Całe dnie spędzałam na sali przy Nathanie, co godzinę mając
nadzieję, że się w końcu wybudzi. W sumie nie siedziałam tam sama, bo był przy
mnie zawsze Max. Uparł się, że też będzie czuwał, więc tak razem koczowaliśmy
dniami i nocami przy Sykesie. Czasami wpadał Tom albo Jay czy Siva, by
przynieść mi czystą bieliznę i rzeczy na zmianę, bo oczywiście nigdy nie dałam
się wyprosić z sali na czas dłuższy niż matka natura wzywała.
Nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło- z Maxem
załapaliśmy naprawdę super kontakt. Rozmawialiśmy cały czas, śmialiśmy się,
dowiedziałam się wiele rzeczy o jego rodzinie, o nim samym, trochę zdradziłam
mu o sobie i bardzo dobrze nam siedziało się razem 24 h na dobę. Zbliżyliśmy
się do siebie i stanowiliśmy dwójkę naprawdę świetnych przyjaciół.
Siedziałam z Maxem na krzesłach w sali. Z nudów bawiłam się
obudową od telefonu, gdy nagle odpadł mi kawałek plastiku. Od razu zwróciłam
się do Georga po pomoc z miną zbitego psa;
- Nie jesteś zajęty, prawda ?
- Czytam książkę. – mruknął, nie odrywając wzroku od kartki
- Ale na chwilę ogarnij.
- Ale ja czytam …
- Oj no weeeeź …
Ciężko westchnął i spojrzał na mnie; - Co jest ?
- Zepsułam.
Wzruszył ramieniem. – Twoja szkoda. – i wrócił do czytania
- O. Ale z nas dwóch to ty jesteś facetem !
Zszokowany moim argumentem spojrzał na mnie z uniesioną
brwią. – No i ?
- Napraw mi to.
- Nie umiem.
- Maaaaaaaaaaaaaax !!!
- No nie umiem.
- Spróbuj chociaż !
- Ale to robiły jakieś małe chińskie rączki !
- Wal się.
- Nawzajem.
- ?! – spojrzałam na niego z wyrzutem
- No co ? – roześmiał się – Tobie można to ja nie mogę
popyskować ?
- To teraz kurna patrz. – ostentacyjnie wstałam z krzesła i
podeszłam do drzwi - Żegnam !
- SSSsss – skrzywił się - Ała.
Ale nie zdążyłam dokończyć przedstawienia, bo parsknęliśmy
obydwoje.
- Z tobą naprawdę nie da się nudzić. – powiedział z pełnym
uśmiechem, gdy skończyliśmy się śmiać i wróciłam obok na krzesło
- Za to z tobą można. – skwitowałam i oparłam brodę o rękę –
Naaaaath – stęknęłam, patrząc na swojego chłopaka – wstaaawaaaaj, nie mam z kim
rozrabiać.
- Jak to ? – Max wyprostował się
- A idź ty – machnęłam na niego ręką
- Może jeszcze mi powiesz, że jestem zły ?
Momentalnie uniosłam brew. – Zależy w jakiej kwestii.
- To masz ich kilka ?
- Ty się na kilka dzielisz.
- Uświadom mnie w takim razie.
- Pffff pomarz.
- Co, nie chcesz mi powiedzieć wprost, że jestem
niesamowicie przystojny i seksowny i, że cię podniecam ?
Spojrzałam na niego zdumiona, powstrzymując się od śmiechu,
on zaś posyłał mi uśmiech jak z reklamy pasty do zębów i machał szatańsko
brwiami.
- Boże. Ja wcale się nie dziwię, że Nathan takimi tekstami
do mnie strzela skoro wy wszyscy razem się wychowujecie. Naprawdę całe The
Wanted przesiąkło narcyzmem ?
- W 100 procentach. – zapewnił mnie
- Dzięki. W końcu zostałam uświadomiona. Że też ja tego
wcześniej nie zauważyłam … - pokręciłam głową
- Coś by ci to pomogło ?
- Być może.
- A teraz poważnie.
- Uuuu już się boję.
- Vicky
- Max
- Oj przestań.
