sobota, 19 września 2015

Jestęęę, żyjęęę

Hej hej!!!
Odzywam się na razie niestety bez rozdziału, bo część z Was zastanawia się co u mnie. Rozdział w toku. Tworzę, jest plan, ale jest mi trochę ciężko do niego przysiąść... Ale przemogę się i go dokończę. Postaram się zrobić to na dniach, bo wiem, że niecierpliwicie się i chcecie kolejny rozdział. Uwierzcie mi- ja też :).

Znowu duuuużo rzeczy zdarzyło się od ostatniego mojego wpisu. Naprawdę nie wiem, nie ogarniam co jest, ale w te wakacje wyrabiam normę na większość negatywnych rzeczy za kilka ostatnich lat. Oprócz tych niektórych zdarzeń, o których pisałam (i tych, o których nie wspominałam) podaję iż do kolekcji dochodzi fakt rozstania. Było i nie ma... Tak, w ostatnim wpisie byłam szczęśliwa i wdzięczna. Ale los zdecydował inaczej. Nie muszę chyba wspominać, że nieźle to przeżyłam, nie? Także tak. 2 lata. 2 lata w jeden dzień poszły się bujać. A może nawet w godzinę. Nic. Jestem wolna, w końcu mogę skupić się na sobie. Jestem mądrzejsza, teraz z perspektywy czasu widzę, że to nie miało prawa się udać. A jednak coś w sercu zostało. I chyba już zostanie jak po każdej nieudanej miłości, mam rację? Już jest w porządku. Jednak nauka przydała się samej sobie i również z tego powodu kocham psychologię :). Czasami- wiadomo, jeszcze dostaję zawiechy i myślę przeszłością choć wiem, że stało się dobrze. To rozstanie musiało być. Teraz czy za 5 miesięcy czy za 5 lat. Tak czasami się w życiu zdarza. A przecierpieć pewnie, że trzeba. Inaczej by mi nie zależało. Jak wspomniałam- mam nauczkę na przyszłość i teraz przyszły potencjalny kandydat na męża będzie musiał się bardzo wysilić, oj bardzo :) Po takich przeżyciach jak na razie pasuję i chcę być sama. Mój wybór. Muszę wykorzystać cały ten czas i skupić się wreszcie na sobie.

I tak - zdałam poprawkę i mój wynik był drugim najlepszym wynikiem :) i uwaga- dostałam się na wymarzoną specjalizację!! Yey!

Nigdy bym nie uwierzyła, że ja- stateczna i poukładana osoba z pewną hierarchią wartości i zasad tak zmienię się w przeciągu 2,5 miesiąca... Nigdy. A jednak. Widzą to inni, zauważyłam ja sama. Zarówno psychicznie jak i fizycznie. Rozmawiałam ze współlokatorką, z którą nie widziałam się od końcówki czerwca i przez krótką, zaledwie 5-minutową rozmowę zdążyła zauważyć, że zmieniłam się. To jak wrócę na dobre do mieszkania to dopiero padnie biedna ;)

Dlatego muszę jeszcze wewnętrznie się do końca ułożyć i przystąpię do kończenia rozdziału. Mam nadzieję, że choć w niewielkim stopniu, ale zrozumiecie mnie. Mimo, że nie mogę Wam do końca wszystkiego ze szczegółami opowiedzieć.
Myślę o Was i postaram się Was nie zawieść!

Twarda San

1 komentarz:

  1. Tak. I powiem ci, ze lepiej teraz niz za te dajmy 5 lat. Och, moze to nie ten byl ci pisany? Moze ta jesze wieksza milosc czeka gdzies za rogiem? Rozejrzyj sie w drodze do sklepu xd
    Co do poprawki - gratuluje! Wiem jak bardzo sie cieszysz. Ja mam podobnie.
    Fajni, ze dodalas taka notatke. Bardzo mnie to cieszy. Niestety nie mam czasu naposac nic wiecej bo musze sie zbierac na rozmowe o prace, ale wiedz ze zycze ci wszytskiego najlepszego. Nowwj lepszej milosci i zeby bylo super na tej twojej wymarzonej specjalizacji. Bye!

    Znajoma Samobójcy

    OdpowiedzUsuń