Kulisy telewizji;
- Naprawdę nie macie większej tej
sukienki? – szamotałam się z kusym ubraniem – Chociaż o pół rozmiaru?
- Dobrze w tym wyglądasz, nie marudź. –
zgasiła mnie fryzjerka, która czesała Kelsey
- Wyglądać może i wyglądam, ale oddychać
nie mogę! O! – wypatrzyłam parę kroków dalej swojego chłopaka – Naaaaaath! –
zawołałam i zrobiłam minę do płaczu
- Co jest? – brunet rozłożył ramiona i
przytulił mnie
- No popatrz w co mnie wcisnęli!
- Bardzo ładnie wyglądasz kocie.
Przewróciłam oczami. – Zaraz wszystkie
szwy tej sukienki pójdą, czuję się ściśnięta do granic możliwości!
- Ale niezłe masz te granice. – z
szelmowskim uśmiechem pociągnął palcem po mojej linii talii
- Eeeezuuuu Sykes ja chciałam, żebyś
zainterweniował w tej sprawie, bo mnie nikt nie słucha!
- Nie masz siły przebicia? Tyyyy?
- Przypominam, że to ty kazałeś, żebym
nie robiła chały.
- To pogadane widzę. – roześmiał się
Spojrzałam na niego z miną „serio?” po
czym odwróciłam się na pięcie i już chciałam sobie pójść, gdy moim oczom ukazał
się Kevin.
- Kev! – momentalnie go przytuliłam – Jak
dobrze cię widzieć! Jak się czujesz? Jak rehabilitacje?
- Pomału i do przodu dochodzę do siebie.
Nie jest lekko, ale jestem dobrej myśli. – odpowiadał uśmiechnięty –
Przyszedłem wam życzyć powodzenia.
- Dzięki! Dobrze wyglądasz, wracasz do
zdrowia równo!
- Dziękuję. Ty też dobrze wyglądasz,
ładnie ci w tej sukience.
- Ja bym nie nazwała tego sukienką tylko
- Vicky jak zawsze skromna. – wtrącił z
szerokim uśmiechem Nathan – Cześć Kevin!
- Nath jak zawsze naiwny. – „oddałam” z
identycznym tonem i uśmiechem
- A wy jak zawsze uroczy i uzupełniający
się. – roześmiał się głośno były ochroniarz
- Kwestia zgrania. – Sykes dumnie uniósł
głowę
- Albo desperacji... – wypsnęło mi się.
Zobaczywszy minę chłopaka dodałam, przełykając ślinę ; - Dobrze, że emigruję do
Polski…
- Skopię ci tyłek w ojczyźnie. Będzie patriotycznie.
- Lecicie do Polski?
- Widzisz Kev, każe mi za sobą latać pół
świata…
Ściągnęłam brwi. - Ale ty biedny jesteś i
poszkodowany, przytulić cię?
- Vicky twoja kolej na makijaż! –
krzyknęła Kels
- Patrząc po wyborze sukienki już się
boję jaki makijaż mają mi do zaoferowania.
- Będzie ładnie. – puścił oko Kev
- Na razie – uśmiechnęłam się
- Pa
Przed wejściem na wizję;
Posadzili nas wszystkich na wysokich
krzesełkach. Chłopaki mieli krzesełka niższe, z Kelsey i Nareeshą siedziałyśmy
na wyższych, za nimi. Prowadząca po cichu rozmawiała z Jayem i Sivą, żeby
wiedzieć przed wywiadem coś więcej. Na skos po prawej ode mnie siedział
oczywiście Nathan, a po lewej Max. Gdy ten drugi się dosiadł od razu mnie
zaczepił z sarkastycznym uśmiechem;
- Ooooo Vicky! Dobrze cię widzieć!
- Tylko się nie zesraj z tego szczęścia.
- Vicky! – Nathanowi ręce opadły
- No co?! – zdziwiona ja
- Nie chcę tu być… - mruknęła Kelsey
- Uwierz mi, że ja też. – potwierdziłam -
Nawet wyprostować się do końca nie mogę w tej przeklętej sukience. Czemu ja
dałam się w to zapakować? Gdzie się podziała moja asertywność?
- Vicky przestań narzekać.
- Max przestań się odzywać.
