poniedziałek, 20 lipca 2015

Nie chcę tego ślubu - rozdział 144.

- O czym ty mówisz? – wierciłam go spojrzeniem
- A gdybyśmy zrobili jakąś zbiórkę pieniędzy? „My” jako The Wanted?
Ściągnęłam brwi. – Koncert na przykład?
- Tak. Coś w tym stylu. Co ty na to?
- Byłoby cudownie! – rzuciłam się na niego
- Spokojnie Vicky, muszę pogadać jeszcze z chłopakami no i ze
- Scooterem… - skończyłam za niego posępnie – Myślisz, że się zgodzi?
- Nie wiem. – Nathan wzruszył ramieniem – Nie znam go tak dobrze, nie robiliśmy jeszcze takich rzeczy.
- Wiesz jak on bardzo patrzy na zarobek, a taki koncert byłby raczej wolontariatem…
- Vicky nie ma co zakładać z góry. Nie znamy człowieka, tak?
- Tak…
- Ej, ale co to za minę ja widzę, hm? – uniósł palcem moją brodę, by spojrzeć mi w oczy z uśmiechem – Wszystko się ułoży, zobaczysz. – przytul mnie
- Dziękuję ci.
- A teraz… - odsunął się ode mnie – może zejdziemy na dół do pozostałych i powiemy im w końcu, że zamierzamy poczynić krok w przód w naszym związku? Właśnie! Może zaczęlibyśmy już czegoś szukać? Jakiegoś miejsca na ślub, zaproszeń…
- Nathan, Steph jest w fatalnym stanie, a ty chcesz, żebym zajęła się jakimś ślubem?
- Nie „jakimś” tylko naszym! A po drugie nie każę ci bawić się na weselu tylko zacząć myśleć o ślubie.
Dobra raz się żyje Wiktoria. Żadnych wymówek więcej i wykręcaniem się Stephanem. Musisz mu powiedzieć. Jak dzień szczerości dla Maxa to tym bardziej ta szczerość należy się Nathanowi.
- Kochanie… - zaczęłam bardzo nieśmiało i przygryzłam wargę – właśnie chciałam z tobą o tym porozmawiać…
Ściągnął brwi i patrzył na mnie niezrozumiale. – Tak…?
- Bo widzisz… - westchnęłam – Nie wiem jak to ująć w słowa…
- Najprościej w świecie.
Uśmiechnęłam się kącikiem ust. – Jeśli powiem to najprościej w świecie to się przerazisz i nie zrozumiesz tego co chcę ci powiedzieć.
- Victoria mów!
- Okey… - westchnęłam kolejny raz – To może usiądźmy…
- Weź mów od razu o co ci chodzi!
Stanęłam naprzeciw niego. – Nath, chodzi o to, że ja… - naprawdę nie wiedziałam jak ująć to wszystko w słowa – ja myślę, że my nie przemyśleliśmy tej całej sytuacji… Że to się stało pod wpływem chwili, obawy, że któremuś z nas coś się stanie…
- Co się stało rzekomo pod wpływem chwili? – patrzył na mnie zdezorientowany
- …
- Oświadczyny?
Kiwnęłam nieśmiało głową.
- Czemu tak sądzisz? Wiem, że nie dałem ci pierścionka, ale już ci tłumaczyłem, że to Tom
- Ale tu nie chodzi o pierścionek. – szybko przerwałam mu - Uważam, że nie do końca zostało to przemyślane…
- Vicky ja wiem, że cię wtedy zaskoczyłem, ale… zgodziłaś się. …Cieszyłaś się.
- Wiem, że tak było…
- Więc nie rozumiem teraz o co ci chodzi. – patrzył mi w oczy chyba trochę ze złością - Przecież jesteśmy razem, kochamy się, spędzamy ze sobą całe dnie i noce, więc to chyba normalne, że zacząłem o nas poważnie myśleć. Nie wiem o czym teraz myślisz. Do tej pory było OK, a ty
- Nie chcę tego ślubu. – powiedziałam głośniej i stanowczo, patrząc w podłogę. Cisza. Spojrzałam na Nathana. Wyglądał jakby każde słowo z tego zdania analizował na tysiąc różnych sposobów. – Chciałeś, żebym powiedziała to najprościej w świecie.
Dotarło. - A mogę wiedzieć czemu? Co się stało?
- Nie czuję się jeszcze gotowa.
- To wcześniej byłaś, a już nie jesteś?
- Tak mi się wydawało, że byłam, zrozum. Ale po wyjściu ze szpitala okazało się, że nie. Nathan to za dużo. Jeszcze za dużo. – uniosłam głowę
- Ale nie rozumiem, wytłumacz mi. Nie jesteś gotowa, bo co? Jednak mnie nie kochasz? Czy nie kochasz do takiego stopnia, żeby za mnie wyjść? – zawiesił ton i widziałam, że wahał się czy zadać kolejne pytanie, ale zadał – Czy pojawił się jakiś inny?
