środa, 16 kwietnia 2014

Od kiedy jesteśmy na "ty" ? - rozdział 120.

Dojechaliśmy pod ogromny budynek.
- Wycieczka wysiadać. Jesteśmy na miejscu. – oświadczył Kevin

Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia i wysiedliśmy z auta. Dołączyliśmy do już czekających na nas przy wejściu Toma z Kelsey i wkurzoną na mnie z jeszcze niewiadomego dla mnie powodu- Nareeshę z Sivą.
Nie prowokując sytuacji żadne z nas nie odezwało się i weszliśmy do środka. Przeszliśmy przez dość spory hol, który był częścią centralną w środku, by po chwili kierować się beżowymi, niezbyt dużymi korytarzami do wybranego studia.
Weszliśmy do środka pokoju, który przegrodzony był połowicznie. Ze strony, z której weszliśmy, otaczały nas kanapy i stolik na środku, zaś trochę dalej roztaczała się przed nami szyba, za którą stały mikrofony ze słuchawkami, a w dali za nimi siedziało dwóch facetów przy urządzeniach i platformach z milionem guziczków. Aż dziwne, że sami mogli się połapać od czego dany przycisk był.

- Mhm, czyli to jest twoja świątynia kochanie ? – rozejrzałam się dookoła
- Tak – uśmiechnął się szeroko Sykes, będąc w swoim żywiole – Podoba ci się ?
- Żebyś wiedział.
W tym momencie zadzwonił telefon Maxa.
- Cześć Scooter – odebrał – jesteśmy już w studio … - zrzędła mu mina, słuchając głosu w słuchawce- … Dlaczego ? … A no to ok … Czekamy. – rozłączył się, a wszystkich wzrok padł na George’a, który oznajmił – Scooter dołączy do nas niebawem. Może za jakieś 10-15 minut, może szybciej.
Po chłopakach przeszedł pomruk, a mi opadły ręce. Spojrzałam na Nathana wzrokiem kota ze Shreka;
- A mogłam jeszcze pospać ten kwadrans !
- Nie marudź. – założył ramiona na mój tułów ze śmiechem i pocałował w czubek głowy – Kawę wypij.
- Chyba nie mam innego wyboru. – spojrzałam mu w oczy – Jest tu jakiś bufet czy coś takiego ?
- Przy wejściu
- Pójdziesz ze mną ?
- Nie mogę. Muszę czekać na Scootera. - zaprezentowałam mu swoją w pełni niezadowoloną minę – Myszko, nie rób takiej miny. – pogroził mi palcem – Pójdź z Kelsey.
- Mam taki zamiar. – oświadczyłam obrażonym tonem, ale widząc podejrzaną minę chłopaka, nie wytrzymałam i uśmiechnęłam się – Zaraz wracam. – dałam mu buziaka w policzek po czym podeszłam do blondynki – Kels, masz ochotę na kawę ?
- Oj, żebyś wiedziała, że mam. – uśmiechnęła się i wyszłyśmy z pokoju na korytarz
- Prowadź, bo ja nie mam orientacji w terenie. – poprosiłam
- Spoko, pobędziesz tu dzień w dzień przez tydzień to będziesz znała lokalizację na pamięć.
- Chyba sobie żartujesz. – prychnęłam – Przyjeżdżacie tu dzień w dzień ?
- No wiesz, Scooter – dziewczyna podkreśliła entuzjastyczną wymowę, jaką zawsze prezentowali nam chłopaki, wspominając o swoim menagerze, tyle, że ona zrobiła to z posępną miną, co wyglądało dość zabawnie – ma takie, a nie inne plany i chłopaki muszą się do nich stosować.
Przewróciłam oczami. – Masakra
- Momentami, żebyś wiedziała. Czasami już się zastanawiam czy ja jestem Toma dziewczyną czy Braun, bo już nim zachwyca się o wiele bardziej niż mną. – roześmiałam się – Wchodź. – Kelsey popchnęła mnie lekko do pomieszczenia, otwierając przed nami drzwi
Weszłyśmy do niezbyt dużego lokalu, w którym jednak mieściło się kilka stolików z krzesłami, a przed nami rozciągała się lada, za którą stał młody chłopak modnie zaczesany i ubrany. Podeszłyśmy do niego i Kelsey złożyła zamówienie;
- Poproszę duże latte machiato.
- A dla mnie średnią białą kawę.
- Dobrze – chłopak zaznaczył zamówienia na dotykowym wyświetlaczu – już robimy.
Odeszłyśmy trochę na bok, ale nadal opierając się o ladę kontynuowałyśmy rozmowę.
- Kelsey, powiedz mi o co chodzi z Nareeshą, bo niezbyt mogę się połapać o co ona się na mnie wkurzyła.
Blondynka westchnęła. - Oj Vicky, to jest głupia sprawa.
- Głupia czy mądra … chcę wiedzieć.
