Na nic bardziej „szałowego” tego dnia nie było mnie stać.
Związałam włosy w luźny, wysoki kucyk i zadzwoniłam do siostry Nathana. Sygnał
oczekiwania. Pierwszy … , drugi …
- Halo ?
- Hej Jess, z tej strony Victoria.
- O ! Cześć ! Wybacz, nie spojrzałam na wyświetlacz tylko
odruchowo odebrałam. – odpowiadała wesołym głosem – Co słychać ?
- W porządku. – stała, rutynowa odpowiedź, mijająca się z
prawdą … - Słuchaj, mam wolny weekend, pomyślałam sobie, że mogłybyśmy się
spotkać jeśli byś miała czas i ochotę. – starałam się brzmieć wesoło i
przekonująco
Chwila ciszy.
- A wiesz, że bardzo chętnie ?
W duchu przybiłam sobie piątkę. – O, to świetnie ! Masz
ochotę dzisiaj się spotkać ?
- Jasne, że tak ! Może przyjedziesz do nas ? – zaproponowała
- No nie wiem …
- Dlaczego ? Właśnie mama uśmiecha się i mówi, żebyś nas
odwiedziła, będzie miło. Wsiadaj w samochód i przyjeżdżaj.
Westchnęłam. – Skoro Pani Sykes nie ma nic przeciwko, to
wsiadam w samochód i będę po południu.
- Cudownie ! – Jess mało nie pisnęła – Zatem czekamy !
Buziak !
- Do zobaczenia. – rozłączyłam się i schowałam telefon w
tylną kieszeń spodni. Spojrzałam w swoje odbicie lustrzane. Ostentacyjnie
pokręciłam głową, mając siebie samej dość i wyszłam z pokoju, zamykając za sobą
drzwi.
- Uciekasz z domu ? – zaśmiał się Bob, patrząc na plecak
- Nie – mruknęłam, nie podbijając żartu – Jadę do
Gloucester.
- Viiiickyyyy … - przeciągnął błagalnie
- …
- Po co ci to ? Po co ci jeszcze cudze problemy ?
- To nie są cudze. To siostra Nathana. Muszę jej pomóc,
jeśli będę mogła. To nic nie kosztuje. – zawróciłam się na pięcie do wyjścia
- Czy aby na pewno ? – usłyszałam za sobą
Spuściłam głowę, przytrzymując w sobie falę łez, która znowu
niespodziewanie nadeszła i byłam w
stanie odpowiedzieć tylko ;
- Wrócę w nocy. Poradzę sobie.
- Weź coś do jedzenia !
Nie reagując na ostatnie zdanie, wyszłam ze „Sweet Dreams”,
wsiadłam w samochód Nathana, który stał na parkingu przed lokalem i ruszyłam w
drogę. Nie miałam najmniejszej ochoty na jedzenie. Przez ostatnie wydarzenia
żołądek miałam ściśnięty i o posiłku nie było mowy.
W czasie drogi co jakiś czas sobie popłakałam, pokrzyczałam
i nieraz noga z emocji mocniej dociskała pedał gazu, ignorując przepisy …
Kilka godzin później;
Minęłam drogowskaz z napisem „Gloucester”. Uspokoiłam się i
opanowana szukałam drogi do domu Pani Sykes i Jessici. Musiałam się ogarnąć, bo
chciałam uniknąć wszelkich pytań i podejrzeń, że „coś było nie tak”. To ja w
tej sytuacji miałam pomóc. Ja miałam pomóc Jessice. Ja. Właśnie z takim
nastawieniem kilkanaście minut później podjechałam pod szukany dom. Wysiadłam,
trzasnęłam drzwiami i zamykając auto, wzięłam głęboki wdech. Podeszłam po
schodkach do drzwi i zapukałam. Nie musiałam długo czekać. Po chwili zza drzwi
wychyliła się blond głowa z wielkim uśmiechem na twarzy.
- Cześć ! – Jessica przywitała mnie z szeregiem białych
ząbków na wierzchu
- Hej – posłałam jej w miarę naturalny uśmiech
- Wchodź, na co czekasz ? – złapała mnie za rękę i wepchnęła
do środka
- Dzień dobry – powiedziałam, stawiając krok w domu
- Dzień dobry – z salonu wyszła Pani Karen. Rozłożyła ręce i
przytuliła mnie. – Cieszymy się, że przyjechałaś.
- Ja również. Dziękuję za zaproszenie.
- Nie ma za co. Przecież mówiłam, żebyś do nas przyjeżdżała.
Jesteś tu zawsze mile widziana.
- Dziękuję.
- Czego się napijesz
?
- Herbatę poproszę.
We trzy podążyłyśmy do kuchni, w której jak wcześniej, było
bardzo przytulnie. Usiadłam z Jessicą za
stołem, a Pani Sykes kręciła się po kuchni.
- Jak się żyje bez Nathana ? – spytała jego mama
Fatalnie, źle, beznadziejnie, okropnie i ogólnie mam ochotę
popełnić seppuku.