Przewróciłam oczami. – Jeśli zamierzasz nawijać mi po raz
osiemdziesiąty dziewiąty, że mam coś zjeść to lepiej się zamknij. Ewentualnie
dowiedz się czy twoje ubezpieczenie obejmuje połamany nos, przekrzywioną szczękę,
pobite oko i wybite zęby.
- Victoria ! – oburzył się
- Co tam Maxiu ? – słodki uśmiech
- Coś ty taka bojowa i chamska ?
- A to nic nowego, nie zauważyłeś ? Wy jesteście pewni
swoich wdzięków, a ja wredna i chamska. Równowaga w naturze musi być.
- Ale ty już tę równowagę niszczysz !
- Weź idź zobacz czy nie ma cię na korytarzu.
Chwila ciszy. Patrzyłam przed siebie, ale czułam wzrok Maxa
na sobie.
- Ty naprawdę jesteś wkurzona.
- Bo ty na moim miejscu zapewne byś nie był i byś był ostoją
spokoju. – powiedziałam na jednym wdechu
- Nie to miałem na myśli. Vicky … - dotknął mojej dłoni – i tak
jesteś bardzo dzielna.
- Tak. Każdy mi to powtarza. Średnio osiem razy na dobę. W
tym ty dwa razy, a sześć Tom.
- Stajemy się mało przekonywujący ?
- Coś w tym stylu. – przytaknęłam głową
Kolejna cisza. Wzięłam głęboki oddech i schowałam twarz w
dłoniach. Miałam wszystkiego dość. Moje humorki też wymiatały, ale czułam, że
już nie wyrabiałam. Wszystko mnie denerwowało. Stałam się nader niecierpliwa i najbardziej
chciałam komuś przywalić. Naprawdę. Na szczęście zdawałam sobie sprawę z tego
wszystkiego i starałam się tłumić w sobie emocje, by nikomu nie zrobić krzywdy
i by nikt niewinny nie ucierpiał. Co nie znaczyło jednak, że nie szukałam
jakiejś ofiary ;] … Siedziałam tak pogrążona w rozkminach, gdy nagle poczułam
coś ( ? ) … Podskoczyłam i spojrzałam zdziwiona na Maxa;
- Przepraszam bardzo, czy ty mnie właśnie ugryzłeś w ucho ?
- Tak. – wyszczerzył się
- Ale ty głupi jesteś. – dałam w śmiech
- Ale przynajmniej cię rozbawiłem znowu.
- Fakt, udało ci się. – założyłam kosmyk włosów za ucho,
który niefortunnie znów opadł mi na twarz. Max pospiesznie wyciągnął dłoń i
bardzo wolnym ruchem i z wielką delikatnością zaczął zakładać kosmyk za ucho z
powrotem. Przy okazji patrzył na mnie swoimi dużymi oczami i niemal czułam jak
przeszywał mnie nimi wewnętrznie. Zahipnotyzował mnie i nie potrafiłam spuścić
wzroku.
- Uwielbiam głos twojego śmiechu, a gdy się uśmiechasz
ślicznie marszczysz nosek. – powiedział niskim głosem ciągle nie odrywając ode
mnie wzroku. Założył kosmyk za ucho z powodzeniem.
Przez moje ciało przeszedł dziwny dreszcz. Głowa została
pusta na kilka sekund. Nie myślałam o niczym. Totalnie. Jakby nic nie istniało.
- Do tego te chochliki w oczach, gdy jesteś wesoła. – dodał – Szkoda, że tak rzadko je teraz widuje. –
smutno się uśmiechnął, a ja wtedy ocknęłam się i mogłam oderwać wzrok od jego
spojrzenia. „Magia” zniknęła. Chrząknęłam, doprowadzając się do porządku.
- Chyba nie myślałeś, że będę się szczerzyła, gdy mój
chłopak leży w śpiączce.
