Wolę nawet nie myśleć co mogłoby się w takiej sytuacji stać !
O jeju już się nie mogę doczekać nexta !
Pisz szybko
Wenyyy ♥
PS. Zapraszam do mnie ;)
Nath się budzi !!!!!
OdpowiedzUsuńVicky przekonała się do dzieci ?
Max... ehhhhh...
Weny ♥
Ps: mnie dziś wszystko denerwuje więc wiem co czujesz ;)
Cudowny !!!! Max powinien zrozumieć ze Vicy i Nathan tego nie da sie rozwalić
OdpowiedzUsuńMax jest fajnym przyjacielem niczym więcej i nich tak zostanie
ja to na samym końcu przeczytałam ze Nathan się budzie boze tak się ciesze !! w końcu będzie z nami brakowało mi go :) i Vicy w końcu zobaczy jego piękne oczy :D
nie mogę się doczekać nexta mam nadzieje ze szybko bedzie :D
Ja idę na zlot fanów w Krakowie 23 sierpnia kurde tak bardzo bym chciała cię poznać moze mi się uda pojechać do Warszawy na ten ostatni zlot :D jak by się udało to by cię poznała :D jej
Do NN WENY !!! :D
to musiała być telepatia xD
OdpowiedzUsuńten rozdział WYMIATA laska, wow, takie mocne kopnięcie po takiej przerwie, no ja jestem usatysfakcjonowana w zupełni
Tom to chyba jakaś wróżka, ale wcale się nie mylił, zachowanie Maxa nieco mi się nie podoba, ale cóż, zakochał się to robi różne głupoty, Vi ... ja bym się w tym wszystkim pogubiła, a ona jeszcze tak dzielnie ... trwa przy łóżku ROZBUDZAJĄCEGO SIĘ nathana !!!!
NARESZCIE !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
ciskaj szybko kolejny rozdział, bo się nie mg doczekać
co do pracy to nie mam zielonego pojęcia, ale mam nadzieję, że wyjaśnisz to pod kolejnym rozdzialikiem
do (szybkiego) następnego Baby <3 :***********************************
Genialny ten rozdział ! No i w końcy Nathan sie wybudza <3333 jeeeeeej <3
OdpowiedzUsuńWeny i do nn ! <3
JEeeeeeeeeeee@!! nareszcie! Boże stęskniłam się za Nathanem.. oo.. może być bosko!!!!
OdpowiedzUsuńcoś mi się zdaje że on słyszał tą rozmowe z Maxem... troche przegiął pałe..
No cóż.. mam nadzieje że napiszesz najszybciej jak się da... maglujesz nas jak prześcieradła!!!!!
KOcham i życzę weny ;D
Ols
Super! W końcu Nathan się budzi i pomoże wrócić do zdrowia Vicky bo znowu schudła. Hm... Według mnie to wybudzenie ma związek z tym co powiedział Max przed tym jak Vi wyleciała do łazienki. Ludzie w śpiączce słyszą co się mówi więc Max ma pewnie w ryj... Mam tylko nadzieję, że Nath nie oskarży o zdradę Vicky. :((
OdpowiedzUsuńKurdeeee!!!! Niesamowity rozdział!
OdpowiedzUsuńNo i Nathan się budzi! Boże jak ja się zatęskniłam za jego charakterkiem!!!
Mam nadzieję że będzie w pełni zdrów
PISZ NEXTA!!! ŻYCZĘ WEEEENYYY KOCHANA!!!
Vanessa
Oooo.... qzcxfjjhcfflklmhj
OdpowiedzUsuńMiałam w planach zacząć od początku, ale zacznę od końcówki...
NARESZCIE!!
Ale... co to ma być?? "Miejmy nadzieję, że po wybudzeniu się będzie w pełni sprawny." - Nie strasz mnie!
Dobra. Ogarnę się.
Szkoda mi Maxa :(
Ale no właśnie... Ludzie w śpiączce podobno słyszą xx
I.... To jest takie Cudo i nie mów, że źle wyszło. Dla mnie zawsze jest świetnie.
Okaayy.
Kocham, Pozdrawiam i czekam na (zapewne niezwykle ekscytujący) następny rozdział... <3
Juhu! Nareszcie nath się wybudza :)
OdpowiedzUsuńRozdział bomba jak zawsze...
Do nn i weny ;*
My spouse and I stumbled over here coming from a different website and
OdpowiedzUsuńthought I might as well check things out.
I like what I see so now i'm following you.
Look forward to looking into your web page yet again.
Here is my web site - Increase Height
Ha! Wiedziałam że to tak się skończy!
OdpowiedzUsuńNiech on lepiej nie całuje Vicky już!
Ale jak fajnie, że Nathan się budzi JUhu!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! W końcuuu :D
Już myślałam, że ona ta padnie.
Dobrze że chłopacy się o nią martwili i karmili xd
Ale wracając do Nathana właśnie też gdzies czytałam że ludzie w śpiączce słyszą wszystko.. Może słyszał rozmowe Maxa i Vicky? O.o
Wenyyy!!!
Neeext.... ;(
OdpowiedzUsuńRozdział fajny.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się ;)
S.
O kurdękę, mocno... Rozdział powala na kolana.
OdpowiedzUsuńNie mam nic więcej do powiedzenia.
<3