środa, 26 marca 2014

To ty masz być tym poświęceniem ? - rozdział 117.

Obudziłam się w podłym nastroju. Pierwsze co było po otworzeniu oczy to sięgnięcie po telefon i zobaczenie czy Nathan nie odezwał się. Nie odezwał się … Humor do granic wytrzymałości jeszcze bardziej mi siadł. Zakopałam się w kołdrze i jeszcze chwilę podrzemałam kiedy stwierdziłam, że nawet spanie mi dobrze nie wychodziło.

Podniosłam się, wyszłam z łóżka i markotna wyszłam z pokoju, by udać się na dół do kuchni, gdzie Lucy, Bob i Chris jedli niedzielne, rodzinne śniadanie. Już z daleka słychać było ich radość i wesołe rozmowy. W końcu byli znowu wszyscy razem. Jak na rodzinę przystało. Spojrzałam na zegar, który wisiał nad ladą- za pół godziny lokal miał być otwierany. W takim razie pomyślałam, że nie będę im przeszkadzać we wspólnym śniadaniu i wrócę się kiedy Bob z Lucy zajmą się pracą. Już zawracałam się na pięcie, gdy z kuchni wyłonił się Bob i zawołał;

- Dzień dobry Vicky ! Właśnie tak coś nam się zdawało, że słyszeliśmy jak schodziłaś po schodach. Chodź do nas jeść. – zachęcał ze szczerym, przyjemnym uśmiechem
- Nie chcę wam przeszkadzać Bob …
- Vicky … - przesadny wzrok mężczyzny i sekundę później wchodziłam już w piżamie do kuchni
- Dzień dobry – uśmiechnęłam się do Lucy i Chrisa, którzy siedzieli obok siebie przy stole
- Cześć Vicky – odwzajemniła gest kobieta
- Dzień dobry – Chris szeroko uśmiechnął się i ugryzł bułkę
Usiadłam naprzeciwko niego, a obok mnie dosiadł się Bob.
- Jak się spało ?
- Dobrze – kiwnęłam na odczepnego głową
- A jak rozmowa wczorajsza z Jessicą ? Pomogłaś dziewczynie ?
- Obawiam się, że nie, Bob … - westchnęłam
- Ja tobie od razu mówiłem, żebyś nie zawracała sobie nią głowy.
- Bob ma rację. – podchwyciła Lucy – Teraz powinnaś zająć się sobą i skupić się na swoich problemach, a nie brać do głowy jeszcze cudze kłopoty. Vicky, tak daleko nie pociągniesz.
- Ale rozmowa z kimś i pomoc wiele nie kosztuje, więc chyba na tyle mnie stać. – obruszyłam się
- To dlaczego przed nikim innym nie chcesz się otworzyć i powiedzieć co siedzi w tobie ? – spytał Bob
- Nie zmieniaj tematu. – wytknęłam mu palcem – Po prostu martwię się o Jessicę i już.
- A my martwimy się o ciebie. – trójka powiedziała równocześnie i wszyscy wbili we mnie swój wzrok

W kuchni zapanowała cisza, a ja spuściłam oczy.
- Niepotrzebnie. – szepnęłam niemalże – Radzę sobie.
- Taaaaaak, przez kilka ostatnich dni nieźle to widać Vicky jak sobie radzisz.
- Bob, przestań … - skrzywiłam się
- Zauważyłaś, że wyglądasz jak cień ? Zero w tobie życia, żadnej iskry, uśmiechu, temperamentu, który tak uwielbiamy, energii .. Nic. Głucha cisza. A na dodatek znowu schudłaś.
- To teraz chyba najmniejszy problem. – niemalże warknęłam
- Nie wydaje mi się. – westchnął Chris, smarując kanapkę masłem

Spojrzałam na niego z wyrzutem lecz on nawet nie zaszczycił mnie spojrzeniem.
- Pogadam z Nathanem jak polecę do Los Angeles i dojdę do siebie.
- Nathana to po prostu złapać i walnąć w łeb. Tylko tak porządnie !
- Bob !
- Co „Bob” ?! Może by się facet wreszcie tobą zainteresował, a nie tylko sobą !
- On pracuje, ma kontrakt i mnóstwo zobowiązań.
- „On pracuje, ma kontrakt i mnóstwo zobowiązań” – Bob powtórzył szyderczo za mną – Słyszysz co mówisz ?!
- Słyszę !
- Ja mam nadzieję, że pan Sykes się ogarnie i opamięta, bo jest tak zafascynowany amerykańskim życiem, że zapomina o tobie. – skończył ostentacyjnie wypowiedź i odsunął krzesło – Dziękuję za śniadanie. – wstał i wyszedł z kuchni, w której ponownie zapanowała cisza