- Wiem, wiem … Zatem od początku … Gdy przylecieliśmy tutaj i zamieszkaliśmy w domu, Scooter oznajmił nam warunki mieszkania. Możemy robić na co mamy ochotę i kiedy chcemy, bylebyśmy tylko nie uszkodzili wyposażenia ani nie pofarbowali ścian i tak dalej … No i jak możesz się domyślać, chłopaki kiedy zobaczyli ten raj, chcieli sobie poszaleć. Od razu bodajże następnego wieczora zrobili imprezę w domu, zapraszając sąsiadów. Nie powiem; impreza była bardzo fajna do momentu kiedy Nareeshy coś się odwidziało i nawet nie wiedzieliśmy kiedy, już jej z nami nie było. Poszła do jej i Sivy sypialni na górę. Siva jak to Siva, poleciał za jakąś chwilę za nią i już do końca imprezy ich nie widzieliśmy. Następnego dnia kiedy wstaliśmy skacowani i zobaczyliśmy ogrom syfu, który był w kuchni i salonie, to nie powiem, żebyśmy byli szczęśliwi, ale wiedzieliśmy, że musieliśmy ogarnąć chlew. Najważniejsze, że nic nie zostało pobite ani zniszczone. Umowa została nienaruszona. Za to kiedy Nareesha z Sivą zeszli na dół, żeby zjeść śniadanie … - wzięła oddech – to już była niezła afera.
Ściągnęłam brwi. – Jak to ?
- Znasz Nareeshę i  wiesz jaką jest pedantką.
- Wiem.
- No właśnie. I kiedy zobaczyła jak dół wyglądał, zaczęła się wściekać, że jak tak było można doprowadzić do takiego stanu rzeczy, że ona wiedziała, że tak będzie, że kto to teraz posprząta, że jesteśmy nieodpowiedzialni, że zaprosiliśmy do domu nieznanych sąsiadów, że było za głośno i ona spać nie mogła …
Z każdym argumentem Nareeshy przytaczanym przez Kelsey moje oczy rosły. – Żartujesz … - odezwałam się w końcu
- Nie
- Siva też tak mówił ?
- Trzy po trzy. To Nareesha gadała, a on tylko kiwał głową albo co czwarte zdanie jej potwierdzał.
- A co na to chłopaki ?
Kelsey uśmiechnęła się cwaniacko. – Jakbyś nie wiedziała jak mój Tom może się zachowywać, gdy ktoś mu zwraca uwagę w temacie imprez … Wkurzył się niesamowicie razem z Maxem i zaczęli wjeżdżać na Nareeshę, że nic jej do tego, bo dom zaraz ogarną, a jeśli ona nie umiała się bawić, to nie musiała chociaż innym tej zabawy psuć i zabierać ze sobą Sivy, który miał cieszyć się z resztą zespołu z rozpoczęcia nowej przygody … A ! I, że jeżeli jest impreza to chłopaki nie zamierzają być cicho we własnym domu, bo najwyraźniej wtedy mają ochotę się powygłupiać.
- Bo szczerze mówiąc to moim skromnym zdaniem mają rację …
- Proszę bardzo, kawa dla pań. – między naszymi głowami wyłoniły się dwa ciepłe kubeczki z napojem. Podziękowałyśmy, szybko zapłaciłyśmy i stojąc, gdzie stałyśmy, rozmawiałyśmy dalej, popijając kawę.
- Przecież jakby nie patrzeć Nareesha jest w tej sytuacji osobą towarzyszącą Sivy, więc o co chodzi … ? – ściągnęłam brwi
- Dokładnie. Poza  tym to jest dom The Wanted – podkreśliła nazwę zespołu – A nie The Wanted i Nareeshy. Przecież lecąc tutaj doskonale wiedziała na co się godzi. Zna chłopaków dłużej niż ty czy ja i zdawała sobie sprawę z tego jacy oni są.
- Dziwne …
- I ostatnio też przecież aferkę zrobiła, żeby nie było imprezy w domu tylko, żeby chłopaki wyjechali na miasto, bo ona musiała skupić się na projektowaniu.
Otworzyłam szeroko usta. – To wiesz co ? Ja się dziwię, że chłopaki jeszcze tak dzielnie wytrzymują z nią, bo jak ja od ciebie słyszę co się wyprawia, to już mnie nosi.
- Zatem teraz wiesz o co chodzi. Rano powiedziałaś magiczne, prawdziwe zdanie, że to jest dom chłopaków i w sumie nikomu innemu nic do tego i, że mogą robić w nim co chcą. Widocznie myślała, że jak przylecisz to staniesz po jej stronie.
- Ta, tyle że ja wtedy to powiedziałam, bo tak mi podpowiadał rozum, a nie miałam pojęcia o tej wojnie.
- Wiem, ale widzisz. Wyraziłaś swoje zdanie na ten temat i od razu zobaczyłaś reakcję Nareeshy i Sivy.
- A czy mi się wydaje czy Jay jest po ich stronie ? Wyszedł też po chwili jakby nie chcąc brać w tym udziału. - Kelsey przytaknęła głową, przełykając kawę – A ty i Tom ?
- Takie samo stanowisko jak Max i ty z Nathem.
- O jaaaaa, to się porobiło …
- Troszkę. Ale kiedy nie wspominamy o imprezach to jest naprawdę w porządku. To tylko jeden taki temat do spiny.
- Ok. Postaram się go nie drążyć. – uśmiechnęłam się – Dzięki, że mi to wszystko wyjaśniłaś. – kierowałyśmy się w stronę wyjścia z bufetu, by dołączyć do chłopaków
- Nie ma sprawy. Też oczywiście chciałabym wiedzieć na czym stoję, będąc tobą.