- Ciężko.
- Wiemy co czujesz, co nie Jess ?
- Mhm ... – mruknęła dziewczyna – Ale wiesz mamo, my
jesteśmy dla Nathana no … takie bez szału, bo ty jesteś jego mamą, a ja
siostrą, a z Victorią to co innego ... Miłość to miłość.
Gdyby jeszcze ten Nathan czuł chociaż odrobinę tęsknoty jaką
ja czułam do niego … Wgapiłam się w stół.
- Co nie Victoria ?! – Jess wyrwała mnie z zamyślenia i
szybko przeniosłam na nią rozmyty wzrok
- Ta – jęknęłam na odczepnego
- Proszę bardzo, herbatka zrobiona. – Pani Sykes podstawiła
mi pod nos kubek
- Dziękuję. To co u was słychać ? – chciałam, żeby one coś
mówiły, a nie czekały na moje wypowiedzi
- Dobrze wszystko. Właśnie dostałam podwyżkę w pracy, więc
możemy z Jessicą sobie trochę popuścić pasa.
- O, to cudownie ! – wtrąciłam, dmuchając na gorącą herbatę
- Poza tym szybko lecą te dni. Ja chodzę do pracy, Jessica
do szkoły. Raz czy dwa porozmawiałyśmy z Nathanem ... Właśnie, wiesz może coś
więcej o jego pobycie w Los Angeles ? Reszta chłopaków też się nie odzywa.
- Są bardzo zapracowani. Mają napięty grafik. Ten ich nowy
menadżer ciśnie ich, bo zależy mu na dobrej promocji zespołu na innym
kontynencie. Sama niewiele wiem ...
- Właśnie ! – podchwyciła Jess – Wiesz coś może więcej o tym
Scooterze ? Podobno to gruba szycha.
- Wiesz … jakoś ten facet niespecjalnie mnie interesuje. –
powiedziałam z przekąsem
- Rozumiem. – uśmiechnęła się
- A słyszałam, że masz podobno polecieć do chłopaków … -
zagadała Pani Sykes
- Tak. Jak wszystko dobrze pójdzie to za tydzień.
- A czemu ma coś pójść nie tak ?? – obruszyła się Jess
- Zawsze w pracy mogę mieć kocioł i nie dostać urlopu, ale
nawet nie biorę takiej możliwości pod uwagę.
- Oh, to Nathan już tam pewnie nie może się doczekać.
- No, na pewno … - mruknęłam z lekką irytacją, ale
przyłapałam się na tym, chrząknęłam i z uśmiechem spytałam; - A wy nie
wybieracie się na wycieczkę do Stanów ?
- Oj nie, raczej nie.
- Mama boi się latać.
Zaśmiałyśmy się. Z korytarza słychać było sygnał
rozchodzącego się dzwonka telefonu.
- Przepraszam na chwilę. – Pani Karen odsunęła krzesło, na
którym siedziała i wyszła z kuchni, a dla mnie to był dobry moment do ataku
- Jak tam Jess ?
- Cudownie. – wyszczerzyła się, a ja zaciekawiona uniosłam
brew, czekając na rozwinięcie – Spotykam się z kimś, ale nie mów tego nikomu na
razie. – powiedziała szeptem, a ja od razu pomyślałam, ze poszło szybciej niż
się tego spodziewałam
- Dlaczego ? To jakiś zbieg z więzienia, o którym nikt nie może się dowiedzieć ?
- Co ?? Nieeeee – zaśmiała się – Po prostu. Nie chcę
zapeszyć.
- …
- No tak
- Jess – zmrużyłam oczy – proszę cię, nie kręć mi tylko mów
prosto z mostu o co chodzi.
- To Nathan. – do kuchni weszła mama z telefonem w ręku –
Chcę z tobą Victoria chwilę porozmawiać.
Wstałam od stołu, przejęłam od pani Sykes słuchawkę i
wyszłam na korytarz.
- Cześć
- Hej Myszko, dzwonię do mamy i co za niespodzianka, mówi
mi, że odwiedziłaś je.
- Chciałeś, żebym porozmawiała z Jessicą, więc jak miałam to
inaczej załatwić … ?
- Nie no, przecież nie mam do ciebie za to żadnych
pretensji. Wręcz przeciwnie, cieszę się, że masz taki dobry kontakt z moim
dziewczynami nawet pod moją nieobecność.
- No. Ja też się cieszę. – zaczęłam „rysować” palcami po
ścianie
- I co tam z tą moją siostrą ? Jakieś problemy się szykują ?
- Jeszcze nie wiem.
- Ok, rozumiem, daj znać jak czegoś się dowiesz, bo nie chcę
się tutaj martwić o Jessicę. Poza tym Kochanie, szykujemy się do nagrywania
klipu, czujesz to ? Mamy już przygotowany wstępny scenariusz i ekipę. Będziemy
zaczynali jakoś za parę dni, więc jak przylecisz to jeszcze zobaczysz trochę
kulis ! – mówił niemalże na jednym tchu. Był bardzo podekscytowany.