- Och, cóż za rodzinna atmosferka! –
wyszczerzył się Tom
- Wchodzimy! – rozbrzmiał się głos na
planie – 5… 4…
- Pamiętaj o co cię prosiłem. – Nathan
posłał mi uśmiech
Wdech i wydech Wiktoria. Musisz tylko
poudawać, że jesteś miłą, słodką i ogólnie kochającą wszystkich i wszystko
dziewczyną Nathana Sykesa; członka zespołu The Wanted. Uśmiechaj się, mów
ciepłym głosem i wydzielaj pozytywną energię. OMG zaraz zwymiotuję…
Bla bla bla, przedstawienie nas,
spojrzenie tylko do kamery z uśmiechem. Żenujące. Pierwsze pytania do chłopaków
po kolei; jak się czują w Los Angeles, skąd pomysł na przeprowadzkę, jak idzie
promocja, jakie wyniki pracy, bla bla bla. Ziewanie, ziewanie, ziewanie.
Do czasu.
- Nathanie
– zwróciła się słodko pani przeprowadzająca wywiad – dziś, w kolorowej prasie
możemy znaleźć zdjęcie twoje i Victorii ze spaceru, na którym nie
szczędziliście sobie uczuć. Czy chcesz się jakoś do tego odnieść?
- Taaaa… Uważam, że wyszliśmy
fotogenicznie. – walnął jak z petardy Nathan, z którego momentalnie zrobiłam
się dumna, bo prezenterkę taka odpowiedź zaskoczyła i przez chwilę nie
wiedziała jak zareagować, a poza tym mój chłopak choć raz nie odpowiedział
rozwiąźle i dyplomatycznie, tylko po mojemu rzekłabym, sama bym tego
lepiej nie wymyśliła ;)
Kobieta głupkowato się zaśmiała i
spojrzała na mnie.
- A jak ty Victorio czujesz się w LA?
Warto było pokonywać pół świata?
- Dla Nathana oczywiście, że warto.
- Oooooooooo – chłopaki zamiauczeli
chórem
- To nie było przećwiczone. – zaśmiał się
Nathan
- A jak relacje z resztą chłopaków? –
dopytywała dziennikarka – Przecież nie mieszkaliście wcześniej razem.
- Z tym „wcześniej” to różnie bywało. –
chciałam dodać, żeby zaaktualizowała swoje info, ale zamknęłam się w porę i
zaczęłam grzecznie i wzorowo – Osobiście mieszka mi się z chłopakami, Kelsey i
Nareeshą bardzo dobrze. Dogadujemy się, spędzamy ze sobą prawie cały wolny czas
i jest OK.
- A bywają jakieś wojny, kłótnie między
tobą a chłopakami?
Spojrzałam odruchowo na Maxa, ale po
nanosekundzie uśmiechnęłam się słodko i odpowiedziałam;
- Wojny ze mną? Gratuluję odwagi,
współczuję głupoty…
Tom jak to Tom ryknął śmiechem na całe
gardło, a reszta uśmiechała się pod nosem.
- No tu to akurat Vicky prawdę
powiedziała. – mówił niemalże przez łzy Tom
- Doznałeś jej gniewu na własnej skórze?
– dopytywała dziennikarka
- A czy to raz? Kto nie widział Vicky w
akcji to tak jakby chrztu bojowego nie przeszedł.
- Tom nie przesadzaj. – „chrząknęłam”
- Akurat w tym temacie Słońce skromnej
udawać nie musisz.
- A z kim najczęściej kłócisz się
Victorio?
- Hmmm… ciężko powiedzieć, bo to nie jest
tak, że cały czas się z kimś kłócę; chciałabym to sprostować, bo wyszłam na
jakąś awanturzystkę… Najczęściej jest to po prostu dokładna wymiana zdań.
- Chyba „dosadna”. – mruknął Max, ale
tylko na tyle, że to my zdołaliśmy usłyszeć, na szczęście nikt inny, bo trochę
się zagotowałam…
- Ok, rozumiem. To teraz mam pytanie do
Kelsey – i tu odetchnęłam i wyłączyłam się na chwilę. Poczułam dłoń Nathana na
moim kolanie. Taki dotyk wsparcia ;)
Kilka minut później prowadząca poprosiła
chłopaków o zaśpiewanie najnowszej piosenki. Chłopaki wstali zatem i chwycili
za mikrofony. Do mnie, Kelsey i Nareeshy rzuciła jeszcze;
- Dziewczyny zapraszam tu na fotele.