Westchnęłam z nerwów i spojrzałam na okno.
- Victoria nie denerwuj się, ale jestem tego samego zdania co Bob. Uważam, że ma rację.
- Lucy … - przeniosłam na nią błagalny wzrok – Ja wiem, że was nie przegadam, ale zrozumcie, że praca Nathana wymaga poświęceń.
- I co, to ty masz być tym poświęceniem ? – spojrzał na mnie Chris – Na ciebie padło ?
- Nie mów tak. – pokręciłam głową – Jesteś niesprawiedliwy.
- Dlaczego ?
- Bo nie jesteś na jego miejscu.
- A on nie jest na moim.
Ściągnęłam brwi. – Co masz na myśli ?
- Dobrze wiesz. – powiedział i napił się soku
- Dobrze dzieci, nie kłóćcie się chociaż między sobą. – zaalarmowała Lucy – Po prostu Vicky – zwróciła się ponownie do mnie – Nie jesteśmy twoimi wrogami i nie chcemy, żebyś cierpiała. Możesz na nas zawsze liczyć, przecież wiesz.
- Wiem. – posłałam jej blady uśmiech – Dziękuję.
- Nie ma za co. A teraz przepraszam, ale muszę zacząć szykować się do otwarcia cukierni, a wy jedzcie tu jeszcze sobie. – kobieta wstała z brudnymi naczyniami w ręku, postawiła je do zmywarki i wyszła z kuchni

Zostałam sama z Chrisem, który siedział naprzeciwko mnie. Wbiłam wzrok w swój pusty talerz.
- Mocno zła ? – usłyszałam po chwili, ale nawet nie drgnęłam – Ej – poczułam jego palec pod brodą, który uniósł moją twarz na wysokość jego twarzy i nasz wzrok się spotkał – Pytałem … czy … nie jesteś … zła. – mówił powoli jakbym pierwszy raz w życiu słyszała angielski
- Chris nie jestem jakaś niedorozwinięta i zrozumiałam o co zapytałeś. – burknęłam, a on słodko roześmiał się
- Mam pomysł Vicky. – założył rozradowany ręce za głowę i bacznie lustrował mnie wzrokiem – Zjedz, ubieraj się i idziemy w miasto.
- Wiesz … jakoś mi nie po drodze. – skrzywiłam się i sięgnęłam po rogala
- A gdzieś już się wybierasz ? – zaciekawił się
- Mhm
- A gdzie ?
- Pod kołdrę.
- No chyba nie !
- No raczej tak.
- Nie ma takiej opcji. Idziemy w miasto. Co jak co, kilka dni wcześniej to mogłaś sobie nawet i całą dobę spędzać u siebie, ale nie teraz kiedy przyjechałem. O na pewno nie !
- Czy ktoś ci kiedyś mówił, że jesteś irytujący ?
- Hmmmm … nie ?
- Wow, jestem pierwsza w takim razie ? Nie wierzę.
- Cała przyjemność po mojej stronie.
- Gadanie …
- Oj wcale nie. Naprawdę.
- Znam te wasze bajery. – machnęłam ręką – Ale i tak jeszcze się nie doliczyłam …
- Czego ?
- Do ilu trzeba liczyć jeśli liczy się na faceta ?
- Zależy na jakiego. – pomachał zabawnie brwiami
- Kończę tą bezsensowną dyskusję. – ugryzłam rogala
- Dobrze dobrze. Trzeba szybko zjeść i wyjść z domu.
Uniosłam niezadowolona brew. – Czy ja się nie wyraziłam dostatecznie jasno ? Nie mam ochoty nigdzie wychodzić.
- Boisz się ludzi czy co ?
- Nie. Po prostu nie chce mi się z nikim gadać, a jeśli myślisz, że podstępem zaciągniesz mnie gdzieś, żebym wybeczała ci się w ramię, wyszlochała i co nie tylko, to już możesz przestać mnie namawiać, bo uprzedzam cię, że twoje wysiłki są na marne i kompletnie bez sensu !
- Dżem ci spadł na piżamę.
- Co ?!
- Uświniłaś się dżemem. – Chris już nie trzymał w sobie śmiechu i zaczął rechotać na całą kuchnię
- Spadaj ! – żachnęłam się i zebrałam dżem ze spodni, na których została plama
- Po prostu nie gadaj tyle. – puścił do mnie oko
- Chcę, żeby wszystko było jasne.
- I jest, nie spinaj się tak.
- Idę się przebierać. – wstałam od stołu
- Jest ! – Chrisowi wypsnęła się euforia
- Tylko dlatego, że nie chce mi się więcej z tobą gadać. – wytknęłam mu
- Ok, ok – kiwał głową z potulną miną, a ja nie chcąc się roześmiać przewróciłam tylko oczami i wyszłam z kuchni

Na górze ogarnęłam się, spięłam włosy, zrobiłam delikatny makijaż i po kwadransie schodziłam na dół. 


