- Doktorze co się dzieje ? – zwróciłam się do lekarza
prowadzącego, próbując przebić się przez pielęgniarki i lekarzy
- Nasz pacjent się wybudza. – odpowiedział z uśmiechem,
odrywając się od wpisywania czegoś w karcie – Pani Morgan – zwrócił się do
pielęgniarki – powoli proszę odsuwać tlen. Proszę stąd wyjść. – usłyszałam
- Słucham ?! – obruszona wypaliłam ile maszyna dała
- Proszę poczekać na korytarzu. Musimy wybudzić pacjenta i
dokładnie zbadać w jakim jest stanie po śpiączce. Proszę nie utrudniać procedur
i wyjść.
Max wziął mnie za przedramię i wyprowadził z sali.
- Że niby ja utrudniam procedury ?!
- Vicky uspokój się ! Twoje nerwy nic nie zdziałają, musisz
być opanowana.
- Weź i bądź opanowany jak cię z sali wyrzucają !
- Vicky …
- Och przestań ! – skrzywiłam się – Daruj sobie tych
pogadanek … Jak do tego doszło, że on zaczął się wybudzać ?
- Wybiegłaś z sali po naszej rozmowie, a on za parę minut
zaczął poruszać oczami.
- Siedziałam przy nim zawsze dzień i noc. 24 godziny na
dobę, a ten wpadł na psikusa, żeby wybudzić się jak będę w toalecie ! Cały
Nathan. – uśmiechnęłam się, ale zaraz moją twarz przykrył obłok ciemnych myśli
– A jeśli coś poszło nie tak ? Jeśli mózg został uszkodzony albo stracił pamięć
? BOŻE !!!
- Victoria opanuj się ! – zaoponował stanowczo Max
- Dobra, masz rację. Po prostu chcę już tam wejść i rzuca mi
się na banię. – pacnęłam się w czoło aż huk poszedł – O ! – przy okazji przypomniało
się – Ja dzwonię do Toma i Sivy, a ty do Jaya i pani Karen, bo nas zamordują.
Obiecałam, że będę dzwonić jak dojdzie do wybudzenia.
- A no tak ! O, jeszcze do Scootera zadzwoń jak tak.
Spojrzałam na niego spod byka. – Chyba sobie kpisz. Do tego
– upominające chrząknięcie Maxa – WASZEGO, SZANOWNEGO MANAGERA nie mam niestety
numeru. Bardzo żałuję i ubolewam z tego faktu.
- Widać, że ci brakuje Nathana, oj widać … - mruknął Max,
szukając połączeń w telefonie
Odeszłam na bok i wybrałam numer Toma.
- Słońce na posterunku. – zaśmiał się
- To świetnie Słońce, bo służba wzywa.
- Że jak ?
- Bierz Kelsey i przyjeżdżajcie do szpitala, Nath się budzi.
– oznajmiłam szczęśliwa
- Nath się budzi !!! – wrzasnął Tom w pełni szczęścia na
cały dom, zapomniawszy zabrać telefonu sprzed ust przez co w moim uchu wydobył
się pisk, oznaka głuchnięcia
- Tom, ja cię kiedyś pobiję tak, że ci żadne odszkodowanie
nie pomoże. – stęknęłam skrzywiona
- Dobra tam ! – roześmiał się – Już wsiadamy w brykę i
jedziemy !
Nie zdążyłam niczego dopowiedzieć, bo już się ze mną
rozłączył. Doszłam do Maxa;
- Tom wszystkich domowników poinformował podobno.
- Tak, dało się słyszeć … - masowałam ucho po czym zaczęłam
chodzić nerwowo po korytarzu pod drzwiami w te i z powrotem – Ale myślisz, że
na pewno wszystko się uda ?
- Nie myślę. Jestem o tym przekonany.
Głośno wypuściłam powietrze z ust. – To dobrze, to dobrze …
- Vicky nie zamartwiaj się i nie panikuj. Wszystko się uda.
- Wiem, wiem …
- Wiesz, a swoje robisz ! – ręce mu opadły – Przestań
wędrować, bo już mi w głowie się kręci od samego patrzenia !
- To nie patrz !
- Bez takich. – wytknął mi srogo palcem
- Sorry … - przyznałam potulnie – Dlaczego to wszystko tak
długo trwa ?! – wyrzuciłam niemalże z płaczem
- Chcesz, żeby był zdrowy ?