Uśmiechnęłyśmy się i równocześnie szybko
wstałyśmy. Zbyt szybko…
- O cholera.. – zaklnęłam na tyle, żeby
tylko Kelsey, która była najbliżej usłyszała
Blondynka zorientowała się i subtelnie
nachyliła się; - Co jest?
- Sukienka mi poszła chyba na całych
plecach. – miałam łzy w oczach, ponieważ przez gwałtowną zmianę pozycji
poczułam podejrzany brak ucisku sukienkowy i miałam wrażenie, że połowę pleców
miałam na wierzchu – Kelsey zrób coś.
- Co ja mogę? Idź prosto, nie odwracaj
się nawet profilem i módl się, żeby żadna kamera cię nie chwyciła. –
powiedziawszy to popchnęła mnie do przodu. Myślałam, że ze stresu się przewrócę
tak mi nogi drżały, ale przecież cały czas było trzeba się uśmiechać. Od
tamtego momentu modliłam się o koniec występu. Chłopaki jak zwykle dali czadu,
zaczarowali wszystkich obecnych, po czym prezenterka podziękowała im, życzyła
powodzenia i… puściła nas!
Można sobie wyobrazić, że cofałam się do
kulis zamiast jak na cywilizowanego człowieka przystało; odwrócić się i wyjść.
Wpadłam za kulisy jak torpeda, czując „bezpieczny” grunt.
- Mówiłam, że jest za ciasna to nie!
Wszyscy jesteście mądrzejsi!
- Vicky kochanie, ale o co chodzi? –
Nathan starał się chwycić moją dłoń
- O to! – zawróciłam się do niego plecami
– W trakcie programu porwała się!
- W trakcie nagrywania?
- Tak!
- Ale byłaś dzielna! Nic nie dałaś po
sobie poznać, że coś się stało.
Podszedł Tom; - Słońce, czemu na koniec
nie odwróciłaś się jak my wszyscy i nie wyszłaś ze studia normalnie tylko
czaiłaś się cofając?
Przeniosłam lodowaty wzrok na Nathana.
- Oho, chyba będzie bomba! – zarżał
Parker
- Oooooooch!!!! – uniosłam wzrok do nieba
- Dlaczego to zawsze mi musi się coś przydarzyć?!
Podszedł wyszczerzony Scooter.
- Jestem z was dumny. Daliście czadu
podczas występu, a i wywiad wyszedł super i naturalnie. Dobra robota. – chwalił
manager po czym przeniósł wzrok na mnie – Z ciebie Victoria tez jestem dumny.
Moja bezcenna mina „bitch please”. –
Poczekam w samochodzie.
I tak 10 minut później miałam już na
sobie swoje prywatne, WYGODNE ciuchy, zaś kwadrans później wracaliśmy do
mieszkania.
- No już, nie bądź taka nadąsana. –
Nathan z uśmieszkiem delikatnie szturchnął mnie, gdy wysiadaliśmy
- Nie jestem nadąsana!
- Nie? Przez całą drogę powrotną nie
odezwałaś się nawet jednym słowem.
- Bo jestem wściekła, rozumiesz?! –
wyskoczyłam
- Ojj kochanie, nikt niczego nie
zauważył.
- Jeszcze słowo powiedz.
- Viiiickyyyy… - westchnął – Naprawdę
- Muszę zjeść coś słodkiego, żeby
poprawić sobie humor. – weszłam mu w słowo
Wszyscy wtoczyliśmy się do domu. Ja
obrałam od razu kierunek kuchnia i krzyknęłam na całe gardło najzwyczajniej w
świecie;
- Kto chce loda?!
- Ale, że tak na legalu?
Spojrzałam na Maxa zdekoncentrowana; -
Wybacz, nie zrozumiałam twojego żartu.