- Gotowa ? – wyszedł naprzeciwko Chris
- Tsa – ciężko westchnęłam
- Oj daj spokój, fajnie będzie. – wysłał mi szeroki uśmiech i objął ramieniem
- Nono, nie pozwalaj sobie. – spojrzał na mnie z wyrzutem – Bo jeszcze zarazisz się ode mnie wścieklizną. – dodałam z kwaśnym uśmiechem, a on zaśmiał się i wyszliśmy ze „Sweet Dreams”
- To co, w prawo czy w lewo ? – spytał przed lokalem
- Prosto – wyswobodziłam się spod jego ramienia i ruszyłam do czarnego, terenowego auta, wyjmując z torby kluczyki
- Wooooooow no nie gadaj, że będziemy się wozili takim cackiem. – zachwycał się, podchodząc do samochodu z wielkimi oczami i nieukrywanym zaskoczeniem – To twoje cudeńko ?
- Muszę cię zasmucić. Otóż nie. – odkluczyłam „cudeńko”
- A czyje ?
- Nathana – powiedziałam i wsiadłam do środka

Parę sekund musiałam poczekać aż Chris zdecydował się zająć miejsce pasażera. Usiadł z posępną miną i zamknął drzwi.
- Co, już ci się nie podoba Nathanowskie „cudeńko” ?
- Widziałem fajniejsze. – mlasnął
Nie wytrzymałam. – Ale ty głupi jesteś. – zaczęłam śmiać się na głos
- Wcale nie. Po prostu widziałem jeszcze fajniejsze samochody. – bronił się uparcie
- Mhm, szkoda, że nie widziałeś swojej zafascynowanej miny, gdy jeszcze ci nie powiedziałam, że to samochód mojego chłopaka, ale trudno … Pasy !

Chris przewrócił oczami, a po chwili ruszyliśmy.
- To gdzie, po co i na co ? – spytałam
- Przed siebie, po dobrą zabawę, na pamiętne chwile.
- Chris ! – upomniałam go
- No co ? – mruknął kuszącym wzrokiem aż przeszły mnie po plecach ciarki
- Nie przeginaj.
- Jeszcze niczego się nie dotknąłem.
- „Jeszcze” … - westchnęłam
- Oj, nie będziesz żałować.
- Niczego nie żałuję.
- Nawet błędów ?
- Zawsze czegoś nauczą.
- Albo zdarza się, że zrobi się głupotę dwa razy.
- Nie popełniaj zawsze tego samego błędu. Jest wiele innych, popełniaj codziennie jakiś nowy.
- Victoria ! – wybuchnął śmiechem, a ja tylko wzruszyłam ramionami. Chciałam już mu coś powiedzieć, żeby się zamknął czy cos w tym stylu, ale w tym samym czasie usłyszałam dzwonek swojej komórki.