- A chcesz, żebym ci przylała ? Co to w ogóle za pytanie ?!
Oczywiście, że chcę !
- Zatem daj lekarzom to sprawdzić i go zbadać porządnie.
- A co ja im ręce trzymam i nie pozwalam na to ??
- Nie możesz po prostu na chwilę usiąść i skupić się na
głębokim oddychaniu ?
Przechyliłam głowę na bok i złapałam się za biodra. – Wiesz
co George ? Na psychologa to ty byś się nie nadał.
- Nie za to by mi pacjentki płaciły. – wystawił język
- Tobie się chyba specjalizacje pomyliły zboczeńcu.
- Czepiasz się szczegółów.
- Ładny mi szczegół …
- JESTEŚMY !!! – na korytarz wpadło całe nasze towarzystwo
aż pielęgniarki huknęły;
- Co to ma być ?! Proszę państwa to nie zoo !
- Dobra pani daj spokój. – Tom machnął ręką i biegł dalej w
naszą stronę – No i jak ? Wiadomo już coś ?
- A widać jakbyśmy już coś wiedzieli ? - dostało mi się upominającym
spojrzeniem od Parkera – Przepraszam.
- Vicky jak się trzymasz ? – spytała Nareesha
- Wcale się nie trzymam. Chcę już tam wejść, zobaczyć go i
usłyszeć od lekarzy, że jest wszystko w porządku.
- Ale na pewno tak będzie kochanie. – Kelsesy pogładziła
mnie po ramieniu
- Mamy pozytywną energię i Nath na pewno to wyczuje. – dodał
śmiało Jay
- Ale dlaczego to tak długo trwa … ? – oparłam
zniecierpliwiona głowę o ścianę
Otworzyły się drzwi do sali, z której wyszedł lekarz z
pokerową twarzą.
- Kto z państwa jest z rodziny ?
Wszyscy zerwaliśmy się i chórem powiedzieliśmy. – JA !
Lekarz uniósł brew w spiczasty łuk i patrzył na nas z
politowaniem. – A tak naprawdę ?
- JA ! – znowu chór
- Proszę państwa ! Proszę nie robić cyrku !
- Wpuści pan czy nie ?! – niemalże warknęłam
- Ok, pani była tu przez cały czas, więc domyślam się, że
jest pani ekhm … z najbliższej RODZINY. – spojrzał na nas dwuznacznie – I
jeszcze pan – wskazał na Maxa – reszta musi poczekać.
Po korytarzu rozszedł się jęk zawodu. Otworzyłam drzwi i
weszłam do sali, a za mną podążył Max. Lekarz został na zewnątrz tłumaczyć
reszcie, że muszą poczekać cierpliwie na swoją kolej.
Szłam już coraz mniej odważnie w stronę łóżka, które
zasłonięte było pielęgniarkami i drugim lekarzem. Czułam jak puls mi
przyspieszył, klatka piersiowa zaczęła szybciej unosić się i opadać, a nogi
zrobiły się jak z waty. Poczułam gula w gardle. Denerwowałam się i to bardzo.
Czy z Nathanem było wszystko ok, jak wygląda, jak się czuje .. Czy mnie pozna ?
Jak zareaguje, gdy mnie zobaczy ?
Przystałam, by uspokoić oddech, zakryta za tłumem pomocy
ratunkowej. Usłyszałam jak lekarz zapytał pacjenta;
- Jaki to jest kolor ?
Chwila ciszy. Czekałam na odpowiedź. Czekałam na ten boski,
niski głos, który wzbudzał we mnie spokój, poczucie bezpieczeństwa,
stabilizację, a gdy było trzeba; był kopniakiem do działania, ochrzanem, a
jeszcze czasami najlepszym afrodyzjakiem.
Oczekiwanie na odpowiedź wydawało się być wiecznością.
„Nathan powiedz. Odezwij się. Mruknij. Cokolwiek !” – krzyczałam w środku.
„Pokaż, że jesteś zdrowy !”
Usłyszałam zza „tłumu” dobrze znane ciężkie westchnięcie.
- Niebieski – znudzony i zirytowany ton – panie doktorze czy
ja naprawdę muszę odpowiadać na te wszystkie banalne pytania ? Czuję się jakbym
był niedorozwinięty. To niedorzeczne.