Wstałam, by znaleźć się choć o kilkadziesiąt cm dalej od
Georga. Usiadłam na łóżku Nathana i patrzyłam smutno w twarz bruneta. Sińce z
twarzy wybielały, a on sam nabierał rumieńców. Z głowy został zabrany
opatrunek. Wyglądał naprawdę dobrze. Jednak widocznie nadal nie na tyle dobrze,
by móc samodzielnie wrócić do zdrowia i wybudzić się … Przejechałam palcami po
jego czuprynie i pocałowałam w ciepłe usta. Max, chcąc zostawić nam trochę „prywatności”
wyszedł z sali, informując, że w razie czego idzie do łazienki. Nigdy nie
rozumiałam czemu mi podawał dokładny cel swojej podróży, ale niech mu będzie,
że niby w momencie wybudzania się Nathana, latałabym po wszystkich męskich
kiblach w szpitalu, przepraszając sikających panów, szukając Maxa. Ta. Wracając
jednak do tematu …
Siedziałam wpatrzona w twarz ukochanego i ściskałam jego
dłoń.
- Kochanie proszę cię … - mówiłam cicho – zrób to dla mnie …
zbudź się … Ja nie wytrzymuję już tego, rozumiesz ? Już prawie tydzień cię nie
ma. Zaczynam wariować. Przecież już na pewno się wyspałeś. – uśmiechnęłam się
przez łzy – A jak się obudzisz to pojedziemy gdzieś tylko we dwójkę i nikt nie
będzie nam przeszkadzał. Musisz wynagrodzić mi to wszystko i nie będę
wypuszczała cię z ramion 24 godziny na dobę. – uśmiechałam się do niego – W sumie
będzie ciężko zrobić jakieś jedzenie czy iść do łazienki z tobą w ramionach,
ale … poradzimy sobie, no nie ? Bo jak nie my to kto ? – i znów łzy nadeszły do
oczu – Tylko kochanie obudź się, proszę cię. – pocałowałam jego dłoń i za chwilę
poczułam jego lekkie poruszenie palcem wskazującym. Otworzyłam szeroko oczy ze
zdziwienia. – Nathan ! – gładziłam go po dłoni – Nath ! Słyszysz mnie ? Nath ! –
ale niestety, oznaka się nie powtórzyła, a jego twarz pozostała niewzruszona.
Wybiegłam zatem po lekarza. Spotkałam go na korytarzu.
- Panie doktorze Nathan poruszył palcem ! Musi pan go
zobaczyć ! Może się wybudza ! – mówiłam przejęta z dużymi oczami
- Spokojnie pani Victorio. Już idziemy do niego.
I podążył za mną szybkim krokiem do sali. Weszliśmy i doktor
od razu odchylił do połowy kołdrę, by móc zbadać oddech i rytm bicia serca
stetoskopem. Słuchał bardzo uważnie. Następnie podnosił powieki Nathana i
świecił w oczy latareczką. Dotykał go jeszcze po klatce piersiowej, sprawdzał
parametry na maszynach, westchnął i spojrzał na mnie;
- Przykro mi, ale musiało się to pani wydawać.
Do oczu nabiegły łzy. – Co ?! Oczywiście, że mi to się nie
wydawało, bo poruszył palcem, gdy go trzymałam za rękę !
- Przykro mi …
- Co się tu dzieje ? – do sali wrócił Max i miał minę
nieogarniającą
- Nathan drgnął, czułam to !
- Tłumaczę pani, że to nie było możliwe.
- Przecież czułam ! – niemalże krzyknęłam do doktora
roztrzęsiona
- Rozumiem pani rozczarowanie, ale proszę się uspokoić.
Przyjdę za jakiś czas zobaczyć stan pacjenta. – poinformował, wymienił z Maxem
znaczące spojrzenia i wyszedł z sali
- Ale ja przecież go czułam ! – krzyknęłam do już zamykanych
drzwi – Czułam jak poruszył palcem ! – zaczęłam płakać, będąc wściekła.
Spojrzałam na niewzruszonego Maxa. – Ty mi też nie wierzysz tak ?! Uroiłam to
sobie ?! – krzyczałam, wylewając łzy
- Vicky uspokój się.
- Trzeba go wybudzić ! Ja go czułam !
- Vicky proszę cię, uspokój się. – Max podchodził do mnie,
próbując mnie objąć, ale ja jak w amoku wyrywałam się od jego ramion
- Dlaczego mi nie wierzycie ?! – George złapał mnie w końcu,
ale z rozpaczy biłam go piąstkami po klatce piersiowej, płacząc – Ja go czułam
! Czułam !
