poniedziałek, 20 października 2014

To jego lubisz bardziej niż mnie ? - rozdział 134.

Dopingowałyśmy z dziewczynami chłopaków, w trakcie nagrywania śmiesznych scen do teledysku. Ubrani na biało wydurniali się znakomicie i próbowali swoich sił nawet w tańcu (!) niczym boysband z końcówki lat ubiegłego wieku. Po nakręceniu dość obszernego materiału w tym oto charakterze, panowie schowali się w charakteryzatorni, by poddać się, jak się okazało, kolejnym metamorfozom.

- E – odezwałam się do siedzących obok Kelsey i Nareeshy – ale oni mieli dzisiaj nagrywać tylko jedną scenę przecież. Taka była umowa.
- Ale to Scooter jest tu managerem nie ty. – usłyszałam ostro od Nareeshy. Spojrzałam na nią zdezorientowana;
- I po co ta agresja ?
- Nie było w tym żadnej agresji. – obruszyła się. Uniosłam brew i spojrzałam na Kelsey, która bezradnie rozłożyła ręce.
- Cokolwiek to miało znaczyć … - westchnęłam dwuznacznie
- Oj Vicky, Vicky – mulatka pokręciła niezadowolona głową, wstała z kanapy i poszła korytarzem co zbiło mnie totalnie z tropu
- Kelsey … ?
- Hę ?
- Czy to jej siada na mózg czy ja jestem nienormalna ?
- Raczej to pierwsze.
- Ale szczerze.
- No szczerze, szczerze. Nie przejmuj się, mnie już też zaczyna wkurzać. Chodzi tylko i fuka. Myśli, że jest naj.
- Obawiam się, że niekoniecznie usiedzę cicho jeśli będzie dla mnie niemiła ponownie.
- Vicky …
- Ojeeeeeejuuu, dobra, spróbuję się powstrzymać. – zaalarmowałam, widząc niepokój na twarzy Kelsey
- Okey, trochę mnie uspokoiłaś.
- Powiedziałam; „spróbuję”. – zaśmiałam się i puściłam oczko na co Kelsey również ze śmiechem pogroziła mi palcem

Jakieś 25 minut później;

- O
- MÓJ
- BOŻE !
We trzy zaczęłyśmy piszczeć i błądzić oczami za naszymi chłopakami, gdy to całą piątką opuścili charakteryzatornię i ukazali się nam w najwspanialszej, męskiej okazałości czyli; W CZARNYCH GARNITURACH.
- I jak ? – podeszli do nas Siva, Tom i oczywiście Nathan z pewnymi siebie uśmieszkami
- Toć ja nawet nie wiedziałam, że mam tak przystojnego faceta !
- Kelsey ! – zirytował się Tom
- Serio !
Roześmiałam się na cały głos, gdy Nath zrobił do mnie krok, swoją nogą rozchylił moje kolana, stanął pomiędzy moimi nogami, ręką oparł się o zagłówek, o który się opierałam i mając swoją twarz tuż przy mojej, spytał tym nieziemskim, niskim głosem;
- Dobra stylówka ?
- Um – przełknęłam ślinę i wciągnęłam zapach doskonałych, męskich perfum, które wyczuwałam na skórze jego szyi  - Kochanie, jesteś taki seksowny, że schrupałabym cię z wielką chęcią. Nawet tam, w tej toalecie za rogiem.
Na twarzy Nathana pojawił się szelmowski, szeroki uśmiech, a chochliki momentalnie pojawiły się w szmaragdowych źrenicach.
- O tak o ??
Przygryzłam dolną wargę. – Mhm …
Nachylił się i musnął mnie ciepłymi ustami tuż za uchem i mruknął; - To na co jeszcze czekamy ?
- Tom ! Nath ! Siva ! Zapraszam ! – krzyknął z dali Braun
- O nieee – jęknęłam na co mój chłopak uczynił przepraszający gest - Dzisiaj śpisz u mnie ! – zaśmiałam się cicho
- To oczywiście ! – Sykes dał soczystego buziaka i szedł dołączyć do chłopaków, gdy jeszcze krzyknął; - Trzymaj kciuki !
Uniosłam zaciśnięte kułaki w górę i spojrzałam na dziewczyny, które miały tak samo rozmyty wzrok za swoimi mężczyznami co ja ;) …

Wszystko byłoby bez zarzutu, gdyby nie to, że po 10 minutach z charakteryzatorni wyszła jakaś dziewczyna w samym body opinającym jej wszystkie okrągłości i jak po chwili zobaczyłyśmy, podczas kręcenia sceny, miała ona przechadzać się między naszą, śpiewającą piątką.