- Jest najzdrowszy na świecie. – wyszeptałam ze łzami w
oczach, wiedząc, że po tak żywej reakcji mój chłopak wrócił do siebie
- Jakbym ciebie słyszał. – Max szturchnął mnie ramieniem z
szerokim uśmiechem
Lekarz kątem oka spojrzał, że staliśmy w drzwiach. – Dobrze.
To na dzisiaj tyle. – zapisał coś w karcie i wskazał ruchem głowy, że mogliśmy
podejść do pacjenta
Serce biło jak oszalałe. Max delikatnie pchnął mnie w przód
na odwagę. Stawiałam powoli kroki w przód w kierunku łóżka Sykesa, które nadal
zasłonięte było przez dwie pielęgniarki. W końcu podeszłam na tyle blisko, że
kobiety lada chwila musiały się rozstąpić. Ostatni głęboki wdech i
chrząknięcie, bym mogła dostać się do swojej ukochanej, w tamtym momencie
delikatnie zirytowanej osoby.
Pielęgniarki rozstąpiły się, a przede mną ukazał się
półleżący Nathan z rozwianą czupryną i delikatnym zarostem. Miał rumiane
policzki. Spojrzał na mnie. Jego szmaragdowe oczy błyszczały z daleka. Jednak
nie potrafiłam wyczytać z nich żadnej informacji, co mnie trochę osłupiło. Pielęgniarki wyszły,
a lekarz oświadczył;
- Rozumiem, że chcą państwo zobaczyć się z pacjentem. Przyjdę
za kilkanaście minut. – i również wyszedł
Przez cały ten czas nie spuszczaliśmy z Nathanem swoich
spojrzeń z siebie. Serce dudniło mi i miałam wrażenie, że każdy je słyszał, a
on ? On patrzył na mnie beznamiętnie. Podeszłam jeszcze bliżej. Nathan ściągnął
brwi i zadał pytanie, które niemalże przyprawiło mnie o stracenie przytomności;
- My się znamy ? - do oczu nadeszły mi łzy, zrobiło się
słabo i musiałam przytrzymać się ramy łóżka. Nie tak to sobie wyobrażałam … Nie
poznał mnie. Spuściłam głowę na chwilę, by przełknąć ślinę, pokonując stalową
przeszkodę w gardle, gdy usłyszałam radosne; - Żartowałem.
Podniosłam raptownie głowę i zobaczyłam uśmiechniętego
szeroko Nathana, który pozbył się niewidzialnej zasłony i obdarowywał mnie teraz
czułością w spojrzeniu, za którą tak bardzo tęskniłam. Ulga była niesamowita !
A szczęście wlało się do serca.
- Podły jesteś ! – roześmiałam się
- Chodź do mnie kochanie. – wystawił ręce, a ja nie czekając
na nic dłużej podeszłam do niego i wtuliłam się w niego. Jego postura tak idealnie
pasowała do mnie. Zatraciłam się w jego dotyku. Obudził się. Obudził i jest ze
mną ! Jest mój ! Wszystko w końcu się dobrze skończyło i nic nas już nie
rozdzieli ! Szczęście po stokroć mnie rozsadzało i łzy ze wzruszenia poleciały
po moich policzkach. Odsunął mnie od siebie, by mieć moją twarz na milimetry od
swojej.
- Ej kochanie – otarł moje łzy z uśmiechem i pocałował
wyrysowaną przez nie ścieżkę na twarzy – czemu płaczesz ? Nie cieszysz się ?
- Jestem niewyobrażalnie szczęśliwa. – szepnęłam nieśmiało i
spojrzałam w te oczy, które teraz pochłaniały mój obraz nienasycenie – Zawstydzasz
mnie. – przyznałam i usiadłam obok niego
- Chyba raz na jakiś czas mogę. – uśmiechnął się i przysunął
swoje usta do moich, byśmy po chwili mogli poczuć jak nasze wargi łączą się w
jedno. W końcu odnalazły się. Odsunęliśmy się od siebie na milimetry, by
patrząc sobie w oczy szepnąć równocześnie magiczne zdanie;
- Kocham cię. – roześmialiśmy się z naszego zgrania, a Max
chrząknął dwuznacznie, przypominając, że też tam się znajdował o czym w sumie
zapomnieliśmy
- Cześć Max – uśmiechnął się szeroko Nath
- Cześć Młody ! – George podszedł również wzruszony.