- Chris, możesz wyciągnąć z mojej torby telefon, odebrać i przyłożyć mi go do ucha ?
- Jasne – chłopak ruszył się, wyciągnął grający sprzęt z torby i przyłożył do ucha, szepcząc – Jakaś Kelsey …
- Halo – odezwałam się do telefonu, prowadząc samochód
- Cześć złotko ! – przywitał mnie radosny ton głosu dziewczyny Toma
- Hej sreberko !
- Co się nie odzywasz do nas ? Myślisz, że jak już wylecieliśmy na drugi kontynent to masz od nas wolne ??? O nie kochana !
Westchnęłam. - Oj Kels, wyobraź sobie, że ja odnoszę identyczne wrażenie propo was …
- Propo nas ? A co, nikt się do ciebie nie odzywa ?
- Można tak powiedzieć.
- A Nath ?
- Brak słów.
- Uuuuuuu … to nieładnie … Już ja go przetrzepię.
- Kels daj spokój.
- Nie może tak być. A kiedy ty w ogóle przylatujesz do nas ?
- Za 5 albo 6 dni, nie wiem dokładnie. Jeszcze z szefem nie uzgadniałam nic.
- To na co czekasz ?!
- Spoko, jutro wszystko załatwię.
- Może uda ci się wystartować do nas wcześniej, co ? Tęsknię strasznie … Znaczy nie tylko ja.
- Kelsey jesteś słodka, ale nic nie dam rady przyspieszyć. W ogóle przepraszam cię, ale niebardzo mogę rozmawiać, bo właśnie prowadzę auto …
- A to sorry jak tak. Już się rozłączam, ale czy mi się zdaje, a coś jest nie w porządku ? Masz bardzo smutny głos.
- Szczerze ?
- Tylko szczerze !
- Wszystko jest „nie w porządku”.
- Oooooołł coś czuję maleńka, że bez wina wieczornego tu się nie obejdzie …
- Przypominam, że na amerykańskie prawo jestem niepełnoletnia do picia.
- Oj tam oj tam, nikt po sypialniach z policji łazić nie będzie. – zaśmiała się
- Zobaczymy, ok ?
- Jasne, ale uwierz mi, że ja cię wezmę w swoje szpony i wszystko mi wyśpiewasz ! Masz szczęście, że teraz cię w domu nie ma i nie możesz wejść na Skype`a, bo już byś mi się spowiadała !
- Oczywiście …
- Dobra, to jedź tam. Tylko ostrożnie i jakbyś miała załamanie to dzwoń !
- Jasne. Na razie, dzięki za telefon.
- Nie ma sprawy, pa !
- Już. – odezwałam się do Chrisa, który mógł zabrać mi z ucha telefon – Dzięki za trzymanie.
- Spoko … - schował telefon z powrotem do torby - Vicky … ?
- Mmm ?
- Dlaczego ty nie ufasz ludziom ?







Cześć ! Dzisiejszy i kolejny rozdział to coś dla fanek Chrisa, które ucieszyły się poprzednio, że ów pan wrócił ;). A dla antyfanek Chrisa - jeszcze kilka rozdziałów i wywiozę Wiktorię do Stanów, spokojnie, doczekacie się ;).

Kurczę ! Czy tylko mi tak strasznie chce się spać codziennie ?! Żadne energetyki na mnie nie działają, a kawy nie piję. Znacie jakieś trafne sposoby na pobudzenie ? Nie kładę się spać jakoś mega późno i z kolei nie wstaję wcześnie, żebym mogła na to narzekać. Nie wiem jaka to przyczyna, ale nawet pisząc do Was robi mi się zez ze zmęczenia -.- …

Miałam dziś kolokwium z angola, ale prościzna ;) … Poza tym wróciłam z uczelni i zamówiłam sobie buty przez internet. Mam nadzieję, że już w piątek do mnie przybędą ! ^^

Muszę się chyba wybrać na zakupy, bo znowu schudłam (nawet nie wiem kiedy) i sporo ze mnie spadło … Wyobraźcie sobie, że są na mnie za duże spodnie w rozmiarze S, które kupiłam niedawno i były w sam raz, a nawet opięte ! Nawet pasek na dorabianych dziurkach już ich nie trzyma ;/ . Zatem trzeba wybrać się chyba po legginsy, na które zresztą zaczynam mieć coraz większą ochotę … W końcu tyle teraz jest ich ciekawych wzorów i motywów !

3majcie się i do napisania / przeczytania :* !


11 komentarzy:

  1. Takie trochę denne zaczyna się to powoli robić.
    Mało akcji, zero przyciągania czytelników... NUDY!
    Zrób jakiś punkt zwrotny, żeby rozdziały były mniej więcej takie, jak na początku, bo wtedy się działo, a działo i to jak!

    OdpowiedzUsuń
  2. fajny rozdział:)
    naprawdę już ten Chris przeszkadza mi niech się trzyma od niej z daleka:)
    liczę że nie będzie przypadkiem w następnym rozdziale jakiś artykuł że niby Vicky zdradza Natha z Chrisem;p
    niech tam Kelsey porozmawia poważnie z Nathanme no bo kurde zaniedbuje ją i to po całemu:D
    mógłby łaskawie do niej zadzwonić i porozmawiać a nie się tylko sobą przejmuje:D
    może Bob z Lucy mają trochę racji ale nie powinni tak nastawieni wrogo:p
    mam nadzieję że w końcu Vicky poleci do tych Stanów bo już tyle rozdziałów minęło odkąd chłopaków nie ma że trochę akcja spada:)
    weny dużo życzę i czekam na next;)
    Sylwia