- O. To cudownie.
- Prawda ?? Już nie mogę się doczekać !
- No. Też bym nie mogła.
Chwila ciszy.
- Vicky, co ci jest ? – jego głos już był pozbawiony radości
- …
- Hallo
Czułam jak do oczu zbierały mi się łzy.
- Potrzebuję cię Nath. Potrzebuję jak nigdy dotąd wcześniej.
- Oj Skaaarbieeee ja też tęsknię, ale musimy wytrzymać. Poza
tym głowa do góry, przecież nic złego się nie dzieje i widzimy się za tydzień.
- Nie wiesz, że Aśka – zaczynałam mówić, ale Nath mi
przerwał
- Vicky przepraszam, ale pogadamy jak przylecisz, dobrze ?
Muszę kończyć, Scooter wraca z przerwy i muszę pracować.
- Jasne. – dławiłam w sobie łzy – Do zobaczenia jak tak.
- Pa kotku ! – pożegnał się i rozłączył
Oparłam czoło o ścianę.
- Wymijamy się. – szepnęłam - Ciekawe czy w ogóle dam radę przetrwać
ten tydzień …
Wzięłam jednak głęboki wdech, odłożyłam telefon na półkę i
wróciłam do kuchni.
- To może zrobię jakiś podwieczorek, a wy dziewczyny
przejdziecie się na spacer ? Taka ładna pogoda, że szkoda w domu siedzieć.
- Dobra myśl, mamo. Vicky, przejdziemy się ?
- Właśnie miałam to samo zaproponować.
- Zatem ubierajmy się i chodźmy.
5 minut później szłyśmy już wolnym krokiem po chodniku.
- To jak, powiesz mi coś więcej o tym chłopaku ? –
przerwałam niezręczną ciszę
- Ale nie powiesz nikomu ?
- Coraz mniej zaczyna mi się to podobać Jess …
- Dlaczego ?
- Obawiam się, że nieświadomie pakujesz się w coś złego.
- O czym ty mówisz ? Vicky, poznałam fantastycznego chłopaka,
a ty zaczynasz mi mówić, że mogę się wpakować w coś złego ??
- To dlaczego utrzymujesz to tak w tajemnicy i nie chcesz,
żeby ktokolwiek się o tym dowiedział ?
- Bo … bo on jest starszy. – bąknęła
Uniosłam brew. – O ile ?
- 5 lat.
Przewróciłam oczami. – Nie mogłaś znaleźć kogoś w swoim
wieku tylko gościa, który ma ponad dwudziestkę ?
- I widzisz ?! Mama też tak zareagowała !
- To jednak jej powiedziałaś ?
- Tak, bo myślałam, że będzie cieszyła się razem ze mną, ale
niestety pomyliłam się, bo naskoczyłam na mnie jeszcze gorzej …
- Jess, ty jesteś nastolatką, a ten gość … to poważny i
dorosły facet, nie dziw się mamie, bo martwi się czy cię nie skrzywdzi.
- Ale Vicky, ja przy nim nie wyczuwam tej różnicy wieku,
zresztą on też nie ! – jęknęła z litosnym wzrokiem
- Ile już się spotykacie ?
- 3 tygodnie
- I co, beztrosko się przy nim czujesz ?
- I to jeszcze jak !
Spojrzałam na nią surowo.
- Ojeeeeeejuuu, znaczy nie aż tak. – oblała się rumieńcem –
On jest naprawdę spoko kolesiem i to nie jest tak, że tylko jedno mu w głowie,
skoro już ma te ponad 20 lat.
- Jessica, prędzej czy później będzie mu jedno w głowie, a
ty jeszcze masz całe życie przed sobą i swoje plany.
- Ale skoro z nim jestem to nie równa się od razu pójście do
ołtarza ! – wybuchnęła, a ja stanęłam z szeroko otwartymi oczami
- Zaraz zaraz … - pokręciłam głową – Jeszcze przed chwilą
mówiłaś mi, że tylko się z nim spotykasz.
Blondynka spuściła głowę, kopiąc kamyk. Wypuściłam powoli
powietrze z płuc.
- Mama wie ?
- Nie. Tydzień temu kazała mi zerwać z nim kontakt, ale nie
mogłam Vicky ! Ona mnie kontrolowała. – od razu przeszła do obrony –
Próbowałam, ale naprawdę nie mogłam ! Tęskniłam za nim, a on za mną ! Jestem z
nim szczęśliwa, a bez niego brakowało mi czegoś.
- Aha, czyli mama kazała tobie zerwać z nim kontakt, a
wyszło tak, że zaczęliście być razem ? Suuuupeeerr … - zaczęłam iść
- Ale Viiiickyyy .. – jęknęła – Pomóż mi, bo ja nie wiem co
robić.
- Wiesz co masz zrobić ? Posłuchać się mamy !
- O !
- Co „o” ?!
- Oczekiwałam innych pomysłów.