- Jeśli Nathan nie ma nic przeciwko. – kontynuował
z tym swoim zabawnym uśmieszkiem, a do mnie dopiero dotarło, że o czym innym on
mówił niż ja miałam na myśli…
- Jesteś obleśny. – mijając go,
szturchnęłam jeszcze ramieniem, bo nie przesunął się nawet o cm
- Ale przed kamerami pięknie udawałaś, że
żyjemy super zgodnie i wszyscy się kochamy i w ogóle. – zawrócił się za mną
Odwróciłam się. Patrzyłam mu prosto w
oczy, milcząc. To trochę zbiło go z tropu.
- Dlaczego nic nie mówisz?
- Bo zastanawiam się, w którym momencie
naszej znajomości popełniłam błąd.
- Błąd?
- Tak.
- Możesz mi wytłumaczyć co masz na myśli?
- Nie.
- …bo?
- Bo nawet nie łudzę się, że zrozumiesz.
- Dlaczego?
- Bo już dawno przestaliśmy się rozumieć…
- powiedziałam smutnym tonem, zawróciłam się na pięcie i dodałam – Dziś wracam
do Polski, więc nie będę już cię denerwować. - z pudełkiem lodów poszłam na
górę do pokoju. Weszłam, ale Nathana w nim nie było. Usiadłam na łóżku i
położyłam deser obok. Spojrzałam na dłonie. Były w kropelkach po szronie i całe
zimne. Z tego wszystkiego nawet nie czułam, że trzymałam lody. Momentalnie
zrobiło mi się przykro po tej wymianie zdań z Maxem, jak również dotarło do
mnie, że za kilka godzin wylatuję i, że czeka mnie ponowna rozłąka z Nathanem.
Mimo, iż serce gdzieś tam się radowało, bo w końcu miałam zobaczyć swoich
rodziców, to mimo wszystko było ciężko… Z przemyśleń wyrwało mnie pukanie do
drzwi.
- Proszę.
Zajrzał George. – Mogę?
Odruchowo nerwowo wstałam i ze złością w
głosie syknęłam; - Nie mamy sobie nic więcej do powiedzenia Max. – on jakby mnie
nie słysząc wpakował się do pokoju i zamknął za sobą drzwi. Ze ściągniętymi
brwiami, nie rozumiejąc sytuacji ponowiłam; - Nie mamy o czym ze sobą
rozmawiać! – szybkim krokiem podchodził do mnie, wpatrzony w moje oczy. Ujął
moją twarz w swoich dłoniach i powiedział niskim głosem;
- Nie przyszedłem, żeby rozmawiać. – po
czym zbliżył się w oka mgnieniu i zaczął całować. Łapczywie, namiętnie, gorąco.
Objął mnie całą i nie odrywał swoich ust od moich. Czułam jak gorąca krew
wlewała się w każdy zakamarek lodowatego ciała. Niby było źle, ale chciałam
czuć to dalej.
Cześć Koteły!!!!!!!!!!! Przepraszam razy trylion!!!!!!!!!!!! Za moją nieobecność!!!!! Trochę mi się życie posypało w ciągu ostatniego miesiąca stąd brak kontaktu ze mną...
Ale oczywiście wychodzę powoli na prostą. Po prostu trzeba było sobie przekalkulować trochę i zdać sprawę z tego, co w tym momencie jest dla mnie najważniejsze i czym rzeczywiście warto się przejmować, a co jest pierdołą, którą nie należy sobie absolutnie zawracać głowę... I tak najważniejsze i najbardziej bolesne- moja bardzo bliska osoba jest w strasznym stanie i tak naprawdę została bez jakiejkolwiek nadziei na uratowanie. Gdy dochodzi to do Ciebie, zdajesz sobie sprawę z tego co jest w życiu dla Ciebie najważniejsze i jak bezsensownymi i głupimi rzeczami do tej pory się zadręczałaś. Nie chcę pisać o tym więcej, mam nadzieję tylko, że uszanujecie i zrozumiecie dlaczego nie było mnie tu blisko 2 miesiące. Musiałam się pozbierać, uporządkować myśli... Dojrzeć i postarać się zrozumieć to wszystko o ile zrozumieć się da...