- Jak myślisz, ten łaskawy młody bóg Scooter już nawiedził chłopaków swoim szlachetnym towarzystwem ? – zachichotałam, otwierając drzwi
- Nie mam pojęcia. – zaśmiała się blondynka – Swoją drogą mógłby już przyjechać, bo chłopaki i tak starają się wypełniać każde jego polecenie.
- Aż ich nie poznaję, że starają się tak dla jakiegoś gbura, która nimi się nie przejmuje i – Kelsey z miną pełną trwogi złapała mnie za rękę, żebym się zamknęła. Nie rozumiejąc, ściągnęłam brwi. – Co ?! – blondynka spojrzała za mnie i ponownie mi w oczy z niepewną miną. Chyba zrozumiałam aluzję i przełknąwszy ślinę, wycedziłam; – On stoi za mną, tak ?
Kelsey ściągnęła brwi jak do płaczu i zaraz usłyszałam obok siebie męski głos.
- A ty musisz być chyba Victorią !
- Cześć Scooter – nieśmiało powiedziała Kelsey do mężczyzny, który stał już naprzeciwko nas. Był to tęgi facet po trzydziestce z okrągłą buzią, piwnymi oczami, krótko ostrzyżony, z zarostem na twarzy. Patrzył na mnie z dziwnym, pewnym siebie uśmieszkiem. Przybrałam pokerową minę choć prawdę mówiąc krew odpłynęła mi z mózgu i miałam ochotę zapaść się pod ziemię …
- Vicky, to jest właśnie Scooter Braun – chrząknęła dwuznacznie Kelsey – manager chłopaków.
- Dokładniej mówiąc; ten gbur, o którym wspominałaś przed chwilą. – poprawił facet
- Od kiedy jesteśmy na „ty” ?! – wypsnęło mi się, ale ogarnęłam szybko, że jeszcze brakuje, żebym bardziej podpadła szefowi chłopaków – Victoria Minc – poprawiłam się, latając wzrokiem gdzieś za nowopoznanym
 - A więc już doleciałaś do nas. Fajnie.
- A przepraszam … - coś mi się nie zgadzało – skąd mnie niby znasz ?
- Chłopaki wspominali, że ma dolecieć dziewczyna Nathana o ognistych włosach i niezłym temperamencie. – miałam wrażenie, że Scooter dobrze się bawił rozmawiając ze mną, bo minę miał w gotowości do parsknięcia, a mnie wręcz przeciwnie; byłam zażenowana i wściekła na samą siebie !
- W takim razie miło mi. – mruknęłam z uniesioną brwią
Mężczyzna zrobił ten sam gest. – Czyżby ?
Ciśnienie mi podskakiwało. – Proponuję kierować się do chłopaków, bo pewnie strasznie się już niecierpliwią. – zasugerowałam byle opuścić jego towarzystwo
- Proszę sobie wyobrazić, że właśnie do nich się kierowałem, ale usłyszałem o sobie pewne rzeczy i dość zaintrygowało mnie to na tyle, żeby przystać i posłuchać.
Wbiłam wzrok w ziemię z zaciśniętą szczęką, a w myślach wyzywałam siebie od idiotek.
- Do zobaczenia w studio. – wyszczerzył się, zawrócił i pewnym krokiem ruszył przed siebie
Stałyśmy z Kelsey jak wmurowane, gdy odezwałam się po dobrej minucie ciszy.
- Ja się kiedyś zabiję z tym swoim wypaplanym jęzorem. – mruknęłam wnerwiona
- Przestań. – blondynka mnie skarciła – Trudno
- Czemu mi nie pokazałaś wcześniej, że on stoi za mną ? Zamknęłabym się !
- Zobaczyłam go w ostatniej chwili i od razu ci dałam znać.
- O jaaaa – pacnęłam się w czoło z hukiem – Moja głupota i żenada sięgają apogeum.
Dziewczyna nie wytrzymała i parsknęła. – Daj spokój. Przeprosisz go i po sprawie. - popatrzyłam na nią spod byka – No bo chyba przeprosisz … ?
- Jasne, że przeproszę.
- Nie przejmuj się już i chodź. – pociągnęła mnie za sobą do chłopaków
- Mam nadzieję, że się nie wkurzył mega … A tym bardziej, że nie przeleje złości na The Wanted … Ile warte są kontrakty z nim ?
- Grubo ponad miliony.
- Oooooo super … - jęknęłam, czując jak robiło mi się słabo
Kilka chwil później dołączyłyśmy do całego towarzystwa. Oczywiście wchodziłam tam sparaliżowana i Kelsey musiała mnie dosłownie wepchnąć, żebym znalazła się w jednym pomieszczeniu ze Scooterem. Braun omawiał już coś z zespołem. Kiedy skończył, podeszłam do Nathana.
- W końcu jesteś ! – uśmiechnął się – Co wy robiłyście tyle czasu ?
- Lipę i idiotkę z siebie. – mruknęłam niemrawo
- Co ? – wziął ode mnie kubek z kawą i zaczął pić – Co żeś zmalowała znowu ? Vicky, zostawić cię na chwilę na samą …
Przełknęłam ślinę, nie wiedząc jak przyznać się do winy. – Akurat w czasie rozmowy z Kelsey – mówiłam cicho, byle tylko mój chłopak słyszał i nikt poza nim – wjechałam na Scootera i pech chciał, że akurat on w tym momencie stał za mną i wszystko słyszał.