Przytulił się do przyjaciela i posmyrał go za ucho. – Noooo, dobrze że się
obudziłeś, bo Victoria już cisnęła pociskami nadmiar niż ustawa przewiduje.
- Niektórym to aż chce się przybić piątkę. – spojrzałam z
uniesioną brwią na Łysego–W twarz. Krzesłem. - obydwaj roześmiali się, a
Nathan pocałował mnie w czoło z czułością – Jak się czujesz ?
- Najlepiej na świecie. Wyspałem się za wszystkie czasy. –
uśmiechnął się szeroko
- Lekarze zbadali cię dokładnie ? Powiedzieli, że jesteś
zdrowy ? Wszystko dobrze ? – dopytywałam się
- Zdrowy jak ryba. Powiedzieli, że zostanę jeszcze na jakieś
2, 3 dni na obserwacji, a potem mnie wypiszą tylko będę musiał być pod kontrolą
i otaczać się spokojem.
- Fantastycznie ! – pisnęłam i mocno go objęłam
- Wiesz ile strachu się najedliśmy ? – Max pokiwał głową
- Nie miałem tego w planach. A co z Kevinem ? Jak on się
czuje ?
- Miał ciężką, kilkugodzinną operację od razu po wypadku,
ale na szczęście skończyła się powodzeniem i dochodzi do zdrowia.
- Dzięki Bogu. – odetchnął mój brunet
- Twoja mama i Jess są w drodze. Zadzwoniliśmy do nich od
razu po tym wypadku i nie mogły przylecieć wcześniej, zamówiły bilety akurat na
dzisiaj nieświadomie, że się obudzisz. Widzisz jakie szczęście ?
- Pięknie – z twarzy Nathana nie schodził uśmiech
- Reszta czeka na zewnątrz. Masz siłę, by stawić im czoła ?
- Vicky, jasne, że mam.
- Max, wpuszczaj ich.
- Już się robi. – George z entuzjazmem podszedł do wyjścia i
otworzył drzwi, a reszta wsypała się do środka, zasypując uśmiechami i
okrzykami przywitania. Odsunęłam się, by udostępnić im dojście do pacjenta i by
każdy mógł się z nim przywitać. Odeszłam pod ścianę, gdzie zrobiło mi się
ciemno przed oczami. Tak, znowu. Ale kolejny raz przytrzymałam się
nieobserwowana przez nikogo i pokonałam słabość.
Gdy wszyscy przywitali się ze Śpiącym Królewiczem, ten
wyciągnął do mnie rękę, bym powróciła do niego i usiadła przy nim na łóżku.
Porozmawialiśmy wszyscy w naszym starym, przyjacielskim gronie. Wszyscy
troszczyliśmy się o Nathana i zapewniliśmy, że byliśmy do jego dyspozycji. Cała
ekipa nie mogła jednak długo siedzieć; wiadomo co o tym mówi regulamin
szpitali, o hurtowych odwiedzinach. Zatem Tom, Jay, Siva, Kelsey i Nareesha w
pełni szczęśliwi z dyspozycji Sykesa i smutni z powodu szybkiego opuszczenia
go, wyszli z sali. Mieli szczęście, bo minęli się w wejściu z lekarzem, który
spojrzał na nich srogo. Doktor oznajmił nam, że Nathan był zdrów, że wszystkie
czynności życiowe wróciły do normy, a obrzęk mózgu został udaremniony. Jednym
słowem- wymarzona diagnoza !
Lekarz oświadczając nam to wszystko wyszedł.
- Ja też pójdę. Na spacer. Porozmawiajcie sobie, wiem, że
tego potrzebujecie. – uśmiechnął się Max i również wyszedł
Zawróciłam głowę do twarzy Nathana.
- Cudownie, że wróciłeś.
- Cały czas byłem.
Pokręciłam przecząco głową. – Brakowało mi ciebie.
- Czułem cię, wiesz ?
Na mojej twarzy pojawił się niedowierzający uśmiech. – Jak
to ?
- Zwyczajnie. Czułem twój dotyk. Nie miałem jak ci tego
odwzajemnić, bo … to było takie dziwne … - ściągnął brwi – bo nie mogłem, ale
czułem cię i czasami nawet słyszałem. Było czasami tak … - szukał porównania –
jak w czasie lekkiej drzemki, że słyszysz i czujesz co się dookoła ciebie
dzieje, ale nie masz dość siły, by się zbudzić.