- Nath… - zachciało mi się płakać. Ujęłam jego twarz w swe dłonie i patrzyliśmy sobie w oczy – Kocham cię. Kocham cię najbardziej na świecie i nie ma żadnego innego.
- Więc czemu tak? Nie rozumiem…
- Chcę być z tobą, ale jeszcze nie brać ślubu. Nie potrafię ci tego wytłumaczyć, ale kiedy myślę o ślubie, to zamiast cieszyć się jak na przyszłą pannę młodą przystało ja dostaję wściekłości i wycofuję się. To jeszcze nie ten czas. Nie chcę, żeby na razie cokolwiek między nami się zmieniło. Mam nadzieję, że postarasz się to zrozumieć i, że to uszanujesz…
- I to jest tym powodem, tak?
- Tak
Uśmiechnął się ciepło jakby kamień z serca mu spadł. – To czemu wcześniej mi tego nie powiedziałaś? Przecież nie zmuszałbym cię do niczego, a na pewno nie do wzięcia ślubu.
- Nie wiedziałam jak to powiedzieć. Chodziłeś taki szczęśliwy… Nie chciałam cię zranić.
- Nie zraniłaś mnie. Chodź tu do mnie. – pocałował w czoło – Gdybym wiedział, że to tyle cię kosztuje to poczekałbym nawet z tymi oświadczynami. Myślałem, że chcesz…
- Chciałam.
- Oj Vicky Vicky…
- Przepraszam.
- Już. Nie masz za co. … Czyli swoją drogą… jakby nie patrzeć dostałem kosza. – uśmiechnął się ponownie
- Przestań! – dałam mu kuksańca- Nie chcę, żebyś patrzył na to przez pryzmat porażki. Po prostu masz nienormalną dziewczynę.
- Że też z tylu milionów dziewczyn na całym świecie musiałem trafić na nienormalną…
- Szczęściarz z wyboru, co zrobisz. – roześmiałam się
- No dobra, a tak jeszcze na serio… Mówisz, że teraz nie jest dobry czas, a powiesz mi kiedy będzie dobry? Czy będę musiał sam się domyślić i strzelać?
Przygryzłam wargę. – Obawiam się, że ta druga opcja.
- Aha. No to fajnie. – podrapał się po głowie
- Oj przestań. Może się wstrzelisz. – objęłam go
- „MOŻE”! – prychnął po czym wyszliśmy na dół – Czyli nikomu nic nie mówimy?
- Nie mówimy. – dałam mu buziaka w policzek i zeszliśmy na dół
Od razu na duszy zrobiło mi się lżej. I pomyśleć, że tyle czasu trzymałam to w sobie, a wystarczyła szczera rozmowa! Jak zwykle…
- I co zaparowani? – zaczepił nas w salonie Tom – Wszystko dobrze? – zajrzał w szczególności na mnie
- Owszem – puściłam do niego oko, a on momentalnie się wyszczerzył – To dobrze, dobrze
- Słuchajcie chłopaki – Nathan spojrzał na siedzące w salonie Kelsey i Nareeshę – i dziewczyny – poprawił się – jest akcja.
- To jak akcja to ja jestem pierwszy. – przysunął się Jay
- Steph jest w gorszym stanie i potrzebuje innego leku, żeby wyzdrowieć, ale jak możecie się domyślić jest on bardzo drogi. I jak możecie się domyślić chcemy ten lek zdobyć. – Nathan powiedział to w liczbie mnogiej, co mnie podniosło na duchu – Dlatego też, co wy na to, żebyśmy zagrali koncert, na którym będą zbierane pieniążki dla Małego i cały dochód poszedłby również na ten cel?
- Wow – odezwał się Siva – Super pomysł.
- Oczywiście, że bierzemy w tym udział. – dopowiedział Tom jakby to była najnormalniejsza rzecz
- Podpisuję się dwiema rękami i nogami. – zaznaczył Max
- Jutro trzeba pogadać ze Scooterem tylko.
- Wiem i mam nadzieję, że mi pomożecie.
- Jasne, stary.
- Vicky, aktualną kolekcję podpiszę dla Stephana. Zyski z niej przekażę tobie.
- Nareesha, nie musisz aż tak – kręciłam głową
- Spokojnie – uśmiechnęła się – Poradzę sobie.
- Dziękuję. – odwzajemniłam uśmiech
- No ja właściwie nie mogę zagwarantować ci takich sum – chrząknęła Kelsey – Ale oczywiście też wymyślę swój wkład i nie zniosę sprzeciwu! – podniosła palca do góry
Nadzieja w moim sercu urosła. – Jesteście kochani. Nie odwdzięczę się wam do końca życia.