Nathan zapluł się kawą. – Co zrobiłaś ?!
- Wiem, że jestem skończoną kretynką. Oszczędź mi tego. Po nagraniu podejdę do niego i go przeproszę.
- Victoooooriaaaaa
- Wiem ! – warknęłam – A teraz – słysząc komunikat o rozpoczęciu pracy nad singlem powiedziałam - życzę udanego nagrania.
- Nie mam na ciebie siły …. – westchnął i zaczął iść za chłopakami
- Ej !
Odwrócił się zdezorientowany. – Co ?!
- Oddawaj kawę !
Zrobił jeszcze dosadnego łyka, wyciągnął do mnie rękę z kawą i odebrałam swój napój po czym on dołączył do chłopaków za szybą i zajął miejsce przy jednym wolnym mikrofonie. My z dziewczynami usiadłyśmy na sofie, a Scooter poszedł do facetów, obsługujących panele.
- Obstawiasz, że Braun zabije mnie dzisiaj czy jutro ? – mruknęłam do Kelsey, która się roześmiała
- Vicky wyluzuj. Każdemu mogło się zdarzyć.
- Nie „każdemu” tylko wybitnie tępym. – poprawiłam dosadnie i schowałam twarz w dłoniach – Nie wierzę w siebie, po prostu nie wierzę …
- Sadystką dla samej siebie jesteś. Wyluzuj. – szturchnęła mnie – Poza tym Scooter do szczęścia ci potrzebny nie jest, więc czym się przejmujesz ?
- Bo mam nadzieję, że nie zemści się za to na Nathanie …
- Facet jest poważnym managerem, więc już naprawdę źle by o nim świadczyło jeśli miałby się mścić na zespole za numer nieznanej dziewczyny któregokolwiek z członków.
- Może masz rację …
W czasie naszej rozmowy Nareesha siedziała i nie odezwała się do nas ani słowem … Tymczasem zaczęła rozbrzmiewać melodia piosenki.
- Jaki tytuł jest w ogóle ? – szepnęłam do blondynki
- „She walks like Rihanna”
Spojrzałam na nią z poker facem. – Serio ?
- No tak. Słuchaj.
Pierwszy zaczął śpiewać Tom. Po piciu wieczór wcześniej dało się słyszeć delikatną chrypkę w głosie. Scooter kilka razy przerywał Parkerowi, zwracał mu uwagę, że ma to zaśpiewać czyściej i tak chyba po 4 próbach została nagrana zwrotka Toma. Potem przyszedł czas na Maxa, który musiał się tylko raz poprawić i doszło do refrenu, gdzie cała piątka zaczęła śpiewać. Słuchałam ich i z uniesioną brwią spojrzałam na blondynkę.
- Naprawdę ? TO ma być ich singlem ? –Kelsey w odpowiedzi tylko westchnęła  - Przecież TO nawet nie umywa się do „Warzone” czy „I found you” !
- Scooter rządzi …
Zsunęłam się niżej na kanapie i niezbyt usatysfakcjonowana z brzmień nowego singla zespołu, postanowiłam wytrzymać i więcej się nie odzywać …
Nagranie trwało blisko 1,5 godziny. Po skończeniu cała piątka wróciła do nas, ale Braun gdzieś się zmył.
- I jak – podszedł do mnie cały w euforii Nathan – podobało ci się ?
- Emmm … - spojrzał na mnie pytająco – niezłe – skłamałam z uśmiechem, by nie podcinać mu skrzydeł i nie psuć jego szczęścia
- Takie przyjemne dla ucha, co nie ? Jutro zaczynamy kręcić klip do tego.
- Oł. Świetnie ! A słuchaj … - zaczęłam się rozglądać – Gdzie jest Scooter ?
- Musiał jechać do innego studia. Ma pod opieką nie tylko nas.
- Mhm – pokiwałam głową – Szkoda. Chciałam go przeprosić …
- Jeszcze będziesz miała czas.
- A był zadowolony z efektu finalnego ?
- Nawet tak, aż się zdziwiliśmy. Jedźmy gdzieś na obiad. Jestem strasznie głodny !
Odetchnęłam z małą ulgą, że praca chłopaków poszła po ich myśli i rzeczywiście w dobrych nastrojach wyszliśmy z budynku , władowaliśmy się do samochodów i pojechaliśmy do restauracji na obiad. Tam najedliśmy się do syta, posiedzieliśmy, porozmawialiśmy i jakieś 3,5 godziny później wchodziliśmy z powrotem do domu.
Z Nathanem skierowaliśmy się do jego pokoju, by móc odpocząć i spędzić czas tylko we dwójkę. Położyliśmy się na łóżku.
- Nie popisałaś się Vicky z tą akcją ze Scooterem. – zaczął Sykes
- Możesz już do tego nie wracać ? Wiem, że należy mi się za to chłosta i przetrzepanie mózgu, ale mam zamiar go przeprosić, więc już daj spokój.
- Mam nadzieję, że to zrobisz.
- Zrobię !
- A swoją drogą … - przekręcił się i podparł na przedramieniu, żeby móc na mnie patrzeć – miałem cię ochrzanić za schudnięcie.
Przymknęłam oczy i wzdychając starałam się jak tylko mogłam najdelikatniej powiedzieć; - Nath daj spokój.