Odbijając od tematu, który nie jest dla mnie łatwy... - pisałam najdłużej ten rozdział w całej historii Wantedowych. Pomysły są na kolejne rozdziały tylko czasu brakowało, bo kursowałam między mieszkaniem, uczelnią, a firmą i pomiędzy dwoma miastami stąd też ciężko było usiąść i pisać. Nie powala może długością, ale mam nadzieję, że zrehabilituję się w kolejnych częściach.
Jutro natomiast kończę już staż w firmie, więc to mi odpada. Szybko minęły 3 miesiące i na pewno jutro na odchodne zakręci mi się łezka w oku... Polubiłam te miejsce, pracę i tych ludzi. Będzie ciężko odejść.
Dodatkowo w piątek mam egzamin na uczelni, więc siedzę wieczorami po pracy i kuję, bo psychometrii nie jestem w stanie zrozumieć logicznie, trzeba wryć!
Okej, ode mnie dzisiaj to tyle, bo padam na nos. W piątek egzamin i znowu kurs do domu. Zastanawiałam się co tu dopisać- "będzie dobrze"? Gówno prawda, nie będzie. Będzie jeszcze gorzej. Będzie straszniej. W końcu jestem bezsilna i nie mogę nijak pomóc. Mogę tylko patrzeć na cierpienie osoby, którą kocham. A ta bezsilność jest najgorsza...
Nie chcę, żebyście się smucili po tym wpisie. Chcę tylko zmusić Was do myślenia, że tak naprawdę sprawy, którymi być może teraz zaprzątacie sobie głowy tak naprawdę są błachostkami i niepotrzebnie marnujecie na nie zdrowie. I jeszcze jedno- banał, ale ważny- doceńcie zdrowie, każdy dzień, każdą chwilę. Doceńcie życie. Bo mamy je tylko jedno. Nie będzie szans na powtórki.
Życzę Wam spokojnej nocy ;*
PS jak myślicie jak zareaguje Wiktoria na pocałunek Maxa? Macie wizję co się może zdarzyć? Praktyki odchodzą, więc będzie więcej czasu na pisanie nexta, odwiedzajcie mnie częściej!! BTW- ktoś tu jeszcze jest? :)
Ja jestem! Sprawdzałam często czy jest nowy rozdział xD tak, mam wizję. Właściwie to dwie tego pocałunku. Albo Wiktoria się ogarnie i spoliczkuje go, albo odda pocałunek i Nath to zobaczy. Choć wolałabhm to pierwsze.
OdpowiedzUsuńI tu się z tobą zgodzę. Cierpienie bliskich jest najgorsze. Sama parę miesięcy temu straciłam kogoś mi bardzo bliskiego, było ciężko, nawet bardzo. W takich momentach jest właśnie do dupy. I wiele osób tego nie zrozumie póki tego nie doświadczy. Życzę Ci siły! Abyś była w stanie kontrolować siebie i swoje życie według swoich myśli.
Wybaczam dwumiesięczną nieobecność (: do następnego!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa tu jesztem! No doczekałam się nowego rozdziału! Rozdział jak zwykle świetnyy! Czekam na nexta
OdpowiedzUsuńPS. Myślę że raczej Vicky Max'a spoliczkuje i będzie git (a by było ciekawie gdyby Nathan to zobaczył ;') ) do nn :*
Czekam aż maxowi stanie się krzywda. Nie cierpię go! Niech Wiktoria mu walnie!
OdpowiedzUsuńJustynaMickey
Jestem przez cały czas :D Nie wiem dlaczego, ale w ostatnich rozdziałach Vicky strasznie mnie denerwuje. Powinien ich zobaczyć Nathan i zrobić im porządną awanturę to może by się ogarnęła -_-
OdpowiedzUsuńWiem co to ból po stracie bliskiej osoby. Kilka dni temu w wypadku samochodowym zginął mój bliski kolega, który niedawno skończył 18 lat. Dalej to do mnie nie dociera, że już nigdy go nie zobaczę.Wraz z upływem czasu ból maleje, ale nigdy nie zniknie. Trzeba mieć nadzieję, że kiedyś się z nim spotkam.
Czekam na dalszy rozwój sytuacji. Gorąco pozdrawiam :*
W
OdpowiedzUsuńJestem jestem i czekam na więcej!
OdpowiedzUsuńo.o brak mi słów co ten Max wyprawia!!!
OdpowiedzUsuń