- Vicky …
- Czułam go ! – rzuciłam jeszcze raz aż w końcu poddałam się
pod silniejszym uściskiem Maxa i dałam się zamknąć w żelaznym uścisku. Płakałam
w jego koszulkę, ale odzyskując siły ponownie zaczęłam się kręcić. – Muszę iść
po doktora, niech go jeszcze raz zbada.
- Victoria, lekarz go zbadał. To bez sensu.
- Zostaw mnie, muszę do niego pójść. – Max cierpliwie
trzymał mnie jeszcze mocniej – Zostaw mnie ! – krzyknęłam, szamocząc się. Nawet
nie wiem jak to się stało, gdy usta Maxa wylądowały na moich. Zamurowało mnie i
stałam w bezruchu, czując miękkie wargi Georga na swoich. Po chwili odsunął
twarz od mojej i patrzył na mnie zmieszany. Nastała długa cisza. Wymienialiśmy
się spojrzeniami. W końcu spytałam zachrypniętym głosem;
- Co to było ?
- Nie wiem co we mnie wstąpiło, przepraszam. Ale tylko taki
do głowy przyszedł mi pomysł, żeby cię uciszyć i uspokoić.
- Kreatywny jesteś, nie ma co …
Przyłożył swoje dłonie do twarzy i patrzył na mnie jakby w
obawie, że zaraz zrobię coś złego.
- Przepraszam, nie powinienem był.
- Owszem. Nie powinieneś był.
- Przepraszam.
Byłam w szoku i nie potrafiłam sensownie się zachować.
Zresztą Maxa chyba też ta sytuacja przerosła. Minęłam go i usiadłam z powrotem
na krzesło.
- Wiem, że jest ze mną źle i z każdym dniem będzie gorzej –
zaczęłam – ale to nie znaczy, żebyś miał to wykorzystywać. – Max momentalnie
się do mnie zawrócił, chcąc kolejny raz mnie przepraszać, ale nie zdążył, bo
kontynuowałam; - I to nie znaczy, że zwariowałam do takiego stopnia, żeby oszukiwać
i wmawiać sobie, że Nathan się poruszył. Bo czułam go i jestem tego pewna. –
dodałam twardo
- Dobrze. Wierzę tobie. – usiadł koło mnie i znów zapanowała
cisza, byśmy w jednej chwili zaczęli;
- Moglibyśmy
Uśmiechnęliśmy się. – Ty pierwszy – poprosiłam
- Moglibyśmy zapomnieć o tym co przed chwilą zaszło ? –
spytał Max z nadzieją w głosie - O tym pocałunku ? … Nie chciałbym, żeby to
jakoś wpłynęło na nasze relacje.
- Miałam zamiar prosić cię o to samo …
- W takim razie jesteśmy w domu. – uśmiechy i przytuliliśmy
się na zgodę
- Wiesz co ? – odsunęłam się od niego – Coś mi się
przypomniało i muszę to załatwić. Wrócę za jakieś poł godziny. – poinformowałam
– Będę tu w szpitalu jak coś.
Ściągnął brwi. – Gdzie idziesz ?
- Do Stephana, tego małego chłopca, pamiętasz ?
- Tego, któremu pomagałaś się odnaleźć ?
- Tak. Temu, co kopara ci opadła, gdy zobaczyłeś mnie z
małym dzieckiem przy boku. Idę. Elo ! – zamknęłam za sobą drzwi. W drodze do
chłopca myślałam o tej całej sytuacji i szczerze mówiąc byłam na tyle zmęczona
i psychicznie i fizycznie, że nie potrafiłam logicznie ogarnąć. To był nadmiar
na moje siły.
Zaszłam do sali, w której był chłopczyk. Leżał na łóżku
smutny, podłączony do kroplówki. Nikogo u niego nie było. Zrobiło mi się
momentalnie tak bardzo przykro i naprawdę po chwili poczułam szczęście, że tak
nagle on mi się przypomniał i poczułam chęć odwiedzenia go. Weszłam do sali.
- Cześć. – od brzegu poczęstowałam go uśmiechem – Pamiętasz mnie
?