- Jakich innych pomysłów ? Jessica ! Tu jest tylko jedno
rozwiązanie; facet jest za stary dla ciebie. Przynajmniej jak na razie. Poza
tym kłamstwo prędzej czy później wyjdzie na jaw i mama się o wszystkim dowie i
pomyśl co będzie wtedy ? Jak mama będzie się czuła ze świadomością, że jej
jedyna córka cały czas ją okłamywała ? Narzekasz na kontrolę ? Wtedy dopiero
zobaczysz co to będzie kontrola kiedy będziesz miała na wszystko szlaban ! –
powiedziałam jej to wszystko prosto z mostu, a ona dużymi oczami patrzyła na
mnie
- Ale ja nie chcę z nim zrywać …
- Założę się, że w twojej szkole jest co najmniej 10 fajnych
kolesi, ale ich po prostu nie zauważasz. Nie wiem nic o tym facecie, ale skoro
mama kategorycznie zabroniła tobie się z nim widywać, to coś musi być na rzeczy.
Być może tego jeszcze nie rozumiesz, ale ona zapewne dostrzegła coś w nim,
czego ty nie widzisz przez pryzmat zakochania czy zauroczenia. Posłuchaj się
starszych osób, które coś tam już wiedzą, a już na pewno posłuchaj się mamy,
która nie jest dla ciebie wrogiem tylko kocha cię najbardziej na świecie i jej
największym marzeniem jest to, żebyś była szczęśliwa.
- Rozumiem to wszystko i sama wiem, ale to nie jest takie
proste …
- Nikt nie mówił, że życie jest proste.
- Raaaanyyy – jęknęła, zadzierając błagalnie głowę do nieba
- Jess naprawdę, wszystko jeszcze przed tobą. Nie rzucaj się
na pierwszego lepszego.
- Mimo wszystko dziękuję. – dziewczyna dała mi buziaka w
policzek i przytuliła – Uwielbiam cię. Jesteś taka mądra.
Odsunęłam się od niej.
- Bądź ostrożna. – powiedziałam cicho
- Dobrze. Muszę jeszcze raz to wszystko przemyśleć i
poukładać w głowie, bo mam jeden wielki mętlik.
Oho, witam w klubie …
- A u ciebie Vicky, ok wszystko ? – zajrzała na mnie – Cały
czas jakaś zamyślona jesteś i smutna.
- Nie jestem smutna … - nieszczery uśmiech
- Nie ?
- Nie.
- Widocznie wydawało mi się. – uśmiechnęła się
Widocznie jestem znakomitą aktorką …
Po półgodzinnym spacerze wróciłyśmy do domu.
- Jesteśmy ! – krzyknęła od progu Jess
- Macie super wyczucie czasu dziewczyny ! Myjcie ręce i
zapraszam na przekąskę.
Jess nie czekając na kolejne zaproszenie pobiegła do
łazienki. Wstąpiłam do kuchni, nie zdejmując kurtki.
- Ja podziękuję za podwieczorek. Będę wracała do Londynu.
- Ale jak to ? – zdziwiła się Pani Sykes
- Powiedziałam dla Boba, że wrócę, więc nie chcę, żeby się
denerwował, a trochę drogi przede mną …
- A ja myślałam, że zostaniesz z nami do jutra. Przecież
możesz spokojnie przenocować u nas i nie jeździć nocą.
- Dziękuję, ale muszę wracać. Nie ma dla mnie różnicy czy
jeżdżę nocą czy dniem.
- Nathan wspominał, że jesteś świetnym kierowcą. – wymieniłyśmy
uśmiechy
- Czemu nie idziemy jeść ? – doszła do nas Jess
- Wracam do domu.
- Cccooooo ? Nie zostaniesz u nas ??
- Innym razem. Dziękuję za miłe popołudnie.
- No szkoda …
- Jedź spokojnie Vicky, nie spiesz się. – Pani Sykes mnie
przytuliła – Do zobaczenia.
Zaciągnęłam się wonią jej perfum. Jakby konwaliowe, śliczne …
- Do widzenia.
Następne przytulanie wymienione z Jessicą.
- Cześć Vicky !
- Cześć Jess. I pamiętaj – odsunęłam się od niej – żebyś była
grzeczna. – puściłam oczko na co przewróciła oczami z uśmiechem
- Dooobra, wiem. Pa !
- Pa ! – odprowadziły mnie na ganek, otworzyłam samochód
Nathana, wsiadłam, ostatnie pomachanie, tylni bieg i wycofywanie się
Ruszyłam w drogę powrotną. Myślałam o Jessice. Nie miałam
pojęcia czy jej pomogłam. W zasadzie to miałam wrażenie, że niebardzo … W
głowie było multum myśli … Jeszcze na dodatek telefon Nathana. Chciałam chociaż
jemu powiedzieć przez telefon co we mnie siedziało. Chociaż troszeczkę, może
chociaż troszeczkę zeszłoby ze mnie i byłoby mi łatwiej, ale niestety … Okazało
się, że muszę być jeszcze dzielniejsza i wytrzymać przez najbliższy
tydzień i nie poddawać się. Choć szczerze mówiąc ta perspektywa nie była mi „na
rękę” …
Była noc kiedy wróciłam do „Sweet Dreams”. Całe miasto
spało. Otworzyłam sobie lokal, weszłam do niego i zamknęłam za sobą drzwi.