**

Leżeliśmy w łóżku z Nathanem. On ogarniał jakieś sprawy w laptopie, ja czytałam durną, babską gazetę.
- Czy w tej gazecie znajdę coś do poczytania z innej sfery niż „bądź fit”, „jak go usidlić” czy „życie seksualne”? – jęczałam, przewracając kolejne strony
- To po co takie badziewie kupiłaś?... Co?... Życie seksualne? – zaczął zaglądać mi do gazety
- A tobie tylko jedno w głowie. – przewróciłam oczami – Zajmij się swoimi sprawami. - roześmiał się i dał mi buziaka w policzek po czym rzeczywiście wrócił do laptopa – Wiesz Nathan, co? – odłożyłam gazetę – No nie idzie czytanie tych głupot na trzeźwo. Napiłabym się czegoś procentowego.
- A co chcesz?
- Jak na damę przystało
- Wina? – zgadywał
- Wódki
- To chyba nie na damę…
- Masz?
- Idę po kieliszki i prowiant.
- Idę z tobą!
Zeszliśmy w piżamach na dół.
- A co wy jeszcze nie śpicie albo ten tego? – złapał nas w kuchni Tom z diabelnym uśmieszkiem, machając brwiami
- Trzeba zjeść coś przed ten tego. – odpowiedział mu Nathan
- I do tego upić się do nieprzytomności. – walnęłam
Tom zarechotał na cały dom. – To aż tak słaby jest Nath w te klocki?
- Dzięki kochanie…
Uniosłam brew. Wiedziałam, że źle to zabrzmiało, ale było za późno.
- Za to widzę, że Kelsey w ogóle wysłała cię na emigrację z łóżka, więc nie wiem co lepsze… Czy upicie się czy skazanie na banicję przez dziewczynę.
- Ajajajaj pudło. – wystawił do mnie język – Wyszedłem z łoża, bo mojej pani zachciało się jeść, a że wcześniej
- Thomas dość! – obydwoje z Nathanem krzyknęliśmy, wyciągając dłoń z gestem stop
- Bo się pożygam. – dodał mój chłopak
- A ja będę miała koszmary.
- Oj Maleńka, jeszcze byś się zdziwiła. – podszedł do Nathana rozszalany, objął go jedną ręką za ramię, a drugą złapał go za krocze, mówiąc – Ciekaw jestem co ten wariat wyprawia.
Złapałam się za czoło, powstrzymując ryk śmiechu. A Nathan chyba sam zwątpił w kumpla.
- Parker zabieraj swoje łapsko z mojego.
- Ah no tak. To baza Victorii.
Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem. – Tom, zamknij się już. Proszę cię!
- On jest erotomanem! – odszedł o krok Nathan – Vicky, przynieś mu swoje pisemko. Niech sobie poczyta o sex trikach to może mu przejdzie.
- Dopiero jak je wykorzysta! – wyprostował się dumnie sam zainteresowany niczym Napoleon – Swoją drogą, Vicky – nachylił się do mnie – Ty czytasz takie pisemka? Jeśli Nathan cię nie nauczył to wiesz… zawsze możesz przyjść do wujka Toma na nauczki. – puścił oko, a ja myślałam, że się zsikam ze śmiechu
- Powiem ci Tom tyle – zbierałam powietrze, żeby wydusić z siebie cokolwiek – że niczego mi nie brakuje.
- Dość dyplomatyczna odpowiedź.
- Idę po gazetę, bo nie wytrzymam z tobą!
Minutę później wróciłam z makulaturą w ręku. Usiadłam przy barku obok Toma i zaczęliśmy przeglądać gazetę jakbym siedziała z dobrą kumpelą, a nie kumplem. Nathan niczym się nie przejmując przygotowywał dla nas drinki.
