sobota, 19 lipca 2014

Najlepiej na świecie - rozdział 127.

- Doktorze co się dzieje ? – zwróciłam się do lekarza prowadzącego, próbując przebić się przez pielęgniarki i lekarzy
- Nasz pacjent się wybudza. – odpowiedział z uśmiechem, odrywając się od wpisywania czegoś w karcie – Pani Morgan – zwrócił się do pielęgniarki – powoli proszę odsuwać tlen. Proszę stąd wyjść. – usłyszałam
- Słucham ?! – obruszona wypaliłam ile maszyna dała
- Proszę poczekać na korytarzu. Musimy wybudzić pacjenta i dokładnie zbadać w jakim jest stanie po śpiączce. Proszę nie utrudniać procedur i wyjść.

Max wziął mnie za przedramię i wyprowadził z sali.
- Że niby ja utrudniam procedury ?!
- Vicky uspokój się ! Twoje nerwy nic nie zdziałają, musisz być opanowana.
- Weź i bądź opanowany jak cię z sali wyrzucają !
- Vicky …
- Och przestań ! – skrzywiłam się – Daruj sobie tych pogadanek … Jak do tego doszło, że on zaczął się wybudzać ?
- Wybiegłaś z sali po naszej rozmowie, a on za parę minut zaczął poruszać oczami.
- Siedziałam przy nim zawsze dzień i noc. 24 godziny na dobę, a ten wpadł na psikusa, żeby wybudzić się jak będę w toalecie ! Cały Nathan. – uśmiechnęłam się, ale zaraz moją twarz przykrył obłok ciemnych myśli – A jeśli coś poszło nie tak ? Jeśli mózg został uszkodzony albo stracił pamięć ? BOŻE !!!
- Victoria opanuj się ! – zaoponował stanowczo Max
- Dobra, masz rację. Po prostu chcę już tam wejść i rzuca mi się na banię. – pacnęłam się w czoło aż huk poszedł – O ! – przy okazji przypomniało się – Ja dzwonię do Toma i Sivy, a ty do Jaya i pani Karen, bo nas zamordują. Obiecałam, że będę dzwonić jak dojdzie do wybudzenia.
- A no tak ! O, jeszcze do Scootera zadzwoń jak tak.
Spojrzałam na niego spod byka. – Chyba sobie kpisz. Do tego – upominające chrząknięcie Maxa – WASZEGO, SZANOWNEGO MANAGERA nie mam niestety numeru. Bardzo żałuję i ubolewam z tego faktu.
- Widać, że ci brakuje Nathana, oj widać … - mruknął Max, szukając połączeń w telefonie