Wewnątrz panował mrok. Przemieszczałam się pomalutku między stolikami, żeby nie
nadziać się na nic i nie narobić przy tym huku i nie pobudzić Boba ani Lucy.
Chciało mi się wypić mleka. Zaszłam do kuchni i włączyłam światło.
- Nie po oczach !
Podskoczyłam z przestrachu.
- Chris ?! Myślałam, że nikogo tu nie ma. A już na pewno nie
spodziewałam się ciebie.
- Też się cieszę, że cię widzę. – podszedł do mnie z szerokim i
szczerym uśmiechem – Cześć – przytulił mnie
- Hej – odpowiedziałam, będąc nadal w szoku – Przepraszam,
miło cię widzieć.
- No ja myślę. – odsunął się ode mnie
Jego niebieskie oczy śmiały się, białe zęby przygryzały z
radości dolną wargę, a blond włosy postawione były delikatnie. Koszula, którą
bardzo lubiłam, była rozpięta przy samej szyi.
- Dobrze wyglądasz. – uśmiechnęłam się
- Dzięki.
Minęłam go i podeszłam do lodówki.
- To co tu robisz ?
- Przyjechałem odwiedzić rodziców. I nie tylko rodziców.
Spojrzałam na niego, a on pomachał zabawnie brwiami.
- Jeszcze ci nie przeszło ?
- A co miało przejść ? – udawał zaskoczonego
- Emmmm ja … ? – otworzyłam lodówkę
- Nie. Jeszcze mi nie przeszłaś.
Popatrzyłam na niego błagalnie.
- Oj, no co ja poradzę, że cię lubię.
Odkręciłam mleko i ruchem biodra zamknęłam lodówkę.
- Ale to innym razem … Lepiej powiedz czy się udało ?
- Ale co ? – przyssałam się do butelki i zaczęłam pić
- Misja ratunkowa świata jak to nazwał tata.
Przełknęłam. - Bob jak zwykle przesadza. – mruknęłam
- Zwał jak zwał. Pomogłaś dla kogoś ?
- Raczej nie. Wręcz wydaje mi się, że dałam ciała.
- Na pewno nie …
- Chris, nie było cię tam, nawet nie masz o niczym pojęcia,
ale dziękuję, że chcesz mnie tak wywyższyć pod niebiosa. – odstawiłam mleko
- To może wprowadź mnie w temat ?
- Dobranoc Chris. – poklepałam go po ramieniu i kierowałam
się do wyjścia z kuchni
- Tata mówił, że masz ciężki czas. Chcę ci pomóc. –
usłyszałam za sobą
Odwróciłam się, opierając rękę o framugę.
- To miłe, ale pasuję. – powiedziałam z uśmiechem –
Dobranoc. – wymieniliśmy spojrzenia – Fajnie, że przyjechałeś. – kiwnęłam do
niego głową, wysłał mi promienny uśmiech
- Słodkich snów. – życzył, a ja ruszyłam do swojego pokoju,
by zostać sam na sam ze swoimi myślami i problemami …
Cześć Promyczki :) ! Jejć,jak przyjemnie pisało mi się ten oto długi rozdział ! Bo ktoś tu długiego nexta domagał się, prawda ;) ? W życiu naszej Wiktorii teraz duuuuuużo się dzieje, zobaczycie co z tego wyniknie ( czy w ogóle coś z tego wyniknie ). Zatem śledźcie jej losy, mimo, że teraz jest troszkę smutno. Ale to jak w życiu - kto z nas nie ma co jaki czas pod górkę, co ? Każdy ma, ale najważniejsze jest, żeby się NIGDY nie poddawać ! Bo skoro jest pod górkę, to za jakiś czas będzie Z GÓRKI ! Wiem, że może to nie brzmi jakoś super rewelacyjnie i przekonująco, ale same dokładnie wiecie, że mam rację :) !
Zostałam poinformowana, że niektóre z Was mają teraz ciężki okres w życiu, że jesteście bombardowane problemami i, że nie jest łatwo. Pamiętajcie, że nigdy nie jesteście same, a szczególnie w tych złych i krytycznych momentach, gdy wszystko wydaje się być szare i beznadziejne i nawet myśl o następnym dniu jest powodem do płaczu ...
Mi zawsze pomaga to piękne zdanie (mam je zapisane na kartce i przyklejone na ścianie i gdy budzę się od razu je widzę), które jest zarówno otuchą w smutkach jak również kopniakiem do czerpania z życia coraz to więcej cudownych chwil;
" Wszystko w życiu jest tymczasowe, więc jeśli coś idzie dobrze, trzeba się cieszyć, bo nie będzie trwać wiecznie, a jeśli coś idzie źle - nie martw się, to też nie będzie trwać w nieskończoność. "
Uszy do góry Perełki :* ! ! !