- Mi też zrób. – polecił Tom
- Ale my mieliśmy spędzić ten wieczór tylko we dwójkę.
- Sorry Victoria, wracasz spać.
- To było do ciebie ośle!
- Oj weźcie no.
- Kelsey podobno na ciebie czeka. – chrząknęłam
- Pewnie już zasnęła.
Porozumiewawczy wzrok z Nathanem. Trudno, widocznie to nie był nasz wieczór. Zaczęliśmy sączyć drinki, gdy Tom zachwycony czytał artykuły o tym jak zadowolić faceta w łóżku.
- A ty przepraszam nie pomyliłeś artykułów? Będziesz zadowalać jakiegoś pana? Masz to w planach?
- Oj Victoria ty to zabawna jesteś wiesz… - prychnął – Muszę wiedzieć jak naprowadzać potem Kels.
- Nie mogę. – roześmiał się Nathan – Muszę się napić Stary, żeby ciebie dziś słuchać. – i popił procentowego napoju
… Siedzieliśmy tak już przy trzecim drinku, gdy doszedł do nas Jay.
- A wy co tu pijecie i mnie nie wołacie?
- Bo to romantyczny wieczór. – Tom przed jego nosem zaciągnął się przez słomkę drinkiem – A ty nie zostałeś na niego zaproszony.
Chrząknęłam dwuznacznie, ale Parker nawet do głowy nie wziął, że on pojawił się w identycznych okolicznościach.
Jay zajrzał na blat. - Czytasz kamasutrę i mnie nie wołasz? Stary! – krzyknął i przysiadł się obok – Nath zrób mi drina. Albo nie! Widzę, że wy już jesteście po kilku to szybciej dojdę do waszego stanu po kieliszkach.
- To łyknij z butelki. – machnął ręką mój chłopak
- Jak żul?!
- Oj już nie udawaj! Vicky i tak cię zna zbyt długo!
- No dobra. – i sieknął sobie kilka dobrych łyków aż ja się skrzywiłam, ale on nie
Kilkanaście minut później Jay z Tomem namiętnie przeglądali moją gazetę. Tak się skupili, że aż zaczęli ją przekręcać, gdy nagle Jay oznajmił śmiertelnie poważnie, kiwając głową;
- To fizycznie niemożliwe.
- Jak niemożliwe jak możliwe. – zareagował natychmiastowo Tom
- No niemożliwe. Chłopie my patrzymy na ten sam obrazek?
- Tak. Pozycja numer 15.
- I jak przepraszam bardzo tego dokonasz?!
- Normalnie! Ona leży skręcona w tą stronę… ty musisz z tej strony… tu… i jazda!
Popatrzyliśmy na siebie z Nathanem i obydwoje powstrzymywaliśmy śmiech.
- Nie da rady!
- A stówa, że da?
- Stoi!
- To chodź!
- Że co?!
- Chodź! Zaprezentuję ci to. Osobiście!
- Że co?! – powtórzył już wcięty Jay – Nie będę się z tobą…! – skrzywił się – Fu!
- Oj tak czysto teoretycznie debilu!
Jay dostał po wierzchu od Toma. Po czym wstali i zaczęli opracowywać plan.
- Nagraj ich.- szepnęłam do Nathana, a ten w odpowiedzi uśmiechnął się szeroko i dyskretnie wyjął telefon po czym włączył nagrywanie
- Ty będziesz kobietą.
- Czemu ja?! – Loczek się obruszył
- Bo to ty wątpisz, że się nie da! A da się! Kładź się jak na rysunku!
- A tylko ty mnie tknij to cię pobiję idioto! – warknął na ubezpieczenie się Jay po czym patrząc na rysunek z gazety posłusznie układał się. Gdy już on był w gotowej pozycji, która w jego wykonaniu wyglądała przekomicznie, Tom przejął gazetę i zgodnie z jej instrukcją próbował się ustawić.
- Weź dalej stań!