Odeszłam na bok i wybrałam numer Toma.
- Słońce na posterunku. – zaśmiał się
- To świetnie Słońce, bo służba wzywa.
- Że jak ?
- Bierz Kelsey i przyjeżdżajcie do szpitala, Nath się budzi. – oznajmiłam szczęśliwa
- Nath się budzi !!! – wrzasnął Tom w pełni szczęścia na cały dom, zapomniawszy zabrać telefonu sprzed ust przez co w moim uchu wydobył się pisk, oznaka głuchnięcia
- Tom, ja cię kiedyś pobiję tak, że ci żadne odszkodowanie nie pomoże. – stęknęłam skrzywiona
- Dobra tam ! – roześmiał się – Już wsiadamy w brykę i jedziemy !
Nie zdążyłam niczego dopowiedzieć, bo już się ze mną rozłączył. Doszłam do Maxa;
- Tom wszystkich domowników poinformował podobno.
- Tak, dało się słyszeć … - masowałam ucho po czym zaczęłam chodzić nerwowo po korytarzu pod drzwiami w te i z powrotem – Ale myślisz, że na pewno wszystko się uda ?
- Nie myślę. Jestem o tym przekonany.
Głośno wypuściłam powietrze z ust. – To dobrze, to dobrze …
- Vicky nie zamartwiaj się i nie panikuj. Wszystko się uda.
- Wiem, wiem …
- Wiesz, a swoje robisz ! – ręce mu opadły – Przestań wędrować, bo już mi w głowie się kręci od samego patrzenia !
- To nie patrz !
- Bez takich. – wytknął mi srogo palcem
- Sorry … - przyznałam potulnie – Dlaczego to wszystko tak długo trwa ?! – wyrzuciłam niemalże z płaczem
- Chcesz, żeby był zdrowy ?
- A chcesz, żebym ci przylała ? Co to w ogóle za pytanie ?! Oczywiście, że chcę !
- Zatem daj lekarzom to sprawdzić i go zbadać porządnie.
- A co ja im ręce trzymam i nie pozwalam na to ??
- Nie możesz po prostu na chwilę usiąść i skupić się na głębokim oddychaniu ?
Przechyliłam głowę na bok i złapałam się za biodra. – Wiesz co George ? Na psychologa to ty byś się nie nadał.
- Nie za to by mi pacjentki płaciły. – wystawił język
- Tobie się chyba specjalizacje pomyliły zboczeńcu.
- Czepiasz się szczegółów.
- Ładny mi szczegół …
- JESTEŚMY !!! – na korytarz wpadło całe nasze towarzystwo aż pielęgniarki huknęły;
- Co to ma być ?! Proszę państwa to nie zoo !
- Dobra pani daj spokój. – Tom machnął ręką i biegł dalej w naszą stronę – No i jak ? Wiadomo już coś ?
- A widać jakbyśmy już coś wiedzieli ? - dostało mi się upominającym spojrzeniem od Parkera – Przepraszam.
- Vicky jak się trzymasz ? – spytała Nareesha
- Wcale się nie trzymam. Chcę już tam wejść, zobaczyć go i usłyszeć od lekarzy, że jest wszystko w porządku.
- Ale na pewno tak będzie kochanie. – Kelsesy pogładziła mnie po ramieniu
- Mamy pozytywną energię i Nath na pewno to wyczuje. – dodał śmiało Jay
- Ale dlaczego to tak długo trwa … ? – oparłam zniecierpliwiona głowę o ścianę

Otworzyły się drzwi do sali, z której wyszedł lekarz z pokerową twarzą.
- Kto z państwa jest z rodziny ?
Wszyscy zerwaliśmy się i chórem powiedzieliśmy. – JA !
Lekarz uniósł brew w spiczasty łuk i patrzył na nas z politowaniem. – A tak naprawdę ?
- JA ! – znowu chór
- Proszę państwa ! Proszę nie robić cyrku !
- Wpuści pan czy nie ?! – niemalże warknęłam
- Ok, pani była tu przez cały czas, więc domyślam się, że jest pani ekhm … z najbliższej RODZINY. – spojrzał na nas dwuznacznie – I jeszcze pan – wskazał na Maxa – reszta musi poczekać.

Po korytarzu rozszedł się jęk zawodu. Otworzyłam drzwi i weszłam do sali, a za mną podążył Max. Lekarz został na zewnątrz tłumaczyć reszcie, że muszą poczekać cierpliwie na swoją kolej.

Szłam już coraz mniej odważnie w stronę łóżka, które zasłonięte było pielęgniarkami i drugim lekarzem. Czułam jak puls mi przyspieszył, klatka piersiowa zaczęła szybciej unosić się i opadać, a nogi zrobiły się jak z waty. Poczułam gula w gardle. Denerwowałam się i to bardzo. Czy z Nathanem było wszystko ok, jak wygląda, jak się czuje .. Czy mnie pozna ? Jak zareaguje, gdy mnie zobaczy ?

Przystałam, by uspokoić oddech, zakryta za tłumem pomocy ratunkowej. Usłyszałam jak lekarz zapytał pacjenta;

- Jaki to jest kolor ?

Chwila ciszy. Czekałam na odpowiedź. Czekałam na ten boski, niski głos, który wzbudzał we mnie spokój, poczucie bezpieczeństwa, stabilizację, a gdy było trzeba; był kopniakiem do działania, ochrzanem, a jeszcze czasami najlepszym afrodyzjakiem.

Oczekiwanie na odpowiedź wydawało się być wiecznością. „Nathan powiedz. Odezwij się. Mruknij. Cokolwiek !” – krzyczałam w środku. „Pokaż, że jesteś zdrowy !”
Usłyszałam zza „tłumu” dobrze znane ciężkie westchnięcie.