Tymczasem zmykam do kończenia porządków. Wieczorem przyjeżdża do mnie do Wawy mój chłopak na 3 dni, więc trzeba pokazać jaką się jest perfekcyjną panią domu :D !
Poza tym chwalę się uwaga - dostałam pracę :) ! Dzięki, dzięki za brawa, naprawdę nie było trzeba, bo się zarumienię hihi :)
Życzę Wam cudownego weekendu, wypchanego po brzegi wiosną :* !!
Helo! ;D
OdpowiedzUsuńNo, no...Jess i facet po dwudziestce... Biedna dziewczyna. Nie wie w co się pakuje.
Vicky serio mądrze jej nagadała. I to bardzo.
A Nathanem to zaczynam się coraz bardziej zawodzić.
Jest taki zafascynowany pracą i Scooterem ( którego szczerzę nienawidzę), że zapomina o Vicky. O swojej największej miłości.
Ojejku, no i znowu Chris wrócił, i znów namiesza.
Oby to nie dobiło naszej bohaterki kompletnie, bo ona chyba nie wytrzyma psychicznie.
Życzę dużo weny i gratuluję zdobycia pracy!
No i zapraszam do mnie ;*
http://apurehatred.blogspot.com/
OO kochana z nieba mi spadłaś z tym rozdziałem!
OdpowiedzUsuńNaprawdę, mam wrażenie, że ta notka pod rozdziałem jest skierowana prosto do mnie...
Wpadłam już w takiego doła, że nie potrafię cieszyć się z niczego i mam wrażenie, że to nigdy się nie skończy. Na razie moje życie można opisać zdaniem, które utkwiło mi w pamięci i już dobre kilka lat używam go, a wyczytałam to w cudownej książce ''Ania z Zielonego Wzgórza'' jeszcze w podstawówce- 'Moje życie to tylko cmentarz pogrzebanych nadziei'. Monotonia mnie dobija, ale co zrobić. Staram się wyłapywać jakieś drobne przyjemności, które los mi daje w zamian za te cierpienia i problemy. Sama kocham wypisywać sobie jakies motywujące teksty i przywieszać na ścianie, więc i tak samo zrobię z cytatem, który nam pokazałaś:) O matko! Ale zanudzam... Więc kochana rozdział jest cudowny- z resztą jak pozostałe 115 rodziałów:D Muszę się przyznać, że uroniłam małą łzę czytając rozdział. Tak strasznie szkoda mi Vicky, a Nathanowi chciałabym załadować porządnego kopniaka, żeby wreszcie zainteresował się nia, a nie tylko sobą. A! napiszę, bo zaraz zapomnę- Gratukuję Miśku pracy! Mam nadzieję, że jednak pomimo studiów i pracy nie zaniedbasz Wantedowych Story:) Aż się stęskniłam za takimi długimi rozdziałami:) No nic to czekam na kolejny, który mam nadzieję, pojawi się szybko:* Weny i dobrze wykorzystanego pobytu chłopaka w Wawie! <3
Noo nieeeeźleee
OdpowiedzUsuńAle sobie Jess znalazła chłopaka :P Dobrze jej Vicky nagadała! Lepiej niech przemyśli to.
A Nathan.. po prostu złapać go i walnąć w łeb -.-
Niech się w końcu opamięta bo jest tak zafascynowany pracą ze Scooterem że zapomina o naszeeej Victori ;-; No przecież ona się załamie!
I jeszcze Chris przyjechał. Mam nadzieję że niczego nie zepsuje...
Ale tak poza tym to rozdział świetny. W sumie zawsze są świetne :P
Weny ;* i gratuluję zdobycia pracy!!!
fantastyczny rozdział:)
OdpowiedzUsuńserio? Jess ma starszego faceta no mam nadzieję że posłucha się i swojej mamy i Vicky bo źle wybrała i na pewno niedługo znajdzie odpowiedniego chłopaka:)
biedna Vicky szkoda mi jej jak tak cierpi:(
no i jeszcze Nathan mógłby się przejąć nią a nie tylko on jego praca i Scooter(za którym nie przepadam) niech się w końcu dowie jakie problemy ma jego ukochana i pomoże jej:)
ni i po co ten Chris znowu tak się cieszyłam że go nie było i znowu się pojawił;p
mam tylko nadzieję że nie będzie próbował Vicky podrywać bo szczerze to nie uśmiecha mi się teraz kiedy ona ma dołączyć do chłopaków i być razem tam z Nathem:D
mam nadzieję że długo on nie pozostanie w opowiadaniu i w końcu zrozumie że Vicky go nie kocha i da jej spokój:D
mam nadzieje że w końcu wyślesz ją do Stanów i będzie w końcu szczęśliwa:)
Gratuluje dostania pracy:)
weny dużo życzę i czekam z niecierpliwością na next;)
Sylwia
Git rozdział :P Już po przeczytaniu tytułu, pomyślałam sobie : "Będzie ciekawie..." :]
OdpowiedzUsuńJessica, nasza kochana Jessica... Znalazła sobie jakiegoś starego dziada za przeproszeniem :D Miejmy nadzieję, że jej przejdzie :)
A Nathan porządnie mnie wkurzył :[ jak on mógł ?... :c
No i pojawił się nasz blond-Chris :3 Oby z tego nie wynikły jakieś kłopoty :]
Nie wiem co mogę tutaj jeszcze napisać, więc będę lepiej kończyć. :P
Do napisania,
Hit Girl
Ojejku jaki genialny rozdział Słońce!