- Nie mogę dalej kretynie, bo nie będzie wiarygodne, a chyba umówiliśmy się, że ci pokażę! Chwila…
Zatykałam nos i zaciskałam usta, byleby nie wybuchnąć śmiechem. Czułam jak łzy leciały po policzkach. Widok skręconego i leżącego Jaya z rozłożonymi nogami, a nad nim stojącego i szukającego odpowiedniego kąta Toma był przegenialny!
- O widzisz! I już mam! – Tom lekko był pochylony, ale oczywiście nawet nie dotykał Jaya – I tu jest ten moment, że ona leży, a ty
- Czego się drzesz tak oszołomie?! – do kuchni weszła Kelsey, a gdy zobaczyła swojego chłopaka stojącego nad kumplem  normalnie w ciuchach, ale w dwuznacznej pozycji i to na dodatek z gazetą w ręku na stronie kamasutry, przełknęła ślinę i skrzywiona spojrzała na nas - Co tu się dzieje?
Miny chłopaków były bezcenne. Leżący Jay miał oczy wielkości piłki do tenisa, a Tom skrzywił się.
- Naprawdę aż boję się dowiedzieć co tu robicie. - przewróciła oczami Kelsey
- Kochanie – Tom wziął się za tłumaczenie – Bo ja … my … - opornie mu szło – ćwiczyliśmy z kamasutrą.
- Pozycja 15, strona 19. – dodał chichrający się Nathan za co dostał ode mnie po ramieniu
- Bony – westchnęła Kelsey, założywszy ręce – Ja zastanawiam się Tom czy ty masz choć jakąkolwiek granicę głupoty , ale z każdą nową akcją dochodzę do wniosku, że nie, a wraz z kolejnym wydarzeniem pokazuje ono apogeum twojej głupoty. Na górę spać!
Parker stanął w końcu normalnie, zwiesił głowę i podreptał, mrucząc do nas;
- Dobranoc. A było tak śmiesznie … - odłożył gazetę na blat i wchodził po schodach
Nathan śmiał się w głos, a ja przygryzłam wargę, by nie chichotać jak głupia
- Dobranoc
- Dobranoc Kelsey – odpowiedzieliśmy chórem
Następnie Jay wstał, poprawił swoją fryzurę i orzekł; - Miejmy nadzieję, że Tom nie będzie korzystał z uzyskanej wiedzy.
- Jesteście stuknięci. – Nathan pokiwał głową
- No już, od razu! – wzburzył się Loczek – Trzeba w życiu się bawić i próbować różnych rzeczy.
- Żeby życie miało smaczek raz dziewczynka raz chłopaczek? – uniosłam brew, a Nathan ponownie zachichotał
- CO?! Nieee … Ohhh – skrzywił się – Vicky … teraz przez ciebie nie będę mógł zasnąć.
- Zaproś Toma do siebie. – powiedziałam równocześnie z Nathanem po czym wybuchnęliśmy głośnym śmiechem i przybiliśmy sobie „piątki”
- A haha! – skwitował Jay – Nie gadam z wami! Dobranoc!
- Dobranoc
- Do jutra
- A my co? – Nathan delikatnie szturchnął mnie swoim ramieniem – Może my wrócimy na górę i wypróbujemy … ekhm … powiedzmy … 9 pozycję z 17 strony?
Spojrzałam na niego jakby z księżyca spadł.
- Oczywiście. Od razu pozycję 21, 16, 14 i 85.
- Z tego co zerknąłem, nie ma 85 …
Uniosłam brew.
- Tylko zerknąłem! – zaczął od razu się tłumaczyć – Tak po prostu
- Tak po prostu to ja z wami nie wytrzymam. – chlusnęłam na raz resztkę drinka – Idę spać, Casanovo.
Wstałam, dałam mu buziaka w policzek i skierowałam się na schody, gdy usłyszałam przeciągnięte;
- O jeeeeejuuuu …