- Ale ty cokolwiek jadłaś w Londynie ?
- Wyobraź sobie, że tak.
- A ty widziałaś jak wyglądasz ?
Nie wytrzymałam i podniosłam się.
- A może pomyślałbyś, że tęskniłam za tobą zamiast wsiadać na moją wagę ?
- Ja też za tobą tęskniłem, ale jakoś u mnie na wyglądzie to się nie odbiło, a zastanawiam się czy tęsknota to nie jest tylko wymówka do tego, by znowu
- By znowu co ?!
- Schudnąć.
Przewróciłam oczami i zaśmiałam się cynicznie.
- Powiedziałem coś śmiesznego ?
Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. – Wydawało mi się, że przez te 2 tygodnie żyłeś w innym świecie. Lepszym. Przynajmniej od tego, w którym zostałam ja. – zawróciłam się do niego przodem, zostawiając za plecami widok na Los Angeles – Tutaj codziennie miałeś dużo spraw na głowie i nawet nie zauważałeś kiedy kolejne dni upływały, a ja odliczałam każdą godzinę do tego kiedy znowu mogłam mieć z tobą kontakt. Może i nie zawsze jadłam, ale to zupełnie nie było dla mnie istotne w tamtym momencie.
Brunet podniósł się. – Tylko mi nie próbuj wmówić, że to przez moją nieobecność doprowadziłaś siebie do takiego stanu, bo w to nie uwierzę.
- Nie Nathan, nie przez twoją samą nieobecność. – i tu się zawahałam – Może nie bezpośrednio przez nią. – wzięłam głęboki oddech – Kiedy wyleciałeś do Ameryki z chłopakami poczułam, że zostałam tam sama. Bardzo mi was wszystkich brakowało, a w szczególności oczywiście ciebie. Wszystko wydawało mi się szare, ale przynajmniej poświęciłam się cała w pracy z nadzieją, że czas szybciej mi zleci. Potem jeszcze przyleciała do mnie Asia i prosiła, żebym wróciła z nią do Polski, żebym pogodziła się z rodzicami … Nie wiedziałam co robić. Moja głupia duma i upartość odrzuciły jedyną siostrę i rodzinę, i wtedy poczułam się kompletnie samotna i wpadłam w strasznego doła.
- Nic mi nie mówiłaś … - Nathan powiedział zdziwiony
- A jak ci miałam powiedzieć ?! Skoro wystawiałeś mnie na Skypie, nie dzwoniłeś, nie pisałeś, a jak odezwałeś się to byłeś taki zafascynowany Scooterem i pracą, że nie chciałeś mnie słuchać.
- To nie tak … - potrząsnął głową – Nie miałem czasu.
Spojrzałam na niego błagalnie. – Jasne. Bo to rzeczywiście „nie tak” i nie to samo …
- Victoria chciałem z tobą rozmawiać ! – Sykes wstał i zaczął nerwowo chodzić po pokoju
- Nie ! Nie chciałeś ze mną rozmawiać ! Chciałeś tylko mówić ! Początkowo byłam szczęśliwa, że wszystkim się ze mną dzielisz, ale potem w miarę upływu  czasu ja z tobą też chciałam podzielić się swoimi problemami, ale ty wyraźnie nie byłeś nimi zainteresowany !
- Nie przesadzaj dobrze ?!
- A czy prosząc mnie, żebym pomogła Jessice, zapytałeś co u mnie ?! Czy sama nie mam żadnych problemów ?? … NIE !
- A skąd mogłem wiedzieć, że twoja siostra przyleciała ?!
- Wystarczyło poświęcić chwilę swojej uwagi. Choć minimalnie. Potrzebowałam cię, rozumiesz ?!
Wzruszył ramionami. – Przepraszam jeśli cię zawiodłem, ale musiałem skupić się na pracy.
Do oczu z przypływu gwałtownych emocji nadeszły łzy. Pokiwałam głową. – Jasne
- Oj Victoria, czy warto wracać do tego co było ?
- Warto. Muszę tobie to wszystko powiedzieć co we mnie siedzi. Przynajmniej teraz skoro wcześniej nie mogłam.
- Aha, czyli nadal będziesz mi wytykać i pokazywać jakim to nieczułym i beznadziejnym facetem jestem ?!
- Ja tego nie powiedziałam. – stanowczo pokręciłam głową
- Owszem. Ja to powiedziałem.
- Staram się po prostu wyjaśnić tobie dlaczego schudłam. Miałam zbyt dużo na głowie zmartwień, żeby przejmować się przyziemnymi sprawami.
- Wiesz Vicky … - Nathan zmrużył oczy – nie tak sobie wyobrażałem twój pobyt tutaj. Myślałem, że jak do mnie dołączysz to będziemy razem nadrabiali stracony czas i korzystali z pełni życia, ale widzę, że ty przyleciałaś tu w celu robienia mi wyrzutów.
- Nie rozpędzaj się tak, ok ?! – niemalże krzyknęłam – Jesteśmy razem to chyba normalne, że chcę się dzielić z tobą nie tylko szczęściem, ale i smutkami i zmartwieniami ! Jesteś moim oparciem i nie chcę być w trudnym czasie sama !
- Ale wiedziałaś doskonale, że nie przyleciałem tu na wakacje tylko do pracy ! – on też podniósł głos