OdpowiedzUsuńCoraz mniej mi się podoba to ponowne nie jedzenie Vick.... czuję, że znów coś się kroi (a wolałabym nie!)
No ja nie wierzę w Nathana normalnie grrrr ! Jak on mógł? Mam wrażenie, że od kiedy jest w L.A dzwoni do Wiki tak na odwal, że praca jest dla niego na pierwszym miejscu! A to takie denerwujące !
I jeszcze Chris ;-; bój się Boga :D Ahhh wyczuwam niezłe cięte riposty mmmm ♥♥♥ juz się nie mogę doczekać wyjazdu Wiktorii do Los Angeles !!!!!!!!
Gratki z okazji dostania pracy! :*********
Pisz szybciutko następny
Wenyyy kochana ! :* ♥♥♥
Chris ?! jego tu jeszcze brakowała ? Vi ma tyle problemów i jeszcze on się przypałętał, uff
OdpowiedzUsuńNathan ?! Are u kidding me ?! What wrong with u ?! No ja go nie rozumiem, okey brak czasu, jest zapracowany, ale mógłby schować swoją radość i duże ego i wysłuchać chodź trochę to ma mu do powiedzenia jego dziewczyna. No zawiodłam się Sykuś.
Jess ? Pięć lat ? Dla nastolatki to za dużo, ale później wydaję mi się, że wiek nie ma znaczenia (chociaż istnieją jakieś przyzwoite granice). Niech dziewczyna przemyśli sprawę i może zauważy coś co widzi jej mama, a ona to omija.
Ogólnie rozdzialik fajny, ale Vi znowu nic nie je. Chcesz powrotu do tych strasznych momentów z jej przeszłości ? Ojej, wtedy będzie miała przekichane.
Uszy do góry i do przodu, racja. Sytuacja potrzebowała przyzwyczajenia się, a teraz tak jak zawsze udaje przed resztą świata, że wszystko gra i włączyła mi się lampeczka chamstwa w stosunku do ludzi, a co ? Ogień trzeba tępić ogniem, prawda ? Z czym ludzie do mnie, to ja do nich.
Tak w ogóle to podoba mi się twoja marynareczka ^^ Też mam jedną fajną, więc wiesz ... możemy się czasami wymienić ;P
Ściskam, miłego czasu z chłopakiem, nie przesadzaj ze sprzątaniem, bo się jeszcze przestraszy i do następnego Słońce ♥
Świetny rozdział :)
OdpowiedzUsuńO Jess nie będę się wypowiadać ponieważ... sama mam chłopaka o 4 lata starszego ode mnie :)
Zawiodłam się na Nathanie... Mógłby chociaż przez chwilę wysłuchać Vicky *vvvvv*
Mam wrażenie że ktoś macza palce w tym, że Nath nie ma czasu :/
Oby nic się nie stało Victorii, bo znowu nic nie je :(
Nasz mały rudzielec nie ma komu się wyżalić i do tego wszystkiego dochodzi jeszcze Chris.
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału <3
Pozdrawiam i weeeny :*
Super rozdział tego mi brakowało bo tez mam ciężko w życiu teraz ale wiem ze będzie dobrze
OdpowiedzUsuńJess i facet o 5 lat starszy jak sie kochana to czemu nie. Wiek to tylko liczba
Viki musi dac rady za tydzień będzie z Nathanem przytuli sie do tego i będzie spoko :D
Czekam na nexta. Weny
Super ze dostałas pracę i pozdrów tego twojego chłopaka :) szczęścia
Hej, Słoneczko ! <3
OdpowiedzUsuńoooo zacznę dziś od Jess - o jezu, Kochanie jak Ty mi przypomniałaś dawne czasy! I że 5 lat to duża róznica, taaaaaak? A co powiesz na 7? :P Człowiek młody to głupi. Także patrząc na moje doświadczenie w pełni popieram Karen i Victorię. O tyle starsi 'chłopcy' prędzej czy później ZAWSZE myślą o jednym ;) Jak nie głównym powodem jest właśnie TA sprawa, to na pewno pobocznym. Niestety... Taki facet, nie jest materiałem na faceta dla nastolatki.