- Cześć ! – widząc mnie od razu podniósł się, a jego twarz
rozpogodziła się
- Jak się czujesz ? – usiadłam na krzesełku postawionego
obok jego łóżka
- Dooobrze tylko główka mnie boli.
- Oooooojjj, to co ona taka niedobra ?
- Słyszałem jak pan doktor mówił że jest do wymiany.
Serce mnie zakłuło. Dziecko miało poważny nowotwór. Takie
małe dziecko … Nie chcąc jednak przestraszyć małego pacjenta z powrotem
wymusiłam uśmiech.
- To co porobimy ?
- Nie wiem. – wzruszył ramionami – Ty też jesteś chora ? –
jak na małe dziecko przystało zwrócił się do mnie bezpośrednio
- Nie. Ja nie
- To co tu robisz ?
- Czekam aż mój chłopak wybudzi się.
- To on śpi cały czas ?
- Tak, śpi.
- Dlaczego ?
- Miał wypadek.
- Miał wypadek i śpi ?
- Tak.
- Też bym tak chciał. Przynajmniej główka by mnie nie bolała
…
Kolejny ścisk żołądka. – Zaraz przestanie, obiecuję.
- Jak to ?
- Normalnie. Pokaż mi co za samochody masz na szafce. –
zachęciłam go do zabawy i kompletnie zapominając o swojej niechęci i nienawiści
do dzieci, zaczęłam się nim zajmować, by choć na chwilę umilić mu czas i aby
mógł oderwać się od brutalnej dla niego rzeczywistości.
Długo się z nim bawiłam, ale zasiedziałam się i zdecydowałam,
że wracam do Nathana.
- Steph, muszę wracać.
- Juuuuż ? Nie zostaniesz ze mną dłużej ? – zrobił podkówkę
z ust
- Nie mogę, ale wiesz co ? Przyjdę do ciebie jutro.
Uśmiech ponownie zagościł na jego twarzy. – Super ! –
klasnął w ręce
Patrzyłam w jego brązowe oczy, pożegnawszy się wracałam korytarzem
do Natha i Maxa. W pewnym momencie, tuż przed salą, zrobiło mi się słabo i
poczułam jak moje serce waliło. Zdawało mi się, że zaraz mi wyskoczy i
słyszałam jego dudnienie. Musiałam przytrzymać się ściany, bo miałam wrażenie,
że lada chwila upadnę. Na szczęście po kilku sekundach przeszło, a ja szybkim
ruchem weszłam do sali.
- Victoria wszystko w porządku ? – Max od wejścia zauważył
coś niepokojącego – Jesteś blada jak ściana.
- Wszystko ok. – zmyśliłam choć dokładnie wiedziałam, że
daleko było do „ok”. Spojrzałam na Sykesa. – Jakieś nowości ?
- Nie. – Max nadal nie spuszczał ze mnie wzroku – Jak było u
tego malucha ?
- Super. – uśmiechnęłam się – To cudowne dziecko.
Żebyś widział jaki on jest dzielny ! Ja przy nim to powinnam spalić się ze
wstydu. On nie ma nikogo, matka go nie odwiedza, jest sam. Poza tym ma raka i
słabo się czuje, a mimo wszystko jak wychodziłam … jego oczy są nadal wesołe … - zamyśliłam się – Chciałabym mu
jakoś pomóc. To wspaniała istota.
- Pomogłaś mu. Poszłaś do niego.
- Jutro też idę.
- O proszę ! I bardzo fajnie !
- Co to za uśmiech ? – dałam mu kuksańca
- Kto by pomyślał, że tak będziesz mówić o dziecku …
- Tylko krowa nie zmienia swojego zdania. – puściłam oko –
Ale i tak nie wyobrażam sobie sytuacji kiedy będę musiała zajmować się swoimi
dziećmi. Jak ja po nich też będę robiła zjazdy, nawet nieświadomie ! –
zaśmiałam się – Takie dzieciaki wpadną mi do kuchni i zaczną jęczęć „Mamo,
mamo, zrób mi kanapkę!”, a ja odpowiem „Sam sobie zrób!”