- Niebieski – znudzony i zirytowany ton – panie doktorze czy ja naprawdę muszę odpowiadać na te wszystkie banalne pytania ? Czuję się jakbym był niedorozwinięty. To niedorzeczne.
- Jest najzdrowszy na świecie. – wyszeptałam ze łzami w oczach, wiedząc, że po tak żywej reakcji mój chłopak wrócił do siebie
- Jakbym ciebie słyszał. – Max szturchnął mnie ramieniem z szerokim uśmiechem
Lekarz kątem oka spojrzał, że staliśmy w drzwiach. – Dobrze. To na dzisiaj tyle. – zapisał coś w karcie i wskazał ruchem głowy, że mogliśmy podejść do pacjenta

Serce biło jak oszalałe. Max delikatnie pchnął mnie w przód na odwagę. Stawiałam powoli kroki w przód w kierunku łóżka Sykesa, które nadal zasłonięte było przez dwie pielęgniarki. W końcu podeszłam na tyle blisko, że kobiety lada chwila musiały się rozstąpić. Ostatni głęboki wdech i chrząknięcie, bym mogła dostać się do swojej ukochanej, w tamtym momencie delikatnie zirytowanej osoby.

Pielęgniarki rozstąpiły się, a przede mną ukazał się półleżący Nathan z rozwianą czupryną i delikatnym zarostem. Miał rumiane policzki. Spojrzał na mnie. Jego szmaragdowe oczy błyszczały z daleka. Jednak nie potrafiłam wyczytać z nich żadnej informacji,  co mnie trochę osłupiło. Pielęgniarki wyszły, a lekarz oświadczył;

- Rozumiem, że chcą państwo zobaczyć się z pacjentem. Przyjdę za kilkanaście minut. – i również wyszedł

Przez cały ten czas nie spuszczaliśmy z Nathanem swoich spojrzeń z siebie. Serce dudniło mi i miałam wrażenie, że każdy je słyszał, a on ? On patrzył na mnie beznamiętnie. Podeszłam jeszcze bliżej. Nathan ściągnął brwi i zadał pytanie, które niemalże przyprawiło mnie o stracenie przytomności;
- My się znamy ? - do oczu nadeszły mi łzy, zrobiło się słabo i musiałam przytrzymać się ramy łóżka. Nie tak to sobie wyobrażałam … Nie poznał mnie. Spuściłam głowę na chwilę, by przełknąć ślinę, pokonując stalową przeszkodę w gardle, gdy usłyszałam radosne; - Żartowałem.

Podniosłam raptownie głowę i zobaczyłam uśmiechniętego szeroko Nathana, który pozbył się niewidzialnej zasłony i obdarowywał mnie teraz czułością w spojrzeniu, za którą tak bardzo tęskniłam. Ulga była niesamowita ! A szczęście wlało się do serca.