Przełknęłam ślinę. Trochę zrobiło się nerwowo. A jeśli on
słyszał moją rozmowę z Maxem, kiedy ten wyznał mi uczucie ? … Musiałam o to
jakoś dyskretnie spytać, ale nie miałam pojęcia jak. Na szczęście Nath sam
trochę wyjaśnił to co mnie dręczyło.
- W końcu było tak – kontynuował –że usłyszałem coś. Nie
pamiętam dokładnie co to było. – próbował sobie przez chwilę w ciszy i
skupieniu przypomnieć – Nie przypomnę sobie. – pokiwał zrezygnowanie głową –
Ale gdy to usłyszałem to tak jakby poczułem silną wolę, że coś muszę zrobić.
Tak jakby coś złego się wydarzyło i nie mogłem do tego dopuścić.
Kolejne przełknięcie śliny z mojej strony. Podświadomie Nath
przyjął zagrożenie w słowach Maxa i to zdecydowało w dużej mierze o jego
wybudzeniu. Wow. Jakby nie patrzeć na ironię losu; powinnam być Maxowi
wdzięczna za tamtą rozmowę …
- Nieważne. – machnął ręką brunet – Najważniejsze, że mogę
cię zobaczyć, a ta historia ze śpiączką i cały ten stan na pewno będzie
niezapomniany do końca życia. – patrzyłam w jego oczy – A co u was ? Coś mnie
ominęło ?
- Nie, skąd. Nic się nie działo właściwie ... Wszyscy
chuchaliśmy na ciebie i Kevina i modliliśmy się o zdrowie dla was.
- Dziękuję. – uśmiechnął się i przejechał po mnie całej
wzrokiem – Mocno cię wystraszyłem ?
- Mhm …
- A jak twoje samopoczucie ?
- Teraz rewelacyjne. – dałam mu buziaka w usta
- Mmmmm jaki soczysty. – zaśmiał się
- Dostawałeś takie jak spałeś. Nie pamiętasz ?
- Coś tam może mi się kojarzy … - roześmiał się
- Na dzień dobry, w południe, na dobranoc …
Szczerze się zdziwił. – Byłaś tu całe dnie ?
- Tak
- Ale na noc wracałaś do domu ? – nadzieja w głosie
- … nieeee … ?
Zbulwersowane spojrzenie. – Vicky !
- Nono uspokój się kochanie. Jestem pewna, że na moim
miejscu robiłbyś dokładnie to samo i zero umoralniania.
- W sumie masz rację. – wziął mnie za dłoń i przysunął ją
pod nos, by pocałować ją
- Był tylko mały problem z lekarzami.
- Jak to ?
- Nie chcieli mi mówić wszystkiego, bo „nie jestem z
rodziny”. – wyrecytowałam ze znudzoną miną – Ale poradziłam sobie i z nimi.
- Zuch dziewczyna. – uśmiechnął się – Musiało ci się tu
strasznie nudzić.
- Nie było tak źle …
- Ale obiecuję, że nadrobimy ten stracony czas. – uniósł
rękę w górę
- No ja myślę ! Masz do odkupienia cały tydzień.
- Ok, nadrobię go w całej okazałości. – uśmiechnął się, ujął
moją szyję i przysunął do swojej twarzy, by móc obdarzyć mnie pocałunkiem, za
którym tak tęskniłam. Po chwili radości i czułości odsunęłam się;
- Niezły początek.
- Będzie jeszcze lepiej. Tylko daj mi parę dni na
regenerację. – puścił oko
- No niech będzie … - westchnęłam niby to z łaską, by zaraz
roześmiać się. Nath spoważniał;
- Zmizerniałaś …
- Nie przejmuj się mną. – sztuczny uśmiech – Wszystko
dobrze.
Uniósł podejrzliwie brew. - Na pewno ?
- Tak, tak ! Jutro ci
kogoś przedstawię ! – przypomniało mi się
- A jednak coś mnie ominęło !
- W sumie … Można tak powiedzieć. Ale to niespodzianka.
- Dobrze. Mamy dużo czasu.
- Na szczęście.
- Vicky … ?
- Mm ?
- Przepraszam.
- ?! – mój poker face – Za co ?!