Widząc zaistniałą sytuację westchnęłam ciężko i usiadłam na łóżko.







Cześć Smyki :) ! Musiałam dać trochę dłuższy ten rozdział, żeby w następnym przejść już do … no właśnie. Do grubszej akcji, ale póki co, jak już mnie znacie, nic Wam nie zdradzę tylko zapraszam na 121.rozdział ;).

Wczorajsze i dzisiejsze po południe spędziłam bardzo przyjemnie. Wczoraj mój chłopak zrobił mi niespodziankę i zabrał na spotkanie ze znajomymi tutaj z rodzinnego miasta, z którymi nie widziałam się od sierpnia ! Tak cudownie było ich wszystkich zobaczyć i porozmawiać z nimi … Naśmiałam się oczywiście jak za czasów wakacji kiedy to ze śmiechu nie miało się siły, żeby usiedzieć na ławce ;D.
Natomiast dzisiaj byłam w aqua parku z przyjaciółką, która wczoraj dołączyła na święta też z Wawy. Było topienie haha xd. Potem wieczorne spotkanie z moim boyem i niedługo lecę spać, by przyszykować się do jutrzejszego dnia, w którym czekają na mnie generalne, świąteczne porządki, spotkanie z moim milusim M., który dzisiaj wraca ze studiów, wizyta u orto i cała inna reszta ;).