Teraz Viki. Jak mi jej biednej szkoda :( Aż bym z chęcią ją przytuliła, posadziła na łózku, podłożyła pod nos kieliszek wina (albo mocniejszego %), chusteczki i kazała wygadać wszystko jak na spowiedzi, żeby zeszły z niej te wszystkie problemy. Ona potrzebuje się wygadać, tylko błagam, BŁAGAM niech to nie będzie Chris, bo ja za nim nie przepadam ;p No po prostu nie zdzierżę typa jakoś no mimo wszystko :P Tak sobie teraz myślę, że jej współczuję, bo widzę to z perspektywy. A tak naprawdę widzę w Wiktorii... Siebie. Swoje problemy trzyma w sobie, ledwo się trzyma a i tak chce jeszcze pomóc innym i stara się to robić, mimo że sama tej pomocy potrzebuje. Wow. No refleksyjnie mi się w głowie teraz zrobiło :P
Teraz czas na Sykes'a... Ten ma u mnie teraz mega ogromnego minusa jak stąd..... no dobra, nie potrafię mu dać minusa :P Ale nie rozumiem go ! Ok, jest podekscytowany, nie dziwię się, cieszy się bo się spełnia... Ale dlaczego każdą rozmowę zaczyna od siebie? Dlaczego na wstępie nie zapyta co u Wiktorii, która jest teraz jak tykająca bomba pełna złych i smutnych uczuć, które chciałaby mu 'wybuchnąć', ale nie może :( NO HELOŁ SYKES ! Jesteś chwilowym dupkiem :P
I w końcu czas na moją SZCZĘŚLIWĄ SAN! :D iiiiii ależ Ci gratuluję pracy! Cieszę się strasznie i gratuluję Ci przeOGROMNIE! :) Oby atmosfera w pracy była znakomita, bo jeśli jej nie ma, człowiekowi pracuje się o wieeeele gorzej. I samych sukcesów, Kochana! :*
Oooo Perfekcyjna Pani domu powiadasz? :D No, no, no :D Widzę że zapowiada się ciekawy weekendzik ^^ Bawcie się dobrze, Misiaczki i bądź szczęśliwa już zawsze <3
Buziaki, Słoneczko Promieniaste <3 :*
Ah i jak zwykle zapomniałam :D Chciałam powiedzieć, że dobrze prawisz, że czasami żeby móc zejść z góry trzeba najpierw na nią wejść! I Twój cytat jest motywujący i aż nie dziwię się, że masz go na ścianie! :) :**
UsuńOch Chris ! Dzięki wielkie! :D tęskniłam za nim. Jupi XD
OdpowiedzUsuńŁiiiiiiiiii !!!!!!!! Nowy rozdział =D Chociaż jest już wiosna i mam bardzo dobry humor (mimo morderczej chemii i wosu) to podczas czytania udzielił mi się ponury nastrój Wiczki- no tak fajnie to brzmi =D (Koleżanka mnie tak zawsze nazywa). "Misja ratunkowa świata". Serio? Mam wrażenie, że Jess ma teraz jeszcze większy mętlik, niż przed tą rozmową, ale pewnie wkrótce wyjdzie na prostą. I jeszcze Chris. Nie, że go nie lubię, bo jest nawet spoko, jednak swoją obecnością nie ułatwi Wice oczekiwania na upragniony urlop i wylot i do Stanów. A może jej pomoże? Kurczę... Sama sobie robię problemy. Dlatego czekam na następny rozdział =P
OdpowiedzUsuńHejo:)
OdpowiedzUsuńNowy rozdział! Jak się cieszę! No ale biedna ta nasza Wiktoria :( Niech ona już pojedzie do tych chłopaczków... A Nathan to też mógłbu się nią trochę zainteresować. Ona przeżywa trudny okres w życiu, a on nic :/ Grrr... Wiesz, tak wółaśnie myślałam, że za tym problemem Jess będzie stał chłopak. I zdecydowanie stoję po stronie Wiki. Chłopak o 5 lat starszy? W jej wieku? Nie. Może kiedyś, ale teraz niech sobie znajdzie jakiegoś chłopaka w jej wieku. Może na pierwszy rzut oka nie ma nikogo fajnego, ale jak się przyjży to ktoś się znajdzie. Wiem to z własnego doświadczenia ;) I te Twoje słowa działają! Naprawdę! Dobra, u mnie nic ciekawego, chociaż ostatnio wszystko idzie po mojej myśli. Moje marzenie pomału (pisze się razem czy osobno? ;)) się spełnia... jest OK :) W szkole teraz jest trochę więcej luzu (nareszcie!!!) więc można sobie pozwolić na więcej przyjemności :) I co ja czytam? San znalazła pracę!! Super Kochana!! Gratuluję! Dorze, kończę już. To do następnego nexta, weny ;)
L.
Błąd się wkradł -_-
Usuń4 linijka (5 z "Hejo:)") pierwsze słowo. Tam miało być właśnie. Przepraszam :(
I love it when folks come together and share ideas. Great website, stick with it!
OdpowiedzUsuńHere is my homepage world's longest running chat show