- Za to, że nie dotarłem na lotnisko i, że nie mogłem cię
błagać o wybaczenie na kolanach.
- Ach ! – posłałam ciepły uśmiech – Spokojnie. – zbliżyłam
się do niego – Wszystko przed nami. – szepnęłam, a Nathan odpowiedział
uśmiechem, by po chwili zatracić się w namiętnym,
stęsknionym pocałunku …
Tęsknię. Boję się zmiany. Czekam.
O jaa, Nathan się wybudził :)
OdpowiedzUsuńFantastycznie! :)
Czekamy co będzie dalej :)
Mam wyszczerz większy "niż ustawa przewiduje" !!
OdpowiedzUsuńNareszcie!!
Ale przestraszyłaś mnie :c
To jest takie słodkie *_*
Nawet nie mogę się rozpisać, bo w głowie chaos.
Chyba przeczytam jeszcze raz.
I mam nadzieję, że u Ciebie w porządku, albo, że tak będzie :(
Kocham <3
Yeyyyyyy!!!! Nath sie wybudził :) (wyobraz sb mnie tanczaca ze szczescia :p )
OdpowiedzUsuńCzemu Vicky znowu go oklamuje? Wszystkich oklamuje a za chwile stanie sie cos zlego :(
Czekam z niecierpliwoscia co stanie sie dalej :)
Jakiej zmiany sie boisz?
Hahaha jebnęłam, jak to przeczytałam.]
OdpowiedzUsuńCIeszę się, że chłopak już się wybudził, ale coś czuję, że nadciągają kolejne problemy w związku... właśnie z Maxem :/
Dlaczego mam wrażenie, że poleje się symboliczna, bądź dosłowna krew ????
Boski, boski, fantastyczny <3
OdpowiedzUsuńSuper! Zgadzam sie z Kami PL ;(
OdpowiedzUsuńJuhu!!! W końcu wrócił :3
OdpowiedzUsuńHahaha i odrazu z żartem :P
Ale na serio jestem ciekawa jak to bd z Maxem...
Chyba Nath właśnie tą rozmowe słyszał...
No ale cieszmy się, że już jest wśród nich ^^
Teraz musi poznać tego uroooczeego dzieciaka ^^
Weny!
Ojejku. Tyle emocji !
OdpowiedzUsuńAż nie wiem co napisać, więc będzie krótko, zwięźle i na temat.
Tak strasznie się cieszę, że Nath się wybudził !
Szczerze, to przez cały czas czekałam, kiedy Vicky powie mu o hm... nowo poznanym koledze (wiem, że to może i głupie, że w takiej chwili, ale strasznie polubiłam tego malca, z resztą nie tylko ja !)
Mam nadzieję, że niedługo go pozna ♥
Pisz szybko nexta
Wenyyy ♥
Jak zwykle zapraszam do mnie na rozdziały :)
Boze jakie to cudne poryczałam się boski jest będą to mówiła cały czas
OdpowiedzUsuńczekałam na to i się doczekałam Nathan jest z nami :D jej !!!
No i Nathan pozna tego cudownego chłopca
i Nathan wraca zaraz do domu ale stracha zrobił ja powiedział znamy się mi serce podskoczyło ale jest ok
chce Nexta :D mam nadzieje ze szybko będzie kolejny :D Do NN WENY !! <3
Obudził się ! Aaaaaa !!!
OdpowiedzUsuńKurcze, to jest cudowne *.*
Nie mogę doczekać się nexta ♥
Mwahh ♥
ja pierdziele jak ja się wystraszyłam jak Nathana robił sb żarty z Vi, ja cię znam ? no chyba bym go tam zatłukła na śmierć na miejscu Vicky, ale całe szczęście, że już się wybudził i jest z nim wszystko w porząsiu
OdpowiedzUsuńtrzymaj się Mycho cokolwiek się z Tobą dzieję jesteśmy tu dla ciebie ♥
do następnego <3
ajajajaa! wrócił, żyje i jest jak zawsze!
OdpowiedzUsuńproszę o następny po zaraz chyba zniosę jajko!
weny <3
OMG!!! Boski rozdział!
OdpowiedzUsuńLedwo się wybudził a już w nastroju do żartów!
cieszę się niezmierni że jest cały i zdrowy. :)))
Czekam na kolejnego pasjonującego nexta
Życzę dużo weeenyyy!!!!