- Podły jesteś ! – roześmiałam się
- Chodź do mnie kochanie. – wystawił ręce, a ja nie czekając na nic dłużej podeszłam do niego i wtuliłam się w niego. Jego postura tak idealnie pasowała do mnie. Zatraciłam się w jego dotyku. Obudził się. Obudził i jest ze mną ! Jest mój ! Wszystko w końcu się dobrze skończyło i nic nas już nie rozdzieli ! Szczęście po stokroć mnie rozsadzało i łzy ze wzruszenia poleciały po moich policzkach. Odsunął mnie od siebie, by mieć moją twarz na milimetry od swojej.
- Ej kochanie – otarł moje łzy z uśmiechem i pocałował wyrysowaną przez nie ścieżkę na twarzy – czemu płaczesz ? Nie cieszysz się ?
- Jestem niewyobrażalnie szczęśliwa. – szepnęłam nieśmiało i spojrzałam w te oczy, które teraz pochłaniały mój obraz nienasycenie – Zawstydzasz mnie. – przyznałam i usiadłam obok niego
- Chyba raz na jakiś czas mogę. – uśmiechnął się i przysunął swoje usta do moich, byśmy po chwili mogli poczuć jak nasze wargi łączą się w jedno. W końcu odnalazły się. Odsunęliśmy się od siebie na milimetry, by patrząc sobie w oczy szepnąć równocześnie magiczne zdanie;
- Kocham cię. – roześmialiśmy się z naszego zgrania, a Max chrząknął dwuznacznie, przypominając, że też tam się znajdował o czym w sumie zapomnieliśmy
- Cześć Max – uśmiechnął się szeroko Nath
- Cześć Młody ! – George podszedł również wzruszony. Przytulił się do przyjaciela i posmyrał go za ucho. – Noooo, dobrze że się obudziłeś, bo Victoria już cisnęła pociskami nadmiar niż ustawa przewiduje.
- Niektórym to aż chce się przybić piątkę. – spojrzałam z uniesioną brwią na Łysego–W twarz. Krzesłem. - obydwaj roześmiali się, a Nathan pocałował mnie w czoło z czułością – Jak się czujesz ?
- Najlepiej na świecie. Wyspałem się za wszystkie czasy. – uśmiechnął się szeroko
- Lekarze zbadali cię dokładnie ? Powiedzieli, że jesteś zdrowy ? Wszystko dobrze ? – dopytywałam się
- Zdrowy jak ryba. Powiedzieli, że zostanę jeszcze na jakieś 2, 3 dni na obserwacji, a potem mnie wypiszą tylko będę musiał być pod kontrolą i otaczać się spokojem.
- Fantastycznie ! – pisnęłam i mocno go objęłam
- Wiesz ile strachu się najedliśmy ? – Max pokiwał głową
- Nie miałem tego w planach. A co z Kevinem ? Jak on się czuje ?
- Miał ciężką, kilkugodzinną operację od razu po wypadku, ale na szczęście skończyła się powodzeniem i dochodzi do zdrowia.
- Dzięki Bogu. – odetchnął mój brunet
- Twoja mama i Jess są w drodze. Zadzwoniliśmy do nich od razu po tym wypadku i nie mogły przylecieć wcześniej, zamówiły bilety akurat na dzisiaj nieświadomie, że się obudzisz. Widzisz jakie szczęście ?
- Pięknie – z twarzy Nathana nie schodził uśmiech
- Reszta czeka na zewnątrz. Masz siłę, by stawić im czoła ?
- Vicky, jasne, że mam.
- Max, wpuszczaj ich.
- Już się robi. – George z entuzjazmem podszedł do wyjścia i otworzył drzwi, a reszta wsypała się do środka, zasypując uśmiechami i okrzykami przywitania. Odsunęłam się, by udostępnić im dojście do pacjenta i by każdy mógł się z nim przywitać. Odeszłam pod ścianę, gdzie zrobiło mi się ciemno przed oczami. Tak, znowu. Ale kolejny raz przytrzymałam się nieobserwowana przez nikogo i pokonałam słabość.

Gdy wszyscy przywitali się ze Śpiącym Królewiczem, ten wyciągnął do mnie rękę, bym powróciła do niego i usiadła przy nim na łóżku. Porozmawialiśmy wszyscy w naszym starym, przyjacielskim gronie. Wszyscy troszczyliśmy się o Nathana i zapewniliśmy, że byliśmy do jego dyspozycji. Cała ekipa nie mogła jednak długo siedzieć; wiadomo co o tym mówi regulamin szpitali, o hurtowych odwiedzinach. Zatem Tom, Jay, Siva, Kelsey i Nareesha w pełni szczęśliwi z dyspozycji Sykesa i smutni z powodu szybkiego opuszczenia go, wyszli z sali. Mieli szczęście, bo minęli się w wejściu z lekarzem, który spojrzał na nich srogo. Doktor oznajmił nam, że Nathan był zdrów, że wszystkie czynności życiowe wróciły do normy, a obrzęk mózgu został udaremniony. Jednym słowem- wymarzona diagnoza !
Lekarz oświadczając nam to wszystko wyszedł.

- Ja też pójdę. Na spacer. Porozmawiajcie sobie, wiem, że tego potrzebujecie. – uśmiechnął się Max i również wyszedł
Zawróciłam głowę do twarzy Nathana.
- Cudownie, że wróciłeś.
- Cały czas byłem.
Pokręciłam przecząco głową. – Brakowało mi ciebie.
- Czułem cię, wiesz ?
Na mojej twarzy pojawił się niedowierzający uśmiech. – Jak to ?
- Zwyczajnie. Czułem twój dotyk. Nie miałem jak ci tego odwzajemnić, bo … to było takie dziwne … - ściągnął brwi – bo nie mogłem, ale czułem cię i czasami nawet słyszałem. Było czasami tak … - szukał porównania – jak w czasie lekkiej drzemki, że słyszysz i czujesz co się dookoła ciebie dzieje, ale nie masz dość siły, by się zbudzić.