Jak widzicie staram się w pełni wykorzystać czas spędzony tutaj w moim ukochanym miejscu przy najbliższych. Nawet nie chcę myśleć o powrocie do Warszawy, który już bliżej niż dalej … Ale nie smutamy tylko chwytamy każdą chwilę spędzoną tutaj i cieszymy się z niej :) !

Cieszę się Martyno, że znalazłaś Wantedowe Story i dałaś o sobie znać. Bardzo szeroko uśmiechałam się, czytając Twój komentarz, dziękuję :) .

A co u Was ? Jak samopoczucia ? Maturzystki – bacznie przygotowujecie się do egzaminów czy robicie sobie wolne od nauki ? Pamiętajcie, żeby Wasze mądre główki też odpoczęły, bo co za dużo to niezdrowo ! Podobno ;)

3majcie się i nie wpadnijcie w szał świątecznych przygotowań, a ja jeszcze nie składam życzeń, bo mam nadzieję, że wyrobię się i zawitam tu przed niedzielą ;) .

Buziak !



14 komentarzy:

  1. Hejj Slonce ;) przepraszam , ze ostatnio mnie tu nie ma , ale jak sama wspomnialas to slowo na M.... nie mowmy o nim glosno bo dostaje goraczki .... strasznie sie boje ;( ale coz jakos bedzie ;)
    Co do rozdzialow to martwi mnie ta klotnia , az sie boje co wymyslisz , mam nadzieje ze nic stasznego ;)
    trzymaj sie kocie i milego leniuchowania w domku ;) buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Mmmmmm ♡ ♡ ♡ ♡ ♥ rozdział geeenialny! Jejku... Nathan taki się zaczyna robić.... samolubny jak na moje oko ;-; mógłby chociaż spróbować zrozumieć Wiki a nie tylko na nią najezdzac. O kurcze Viiii... taka wpadka !? Uuuu no nieźle ;-;
    Coś mam złe przeczucia co do tej "grubszej akcji" :oooo mam wrażenie, że tak się pokłócą, że będą musieli od siebie odpocząć, opcja b... zdarzy się jakiś poważny wypadek albo opcja c - coś z Maxem :oooo
    NIE MOGĘ SIĘ DOCZEKAĆ CO TAM WYMYŚLISZ ! JEEEJKU !
    PISZ mi szybko nexcika!
    Wenyyy Kochana! ♡ ♡ ♡ ♥ ♥ ♥ ♥
    zapraszam do mnie :D girlletmeloveyou.blogspot.com :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooow ! Kocham twoje opowiadania ! Co do Viki to niezłą zaliczyła wpadkę ze Scooterem :D Mam nadzieję że w następnym nic aż tak złego się nie stanie ! Weny <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Vicky jak zawsze musi coś palnąć. No ale przecież to jej taka jedna cecha, za którą ją koochamy! ;)
    No to teraz już wiem o co chodzi z tą Neere. Dziwnie się dziewczyna zachowuje. Wcześniej nie miała nic przeciwko imprezom i zazwyczaj sama w nich uczestniczyła.
    Kłótnia z Nathanem... hm.... Nie dziwię się Vicky, że wszystko wygarnęła Nathanowi. Szczerzę to bardzo dobrze zrobiła! Tylko ten nasz Sykes... Znów się trochę na nim zawodzę. Jejku... jestem strasznie ciekawa co dalej z tego wszystkiego wyniknie.
    Dlatego też dawaj szybko następny rozdział! ;*
    Weny <3
    No i jak zawsze zapraszam do mnie ;)

    http://apurehatred.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. o jacie, tyle się tutaj w tym rozdziale działo, że no masakra
    same problemy
    raz Nareesha, raz Scooter, a później na deser jeszcze Nathan
    biedna Vi, z jednej strony lubię jak się nasza parka kłóci, bo w końcu życie nie jest kolorowe, a im więcej sprzeczek tym NIBY związek jest mocniejszy czy coś takiego, ale z drugiej strony jak czytam te kłótnie to boję się, że ktoś powie coś co może zaważyć na związku i się boję
    w każdym bądź razie czekam na ten zapowiadany 121 rozdział z wytęsknieniem i nawet nie wiem kiedy 20 rozdziałów minęło, jeszcze niedawno świętowaliśmy setny rozdział, a tu już 120, WOW
    no nic lecę, bo jestem tutaj w przerwie pisania swojego rozdziału
    nareszcie wolne to można pisać od samego rana (znaczy od samej pobudki) :P
    weny i do następnego (życzenia w takim razie złożę ci pod kolejnym rozdziałem) :***

    OdpowiedzUsuń
  6. Brawo Wiktoria!
    I prawidłowo zrobiła odnośnie nazwania Scootera gburem, jak i powiedzienie później prawdy Nathanowi. W końcu chłopak się dowiedział prawdy i tyle. Boże, mam nadzieję, że w kolejnym rozdziale nie okaże się, że ze sobą zerwą.
    Chociaż, w tej sytuacji... nie zdziwiłabym się, tak samo jak ewentualnego powrotu VIcki do Londynu.

    Trzymaj się rudzielcu, odpoczywaj na łonie rodziny i przyjaciół, ale nie zapomnij również o nas, gdy będziesz się nudziła :*

    OdpowiedzUsuń
  7. No to się porobiło! ....
    Scooter, Nathan, Nare- za dużo wrażeń na jeden dzień;/
    Mam przeczucie, że Vicky się po prostu spakuje i wróci do Londynu... albo co gorsza postanowi pogodzić się z rodzicami i wrócić do Polski na stałe:(
    Nie wiem gdzie się podział ten czuły Nathan, który zawsze ją pocieszał i przez cały okres trwania ich związku ciągle przypominał Vicky, że są razem i dlatego mają się dzielić zarówno swoim szczęściem jak i smutkami.....
    Cieszę się, że odpoczywasz z rodziną i znajomymi:)
    I mam nadzieję, że dodasz następny rozdział tak jak zaplanowałaś czyli przed świętami:)
    Nie mogę się już doczekać! :D
    Weny:***

    OdpowiedzUsuń
  8. Ale jaja... :] Pięknie się porobiło, nie ma co ! :)
    Tak podejrzewam, że Naree jest w ciąży :D Nie wiem czemu, ta myśl pojawiła się u mnie w przeciągu kilku sekund :3
    Do następnego,
    Hit Girl