Następny dzień;

- Naaaaaaath, ale dlaczego nie mogę pojechać z wami???
- Vicky proszę cię! Przestań jęczeć i łazić za mną po całym domu.
- Bo ja cię proszę, weź mnie ze sobą …
- Powiedziałem już tobie, że to niemożliwe.
- Dlaczego?
Przewrócił oczami, ale cierpliwie powiedział; - Bo musimy sami z chłopakami porozmawiać ze Scooterem o tym charytatywnym koncercie. Przykro mi, ale nie będziesz tam potrzebna.
- Ale ja mam świetny dar przekonywania!
- Tego argumentu użyłaś jakieś 13,5 minuty temu, gdy byłaś za mną w łazience.
- Ale Nath …
- Vicky poczekasz tutaj.
- Ale
- Wiktorio – zawrócił się gwałtownie i powiedział dumnie i poważnie po polsku
Niepocieszona teatralnie ciężko westchnęłam.
- Nie lubię cię! – skwitowałam
- Wiem. Bo mnie kochasz. – puścił do mnie oko i zaczął w korytarzu nakładać trampki do swojej luźnej stylówki
- Dlaczego reszta się nie ubiera? – zauważyłam
- Bo ja jadę wcześniej do Stephana. Zobaczę jak się czuje i dam ci znać.
- OK. Tylko bądź pod telefonem.
- OK – podszedł, dał soczystego buziaka w usta, nałożył czapkę z daszkiem i już miał wychodzić, gdy w tym momencie wyłoniła się reszta chłopaków
- O. Cześć gwiazdy porno! – roześmiał się Nathan – Poza tym cześć Max i Siva! – po czym wyszedł z domu
- Gwiazdy porno? – zaskoczony Siva
- O co chodzi? – dopytywał Max
- Mogłem założyć się o stówę, że Młody od razu nas wsypie. – mruknął Tom
- Szkoda, że filmiku nie nakręciliśmy.  – zaśmiał się Jay – Sextaśmy teraz w modzie.
- CO?!
- Zaraz, chwila! O czym wy w ogóle mówicie?
- No właśnie!
- Panowie pochwalicie się sami? – roześmiałam się
- Może ja powiem? – doszły do nas Kelsey z Nareeshą
- Poza tym pamiątkę w postaci nagrania posiadacie. - dodałam
- A nie możemy tak po prostu zjeść śniadania? – zmienił temat Tom – Zobacz Jay jakie piękne, złociste tosty mmmm …
- Ani mi się waż! – zręcznie zabrałam w ostatniej sekundzie talerz ze swoim śniadaniem

- Powiedz Vicky, że nie nagraliście tego… - Jay przyjął minę do płaczu






Hejo :* Właściwie nie wiem co Wam napisać. Co chwilę naciskam "backspace", uznając kolejne słowa za bezsensowne. Teraz będzie wyżalanie się, więc jeśli ktoś nie ma ochoty tego czytać, może nacisnąć krzyżyk w prawym górnym rogu. Nie wiem czy ktokolwiek z Was tak miał, że czego się nie dotknął to wszystko się rozpadało (przenośnia). Jestem aktualnie w takim stadium, że nic mi nie wychodzi. Nie dostałam potrzebnego stażu, poza tym wysłałam chyba z miliard CV do pracy w dwóch miastach i nikt sensowny się nie odezwał, a jeśli się odezwał to oferta okazywała się względnie do dupy. Siedzę bezczynnie i patrzę jak bliska mi osoba cierpi, a nie mogę niczego zrobić, by jej pomóc. Mój związek wisi w powietrzu po pewnym wydarzeniu i szczerze mówiąc nawet nie mam siły, by się zastanawiać nad tą sytuacją i wszystko mi jedno. Właśnie. Wszystko mi jedno. Patrzę w kalendarz i nie mogę się nadziwić, że to jeszcze lipiec. Miesiąc, w którym tak wiele się wydarzyło. Tak wiele złych rzeczy. Dawno tak bardzo nie byłam smutna, płaczliwa, kłótliwa, zdenerwowana, zestresowana i zła jak w przeciągu tych 3 tygodni. Są wakacje, a ja jestem nie do poznania. Za dużo się stało rzeczy, o których już nawet nie chcę tu wspominać, bo to co napisałam wyżej to tylko namiastka. Wydaje mi się, że przez tyle negatywnych emocji jest mi obecnie wszystko jedno.
Zły czas.
Bardzo zły.

9 komentarzy:

  1. Ojj
    Taak te wakacje nie są najlepsze. Tez wyslalam z milion cv i dupa. I czuje ze stoje w miejscu.
    Wiem ze paplanie "ulozy sie" gowno daje ale zobaczysz.
    Ogladalas serial teen wolf? W ktorychs tam ostatnich odcinkach bylo cos wspominane o "powrocie do sredniej" i tak mi sie teraz przypomnialo. Chodzi glownie o to ze w zyciu jest eeee srednia (tsaaa). W skrocie. Nie moze byc caly czas dobrze albo caly czas zle. Znaczy moze byc ale w koncu wraca wszystko do roznowali to taka eee pisalam mature w tamtym roku i juz mi sie myli...sinusoida? Noo cos takiego. W kazdym badz razie jesli jestes na dnie (nie zebym cie dobijala) to w koncu przyjdzie lepszy czas. Trzeba tylko... Przeczekac. Wszystko dazy do roznowagi i... Ok nie jestem dobra w czyms takim. Bedzie dobrze. Zycze ci wszystkiego dobrego i mam nadzieje ze ulozy ci sie:)
    Co do twojego zwiazku... Tez mialam ostatnio kryzyz (z wlasnego wyboru). Ale jesli jestescie sobie pisani to i tak bedzie dobrze.
    Ok... Co do opowiadania... Przez dwa ostatnie rozdzialy z walącym sercem czekalam na jakis dramat a tu...takie cudownosci. Kocham ten rozdzial jest taki...pozytywny. I ciesze sie ze Nath jest taki i Wiki tez jest taka i ...kocham jego polskie slowka<3 i kocham tu kazdy moment kazy szczegol i moich kochanych zboczuchow J&T aww.... I Natha za ten pomysl. Ciekawa jestem co na to ich szefu... Och ogolnie.... BOSKO!

    Znajoma Samobójcy

    OdpowiedzUsuń
  2. Sorki jeeej jak to sie ciezko czyta... Ugh. Niestety taka mam klawiature w tablecie jpdl.

    Znajoma Samobójcy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. PORADZIŁAM SOBIE I PRZECZYTAŁAM :)
      DZIĘKUJĘ BARDZO ZA PRZEMIŁE SŁOWA OTUCHY. DZIĘKUJĘ ZA WSPARCIE. WYCZEKUJĘ Z UTĘSKNIENIEM LEPSZEGO CZASU, MAM NADZIEJĘ, ŻE JEST GDZIEŚ TUŻ ZA ROGIEM I OGARNĘ SIĘ.

      DZIĘKUJĘ ZA POCHWAŁĘ ROZDZIAŁU, BO TO JA PISAŁAM JE Z WALĄCYM SERCEM CZY TO WSZYSTKO W OGÓLE DO SIEBIE PASUJE.

      CIESZĘ SIĘ, ŻE SWOJEGO PONUREGO NASTROJU NIE PRZEŁOŻYŁAM NA ROZDZIAŁ I UDAŁO SIĘ ZATUSZOWAĆ MÓJ JAKŻE WIELKI BRAK POZYTYWNEGO ODBIORU CZEGOKOLWIEK.

      JESZCZE RAZ DZIĘKUJĘ ZA PODNIESIENIE NA DUCHU
      ;*

      Usuń
  3. Rozdział jest cudowny <3
    Uwielbiam te akcje Toma i Jaya.
    Nathan wpadła na super pomysł, miejmy nadzieję, że Scooter się zgodzi.
    Mam nadzieję, że wszystko ci się ułoży.
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ojej.. Mam nadzieję, że wszystko sie u ciebie ułozy!!!
    Rozdzial mega smieszy. Licze na to ze mezandzer sie zgodzi... Nadal mysle ze clopiec przezyje i bedzie z VIcky xD
    Weny!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kochana nie zamartwiaj się tyle! Pamiętaj, że zawsze po burzy wyjdzie słońce :) Co do bliskiej osoby to współczuję Ci z całego serca... Przechodziłam przez coś podobnego... Z tym, że u mnie cierpiały dwie osoby... Jedna z nich zmarła... :c Życie pisze różne scenariusze ale pamiętaj, żeby się nie poddawać :)
    ,, Jeśli szczęście jeszcze so Ciebie nie przyszło to znaczy, że jest duże i idzie małymi kroczkami'' :) Z Internetu ale mi pomaga :)
    A co do rozdziału to: o matko! Wszystko bym oddała by zobaczyć tą akcję Toma i Jaya =D
    Do następnego Skarbie <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozdział super jak zawsze moje ulubione opowiadanie
    Nje zmartwiaj się zobaczysz będzie wszystko dobrze to tylko chwilowe też tak miałam
    Do NN weny!! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. http://wswiecieeminemowatej.blogspot.com/

    zapraszam <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Przepraszam.
    Tak długo mnie tu nie było, a tyle się u ciebie działo, whoa ! Aż za dużo :( Ułoży się, zawsze się układa :) A na zabicie myśli mam własne recenzje rozdziałów, które ominęłam. Miłej lektury :P