Przełknęłam ślinę. Trochę zrobiło się nerwowo. A jeśli on słyszał moją rozmowę z Maxem, kiedy ten wyznał mi uczucie ? … Musiałam o to jakoś dyskretnie spytać, ale nie miałam pojęcia jak. Na szczęście Nath sam trochę wyjaśnił to co mnie dręczyło.

- W końcu było tak – kontynuował –że usłyszałem coś. Nie pamiętam dokładnie co to było. – próbował sobie przez chwilę w ciszy i skupieniu przypomnieć – Nie przypomnę sobie. – pokiwał zrezygnowanie głową – Ale gdy to usłyszałem to tak jakby poczułem silną wolę, że coś muszę zrobić. Tak jakby coś złego się wydarzyło i nie mogłem do tego dopuścić.
Kolejne przełknięcie śliny z mojej strony. Podświadomie Nath przyjął zagrożenie w słowach Maxa i to zdecydowało w dużej mierze o jego wybudzeniu. Wow. Jakby nie patrzeć na ironię losu; powinnam być Maxowi wdzięczna za tamtą rozmowę …

- Nieważne. – machnął ręką brunet – Najważniejsze, że mogę cię zobaczyć, a ta historia ze śpiączką i cały ten stan na pewno będzie niezapomniany do końca życia. – patrzyłam w jego oczy – A co u was ? Coś mnie ominęło ?
- Nie, skąd. Nic się nie działo właściwie ... Wszyscy chuchaliśmy na ciebie i Kevina i modliliśmy się o zdrowie dla was.
- Dziękuję. – uśmiechnął się i przejechał po mnie całej wzrokiem – Mocno cię wystraszyłem ?
- Mhm …
- A jak twoje samopoczucie ?
- Teraz rewelacyjne. – dałam mu buziaka w usta
- Mmmmm jaki soczysty. – zaśmiał się
- Dostawałeś takie jak spałeś. Nie pamiętasz ?
- Coś tam może mi się kojarzy … - roześmiał się
- Na dzień dobry, w południe, na dobranoc …
Szczerze się zdziwił. – Byłaś tu całe dnie ?
- Tak
- Ale na noc wracałaś do domu ? – nadzieja w głosie
- … nieeee … ?
Zbulwersowane spojrzenie. – Vicky !
- Nono uspokój się kochanie. Jestem pewna, że na moim miejscu robiłbyś dokładnie to samo i zero umoralniania.
- W sumie masz rację. – wziął mnie za dłoń i przysunął ją pod nos, by pocałować ją
- Był tylko mały problem z lekarzami.
- Jak to ?
- Nie chcieli mi mówić wszystkiego, bo „nie jestem z rodziny”. – wyrecytowałam ze znudzoną miną – Ale poradziłam sobie i z nimi.
- Zuch dziewczyna. – uśmiechnął się – Musiało ci się tu strasznie nudzić.
- Nie było tak źle …
- Ale obiecuję, że nadrobimy ten stracony czas. – uniósł rękę w górę
- No ja myślę ! Masz do odkupienia cały tydzień.
- Ok, nadrobię go w całej okazałości. – uśmiechnął się, ujął moją szyję i przysunął do swojej twarzy, by móc obdarzyć mnie pocałunkiem, za którym tak tęskniłam. Po chwili radości i czułości odsunęłam się;
- Niezły początek.
- Będzie jeszcze lepiej. Tylko daj mi parę dni na regenerację. – puścił oko
- No niech będzie … - westchnęłam niby to z łaską, by zaraz roześmiać się. Nath spoważniał;
- Zmizerniałaś …
- Nie przejmuj się mną. – sztuczny uśmiech – Wszystko dobrze.
Uniósł podejrzliwie brew. - Na pewno ?
- Tak, tak !  Jutro ci kogoś przedstawię ! – przypomniało mi się
- A jednak coś mnie ominęło !
- W sumie … Można tak powiedzieć. Ale to niespodzianka.
- Dobrze. Mamy dużo czasu.
- Na szczęście.
- Vicky … ?
- Mm ?
- Przepraszam.
- ?! – mój poker face – Za co ?!
- Za to, że nie dotarłem na lotnisko i, że nie mogłem cię błagać o wybaczenie na kolanach.
- Ach ! – posłałam ciepły uśmiech – Spokojnie. – zbliżyłam się do niego – Wszystko przed nami. – szepnęłam, a Nathan odpowiedział uśmiechem, by po chwili zatracić się w namiętnym, stęsknionym pocałunku …




Tęsknię. Boję się zmiany. Czekam.

13 komentarzy:

  1. O jaa, Nathan się wybudził :)
    Fantastycznie! :)
    Czekamy co będzie dalej :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam wyszczerz większy "niż ustawa przewiduje" !!
    Nareszcie!!
    Ale przestraszyłaś mnie :c
    To jest takie słodkie *_*
    Nawet nie mogę się rozpisać, bo w głowie chaos.
    Chyba przeczytam jeszcze raz.
    I mam nadzieję, że u Ciebie w porządku, albo, że tak będzie :(
    Kocham <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Yeyyyyyy!!!! Nath sie wybudził :) (wyobraz sb mnie tanczaca ze szczescia :p )
    Czemu Vicky znowu go oklamuje? Wszystkich oklamuje a za chwile stanie sie cos zlego :(
    Czekam z niecierpliwoscia co stanie sie dalej :)
    Jakiej zmiany sie boisz?

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahaha jebnęłam, jak to przeczytałam.]
    CIeszę się, że chłopak już się wybudził, ale coś czuję, że nadciągają kolejne problemy w związku... właśnie z Maxem :/
    Dlaczego mam wrażenie, że poleje się symboliczna, bądź dosłowna krew ????

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski, boski, fantastyczny <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Super! Zgadzam sie z Kami PL ;(

    OdpowiedzUsuń
  7. Juhu!!! W końcu wrócił :3
    Hahaha i odrazu z żartem :P
    Ale na serio jestem ciekawa jak to bd z Maxem...
    Chyba Nath właśnie tą rozmowe słyszał...
    No ale cieszmy się, że już jest wśród nich ^^
    Teraz musi poznać tego uroooczeego dzieciaka ^^
    Weny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojejku. Tyle emocji !
    Aż nie wiem co napisać, więc będzie krótko, zwięźle i na temat.
    Tak strasznie się cieszę, że Nath się wybudził !
    Szczerze, to przez cały czas czekałam, kiedy Vicky powie mu o hm... nowo poznanym koledze (wiem, że to może i głupie, że w takiej chwili, ale strasznie polubiłam tego malca, z resztą nie tylko ja !)
    Mam nadzieję, że niedługo go pozna ♥
    Pisz szybko nexta
    Wenyyy ♥
    Jak zwykle zapraszam do mnie na rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Boze jakie to cudne poryczałam się boski jest będą to mówiła cały czas
    czekałam na to i się doczekałam Nathan jest z nami :D jej !!!
    No i Nathan pozna tego cudownego chłopca
    i Nathan wraca zaraz do domu ale stracha zrobił ja powiedział znamy się mi serce podskoczyło ale jest ok
    chce Nexta :D mam nadzieje ze szybko będzie kolejny :D Do NN WENY !! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Obudził się ! Aaaaaa !!!
    Kurcze, to jest cudowne *.*
    Nie mogę doczekać się nexta ♥

    Mwahh ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. ja pierdziele jak ja się wystraszyłam jak Nathana robił sb żarty z Vi, ja cię znam ? no chyba bym go tam zatłukła na śmierć na miejscu Vicky, ale całe szczęście, że już się wybudził i jest z nim wszystko w porząsiu

    trzymaj się Mycho cokolwiek się z Tobą dzieję jesteśmy tu dla ciebie ♥

    do następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  12. ajajajaa! wrócił, żyje i jest jak zawsze!
    proszę o następny po zaraz chyba zniosę jajko!
    weny <3

    OdpowiedzUsuń
  13. OMG!!! Boski rozdział!
    Ledwo się wybudził a już w nastroju do żartów!
    cieszę się niezmierni że jest cały i zdrowy. :)))
    Czekam na kolejnego pasjonującego nexta
    Życzę dużo weeenyyy!!!!

    OdpowiedzUsuń