    OdpowiedzUsuń
  9. O boże tylko nie to oni nie mogą się tak bardzo pokłócić Nathan wie że miał mało czasu dla Vicy ale taką ma pracę . Vicy też musi to zrozumieć mam nadzieję ze sobie to wyjaśnią i będzie dobrze . Ja nie chce żeby się coś między nimi popsuło
    to co jest miedzy nimi jest magiczne . Może vicy w końcu się pogodzi z rodzicami
    Też niezła wtopa była ja Vicy powiedziała kilka słów za dużo ale dobrze zrobiła ja też nie lubie Scootera
    Mam nadzieje że Vicy nie wróci do Lodynu po tym wszystkim :C
    Pisz Nexta bo chce już wiedzieć co będzie z tą sytuacją strasznie się boję że cała tam magia miłości zniknie a wolę żeby miło wszystko ok
    Weny i do NN!! :*

    OdpowiedzUsuń
  10. O ja pier***e !!! Sie porobilo...
    Hahhahaah ale sie usmialam przy tym jak Victoria zjechala Scootera a on sobie za nia stal... - dobre to bylo :)
    Nathan nie moze pojac ze jego dziewczyna tez ma problemy?
    Czemu oni sie musza klucic???
    Niewiem czemu ale mam takie wrazenie ze od pewnego czasu kazdy nastepny rozdzial przybliza to opowiadanie o przygodach Victorii i The Wanted do konca... albo mam glupie wrazenie albo naprawde tak jest...
    Jest to chyba moj 2 komentarz na tym blogu ( albo cos kolo tego) a szczerze mowiac jestem stala czytelniczka od 5 rozdzialu kiedy to znalazlam wantedowe-story :)
    Mimo ze nie komentuje to jestem, czytam i sprawdzam bloga nawet kilka razy na dzien w oczekiwaniu na nowy rozdzial :)
    Pozdrawiam, zycze weny i do "zobaczenia" przy nastepnym rozdziale :*

    OdpowiedzUsuń
  11. no to Vicky już podpadła Scooterowi, hahaha
    Dobrze, że w końcu powiedziała Nathanowi, co leży jej na sercu. Tak więc mam nadzieję, że wszystko będzie między nimi w porządku.
    czekam na następny rozdział i zapraszam do siebie, bo pojawił się nowy http://let-me-be-your-strength.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Heloł, helooooł, rozanielony Kwiatuszku! :D
    Muszę od tego zacząć - MAM IDENTYCZNE TRAMPKI SIALALA :D xD
    No, to mogę przejść do rozdziału - Nareesha. Szczerze? Nigdy za nią za specjalnie nie przepadałam, więc nawet się już nie będę wypowiadała na jej temat :P
    Scooter - hahahahahahaha wiedziałam, że cięty język Wiktorii w jakiś sposób ukaże się podczas spotkania ze Scooterem ;D Aż sobie wyobrażam ją w takiej sytuacji :p tak na dobrą sprawę jeden, któremu udało się zgasić biedną Viki ;P Ale tylko dlatego, że jej się zrobiło głupio ;p Ale podejrzewam, że jeśli byłby to ktoś nie znaczący dla TW, nie byłaby aż tak dla niego miła :P I dobrze, bo nie znoszę tego fagasa :P
    No i Nathan... Szczerze mówiąc, rozczarowałeś mnie, mały Pomidorku! Twoja dziewczyna cierpiała w samotności, bo Ty miałeś ją gdzieś i jeszcze jakieś ale? ;o No heloł... Ma do niej pretensje, że 'przyjechała robić wyrzuty' a sam co robi? Ma pretensje, że schudła... Ale nie interesuje go powód, dla którego tak się stało :( Źle mu zrobił ten wyjazd do LA i mam złe przeczucia, co do tego następnego rozdziału :P Tym bardziej, że powiedziałaś, że jedni Cię znienawidzą, a drudzy pokochają :P Coś czuję, że szykujesz się do wielkiej, wielkiej awantury :P
    Aż strach czekać na ten kolejny rozdział :D Ale i tak czekam, Króliczku ^^
    Także spisuj tam, co masz w głowie, szykuj się do śniadanka Wielkanocnego, a życzenia jeszcze Ci napiszę ^^
    Buuuuziaki <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Haha... Świetneee! Oj Victoriaa... Jak zwykle xD Ale co oni się tak kłócą?! Niecierpliwie czeekaam na następny! ;D

    OdpowiedzUsuń
  14. Hahaha;D Jeden z najlepszych rozdziałów.. Dużo się w nim zdarzyło. Ach, ta nasza Wiktoria;) Nie umie trzymać języka za zębami;D

    Jestem ciekawa, co wyniknie z kłótni naszych zakochańców..
    Czekam na następny i zapraszam do mnie na nowy rozdział
    this-is-livee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń