W pierwszej chwili myślałam, że przez
zmęczenie miałam zwidy i po prostu patrzyłam na osobę, która stała przede mną.
Mogło to się wydawać dość dziwne, ale musiałam przekonać się, że to nie jawa.
Ściągnęłam brwi;
- Ty? Tu?
- No. Cześć.
Moja mina pozostała bez zmian. – Co ty tu
robisz?
- Możemy porozmawiać? …Na osobności?
- Ale z tego co kojarzę, Tori, to my
nigdy nie miałyśmy wspólnych tematów do rozmowy.
- Tym razem chyba jednak mamy.
- Chyba jednak nie. – zawróciłam się z
powrotem przodem do Boba, który patrzył na mnie pytająco, ruchami warg
powiedziałam: - Była Maxa. – na co tylko kiwnął delikatnie głową, rozumiejąc
Dziewczyna podeszła do mnie
zniecierpliwiona. – Weź tą cholerną kawę i usiądź ze mną przy stoliku.
Popatrzyłam na nią sfrustrowana i
palnęłam: - Ale ja nie mam ochoty!
- Vicky… - chrząknął Bob
Tori ostentacyjnie rzuciła torebką na bar
wyraźnie podirytowana. – Słuchaj. Przychodziłam tu niemalże dzień w dzień, żeby
z tobą pogadać, więc skoro już tu jesteś
- To co?
- To pogadaj ze mną.
- Robię to i już żałuję.
- 5 minut.
- Magiczne słowo?
Dziewczyna ciężko westchnęła,
„przewróciła oczami”, a po dwóch sekundach ciszy wykrztusiła: - Proszę.
- Jak się chce to można… - westchnęłam,
wzięłam kubek i poszłam do najbardziej oddalonego stolika w lokalu. – O co
chodzi? – spytałam, gdy Tori usiadła naprzeciwko mnie
- Jestem w ciąży.
- Tak z grubej rury zaczynamy? – moje wyraźne
zdziwienie – Gratuluję. Chociaż w sumie nie wiem; chwalisz się czy żalisz?
- Możesz się – mój gotujący się wzrok
przerwał jej pyskowanie – Pomilcz przez chwilę. – poprawiła się – Jestem w
ciąży. Z Maxem.
Jakbym dostała czymś ciężkim w głowę. Te
słowa wywołały istne echo w mojej głowie. - W czym jesteś? – Tori ściągnęła
brwi – Znaczy z kim? – poprawiłam się – Z Maxem? Z Georgem? Dobry żart! – jak
głupia zaczęłam się śmiać – Laska, dobry żarcik kosmonaucik, ale niestety ja
się nie nabiorę. Za stara jestem na tanie bajki.
- Ale ja nie żartuję. Nie wiem dlaczego
to cię tak bawi, bo mi nie jest do śmiechu.
- Proszę cię. Co jak co, ale ciąża nie
musi być spowodowana przez Maxa.
- On jest ojcem dziecka. – upierała się
- Jasne
- Czemu mi nie wierzysz?
- A jakie mam podstawy, żeby wierzyć,
zważywszy na to jakie relacje miałyśmy kiedy jeszcze były te straszne czasy,
gdy byłaś z Maxem? Już ci odpowiadam; żadne!
- Dobra słuchaj, ty mi nie musisz
wierzyć. Ważne, żeby Max wierzył.
- To niby szczęśliwy tatuś jeszcze nic o
tym nie wie?
- Nie mogę się z nim skontaktować; nie
odbiera ode mnie, na wiadomości nie odpisuje…
- ... – moja uniesiona brew – Wiesz Tori,
jestem trochę skonsternowana… Bo tak delikatnie mówiąc… CO MNIE TO WSZYSTKO
OBCHODZI?
- Chciałabym, żebyś skontaktowała się z
Maxem w mojej sprawie.
Wybuchłam śmiechem. – Słucham?
- Tak, też nie myślałam, że kiedykolwiek
dojdzie do tego, że będę w takiej sytuacji prosić cię o taką rzecz, ale jednak…
- Nie ma mowy.
- Dlaczego?
- Dlatego, że nie wierzę ani w tą twoją
ciążę, ani w to, że ojcem jest Max, ani nie mam zamiaru włazić w tą sytuację! –
wstałam od stolika – Jeśli tylko po to chciałaś się ze mną złapać to uważam
spotkanie za bezsensowne i zakończone.
- Myślałam, że zrozumiesz mnie jako
dziewczyna i w takiej sytuacji nie będzie dla ciebie problemem skontaktowanie
się jedynie z Maxem. – usłyszałam za sobą. Po chwili odwróciłam się, by coś jej
jeszcze odpowiedzieć, ale zdążyła wyjść szybciej niż myślałam. Odprowadziłam ją
wzrokiem już za szybą. Zawróciłam się na pięcie i chciałam iść do siebie na
górę, do łóżka, ale jeszcze Bob mnie zatrzymał:
- Vicky, ona coś chyba zostawiła na
stoliku.