    135 - auuuuć biedna Vicky i jej broda :/ ale misia ma ! :D nie korzystnie wyszła jej ta pijacka rozmowa z Max'em :( ale on się napalił :o aż się go boję ....

    136 - pożegnania są takie smutaśne :'( a te w kłótliwej atmosferze to już w szczególności :( ten Max to też ma tupet tak sobie wyjeżdżać -,-

    137 - jest debit Vi autkiem Sykesa ! :D ale z tej Lisy śmieszka hahahhaha musi uważniej szukać tego swojego chłopaka bo jej jeszcze umrze z głodu w tej kryjówce :D "chwasty szybciej rosną" hahahhahahahahhha uwierz mi płaczę ze śmiechu xD

    138 - w ciąży, BOB ?! weź ty ić z takimi mądrościami -,- i jeszcze ta sekretareczka -,- ja bym to chyba ją zabiła od razu ... Sykes przeprosił - są jakieś szanse hahah ale co oni znowu napisali o Vi !? :/
    GRATKI Z OKAZJI DRYGICH URODZIN :*

    139 – zmiany w Wiktorii jak najbardziej mi się podobają, niech dziewczyna korzysta z tego kopa, któego dostała i naprawia wszystko :D Stephan :'(

    140 – ta Nina to ma coś w głowie oprócz powietrza ? Co za debilka głupia -,- przepraszam za mój język, ale żeby odwalić taką robotę to trzeba być kretynem ehhhh Steph :'( NIEEEEEEEEEEEEEEEE! On musi być zdrowy, nie ma innej opcji w ogóle :(

    141 – i poleciała :) dobrze robi :P eh ten Nathan taki dobry facet, a Town wyrozumiały ;) dobrze, że Vi nie straci pracy, ale najlepsze jest to, że leci do malucha, pewnie dziewczyna trafi tam szybciej niż jej paczka, którą wysłała :D

    142 - „Łóżko czy biurko ?” co ?! o.O chyba jesteś w stanie wyobrazić jaki szok maluje się na mojej twarzy :D co to za takie dwuznaczne tytuły ? :D o nie :( Stefciu buuuuuuuuuuuuuuuuuu potrzebuje husteczki, a najlepiej całego opakowania :'( ale ten Nath denerwujący, to chyba normalne, że dziewczyna się martwi stanem zdrowia malucha -,- no ja pierdziu, gorzej jak baba … udławiła się własną śliną :D hahahhahahaha teraz zamiast łez smutku lecą łzy śmiechu :'D Max to ciota ! Czyli tytuł był adekwatny do treści hahhahhahah ale z Tom'a spostrzegawczy spryciarz xD dobrze mieć takiego kumpla ;)

    143 – Max czarodziej, wyskakuje z kapelusza -,- ale on mnie wkurza … ale Tom czuwa ^^ Vi nie bierze ze sobą telefonu ?! Toż to śmierdzi kłopotami :( pogodzili się, ale jakoś tak się tym nie cieszę :/ będą z tego kłopoty . Oczywiście, że Nath znalazł już pomysł i jak nawet o jednym takim myślę :D ciekawe czy ty myślisz o tym samym ;)
    NAJLEPSZEGO ! :* MŁODA DUPA Z CIEBIE HAHAHHAHA NIE NARZEKAJ :P

    144 – ha ! Myślimy o tym samym xD o mój ... :O powiedziała to o.O co na to Nath ? Ufff jak to dobrze, że Nathan jest taki mądry i wyrozumiały :) hahahhaha ale się uśmiałam z ich poczynań w ich romantyczną wieczorną imprezę :D raz dziewczynka raz chłopaczek, co Jay ? :'D

    Tak więc to tyle :) Do następnego Mycho :********

    kololowa wraca do czytania :D

    OdpowiedzUsuń