- Co to za dziunia ? – ścięłam laskę brutalnie, nie ukrywając swojego zdenerwowania samą jej obecnością w tak skąpym stroju, gdy przechodziła obok Nathana – Na majtki jej nie dali, że musi dupą świecić ?
- Uuuuuuuu … widać, że ktoś tu pierwszy raz na kręceniu klipu … - mulatka zadrwiła ze mnie z uśmieszkiem
- Nareesha … - spode łba zaalarmowała Kelsey
- A ty co ? – mimo interwencji uniosłam się na brunetkę – Może stała bywalczyni, co ?!
- Może nie „stała”, ale umiem oddzielać pracę chłopaków od życia codziennego.
- No zobacz jaka ty jesteś perfekcyjna. – prychnęłam
- Oj dziewczyny, przestańcie już się kłócić. – rozdzieliła nas Kelsey
- Ja się nie kłócę tylko mówię.
- A szkoda, bo ja się jeszcze nie zdążyłam nawet rozkręcić !
- Vicky …
- No co, Kelsey ?!
- …
- Dobra, już się uspokajam …
- Naree … ? – blondynka zawróciła się do koleżanki
- Tak ?
- A może ty w ciąży jesteś, co ?
- O co ci chodzi ?
- O to – przejęłam głos dosadnie – że zachowujesz się jak kwoka ! Każdemu zwracasz uwagę i jesteś wredna !
Kelsey uniosła brew. - To samo chciałam powiedzieć tylko ciut subtelniej …
- A może po prostu to wy dwie się na mnie uwzięłyście i wymyślacie pierdoły bez sensu ! Na to nie wpadłyście, co ?! – dziewczyna Sivy wstała – I do waszej łaskawej wiadomości; nie! Nie jestem w ciąży ! – zawróciła się na pięcie i nas zostawiła, a my we dwie siedziałyśmy, nie ogarniając
- Aha – w końcu mruknęłam po minucie
- Jedno wiemy – dołączyła zszokowana Kelsey – to nie ciąża.
Spojrzałam na zegarek.
- O kurde jak późno ! – zaczęłam zbierać swoje rzeczy
- A ty co robisz ?!
- Zmykam.
- Gdzie ?!
- Do Stephana.
- Kogo ?!
- Stephana
- Po co ?!
- Obiecałam, że przyjdę. Codziennie przychodzę, a jutro wylatuję, więc muszę się z nim pożegnać.
- Aaaaaaaaaaaaa ! – Kelsey w końcu zrozumiała – Do tego chłopca w sensie ??
- Tak. W sensie. – wrzuciłam wszystko do torebki i wstałam. Patrzyłam w kierunku Nathana, który ustawiał się na nowo, by być dobrze obejmowanym przez kamerę. Akurat wyczuł mój wzrok na sobie, bo odwrócił się i spojrzał wprost na mnie. Pomachałam do niego, pokazując na zegarek, że musiałam iść. Kiwnął głową, uśmiechnął się i wskazał gestem, że zdzwonimy się. Wysłałam mu buziaka po czym zawróciłam się do Kelsey z powrotem – Obserwuj czy ta flądra nie dobiera się do Nathana. Jeśliby mieli kontakt wzrokowy ze sobą dłuższy niż 3 sekundy, dzwoń !
- Vicky, serio ? Toć laska w tych szpilach jest wyższa od Sykesa o pół głowy !
- To nic ! Masz do mnie dzwonić jak coś !
- I co z tego, że zadzwonię ?
- Przyjadę tu specjalnie ze szpitala.
- I co niby zrobisz ?
- Jak to co ? Raban !

W szpitalu;

- Vicky ! – ledwo ukazałam się w drzwiach sali, a mały pacjent rzucił się na mnie roześmiany
- Cześć Steph ! – ukucnęłam i przytuliliśmy się do siebie
Po dobrych kilku sekundach wtulenia, odsunął się ode mnie, ale tak aby rączki nadal trzymać na moich ramionach;
- Gdzie byłaś ? Nie przyszłaś dziś na śniadanie !
- Wiem, wiem. – przejechałam dłonią po swoich włosach, odgarniając je z czoła – Musiałam pomóc Nathanowi.
- To jego lubisz bardziej niż mnie ? – zrobił podkówkę z ust. Oł. Niezręczna sytuacja.
- To nie tak. Ej, co to za mina ? – dotknęłam palcem jego kącika warg – Ciebie lubię i jestem tu prawie cały czas, Nathana bardzo lubię również i dlatego jemu też chcę pomagać.
- To ty go bardzo lubisz, a nie go kochasz ?
Zagiął mnie. Nie sądziłam, że jest tak pojętny. Uśmiechnęłam się zafascynowana jego rozumkiem i wpatrywałam w te brązowe, duże oczy, które zachłannie pragnęły żyć.
- Chodź tu. – przyciągnęłam go do siebie i przytuliłam – Muszę coś tobie powiedzieć. – wiedziałam, że nie będzie łatwo …
- Co takiego ? – oderwał się zaciekawiony
- Widzisz Steph … - będąc w pozycji kucek ścierpły mi nogi, więc uklękłam, by mieć kontakt ze stojącym chłopcem – pamiętasz jak ci opowiadałam kiedyś o miejscu, gdzie mieszkam ?
- O Londynie, pamiętam. – uśmiechnął się
- Bystrzak ! Właśnie nadszedł czas kiedy muszę tam wrócić …
Przechylił główkę. - Jak to ?
- Jestem potrzebna tam …
Odsunął się ode mnie ze spuszczoną główką. – I co, już cię tu nie będzie ?
- Nie dam rady być jednocześnie w dwóch miejscach, w Londynie i tutaj …
- Mhm … - mruknął i pociągnął noskiem
Nie nie nie ! Wiktoria reaguj ! Nie pozwól mu się rozpłakać !
- Ale przecież możemy się widywać i tak. – uśmiechnęłam się, a on podniósł wzrok – Przecież możemy rozmawiać przez komputer ! Muszę tylko kupić ci małego tableta, żebyś miał kontakt ze mną.
- Ale ja mam tableta. Mama mi kupiła i mówiła, że będę miał co robić jak mi się będzie nudziło, ale mi się z tobą nie nudzi !
- Mi z tobą też się nie nudzi  ! – roześmiałam się – To co, budujemy autostradę ?
- Nie chcę autostrady …
- A co chcesz ?
- Poczytaj mi coś.

- Ale ty nie przepadasz za siedzeniem i czytaniem. Wolisz się bawić.
- Ale jak będziesz czytać to ja będę się do ciebie przytulać.

Rozczuliło mnie to strasznie i nie minęła nawet minuta, a już siedziałam na jego łóżku z książką i małą, słodką przylepą o imieniu Stephan przy sobie :) Czytałam i czytałam, aż skończyły nam się bajki i chłopiec niczego więcej już nie znalazł, bo podsuwał mi nawet te opowiadania, które już znał na pamięć, byleby mnie tylko zatrzymać.

- Steph, czas na mnie … - powiedziałam w końcu
- Nie ! – malec rzucił mi się na szyję – Ja nie chcę, żebyś szła ! Chcę, żebyś została ze mną. Na zawsze !
Po ostatnim zdaniu łzy nadeszły mi do oczu i aż ukłuło mnie w żołądku.
- Ale przecież będziemy się widzieć, rozmawiać … Będziesz mi wszystko opowiadał.
- Ale nie będę mógł się do ciebie przytulić … - rozpłakał się cicho
- Steph … - mi też uwolniły się łzy – Codziennie o godzinie 10 rano dzwoń do mnie, dobrze ? – obliczyłam szybko, że będę w stanie późnym wieczorem siedzieć przed laptopem w Londynie
- Ale będziesz zawsze o 10 ? – upewnił się
- Przecież zawsze dotrzymuję słowa. – uśmiechnęłam się, by dodać mu odwagi
- No dobrze … - odsunął się ode mnie – Poczekaj ! – zsunął się z łóżka i podbiegł do stoliczka w rogu sali, na którym walały się kredki i kartki papieru – Namalowałem dla ciebie. – wrócił do mnie i wyciągnął przed moją twarz rysunek, przedstawiający dwa ludziki. Jeden mały, drugi duży. Ten większy miał pomarańczowe, długie kreski na głowie i szeroki uśmiech, a mały ludzik miał duże, brązowe oczy. Dwie postaci połączone były ze sobą za ręce.
- Super nas namalowałeś ! – roześmiałam się przez łzy. Dosłownie. – Ja też mam coś dla ciebie. – sięgnęłam po torbę i wyciągnęłam z niej całą masę dużych lizaków o różnych kształtach, przypominające zwierzątka.
Otworzył szeroko oczy. – To wszystko dla mnie ?
- Jasne, że tak. A ! Od Nathana jeszcze masz … - szperałam w torebce – to ! – wyciągnęłam na dłoni
- Nowe auto, ale czaderskie ! – krzyknął zafascynowany – Dzięki Vicky !
- Powiem Nathowi, że się ci się podoba, na pewno się ucieszy. – zamknęłam torbę i wstałam-Muszę już iść. - chłopiec uniósł główkę i znowu jego oczy były takie … puste ? Zeszłam do pozycji kucek – Przytul mnie mocno. – poprosiłam i nie musiałam powtarzać, bo maluch wtulił się we mnie. Zamknęłam oczy, chcąc zapamiętać to uczucie kiedy w ramionach miałam jego małe, chude ciałko.
- Vicky, ale przyjedziesz jeszcze kiedyś do mnie ?
- Tak
Uśmiechnął się szeroko. – Obiecaj to dotrzymasz słowa i przyjedziesz na pewno !
Roześmiałam się i zagilgotałam go. – Jaki chytrus z ciebie ! … Obiecuję !
Ostatnie wtulenie się, uścisk … Ostatnia wymiana uśmiechów, ostatni dotyk … aż w końcu ostatnie smutne i już stęsknione spojrzenie … Wyszłam z sali i szłam szybkim krokiem korytarzem, wypuszczając z siebie łzy, gdy usłyszałam za sobą rozpaczliwe, dziecięcym głosem;
- Vicky !
Wryło mnie momentalnie. Zawróciłam się i zobaczyłam zadyszanego kilka metrów za sobą Stephana, ocierającego łzę.
- Co tu robisz ? – starałam się uśmiechnąć i pokonać gula w gardle – Zmykaj do łóżka. - podbiegł, objął moje uda i przytulił się. Rozpłakałam się totalnie. – Uciekaj, już. Cześć Steph. – uwolniłam się z jego objęć, pocałowałam w czoło, odwróciłam się szybko i opuściłam korytarz, słysząc cicho chlipanie za sobą …

Ocierając łzy wpadłam jeszcze do pokoju pielęgniarek, w którym siedziały kobiety zajmujące się m.in. Stephem.
- O, to pani. – jedna zauważyła mnie od razu
- Co się pani stało ? Czemu pani płacze ? – interweniowała druga
- Nieważne. Chcę zapytać o Stepha. Jak on teraz się czuje, co z nim ?
- A pani znowu swoje … Przecież tłumaczyłyśmy, że nie jest pani z rodziny i, że nie możemy pani udzielać takich informacji.
- Tak ? To niech mi pani i tym razem pokaże kogoś z jego rodziny tutaj.
Jedna na drugą spojrzały z przekąsem. – Jest lepiej. – odezwała się starsza – Leki zaczęły działać i wszystko idzie ku lepszemu.
Odetchnęłam z ulgą. – Dzięki Bogu … Ale na pewno wyzdrowieje, tak ?
- Czy wyzdrowieje tego na dzień dzisiejszy nikt nie wie, ale jego stan poprawił się.
- Dziękuję. – powiedziałam to najszczerzej jak tylko umiałam – Do widzenia.
- Do widzenia …