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak na początek. Rozdział fajny i wreszcie ktoś się odezwał do Wiki. Podobał mi się moment jak Chris dowiedział się, w czyim samochodzie będzie jechać. I w pełni zgadzam się ze słowami Boba "Ja mam nadzieję, że pan Sykes się ogarnie i opamięta, bo jest tak zafascynowany amerykańskim życiem, że zapomina o tobie." To normalne, że ma pracę dużo obowiązków, ale aż zaniedbywać Wiczkę? To już jest przesada. W dodatku kiedy przyleci do Stanów, Nath będzie musiał się na zająć, bo znowu schudła i z każdym dniem jest coraz bardziej podobna do mieszanki zombiee i człowieka, którego spotkał dementor i coraz mniej jest w niej energii.... Zupełnie jak mała roślinka, co sobie powoli umiera pozbawiona dostępu do wody. Skoro Chris ma się jeszcze trochę powłóczyć przy kilku następnych rozdziałach, to ja chcę je jak najszybciej przeczytać, żeby dotrzeć do momentu spotkania Wiczki i Nathana =D

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej...
    muszę się uczyć, więc nie mam za bardzo czasu, aby sie rozpisywać :(
    A mam tak dużo do powiedzenia.
    No więc. Iż jestem anty-fanką Chrisa mam nadzieję, że zaraz zniknie, albo Wiki wyemigruje w końcu do tych Stanów.
    Nathan to ja się na prawdę już strasznie zawiodłam. Nie odzywa się, nie pisze, nie dzwoni. Coś mi sie wydaje, że jak Wiki do niego pojedzie, to nie będzie miał łatwo.
    No chyba , że Kels go wcześniej "nastawi", ale wątpię.
    Okej. A więc weny i już nie mogę doczekać się następnego rozdziału.
    Paa, chudzielcu ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow, wow, wow
    No cóż można powiedzieć ? Rozdział jak zwykle wspaniały, tylko zaczyna mi bardzo doskwierać brak całej ekipy :C
    No i ten Chris... JEZU jak on mnie denerwuje. Weź go wywal XD Nie no żartuję :D
    A co do Nathana,to Bob i Lucy mają całkowitą rację ! Nie podoba mi się jego postępowanie. Za grosz !
    Pisz szybko nexta kochana !
    Wenyyy ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. ołł jakie nie miłe zaskoczenie po powrocie z treningu! :(
    Chodzi mi oczywiście o Chrisa, po co on się w ogóle urodził... pff
    Tylko jedno mu w głowie, jakby nie docierało do niego, że Vicky po prostu kocha Nathana, chociaż temat tego drugiego pana wolę zostawić bez komentarza, bo jest już tak wkurzona tą jego ignorancją Victorii, która jest jak wrak człowieka. Gdybym mogła skopałabym go nie powiem gdzie....
    No nic rozdział jak zawsze fajny, tylko nudno się zrobiło bez Nathana i chłopaków...
    Do następnego:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chris boże po co on w ogóle przyjechał co za debil victoria ma przesrane bo jeszcze on ją denerwuję . Nathan to ja mu dam on ma zadzwonić do niej !!
    Victoria da radę myślę że jak pojedzie do LA i zobaczy się z Nathanem i resztę tej bandy i pogada to będą ją wspierać da radę to jest silna dziewczyna !!!
    Rozdział jest super jak zawszę oczywiście :D pisz szybko nexta
    Weny !!! :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi też chce się spać nie jesteś sama ja prawię nie śpię chodzę spać o 2 a wstaję o 6 albo 7 tyle mam teraz nauki że nie mam czasu na spanie . Wszyscy mi mówią że się za bardzo przemęczam . Energetyki też mi nie pomagają a kawy nie piję bo nie lubię . A jak przyjdzie sobota i niedziela to śpię do 13 . Będę musiała to zmienić

    OdpowiedzUsuń
  9. Brakujee mi chłopaków :c
    Tak nudnoo bez nich i Vicky ma doła...
    Ty to weź wywal tego Chrisa XD Denerwują mnie jego teksty -.-
    A Bob i Lucy mają racje. Może chociaż Kels z nim pogada
    W sumie to zaskoczyłaś mnie ostatnim zdaniem.
    I nie mogę ogarnąc o co mu chodzi :P
    Weny ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Literki mienią mi się przed oczami, mimo że nie ma 21:00... :] Nudno bez chłopaków. Bez rechoczącego Toma, kochanego Nathana, Maxa z problemami, Sivy z Nareeshą no i Jaya z loczkami :P
    Ciekawa jestem czy Chris coś odpali. :) Ten jego tekst na końcu rozdziału mnie dowalił : "Dlaczego ty nie ufasz ludziom?"
    Bob się wnerwił i bardzo dobrze :] Ktoś musi :D
    Do napisania,
    Hit Girl

    OdpowiedzUsuń
  11. Sie zaczyna dziac cos na koncu :)
    Fajny rozdzial czekam na next :) pozdrawiam i weny zycze :* ♥♡♥

    OdpowiedzUsuń