Odwróciłam się i podeszłam. Tak. Zdjęcia USG.
Wzięłam je i schowałam do tylnej kieszeni spodni.
- Wszystko ok?
- Chyba nie, Bob.
- Mogę wiedzieć co się stało?
- Max będzie ojcem. – rzuciłam hasłem od
niechcenia, minęłam go i bez większych emocji skierowałam się do łóżka. Gdy
tylko przyjęłam pozycję poziomą od razu zasnęłam.
Następny dzień, ranek:
Zeszłam na dół w świetnym nastroju.
- Cześć! – krzyknęłam głośno, wiedząc, że
mogłam sobie na to pozwolić jeszcze przed otwarciem kawiarni
- No cześć księżniczko – z kuchni wyszedł
Bob – Wypoczęłaś, wyspałaś się?
- Woho i to jak dzidziuś! Spałam chyba 15
godzin!
- Bardzo tego potrzebowałaś. Co zjesz na
śniadanie? Bo rozumiem, że zjesz tu, bo masz jeszcze dużo czasu…
- Tak, zjem dziś na spokojnie. Mam ochotę
na coś pysznego. – uśmiechnęłam się i zajęłam swoje ulubione miejsce za barem,
skąd zawsze przyglądałam się pracy Boba
- Dobrze, zrobię coś co lubisz. – zaczął wyciągać
różne produkty z lodówki – A powiedz mi Vicky, oczywiście o ile możesz, o co
chodzi z Maxem? Jaka ciąża?
Uśmiech mi zniknął. – Jaka ciąża? –
powtórzyłam za nim
- Wczoraj po rozmowie z tą dziewczyną coś
mi takiego powiedziałaś.
Szukałam szybko w myślach, jak to
wszystko było, gdy już prawie byłam wczoraj nieprzytomna. Mam! Przypomniało mi
się!
- O kurde, właśnie! Bob, dobrze, że mi
przypomniałeś, ja muszę zadzwonić!! – zerwałam się
- Siedź. – ostudził mój zapał momentalnie
– Do kogo ty chcesz dzwonić? Co ty chcesz zrobić?
- No muszę strategię działania
przygotować.
- Z kim? Chcesz zadzwonić do Maxa i sama
mu o tym powiedzieć?
- Oszalałeś Bob?! – przewróciłam
teatralnie oczami – Muszę do Toma zadzwonić!
- Toma?
- Tak, Toma! – Bob zdębiał – Prędzej już
bym obstawiał Natha. Właśnie, co u niego? Jak się miewa?
- Żyje, nie doprowadziłam go jeszcze do
zawału, ma się dobrze. – rzuciłam na jednym wdechu i po sekundzie byłam już na
górze i oczekiwałam na połączenie z Tomem.
- Taaaaaaaaak? – zachrypłe i nieśmiałe, a
jednak gardłowe Tomowe;)
- Tom Słońce! – wrzasnęłam- Bombę mam!
- Vicky…?
- Tak, to ja! Cała rozemocjonowana ja!
Słuchaj!
- Vicky, jest środek nocy do cholery.
Naprawdę spośród 24 godzin musisz wybierać akurat te nocne?
- Tak! Weź wyjdź do łazienki, bo to jest
incognito info póki co!
- Chyba sobie jaja robisz
- Hoho, uważaj na słowa – zaśmiałam się –
No już już, jazda do łazienki.
- Ja cię słońce kiedyś
- Nono już nie obiecuj.
- Dobra, jestem w łazience tylko daj mi sekundę,
opłuczę twarz zimną wodą, żeby się obudzić…
- Nie musisz. Mam takiego newsa, że od
razu się zerwiesz.
- No. Nie mogę się doczekać. – ledwie zrozumiałam
jego zaspany ton
- Wiesz kto był wczoraj u mnie?
- Hm?
- Tori!
- Serio? – trochę się przebudził – A czego
ona do ciebie przylazła?
- Max podobno na nią wylewa cały czas i
prosi abym ja skontaktowała się z Maxem.
- W celu?
- Aby się do niej odezwał. Chyba. – sama zwątpiłam
– W sumie to ja nie wiem czy mam mu powiedzieć, żeby się z nią skontaktował czy
co ja mam zrobić….
- Ale Vicky ja nic nie kumam. – ziewnął na
bezczelnego do słuchawki
- Bo ona jest w ciąży! – zapiszczałam
-
COOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOOO?!!!!!!!!!!!!!!!!! – dopiero wtedy usłyszałam
obudzonego Toma – COOOOOOOOOOOOOOOOOO?!!!!!!!!!!!!!! – powtórzył, a potem
posypało się wiele niecenzuralnych słów
- To tak z euforii, że zostaniesz wujkiem?