Z czystym sumieniem, że nie zostawiałam chłopca w złym stanie, ruszyłam do wyjścia ze szpitala choć uspokojenie się wydawało mi się nierealne.

W domu chłopaków;

Pakowałam ciuchy z powrotem do walizy, gdy poczułam objęcie z tyłu i brodę na swoim ramieniu;
- Już przestałaś płakać ? – spytał z czułością Nathan
- Tak – pociągnęłam nosem
- Ale na pewno ?
- No tak
- Vicky …
- …
- Vicky !
- …
- Kochanie przestań składać tę bluzkę czwarty raz. Zapewniam, że lepiej już jej nie złożysz.
Złapałam się na tym, że robiłam coś kompletnie będąc myślami gdzie indziej …
- Żebyś zobaczył jak ucieszył się z twojego prezentu. – powiedziałam smutno
- Domyślam się. W końcu wybrałem najlepszy model. – uśmiechnął się mój chłopak
- Tak mi go szkoda … Zostawienie go tu to naprawdę ostatnia rzecz jaką chciałabym zrobić. Wzięłabym go ze sobą, gdybym tylko mogła.
- Vicky, czy ty aby nie przesadzasz ? – Nath uniósł brew, a ja spojrzałam na niego gniewnie – Ok. Nie przesadzasz. – poprawił się
- Jak dalej szło nagrywanie klipu ?
- A o tym opowiem ci jak zgodzisz się na niespodziankę.
- Jaką niespodziankę ? Taką ze śniadaniem, która jest u ciebie ostatnio standardowo w zestawie „niespodzianek” ?
- Ha. Ha. Ha. Nieśmieszne.
- No dobra. Słucham. – spojrzałam na niego łagodnie
- Ale ja tobie nie powiem o co chodzi.
Tym razem wrogi wzrok. – O co ci chodzi ?
- Sama zobaczysz. To jest ostatni wieczór kiedy jesteśmy razem przed twoim powrotem do Londynu, więc musi być niezły.
- Już się boję …
- Masz czego.
- Co ?!
- Uciekaj do łazienki przebrać się.
- Ale
- Co ?
- No właśnie w co ?!
- Masz pełną walizę ciuchów i nie wiesz w co ? Byle nie jakoś super elegancko. Czekam na dole. – puścił oko i zostawił mnie w pokoju, zanim zdążyłam jęknąć, że nie mam nastroju na jego pomysły …






Hej :* ! Jest ! Zasiadłam dziś o 17 i napisałam od początku do ostatniej linijki. W końcu ! Kurcze, tak to jest, że obowiązki zacierają to co się kocha, ale najważniejsze to nie pozwolić, żeby codzienność stłumiła nasze hobby :)

U mnie spooooro się dzieje. Z samej uczelni mam nawał rzeczy do ogarnięcia, a przecież nie samą uczelnią żyję. Od rana mam rozkminy odnośnie jednej sprawy, dotyczącej oczywiście mojej przyszłości. Ale tej bliższej przyszłości, w przeciągu najbliższych 4 lat i trochę nie wiem co robić. Zmusić się i zrobić coś czego nie chcę, ale mieć tzw."święty spokój" czy odpuścić sobie i liczyć na szczęście, że dosięgnę celu w innym kierunku. Hmmm ... generalnie nie jestem absolutnie osobą, która robi coś czego nie lubi- wręcz przeciwnie, uważam to za kompletnie bez sensu, ale dorosłe życie ( tak tak, wiem jak to staro i strasznie zabrzmiało ) pokazało już mi trochę, że nie zawsze plany życiowe idą w parze z naszymi marzeniami i celami ... Muszę pomyśleć jeszcze i zdecydować w końcu. Może jutro jak zbudzę się to wpadnę na jakieś inne, trzecie rozwiązanie :) ??

Tęsknię za chłopakiem, rodzicami, chrześnicą i wszystkimi tymi, którzy na mnie czekają ok.300 km za Warszawą. Odliczam 3 tygodnie i zasuwam do domu !!!

Wiem, że się powtarzam, ale dzisiaj oprócz tych rozkmin tam opisanych na górze ^^ mam jeszcze inną - doceniajmy każdy dzień, który jest darem, uśmiechajmy się codziennie, szanujmy się, dbajmy o zdrowie, korzystajmy z tego co mamy teraz i tu, bo wiecie co ? Okropnie jest usłyszeć o guzie, który jest nieoperacyjny ...

Loveczki ;* !

11 komentarzy:

  1. Uwielbiam to opowiadanie! Czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Taki krótki :( ale dobrze ze znalazłaś czas na jego napisanie :D mam nadzieje że w podejmiesz dobrą decyzję i że ona nie odbije się na blogi i że dalej bd go pisać...


    A cieszyć się z każdego dnia jest trudno jeśli się nie ma powodów do szczęścia... Wiem że zdrowie to dar ale nie docenia się go dopóki sie go nie straci



    Życzę weny i czasu na napisanie rozdziału do następnego

    OdpowiedzUsuń
  3. Aaa, ale się cieszę z nowego rozdziału!

    Do następnego, miejmy nadzieję szybkiego :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Smutny szkoda ze nie da rady zostac ciekawa co wymyslil nathan 😊
    do nn weny 😘

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, mimo, że smutny. Ciekawe jaką niespodziankę przygotował Nathan. Już nie mogę się doczekać następnej części.

    Co do notki pod rozdziałem, mam nadzieję, że nasunie Ci się dobre rozwiązanie. Ostatnie słowa bardzo mądrze powiedziane...
    Pozdrawiam ;)
    S.

    OdpowiedzUsuń
  6. O matko... aż mi się smutno zrobiło....
    Pozdrawiam, do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie miałam pytać o Stepha...
    Ale teraz jest mi smutnooo, no xcxc
    i zastanawia mnie sprawa z Naree...
    Ale cóż, nie mogę się za bardzo rozpisywać, także.
    Świetny i po prostu kocham twoje końcowe refleksje :''')
    ily, Kit Kat x

    OdpowiedzUsuń
  8. spokojna, poruszająca muzyka + powyższy rozdział + twoje posłowie = wzruszenie poziom hard

    łezka w oku się kręci czytając ten rozdział, początek jak najbardziej pozytywny, zabawny, ale ta scena w szpitalu, serce mi się przelewało przez palce, w ogóle jakaś taka rozklejona jestem ostatnio, chcę wszystkim pomagać, o śniegu, którego nigdy nie lubiłam, mówię, że jest romantyczny (to słowo nie istniało w moim słowniku) coś się ze mną dzieje dziwnego :(
    rozumiem twoją tęsknotę i wiem, że fajne to nie jest, a co do posłowia to ... ten guz ... nie chcę naciskać, zechcesz to nam powiesz, ale czy to ktoś ci bliski i czy to jest super poważne ? życie jest takie kruche ....
    trzymaj się kochanie :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak mozesz ;-; NIe zostawiaj chłopaca...
    Weź go ze sobą :(
    Jeju to pożegnanie... próbowała nie płakać ale mi nie wyszło :/
    Masakra jak mi szkoda go...
    Zabierz go do Londynu!
    No i ciekawe co to za niespodzianka ...
    Weeeeny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Siemaa!
    Co ta Neree odpiernicza? Hę?
    No no, chłopaki w garniakach to musi być coś ;)
    Historia ze Stephanem smutna :c bardzo ;c
    Rozdział świetny!
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie! <3
    apurehatred.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  11. Proszę o nowy, długi rozdział! Usycham bez tego opowiadania ; c

    martyna :).

    OdpowiedzUsuń