- „Ojciec nie nauczył cię robić kanapek, Lamusie?” –
dokończył Max
- Ejejejejejejej nie obrażaj moich dzieci ! – zbulwersowałam
się, a Łysy parsknął
- Będzie ciekawie. – stwierdził, a ja westchnęłam
- Niewątpliwie …
Cześć ! O rany, kiedyś będę grubo płaciła za swoją upartość i przekonanie, że wszystko co robię ma być wykonane na 100%. Jestem niesamowicie śpiąca, oczy pieką mnie od spędzania długich godzin przed laptopem, ale skoro wzięłam się przed północą za pisanie rozdziału to oczywiście nie wybaczyłabym sobie, gdybym po zakończeniu nexta miała wyłączyć komputer i pójść spać, dlatego maltretuje jeszcze swoje palce na klawiaturze, bo nie byłabym sobą, gdybym nie dodała rozdziału "na świeżo". Jej, jak jestem śpiąca to mam fazę, że dużo gadam, często bez ładu i składu także nie zwracajcie uwagi na drobiazgi tylko na ogólny sens wypowiedzi ;-) .
We wtorek zdałam przedostatni egzamin- ustny. Byłam nastawiona, że będę miała z niego poprawkę we wrześniu, a tu prosz- taka niespodzianka ;D . Jak na razie czekam na wyniki jeszcze jednego egzaminu, a ostatni w piątek, ale póki co zero poprawek :) . Nie mam samych 5 Anonimku, bo to nie lada wyzwanie na studiach, ale nie narzekam. Zresztą ! Oceny jak dla mnie nie są aż tak super ważne. Są spoko, ale szczerze mówiąc odkąd jestem na studiach to nie zwracam na nie uwagi. Wolę mieć wiedzę w głowie i móc potem w zawodzie pomagać ludziom niż jechać jak co poniektórzy na ściągach i fuksie, i mieć średnie 4,8 , ale każdy ma inne w życiu priorytety.
Byłam na długi weekend w domu, bo rodzina zasypywała mnie pytaniami kiedy wracam no i skusiłam się na przyjazd choć wyszedł bardzo spontanicznie, bo miałam wrócić do domu dopiero na wakacje czyli w ten weekend. Było przecudownie ! Zresztą jak zwykle w domu ;-) . Zobaczyłam swoją malusią siostrzenicę i już nie dziwię się dlaczego domownicy stracili dla niej głowę, bo w małej można się zakochać, oj można ;] ... Szkrab to Julia i jedyne co mogę jeszcze dodać to to, że będę stroiła ją i troszczyła się jak tylko będę potrafiła najlepiej. W końcu będzie moją chrześnicą. W dodatku urodzoną tego samego dnia co ja, a to do czegoś zobowiązuje :D !!! Pomijając fakt, że reszty dzieci nadal lubić nie będę i wszystkie inne poza Julką będę hejtować haha.
Jak już pisałam - jutro ostatni exam, potem sprzątanie mieszkanka, biforek, wyjście na imprezę do klubu ze znajomymi, by zresetować się grubo po stresach sesyjnych a w sobotę rano ... bo już po g.6 mam ambitny plan, żeby wyjechać do domu. Hah, mam nadzieję, że po imprezie znajdę w sobie trochę silnej woli i wstanę, by dojechać przynajmniej do dworca. Potem w autobusie mogę całą drogę odespać i wyspać się na dodatek ;p
A tymczasem zmykam spać, bo zaraz wydrapię sobie oczy, bo swędzą i pieką niesamowicie. Idę je sobie zakroplić, może uda się trafić do oka za pierwszym razem, co rzadko mi wychodzi xd.
Dołączam ostatnie fociszki. Z mojej ostatnimi czasy ulubionej pozycji do nauki, z prezentu, który trafił do mnie jeszcze teraz i ubranek, które kupiłam dla mojej małej Królewny.
Jak u Was ? Wakacje czy jeszcze nauka ? Macie już plany na miesiące wolnego i odpoczynku ? ;) Piszcie, z chęcią czytam jak się macie !
Dobranoc :* Śpię dzisiaj do południa o ile Max nie będzie szalał w klatce na korytarzu.
Dobranoc :* Śpię dzisiaj do południa o ile Max nie będzie szalał w klatce na korytarzu.
Królik w sensie^^