- Victoria ogarnij! O żesz – i tu kolejna
dawka „rzucania mięsem”
- Dobra Tom, dość. Zacznij myśleć. Tylko
inaczej. Tą drugą, mądrzejszą półkulą.
- Czym? Żartowałem hehe
- Ale ciebie kawały się trzymają nadal.
Do rzeczy.
- Słońce ja nie wierzę, żeby to była
prawda.
- Ja to samo. Znaczy inaczej. Zostawiła
mi zdjęcia USG. Zatem rozwiązania mogą być trzy; opcja numer jeden: ona nie
jest w ciąży i to nie są jej zdjęcia tylko jakiejś innej ciężarnej, opcja numer
dwa: to są jej zdjęcia i jest w ciąży, ale nie z Maxem, opcja numer trzy: to są
jej zdjęcia, jest w ciąży
- I z Maxem – Tom dokończył ze mną –
Czyli on jeszcze nie wie o tym alarmie jakby co?
- Nie. Póki co to zadzwoniłam tylko do
ciebie.
- Do młodego gniewnego nie dzwoniłaś
jeszcze?
- Nie, Nathan na razie też nie wie.
- Dobra. – chwila ciszy – Chciałem zaproponować
jakieś rozwiązanie, ale nawet nie wiem co zaproponować. Chyba setkę do popicia.
- Poczekajmy do narodzin hehe
- Vicky!
- No dobra…
- Ale ty wiesz, że Max się wścieknie i w
ogóle, że trochę mu to dużo spraw skomplikuje.
- Nie „dużo spraw” skomplikuje tylko
ŻYCIE MU SKOMPLIKUJE.
- Bony Słońce, ta twoja bezpośredniość
czasem mnie ostro przeraża…
- Ale taka prawda jakby nie patrzeć, Tom.
- Tym bardziej, że on już chyba zdążył
się zaaklimatyzować w swojej nowej singlowej roli społecznej i nie żeby jakoś
tam narzekał… PRAWDA?! PRAWDA VICTORIO?!
- Znowu zaczynasz? Miałam wrażenie, że
chyba wyjaśniliśmy już sobie tą dziwną sytuację kiedy niby to na czymś mnie
przyłapałeś z Maxem.
- Nie nie nie, nic nie zaczynam, nie wiem
o czym mówisz… Nie wierzę! – zaczął się śmiać – Max ojcem hahahahahahahahahah
- Ty, weź się tak nie nakręcaj, co?
Musimy najpierw zweryfikować wszystkie dane, a nie... Oczywiście póki co to
- Wiem. Morda na łańcuch.
- Lepiej bym tego nie ujęła.
- Ok, to dowiaduj się wszystkiego i dawaj
znać.
- Co?! Ja mam się wszystkiego
dowiadywać?! Myślałam, że mi pomożesz!
- Drogie Słońce jak mam tobie pomóc z LA?
- Nie wiem! – pisnęłam – Wymyśl coś!
Dobry wieczór Kochani! Jestem ponownie po skandalicznych trzech miesiącach milczenia :(
Bardzo Was przepraszam, że nie było mnie tu tak rekordowo strasznie długo, ale trochę miałam życia na głowie. Jednym słowem często, a prawie codziennie był dramat stąd tak fatalnie zawaliłam bloga.
Ale! W końcu podjęłam jedną z trudniejszych decyzji życiowych na obecny moment, ale z której to jestem mega szczęśliwa, mimo, że ciężko było do niej dojść a tym bardziej wykonać ku temu kroki.
Czuję się wolna, zadowolona, a niedługo będę spełniona :)
Rozdział mega krótki jak na moje pisanie, ale szczerze mówiąc zależało mi, żeby zgłosić się do Was z nowym rozdziałem przed Świętami- taki mały prezent ode mnie dla Was, co byście mogli na chwilę oderwać się od świątecznego zamieszania :)
A póki co niestety nie dałabym rady napisać ciągu dalszego, ponieważ otwarta pusta waliza już na mnie krzyczy, bo muszę się spakować, ponieważ jutro rano jadę do domu <3
Oczywiście jako kobieta nie mam pojęcia co zabrać ze sobą z ubrań i muszę opanować swoje zapędy ilościowe - czyli ma być mało, a wystarczająco </3
Żegnam się z Wami, bo jestem mega zmęczona po całym miłym dniu, przyjmijcie ode mnie gorące uściski i buziaki świąteczne. Jak co roku życzę Wam z serca wszystkiego pięknego, najcudowniejszego czego tylko sobie wymarzycie. Spędźcie z Najbliższymi Święta. Rozkoszujcie się miłością, którą będziecie obdarowywani i którą Wy będziecie obdarzać.
Buziakuję i do następnego :*!
PS jesteście ciekawi poczynań szalonego duetu w konspiracji (Wiki i Toma) ;)?